Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Tez na nią spojrzał, ale na chwile, bo zaraz wrócił wzrokiem na drogę.
- No... podekscytowany jestem, no! Sie dziwisz? Zapierdoliliśmy autko! Ja do tej pory co najwyżej zapierdoliłem ser w sklepie... taki okrągły... w czerwonym takim...
Najwyraźniej szok odchodził i nachodziła głupawka. Z radości!
Offline
- O Mocy czemu mnie karzesz... będę uczciwa... przysięgam
Biedaczka pogrążyła się w tym fotelu i chyba dopadł ją jakiś kompletny szok. Straciła zainteresowanie czymkolwiek, tylko automatycznie wskazywała mu kierunek. Odrętwiała całkiem, koniec, kontakt z rzeczywistością zredukowany do minimum.
W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Właściwe lądowisko. Lilka od razu mu je wskazała i nowa nadzieja w jej sercu zakwitła. Będzie żyć. Przeżyje!
Offline
Jeszcze tylko lądowanie. Dobrze ze miała pasy zapięte – tylko nia szarpnęło. Kierowca zarył łbem o sufit i posypały się przekleństwa na czym tylko świat stoi. Kiedy się ogarnął, z nosa leciała mu krew.
- Ostre ma hamulce moja ślicznotka...
Offline
Owszem, dziękowała w duchu wszystkiemu co żywe, za te pasy. Shey-ola jakoś jej żal nie było. W końcu przez niego najadła się strachu... i chyba popuściła w gacie, co było dla niej kompletnie żenujące. Wyskoczyła szybko z aerowozu, by nie poplamić siedzenia, następnie z głowy zdarła chustkę i owinęła ją sobie wokół bioder, by zamaskować wstydliwą plamę. Na twarzy też zrobiła się strasznie czerwona, ale zaraz zaczęła wyciągać swoje rzeczy z aerowozu, kupa gratów które znalazła, jej torba a na końcu Gderek, który padł na beton bez życia.
- Cholerna kupa złomu mogła by się ocknąć.
Kopnęła go, ale nic, zero reakcji. Pozostawała zaś inna kwestia.
- Eee... co z tymi siedzeniami i radiem?
Offline