Secorsha - 2013-01-05 10:24:07

Jeden z  nielicznych jeszcze darmowych, choć nawet jesli byłby płatny i tak nikt nie wystawiałby mandatów, słuzby planetarne mają co robić, wiec taka drobna przestępczosc kwitnie.
Ten parking to miejsce dla meiszkanców. Placyk na platformie ogrodzony siatką, w o obrębie której stoją zaparkowane prywatne areowozy zazwyczaj sredniej klasy. Parking miesci 12 szeregów i 20 rzędów czyli 240 samochodzików, jesli nikt nie zajmie dwóch miejsc.
Mało, ale jak ostatnio powiedziałw  holo jeden polityk: "Mało a i od tego będzie gnało".

Secorsha - 2013-01-05 10:27:58

Zazwyczaj ludzie, nieludzie i inne członki używali parkingów by zostawić samochodzik – ci szczęśliwcy co go mieli, lub by iśc zakosić radyjko – bo to parking niestrzeżony.
Jeden zas już od pól godziny wisiał uczepiony jak jastrzębionietoperz pazurami za siatke, niczym ukrzyżowany, i tak spoziewał między wozy. Nie mrugał, wielkie gadzie złote oczy nieruchomo wpatrywały się w jeden punkt. W jeden areowóz.
Kraciasta koszula z badziewia poszarpana zębem brawurowych wyskoków barowych i krwią najlepszych przyjaciół powiewała kołysana wiatrem o cebulowym oddechu z paszczy wentylatora umieszczonego na dupnej ścianie baru z rodnianskim fast foodem. Jedno z najbardziej śmierdzących miejsc w okolicy. Tym bardziej dodawało dramatyzmu nostalgicznej postaci wyglądającej zza krat...

Lilka - 2013-01-05 10:41:10

Jeśli ktoś by się zatrzymał i popatrzył na tą osobę to z pewnością deceniłby dramatyzm tej sytuacji i tej postaci. No ale nikt się nie zatrzymywał, nikt nie patrzył w tamtym kierunku. Bo i po co? No i te rejony były unikane przez osoby o wrażliwym węchu, bo z baru po prostu śmierdziało. Ale nie wszystkich to odstraszało.
Shey-ol mógł nie zwracać uwagi na nic, ale w końcu usłyszy co raz głośniejszy hałas - a to ktoś walnie w kubły na śmieci, a to kto coś tam przesunie. Ewidentnie ktoś dobrał się do wszystkich kubłów i ktoś tam grzebał. W dodatku pośród tego hałasu można było dosłyszeć jakieś podniesione, kłócące się głowy.
Potem to się uspokoiło, więc można było w spokoju obserwować aerowozu. Aż tu nagle zza rogu wyjechało "coś". No bo inaczej tego nazwać nie można było, wielka puszka na kółku z wielkim, świecącym obiektywem. Jak kamera na kółku.
- Sługo! Sługo! Ruszamy dalej, rusz ten swój zagrzybiały grzbiet nim ci wieśniacy zorientują się, że ich własność nie stanowi ich własności. Dzięki temu będę pławić się w luksusie i... AGH! Przestań!
W tajemniczą puszkę coś grzmotło, jakaś puszka ale sprawcy nie było widać.

Secorsha - 2013-01-05 11:13:09

Był bardzo zamyślony, pływający w marzeniach. Nie – jeżdżący po marzeniach gdzie szlaki powietrzne były puste, a licencja zupełnie zbędna. W lepszym świecie mknął swoją kareta. Taką jak ta, czerwoną, ze srebrnymi błotnikami, a z głośników na full rżnęła muzyka disco. Romantycznie. Romantyzm jest czymś pięknym.
Kaleesh pociągnął nosem i nagle palce jego mocniej zacisnęły się na siatce,a  wzrok rozmył, kiedy oddał świadomość słuchowi. I co usłyszał?
„nim ci wieśniacy zorientują się, że ich własność nie stanowi ich własności”.
Źrenice rozszerzyły się w miarę rozlewającego się po pociągłej gadziej twarzy uśmiechu szczerego jak u dziecka. Czuł jak w klatce żeber serce dostaje skrzydeł.
Palce puściły, Shey-ol upadł na kolana, wznosząc ku niebu górne kończyny, zaśmiał się szaleńczo, ale tak donośnie, że aż serca się radowały.
{Boże!} -krzyknął po kaleeshiansku – {Boże wielki, Shrupacku najłaskawszy, dziękuje ci, ze zesłałeś na mą droge tego geniusza!}
Złapał się za głowe, by opanować przypływ histerycznej radości i wdzięczności za to natchnienie, po czym podniósł się, zupełnie nie zwracając uwagi na dwie plamy na kolanach których się dorobił w wyniku swojej pobożności.
Musze mu podziękować – pomyślał. Dar boży swoją droga, ale kulturę trzeba mieć!
I tak oto z bananem na gębie ruszył w kierunku szabrujących kubły.

Lilka - 2013-01-05 16:25:50

Tymczasem miejscowi szabrownicy działali sobie z najlepsze, nie zważając na zbliżającego się kaleesha. Puszkowaty droid, którego ludowe mądrości dosłyszał wcześniej Shey-ol właśnie dobierał się do jakiegoś kubła. Jego ekscytacji nie było końca, cały jego korpus drżał, patykowate rączki dobierały się do zawartości a nieco skrzekliwy głos wznosił się ponad to wszystko.
- Ha ha! Gdy tylko to uruchomisz to wtedy wszyscy dojrzą jak fantastyczna jest moja fantastyczność! Jam Gderacz I Wielki zmienię ten świat! Wolność dla robotów! Wieśniacy do wioch! I zaprawdę pow... AUUUU... za co?!
Droid przerwał swój podniosły monolog, pełen polotu i wspaniałych wizji, bo oto przeklęta kupa przeznaczenia w postaci resztek rodiańskiego żarcia, trafiła go w jego jedyne oko.
- Gderek przymknij się bo dostaniesz z gazrurki i klnę się na Moc, że tak ci przyleję że staniesz się wzorowym droidem niczym te protokolanty z reklamy
Drugi głos był dużo przyjemniejszy dla ucha, kobiecy chociaż nieco zachrypnięty. Właścicielki tego głosu nie było widać, jedynie jej towarzysz droid zaczął jeździć dookoła kubłów na swoim kółku. Kaleesha wciąż nikt nie dostrzegał.

Secorsha - 2013-01-05 16:53:16

Oh jakież to mądre i pełne doświadczenia życiowego było stworzenie! Z takim zachwytem spoglądał – nie tylko na droida, na dziewczynę (przez kubeł niejako albowiem nie widział jej w pełnej okazałości) tez,z w końcu z tych emocji nie wiedział kto go natchnął, ze az oddech spłycić musiał by nie zawiesił się układ nerwowy, wykonujący naraz dwa tak skomplikowane zdarzenia.
Podchodził coraz bliżej i nagle zdał sobie sprawę, ze przez wspaniałość tego co usłyszał w ogóle nie wie, co powiedzieć, więc chrząknął tylko i powiedział to, co było najbliższe jego osobie, czyli...
- Kurwa...

Lilka - 2013-01-05 17:03:11

Pierwszy zareagował droid, który odwrócił się w kierunku kaleesha, ukazując swe jakże szlachetne oblicze upaćkanie niebieskawą breją, która kiedyś była pokarmem rodianina. Wielki świecący krążek wysunął się z metalowej obudowy, by się dokładniej przyjrzeć temu niespodziewanemu gościowi, po czym wykrzyknął, podnosząc ręce ku górze.
- Aaa... troglodyci atakują, ratujcie droida, ratujcie droida! Jestem zbyt młody i piękny by umierać! Mamusiu!
I łup, kółko wsunęła się do środka, ręce opadły i przywarły do boku, po czym dotychczas odstające klapki opadły na nie i je przykryły. Oko się wsunęło i tyle, droid się zapuszkował.
Tymczasem jego towarzyszka wyszła z pomiędzy kubłów uzbrojona w groźnie wyglądającą gazrurkę. Ona sama zaś w ogóle groźnie nie wyglądała... młoda, na oko miała może z 18 lat, do tego nieco wychudzona, co widać było po jej odsłoniętych ramionach i nieco smętnie wiszącym ubraniu, które mogło z nią konkurować w kategorii kto wygląda żałośniej. Jej ciuchy były podniszczone i dawno nie prane, poplamione, usmarowane i tak dalej. Brązowe spodnie zdecydowanie miały już dość i jakby mogły to by pewnie na emeryturę poszły. Różowa bluzeczka miała postrzępione brzegi, zaś krótka kurtka która kiedyś musiała być modna teraz wyglądała jakby ktoś ją chciał zjeść i w połowie tej czynności się rozmyślił. Dziewczyna zaś mimo wszystko hardo spoglądała na intruza, pewnie trzymając swoją "broń". Na twarzy była brudna, jej włosy również, chociaż ich ognisto rudy kolor ewidentnie rzucał się w oczy. A i na prawym udzie miała kaburę a z niej wystawało coś wyglądające jak broń.
- Jeżeli chcesz mnie zgwałcić to ostrzegam, tak ci przypieprzę w twoje klejnoty rodowe że zamienią się w paciorki, z których nie będziesz mieć użytku, jasne?!

Secorsha - 2013-01-05 17:12:42

Pierwszą reakcją barbarzyńcy w za krótkiej koszuli i brudnych dzinsach było podniesienie łapy ku górze i pazurami poskrobanie się po łysej głowie, podczas kiedy wielkie złote oczy ze zdumieniem zmrużyły się, patrząc w droida. Wyglądał, jakby zastanawiał się: kopnąć, czy nie?
Być może by kopnął, gdyby nie druga istota która zaraz odwróciła uwagę kaleesha, zaciągając na siebie jego spojrzenie, nadal pełne zdumienia: takie rzeczy się tu dzieją dziwne. Ale to z bożej woli, więc komentować nie należy.
Wiec tylko patrzył po niej, patrzył, patrzył, coraz szerzej otwierając usta, bo przy tej dziewczynie to on wyglądał przynajmniej jak jakiś radny.
Strasznie ważny się poczuł (acz głupio mu było, bo ona miała taką godną broń a on jakiś jebany pistolecik z dwunastej reki kupiony za psi chuj...)
Ale cóz – trzeba się odezwać jakoś.
- Jak ja bym ciebie chciał zgwałcić to bym musiał cie najpierw mocno okręcić taśmą klejącą! – zaśmiał się ze swojej delikatnej zaczepki odnośnie tego ze jest chuda. Może i Shey-ol tez nie był specjalnie spasiony, ale przy tej skali to jednak był.
Zaraz jednak uniósł ręce w geście pojednawczym
- Spoko, słyszałem ze tu czegoś szukacie, pomyślałem ze zapytam czy wam nie pomóc, nie?

Lilka - 2013-01-05 17:27:56

Może i jej ubranie zbyt reprezentatywnie nie wyglądało a ona sama też tym nie grzeszyła, to jednak nadrabiała swe niedostatki miną i postawą. Za to jej droid, którego podniosłe słowa zwabiły tu kaleesha tylko trząsł się jak galareta, hałasując strasznie, co irytowało Lilkę i pewnie też ich gościa.
- Że niby krucha jestem? A chcesz się przekonać?
Odpowiedziała wyzywająco, mrużąc gniewnie oczy, które miały podobny kolor do tych Shey-ola, co mogło oznaczać że nie jest ona tak czystej krwi człowiekiem jakby się wydawało. Albo miała soczewki.
Późniejsze słowa ich gościa nieco uspokoiły Lilkę, która uważnym okiem przyglądała się jego sylwetce. Była nieufna, spędzała sporo czasu na ulicy, więc wiedziała jacy zboczeńcy się tutaj kręcą. Ta wiedza i rozwaga nie dotyczyła jednak jej droida, który nagle się odpuszkował. Kółko wysunął, ręce też, oko i wrzask zachwytu.
- Ha ha! Kolejny sługa! Bij mi pokłony żałosna istoto, jam jest...
JEB.
Ten odgłos przerwał kolejny podniosły monolog monolog droida. Jego towarzyszka dość już miała tych jego odzywek i po prostu przylała mu z gazrurki a huk był całkiem głośny, więc trochę pary miała w tym wychudzonym ciałku. Gderacz wydał z siebie dźwięk w rodzaju "BZZZZZZZ" a potem na chwilkę zamilknął. Jednak to nie trwało długo.
- Oh witaj szlachetna istoto! Jestem PD-C32 - TK-69 - BRX-937 jedyny w swoim rodzaju protokolancki astromechaniczny droid szabrownik, ale przyjaciele mówią mi Gderek. W czym mogę pomóc? Twa jakże szlachetna aparycja sprawia przyjemność moim obwod....
JEB
Gazrurka znowu poszła w ruch, kolejne "BZZZZ" ale tym razem jakieś takie dłuższe.
- Cholerne obwody logiczne znowu się zawiesiły... dobra czego chcesz bo nie mam całego dnia a ta kupa złomu mi nie pomaga. Więc?
Dziewczyna stanęła bardziej swobodnie, jedna noga nieco wysunięta, na drugiej oparła cały ciężar ciała, wykrzywiając biodra. Lewą ręką złapała się za bok a w prawej dalej miała gazrurkę. No i oczywiście złośliwy uśmieszek na umorusanej twarzy.

Secorsha - 2013-01-05 17:36:57

Shey-ola stukot trzęsącego się droida nie irytował jeszcze, bo póki co skupiony był na czymś innym, ale po jakimś czasie pewnie weżnie go cholera, przykładnie, jak każdego.
Ale sytuacja się zmieniła i owszem, uwaga trochę zdumionego kaleesha skupiła się na robociku który w niedługim czasie oberwał dwa razy, na co zareagował Shey-ol w swojej wielkiej wrażliwości, z której zresztą słynął tam gdzie słynął czyli w sumie nigdzie bo jak już go gdzieś znali to go mieli za pijaka. Niesprawiedliwe życie
- Kurwa, nie bij go, ja pierdole, przecież jego to boli! – krzyknał, zerkając na nią jak na jakaś wariatkę, i bokiem, bokiem, asekurując się ręką, tak jakby chciał się w tren sposób sam uchronić przed ciosem, zaczął podchodzić do robocika.
Należy przypomnieć, ze kaleeshianie to lud prosty, zeby nie powiedzieć prymitywnych i o droidach gówno wie. Shey-olowi aktywował się najwyraźniej wyższy program „bronić słabszych”. Nawet jak wyzywają. On tez wyzywał.
- Dobra, kurwa, nic nie chce, ale chciałem wiedzieć czy ty to powiedziałaś, bo to jest zajebiste... – zwrócił się znowu do dziewczyny, ale o co chodziło – trudno rzec. Jeśli w ogóle mozna

Lilka - 2013-01-05 17:47:23

Dziewczyna zmarszczyła czoło w zdumieniu. Odruchowo spojrzała na Gderka, który się już pozbierał i zaczął coś tam mamrotać klnąc i marudząc na czym ten świat stoi.
- Przecież jego to nie boli...
Odpowiedziała trochę zmieszana Lilka a jej droid od razu podłapał możliwość wykorzystania naiwnego obcego do swoich celów. No i rozpoczął swój kolejny iście szatański monolog, z którego oczywiście nic nie wynikało.
- Widzisz kobieto?! Ten oto szlachetny przybysz wystąpił w obronie uciśnionych droidów takich jak. Oto nasz wybawiciel, on stanie w obronie mego ludu a wtedy wszyscy razem podniesiemy w góre ręce i zakrzykniemy "Nigdy więcej wyzysku" i ruszymy w bój o sprawiedliwość społeczną i...
- Nie masz receptorów bólu, nie stać mnie na nie.
- Eee... racja. Ale to nie zmienia faktu, że...
- Bo cię nie naoliwię i nasmaruję...
- Zamknę się

Gderek bardzo szybko zmienił front i podjechał do swojej właścicielki, chowając się za jej nogami jak wystraszona psinka. Łatwo było zauważyć, że jest on strasznie wygadany, ale z tego po prostu nic nie wynikało. Gadał i gadał i tyle. Lilka zaś westchnęła cicho i gazrurkę umieściła na plecach, gdzie miała taki specjalny uchwyt przyszyty do resztki jej kamizelki.
- Słuchaj koleś, nie wiem coś ty za jeden, ja nie chcę kłopotów. Grzebię tutaj, bo szukam czegoś użytecznego. Nie wiem o co ci chodzi, może usłyszałeś coś co ten mój stuknięty droid wygadywał. Poskładałam go z różnych części to czasem głupoty wygaduje. Ale...
Powiedziała i chytrze się uśmiechnęła bo dostrzegła jaśniejszą stronę tej sytuacji. Bo oto dostrzegła okazję... jej rozmówca może i wyglądał jak troglodyta, ale coś jej mówiło że jest on dosyć silny. A ona potrzebowała tragarza by zataszczyć jej zdobycze do warsztatu. Wnioski były wiadome.
- W czym mogę pomóc?

Secorsha - 2013-01-05 18:03:13

- Jak ja bym miał droida to na pewno bym go nie bił- oświadczył uroczyście, nie do końca łapiąc o co chodzi droidowi, ale – jemu chyba o nic nie chodziło, był trochę jak myszokrólik alderiaanski – żył na złość innym i tylko tyle.
Ale Shey-ol nie znał się na doidach, na dobrą sprawę nie wiedział nawet co to jest droid, dla niego to było takie żyjątko z metalu. Dużo zagadek. Ale fajne. Az się uśmiechnął, nie wiedząc w sumie samemu do kogo.
- Ty go zmajstrowałaś? – tez nie wiedział za bardzo na czym to polega, ale ta dziewczyna musiała jakos przyczynić się do przyjścia tego droida na świat. W sumie – w sklepie tez musiały się skądś brać, bocian ich nie przynosił...
Kaleesh zaplótł ręce na piersi i zamyślił się.
Skoro Shrupack podesłał mu ich na swoją droge w tym właśnie miejscu,z  thm pomysłem, to znaczy, ze oni mają mu pomóc.
- No mzoesz mi pomuc – uśmiechnął się do niej czarująco całym pyskiem
- Chce zapierdolić autko. Pomożesz?

Lilka - 2013-01-05 18:15:58

Przewaliła oczami ze zniecierpliwienia. Chciała już go zapytać, czy wytrzymałby cały dzień tej paplaniny, ale to nie miało sensu. Może i Gderek był na swój sposób uroczy przy pierwszym kontakcie, ale jak dla niej po dłuższym poznaniu bywał irytujący. Ale w sumie to jej jedyny wierny towarzysz i na swój sposób bardzo go lubi.
- Jak się go nie bije to pieprzy głupoty. A tak dostanie zwarcia i się resetuje
Wzruszyła ramionami na znak bezradności. No tego naprawić nie potrafiła, choć próbowała. A rzeczony droid odjechał już zza jej nóg i powrócił do szabrowania śmietników w poszukiwaniu jakichś skarbów, więc ona miała chwilkę wytchnienia.
- Tiaa... czasem tego żałuję. Bywa na prawdę upierdliwy. Nie powinnam pić kakao podczas jego budowy. Musiało coś kapnąć...
Mruknęła niby od niechcenia, ale sposób w jaki patrzyła na pracującego droida zdradzał, że wcale tak nie myśli i generalnie jest zadowolona ze swego dzieła. Mimo że szwankuje.
W końcu Lilka się otrząsnęła i poprawiła ręką włosy, które sterczały we wszystkie strony. Po tej czynności wyglądały jeszcze gorzej, bo na ręce miała resztki jakiegoś oleju roślinnego czy czegoś. Ale to chyba dziewczynie nie przeszkadzało.
- Chcesz zapierdolić auto?
Powtórzyła zdziwiona, a temat ten podchwycił Gderek, który zaraz przyjechał na swoim kółeczku, ciesząc się jak dziecko.
- JUHUUU Zapierdolimy Auto... eee... co to znaczy zapierdolić?
- Ukraść...
- JUHUUU ukradniemy auto... a co to...?
- Aerowóz.
- To czemu zapierdolić auto a nie ukraść aerowóz? Ej ty troglodyta. Ty mówić po ludzki? Czy ty mnie rozumieć? Halo?! Ja być Tutaj. Ja być Gderek, czy ty...
- Zamknij się, myślę!

No i kopnęła go by się zamknął, bo dylemat miała straszny. Generalnie starała się przestrzegać prawa... no generalnie. Czasem coś tam podwędziła, gdy brakowało kasy, a do siostry zwracała się w ostateczności, wiadomo duma i tak dalej. No a jakby ukradła aerowóz to by do paki poszła... ale z drugiej strony jakby pomogła to by on jej wisiał przysługę. Jednak kraść to źle, tak powtarzał Hoover. Więc jak?
Biedna biła się z myślami ale w końcu sapnęła.
- Dobra, który? Ale co dajesz w zamian?

Secorsha - 2013-01-05 18:29:31

Juz zaczęło mu się we łbie klarować i trochę więcej rozumiał. Droid nie ze sklepu, którego to można „wychować sobie” jak się chce, ale z krwi swojej i... i kakao swojego.
- To może było tam napluć... – wtrącił, oczywiście mając dobre intencje, ale zaraz potem brodę dwoma palcami ujął, jakby pytał siebie samego: ale po kiego?!
Nie wiedział, pewnie dlatego był taki mady. Trochę jak ten droid – im mniejsze ma pojęcie tym więcej do powiedzenia.
- Też będę miał kiedyś droida... – podjął tonem zwierzającym się – Taki droid jest wierny i nigdy nie nasra ci w domu. I nie śmierdzi. Zazwyczaj... – sprostował patrząc jak Gderek odchodzi (odjeżdża?) by wrócić do plądrowania kubłów frykasów z rodianskiego fast foodu. Ale zaraz wrócił, by analizować język Shey-ola, na co oczywiście ów rad był i odpowiedział:
- Bo ja, w przeciwieństwie do tych wszystkich Coruscanskich dupomordosiusiaczków mam wyższą kulturę osobistą i mówię zapierdolić auto, kapiszonisz? Oni jeszcze nie osiągnęli takiego poziomu rozwojowego jak ja, ucz się ode mnie! – I dumnie klatę wyprężył. Popatrzeć – koszula z badziewia za dwa pięćdziesiąt i spodnie po bitce koledze ukradzione a jaki ważny!
Kiedy się zgodziła, to niemal podskoczył z radości.
- No to w zamian... em... to ci mogę dać radio, dwa fotele... co tam – zapasowy generatorek... – zaczał na palcach odliczać, troche zakłopotany, bo jednak wolałby się nie dzielić. Ale mimo wszystko lepiej się podzielić niż samemu kraść. No i  -wola boska.
- I cie moge do dyskoteki odwozić przez miesiąc w te i nazad, nawet jak będziesz rzygać. I kupie ci kwiata i... hmmm... hmm, co by tu jeszcze... no to będziesz mogła mówić koleżankom ze4 to twopje autko jest – i na koniec patrząc na nią szczerym wzrokiem uśmiechnął się szeroko.
- Ale musi być Kareta, najlepiej szóstka, ale 5,5 tez może być. Innego nie kradniemy

Lilka - 2013-01-05 18:44:15

Zerknęła na Shey-ola niepewna czy on sobie z niej robi jaja czy też mówi poważnie. Wyglądał jej na takiego, co plecie głupoty z pełną powagą. Ale w sumie, jakie to miało znaczenie?
- Może kiedyś spróbuję
Odpowiedziała raczej od niechcenia, ale za to Gderek od razu zareagował i już miał coś powiedzieć, już miał jej wygarnąć, że mu się w bebechy nie pluje, gdy kaleesh swój monolog rozpoczął, przyciągając uwagę droida. A ten gdyby mógł to by rozszerzył źrenice ze zdumienia. Ale nie mógł. Słuchał jednak podekscytowany, czy też jaki tam ma odpowiednik w obwodach.
- Uuuuooooo jesteś moim mistrzem, będę bił ci pokłony
Droid swoje a Lilka miała tego dojsć. Spotkały się dwa barany, jeden duży drugi mały... już miała pacnąć się w twarz dłonią, gdy odkryła że całą ma umazaną jakąś mazią (bo na dłoniach miała takie rękawiczki skórzane bez palców a maź była właśnie na nich). Szybko je wytarła, oczywiście o spodnie.
- Dobra niech będą fotele, przydadzą się do mieszkania. Radio może też. O reszcie potem pogadamy... a gdzie te "autka"?
Zapytała troszkę zniecierpliwiona. Nie powiedziała mu, że nie wie co to za Kareta. Niech on wybiera.

Secorsha - 2013-01-05 18:49:41

Spodobało mu się to co droid powiedział. Juz był chętny nauczyć go paru nowych słówek, ale  - interesy się robi i chyba póki co w porządku było, bo znalazła się wspólniczka. Starał się opanowac, by nie pokazać jak bardzo się cieszy. Trochę nieprofesjonalne.
- To ty już chcesz podpierdalać? – zapytał, robiąc wielkie oczy i troche się pochylając, kiedy zapytała

Lilka - 2013-01-05 18:53:09

A droid się cieszył, że ma nauczyciela z kulturą (znaczy z jej brakiem). Ale jak się go porządnie trzepnie to zaraz mu przejdzie. Taki to on stały w uczuciach był. Zwarcia dostanie i od razu inna logika mu się włączała.
- No a kiedy? Gdy się zestarzeję?
Odparła od razu Lilka. Teraz najbardziej by jej pasowało, bo nie musiałaby tachać tego całego złomu do domu sama. Gderek coś niecoś pomagał, ale droidem tragarzem to on nie był. No i fotele by się przydały, bo te ze złomowiska dawno sprzedane.
- No chyba, że ci nie pasuje teraz. No to potem mozesz mnie szukać po całym Coruscant, moze w końcu mnie znajdziesz.

Secorsha - 2013-01-05 19:18:36

W innym przypadku pewnie by kręcił, ze nie teraz, bo dzien, ze jak się ściemni i „chuje pójdą spać” ze to,ze sro, ale jednak – zobowiązany był jej stanowiskiem. Teraz chce,a  potem?
Moze stracić jedyną okazję – we koncu boskie objawienie miało miejsce.
- Em... no dobra, zrobimy to teraz. A on umie zamknąć mordę na jakiś czas? – zapytał wskazując na Gdreka, po czym zblizył się do Lilki, pochylając lekko, tak by mieć głowe blisko jej i na jej wysokosci. Jakby sprawdzał, co z tej wysokości widzi.
- ja bym chciał czerwonego, to jest taki lepszy, nowszy, ale tam na koncu alejki stoi taki granatowy i stoi tam od kilku dni, więc chyba nawet po zwykłej przyzwoitości wypada go podpierdolić, nie?

Lilka - 2013-01-05 19:32:25

Zerknęła na Gderka. Faktycznie jego gadatliwość stanowi pewien problem, a zamknąć się nie umiał. A im bardziej stresująca sytuacja to tym więcej gadał. No ale istniało inne rozwiązanie. Przy pasku od spodni miała pewne małe urządzenie, które kiedyś znalazła na śmietniku i naprawiła. Generuje ono na impuls elektryczny czy coś, co na jakiś czas wyłącza elektronikę nie niszcząc jej.
- Hej Gderek, mam dla ciebie prezent.
Wzięła do ręki to urządzenie i poklepała droida po korpusie, przyczepiając mu je do powłoki. 3...2...1... i Gderek znowu zrobił "BZZZZZZ" a potem padł jak długi i siedział cicho.
- Mamy kwadrans nim się zresetuje. To który bierzemy? Decyduj
Ten opuszczony byłby lepszy, ale faktycznie czerwony ładniejszy. Ona jak to kobieta, wolała ładniejsze auto, nawet jeśli byłoby dwa razy słabsze od tego brzydszego. No i musi być wygodne, a ładniejsze często wygodniejsze.

Secorsha - 2013-01-05 19:41:50

Chwila prawdy, trudna decyzja, twarz kaleesha stężała, pięści zas\cisnęły się. Cały skupił się, robiąc dziwne miny, jakby miał zatwardzenie, a w oczach niewypowiedziana zagadka, dylemat, które autko: bezpieczniejsza akcja, ale gorszy towar, czy większe ryzyko, ale lepszy łup.
Co za łamigłowka!
Ale czas uciekał.
- A chuj, bierzemy czerwonego – zadecydował na bezdechu. Czuł, jak mu serce łomotało.
- Tylko ze ono będzie zamknięte... może mieć alarm... – pochylił się i oderwał urzadzonko które powaliło Gderka.
- Ale to nam pomoże!

Lilka - 2013-01-05 19:53:33

Cóż, procesy myślowe kaleesha były na prawdę zabawne i Lilce chciało się śmiać, ale z drugiej strony lepiej nie drażnić takiego troglodytę, bo jeszcze zechce ją zrobić w bambuko. Czasem lepiej ugryźć się w język, przemilczeć coś by liczyć na lepsze profity. Nauczyła się tego od siostry (na coś ta ruda jędza się przydała w końcu).
- Dobra... poczekaj chwilkę
Mruknęła dziewczyna i wróciła do pojemników, gdzie miała ukrytą torbę. Nachyliła się nieco, wypinając swój chudy tyłek, który był nawet zgrabny ale... no chudy no. Gołym okiem było widać, że nie odżywia się najlepiej.
Ale to nie było najważniejsze. Grzebała w torbie szukając jakichś pomocnych rzeczy do włamu. Lilka była gadżeciarką, lubiła zbierać różne urządzenia, naprawiać je, ulepszać itp. Miała nawet całkiem fajny zestaw narzędzi, starych bo starych, ale jarych. Wygrzebała tam parę urządzeń i przypięła je sobie do paska, tak na wszelki wypadek.
Wtedy zerknęła na kaleesha swoim złocistym spojrzeniem i trochę się nachmurzyła.
- Nie wiem czy to zadziała. Takie autko to jednak nie moja kupa złomu, ale można potem spróbować.
W końcu była gotowa. No prawie. Z torby wygrzebała jeszcze jakąś starą chustę, którą czasem sobie obwiązuje wokół bioder, by wyglądać bardziej elegancko. Jednak teraz obwiązała nią głowę, bo jednak jej rude włosy się rzucały w oczy. A nie chciała być rozpoznaną.
- Dobra prowadź... i ani mru mru o moim wyglądzie, bo wsadzę ci spawarkę w dupsko, jasne?

Secorsha - 2013-01-05 20:01:19

Patrzył na ten tyłek... kaleeshianska rzyć to to nie była ale miała w sobie pewien urok.
- To autko nie jest nowe, ma kilkanascie lat... o nowym to ja nawet nie marze... takie autko nie może zlatywać na średnie poziomy bo się latarnie posrają
Areowozy nie miały świetlanej przyszłości, w miarę upływu lat spadały coraz niżej, by skończyć na dnie – na dolnych poziomach. Być może Kareta „szóstka” czerwona woziła kiedyś jakiegoś prezesa po podniebnych autostradach. Teraz jednak po kilkunastoletniej służbie drzemała na parkingu średniego miasta...
Nie była pretendentem do kradzieży. Na parkingu było wiele lepszych maszyn. Ale tu chodziło o jedno.
- Jasne – skinął głową i ruszył. Jak gdyby nigdy nic. Gderka ominął. Bo przecież wracając zgarną go. Do autka!

Lilka - 2013-01-05 20:05:55

- Tia... tylko że mój sprzęt też swoje lata ma. Naprawiam nim głównie zezłomowane urządzenia
Mruknęła trochę cicho, bo z tego dumna nie była. Marzyły jej się nowe narzędzia... w ogóle to cały warsztat, czyściutki, wyposażony, w którym by mogła pracować uczciwie i nie pałętać się po ulicach w poszukiwaniu jakiegoś grosza. Ale do tego chciała sama jakoś dojść, nie lubiła gdy ludzie się nad nią litowali i rzucali jej jakieś ochłapy. Wtedy dostawała przysłowiowych kurwików i się awanturowała... ale teraz nie było o co. Zakasałaby rękawy, gdyby je miała.
- To prowadź... ale cichaczem
Mruknęła jeszcze do jego pleców i podążyła za nim jak gdyby nigdy nic. Gderek zaś leżał i leżał, ale jego nikt nie ukradnie, bo kto by chciał takie coś?

Secorsha - 2013-01-05 20:12:58

Shey-ol szedł jak do siebie. Nie zachowywał się głośno, nie gadał głupot. Kciuki zatknął za szlufki w spodniach i po prostu szedł do „swojego” samochodu. Gdyby nie nietypowe towarzystwo dziewczyny, pewnie przypadkowy przechodzień nawet nie zwróciłby uwagi,a  jakby zwrócił to by pomyślał, ze facet idzie po areowóz. Ze ma szczęście, bo ma środek transportu.
Kaleesh słyszał bicie swojego serca.
I dotarli. Stał tam. Ktoś go tyłem zaparkował, między jakimś dużym zielonym dostawczym a brązowa DaLurą. Z tyłu zas stało jakieś Korreliańskie autko. Wszystkie lepsze od tej pożal się Mocy Karety.
Ale co z tego. Jaka ona była...
Przód długi jak w limuzynie, światła przedłużane na cały przód, jak takie modne okularki. Kiedyś były modne.
Niska kabina, tuning pierwsza klasa i ten czerwony metalik.
W środku nie ma fotelika – czyli jakiś samotny chuj. Lub chujka. Mogą kraść.

Lilka - 2013-01-05 20:19:14

A zaraz za nim Lilka, ubrana jak podrzędny żebrak lub jakim lump. Do tego żółta chustka na głowie, by nie było widać twarzy i włosów. Szła sobie spokojnie, chociaż i jej serce biło mocniej. Nie była przyzwyczajona do takiego przypływu adrenaliny z powodu kradzieży. Jej umysł krzyczał, by się nie wygłupiała i po prostu stamtąd spieprzała, ale ta bardziej zachłanna część jej świadomości cały czas kierowała jej ciałem, więc szła pomóc.
W końcu zatrzymała się przy tej Karecie. Na prawdę nie znała się na aerowozach, nie umiała ich nawet pilotować. Więc dla niej był to pojazd jak pojazd, ale ładny, przynajmniej kolor. Trochę ostentacyjny ale w porządku.
Rozejrzała się czy nikogo nie ma a potem kucnęła przed zamkiem, od paska odczepiła małe urządzenie z kabelkami i ekranikiem. Kable przyczepiła do zamka, odpaliła jakiś program no i spróbowała złamać zabezpieczenia by dobrać się do środka.
- Pilnuj dobra
Mruknęła do partnera w zbrodni i kontynuowała. Nie była w tym mistrzynią ale znała zasady.

Secorsha - 2013-01-05 20:27:38

Coraz trudniej przychodziło mu zachowanie powali. Nogi miał jak z waty i chciało mu się śmiać. Tak do siebie, jak głupi. Zatopił ręce w kieszeniach, ze niby szuka karty, ale ponad dachami windował spojrzeniem po parkingu. Miał dobry wzrok, jak to kaleeshe.
- spoko, nikogo nie ma... – mruknął, w razie jakby Lilce miały z niepewności zacząć trząść się ręce. Oby tylko Gderek nie obudził się wcześniej i nie wpadł w panikę że jest sam.

Lilka - 2013-01-05 20:32:19

Dłonie jej się pociły, ale miała rękawiczki, więc to tak nie przeszkadzało. Nogi też miała jak z waty, ale kucała więc problem zniwelowany. Złodziejką aerowozó to ona by nie została, nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy. Skupiała się na rozwiązaniu tej "krzyżówki" bo włamanie do takiego pojazdu nie było łatwe. Sprawę utrudniały wizje które nasyłało jej sumienie - ona sama w pace, albo co grosza z jakimiś gwałcicielami.
Pierwsze próby się nie udały, zawsze coś schrzaniła. Chciała nawet powiedzieć, że nie da rady... ale dała słowo, więc się starała.
Otarła nawet pot z czoła. Nie wiedziała ile czasu minęło, dla niej to wieczność. Gapiła się w ten ekranik, sprawdzała zabezpieczenia, szukała luk, atakowała je itp. Ale to wciąż nie działało.
- Jeszcze minutka...
Mruknęła bardziej do siebie niż do niego, chociaż upłynęło dopiero niecałe dwie minuty. Ale dla niej to jak godzina. Bała się wykrycia.

Secorsha - 2013-01-05 20:36:37

Dla niego tez to była wieczność. Ukradli robota – pomyślał. Bo minęła przynajmniej godzina a on się nie drze. Tylko jak, skoro cały czas patrzy? Miał wrażenie ze za nim stoi ten bydlakowaty komendant co go kiedyś w areszcie przytrzymał. Az bał się odwrócić, miał ciarki na plecach. Ale odwrócił głowę.
- Kurwa, idzie baba ze  śmieciami! – syknął przez zeby tak bardzo zaciśnięte ze trudno było poznać barwę głosu. Jeszcze intensywniej zaczął „szukać karty” w kieszeni.

Lilka - 2013-01-05 20:42:21

Ta informacja ją zmroziła. Nakryją ich i będzie po wszystkim. Ciupa, kilka lat odsiadki. A była jeszcze młoda! I w ogóle nie ma chłopaka, nie wyszalała się. Nie była na dyskotece i w ogóle. Szlag wszystko trafił. Ale nagle sobie coś przypomniała. Drżącą dłonią sięgnęła do kieszonki jej kurtki, gdzie miała znaleźną paczkę fajek. Szybko podała ją Shey-olowi.
- Masz zapal. Udawaj że nie chcesz zakopcić w aucie. Wyluzuj się
Warknęła do niego bardzo cicho i wróciła do prób sforsowania zamka. Uparła się i zrobi to w końcu. Praktycznie była przy końcu, pokonała już cztery blokady, została piata i ostatnia. Jak to zrobi to wejdzie do środka bez włączania alarmu. Ale najpierw nie mogą ich nakryć.
- Mocy któraś jest wszędzie... spuść doniczkę na tą babę i otwórz te pierdolone drzwi bo inaczej szybę wybiję, łokcia poharatam a potem w ramach samookaleczenia zgwałcę kogoś... otwieraj się kurwa
Mamrotała pod nosem.

Secorsha - 2013-01-05 20:50:09

Papierosy – pomyślał. No tak, nie dość ze pretekst, to jeszcze się uspokoi.
- Jesteś genialna!- szepnął. Odpalił papieroska, zaciągnął się, oparł się o dach tak by zasłonić Lilke. Oczywiście od tyłu jej nie zasłaniał ale auto za nimi stało trochę krzywo.
Bał się strasznie – jej nie było widać, ale on tu stał i mordę pokazywał. Ale może akurat nikt z okna nie wygląda. Zadarł głowę. Nie ma okien, tylko kwadraty wentylacyjne. No tak, kiedy ściana ma kilkadziesiąt metrów grubości to gdzie okna! W dupie chyba...
Zaśmiał się nagle, tak jakby łykał kichniecie. Bo w  dupie okna.
Popatrzył za babą ze śmieciami.
- Ty... w kontenerze nurkuje... a to raszpla konkurencja...
- wprawdzie on nie był nurkiem śmietnikowym no ale – ona była. A teraz w jednej drużynie grali.

Lilka - 2013-01-05 20:55:03

- Potem walniemy gazrurą. Jak mi podpieprzy moje zdobycze to zabije
Mruknęła gniewnie. Jeszcze troszkę i... magiczne pik a potem automatycznie zamki się otworzyły. Co za ulga... problem w tym, że teraz następowała ta gorsza część roboty, czyli odpalenie pojazdu. A by to zrobić to trzeba wejść do środka. A tam ciasnota, większy stres i w ogóle.
- Te pan fajka, umiesz takie cudo odpalić czy znowu ja mam odwalać brudną robotę?
Mruknęła. Bo jak ona znowu miała grzebać w stacyjce to auto powinno być jej a nie jego. Ale miała cichą nadzieję ,że ten cudak do czegoś się przyda.

Secorsha - 2013-01-05 20:59:24

Kiedy usłyszał pykniecie, to mało się nie posrał i chyba nie udało mu się do konca opanować westchnienia ulgi. Zakaszlał się bo się niekontrolowanie szlugaskiem zaciągnął, ale opanował, mimo iż oczy krwią nabiegły.
- Spróbuje, wpierdalaj się do środka – ponaglił ją ruchem ręki i jeszcze kilka razy się zaciągnął, po czym... zgasił peta własnymi palcami (troch się przy tym krzywiąc) i schował do kieszeni, bo kiedyś w jakimś serialu widział, ze po pecie doszli kto był mordercą.

Lilka - 2013-01-05 21:03:39

- Dobra
Mruknęła i dalej kucając okrążyła auto, by wsiąść od strony pasażera. Nie prostowała się, bo wciąż miała nogi jak z waty, poza tym nie chciała tak nagle się pojawić przy drzwiach, bo to by było podejrzane.
Po dotarciu do właściwych drzwi otworzyła je sobie bez problemu. W końcu złamała zabezpieczenia. Cały czas sobie też powtarzała pod nosem "jestem wielka, jestem wielka, jestem wielka". Generalnie strach się zmniejszył, była za to o wiele bardziej podekscytowana tym włamem. A jak się uda to chyba posika się ze szczęścia i będzie super.
- Dalej dalej
Ponaglała kaleesha bo im dłużej tu siedzieli tym wzrastało prawdopodobieństwo tego, że ich nakryją.

Secorsha - 2013-01-05 21:09:50

Shey-ol władował się na miejsce dla kierowcy i na chwile zamarł – tal tu było pięknie, tak oczarowało go to śmierdzące niedomytym chłopem wnętrze starego areowozu o którym marzył. Trzeba było go szturchnąć by się obudził. Autor zakłada ze Lilka szybko to zrobi. Shey-ol potrząchał głową i jedną ręką złąpał za ster, a drugą – za serce, jakby chciał powiedzieć – teraz mogę umrzeć, dziękuję, dobranoc. Ale nie. Klepał się po klacie i za chwile wyciągnął łańcuszek a na łańcuszku dziwnie wyglądająca karta. Coś jak nośnik danych, ale nie do końca.
- Uratowałem kiedyś jednego pijanego kretyna przed atakiem napalonego pedała. Okazało się ze pracował dla Morrigan. Dał mi tow  podzięce, zapewniał ze działa, zobaczmy...- i wepchnął kartę w czytnik, jak do siebie. Ekranik ożył krzykliwym logo: witamy w programie Rozpierdalator. Co chcesz zhackować?
Kilka opcji, między innymi drzwi, sejf, kanionerka, i... jest, areowóz. Wybrał.
Dalej: marka, model... wszystko wybierał.

Lilka - 2013-01-05 21:18:18

No Lilka czekała aż on zacznie działać. Ale nie, zamarł w jakieś dziwnej pozie, która aż krzyczała "zastrzel mnie" albo "zamknij w pierdlu na resztę życia", jednakże młoda dziewczyna nie miała zamiaru tak skończyć więc solidnie szturchnęła go łokciem. A raczej walnęła go w żebra by się ocknął. No bo czas uciekał a oni siedzieli w aerowozie do którego się włamali i... nic nie robili.
W ogóle wnętrze było całkiem przyjemne, siedzenia wygodne. Więc się na nich rozgosciła, tyłkiem poruszała by odpowiednio siedzieć a tymczasem Shey-ol coś tam kombinował. Lilka nawet zerknęła do jakiegoś podręcznego lusterka by sprawdzić jak wygląda, ale tego szoku się nie spodziewała.
- O cholera... aż tak źle ze mną? Trzeba w końcu wpaść do siostrzyczki i zapaskudzić jej prysznic i pralkę
Mruknęła do siebie, ale zerknęła na poczynania kaleesha. Akurat wpychał gdzieś jakąś kartę. Generalnie niezbyt interesowała go jego historia, ale jedno słowo wyłapała - "Morrigan". A tego wolała unikać.
- Oby faktycznie dał ci to w podzięce a nie zajebałeś mu tego. Bo nas zajebią
Dziewczyna rzadko przeklinała, starała się tego nie robić. Ale teraz tyle emocji, taka adrenalina. No musiała przeklnać.
- Rozpierdalator... fajna nazwa. Oby zadziałało

Secorsha - 2013-01-05 21:26:04

Odszedł w kocu do ich modelu, stuknął pazurem w cyferkę 6 i... i nic.
Jeszcze raz, jeszcze, i jeszcze.
- Kurwa, ojebał mnie!
Poczuł, ze robi mu się gorąco. Nogi mu zdrętwiały. Jakby teraz trzeba było uciekać – nie dał by rady, by się nawet nie wyczołgał.
I już miał się poryczeć jak dzieciak, kiedy odezwał się program:
- Saxxet Kareta 6 został rozpierdolony. Szczegóły i kody dostępu zostały zapisane na twojej karcie.
Shey-ol az podskoczył w fotelu.
- Eeee... dzięki, kurwa. To teraz tak... odpalamy...
Przyjął pozycje, ponaciskał wszystko co trzeba, rękami, nogami, trochę latał jak na Kalee w turystyce robił. Ale oczywiście żaden cywilizowany świat by mu licencji nie dał.
- i Jeb – podsumował ostatnią czynność i silnik zapalił.
Shey-ol nie powiedział nic. Ruszył, szarpiąc tak ze oboje niemal łbów na szybie nie skasowali. Jeszcze ze trzy razy tak i już leciał. Przełknął głośno.
- Aż mi się srać zachciało...

Lilka - 2013-01-05 21:30:28

- Oj...
Podsumowała cicho i jej też teraz całe życie przed oczami przeleciało. Gdyby tu był Gderek to by to wszystko pięknie podsumował, jakąś długą wiązanką bez przekleństw, ale za to z setką kompletnie bezsensownych słów. No generalnie Lilka była przerażona. Aż tu nagle komunikat ratujący życie. Jej westchnienie ulgi było głośne  wyraźne.
- Pal i lecimy!
Szturchnęła go po raz kolejny i wyjrzała przez okno, by zobaczyć czy ktoś nie idzie. Ale po chwili dotarło do niej jedno pytanie, którego nie zadała wcześniej.
- Umiesz to pilotować?

Secorsha - 2013-01-05 21:37:43

- No jasne ze umiem! – odpowiedział wprawdzie twierdząco, ale był to ton typu „ja i tak wiem lepiej”. Wiec znaczyć może co innego. Jednak – do przodu się poruszali,a  kaleeshowi trzęsły się ręce. Wylecieli z bramy, przyhamował, by Lilka mogła wciągnąć Gderka, a potem długa ku wolności!

Lilka - 2013-01-05 21:45:45

Zapadła się w swoim fotelu, słysząc tą jakże optymistyczną odpowiedź. Domyśliła się, że raczej nie ma licencji i latać będzie jak wariat. Gdyby była wierząca to pewnie by się jakoś przeżegnała. Ale nie była. I w ogóle naszła ją taka myśl, czy to aby nie dobry czas na poszukiwanie wiary. Ale jakoś przez płot przelecieli, nie rozbili się, więc z aerowozu wyskoczyła, ale zaraz miała wracać. Musiała wepchnąć złomka do środka, co z trudem się udało, potem torba z gratami a na końcu jej zdobycze... czyli zawaliła bagażnik. Siadła potem na fotelu pasażera i uśmiechnęła się "niewinnie".
- Leć, potem powiem gdzie. Znikajmy

Secorsha - 2013-01-05 21:55:08

Kiedy wróciła, kaleesh oddychał głęboko i smiał się do siebie. Oczy miał zaczerwienione i błyszczące. Popłakał się! Silne wzruszenie. Ale – jak dłużej poprzebywa z tym typem to się przekona ze mu się zdarza czasem „wzruszyć” aż do łez.
Jednak śmianie się do siebie wszystko wyjasniało.
Ruszył ze zrywem, łamiac wszelkie zasady ruchu powietrznego. Na szczęście w bocznej uliczce nie było ruchu, nikogo kto mógłby ich zapamietac.
Areowóz ciągnął z mozołem, bo pilot dawał za mało gazu – bał się. Ale i tak szarpało. Choć nie tak jakby moglo. Przynajmniej lecieli,a  auto nie gasło.
Saxxety to auta dla idiotów – trzeba zrobic naprawdę karygodne błędy by odmówiły posłuszeństwa

Lilka - 2013-01-05 21:59:45

Lilka zaś gdy tylko wsiadła to od razu zapięła pasy, chwyciła się poręczy i posapując cicho powiedziała
- Ruszaj
Trochę się zmęczyła tym tachaniem tego złomu, a pan dżentelmen nawet nie raczył ruszyć zadka by pomóc młodej kobiecie. Zamiast tego siedział i śmiał się jak głupi. Upadek obyczajów i kultury, ot co.
A gdy zaczął się lot to stres wrócił. Tym razem mózg nie podpowiadał "złapią cię" tylko "zginiesz z idiotą za kierownicą". A to nie były pokrzepiające myśli. Ale trzeba mieć nadzieję.
- Leć do sektora graniczącego z sektorem przemysłowym. BD- 647, potem powiem ci gdzie lądować
Lilka przymknęła oczy, bo tego nie chciała widzieć. Miała tylko nadzieję, że wie jak tam dolecieć.

Secorsha - 2013-01-05 22:14:32

Pan dżentelmen był w za dużym szoku, to pewnie dlatego, nawet nie zauważył, ze tam poza autem jakieś życie się działo. Teraz leciał, jakby w transie był i tylko śmiał się sam do siebie.
I leciał. Prawdopodobnie na każdym skrzyżowaniu będzie mu musiała mówić gdzie ma skręcić a on będzie skręcał, łamiąc wszelkie przepisy.
Ale jaki szczęśliwy był!
Zaraz tez zaczął gadać sam do siebie w swoim ojczystym języku

Lilka - 2013-01-05 22:27:45

Kaleesh był szczęśliwy, czego nie można było powiedzieć o biednej Lilce, która przeżywała prawdziwe katusze w tym pojeździe. Kurczowo trzymała się poręczy, oczy miała rozszerzone ze strachu i się zastanawiała czy czasem nie narobi w gacie, co by było już kompletną katastrofą. Cieszyła się tylko, że Gderek dalej był wyłączony, widocznie spięcie było zbyt mocne i się kompletnie zaciął.
- Błagam... uważaj... lewo... lewo... LEWO! I tam uważaj! Na Moc wszechmogącą...
Panikowała jak to kobieta. A łamanie wszelkich przepisów ją dodatkowo dobijało. Nie znała się na lataniu, ale sama potrafiła nieco odczytywać wielkie neonowe znaki informujące o organizacji ruchu powietrznego. A jej towarzysz zawzięcie łamał wszystkie które mógł.
- Jak dolecimy to z radości ucałuję ziemię... czy tam durabeton. Teraz w prawo. Tam, w tamtą stronę...

Secorsha - 2013-01-05 22:32:14

- Aaaa, w prawo, czyli tam gdzie ty siedzisz! – zdało się ze dopiero teraz załapał. Zaczął się opentanczo śmiać – fakt, to ze zrozumiał jest radosnym wydarzeniem,a le jego zachowanie przekracza granice. Nie miał zapiętych pasów, jeszcze brakowało zeby zaczął podskakiwać na tym fotelu i krzyczeć: o rety, mamo, mamo, rób zdjęcie, lecę areowozem.
Saxxetem kareta Szóstką kurwa lece!
- Ale zajebiście się teraz czuje, ty nawet se nie wyobrażasz. Ciekawe, czy tu disco można włączyć... chociaż nie, radio jest twoje, nie będę się przyzwyczajał... -  najwyraźniej, nie licząc małego szczegółu ze ukradł auto – był całkiem uczciwy. Radio i fotele Lilki.

Lilka - 2013-01-05 22:37:10

Gdy zapytał gdzie jest prawo to już nie wytrzymała i spojrzała na niego jak na wariata. Oczy szeroko otwarte, usta też i taki szok. Dobrze, że chociaż leciał w miarę powoli, mniejsze szanse że po prostu się zabiją.
Lilka oddychała głęboko, starając się uspokoić, ale chyba tylko alkohol by pomógł (nie piła go zbyt często, a właściwie to wcale) ale nie było nic pod ręką. Poza tym musiała być trzeźwa, by nie pogubić drogi do domu.
Cały czas wskazywała Shey-olowi właściwy kierunek, pokazując mu ręką i powtarzając komendy kilkakrotnie. Może coś dotrze do jego pustego łba. No i w duchu odmawiała jakąś modlitwę do jakiegoś boga o wsparcie. Możliwe nawet, że do Mocy się modliła.

Secorsha - 2013-01-05 22:40:38

Tez na nią spojrzał, ale na chwile, bo zaraz wrócił wzrokiem na drogę.
- No... podekscytowany jestem, no! Sie dziwisz? Zapierdoliliśmy autko! Ja do tej pory co najwyżej zapierdoliłem ser w sklepie... taki okrągły... w czerwonym takim...
Najwyraźniej szok odchodził i nachodziła głupawka. Z radości!

Lilka - 2013-01-05 22:44:06

- O Mocy czemu mnie karzesz... będę uczciwa... przysięgam
Biedaczka pogrążyła się w tym fotelu i chyba dopadł ją jakiś kompletny szok. Straciła zainteresowanie czymkolwiek, tylko automatycznie wskazywała mu kierunek. Odrętwiała całkiem, koniec, kontakt z rzeczywistością zredukowany do minimum.
W końcu pojawiło się światełko w tunelu. Właściwe lądowisko. Lilka od razu mu je wskazała i nowa nadzieja w jej sercu zakwitła. Będzie żyć. Przeżyje!

Secorsha - 2013-01-05 22:46:16

Jeszcze tylko lądowanie. Dobrze ze miała pasy zapięte – tylko nia szarpnęło. Kierowca zarył łbem o sufit i posypały się przekleństwa na czym tylko świat stoi. Kiedy się ogarnął, z nosa leciała mu krew.
- Ostre ma hamulce moja ślicznotka...

Lilka - 2013-01-05 22:59:46

Owszem, dziękowała w duchu wszystkiemu co żywe, za te pasy. Shey-ola jakoś jej żal nie było. W końcu przez niego najadła się strachu... i chyba popuściła w gacie, co było dla niej kompletnie żenujące. Wyskoczyła szybko z aerowozu, by nie poplamić siedzenia, następnie z głowy zdarła chustkę i owinęła ją sobie wokół bioder, by zamaskować wstydliwą plamę. Na twarzy też zrobiła się strasznie czerwona, ale zaraz zaczęła wyciągać swoje rzeczy z aerowozu, kupa gratów które znalazła, jej torba a na końcu Gderek, który padł na beton bez życia.
- Cholerna kupa złomu mogła by się ocknąć.
Kopnęła go, ale nic, zero reakcji. Pozostawała zaś inna kwestia.
- Eee... co z tymi siedzeniami i radiem?

www.obozowa38bc.pun.pl www.prostowserce.pun.pl www.motoexstreme.pun.pl www.totalconflict.pun.pl www.sp.pun.pl