Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Niewyszkolony Mocowładny
Tego spokojnego dnia jakoś w południe do enklawy zawitał Sisco. Dziś wyjątkowo długo go trzymali w tych śluzach i skanowali – miał uzbrojone działa, to broń, nie chcieli wpuścić, choc obejrzeli wszystkie jego dokumenty, wreszcie nakleili po ograniczniku na każde działko i wpuścili. Sisco tymczasowo nie mogł strzelać, ale nie musiał, szedł do enklawy jedi.
Wkroczył płynnie, okazując postawą serdeczne nastawienie do świata. Mało gdzie czuł się tak bezpiecznie jak tu. Mruknąwszy głośno na powitanie wszystkiemu co zyje, powoli skierował wielkie cielsko do recepcji.
Offline
Asyr akurat przebywał w głównej sali. Był kontrpostawą wobec zalatanego wiecznie jedi. Jego co ii rusz można było zobaczyć z wolnymi rekami i wolnym umysłem – nic nie robił i jakby się z tym obnosił. Dziś nic nie robił czytając gazetę na sofie. Ale w głębi duszy miał nadzieje ze jak tu będzie „pilnował” to zobaczy Satele – Wielką Mistrzynię. Przybyła do kanclerza, więc musiałaby tez zahaczyć o enklawę – tyle lecieć i nie zahaczyć? Nie wierzył. Dlatego tak pilnował.
Ale upilnował coś innego. Ucho mu drgnęło na dźwięk znajomego mrukniecie. Podniósł nowo nabyte jeszcze świeże oko znad gazety a tam – lezie jego nerfisko. Ale do recepcji. Wiec co – nie do Asyra przyszedł?
Bothanin rzucił gazetę na sofę, wstał, poprawił pasek i ruszył do Sisca takim krokiem jakby bić siez nim chciał.
- Ej ty, mały, co się tu plączesz ludziom pod nogami?
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Wprawdzie Sisco zachowywał się bardzo grzecznie i spokojnie to jednak ludzie w kolejce do recepcji różnie na niego reagowali – głównie strachem, tym bardziej się Sisco ucieszył dostrzegłszy Asyra. Bedzie mógł załatwić swoje bez kolejki, więc zaraz począł się zbliżać.
- Odwal się, z niemalowanymi nie rozmawiam – zripostował na jego zaczepkę
Offline
Wykonał osobliwy taniec ramion i głosy, o przekazie „ohoho, jaki ty ważny”, zmniejszając dystans między nim a Sisciem, bo obaj do siebie podchodzili aż się spotkali tak romantycznie pod okręgiem jarzeniowym który ich oświetlał. Asyr sięgnął ręką i Sisca „potarmosił” paznokciami z boku pyska, po „policzku”. Uwielbiał to ze może go tak bezkarnie dotykać.
- Ale o to ze nie przyszedłeś do mnie to chyba mogę się obrazić, co?
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Tez się zatrzymał. Oświetlenie dawało mu bezpośrednio po górnych oczkach, nie dało się za bardzo przyciemnić bo on bardzo wysoki i miał za blisko do tej lampy, więc chwilowo wyłączył górne oczka, patrząc teraz tylko bocznymi trochę jak zwierze co ma oczy po bokach.
- Weź się Asyr. Ty też do mnie możesz przyjść, ta sama droga. Ja przyniosłem szyszki dla Cho'dy i chciałem zostawić w recepcji, ale mogę zostawić tobie.
Rzeczywiście na działku dyndała papierowa kolorowa torebka na prezenty a w środku kilak szyszek – te do herbaty, te do pachnienia, te do biżuterii i jedna do ozdoby – większa. I oczywiście ulotka o właściwościach i zastosowaniu tych szyszek.
- A najlepiej jakbym sie mógł spotkac osobiscie.
Ostatnio edytowany przez Sisco Hasupidona (2014-01-21 12:26:34)
Offline
Asyr zamrugał kilkakrotnie swoim nowym okiem i podrapał się po sierści na czubku głowy.
- Dla jakiej Chody? – wyglądał na kompletnie zaskoczonego i nie podobało mu się ze on, jedyny bothanin w enklawie, naczelny nieoficjalny dżedajski szpieg nie wie co za Choda.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Tym razem to się Sisco zdziwił. No jak Asyr może nie wiedzieć.
-Cho'dy... no jedi. Taki wysoki... ma ze dwa metry, cztery ramiona, trąbkę na twarzy, nosi się w takiej wypaśnej zdobnej szacie na gołe ciało, gada z obcym akcentem ze go trudno zrozumieć, pochodzi z zadupia, ma trzy miecze w tym jeden z czarnym rdzeniem
Offline
Nie rpzestawał drapać się po sierści na głowie, krzywiac usta i patrząc na Sisca jak na wariata. W enklawie było koło 20 osób, każdego znał osoboscie, bo trudno nie znac, i nikt z nich nie był wysokim obcym z czterema ramionami, choć parę osób pochodizło z zadupia, ale nikt nie nazywał się Cho'da. Czy Choda. Nikt nie pasował do tego egzotycznego opisu.
- A w jakim filmie ty to widziałes?
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- W filmie pod tytułem „krótka historia o tym jak mało nie upierdolili Hasupidony na dolnym mieście”. – odparł lekko oburzony bo miał wrażenie ze jest traktowany jak ktoś niepoważny.
- Cho'da, jedi Cho'da. Wygląda jak jedi, mówi jak jedi, walczy jak jedi, ma miecz jak jedi, jest jedi jak jedi, dżedai się jak jedi. I to jedi. I nazywa się Cho'da. Wspominałem już ze jest jedi? Nie? To jest JEDI!
Offline
Teraz Asyr poczuł się traktowany jak ktoś niepoważny, ale zrozumiał ze to mógł być odwet, skrzywił się więc tylko nieznacznie. Zasłużył sobie, więc nie ma prawa mieć pretensji.
- Zapytam Aleise – oświadczył i odszedł. Oczywiście wyminął kolejkę, pogadał, zapytał, ona sprawdziła w dokumentach. I po kilku minutach wrócił do Sisca.
- Nie ma w enklawie zarejestrowanego nikogo o imieniu Cho'da ani jakiejś szczególnie egzotycznej rasie poza mistrzem Kharem. Nie ma. Moze przybył niedawno i jeszcze się nie zarejestrował?
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- Ale to by było dziwne, on tu jest od przynajmniej dwóch tygodni. -Pamiętał kiedy zobaczył go pierwszy raz pod szkołą. Leri tam była. Nie zapytał, ale może ona coś wie. Chociaż „coś wie” dziwnie brzmi. Bo co, szpiega im Tython przysłał? A jeśli...
- Zapytaj mistrza Jamesa jak go spotkasz. Weź szyszki. Jak wy pierwsi go znajdziecie, to mu je dasz.
Offline
Zdjął torebeczkę i od razu zajrzał do środka ciekawy jakie szyszki ten cały Cho'da dostaje. I dużo tego było. Jak na awanturę na dolnym mieście – o której Asyr nie wiedział ze szczegółami ale wiedział ze Sisco był napadnięty - to akurat. Asyr by się ucieszył. Ciekaw jak ten nieznany mu tajemniczy obcy.
I o co chodzi u licha, czemu go nie ma w bazie?
Może Cho'da to tylko zdrobnienie, prawdziwe imię jest zupełnie inne.
Pewne było to ze Asyr te sprawę rozwikła.
- Spoko. Pogadam z mistrzem.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- Świetnie. A jakbym ja go wcześniej spotkał, to tez dam znać. Teraz muszę lecieć, bo mam spotkanie a jeszcze w tej śluzie mnie pomęczą. -ograniczniki założyli to je muszą zdjąć. I odnotować ze taki a taki był tyle a tyle minut.
Sisco pochylił łeb i klepnął Asyra „czołem” w klatkę.
- Trzym sie – i tak się pożegnawszy, opuścił enklawę.
Offline