Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#76 2013-08-26 14:51:37

Talon

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-07-29
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

- Bardzo chętnie - powiedział bardzo zadowolony. Spodobało mu się towarzystwo Katii, miła z niej osóbka. - Moje namiary powinnaś już mieć, złapiesz mnie i wtedy dogadamy się co do konkretnej daty spotkania tak? - zapytał.

Offline

 

#77 2013-08-26 14:54:45

 Katia Ner`ya

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2013-07-29
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

-Dobrze. Ale to... są moje namiary...
Odpowiedziała biorąc czystą serwetkę i zapisała na niej numer swojego komunikatora. Pod numerem narysowała coś w stylu: :*
Podała mu złożoną serwetkę wstając. Uśmiechnęła się do niego.
-Do zobaczenia.
Dodała i ruszyła do wyjścia. gdy była przy drzwiachh jeszcze na niego popatrzyła i pomachała mu.

Offline

 

#78 2013-08-26 14:58:53

Talon

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-07-29
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

- Do widzenia... - powiedział i położył dłoń na podanej mu serwetce uśmiechając się. Kiedy ta byłą przy drzwiach i pomachała mu ten sam wyprostował się i odwzajemnił gest. Kiedy opuściła knajpę usiadł i jeszcze przez chwilę trzymał serwetkę pod dłonią. Po chwili ją odtworzył, uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową delikatnie. Z uśmiechem na twarzy wstał, zapłacił rachunki i opuścił knajpkę.

Offline

 

#79 2013-12-13 20:37:33

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Po przeszmuglowaniu go na tę obrzydliwą planetę przez znanego pokątnie porzemytnika/czkę – bez znaczenia – co z resztą żałośnie łatwe było, mają swoją republikę z ochroną dziurawą jak sito – znalazł się na Coruscant. Zszedł szybko na dolne poziomy bo w tym splendorze na górze wytrzymać by długo nie mógł.
   Co dnia, jak wychodził na ulice z tej klatki w której zamieszkał – całkiem legalnie z reszta,z  pieniędzy odłożonych z radosnych dni bycia najemnikiem który umie się wycenić  -roniło mu się niedobrze w tłumie szaroburych istot bez celów, perspektyw i ambicji. Dalej przez tygodnie życia, pracy i poszukiwań ojca poznawał świat który go – mandalorianina, a  więc istotę zahartowaną psychicznie – przeraził dogłębnie. Poczuł się znowu jak w zombielandzie na Pzorbie. Tylko ze tu trupy były żywe naprawdę. Zauważył, ze większość tu wegetuje. Codziennie mijał na klatce tych samych ludzi i dopiero w ostatnim tygodniu jedna sąsiadka zagadała uprzejmie, ze „pan to chyba nowy”. Od dwóch miesięcy nowy!
Zero zainteresowania światem, obserwacji, wnioskowania czy jakiegokolwiek życia. Praca, i swoja klatka.
   Gdyby nie to, ze całe dnie zajmowało mu intensywne poszukiwanie ojca, a kiedy nie poszukiwał to zarabiał jako ochroniarz w kasynie, żeby mieć na łapówki, to by tu chyba zwariował, wziął dwa miotacze i wybiegł pewnej ciemnej jak gamoerrańska dupa nocy rozruszać towarzycho.
Coraz częściej podejrzewał ze ojciec nie żyje (mimo iż oficjalnie nie żył i tak, ale to wcale nic nie musiało znaczyć, Wiktor nie żył na kilku planetach, u mando to normalne).
   Wracając jednak do rzeczywistości, obudził się pewnego dnia, był to poniedziałek, ubrał lekki pancerz techniczny pod ubranie, założył kurtkę, wyszedł, zaryglował mieszkanie na 150 spustów, myśląc sobie ze to głupie, bo tu mocniej kopnąć i juz ściana idzie...
Jakies trzy dni temu do jego drzwi zastukała jakaś przemiła dziewczynka ze swoimi pozbawionymi mózgu przydupasami. Wykrzykiwali coś o jakimś Ciulu oraz inne imię na S chyba...
   Strasznie długo ich krew się na drzwiach utrzymywała i nie chciała nawet od wody z solą zejść, będzie trzeba szybko pomalować, zanim się zacznie ktoś interesować...
I tak sobie rozmyślał o tym siedząc przy stoliku w tym sympatycznym barze.
- uczta farmera dla pana z siódemką!
Wiktor, w cywilnej kurtce i modnie powycieranych spodniach wyglądał jak zwykły obywatel. Podszedł, wziął tackę, zapłacił.
- Smacznego! – uśmiechnęła się babka za barem, on skinął głową, ale nie dał napiwku. W takiej dziurze?!
I Wrócił do stolika. Uczta farmera – zabawne danie, stodoła ułożoną z frytek, pola z żeberek, drzewka z brokułów. Ale badziew. Za to dużo, szybko, i ciepłe, prawie pod nos podane.

Offline

 

#80 2013-12-13 20:57:14

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

"Serce Cyklonów" - gówniana knajpa dla ludzi nie mających kasy lub po prostu kubków smakowych. Artrus z reguły starał się unikać tego szamba, bo nie wiedział z jakiego śmietnika wyciągnięto to jedzenie. Jednakże czasem musiał tutaj wpadać - bo nie wiedzieć czemu - jeden z jego informatorów bardzo lubił tutaj jadać. Może miało to związek z tym, że był chadra-fanem? Artrus nie był rasistą... zbyt wielkim. Czasem tylko jakaś rasa mu nie pasowała z wyglądu i już.
I tak starszy Mando, który miał być martwy a nie jest (prawie jak cud) wlazł do tej osik wartej knajpy. Ubrany w nierzucającą się w oczy skórzaną i trochę podniszczoną kurtkę, a pod nią t-shirt z jakimś młodzieżowym napisem a do tego czarne spodnie. Nic ciekawego. Twarz również ucharakteryzował tak, by nie widać było blizn, na oczy nałożył soczewki zmieniające kolor, ogolił się a włosy nieco zapuścił.
Oczywiście miał ze sobą broń - swoje wierne bliźniacze blastery (robota rzemieślnicza nie taśmowa), do tego nóż bojowy w lewym rękawie kurtki, dwa noże do rzucania w cholewach butów i kilka rzutek z trucizną paraliżującą. Ukrył je w małej opasce na prawym nadgarstku, by w razie czego szybko kogoś ugodzić. Pancerza nie miał na sobie, zgodnie z własną filozofią - albo pełen beskar'gam albo nic. I tak wybrał opcję nic...
Podszedł do baru i zamówił drinka, bo jedzenia wolał do ust nie brać. No i czekał na swojego szczurowatego "kumpla"

Offline

 

#81 2013-12-13 21:09:15

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Albo tez dla tych co niedawno przybyli i jeszcze nie wiedzą, jaką historie ma żarcie tutaj. Wiktor nie miał głowy jeszcze bawić się w sanepid. Ale dzięki temu mógł zjeść tanio i bez przesadnej etykiety wkoło siebie. Lekki, swojsku syfek, kulawe stoliki i podrzędna klientela.
Wpierdzielał żeberka łapami, od czasu do czasu wycierając o obrus ukradkiem, kiedy chciał przewrócić stronę gazetki reklamowej, cały czas jednak obserwował wnętrze, to w odbiciu jakiegoś elementu dekoracyjnego przy jego stoliku, to niby mimochodem rozglądając się po wnętrzu. Same nudy, wszystkich co tu siedzieli przynajmniej z widzenia znał. Bo obserwował, po prostu, Patrzył na mordy i zapamiętywał, jakby miał się orientować w przestrzeni za pomocą żywych punktów.
A ten gość co wszedł – tez możliwe ze widział go, lub kogoś bardzo podobnego ze dwa razy. Moze nawet był odrobinę podobny do ojca z tych starych zdjec które miał. Bardziej jednak szukał podobieństwa do siebie, niż do nich.
Wiktor miał śniadą skórę, ciemne oczy i włosy ścięte na jeżyka oraz charakterystyczny, utrzymywany stale w długości 'trzydniowej” zarost na kanciastej szczęce. Brodę miał „dzieloną” i garbaty nos oraz wyjątkowo krzaczaste brwi.
Zerkał na gościa ukradkiem, tak by nie wzbudzić jego czujności. Był świadom, ze jesli to mieszkaniec Coruscant, to nawet nie zauważy. Jeśli to jakiś gangster, to zauważy,a  może nawet zaczepi – jeśli czuje się pewnie, znaczy ze ma broń i umie jej używać i/lub jest z Sel Makor.
A jeśli to mando, to zauważy, ale Wiktor nie zauważy że zauważył.

Offline

 

#82 2013-12-13 21:26:25

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

I zauważył to, również ukradkiem. Artrus był świadom tego, że gdy zdradził to Imperium wrzuciło go na lisę swoich wrogów i zdrajców. Dlatego sfingował swoją śmierć, by mieć trochę spokoju. Jednak utrzymywał sporadyczne kontakty z najbliższą rodziną i grupką przyjaciół. Więc to było tylko kwestia czasu aż się wyda to, że jednak żyje. Dlatego był ostrożny... bardzo ostrożny. Paranoicznie wręcz, o czym kilka osób mu wspomniało. Pewne rzeczy weszły mu w nawyk po prostu.
I tak zawsze gdy wchodził do lokalu to szybko przyglądał się klientom, odhaczając potencjalnie niebezpiecznych osobników. I do tej grupy wrzucił od razu Wiktora. Z prostego powodu - postawa i położenie miejsca w którym siedział względem strategicznych miejsc lokalu. Najemnicy i mando to rbią to często instynktownie, wybierają najlepsze miejsce do obserwacji. Również postura przy siedzeniu wiele zdradza... i wbrew pozorom sposób poruszania się również. KAżdy żołnierz walczący na co dzień w ciężkim pancerzu bez niego porusza się nieco ociężale - ciało po prostu przywykło do dodatkowych kilogramów. Normalna osoba tego nie zauważy, ale dobry obserwator na pewno. A Artrus spędził na Coruscant prawie dwa lata, był więc świetnym obserwatorem, potrafił od razu z tłumu odłowić takiego najemnika.
Sam nie rzucał się aż tak w oczy teraz, bo beskar'gam zakłada sporadycznie i długo uczył się "normalnie" chodzić tak, by nie rzucać się od razu w oczy.
I teraz obserwował czasem Wiktora, jednak nie wykonywał żadnego ruchu. A potem przyszedł jego informator i wspólnie usiedli przy usytuowanym na uboczu stoliku.

Offline

 

#83 2013-12-13 21:36:24

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Zatem trwało wzajemne ukradkowe podpatrywanie się. Wiktor tez wyciągał wnioski. Nie gangster, ale i ruchów nie miał typowo mandalorianskich. Może dlatego, ze się tu ukrywał. Ale na pewno nie jest to zwykły mieszkaniec Galactic city. No i spotkał się z jakimś szczurkiem, tacy są najgorsi, niepozorni, nikt ich o nic nie podejrzewa, nawet o posiadanie mózgu. Tymczasem to oni są nośnikami.
Pomyślał, ze jeśli ktoś będzie coś wiedział o jego ojcu to właśnie taki informator. Albo – ten gość który z  nim rozmawiał. Może za odpowiednią opłatą znalazłby dla niego jakieś informacje. Wyglądał na starszego, więc penie niechętnie brali go na bramkarza w klubach.

Offline

 

#84 2013-12-13 21:44:39

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Artrus długo pracował nad tym, by nie zdradzić się od razu swoją mową ciała. Ktoś, kto spędził dużo czasu z Mando mógł od razu ich rozpoznać właśnie po mowie ciała, bo nad nią bardzo ciężko było zapanować. Fibal zaś miesiącami pracował nad tym, by zatrzeć swoje naturalne odruchy, wyuczył się zaś nowych, by bardziej pasować w klimat Coruscant. Niewiele osób wiedziało, ze tutaj mieszka, nikomu też nie podał swojego adresu. No może poza Mavhoniciem...
Załatwienie wszystkich interesów z chadra-fanem nie trwało jakoś szczególnie długo, bo wiele do obgadania nie mieli. Umowę zawarli już wiele miesięcy wcześniej, nikt jej nie próbował zmieniać, wszystko działało. Dyski z danymi poszły w ruch, kredyty też, ale dla niepoznaki siedzieli jeszcze przy jednym stoliku i rozmawiali, a szczurowaty nawet zamówił coś do żarcia. Co nie spodobało się Artrusowi...

Offline

 

#85 2013-12-13 21:50:46

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Wiktor zaś siedział. Zastanawiał się nawet czy nie podejść „zaprzyjaźnić się”, ale na coś takiego ująłby tylko mieszkańca Coruscant – inny, w tym być może mando, lub inny pozaświatowiec najemnik od razu wyczułby podstęp, do tego głupi ruch i Wiktor straciłby nie tylko szanse ale też pewnie szacunek, a to wbrew pozorom ważne, nawet u obcych czy u wroga.
Obżerał więc swoje żeberka i „czytał” gazetę. Pomyślał, ze jednak spróbuje kontaktu. Wyjął zatem długopis, popstrykał nim, „porozpisywał”, tak by zrobić odrobinę hałasu, zwrócić uwagę, choć i tak podejrzewał ze jest czujnie obserwowany. Domalował zaraz babce na okładce reklamy wąsy i plaster na policzku, po czym odtworzył gazetkę, napisał coś, dożarł frytki i wyszedł. Nie odszedł jednak za daleko. W razie jakby tamto nic nie dało, po prostu przypilnuje i pójdzie za człowiekiem.

Offline

 

#86 2013-12-14 14:38:54

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Działanie wiktora nie odniosło spodziewanego rezultatu, bowiem Artrus nie zareagował na to. Był zbyt ostrożny, by złapać tą przynętę. Może w innych czasach w innym miejscu, kiedy to nie musiał się ukrywać. Teraz jednak wolał się nie wychylać. Było to trochę szare życie, zważywszy na to że w czasach wojny bawił się dobrze w swojej kompani, co wieczór pili, śpiewali, imprezowali o ile nie toczyli wojen. A teraz często zaglądał do kieliszka, trenował i wykonywał zlecenia. Takie trochę nudne życie...
Fibal zaobserwował odejście podejrzanego osobnika i stracił go z oczu. Ale coś przeczuwał, że nie odszedł on daleko i pewnie będzie go śledzić. Cóż, trzeba będzie zastawić jakaś pułapkę.
Rozmyślał tak siedząc przy stoliku, podczas gdy jego informator coś tam cały czas nawijał o plotkach z okolicy, które były jednak mało ważne. Chciał już odejść, ale w końcu stwierdził, że przytrzyma dłużej swój ewentualny ogon. Niech trenuje wytrwałość.

Offline

 

#87 2013-12-14 14:46:47

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Artrus miał rację. Wiktor zaczaił się w odpowiednim, nie rzucającym się,w  oczy miejscu, gdzieś na przystanku w którym zatrzymywał się ostatni areobus, jeden z  niewielu które miały „odwagę” kursować do dolnego miasta. W grupie ciężko jest wyłowić jednostkę, za to on miał doskonały wgląd na wyjcie od „Miśka”.
I czekał. Długo czekał. Ale podejrzewał ze tak może być. Tamten mógł chcieć go przeczekać, bo podejrzewał, że on nie odejdzie. Bardzo ostrożny jest. I chyba nie wziął jego wiadomości.

Offline

 

#88 2013-12-14 14:53:41

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Wiadomości nie odebrał, bo nie był zainteresowany nawiązywaniem nowych kontaktów. Miał pewną grupę stałych "współpracowników" i niezbyt zależało mu na powiększeniem tej liczby. Był takim samotnym strillem, który dawno temu porzucił swoje stado by polować w pojedynkę. Przywykł do tego życia i nie miał ochoty tego zmieniać.
W końcu po prawie czterdziestu minutach siedzenia i gadania o niczym pożegnał się ze swoim informatorem, zapłacił rachunek i wyszedł z knajpy. Po przekroczeniu drzwi na chwilę przystanął, niby poprawiając z zimna kurtkę, ale wzrokiem omiótł zatłoczoną ulicę, wyszukując wzrokiem swojego obserwatora, a potem nieśpiesznie ruszył w swoją stronę, wkładając ręce do kieszeni. Tak na wszelki wypadek wyciągnął z opaski dwie igiełki z trucizną. Wolał być przygotowany do ewentualnego starcia.

Offline

 

#89 2013-12-14 15:07:59

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Oczekującego na przystanku wiktora zastanawiało jedno: kim tak naprawdę jest ten gość, prócz tego ze mógł być kimś kto wie coś o jego ojcu. Ale kim? Może kimś od imperium? Może jakimś byłym wojskowym? Moze nawet jego wrogiem?
Tak czy siak Wiktor czekał. Wdał się nawet w rozmowę z jakaś starszą panią, przez co stał się jeszcze bardziej elementem otoczenia, nie rzucającym się w  oczy obywatelem.
Ale i tak obserwował, nie spuszczał z oka wejścia do Miśka.
W końcu zauważył. Jest, wychodzi, i idzie w ich stronę. Kiedy był już na wysokości przystanku, Wiktor zapytał swoją rozmówczynię, co sądzi o mandalorianach. Babka oczywiście zaczęła złorzeczyć. Wiktor nie ruszył od razu za starszym mężczyzną. Akurat nadlatywał areobus. Wskoczył do środka, tak, by tamten go widział- a podejrzewał, ze nadal obserwuje. Niemal tez natychmiast z tłumem wysiadł drugimi drzwiami i wmieszany w grupkę niedanwych pasażerów ruszył w kierunku Artrusa.
Nie był pewny, czy dobrze robi i dobrych uzywa metod. To jego pierwszy raz na Coruscant, z tych poważniejszych.

Offline

 

#90 2013-12-14 15:16:52

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Knajpa "Serce Cyklonów"

Fortel z aerobusem był całkiem dobry, bo wyglądało jakby faktycznie czekał na przystanku na swoją linię. Więc Artrus nieco się rozluźnił, jednak jak zwykle nie zamierzał iść najprostszą drogą do swojego aerowozu. Szedł sobie spokojnie i nagle skręcił w jedną z bocznych, mniej uczęszczanych uliczek. Często tak robił by upewnić się, że nie ma ogona. Taka jego paranoja. Gdy inni idą na parking 5 minut, on szedł 10. Ale przynajmniej miał pewność, że nikt go nie śledzi.
Uliczka w którą wszedł Artrus była węższa od tej głównej drogi, bardziej zapuszczona. Wszędzie znajdowały się kałuże, do których kapała woda z klimatyzatorów i innych urządzeń do kontroli klimatu. Każda rasa miała w końcu swoje preferencje. Do tego tu i tam stały jakieś stare śmietniki a po ścianach biegły rury.
Fibal zmierzał raźnym krokiem do następnego skrzyżowania i poszedł nie w lewo, jakby nakazywała logika a w prawo. Robił więc małe kółko.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.iskrosno.pun.pl www.sp.pun.pl www.totalconflict.pun.pl www.motoexstreme.pun.pl www.prostowserce.pun.pl