- Star Tales - gwiezdne opowieści... http://www.startales.pun.pl/index.php - Dolne poziomy http://www.startales.pun.pl/viewforum.php?id=21 - Knajpa "Serce Cyklonów" http://www.startales.pun.pl/viewtopic.php?id=95 |
MOC - 2013-07-12 22:01:48 |
Mimo ze dolne poziomy, to knajpa naprawdę bardzo dobra. Ochrona w postaci sześciu droidów o dobrym uzbrojeniu, zakaz wnoszenia broni, czyste, duze stoliki. Holoekran – jeden ale duży, rura – czyli czasem wieczorem się cos dzieje, bardzo seksowne kelnerki, przyćmione światło, fajna muzyka i przepyszny zapach z kuchni. Super lokal. |
T'kul - 2013-07-12 22:06:17 |
To go zdziwiło. Poejrzewał huttcicy o jakies niecne zamiary a tu na pierwszy rzut oka lokal wyglądał nieźle. Po przejściu przez kontrol droidów wszedł do srodka. T’kul był ciekaw jak będzie na zapleczu. Wtedy się okaze z czym ma do czynienia. Podszedł do lady. Poczejał na kelera/barmana. |
MOC - 2013-07-12 22:08:38 |
Barman wyprostował się i spojrzał na przybysza. Był to postawny człowiek po 30tce. |
T'kul - 2013-07-12 22:11:44 |
- Dzięki. – T’kul wyszczerzył się w uśmiechu i pokazał swoje braki w uzębieniu, malowiczą pamiatke po bojce z pijanym sąsiadem. Porzedł na zaplecze. Tam pierwszego z brzegu kuchcika zapytał o szefa. Jak zwykle skierowano go do kantorka. Westchnał. Miał nadzieję, ze ten kantorek będzie mniej pstrokaty niż w mamusinym lokalu. Zapukał do drzwi. |
MOC - 2013-07-12 22:17:26 |
- Włazić! – odkrzyknął gromki głos. Nie, nie było tu nic pstrokatego, tu dominowały rude brązy, miłe kolory, takie niebrudzące. W kantorku siedział hutt. Był o wiele mniejszy i szczuplejszy, tak jak i pomieszczenie było skromniejsze. Szef tez mniej profesjonalny, zamiast przeglądać papiery – palił szisze i macał ręką sylikonowe sztuczne cycki. |
T'kul - 2013-07-12 22:23:55 |
Hutt zaskoczył go bezposrednoscią. Szybko przeszedł do rzeczy. Podał czas pracy pensje. Taak tylko zapomniał podac stanowiska i paru innych detali jak premie, bonusy, awanse i urlopy. |
MOC - 2013-07-12 22:25:37 |
- Pytaj – zagrzmiał wesoło hutt, kręcąc pokrętełko na sztucznym sutku. Nie miał wcale zamiaru się domyślać. |
T'kul - 2013-07-12 22:28:54 |
- A więc.. a wstępie chciałem się dowiedzieć o awanse, premie, dodatkowe godziny i urlopy. – powiedział równie szybko jak hutt. - no i oczywiscie o jakim staowisku mowimy. |
MOC - 2013-07-12 22:33:32 |
- Premia jest za nie branie urlopu – zarechotał hutt – bo za urlopy odcinam. Po prostu, robisz po 6 godzin, 6 dni w tygodniu, jak wyrobisz miesięczną, dostajesz 1500 w łapkę bez ubezpieczonka, 1200 – z ubezpieczonkiem. Wyrobisz więcej – więcej płacimy. Bierzesz urlopik – wyliczamy godzinki, mniej płacimy. A na awans zawsze szansa jest, wie, na przykład kucharz bez ubezpieczonka robi, jak zachoruje – nie będą leczyć. Jego wybór – rozłożył ręce jakby bardzo w bezradności swojej ubolewał. |
T'kul - 2013-07-12 22:47:59 |
- Dobra, biore. Bez ubezpieczenia. – „ubezpieczenie da mi urząd pracy” pomyslal sobie. Przez pierwszy miesiąc będzie musial zapieprzac w pelnym wymiarze godzin. Oj będzie wesoło. Wiedzial ze wytrzyma. Skoro wytrzymal swoje treningi przez tak dlugi czas praca mu nie zaszkodzi. – A te sza se na awans są dość ciekawe. – Uśmiechnal się. |
MOC - 2013-07-12 22:50:41 |
– jak nie szkoda ubranka to nawet teraz leć na kuchnie, powiedz ze jesteś nowy i ci wytłumaczą. A jak szkoda, to zapierdalaj do domku, zmień garniturek na jakiś dresik i wracaj. Powiedz tylko jak się nazywasz, żeby Niuniek mógł ci kartoteczkę założyć – wymruczał zadowolony z życia ślimak. |
T'kul - 2013-07-12 22:55:49 |
T’kul skrzywil się. Rozpiał marynarkę i przerzucił dokumenty oraz resztke oszczednosci do kieszeni spodni. Zdjał marynarkę i stwierdził. |
MOC - 2013-07-12 23:01:38 |
- Szkoda tego garniturku, taki ładniutki... weź czyjeś ciuszki z szafeczki... nie pozna się! – krzyknął za nim hutt, ale nie wiadomo, czy T'kul, względnie Toshiro go usłyszał. |
T'kul - 2013-07-12 23:06:48 |
Usłyszał, ale zignorował ironię. W gajerze czy nie musi ać sobie rade. Po wparowaniu na kuchnię wypytał kuchcika o kogos kto na kuchni rzadzi. Oczywiście przedstawił się i popwiedział kim jest, znaczy ze jest świeżak tymi muchami kartofelkami na glebie się nie przejal. Frytki nie skubnał nawet. Nie był głodny. Za to piesek takaz go lizaca jaja chedorzona w rzyc gramatka zaskoczył go. Widać warunki sanitarne były pojęciem omijanym szerokim łukiem. |
MOC - 2013-07-12 23:14:25 |
To wcale nie była ironia, T'kul był zbyt niewiele znaczącym trybikiem, w tej maszynie, by trzeba było do niego używać takich środków. Naprawdę szkoda było garniturku. |
T'kul - 2013-07-12 23:21:03 |
- Kapuje. Jeśli butelka w dobrym stanie na recykling jak w złym na szrot. – Stwierdził beznamiętnie. Przyłączył się do bohtianina Z początku szło mu nieskoro ale szybko załapał, o co biega, skumał cza-cze i zaczął sortować w tempie bohtianina. O dziwo poprawnie. Czyli taki najgorszy nie był. Dopiero po jakimś czasie załapał prawdę oczywista. Nie przedstawił się |
MOC - 2013-07-12 23:26:26 |
- Ja jestem Kass, ale wołają na mnie Rudy – przedstawił się, po czym uścisnęli sobie brudne łapska. |
T'kul - 2013-07-12 23:39:30 |
- Spoko - Padło w odpowiedzi. Wzrok T'kula wyłapywał coraz więcej niezgodnosci z przepisami. Gdyby wpadła tu kontrola byłoby pozamiatane. Ale zapewne zapobiegliwy hutt zabezpieczył się. - Ty jak tu jest z wypłatą? Płacą na czas? i w jakiej formie? - Skupił sie porzadnie. Chcial wykryc ewentualne kłamstwo, fałsz i emocje. To moglo mu rozswietlic sytuacje. |
MOC - 2013-07-12 23:51:48 |
- Pewnie że na czas, a jak potrzebujesz wcześniej, to też ci wyliczy i zapłaci. Do rączki. – biorąc pod uwagę jakie tu są oszczędności na tym, co właśnie Toshito i Rudy robili, to miał czym Hutt płacić swoim ludziom. Na każdej jednej butelce którą wyciągnęli - cztery kredyty. Garść frytek – cztery kredyty. Jakieś tam strzępy surówki – do pizzy, mięso na przemiał. |
T'kul - 2013-07-13 00:04:23 |
Pracował do końca, do zamknięcia lokalu a nawet nieco dłużej. Potrzebował kasy. Żyć trzeba było a pensja nie była zbyt wysoka. Nadzieja były nadgodziny, wiec ciągnął ile się dało. Przychodził pierwszy i wychodził ostatni. Huttowi było to na rękę. Reszta rozumiała. Żyć trzeba a życie kosztuje. Obeszło się bez zawiści, choć kierownicy zmiany patrzyli na jego poczynania krzywo. Szybko jednak przywykli widząc, ze to nie jest podlizywanie się, próba wygryzienia ich z posady. Nie zabiegał o awans. Tylko o kasę. Pracował wszędzie gdzie tylko się dało. Zastępował innych a jednocześnie odwalał swoja robotę. Wszędzie go było pełno. Oczywiście nie bylo się bez przyspieszacza w postaci protekcji. Nadużywał Mocy, ale cel nie był zły. Chodziło o przeżycie. Dali mu wiec pseudonim Zefir. Po powrocie do domu zwalał się a wyro niczym zrąbany pień. Nie raz spal tak jak stal. Ale wiedział, dlaczego. Szybko przywykli do tego trybu życia. Jadł szybko w biegu i do roboty. W robocie skubnął to frytkę to kotleta (przywykł do warunków nie wybrzydzał) wiec głodny nie był. Czasem dopił czyjś napój (nie bacząc na przepisy bhp), ale był zdrowy. W domu gotował sobie posiłki zdrowe, kaloryczne, bogate we wszystko, co potrzebne. Zaszczepił się na wszystkie choroby, jakie można było wyłapać w takim lokalu. Tężec, gruźlica salmonella itd. W aptece zaopatrzył się w witaminy a w sklepie przemysłowym w rękawice. Nie używał jednak rękawic. I tak zycie toczyło się dalej… |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 22:38:27 |
Był wieczór, nie padało, nieba oczywiście nie było widać przez te wszystkie światła i holobilbordy. Ale było ciepło, no ale w sumie czego można się spodziewać po planecie-mieście. do knajpki weszła dziewczyna, wyraźnie niepełnoletnia, ubrana w czarne spodnie i szarą tunikę. Włosy miała jak zawsze rozpuszczone. Gdy już droidy ją przepuściły usiadła przy wolnym stoliku i zamówiła kawę i ciastko. Tak wiec siedziała popijając kawę. Wyraźnie była zamyślona, patrzyła w przechodniów, a w końcu dobry widok na nich miała, bo siedziała przy oknie. |
Talon - 2013-08-25 22:46:14 |
Talon od czasu do czasu pozwalał sobie na odrobinę zapomnienie i przepuszczał część pieniędzy na spędzenie czasu w nieco lepszych knajpach. Do jednej z nich należała zdecydowanie "Serce Cyklonów". Mimo iż usytuowana w dolnych poziomach, to spokojnie mogła by znajdować się w wyższych częściach Coruscant. Dolne poziomy jednak sprawiały, że można było tutaj czuć się nieco swobodniej. Wolnym, swobodnym krokiem przechodził właśnie koło okna przy którym siedziała Katia. Ubrany był w brązową kurtkę, zielonkawe spodnie na pasku, białą luźną koszulkę i brązowe oficerki. Na twarzy miał kilkudniowy zarost. Czasami żartował, że w ten sposób można rozpoznać kawalera i zapuszcza ją specjalnie. Tak na prawdę jednak, nie chciało mu się po prostu ogolić, ot taki kaprys. Po chwili wszedł do środka i podszedł do lady. Przywitał się z barmanem i rozejrzał się po zali. Przy oknie zauważył młodziutką dziewczynę, przyglądał się jej chwilę. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 22:52:17 |
Patrząc tak w zamyśleniu zdawalo jej się, że jakaś znajoma osoba właśnie tędy przeszła. Zamrugała i się obejrzała, ale już nie widziała tego mężczyzny. Rozejrzała się jeszcze kilka razy po ulicy, ale w końcu dała sobie spokój i upiła łyczek kawy. Zaraz... skąd ona go znała... zastanawiała się nad tym analizując wszystkie osoby poznane na Coruscant. Dokończyła swoje ciastko i rozsiadła się wygodniej. Upiła łyczek już niezbyt ciepłej kawy i przymknęła oczy. |
Talon - 2013-08-25 22:58:08 |
Wpatrywał się tak jeszcze przez chwilę do momentu aż obsługa nie przyniosła mu zamówionej herbaty. Musiała być oczywiście podana w dużym kubku i z trzema miarkami cukru, nie inaczej. Podziękował, zapłacił i ująwszy ów kubek w dłoń ruszył w stronę stolików. Wyglądało na to jakoby wszystkie były już zajęte przez pary, grupki znajomych i samotnych osobników. Zdecydowanie wolał siedzieć w towarzystwie kobiety, którą już chyba gdzieś spotkał niż przy grubym, spoconym Rodianinie. Powoli zbliżał się do stolika, przy którym siedziała Katia. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:03:11 |
Popatrzyła na swoją kawę, już jej niewiele było. Dopiła ją, odstawiła filiżankę i wstała. Wtedy spostrzegła go. To jeg widziała przez okno. Wiedziała, że gdzieś go już widziała, ale gdzie... usiadła spowrotem patrząc wciąż na niego. |
Talon - 2013-08-25 23:15:06 |
Talon zatrzymał się nagle przy stoliku Katii, kiedy ta przywitała się z nim. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:26:53 |
-Oczywiście, że tak |
Talon - 2013-08-25 23:32:15 |
Kiedy Katia wstała od stolika by udać się po kolejną porcję kawy ten cały czas śledził ją wzrokiem. W pewnym momencie potrząsnął głową i spuścił głowę przyglądając się maleńkiej tafli kawy w swoim kubku. Podniósł szybko głowę i na jego twarz wrócił poprzednio widziany uśmiech, kiedy ta wróciła. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:36:19 |
Posłodziła kawę i zamieszała ją łyżeczką. |
Talon - 2013-08-25 23:39:44 |
- O to bardzo dobrze, że udało Ci się znaleźć pracę. Można spytać gdzie? - zapytał zaciekawiony i upił łyk herbaty. Miał bardzo dziwny nawyk picia napojów gorących z łyżeczką pozostawioną w kubku. Nienawidził kiedy był mały i zwracano mu z tego powodu uwagę. Był uparty i zawsze to robił mimo uwag i tak zostało mu do dziś. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:46:36 |
-W tym salonie... czekaj, jak on sie nazywał. Echosfera, tak, chyba Echosfera. |
Talon - 2013-08-25 23:48:55 |
- A cóż to za salon bo niestety nie słyszałem nigdy o nim? - zapytał obserwując jak upija kolejny łyk kawy. Nawet dyskretnie się uśmiechnął kiedy zauważył, że sparzyła się w język. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:53:06 |
Odstawiła kawę na spodeczek |
Talon - 2013-08-25 23:55:47 |
- Wiesz, czasami bywa tak, że ludzie kończą pracę danego dnia i po niej odpoczywają. Kiedy jesteś właścicielem własnej firmy, taki czas możesz wyznaczać sobie kiedy tylko chcesz. Musisz tylko pamiętać by nie spocząć na laurach. Ludzie przecież nie mogą pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę prawda? - odpowiedział jej żartobliwie. - Chyba, że jesteś androidem i działasz na prąd. - dodał śmiejąc się. |
Katia Ner`ya - 2013-08-25 23:59:41 |
-Ale Ty nie jesteś prawda? |
Talon - 2013-08-26 00:15:58 |
- Wykonać protokół Z-12JX - powiedział zmienionym głosem niczym droid i wyciągnął w jej stronę rękę po czym uśmiechnął się szeroko i zmieniając z powrotem głos powiedział - Nie nie jestem, krwawię jak każdy i mam ciepłe ciało, sprawdź. - powiedział śmiejąc się. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 00:18:03 |
Uśmiechnęła się delikatnie. Dotknęła dłonią jego dłoni. |
Talon - 2013-08-26 00:34:56 |
Faktycznie można było odnieść takie wrażenie. Talon posiadał dosyć widoczne żyły na dłoniach, przedramionach i bicepsie mimo iż był szczupły, nie ćwiczył, nie pracował fizycznie i nie ćpał. Od taka jego uroda, i wysokie ciśnienie w żyłach pomimo spokojnego z reguły charakteru. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 00:38:00 |
Zachichotała, bo faktycznie ja to rozbawiło. |
Talon - 2013-08-26 00:42:32 |
- Jestem człowiekiem z krwi i kości, który krwawi, śmieje się i płacze. Człowiekiem, który próbuje poskładać swoje życie do kupy. Człowiekiem, który upada i próbuje wstać... jak każdy z nas. - powiedział również patrząc jej w oczy z powagą na twarzy. Również zapomniał o tym, że trzyma jej rękę, ale cóż sprawiało, że nie chciał jej puścić mimo iż wcale mocno jej nie trzymał i spokojnie mogła swa rękę uwolnić z uścisku. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak poważny stał się jego wyraz twarzy kiedy opowiadał jej kim jest. Może nie tyle straszny co smutny. Kiedy jednak skończył jak za sprawą magii, na jego twarzy znów pojawił się lekki uśmiech. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 00:47:29 |
Słuchała go i po części czuła, jakby mówił też o niej. Spuściła wzrok i wtedy spostrzegła, że wciąż trzymają się za ręce. Szybko zofnęła swoją dłoń i upiła łyyczek swojej kawy. Siedziała przez chwilę cicho. |
Talon - 2013-08-26 00:55:25 |
- Mało rozrywkowy ze mnie człowiek, zwłaszcza że raczej jak można zauważyć nie otaczają mnie tłumy znajomych. Moją rozrywką jest chwila ciszy, możliwość bycia samemu w spokoju sam na sam z własnymi myślami. - powiedział zapatrzony w lustro kawy popijając ją. - Lubię jednak kiedy mam okazję spędzić z kimś miło czas, porozmawiać, pośmiać się... - dodał u uśmiechnął się do niej. - To moja rozrywka. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:02:04 |
-I gdzie za zwyczaj szukasz tej chwili ciszy? |
Talon - 2013-08-26 01:15:41 |
- Cóż, lubię miejsca pełne ludzi choć sam nie lubię się nimi otaczać. Lubię obserwować... - powiedział. - A Ty? |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:22:01 |
Wyraźnie się zastanawiała nad odpowiedzią. |
Talon - 2013-08-26 01:32:33 |
- Może chciałabyś jeszcze kawy? - zapytał widząc jak namiętnie obraca pustą prawie już filiżankę. - Na koszt firmy! - zażartował. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:39:20 |
-Nie, dziękuję. Już i tak za dużo wypiłam. I niedługo będę wracała. |
Talon - 2013-08-26 01:40:47 |
- Cóż, ja jeszcze tutaj zabawię. Wszakże ledwo tutaj wszedłem. - powiedział. - Może kiedyś zawitam w salonie, zastanawiałem się nad tatuażem ale jakoś z tym zawsze zwlekałem. - dodał. - Jesteś pewna, że nie chcesz nic? Spokojnie, stawiam. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:43:29 |
Popatrzyła na ladę, po chwili znów na niego. |
Talon - 2013-08-26 01:45:22 |
- Deser? Dobry pomysł... - powiedział i szybko poszedł złożyć zamówienie. Wrócił do stolika i pozostało teraz tylko czekać aż obsługa przyniesie wyśmienite lody. Sam zamówił owocowe. - Tatuaż, hmm dokładnego wyglądu nie mam jeszcze zaplanowanego, ale chciał by znajdował się na ramieniu. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:48:54 |
Popatrzyła za nim, gdy poszedł zamawiać lody. Uśmiechnęła się do niego gdy wracał. |
Talon - 2013-08-26 01:51:52 |
- O jest bardzo dużo rzeczy w Galaktyce które lubię. Bardzo fascynowali mnie Jedi. - powiedział a oczy zaszkliły mu się. - Czasami kiedy latam myślę, że nie bez powodu posiadam taki refleks... Nie miałem jednak okazji na to by z jakimkolwiek Jedi rozmawiać, który mógłby to ocenić. Możliwe, że logo Zakonu Jedi... - powiedział niepewnie. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 01:57:03 |
Słuchała jego słów. |
Talon - 2013-08-26 02:02:39 |
- Co jest dla mnie ważne? Cóż nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Chyba szczerość, wiesz... szczerość i otwartość, prostolinijność, uczciwość. - powiedział. Owszem sam czasami szmuglował niejeden towar, ale nie o taką uczciwość mu chodziło, a o uczciwość międzyludzką. Czyli np. to, że zleceniodawca, dla którego Talon przesyłał towar po prostu go nie wystawił. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:07:28 |
-No, ale jak zamierzasz to przedstawić? W jednym, małym symbolu. |
Talon - 2013-08-26 02:09:51 |
- Nie wiem, może pewnego dnia dostanę jakiegoś oświecenia i uznam, że któryś z symboli bedzie się nadawał. Wydaje mi się, że symbol Zakonu Jedi nadaje się znakomicie. - dodał po czym uśmiechnął się na widok nadchodzących deserów. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:16:03 |
-Nawzajem. |
Talon - 2013-08-26 02:17:29 |
- Owocowe, chcesz spróbować? - powiedział wyciągając łyżeczkę zanim zdążył wziąć pierwszego kęsa. - Śmiało, nie ruszone... - dodał żartując. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:20:12 |
Spróbowała jego lodów. |
Talon - 2013-08-26 02:24:42 |
Talon wykrzywił nieco brwi w zaskoczeniu, gdyż rzadko zdarzało się by tak dobrze czuł się w towarzystwie osoby, którą w sumie ledwo znał. Troszkę się wahał ale po chwili wychylił się by skosztować lodów, które podała mu Katia na łyżeczce. Skosztował lodów, dyskretnie oblizał ubrudzone kąciki ust i usiadł z powrotem. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:27:29 |
Uśmiechnęła się i już sama zajadała sie swoimi lodami. |
Talon - 2013-08-26 02:37:22 |
- Coruscant nie jest dla mnie planetą, to jedno wielkie miasto. Z pewnością nie jest moim ulubionym miejscem. Alderaan, Tatooine, Hoth, Manaan te planety mogą się podobać, są różnorodne. Coruscant to jedno wielkie zbiorowisko ludzi różnego pokroju. Jak na razie to po prostu miejsce, w którym pracuję i tyle... - powiedział. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:40:58 |
-Hm... jak dotąd byłam tylko tu i na Naboo... |
Talon - 2013-08-26 02:45:45 |
- Sam nie miałem okazji na nich jeszcze być, ale dużo czytałem, oglądałem i chyba najbardziej podoba mi się Hoth... Mróz może być przerażający, ale to jest to co czyni tą planetę piękną. Srogi klimat, który sprawia, że dla jednych jest to miejsce wcale nieatrakcyjne, dla innych zaś wydawać się może miejscem ucieczki, spokoju... - powiedział. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:47:16 |
-Tam to chyba cały czas musiałbyś mnie trzymać w piecu... ja wolę jeziora. Może i wśród nich sie wychowałam, ale chyba z tego powodu tak bardzo mi się podobają. |
Talon - 2013-08-26 02:50:02 |
- Może kiedyś się tam osiedlę, kto wie... Wydaje mi się, że byłoby to idealne miejsce dla mnie - dodał. - Naboo też jest piękne i mimo iż bardziej żywe niż Hoth to też potrafi być miejscem ucieczki. - dodał. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 02:54:41 |
-żebyś widział jeziora... w słoneczny dzień woda odbija kwiaty, drzewa, niebo. Wiosną pięknie pachnie kwiatami, wszystko kwitnie, wszystko jest kolorowe. Cała planeta ma bardzo intensywne kolory. Wieczorem cykają świerszcze, śpiewają ptaki. Delikatny powiew wiatru koi nerwy, przynmosi spokój. Powietrze jest świerze. |
Talon - 2013-08-26 13:52:15 |
- Zgadzam się, niestety tego na Coruscant nie doświadczysz. No chyba, że w górnych poziomach. Sztucznie jednak wykreowany klimat to jednak nie to samo... - powiedział niemalże obrazując sobie widoki, o których wspomniała Katia dookoła siebie. - Będę musiał się tam kiedyś udać na dłuższe wakacje... - dodał nabierając kolejną porcję lodów na łyżkę. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 14:00:22 |
-Oj tak... szkoda, że ja już tam nie pojadę... |
Talon - 2013-08-26 14:05:21 |
- Cóż, spędzając większość życia tutaj na Coruscant nie masz zbytnio okazji na to by zobaczyć coś naturalnie pięknego. Na szczęście wczesne założenie firmy i ciężka praca sprawiają, że niedługo chyba nabędę statek na tyle odpowiedni by udać się poza to wielkie miasto. A mówią "na tyle odpowiedni" mam na myśli taki, który zaopatrzony jest w hipernapęd. - powiedział z zadowoleniem na twarzy. Dzięki temu część podróżniczych marzeń Talona może się spełnić. - A Ty czemu nie wrócisz na Naboo? - zapytał z zaciekawieniem. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 14:11:13 |
-No to mam nadzieję, że już niedługo będziesz mógł kupić taki statek. |
Talon - 2013-08-26 14:16:15 |
- Skoro nie miałaś przyszłości do dlaczego nadal wypowiadasz się o niej w superlatywach? Kiedy gdzieś nie mam przyszłości to raczej tego miejsca nie darzę zbytnią sympatią. I skoro nie miałaś czym się stamtąd wydostać, to jak się tutaj znalazłaś? - zapytał lekko skonsternowany. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 14:24:47 |
Miała nadzieję, że resztę sobie dopowie. No, ale trudno. |
Talon - 2013-08-26 14:29:14 |
- Rozumiem... - powiedział krótko. Nie miał zamiaru drążyć tematu. Ciekaw był jednak tego, co było powodem ich ucieczki. Dlaczego zdecydowali się uciec tu na Coruscant. Talon sam nie był święty ale nigdy nie przeskrobał tak by uciekać z jakiegoś miejsca. Wolał to pytanie pozostawić na późniejsze rozmowy. - I jak lody? - zapytał zmieniając temat. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 14:37:22 |
Uśmiechnęła się słysząc, że chce zmienić temat. |
Talon - 2013-08-26 14:51:37 |
- Bardzo chętnie - powiedział bardzo zadowolony. Spodobało mu się towarzystwo Katii, miła z niej osóbka. - Moje namiary powinnaś już mieć, złapiesz mnie i wtedy dogadamy się co do konkretnej daty spotkania tak? - zapytał. |
Katia Ner`ya - 2013-08-26 14:54:45 |
-Dobrze. Ale to... są moje namiary... |
Talon - 2013-08-26 14:58:53 |
- Do widzenia... - powiedział i położył dłoń na podanej mu serwetce uśmiechając się. Kiedy ta byłą przy drzwiach i pomachała mu ten sam wyprostował się i odwzajemnił gest. Kiedy opuściła knajpę usiadł i jeszcze przez chwilę trzymał serwetkę pod dłonią. Po chwili ją odtworzył, uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową delikatnie. Z uśmiechem na twarzy wstał, zapłacił rachunki i opuścił knajpkę. |
Wiktor - 2013-12-13 20:37:33 |
Po przeszmuglowaniu go na tę obrzydliwą planetę przez znanego pokątnie porzemytnika/czkę – bez znaczenia – co z resztą żałośnie łatwe było, mają swoją republikę z ochroną dziurawą jak sito – znalazł się na Coruscant. Zszedł szybko na dolne poziomy bo w tym splendorze na górze wytrzymać by długo nie mógł. |
Artrus - 2013-12-13 20:57:14 |
"Serce Cyklonów" - gówniana knajpa dla ludzi nie mających kasy lub po prostu kubków smakowych. Artrus z reguły starał się unikać tego szamba, bo nie wiedział z jakiego śmietnika wyciągnięto to jedzenie. Jednakże czasem musiał tutaj wpadać - bo nie wiedzieć czemu - jeden z jego informatorów bardzo lubił tutaj jadać. Może miało to związek z tym, że był chadra-fanem? Artrus nie był rasistą... zbyt wielkim. Czasem tylko jakaś rasa mu nie pasowała z wyglądu i już. |
Wiktor - 2013-12-13 21:09:15 |
Albo tez dla tych co niedawno przybyli i jeszcze nie wiedzą, jaką historie ma żarcie tutaj. Wiktor nie miał głowy jeszcze bawić się w sanepid. Ale dzięki temu mógł zjeść tanio i bez przesadnej etykiety wkoło siebie. Lekki, swojsku syfek, kulawe stoliki i podrzędna klientela. |
Artrus - 2013-12-13 21:26:25 |
I zauważył to, również ukradkiem. Artrus był świadom tego, że gdy zdradził to Imperium wrzuciło go na lisę swoich wrogów i zdrajców. Dlatego sfingował swoją śmierć, by mieć trochę spokoju. Jednak utrzymywał sporadyczne kontakty z najbliższą rodziną i grupką przyjaciół. Więc to było tylko kwestia czasu aż się wyda to, że jednak żyje. Dlatego był ostrożny... bardzo ostrożny. Paranoicznie wręcz, o czym kilka osób mu wspomniało. Pewne rzeczy weszły mu w nawyk po prostu. |
Wiktor - 2013-12-13 21:36:24 |
Zatem trwało wzajemne ukradkowe podpatrywanie się. Wiktor tez wyciągał wnioski. Nie gangster, ale i ruchów nie miał typowo mandalorianskich. Może dlatego, ze się tu ukrywał. Ale na pewno nie jest to zwykły mieszkaniec Galactic city. No i spotkał się z jakimś szczurkiem, tacy są najgorsi, niepozorni, nikt ich o nic nie podejrzewa, nawet o posiadanie mózgu. Tymczasem to oni są nośnikami. |
Artrus - 2013-12-13 21:44:39 |
Artrus długo pracował nad tym, by nie zdradzić się od razu swoją mową ciała. Ktoś, kto spędził dużo czasu z Mando mógł od razu ich rozpoznać właśnie po mowie ciała, bo nad nią bardzo ciężko było zapanować. Fibal zaś miesiącami pracował nad tym, by zatrzeć swoje naturalne odruchy, wyuczył się zaś nowych, by bardziej pasować w klimat Coruscant. Niewiele osób wiedziało, ze tutaj mieszka, nikomu też nie podał swojego adresu. No może poza Mavhoniciem... |
Wiktor - 2013-12-13 21:50:46 |
Wiktor zaś siedział. Zastanawiał się nawet czy nie podejść „zaprzyjaźnić się”, ale na coś takiego ująłby tylko mieszkańca Coruscant – inny, w tym być może mando, lub inny pozaświatowiec najemnik od razu wyczułby podstęp, do tego głupi ruch i Wiktor straciłby nie tylko szanse ale też pewnie szacunek, a to wbrew pozorom ważne, nawet u obcych czy u wroga. |
Artrus - 2013-12-14 14:38:54 |
Działanie wiktora nie odniosło spodziewanego rezultatu, bowiem Artrus nie zareagował na to. Był zbyt ostrożny, by złapać tą przynętę. Może w innych czasach w innym miejscu, kiedy to nie musiał się ukrywać. Teraz jednak wolał się nie wychylać. Było to trochę szare życie, zważywszy na to że w czasach wojny bawił się dobrze w swojej kompani, co wieczór pili, śpiewali, imprezowali o ile nie toczyli wojen. A teraz często zaglądał do kieliszka, trenował i wykonywał zlecenia. Takie trochę nudne życie... |
Wiktor - 2013-12-14 14:46:47 |
Artrus miał rację. Wiktor zaczaił się w odpowiednim, nie rzucającym się,w oczy miejscu, gdzieś na przystanku w którym zatrzymywał się ostatni areobus, jeden z niewielu które miały „odwagę” kursować do dolnego miasta. W grupie ciężko jest wyłowić jednostkę, za to on miał doskonały wgląd na wyjcie od „Miśka”. |
Artrus - 2013-12-14 14:53:41 |
Wiadomości nie odebrał, bo nie był zainteresowany nawiązywaniem nowych kontaktów. Miał pewną grupę stałych "współpracowników" i niezbyt zależało mu na powiększeniem tej liczby. Był takim samotnym strillem, który dawno temu porzucił swoje stado by polować w pojedynkę. Przywykł do tego życia i nie miał ochoty tego zmieniać. |
Wiktor - 2013-12-14 15:07:59 |
Oczekującego na przystanku wiktora zastanawiało jedno: kim tak naprawdę jest ten gość, prócz tego ze mógł być kimś kto wie coś o jego ojcu. Ale kim? Może kimś od imperium? Może jakimś byłym wojskowym? Moze nawet jego wrogiem? |
Artrus - 2013-12-14 15:16:52 |
Fortel z aerobusem był całkiem dobry, bo wyglądało jakby faktycznie czekał na przystanku na swoją linię. Więc Artrus nieco się rozluźnił, jednak jak zwykle nie zamierzał iść najprostszą drogą do swojego aerowozu. Szedł sobie spokojnie i nagle skręcił w jedną z bocznych, mniej uczęszczanych uliczek. Często tak robił by upewnić się, że nie ma ogona. Taka jego paranoja. Gdy inni idą na parking 5 minut, on szedł 10. Ale przynajmniej miał pewność, że nikt go nie śledzi. |
Wiktor - 2013-12-14 15:23:03 |
Wiktor zaklął w myślach. Mądre posuniecie starego, sam by tak zrobił. Czując się wystarczająco pewnie by nie bać się mętów w ciemnych uliczkach można sprawdzić, czy nikt nie śledzi. Wiktor zatrzymał się za węgłem. Sięgnął do kieszeni i wydobył... lusterko. Odchylił na bok by widzieć uliczkę i człowieka w miej. Ruszył dopiero kiedy nie było widać ruchomego obiektu, mogło to oznaczać, ze opuścił ją. Lub jest daleko. Niosło to ryzyko, bo jeśli facet wyjdzie na kolejną ruchliwą ulicę, to może się oddalić zanim wiktor go namierzy, dlatego patrzył w lustereczko starając się zauważyć w którą stronę ów skręca. |
Artrus - 2013-12-14 15:31:38 |
Po każdym skręcie Artrus z reguły czekał kilka sekund przyciśnięty do ściany, czekając na ewentualny ogon. Najczęściej obserwatorzy śpieszą się wtedy by nie stracić obiektu z oczu i takie zaczajenie się daje najwięcej szans na zaskoczenie ewentualnego śledzącego. Owszem, była to kolejna - w opinii wielu - niepotrzebna strata czasu. Tym razem jednak chyba nie aż taka niepotrzebna, gdy Artrus usłyszał głośne kroki. Ktoś biegł za nim. |
Wiktor - 2013-12-14 15:39:55 |
Pewnie by tak było, ale sam Wiktor zatrzymał się za rogiem i byli przez jakiś czas blisko siebie. I tak wyszło, ze kiedy wyjrzał, to spojrzał Artrusowi w lufę. Pojawiło się uczucie które dobrze znał. Zaskoczenie, trochę nawet strach, ale wszystko to razem w charakterze pochodnej podziwu. Ładnie został załatwiony. Ale nie od razu jednym boltem między oczy, a to już zachowanie wręcz dyplomatyczne. |
Artrus - 2013-12-14 15:53:26 |
Gdy zza rogu wyszedł ten sam facet, który obserwował go u Miśka to Artrus wykonał nieznaczny krok w tył. Nie dlatego, że się go bał, ale z doświadczenia wiedział, że trzymanie wymierzonej broni zbyt blisko celu jest nieco ryzykowne. Zawsze istniała szansa, że ten ktoś z zaskoczenia spróbuje odbić w bok jego rękę i przejść do walki w zwarciu. Lepiej więc się zabezpieczyć i zdobyć tą dodatkową sekundę. Celował też w głowę, zakłądając że tamten może mieć lekki pancerz lub kamizelkę pod ubraniem. |
Wiktor - 2013-12-14 16:02:43 |
- Spokojnie... To prywatna sprawa. Nie pracuje dla żadnej liczącej się siły tutaj... potrzebuje informacji. Archiwalnych. Szukam ojca. – czemu miałby nie powiedzieć, czy to coś złego poszukiwać swojego ojca? Na pewno to by gość wolał usłyszeć niż ze planuje zapach na kogoś. Bo w szukaniu ojca nikt się na tobie nie zemści. |
Artrus - 2013-12-14 16:05:49 |
NAwet nie drgnął mu mięsień gdy usłyszał nazwisko Petrona. Z prostego powodu, w pierwszej chwili w ogóle nie skojarzył tego nazwiska - bo faktycznie był to nic nieznaczący klan, jeden z ogromnej hordy tych mniejszych. Ale coś mu tam powoli zaczynało świtać pod kopułą... Petrona... Petrona... wydawało mu się to znajome. |
Wiktor - 2013-12-14 16:18:53 |
Pomysł stąd, ze przed chwilą gadał z kimś, kto wyglądał na szczurka informatora. Bo zachowywał się jak wojownik,a nawet jak mando. A Wiktor szukał mandalorianina, który teoretycznie nie żyje. Szukał go żywego lub martwego i nie po to by spuścić mu łomot za to ze zostawił jego brzydką matkę. Matka może nie była pierwsza w szeregu na kandydatkę do mis układu, ale nie była tez jakoś szczególnie odrażająca. Miała może trochę krzywe żeby ale była ładna jak na mandaloriankę. |
Artrus - 2013-12-14 16:31:09 |
Tego imienia i nazwiska się nie spodziewał. I po chwili sobie przypomniał skąd znał to nazwisko. No tak, Nakor Petrona! Kiedyś walczyli na tej samej planecie, trochę z nią poimprezował, parę razy walczyli razem w sparingu (dostał wtedy łomot) i chyba nawet po pijaku się z nią przespał. Nie żeby była taka brzydka że tylko po alkoholu. Tylko jakoś tak samo wyszło. Potem Artrusa przenieśli i jakoś nie interesował się jej dalszym życiem, sam poznał potem Artris i założył swoją rodzinę. |
Wiktor - 2013-12-14 16:41:10 |
Jeśli to była pułapka to zastawiona przez kogoś kto dobrze Artrusa znał, a Jena Mavhonic miał się dobrze, nie był przez nikogo porwany. |
Artrus - 2013-12-14 16:47:32 |
Nawet Mavhonic nie wiedział o klanie Petrona. W sumie nikomu o tym nie mówił, bo po co? Kumple z kompani nie byli zbyt ciekawscy, z resztą większość z nich nie żyje. W jego rodzinie też nikt nie wiedział... cholera jednak wie, jak to się miało po stronie Petrony... |
Wiktor - 2013-12-14 16:51:36 |
Wiktor wyprężył się, uderzył się prawica w pierś po mandaloriańsku i bez słowa odszedł, choć się jeszcze przez ramie oglądał. Wprawdzie facet nie powinien go zabić, jakoś tak nie wyglądał by planował, ale kto wie czy nie zmieni zdania. Ruszył do swojego mieszkania na piechotę, bo nie miał auta, nie miał zresztą pieniędzy na takie zbytki. Całą drogie która trwała koło godziny a nawet więcej, był podekscytowany, ale tylko w duchu. |
Wiktor - 2013-12-16 23:04:48 |
Niewiele minęło czasu aż Wiktor wrócił do Miśka. Znalazł ojca, i ten mu wspomniał coś, nie tylko on zresztą, by tu nie łaził. Może było coś w tym, ale i tak tu się umówił z Callisto. Zamówi jej ucztę farmera i będzie się z lubością przyglądał jak ona nie daje rady tego zjeść. |
Callisto - 2013-12-16 23:19:59 |
Call spóźniła się może pięć minut. Przynajmniej według niej, raz, szczęśliwi czasu nie liczą, dwa, kto miał do niej problem, to... To go miał, nie musiała się tym przejmować. Odziana była w kombinezon uszyty z paseczków beżowej, jasnobrązowej i ciemnobrązowej skóry ulożonych w jodełkę. Najbardziej wyrazistym elementem jej stroju był niemal krwisto czerwony szal udrapowany na jej ramionach. Stroju dopełniały długie po łokcie rękawiczki, wysokie buty na złotych obcasach oraz szeroki pas w tym samym kolorze. Nie miała innej biżuterii niż para bardzo prostych kolczyków. |
Wiktor - 2013-12-16 23:27:35 |
W tym lokalu było, lub raczej pojawiło się coś interesującego dopiero jak Call weszła i nie był to element podrywu (tak jak i spojrzenie Wiktora zdradzające zw widzi cos ciekawego dopiero teraz... a może było?), bo wyglądała jak na dolne poziomy bardzo ekstrawagancko. Nie żeby mu się nie podobało. |
Callisto - 2013-12-16 23:37:49 |
Dziękuję, co zamówiłeś? - zagadnęła, oglądając sobie serwetę, prawdopodobnie uznała, że nie złapie od tego tężca, bo ściągneła rękawiczki.- Nie wane, co słychać, mów, co ode mnie chciałeś. Raczej nie spodziewam się, że zapragnąłeś mnie nagle zobaczyć, bo się stęskniłeś. Więc? |
Wiktor - 2013-12-16 23:50:28 |
- Uczta farmera – wyprostował się i strzelił z kłykci, jakby na zapowiedź dobrego jedzenia. Apetytu to miało dodać? Tak czy owak – strzelił. |
Callisto - 2013-12-17 00:02:26 |
Nie lubię brokułów, zjesz moją porcję? Uśmiechnęła się krzywo, widać nie do końca przemówił do niej opis. Ale nie czuła się w żaden sposób przymuszana. Będzie chciała zjeśc, to zje, a jak nie, to nie. proste, logiczne. Wysłuchała jego propozycji, nieszczególnie zachwycając się jego cudownym odnalezieniem ojca. Kel jest moim partnerem, znaczy - jedno nie roluje drugiego. Praca zawsze jest dla nas dwojga, jak mam gdzieś lecieć wolę mieć go pod ręką, tyle z mojej strony. Chcesz, bierzesz nas oboje. Nie chcesz, szukasz kogoś innego. Widać Call lubiła proste rzeczy. Tak, nie, czarne, białe. Bez 'być może' i odcieni szarości. Jak się zdecydujesz, to powiedz. Soczewki wyglądały jak 'prawdziwe'. Gdyby nie to, że widział ją już w innych kolorach mógłby się nabrać. |
Wiktor - 2013-12-17 00:17:21 |
- Pewnie, uwielbiam brokuły, fantastycznie się po nich pierdzi. – ach ta chłopska romantyka! |
Callisto - 2013-12-17 00:23:08 |
Nie krzywię się, to wielka porcja, nie spodziewałam się, że podają tu takie ilości jedzenia. I sześć osób by się najadło. Jadam mięsa, ale... Uwielbiam frytki. Oczywiście rozumiem, że musisz się namyślić i tak dalej. Uśmiechnęła się do niego, jakby w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, że weźmie kogo innego na jej miejsce. |
Wiktor - 2013-12-17 00:36:18 |
- A ja to sam bym zjadł – pochwalił się jakby był to powód do dumy. Tym razem jednak mieli zamówiona jedną uczt ę na dwoje, jeśli wcześniej zasugerowano inaczej to pewnie dlatego ze jest późno i autor przysypia. |
Callisto - 2013-12-17 16:12:05 |
Zastrzelił? Spytała ot tak, dla pewności. Widać stary był tak samo szurnięty jak synalek, ale tę opinię wolała zatrzymać dla siebie. Wiktor mógł mieć średnie poczucie humoru, jeśli chodzi o rodzinę. Jak zresztą każdy... |
Wiktor - 2013-12-17 16:35:35 |
- Taaaa... ale to w sumie moja była wina bo sam mu pod lufę podlazłem... – zabawnie by sprawa sądowa wyglądała. Choć jak się domyślamy – nie wyglądałaby, wywieźli by zwłoki do karmazynowego korytarza i wrzucili do scieku, tam cthony by je zeżarły. |
Callisto - 2013-12-17 17:28:11 |
Zapisz mi swoją głowę, jestem pewna, że gdzieś w galaktyce ktoś zdążył puścić za nią list gończy. Może to nie pomoże ci spłacić swoich długów, ale pozwoli mi zakupić nowe buty. Będę o tobie pamiętała za każdym razem, gdy je założę i zacznę w myślach przeklinać na świat i to, że są tak kurewskie niewygodne, ale za to... Jak wyglądają na stopie! Roześmiała się na samą myśl. Większość kobiecego obuwia z zasady wyglądało obłędnie, ale noszenie go przypominało bardzo wymyślne tortury. Wszystko jednak wynagradzały pełne zawiści spojrzenia koleżanek i mijanych na ulicy kobiet... |
Wiktor - 2013-12-17 20:59:51 |
Zaśmiał się głośno na ten żart, ze za jego głowę tylko buty można kupić. |
Callisto - 2013-12-17 21:17:59 |
Jeśli chodziło o buty to ona zawsze była śmiertelnie poważna. |
Wiktor - 2013-12-17 21:32:00 |
- Mama mi nie pozwalała – wyznał takim głosem jakby to była dla niego wielka tragedia. Międzyczasie wziął łyżkę i zaczął podbierać gyros z „pola” w uczcie farmera. |
Callisto - 2013-12-17 21:39:12 |
Tylko unikaj przewiewnych materiałów, bo podrą ci się na krzakach. I krzykliwych kolorów Otrzegła go z wyraźnym humorem. Znajdę Kela, mam nadzieję, że nie przesiaduje w burdelu, bo zwykle się na mnie dziwnie patrzą, jak tam wpadam. Miło było znów ciebie zobaczyć, Wiktorze. Mam nadzieję, że jednak się spotkamy podczas tego przelotu, o ile nie znajdziesz kogoś tańszego... A wtedy moja nadzieja w rychłe spotkanie zamieni się w taką, że napotkacie deszcz meteorytów. Parsknęła śmiechem, w sumie wcale tak nie myślała, ale ją śmieszyło. |
Wiktor - 2013-12-17 21:46:07 |
- Dobrze, zostawię pończochy w domu. Eh, co za szkoda, tak chciałem siew nich tacie pokazać – pociągnął nosem pokazowo, za chwile jednak wstał. |
Callisto - 2013-12-17 21:53:09 |
Spadaj, ale nie tak dosłownie. Rzuciła kilka kredytów na stół, rozejrzała się jeszcze po kantynie i wyszła. |