Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#76 2013-08-18 20:37:50

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

- W szafie! – odpowiedział głos z łazienki, bo kiedy ona z niej wyszła, to on szybko myk myk musiał skorzystać zanim ona tu wróci. A gdzie uniform – z kobietami to tak było,ze nawet jak się nie wiedziało gdzie, to trzeba było powiedzieć, bo inaczej będzie dochodzić,a  tak – tylko szukać. Bo skąd on miał wiedzieć gdzie as jej ubrania. Gdyby zapytała gdzie jest jego mundur, to by wiedział od razu (w pracy! Tam się przebierał).
Po pięciu minutach jena wyszedł z łazienki,w  samych bokserkach wprawdzie, ale już uczesany – on tylko po wierzchu, bo warkocz miał zapleciony na cały dzień „na stałe” - to się nie czochra.
Zajrzał sobie do szafki. Koszulka – taka rozciągliwa, dla niego typowe koszule męskie były kłopotliwe, bo rzadko były jakieś fajne XXXXXXXXL czyli „na mutantów”. I spodnie typu sztruks, które powiedziały mu ze nie schudł a wręcz przeciwnie – trochę przytył.

Offline

 

#77 2013-08-18 20:43:08

Iliani

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-08-17
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

- Akurat, w szafie... Gdyby tu był, to bym go znalazła.
Mrukneła pod nosem niepocieszona, bo nie mogła go znaleźć. Gdyby wisiał, widziałaby go od razu, ale był mało gniotliwy, to go wpakowała złożonego między inne ubrania i teraz szukała i szukała go dalej w chwili, kiedy małżonek opuszczał łazienkę. W końcu chyba ujrzała jego skrawek, bo zanurkowała w szafie z szybkością godną najszybszyms tworzeniom w galaktyce i po chwili wyjęła go z dumą prezentując w wyprostowanych rękach. Tak... Myślała, że spokojnie się zmieści, raczej nie tyła, nie miała tendencji do powiększania swojego rozmiaru.
- Daj mi kilka minut.
Mieli jeszcze trochę czasu, więc poszła do łazienki, podśpiewując wręcz pod nosem, co dowodziło jej wyśmienitego nastroju, dzięki nadziei na pracę w szkole, jako nauczcielka. No i zniknęła w otchłaniach łazienki, z której już po paru chwilach dobiegał jej śpiew i śmiechy. Świetnie musiała się bawić, więc jasne było, że trzeba będzie nieco pospieszać ją, żeby się nie spóźnili.

Offline

 

#78 2013-08-18 20:56:34

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jak się spóźnia trudno, dzieci poczekają 15 minut w świetlicy. Jena usiadł na skraju łóżka i palcami począł obmacywać sobie kolano, jak to często ostatnio robił, by sprawdzić, czy nic tam nie wyskakuje. Taki ciekawski pacjent z niego. No a za chwile już sznurował buty, słuchając co żona z łazienki mruczy. A ona taka mrucząca była.

Offline

 

#79 2013-08-18 21:02:11

Iliani

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-08-17
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Trochę to trwało, bo nie było jej dobre pół godziny. Oczywiście, ubrała się w pięć minut, resztę czasu poświęciła na delikatny makijaż i upięcie włosów, dzięki czemu kiedy wyszła, wyglądała jak najprawdziwsza nauczycielka, która właśnie wybierała się do pracy.
- Uch, gotowa. Możemy powoli ruszać.
Tak... Powoli, bo możliwe, że czegoś zapomni, dlatego zaczęła szukać tego co najpotrzebniejsze, telefonu swojego, chcąc mieć rękę na pulsie. Była w gorącej wodzie kąpana, jeśli szlo o pracę i rodzinę, aż dziwne, że potrafiła to połączyć i znaleźć czas na wszystko, a w tym na przyjemności i nie wydawała się przy tym zmęczona. Okres samotności w jej życiu, między jednym a drugim małżeństwem sprawił, że stała się samodzielna i dość dobrze jej to wychodziło, ale odkąd była z Jeną, wszystko wydawało się dla niej jeszcze łatwiejsze niż wcześniej.

Offline

 

#80 2013-08-18 22:54:03

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Niestety sielski nastrój został przerwany przez bardzo wredny sygnał z komunikatora informujący o nadchodzącym połączeniu. I to do Jeny, który akurat miał wolne. Na wyświetlaczu pojawił się numer holoczęstotliwości oraz podpis - Artrus.

Offline

 

#81 2013-08-18 22:55:50

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jena buty zawiązał- krawata nie. On dziś nie policjant tylko maż przy żonie, żona ładna to trzeba pilnować by się nie spodobała komuś.
- tak, już idę.  -przestał się bawić kolanem, wstał, kilka razy „strzepnął” noga i podszedł do zony przy drzwiach.
- Nauczycielka modelka – przejechał jej ręką po talii. I wtedy zadzwonił komunikator. Zapewne oboje się rzuca po swoje, on do kieszeni, ona do torebki, ale to u Jeny dzwonił.
- Artrus... -Jenie zrzedła mina. Jak Artrus dzwonił, to zazwyczaj poważna sprawa. A oni właśnie wychodzą! Poza tym wkurzył go Artrus ostatnio i Jena nie miał za bardzo ochoty na spotkania, ale – jak już wspomniano, on dzwoni jak coś ważnego.
- poczekaj moment – odsunął się tak by kamera nie łapała żony, i nacisnął akceptuj.
- Tak?

Ostatnio edytowany przez Jenathaza (2013-08-18 22:56:01)

Offline

 

#82 2013-08-18 23:04:50

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Po kilku chwilach projektor w komunikatorze Jeny wyrzucił z siebie niebieskawy, holograficzny obraz który ukształtował się w sylwetkę Mandalorianina. Co dziwne nie pojawiła się jego twarz tak jak zawsze, tylko czarny hełm z wizjerem w kształcie litery "T". Lakier na "kuble" był w wielu miejscach porysowany, w dodatku zachlapany czymś tu i tam. Generalnie wyglądał jak ktoś po przejściach.
- Su cuy vod
Przywitał się w tradycyjny Mandaloriański sposób. Jego głos był bardzo zniekształcony przez systemy filtrowania wbudowane w hełm.
- Mam taki drobny problem i przydałaby mi się transport. Najlepiej dostosowany do przewożenia czegoś ciężkiego. Bo mam takie tam... zwłoki
Artrus nieznacznie przesunął kamerę wbudowaną w swój komunikator tak, by objęła ona sylwetkę czegoś wielkiego leżącego na ziemi. Zarys kształtów był jakiś taki znajomy. To coś leżącego na ziemi wyglądało jak Sisco. Ale przecież to niemożliwe.
- Żyje. Chyba. Nie wiem jak się mu mierzy puls. Wylazł i padł na pysk. Może mu zasilanie padło czy coś

Ostatnio edytowany przez Artrus (2013-08-18 23:06:06)

Offline

 

#83 2013-08-18 23:14:43

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jena zas wyglądał bardzo dobrze – jakby gdzieś wychodził, bo tak w istocie było, właśnie wychodził, Iliani juz stanął przy drzwiach, a  on zrobił wielkie oczy. Z całym szacunkiem dla Artrusa ale pomyślał sobie, dosłownie: uchlał Sisca. No bo tego „droida” to nie można nie pamiętać jak łeb pod pachę wsadzał i jak jena nie spał kilka nocy przez niego.
Otworzył paszcze, ale nic nie powiedział w pierwszej próbie, bo go zamurowało.
- Dobrze, ja zaraz wyśle do ciebie Sedita... czekaj tam- i się rozłączył.
Zaraz wybrał kontakt do najstarszego, już samodzielnego syna i wywołał.
- Na służbie jesteś? Po wuja trzeba lecieć...
-Taaaato, nie, nie mogę...
-Synku, jakoś ci to wynagrodzę, pilna sprawa, weź prywatne auto i leć na koordynaty które ci wysyłam... ale nie „tato”, pamiętasz jak cię wujo na polowanie wziął kiedyś? A nie musiał!

W końcu Sedit się zgodził, i tak Mavhonicowie zostali pod własnymi drzwiami wepchnięci w nową lawinę zdarzeń.
Jena miał oczy jak pies co zjadł buty.
- Kochanie, przepraszam... ale nie zostawię tam tego biedaka betonie... - teraz już mówił o Siscu, nie o Artrusie. Na szczęście nie miał świadomości tego co to jest to brudne na jego hełmie...
A z Artrusem to go czeka długa, baaaardzo poważna rozmowa...

Offline

 

#84 2013-08-19 05:40:09

Iliani

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-08-17
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Już od początku nie podobało jej się to, że łączył się Artrus. Podejrzewała, że to będzie albo coś potwornie durnego albo sprawa, która odciągnie od niej męża, więc obserwowała jedynie, mrużąc lekko oczy. Nie było po niej widać, że jest zła, a przynajmniej obcy by tego nie zauważył. Mąż miał pełne prawo do tego, aby to dostrzec i nawet się lękać, że ta wymyśli dla niego okropną karę.
- Leć po niego. Strach pomyśleć, co tam się stało.
Jak zwykle wyglądała łagodnie i spokojnie, choć pewnie, gdyby nie to, że panowała nad sobą, w stronę Jeny poleciałby jakiś ciężki przedmiot. Całe szczęście, jego żona była oazą spokoju i opanowania, co rzadko miała okazję udowadniać.
- Sama pójdę po dzieci. Daleko nie jest.
No tak... Niby daleko nie było, ale ona na piechotę? Zdawało się, że śmiertelnie się obraziła, nie tyle na męża, co na Artrusa i to nie Jena, a sam Artrus nagrabił sobie u arkanianki, która mimo pozornego spokoju, miała ochotę rozszarpać "wujaszka" latorośli. Tak dla przykładu. Jenę można było odrywać od pracy, ale nie od rodziny... No cóż... Do silnych nie należałą, więc postanowiła wyjść, zanim mąż będzie mógł zobaczyć jak była rozczarowana, ale rozumiała, że nie mógł tak zostawić zaistniałej sytuacji. Sama pewnie pomogłaby Sisco... No cóż, ale nie mogła też zostawić dzieci.

Ostatnio edytowany przez Iliani (2013-08-19 17:31:23)

Offline

 

#85 2013-08-19 17:32:02

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Fakt, nie wiedzieli, co się stało, ale to ze Sisco tam leży nie musiało wcale oznaczać, ze to wina Artrusa, możliwe tez ze telefon Artrusa właśnie do nich ratował dzieciakowi życie.
- Wiesz co, zadzwonimy po drodze do Senyi, poprosimy by odebrała dzieci,a  my polecimy tam na dolne poziomy...
Fakt, ich dzieci czekały, ale nic im nie groziło, były bezpiecze. Poza tym jena nie chciał tam lecieć sam...

Offline

 

#86 2013-08-19 17:34:36

Iliani

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-08-17
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Czy on całkiem oszalał? Zatrzymała się i spojrzała na męża, jakby postradał rozum, ale po chwili kiwnęła lekko głową.
- No dobrze, w sumie... W sumie masz rację.
Zgodziła się wreszcie, chcąc polecieć z Jeną, bo choć Artrus sobie grabił, to jednak Sisco było jej żal, martwiła się o niego nieco, bo przecież... Przecież wydawał się taki sympatyczny... Przynajmniej taki jego obraz budował Jena w oczach jej samej i dzieci.
- Zadzwoń od razu i lecimy.
No masz, uległa, nie mogła się długo opierać, choć zgodziła się już wcześniej. Wiedziała jednocześni, ż enici z rozmowy o pracę.

Offline

 

#87 2013-08-19 17:39:08

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Dzisiaj na pewno nici, ale nauczyciel to nie tylko kukła za biurkiem, ale tez istota która daje sobą dobry przykład,a  opowiedzenie historii jak to pomogła komuś jeszcze wczoraj na pewno wywrze dużo większy wpływ niż brak tej historii.
- Dobrze. Zamknij drzwi – jena wyszedł na korytarz, wybierając numer, podczas kiedy żona zamykała drzwi ich mieszkania. Następnie udali się do sekcji garażowej, odnaleźli swoje auto i polecieli prosto tu: http://www.startales.pun.pl/viewtopic.php?id=20&p=2

Offline

 

#88 2013-08-20 14:11:00

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Chwile jeszcze Jena tak trwał, później wypuścił Iliani na jej fotel obok kierowcy, a sam jeszcze chwilę siedział. Teraz dopiero był świadom, jaka ulgę odczuł – Sisco żyje. Ale jeżeli rodzice wyjdą na drogę cywilna, będzie gówniano. Jena był czysty, ale jak dojdą jakimś sposobem do Artrusa?
- teraz jest bezpieczny, ja tam niewiele pomogę. Ale i tak będę musiał go przesłuchać jak stanie na nogi – odpalił silnik. Maszyna zaczęła się unosić.
W szpitalu już Sisca znali, tak jak i na uniwersytecie, na ulicy tez nie był już wielką atrakcją z tego co Jena wiedział. Wyglądał jak droid – a co komu może droid zrobić, nawet bojowy, jak się go nie zaczepia. A w szpitalu to on raz po raz lądował, bo był słabego zdrowia, znali go.
Żeby tam mu nic nie było, bo już pomijając fakt ze się meczy, to możemy wszyscy mieć przewalone – pomyślał.
Zrobili tak jak Iliani powiedział – zostawił ją u synowej, gdzie ich dzieci już były,a  sam szybciutko poleciał najpierw do pracy, by uprzedzić ze nikt nie ma prawa Sisca przesłuchiwać – on sam to zrobi, a później do domu się przebrac, umyć, usunąć wszelkie ślady niebezpieczeństwa z siebie, i czekał na żonę w mieszkaniu az wróci z dziećmi taksówka lub Senyja ją odwiezie.

Offline

 

#89 2013-08-20 18:29:26

Iliani

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-08-17
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Senyję zawsze lubiła, wydawała się czasami bardziej rozgarnięta niż Jena, ale... Ale Jenę kochała takiego jaki był i nie mogła narzekać, bo przecież był wspaniałym mężem i ojcem dla dzieci, które razem wychowywali. Odwieziona do domu, nie zapomniała zaprosić Senyję z rodziną do nich na obiad, oczywiście, spędzi dzień przy garach od śniadania, ale będzie mogła się odwdzięczyć za ich dobroć... Pomijając to, że Jena jej męża w sumie... No wziął pod włos. Ruszyła do drzwi spokojnie, kiedy dzieciaki wpadły z takim hukiem, jakby atakowano ich dom z niewyjaśnionych bliżej przyczyn. Była bliska padnięcia na twarz i protestowania przeciwko podnoszeniu jej. Blada, zmęczona i... Rozczarowana swoją reakcją. Nigdy nie przypuszczała, że jest takim tchórzem, ale to chyba jej się wzięło po tym, jak zaprzestała życia, w którym szukała kłopotów.
- Już jesteśmy.
Powiedziała tak, że Jena pewnie ledwo ją słyszał przez rozradowane powrotem dzieciaki, ktre od razu zaczęły biegać i skakać, wydurniać się. Po drodze pewnie wymyślili głupią zabawę i teraz to realizowali... Udawali, że walczą świetlnymi mieczami. Marzenie większości dzieci, nawet dziewcząt.

Ostatnio edytowany przez Iliani (2013-08-20 18:36:11)

Offline

 

#90 2013-08-20 18:43:00

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Ten cały łomot dał mu do zrozumienia, ze przybyli, i że Iliani gdzieś tam pośród tego zamieszania jest, tylko nie może się przebić. Wstał z  sofy. Juz wyglądał jak cywilizowana istota, umyty, ubrany w codzienne ciuchy. Ktores dziecko mu się ramienia uczepiło. Spojrzał w  bok. Senemedara. To ją wziął na ręce, mimo ze to już doza dziewczynka, ale jena był tak silny, ze ja jeszcze długo ponosi. Bo jej brata już nie, oboje odziedziczyli rasę po ojcu więc wyrosną na postawnych dorosłych.
- Mama, jak się czujesz? – zagadnął żywo, wesoło, jakby w ogóle nie pamiętał już zdarzenia sprzed kilku godzin.
- Chodź, kawę ci zrobie – wyciągnął rekę do żony, podczas kiedy Senemedara już jak sznur wciągnęła do siebie długi warkocz ojca i zdjęła gumkę

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wizut.pun.pl www.blazers.pun.pl www.samurayz.pun.pl www.fifakrotoszyn.pun.pl www.biologia-up.pun.pl