Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jedi mają taka miła właściwość, że potrafią się wspomagać mocą i są szkoleni w walce wręcz. T’kul nie stanowił wyjątku, choć walki wręcz nie lubił. Spróbował zablokować cios ręką zaś druga po krótkim skupieniu znów pchnąć mocą napastnika. Niestety zawiodły T’kula umiejętności i jak nie pokaże numeru buta przed upadkiem na podłogę. Był oszołomiony ciosie. Jednak żywy. Wypluł krew i dwa żeby na podłogę. Teraz to już się wkurwił a całego. Olewać zakazy rady. Zabić skurwysyna. SEEK AND DESTROY. Skupił się. Protekcja była najważniejsza jak mawiała Mistrzyni Leri. Protekcja to podstawa. Skupiał się i nałożył na siebie protekcję. Wszystkie mięsnie zagrały w innym tepie. Serce przyspieszyło, płuca niby te miechy kowalskie pompowały tlen. Jednak był jeszcze oszołomiony zbyt by się podnieść. W końcu zarobił w zęby z protezy.

Ostatnio edytowany przez T'kul (2013-07-02 21:14:01)

„Wstawaj, kurwa wstawaj patyczaku jeden. Nie będziesz się przecież wylegiwał na podłodze jak jakaś laska na plaży. No, już!” – Ponaglał się w myślach. Zerwał się z podłogi w iście popisowy sposób to znaczy robiąc sprężynkę. Był gotów do łamania kości, prucia flaków, spuszczania krwi. Oczy miał dzikie, straszne. Sąsiadka, kochana kobiecina, niechaj jej Moc zawsze sprzyja spacyfikowała sprawę. Wypchnęła Seco za drzwi, które zaryglowała. T’kul dyszał ciężko. Jeszcze adrenalina we grała, jeszcze nie przebrzmiało eoch wystrzału, krzyk morujących, wrzask mordowanych. A tu nagle cisza. Spokój. Wziął głęboki oddech. Z wolna uspokajał się. Po czwartym wdechu. Poziom agresji zszedł poniżej czerwonej strefy. Reaktor atomowy został opanowany i ie grozi już wybuchem. Tylko Rada się wścieknie. „Trudno. Wtedy wrócę do świątyni”. Spojrzał na sąsiadkę.
- Nie, nie trzeba. To tylko dwa zęby. On nie będzie mógł skorzystać z klejnotów przez dłuższy czas. – Po mimo bólu, który rósł w miarę opadania adrenaliny zaśmiał się. – On tak zawsze? – Spytał wskazując na drzwi a właściwie na dobijającego się do ich zapijaczonego obszczymurka.

Na szczęście dla wszystkich, a zwłaszcza dla T’kula z każdym głębokim wdechem poziom agresji spadał gwałtownie aż doszedł do zielonej strefy. Wszystko wróciło do normy. Prawie wszystko, bo teraz miał otwarte przejście do sąsiadki a właściciel mieszkania, właściciel nie najemca nie będzie tym zachwycony.
- A więc trafiłem akurat na najgorsze. – Stwierdził już całkowicie spokojnie próbując się uśmiechnąć. – Mogło być gorzej. – Przepraszam za wszystko. W sprawie tej zepsutej ściany mam nadzieję dojdziemy do porozumienia. Chyba, ze Pani nie będzie chciała wprawić tu drzwi – Zażartował sobie patrząc na dziurę. Można teraz było śmiało zrobić w tym miejscu drzwi, jednak ucierpiałaby powierzchnia kuchenna, znaczy trzeba by było zrobić przemeblowanie. Ale okienko można było zrobić chyba śmiało. Wtedy byłaby okazja do poplotkowania, gdy ona gotowała obiad a on akurat był w domu. – Wprowadziłem się dzisiaj i jeszcze nie urządziłem się. Zaprosiłbym sąsiadeczkę na herbatę, ale chwilowo mam tylko bigos czy tam klopsiki w lodówce.

- Skoro nie jest taki zły, to przecież nie złożę skargi za najście i tak dalej. – Zapewnił solennie – Trzeba żyć z sąsiadami, prawda? – Ni to zapytał ni stwierdził. Sąsiadka przepchnęła się przez dziurę. Pewnie jeszcze była w szoku po tym zajściu. T’kul nie był taki zły, na jakiego wyglądał, ale wkurzony mógłby być gorszy od Seco. Tyle, ze starał się panować nad emocjami. Dziś nie wyszło. Może to wina wszystkiego, co zaszło dzisiejszego dnia?
- Doskonale proszę pani. Na kiedy będzie można zamówić owy remont? – Był już całkiem spokojny, mówił bez emocji. Na walenie Seco nie zwracał uwagi. Musiał się zasymilować, przyzwyczaić. To nie będzie łatwe, ale jest wykonalne. Wsiąknąć w ten świat.

- Dziękuję, niech pani sobie nie robi kłopotu. – Odpowiedział na propozycję sąsiadki. Był zmęczony. Cholernie zmęczony po tym całym parszywym dniu a kolejny nie zapowiadał się lepiej. „Kurwa, co mnie podkusiło?” – Spytał się w myślach. -  Nie ma chyba sensu niepokoić pani szwagra o takiej porze. Z resztą ja też nie będę Pani przeszkadzał, Wszystkim nam się należy chwila odpoczynku po dzisiejszym incydencie a ja akurat zamierzałem się położyć, gdy on wtargnął.

Ostatnio edytowany przez T'kul (2013-07-02 22:24:09)

- Teraz to wiem. Będę musiał się przyzwyczaić do ręcznego zamykania drzwi. – Posłał sąsiadce promienny uśmiech. Ta kobieta była miła, dobra, więc T’kul śmiało mógł jej odwzajemnić sympatię.
– O 11. Doskonale. Widać ze fachowiec. – Pochwalił, licząc, ze spotka się to z jakimś odzewem. „Oho. Zaczyna się sąsiedzka inkwizycja” – zachichotał w myślach. – Obecnie jeszcze nigdzie. Dziś odszedłem ze służby i dopiero znalazłem to mieszkanie. Pracy zamierzałem poszukać jutro, ale się wstrzymam skoro ma być remont.

- Nie znam się zbytnio na remontach, ale dosyć szybko się uczę. – Zełgał gładko. Trzeba było się jakoś sprzedać. Była szansa na robotę i trzeba było podjąć ryzyko. Może się opłacić. Spróbować nie zawadzi. Sąsiadka pomimo stresu, jutrzejszego dyżuru i zmęczenia zdawała się być wybita ze snu. T’kul chyba ja intrygował. Stąd te pytania Inkwizytorki. Ale wścibstwo sąsiadki jakoś nie irytowało T’kula. Dziwne, ale prawdziwe.
- Cos w tym rodzaju – odpowiedział nieco wymijająco a jej pytanie. Nie chciał mówić otwarcie, ze był Jedi. Miał prawo do incognito.