Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Poproszenie kogoś o pomoc i i uzyskanie jej a przez to zamierzonego efektu to też poradzenie sobie. I to wcale nie gorsze, czasem nawet trudniejsze. Bardziej stresogenne. Ale teraz James pewny już był, ze Sisco sobie poradzi. Nawet jakby się ekologiczna torba porwała.
Jedi zatrzymał się przy autku i otworzywszy je wrzucił proszek do środka, na siedzenie pasażera, po czym jeszcze raz na Sisca podniósł wzrok.
- Bardzo dziękuję za mile spędzony czas i pomoc przy kasie -sięgnął ręka by go poklepać po „policzku”
- Pamiętaj o to o co cie prosiłem
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Sisco, mniej więcej wielkości tego autka, stał za nim i cichutko pomrukując obserwował ruchy Jamesa. Był spokojny. Juz oswojony. Już siat go nie przerażał. Dlatego mógł sobie radzić.
- Pamiętam- odparł. Cudów nie obiecał. Przecież był jeszcze „mały”.
Offline
Był już wystarczająco „duży” by inni, „więksi” od niego mogli na nim całkowicie i bezpiecznie polegać. Jedi wsiadł do areowozu, ale uśmiechnął się jeszcze, wychylając z auta.
- Niech Moc będzie z tobą Sisco
Zamknął drzwi i odpalił silnik
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- I z tobą mistrzu – odpowiedział „Mały Sisco”, cofając się, by go jamesomobil nie okopcił. Patrzył chwile za odlatującym pojazdem, a później poszedł w swoją stronę.
Offline