Sisco Hasupidona - 2013-06-02 16:42:35

Samoobsługowy sklep spożywczo-przemysłowy, po prostu supermarket, bez nazwy, może kiedyś była ale spadła, zniszczyła się, teraz supermarket nazywał się „Osiedlowy” a w papierach to Moc raczy wiedzieć. Ale sklep był fajny, niedrogi, dobrze wyposażony, w miarę ekskluzywny, szerokie alejki, kasy samoobsługowe, droidy-asystenci, duzy wybór i w miare bezpieczna dzielnica. Niedaleko z  resztą od ulicy Przechodniej, ale już na średnich poziomach. Do tego sklepu wiele mieszkańców „z góry” przylatywało na tańsze zakupy

James - 2013-06-02 16:50:39

Było to jeszcze tego dnia kiedy James rozmawiał z Queni. Miał spotkać się z Asyrem, Ale postanowił, ze spotka się z Sisciem. Z największą przyjemnością poszedł na żywioł – że złapie go w mieście, nawet nie w domu, i porozmawia. Dawno go nie widział, chciał najpierw poobserwować, tak też trafił za tropem Mocy do supermarketu. Wziął koszyk, zakupy zrobi też z radością, ale kilka tylko drobiazgów bo w domu lodówka pełna a Asyr nie zasłużył na czekoladę. Za to weźmie parę rzeczy dla Queni, i zostawi w enklawie. Nie był dietetykiem ale mniej więcej wiedział co jest dobre.
Po cywilnemu, w stroju codziennym mieszkańca średnich poziomów z ręcznym koszyczkiem chodził między pólkami, pomiędzy najróżniejszymi indywiduami, i wypatrywał Sisca.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 17:07:47

Łatwo było Sisca znaleźć,a  już zwłaszcza jak się było jedi. Ale nawet nie – Sisco był wprawdzie ogromny. Było go tu słychać, było widać po reakcjach ludzi, czy widzieli go czy nie. Jednak paniki w sklepie nie było, więc Sisco umiał już tak się zachowywać żeby nie robić afery swoim pojawieniem się. Teraz był najwyraźniej blisko Jamesa, może za regałem, bo słychać było kroki. Nie ciężkie aż miażdżące. Owszem, masa byłą w krokach słyszana, ale stąpał delikatnie, rozważnie.
I wreszcie dał się zauważyć. Wylazł na skrzyżowanie, stał tyłem do Jamesa, na wysokich wysięgnikach i patrzył. Na pewno patrzył – wszystkimi oczkami, po pułkach, po napisach, gdzie jest coś czego potrzebuje. Mąkę firmy określonej był w stanie rozpoznać z kilkunastu metrów.
Po chwili do Sisca podjechał lewitujący wózek z „rączkami”. To był właśnie droid-asystent. Sisco nie zwrócił na niego uwagi, przekręcił łeb o 90 stopni i wtedy ujrzał Jamesa. Reakcją było zrobienie kroku który jednocześnie był ćwierć piruetem, i ruszył w stronę jedi, już zupełnie innym ruchem, rozkosznie ociężałym rzec można, z łbem nisko, człapiąc. Cieszył się, był w dobrym nastroju, bardzo spokojny, czujący się bezpiecznie.

James - 2013-06-02 17:29:56

Jedi właśnie przebywał w tej alejce gdzie można kupić proszek do prania, płyn do płukania i jeszcze parę innych. Prac nikt nie lubił więc kupujących było tu mniej. I dobrze, bo najwyraźniej Sisco go zauważył – wcale wielebne później niż został zauważony, i James zastanowił się poważnie, czy aby nie został w Mocy wyczuty jakoś instynktownie. Albo to po prostu jej wola.
Uśmiechnął się szeroko i serdecznie, widząc jak Sisco już z daleka go pozdrawia. Bo taka zmiana ewidentnie była oznaką ciepłych uczuć. To i James otwarcie cieszył się na widok „Maleństwa”. Swoją droga – zabawnie wyglądał miedzy sklepowymi pułkami, wyższy od nich. No, chyba ze w tym supermarkecie półki były naprawdę bardzo, bardzo wysokie, ale to bez sensu by było bo by ludzie nie dali rady sięgać. A nie każdy będzie brał droida-asystenta.
- Cześc Siscuniu – przywitał go z uśmiechem, odstawiając koszyk by go obiema rękami za pysk potarmosić. Piękna sprawa kiedy się widzi jak się „pacjent” usamodzielnia. Zwłaszcza ktoś komu tak pod górę.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 17:59:21

Każdy nie mógł brać droida-asystenta, za mało ich było, mogły je brać istoty o wzroście mniejszym niż 120cm, emeryci (za okazaniem dokumentu) oraz niepełnosprawni (także za okazaniem dokumentu) do której grupy Sisco należał, a  oficjalnie od niedawna – bo miał dokument, i mógł już sam bez łaski chodzić na zakupy.
W związku z  powyższym pułki miały ok 250cm i Sisco mógł spokojnie nad nimi wyglądać jeśli by chciał, ale to bez sensu, bo widział by tylko jeden rząd i z jednego boku. Ze skrzyżowania widział więcej.
A do Jamesa rozmruczał się jak zawsze ufnie, wręcz się pod ręce pchając, jak to on, do bliskiej osoby, bo James to dla niego do końca życia anioł będzie. A teraz już coraz więcej rozumiał.
- Cześć James. Wpadłeś na zakupy, tak daleko? Strasznie sławny ten nasz supermarket – podniósł łeb, ale został blisko. Na pewno teraz Jamesa słabo widział, ale tak się przyzwyczaił by blisko trzymać łeb – jak komuś ufał, to nie było żadnego problemu.
Ludzie jacy przechodzili, Sisca traktowali z dystansem, ale bez strachu.
Ich spojrzenia pewnie zwróciły uwagę Jamesa na kilka szczegółów. A konkretniej jeden ale wielokrotnie rozmieszczony. Symbol Republikańskiej flagi na bokach nóg i z tyłu za działami na bokach korpusu. Duże, wyraźne symbole.

James - 2013-06-02 18:15:42

Podrapał go jeszcze i dał mu spokój. To co przerażające dla innych u niego wywoływało uśmiech, ale ciekaw był jak Sisco zachowuje się teraz wobec obcych, bo jeszcze nie widział. Tu ewidentnie był poza granicą dystansu indywidualnego. Ale może po prostu tego potrzebował, kiedy inni się go bali.
- Byłem przejazdem – skłamał, ale wiarygodnie. Jakby powiedział prawdę, to by to pewnie śmiesznie zabrzmiało, a on nie chciał się tłumaczyć dlaczego tak. To nie prawda, ze mistrz jedi nie tłumaczy się nikomu prócz rady. Jak zrobi coś nielogicznego to tłumaczy się temu, kto go zapyta.
Teraz jednak sprawi,ze Sisco będzie się tłumaczył. A przynajmniej – odpowiadał, bo nie chcemy tego negatywnie nacechować.
Jedi wychylił się zobaczyć na co ci ludzie tak patrzą i zauważył symbole. Nalepki chyba.
- Sisco, a co ty taki patriota... – młody miał obywatelstwo republikańskie, więc James użył względem niego tego słowa. Bo mało prawdopodobne by Sisco nagle az tak odzyskał pamięć, by zacząć utożsamiać się z ojczyzną. On miał być republikaninem.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 18:26:20

Przyjął do wiadomości. Uwierzył? Tak, bo co, Jamesa podejrzewać? I to jeszcze o to, ze po supermarketach szuka cyborgów? Toż to by było śmieszne!
- A wpadniesz do nas? – zamruczał uroczo, zachęcająco. A zagadnięty o naklejki (bo to były naklejki) mruknął nieco innym niż dotychczas tonem, i ustawił się tak by je pokazać. Czyli bokiem i nogę podniósł. Nie tą z porażeniem tylko drugą – delikatnie bardzo.
- Powód jest banalny. Bo jak szedłem to ludzie darli się: aaaa, inwazja sithów, dzwonić na CSB, dzwonić po jedi,  po pastelowe nefry, łeeeee, coś tam coś tam – lekko uniósł łeb i zakołysał na boki w całkiem wiarygodnej parodii lamentu.
- To się oznakowałem. Republikańskie, nie bój się obywatelu, jestem tu po to by cie chronić – i pac Jamesa pyskiem w  klatę.
- Nie boisz się?

James - 2013-06-02 18:41:34

- Oh, Sisco, ja bym chętnie do was wpadł, ale dziś to nawet oka nie zmrużyłem i chciałbym trochę się przespać – i James się zaufaniem odwdzięczył bo wyznał to co zazwyczaj nie mówi nikomu, nawet swoim uczniom. Że jest zmęczony. Że wolałby się przespać niż robić coś innego. Sisco rozumiał naprawdę coraz więcej, miał wspaniały dystans do siebie i świata. Rośnie z niego mądra istota. 
- Wpadnę kiedy indziej. A powiedz ty mi lepiej co mój uczeń robi. Czemu go z  tobą na zakupach nie ma? – no właśnie, dobrze, ze Sisco jest samodzielny, ale Asyr został do niego wysłany, zamiast miałby robić cos pożytecznego w świątyni. Jeśli więc nie robi czegoś pożytecznego poza nią to biada mu!
- Hmmmm, naprawdę niezły patent! – poklepał Sisca po nodze, dając znać ze może już ją postawić. Nie będzie go nadwyrężał, to w końcu dwie tony żywej wagi. Ale i tak sprytny.
James mimochodem zajrzał mu do koszyka.
- A jak tam przekopnica? Zdechła już, ze nie relacjonujesz?

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 19:03:28

Smutno mu się troszeczkę zrobiło, ale zrozumiał. Od kiedy mu się zwoje poluzowały, to się nad Jamesem zastanawiał i myślał sobie, ze on musi być naprawdę zapracowanym człowiekiem („człowiekiem”). Mamusia czasem wracała po dyżurze w formie flaku,a  James latał non stop.
- Twój uczeń nic nie robi...  -chwila konsternacji. Szybko się połapał, że nie tak powinien to sformułować
-  to znaczy nic złego nie robi – zreflektował się, ale raczej nie za bardzo lepiej.
- Nie brałem go na zakupy bo mi tylko by przeszkadzał. Domem się zajmuje. Przekopnica. A właśnie, przepraszam... Przekopnica będzie żyła jeszcze 22 dni. A mi krew pobierali – Przypomniał sobie własne Siscowosci. Jakoś zapominał o nich. Były śmieszne, ale na miłość, przecież to pobieranie krwi naprawdę go stresuje,a  wszyscy się śmieją z tego.
Poczuł się głupio jakoś...
Zas w jego koszu nie było parówek, o dziwo. Były banany, kaszka dla niemowląt do zalania wodą, taka zawiesinka, woda mineralna, jakaś wędlinka w plasterkach, pomidory i paczka chipsów, zapewne dla Asyra.
Oj...
Sisco miał świadomość, ze Asyrowi się dostanie przez to spotkanie w supermarkecie...
gdyby miał szczeki to by je teraz mocno zacisnął.
- Ale w ogóle bardzo fajnie nam razem, Asyr gotuje, i nawet da się to zjeść... – czasami, dodał w myślach – Raz nawet poodkurzał, ale tak bardzo dokładnie, no i pocztę odbiera... spędzamy razem czas, rozmawiamy, ja się ciesze ze Asyr ze mną jest

James - 2013-06-02 19:14:15

No to teraz James szczeki zwarł. Zadowolony nie był, oj nie...
Ale zarazem podejrzewał ze tak to się skończy, bo Asyr miał ciągoty ku temu by nic nie robić.
- To ze nic złego nie robi nie jest równoznaczne z tym ze robi coś dobrego  -wstyd poczuł. Sisco, w sumie czteromiesięczne dziecko, radzi sobie samo, wiadomo, ze Asyra potrzebuje do karmienia itp., ale sam fakt.  Ochrzani się drania, lenia jednego. Nie żeby to błąd był. James Asyra znał, to zaplanowane.
Ma wieść o przekopnicy ciepło się uśmiechnął.
- Wyślij mi zdjęcia jak będziesz w domu. Przekopnicy, chętnie zobaczę ile urosła
Temat Asyra porzucił, no trudno, Asyr się nauczy, ale po co Sisca denerwować.
- Właściwie to mam do ciebie pewną sprawę...

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 19:27:55

[i]- słucham[/i ] -odparł, kalibrując wokoder na beztroski ton, co mu wychodziło o wiele lepiej niż wychodziło udawanie organikom. Bo on się nie zawaha. Program się nie zawaha. Jeszcze tez nie zdarzyło się by się zawiesił.
Bocznymi oczkami patrzył na swoje zakupy. Był zaciekawiony i zarazem trochę zmieszany tą sprawą z Asyrem.
Właściwie to on się trochę opiekował bothaninem, kierował nim, tłumaczył, opowiadał, wyprowadzał na spacer. Ale on to lubił.
Jamesowi ufał bardzo, ale też go trochę znał i na podstawie tej znajomości mógł przewidzieć niedaleka przyszłość mistrza i ucznia.
Wróci do domu i ostrzeże Asyra. Zrobią razem cos, zeby Jamesa ugłaskać. Ciasto na przykład... albo nie, nie nie, nic do jedzenia. Bo to może dac odwrotny skutek.
Coś się wymyśli.
Nosz kurde, ale głupio – myślał sobie.

James - 2013-06-02 19:38:55

No niestety życie to nie je bajka i wychowywać się trzeba i innych, ale bez obaw, wychowywanie nie boli i źle wychowywanemu nie robi, wszystko dla lepszego dobra tego, czego znak Sisco sobie przykleił.
Za to on sam, Sisco właśnie, najwyraźniej miał większą przestrzeń w mózgu po wycięciu tych diod, i można było dac mu małą misje. Nadawał się do tego lepiej niż Asyr i lepiej niż ktokolwiek inny.
- Sisco, pamiętasz Queni? – zapytał James. Nie, nie beztrosko, już sam fakt ze mu to mówi w taki sposób był bardzo interesowny. Nie skończy się na tym czy pamięta. James coś chce. Miał młody zaś się przygotować.
Jeszcze jedna rzecz. Tylko Sisco usłyszy imię Queni. Usta Jamesa wypowiedzą inne imię,a  Moc przekaże rozmówcy to, o którym była mowa.
Dla bezpieczeństwa.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 19:48:29

Lekko uniósł wielki łeb z leciutkim sykiem i cofnął się. Chciał teraz widzieć Jamesa wyraźnie.
Droid – asystent wiernie czekał kilka metrów od nich. A Sisco już zaczął się zastanawiać o co chodzi – na wyższych obrotach.
- Pamiętam – odpowiedział jednym słowem, bo co tu dużo mówić, odpowiadając na pytanie czy pamięta. Tak, pamięta.

James - 2013-06-02 19:58:35

Teraz James stanął tak by go Sisco widział jak najlepiej. By widział, ze nic nie kombinuje, a po postawie czytał, ze Jamesowi zależy. I patrzył tam gdzie Sisco powinien mieć przednią parę oczu.
- To napisz do niej na holo. Ot, zagadaj. Porozmawiaj z nią, powysyłaj jakieś zdjęcia. – ton Jamesa był zachęcający.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 20:10:32

Sisca bardzo zdziwiła ta prośba, co zostało wyrażone z odpowiedniej tonacji pomruku. Nawet ni wiedział o tym, ze ją przenieśli. Domyślał się ze James jako psycholog zaczął się tam kręcić, no ale żeby on pisał. I to jeszcze o pierdołach?
No dobra, skoro James prosił to pewnie miało to jakiś cel, ale sam Sisco jakoś nie uśmiechał się do tego pomysłu. Nie poczuł mięty do tej osoby, czuł się nawet tak troszeczkę spławiany podczas ostatniej. Miał wrażenie ze ona myśli o nim jak o kimś gorszym.
- Ale po co? – wypalił, zamiast od razu grzecznie i układnie się zgodzić.

James - 2013-06-02 20:21:58

Coś chyba nie tak na linii – pomyślał James. Ale nie dziwota, gdyby nie był psychologiem, tez by pomyślał ze Queni go nie lubi. Ona była po prostu „inna”, Siscowi miało święte prawo wydawać się tak lub inaczej. Ale Sisco to "fajny chłopak”, zaraz mu się wytłumaczy.
- Bo jest samotna. Nie przyzna się do tego, o nie. Jak i do tego, ze tak naprawdę potrzebuje kogoś do rozmowy. Nigdy nie miała nikogo bliskiego. Zawsze musiała radzić sobie sama. To dlatego taka jest. – James mówił głosem takim jakby go to naprawdę bolało. Bo i tak było. James nie łamał kodeksu współczuciem, bo panował nad tym.
- Chciałbym, byś przynajmniej raz dziennie zagadał do niej, i nawet krótko – porozmawiał. Możesz być odrobinę nachalny. Byleby byś był miły. Nie wazeliniarski, po prostu serdeczny. Żebyś był taki jak jesteś teraz przy mnie

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 20:35:40

- Wiesz co, James, taki jak przy tobie to ja jestem przy tobie... – lekko w bok przechylił głowę. Przy każdym zakładamy jakaś maskę. Nie zawsze chcemy by oglądano nasza twarz. Jednym ufamy bardziej, innym mniej. Bo i jedni nas bardziej lubią, bardziej potrzebują i widza w nas więcej,a  inni mniej. A jeszcze inni w ogóle.
Sisco nie był zadowolony z  tego, ze go poproszono. Smutna opowieść była wzruszającą, no ale każdy miał jakaś swoją przeszłość, o przeszłości Traxa to nawet gazety pisały. Tak, Sisco zdawał sobie sprawę, ze to głupie porównanie, ale zarazem – porównanie jak porównanie, przeszłość i tu i tu.  A on swojej przeszłości całkiem nie pamiętał i to tez w nim wielki lęk budziło. Juz teraz się bał ze go kiedyś wciągnie. Na razie jednak był bardzo zdeterminowany na parcie do przodu, po kolejne sukcesy. Umiał już sam opuszczać mieszkanie i wracać, nikogo nie potrzebował, w szkole go chwalili i zapowiadali przeniesienie na wyższa grupę, teraz – nauczył się robić zakupy sam. To mu pozwalało zapełniać lukę w pamięci. Tylko wiele elementów wpadało, Sisco zatrzymywał się na skraju przepaści i trząsł się.
- I o czym mam z nia pisać, ona mnie ma za gówniarza co hoduje robaki i się tym podnieca. Co z tego ze przekopnica jest fajna, ze można obserwować jej cykl życiowy, zwyczaje i tak dalej, skoro to takie dziecinne – oj, wiele razy usłyszał ze przekopnica jest dziecinna. I to głównie od tych którzy uważają ze wyznacznikiem dojrzałości jest liczna wypalonych za parkanem szlugów.

James - 2013-06-02 20:45:59

Trochę posmutniał James, ale nie na tyle by dać się zbyć. Jak juz Sisco sobie pomyślał, a  James o tym wiedział też – miał swoje sukcesy. I lubił wygrywać. Może był tylko trochę mało chwalony za te wielkie małe drobiazgi. Ale jak ktoś lubi wyzwania, to je podejmuje. Powinien więc i to podjąć. James go oczywiście nie mógł zmusić,a  nawet jakby mógł to by tego nie zrobił.
Teraz potrzebował jego pomocy. Jak pomocy ucznia. Maca czy Asyra.
Bo nie mógł wszystkiego robić sam. Musiał mieć swoich agentów.
- Czytałeś może „Jaskółeczkę”

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 20:55:35

- jasne, każdy szanujący się psychopata to czyta – odparł bez wahania. Tak, choć w rzeczywistości, cicho „w Siscu”, w kuchni, przytulony do lodówki „płakał” szczerze na wielu fragmentach a najbardziej oczywiście na koniec. Nie, nie przyzna się, nikomu. Może jak jeszcze trochę „podrośnie” i zrozumie co tak naprawdę jest wstydem.

James - 2013-06-02 21:08:55

- Tak wiele was wszystkich łączy – jego, Queni i jaskółeczkę. Teraz już Sisco zrozumie, James był pewien. Jemu się dwa razy nie powtarza. Wyjąwszy oduczanie fukania i kopania koszy. Aloe wtedy był „mały”. Po operacji zachodziły w nim zmiany, nie tylko w zachowaniu  -na wykresach to widział, tych ze szpitala. - Nie bądź egoista. Daj jej trochę tego swojego cudownego ciepła
Z uśmiechem na twarzy sięgnął ręką do metalowego Siscowego łba by go podrapać pieszczotliwie.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 21:16:02

Wyszedł na spotkanie do reki. Nadal nie był jakoś szczególnie przekonany, no ale – czy mu ubędzie, jak zrobi to dla Jamesa, który zrobił tyle dla niego? Jesli uważa, ze to ważne, ze to pomoże – zgoda, niech tak będzie. Jak Queni nie zechce rozmawiać – to nie zechce. James chciał dobrze.
Sisco mruknął cicho do głaszczącej ręki.
- Ale daruj Asyrowi. On tez ma swoją przeszłość. Skoro tłumaczymy się przeszłością, to sprawiedliwie

James - 2013-06-02 21:25:12

Nie zaśmiał się, tylko uśmiechnął delikatnie. Poskrobał Sisca po siatce i zabrał rękę.
- Nic Asyrowi nie grozi, masz moje słowo. Chciałbym go tylko zabrać na małe przeszkolenie w związku ze zmianami w Enklawie. Ale podeśle ci kogoś. Może dla ciebie na przeszkolenie – mrugnął do Sisca.
Młody był „trenowany” bardzo krótko, ale James czuł, ze już go może poddać „próbie”. I nie myślał tu o Queni.
Sisco niemal otarł się o szkolenie jedi. Niebawem pewnie będzie można go wziąć i nauczać o sithach.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 21:33:30

Sisco lekko się cofnął by widać było jak „skinął głową”. Był to wyuczony i efektowny gest, tym bardziej ze z wymachem do tyłu,a  przy Siscowym rozmiarze to fajnie wyglądało.
Ktoś tam im zdjęcie zrobił. Chyba Jamesa poznał. Sisco miał na to, delikatnie mówiąc, wylane.
- Dobrze. Jak ma być dobrze, to dobrze ma być, dobrze? – i teraz łeb przekręcił, ale leciutko.
- Chcesz kupić proszek do prania? Bo ja nie, przyszedłem tu bo cie zobaczyłem

James - 2013-06-02 21:47:37

- A ja chcę – odparł na to jedi po czym odwrócił się, wziął najtańszy proszek do kolorów i wrzucił do koszyka ręcznego. Nic w nim jeszcze nie miał. Chciał sobie kupić boczek, ale... nie ćwiczy za bardzo, więc może nie? Postanowił ze kupi przy najbliższym sukcesie. Queni, Sisca lub Asyra. Takich troje „uczniów” teraz miał.
Póki co zadowolony z nich był, tylko Asyra będzie musiał przycisnąć, i siebie przy okazji. Rozwijający wysiłek.
Ruszył wzdłuż alejki.
- Znasz ten sklep, Sisco? Chce kupić jeszcze odświeżacz. O zapachu łąki

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 21:57:58

Oczywiście Sisco ruszył za nim. Nie za bardzo chciał obok, bo by zajmowali cąłą alejkę, a on nie chciał „podpadać” skoro już w tym sklepie tak go zaakceptowali, ze nawet asystenta dostawał bez większych przedstawień.
- To za zakrętem. Są elektryczne, zele i takie wiszące drzewka. Elektryczne najlepsze. – choć i tak do dupy – dodał w myślach, ale kto tu na Coruscant wie jak prawdziwa łąka pachnie. Sisco też nie wiedział, ale domyślał się, ze trochę inaczej.
Wyszedł na prowadzenie, za nim jego lewitujący wózek wymachujący ”rączkami” i odzywający się zaprogramowanymi komendami, które konsument ignorował. Zatrzymawszy się u celu na Jamesa zaczekał, samemu oglądając te psikacze. Po co Jamesowi łąka?

James - 2013-06-02 22:06:32

A James za nim. Trzeba przyznać ze Sisco szybko chodził. No ale jakie miał długie nogi. James musiał się napracować, ale daleko nie było. Obejrzał to wszystko. Też do niego nie przemawiało, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
A odświeżacz miał być dla Queni. Stymulacja wielozmysłowa.
Wziął jedno, rozpakował, psiuknał na nadgarstek, niuchnął i podsunął Siscowi pod pysk – bo wiedział ze tam gdzieś gruczoły ma.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 22:18:44

Nie miał gruczołów. Miał sensory, ale to to samo, tylko z innego materiału. I James wiedział gdzie są, bo właśnie tam były, i Sisco powąchał, ale delikatnie – podczas ruchu, kładł łeb jakby na bok. Albo miał taki słaby węch, albo wręcz przeciwnie – taki dobry.
- Wiesz... ja nie wiem jak pachnie łąka... nie wiem, lub nie pamiętam, ale chyba jednak nie tak... – mruknął skruszony jakby to jego wina była, ze nie pachnie ładnie. U nich w łazience stał zapach cytrusowy, dla Sisca to był zapach „łazienkowy”, dla niego pomarańcz pachniał prysznicem,a  nie prysznic pomarańczem.
Tu nie bezie tryumfu.
Ale można chwile pobyć z Jamesem.
- No ale powiedz mi, po co ci te badziewie...

James - 2013-06-02 22:28:33

James niuchał, niuchał... dla niego to tak – co całkiem podobne było. Rasy pierwotne powinny mieć dobry węch, ale James nie miał. Powiadano ze jest największym geniuszem swojej rasy który się urodził i urodzi jeszcze w przeciągu najbliższych kilku tysięcy lat, ale węch i smak to miał mocno upośledzone.
- Dla niej. Ale jak się jej nie spodoba to zabiorę do domu

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 22:34:39

- W supermarketach się takich rzeczy nie kupuje tylko w  sklepie rehabilitacyjnym  -Sisco wiedział, w końcu miał legitymację inwalidzką. Był już w takim sklepie i widział, tylko to drogie było. Podobno pachniało bardzo dobrze i nawilżało powietrze.
- Nie kupuj tego. Dam ci adres, wyślesz Asyra albo Mini i ci kupią. Ja ide do kasy – i ruszył, tym razem z nadzieją, ze jedi pójdzie za nim.
Mistrz Jedi, ale w supermarkecie to on się nie szkolił.

James - 2013-06-02 22:42:44

Nie szkolił się a inicjatywa Sisca mu się spodobała. Ochronił Jamesa przed złym wydaniem zakupów, a teraz miał tylko jeden proszek do prania. Tez nie wiadomo czemu, ale – jeść to nie woła, niech leży, zawsze się kiedyś zużyje.
Szedł do kasy za Sisciem. Trochę go szczeka bolała jak widział od tyłu te ogromne stopy. Chociaż jakby kopnął to ze szczeki by nic nie zostało.
Ale – Sisco uwał Jamesowi. James mu też.
Pomyślał o T'kulu i jego opowieści o tym jak spotkał Sisca na osiedlu. Wtedy James zastanawiał się jak Sisco reaguje na obcych. Dziś zobaczył. Nie reaguje. Lub reaguje obojętnie. I wszystko się zgodziło.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 22:56:14

Kiedy James szedł za nim, Sisco go nie widział. Bezpośrednio na jego śladzie to było jedyne miejsce w którym nie widział, jeśli nie odwrócił głowy. Ale pamiętał, ze James jest. Nie słyszał w tym gwarze jego kroków, po operacji stwierdzono u niego niedosłuch, jednak – był w stanie sobie z tym poradzić nikogo nie uszkadzając.
Kiedy wiedział już ze James jest blisko, zamruczał dając znać, ze jest cały czas w kontakcie.
Poprowadził do kas samoobsługowych. Jego wózeczek kręcił się koło niego.
Kasy samoobsługowe to sześc stanowisk, po trzy z każdej strony przestrzeni łączącej sklep z korytarzem wyjściowym. Oczywiście była tu straż.
Stały automaty i należało skanując każdy produkt, kasować sobie zakupy.
Sisco mimo iż wielki był, bez oporów zajął sobie jedną kasę. Zdawał się tez nie przejmować tym, ze będzie miał problem z kasowaniem, bo przecież nie ma rąk, więc jak?

James - 2013-06-02 23:11:34

Jedi, jak już wspomniano, w supermarketach się nie szkolą (może niektórzy), także James -nie. Nowinek nie znał, choć na samoobsługowej kilka razy był. Jednak wybierał tradycyjne, bo zanim on się wymedytuje przy tej kasie, to tam mu pani dziesięć razy policzy. Czas to jeden z największych darów Mocy i nie należy go marnować. Niby edukacja, ale jednak może jednak czasem z niej zrezygnować, zwłaszcza ze się dość rzadko korzysta... James nie robił zakupów dla całej rodziny, które robił Sisco – jak się okazało.
Sisco mógłby tez wybrać tradycyjną kasę, byłoby mu łatwiej. James zastanawiał się coraz nachalniej, jak on to zrobi? Jak sobie poradzi?
- Sisco, może ci pomóc? – zapytał usłużnie, przez chwile samemu czując się jak padawan. Ale przecież był tu, mógł pomóc, to dla niego żaden problem.
Nie wyczuwał w młodym nerwów ani napięcia, więc niewykluczone ze zawczasu się martwi, no ale jak tu się nie przejąć jak się widzi pierwszy raz w życiu czołg na zakupach?

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 23:22:51

- Nie, dziękuje, nie trzeba pomagać. Acz bardzo to miłe z twojej strony – olbrzym skierował łeb w stronę Jamesa. Z góry, lekko opadając, trochę jak żyrafy robią czasem na filmach. Jakby ktoś z drugiej strony stał to by widział Sisca „gardło”.
- D3, bardzo proszę – jak się okazało bardzo kulturalny był dla droida asystenta, który nie miał nawet SI, to tylko algorytm. Maszynka stała obok. Rączki z  koszyka zaczęły obsługę maszyny.
- Zeskanuj kartę klienta – odezwał się słodki głosik.
- 113, tryb głosowy, numer karty klienta: 8889 567 445 555 567 778 009 221 337 – wyrecytował Sisco, znowu pochylając łeb w stronę jedi
- Z pamięci! – zapewnił.
Tymczasem automat kontynuował:
- Witamy Pani Adlaks – i się okazało czyj to numer, ale to akurat nie dziwne, bo Sisco był nieletni, a tatuś to w supermarkecie dzikszy niż James – proszę zeskanować pierwszy artykuł i umieścić go w strefie pakowania
Sisco mruknął pionując łeb.
- D3... torby ekologiczne poproszę – rączki droida asystenta zabrały się do pracy – brały produkt z koszyka, skanowały i kasowały. Szybciej niż pani na kasie!
Na koniec poprosiło o metodę płatności. Sisco na trybie głosowym wybrał szybki przelew,a  później jakiś czas nic się nie działo, tylko stał. Az automat podziękował mu za transakcję. Zapłacił. Tak jak Queni – z głowy. Tylko że on miał cyfronotes w sobie.

James - 2013-06-02 23:35:15

Zatem odsunął się nieco i obserwował, w miarę postępu i swobody jaka widział,z  coraz szerzej rozkwitającym uśmiechem. To, co teraz oglądał dla większości obywateli nie było niczym wyjątkowym. W wykonaniu Sisca to naprawdę coś. Piękne pokonywanie barier, nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim psychicznych, bo jednak przyjść tu, stanąć, uzależnić się od robota sklepowego, narazić na spojrzenia.
Pogoda ducha i spokój Sisca przy tej czynności sprawiało że James był o 10 kilo młodszy!
- Nie spodziewałem się po tobie takiej samodzielności w tak krótkim czasie – pokręcił głową, jakby z  niedowierzaniem, ale szeroki uśmiech co innego mówił. Piękny tryumf. Czteromiesięczne dziecko na obcej planecie.
Fakt, ze to kontakt z maszynami – łatwiejszy. Z ludźmi często jest trudniej, ale już James widział,ze Sisco sobie poradzi i z większym wyzwaniem.

Sisco Hasupidona - 2013-06-02 23:47:29

Mruknął, zadzierając głowę. Zrobił takie swoiste ha-ha.
- Zabierz artykuły. Dziękujemy za zakupy w Markecie Osiedlowym.
- Strasznie to dziko brzmi, nie uważasz? „Market Osiedlowy”. Mafia podwórkowa.

Znowu do Jamesa zagadał, podczas kiedy D3 przestawił ekologiczną torbę – wyszła tylko jedna, na swój kosz i zapiszczał, zwracając na siebie uwagę Sisca.
- Dobra D3, w górę... jeszcze... – robocik podlatywał coraz wyżej aż na wysokość mniej więcej brzucha Jamesa. Wtedy sam Sisco się pochylił i zahaczył lufa działa o ucho torby.
- Dziękuję D3, wracaj na stanowisko. – droid odleciał,a  Sisco stał z zakupami. Mógł wziąc je w „pysk”, ale działo było mniej używane.
- No, James, trzeba chyba za proszek zapłacić... – i odsunął się, dajac miejsce przy kasie Jamesowi.

James - 2013-06-02 23:55:28

Wielokrotnie wspominano ze sztuczne oczy Jamesa nie przekazując wyrazy spojrzenia ale to nie przeszkadzało mu patrzeć nadal z  podziwem na „młodzieńca”. Bo on już w nim w ogóle droida nie widział. Ani trochę, choć to się kuriozalne może wydać.
Po wszystkim ust nie zdążył otworzyć celem zaprezentowania jakiejś dżedajskiej gadki o wytrwałości, kiedy został zaproszony do użycia tego ustrojstwa. Zamurowało go na chwile i w ostatniej chwili zdążył powstrzymać oświadczenie ze on idzie do kasjerki. No się przecież nie zbłaźni, jeden produkt miał!
- Ekhem... numeru nie mam karty... – oznajmił z wielką powagą, stając twarzą w twarz z piekielną maszyna. Do Sisca to ona takim słodkim głosem mówiła. Mu zaraz język pokaże.
- I co... i start tak? Czy zaloguj? – był na samoobsługowych, ale nie w tym sklepie. Można sobie klepać w komputerach. Ale nie kiedy się ma do czynienia z żywym pieniądzem.
- No dobra, start - nacisnął „start”.

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 00:03:39

- tak, start. I od razu skanuj, nie zwracaj uwagi na to ze prosi kartę. Masz tryb manualny, nie musisz wprowadzać dodatkowych poleceń – teraz to się dopiero ważny czuł. Wcześniej to nic, ale teraz – jak się mistrza Jedi instruuje. No, teraz to ja strasznie ważny. Mruczenia głośnego nie dało się powstrzymać – samo wyszło, i to takie az podbijające. Jakby mógł, to by się na cały łeb uśmiechał.
- i zakończ zakupy. No bo miałeś tylko jeden przedmiot  - uczulił kiedy James już zeskanował ten proszek. Kasa nie pytała, czy to wszystko, to musiał użytkownik wiedzieć. Dalej było prosto, gotówka, karta, przelew.

James - 2013-06-03 00:11:10

Pstrykał. Nic nie mówił i jakoś szło. Chociaż nie podobało mu się to. Znaczy podobało mu się w wykonaniu Sisca. Ale w jego to nie. Każdy ma prawo do przyzwyczajeń, wielu jedi to byli konserwatyści i James tez był w wielu dziedzinach.
Nacisnął koniec zakupów, sięgnął po portfel, wyjął kość kredytową, szukał kilkanaście sekund, ale jakoś po podpowiedziach Sisca znalazł gdzie wsunąć, to wsunął kość, odliczyło mu i tyle. Wziął proszek pod pachę i skinieniem głowy przeprosił ze tak długo tego, kto już czekał na jego miejsce.

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 00:19:37

Sisco widząc jak się sprawy mają, ruszył ku wyjściu, Nie trzeba było go poganiać czy wyprowadzać – sam sobie poszedł spokojnie, boczkiem, by ludzi nie podreptać, az na parking przed marketem, gdzie na Jamesa zaczekał. Pewnie jedi ma tu samochód i tu się rozstaną. A Sisco pójdzie sobie spacerkiem na ulice przechodnią, tam wiedzie na wyższy poziom i dalej na swoje podwórko i do swojego bloku.

James - 2013-06-03 10:12:18

James wyszedł zaraz po nim,z  proszkiem do prania pod pacha. Ale to mały proszek był. Nie chodziło o to, ze ciężko, ale tak niezręcznie z proszkiem chodzić. Kolejny odcinek z serii wariackie życie w stolicy. Taki żart – oby tylko takie wariactwa go spotykały. Podszedł do Sisca z boku, by ten go widział. Obserwował w ruchu, czy widać efekty porażenia pooperacyjnego.
- Mam areowóz po drugiej stronie sklepu[ - tym razem to on ruszył szybciej, choć pewnie zaraz go Sisco dogoni.
Postawił tak niefortunnie auto, bo nie szukał parkingu, a  Sisca. Nie chciał spowodować wypadku, wyszukując go w Mocy, więc zaparkował.
Szli więc i dalej James mógł obserwować.

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 10:27:53

Jak się nie wiedziało czego szukać to nie było widać. Jak James wiedział czego wypatrywać, to wypatrzy – lewą nogą robił mniejsze kroki niż prawą, niżej ją podnosił, i ze stój zawsze ruszał z prawej. Ale, jak mówili lekarze – to przejdzie. Mechaniczne ciało miało tak ogromną siłę że samo wyćwiczy porażony mięsień.
- Tak daleko? – zdziwił się, w końcu było tu mnóstwo wolnych miejsc, a James nie robił rzeczy bez sensu.
Wiec tak właśnie – zdziwił się, licząc ze zostanie mu wyjaśnione. Trzymał się za Jamesem, trochę z boku, tak by nie uderzyć go ekologiczną torbą na zakupy.

James - 2013-06-03 10:41:08

- Nie wiedziałem ze tu jest ten parking – jedna z ważniejszych zasad Jedi – jedi mówi prawdę. Nawet kiedy się z nia mija najłatwiej jest znaleźć taki argument który będzie prawdziwy. Nie wiedział, to fakt. Wprawdzie parkując nawet nie pomyślał o tym parkingu, ale o jego istnieniu nie wiedział.
Chwile jeszcze Sisca poobserwował, i już się nie oglądał, szedł prosto. Na jego oko to było dobrze. Bardzo dobrze. A najważniejsze ze pod sufitem wszystko w porządku. Trudne przypadki były fascynujące, ale dysfunkcyjne, cierpiące,a  czasem wręcz niebezpieczne dla siebie i innych. Zdecydowanie dla Sisca było lepiej być stabilnym, niż „fascynującym”, bo nietuzinkowy to i tak on będzie całe życie.

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 10:55:28

- Aha. No dobra – zgodził się. Jakoś go to nie przekonywało (przecież znaki stoją), ale widać nie jego sprawa, a James był tak uprzejmy by mu to zasugerować niż wprost powiedzieć, i wypadałoby to docenić. Docenił, choć oczywiście ciekawość w nim pozostała, jednak dochodzenia nie zrobi. Ufał, nie bał się, wiedział ze cokolwiek James robi, to mu nie zaszkodzi,a  często jest wręcz dla jego dobra. Zamruczał więc, by pokazać że jest wszystko okej w eterze. Chodzenie za kimś było dlań niewygodne, z racji różnicy tępa ale to coś z czym pogodzić się musiał i tak też było – pogodził się.

James - 2013-06-03 11:06:47

Bardzo, bardzo dobrze, powiedział by James, ale nie powie. Pomyśli, bo dzisiejsze spotkanie mocno go ucieszyło. Teraz zaśnie spokojnie i głęboko w swoim mieszkanku. Juz się błogo senny robił. Szedł krokiem szybkim, już nawet nie ze względu na Sisca, a  na siebie, bo chciał być szybciej w łóżku. Asyr miał dzisiejszy wieczór wspaniałomyślnie darowany. James zabierze go jutro.
Autko stało gdzieś na poboczu. Nie ucieszyło się na widok Jamesa. James na jego widok też średnio, ale tu nie chodziło o uczucia, a o usługę przewiezienia się pod monadę.

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 11:13:45

Podążał za nim ze swoimi zakupami. Teraz już musiał ruch upłynnić, żeby torba nie skakała, bo się ucho urwie. Juz mu się raz zdarzyło, to bardzo stresujące, bo wtedy sam już sobie nie poradzi, musi prosić o pomoc przechodniów.
Teraz tez jak się ktoś napatoczył, to się uśmiechał i komentował, ze czołg niesie zakupy. Nie zwracał uwagi na to. Po prostu nadal był czołgiem niosącym zakupy.

James - 2013-06-03 11:22:17

Poproszenie kogoś o pomoc i i uzyskanie jej a  przez to zamierzonego efektu to też poradzenie sobie. I to wcale nie gorsze, czasem nawet trudniejsze. Bardziej stresogenne. Ale teraz James pewny już był, ze Sisco sobie poradzi. Nawet jakby się ekologiczna torba porwała.
Jedi zatrzymał się  przy autku i otworzywszy je wrzucił proszek do środka, na siedzenie pasażera, po czym jeszcze raz na Sisca podniósł wzrok.
- Bardzo dziękuję za mile spędzony czas i pomoc przy kasie  -sięgnął ręka by go poklepać po „policzku”
- Pamiętaj o to o co cie prosiłem

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 16:00:42

Sisco, mniej więcej wielkości tego autka, stał za nim i cichutko pomrukując obserwował ruchy Jamesa. Był spokojny. Juz oswojony. Już siat go nie przerażał. Dlatego mógł sobie radzić.
- Pamiętam- odparł. Cudów nie obiecał. Przecież był jeszcze „mały”.

James - 2013-06-03 16:21:02

Był już wystarczająco „duży” by inni, „więksi” od niego mogli na nim całkowicie i bezpiecznie polegać. Jedi wsiadł do areowozu, ale uśmiechnął się jeszcze, wychylając z auta.
- Niech Moc będzie z tobą Sisco
Zamknął drzwi i odpalił silnik

Sisco Hasupidona - 2013-06-03 16:46:02

- I z tobą mistrzu – odpowiedział „Mały Sisco”, cofając się, by go jamesomobil nie okopcił. Patrzył chwile za odlatującym pojazdem, a później poszedł w swoją stronę.

www.biologia-up.pun.pl www.teamusp.pun.pl www.wizut.pun.pl www.fifakrotoszyn.pun.pl www.samurayz.pun.pl