Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
James niczego nie dotykał, choć był biegły w takich właśnie technikach, zawsze jednak dotyczyło to tylko umysłu. Ale obserwował w Mocy Khara i wspierał nagromadzoną przez siebie energią. Był pod wrażeniem delikatności tego „dziada” który poza mocą był taki jak wyglądał – tępo ociosany.
Kiedy otworzył oczy uśmiechnął się delikatnie.
- Moze zawołajmy do niego teraz Sisca, a sami wyjdźmy... – nie chciał być tym co będzie głaskał T'kula, bo „źle”
Offline
Khar ciężko podniósł się z ziemi. Tym razem kostur mu się bardzo przydał.
- Świetny pomysł, nie mam zamiaru tutaj stać i słuchać jęczenia tego głąba... mam ochotę na jakaś herbatę
Mruknął stary neti. A potem pokuśtykał w stronę drzwi, nie zerkając nawet na leżące "zwłoki". Wyszedł z pokoju, stwierdził tylko że zrobione i się oddalił ciężko stąpając po podłodze szpitalnej.
Offline