Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

#1 2013-02-28 18:50:16

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Kantyna "Pijany Rancorn"

"Pijany Rancorn" to jeden z lepszych lokali z dolnych poziomów, co nie oznacza od razu, że jest to miejsce czyste, schludne i spokojne. Mieści się on przy jednej z bocznych uliczek, zaciemnionych i wilgotnych. Nad wejściem nie świeci żaden neon ani żadna tablica informująca o tym, że jest się na miejscu. Drzwi wejściowe to właściwie kawał obitej blachy, na którym sprayem napisano nazwę kantyny. Osoba nie wiedząca czego szukać pewnie by te drzwi przeoczyła.
W środku panuje typowy klimat dolnych poziomów - wszystko tonie w półmroku, nie ma tu krzykliwych napisów, oczojebnych kolorów. Panuje tu po prostu spokój, utrzymywany przez barmana i zarazem szefa - postawnego nikto, który nie boi się komuś przywalić jeśli zajdzie taka potrzeba.
Stoliki różnej wielkości porozstawiane są po całej sali a pod ścianą znajdują się boksy, które można sobie zarezerwować lub wynająć, ale najczęściej zajmują je stali bywalcy. A ci nie należą do tzw. szaraczków. Gangsterzy, przemytnicy, łowcy nagród, członkowie gangów - lokalna śmietanka przestępczego świata, która gromadzi się tutaj by coś wypić, pogadać, pograć w karty, czasem by coś załatwić. Tutaj nie należy zbytnio podskakiwać, bo z miejsca można zostać zaćganym nożem lub zastrzelonym.

Offline

 

#2 2013-02-28 18:56:17

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Dzisiejszego dnia kantyna była dosyć zatłoczona, wiele osób stało przy ladzie baru, popijając jakieś drinki lub tanie winiacze, nie mając gdzie usiąść. Z głośników leciała jakaś tam muzyka o nieco ciężkim brzmieniu. Isotopowa chyba (odpowiednik rocka), Artrus nie znał się na tym zbytnio. Zajmował jeden z boksów umieszczonych pod ścianą i delektował się względnym spokojem. Przy nim nikt nie siedział, bo nie lubił gości a bywalcy o tym wiedzieli.
W ręku trzymał swój cyfronotes w którym miał pobierzną dokumentację wszystkich paserów w okolicy. Przeglądał ich małe jeszcze kartoteki, szukając kogoś kto by mógł współpracować z tą bandą przemytników. Wciąż pracował nad tą sprawą dla Mavhonica a lada dzień spodziewał się jakieś zapłaty za to zlecenie..
Artrus ubrany był skórzaną kurtkę, pod którą miał ukrytą kaburę z bronią a w rękawie dodatkowo nóż myśliwski. Do tego zwykłe czarne spodnie a do tego prosty biały t-shirt.

Offline

 

#3 2013-02-28 21:14:39

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Z resztą nie tylko dzisiaj było tłoczno, ten lokal zawsze przyciągał do siebie wiele osób z dolnych poziomów, dzięki swoim klimatom. Wszyscy lubili tutaj przebywać, ale nie wszyscy mogli a zwłaszcza w boksach, gdzie siedziała śmietanka półświatka. Prawie codziennie przychodziła w te miejsce Lizka, właściwie ostatnimi czasy mniej bo Lilka u niej mieszkała więc miała co do roboty. Niemniej jednak dzięki temu miejscu potrafiła znaleźć kontakty, być na bieżąco... a właściciel tego lokalu jej nie wyganiał, a nawet czasem wręcz zapraszał. Zawsze potrafiła się dogadać, zmanipulować człowieka.
Teraz ubrana w ciasne spodnie, koszulę i w kamizelkę siedziała sobie przy jednym z boksów grając właśnie w pokera i trzeba przyznać, że całkiem dobrze jej szło, bo trzy razy z rzędu i z trzech gier wygrywała. Chociaż nie raz było blisko aby całą wygraną stracić. Dobrała kolejną kartę i czekała na sprawdzenie. No i przegrała, lecz tylko 1/4 kwoty jaką wcześniej wygrała. Miała tylko trójkę, a przeciwnik karetę. Więc cóż, teraz szła następna kolejka.

Offline

 

#4 2013-02-28 21:23:17

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Do grona "śmietanki" półświatka z pewnością nie zaliczał się Artrus. Trzymał się zawsze na uboczu, obserwował, nadstawiał ucha, czasem wspomagał siłę opozycyjną, czyli CSB, ale to tak po cichu, by nikt nie wiedział. Częściej zaś pracował jako najemnik lub łowca nagród. Obecnie prócz roboty dla Mavhonica nie miał nic innego do roboty.
Siedział w boksie, popijał whiskey i czytał. Po kolei sprawdzał informacje o każdym lokalnym paserze - czym handluje, jakie ma kontakty, z kim trzyma. Wszystkie pobieżnie zebrane dane musiał jakoś skatalogować, wybrać grono bardziej prawdopodobnych kontaktów i tak dalej.
W końcu zabrakło mu trunku w szklance. Tutaj nie było kelnerów, więc musiał wstać, przecisnąć się do lady, zamówić, zapłacić i wrócić. Mina mu zrzedła na samą myśl o tym, ale chcąc nie chcąc musiał się ruszyć.
A gdy wracał to przypadkiem jego wzrok zahaczył o stolik grających w karty. Ruda kobieta, a raczej dziewczyna rzuciła mu się w oczy a twarz skądś kojarzył. Nie podszedł jednak by się przyglądać, tylko siadł w swoim boksie i zaczął szybko przeglądać zawartość cyfronotesu w poszukiwaniu odpowiedniej osoby.

Offline

 

#5 2013-03-01 23:02:15

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Lizka właściwie też nie była jakaś tam ważna, nie licząc tego że potrafi załatwić wszystko co tylko można, a także ma szeroką sieć kontaktów a to już coś. W większości jak ma się kontakty, to również posiada się wiele informacji, zaś informacja jest zawsze pożądana. Kto ma jakąś wiedzę, ten jest królem... tak też nie raz czuła się Lizka. Co nie znaczy, że ona jest bogata... wręcz przeciwnie.
Teraz sobie siedziała zadowolona, uśmiechnięta przy rozdawaniu kolejnych kart... to był dla niej dobry dzień, bowiem przegrać tylko jeden raz w 3 kolejkach? Teraz też miała dobre karty, więc podbiła nieco stawkę... o sto kredytów, więc było do zgarnięcia sto pięćdziesiąt kredytów. Nie grali dzisiaj o jakieś potężniejsze sumy, więc aż tak bardzo nie obawiała się przegranej, tak czy siak jest na plusie.
W momencie kiedy Artus wracał i spojrzał na nią, ona już miała w niego wlepione oczy a patrzyła spokojnie, bez emocji... więc nie wiadomo co w jej główce chodziło. Tak czy siak, nie wiedziała kim dokładnie był. Nie trwało to dłuższy moment bo zaraz wróciła do kart mówiąc i kładąc karty na stół.
- Poker królewski panowie!
Po tym obwieszczeniu jeden z gości warknął i walnął pięścią w stół podnosząc się. Zbliżały się kłopoty. Wyciągnął pięść w stronę Lizki, a Lizka patrzyła na niego zaskoczona, lecz nie wstała.
- Oszukiwałaś! Jak zawsze z resztą!
- Nie potrzebuję oszukiwać w pokera. Sprawdzaliście mnie przed graniem, nieprawdaż?
Posłała jemu złośliwy uśmiech, już była pewna że oberwie  ale ten dał za wygraną i usiadł zły, lecz nie wszedł do kolejnej gry.

Offline

 

#6 2013-03-01 23:08:46

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Oczywiście wyłapał jej spojrzenie gdy szedł, nie przejmował się tym. powierzchownie wyglądał trochę na zwykłego zbira... czarnoskóry, ok czterdzieści lat, lekki zarost, krótko ostrzyżone włosy, po wojskowemu a na dodatek trzy długie blizny przecinające mu lewą część twarzy - ewidentne ślady po pazurach.
W swoim boksie w końcu sprawdził Lizkę - miał ją w cyfronotesie. Same podstawowe dane takie jak imię, nazwisko, jakaś streszczona historia życia, adres sklepu, domu, bliska rodzina, znajomości. Żadne ściśle tajne dane, wystarczyło trochę popytać, komuś zapłacić i miał. Pieniędzmi się nie przejmował, wiec mógł kupować sobie wszystkie potrzebne wiadomości...
Gdy w końcu skończył czytać jej kartotekę to odłożył na stolik urządzenie, skrzyżował ręce na piersi i się zamyślił. W tej chwili wyglądał jak taki typowy zbir, ale czujność pozostała. Miał lekką paranoję pod tym względem.

Offline

 

#7 2013-03-01 23:33:27

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Mógł wyłapać jej spojrzenie, bo nie ukrywała tego co robiła i niczego nie podejrzewała kim był. W przeciwieństwie do Artusa, ona miała ładną twarz i w miarę zadbaną, a włosy dziewczyny jeszcze większego uroku jej dodawały. W zestawieniu jednak z jej oczami,to jeszcze bardziej wydawała się niebezpieczna a raczej tajemnicza. Zawsze starała się nie wychylać, zawsze starała się działać po cichu i ostrożnie, aby nie być na widoku. Bo jaki paser działa jawnie? Chyba żaden. Dlatego pewnie za wiele Artus o niej nie mógł się z tej swojej bazy.
Pomijając to wszystko, to ona go już nie obserwowała... była zajęta rozmową i dobrym towarzystwem, które miała. Tak więc nie zamierzała za szybko zwijać z tego miejsca, skoro nie musiała.

Offline

 

#8 2013-03-01 23:40:30

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Artrus siedział sobie spokojnie w swoim boksie i rozmyślał. Skoro los podsunął mu teraz Lizkę to postanowił to wykorzystać. Problemem pozostawało podejście do tego problemu. Czy zrobić to nieco bardziej subtelnie (chociaż teraz bez swojego zwyczajnego "przebrania" wyglądał nieco odpychająco) czy raczej w typowy dla Mando sposób - połamać nogi, ręce i żądać odpowiedzi a potem zastrzelić i pozbyć się zwłok.
Ostatecznie zdecydował się na pierwszą opcję. Musiał wiec opuścić swój boks i wmieszać się w tłum. Nie stanowiło to dla niego problemu, w tym natłoku osób różnych ras czy kolorów skóry można było bez problemu obserwować swój cel, nie zwracając na siebie uwagi. A Artrus dobrze opanował tą lekcję. Przemieszczał się powoli po sali i z daleka obserwował Lizkę, czekając na dogodny moment.

Offline

 

#9 2013-03-02 00:39:42

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Lizka sobie siedziała ze swoją śmietanką towarzyską i grała w te karty, a jak się wejdzie w ten wir hazardu to można grać i grać, do czasu gdy gotówka się skończy. Właściwie nie miała z tym problemu, kolejne dwie partie wygrała chociaż w ostatniej partii miała tylko dwie pary. Powoli gracze się wykruszali, jeden i drugi odszedł,została tylko z jednym i mogli by zagrać lecz po prostu jej się już znudziło, a nie chciała kusić losu i stracisz wszystkiego. Trzeba wiedzieć kiedy skończyć grę i ona czasem miała takie momenty dzięki nie bankrutowała. Wstała od stołu chowając wcześniej zarobione kredyty, a łącznie było ich pięćset... więc na jakiś czas kasę miała. Podeszła więc do baru, gdzie usiadła na jednym z krzeseł. Barman podał jej drinka, a ona zaczęła go popijać.

Offline

 

#10 2013-03-02 00:44:48

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Gdy ona grała to on stał sobie z boku i spokojnie obserwował ją, analizował jej sposób gry, zachowanie itp. Co prawda na kartach za bardzo się nie znał, nie lubił takiego hazardu, to jednak z mowy ciała można było się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.
W końcu jednak jego cel skończył grę. Dziewczyna podeszła do baru a Fibal trochę się jeszcze pokręcił po sali, popytał a potem również podszedł do lady, właściwie tuż obok niej. Zamówił sobie whiskey, najlepszą jaką mieli (a i tak sikacz w opinii Artrusa) a gdy otrzymał swoją szklanicę to od razu się napił, jakby zaschło mu w gardle. A potem jak gdyby nigdy nic zerknął na Lizkę z lekkim uśmiechem.
- Nieźle grasz, chociaż twoi towarzysze troszkę nerwowi są
Lekkim ruchem głowy wskazał na stół przy którym niedawno siedziała.

Offline

 

#11 2013-03-02 01:30:55

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Gdy się uprawia hazard, to trzeba być opanowanym a zwłaszcza grając w pokera nie należy pokazywać swoich prawdziwych emocji. W pokerze wygrywa osoba, która potrafi odpowiednio się zachować, pokazywać fałszywe emocje i zachowania. Więc wszystko było w tym przypadku złudne i nie prawdziwe, więc nie tyle co się kartami odnosi zwycięstwo a manipulacją innych graczy. Przebiegłość i spryt są najbardziej pożądaną umiejętnością, a właśnie to ona im pokazała jak zręcznie się tym posługuje. Po za tym była kobietą, a kobiety są narzędziami diabła, prawda? Cała jej gra była spokojna, wysyłała nie raz sprzeczne sygnały czy fałszywe. Dobrze się bawiła, przeważnie się uśmiechała lub po prostu nie pokazywała swoich emocji. Nie zwracała uwagi na Mando, a raczej nie widziała go i nie przejmowała się tym - no bo kim on jest dla niej? Nawet jak podszedł do lady, to zbytnio się nim nie zainteresowała... miał prawo prosić o drinka,whisky czy o co tam. A skoro miał kasę, to miał prawo wypić co chciał.
Odezwał się do niej, mówiąc o jej towarzyszach. Nie odpowiedziała od razu, nawet na niego nie spojrzała i mógł mieć wrażenie, że zwyczajnie go zignorowała. Gdyby nie ten jeden uśmieszek pod nosem. Kolejnego łyka upiła i patrząc na starszego pana, odpowiedziała mu.
- Dzięki i owszem... są. Jeśli szukasz towarzystwa, to pod zły adres trafiłeś. Nie jestem odpowiednią damą, dla Takiego Pana jak Ty.
Chciała zwyczajnie go spławić, według niej on nie ma nic interesującego.... a zwyczajnie chciała pobyć sama, odpocząć od emocji które skrywała podczas tej gry przy stole. Inna sprawa, że go nie znała, pierwszy raz tak na prawdę widziała tego mężczyznę i nie wyglądał na osobę, której można zaufać. Właściwie, to ona tylko ufała swojej siostrze i nikomu innemu.

Offline

 

#12 2013-03-02 01:45:11

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Ale nawet obserwując oszusta można się nieco dowiedzieć o tym jak działa, jak myśli czy po prostu jak oszukuje. Odpowiednia osoba z każdej drobnej informacji potrafi zrobić dobry użytek - z czasem oczywiście. Wszystko stanowiło element układanki.
Artrus powoli odstawił szklanicę na blat lady a potem na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, a następnie zmierzył wzrokiem Lizkę.
- Nie gustuję w dziewczynkach
To był jawny przytyk do jej wieku. Robił to by przetestować jej reakcję, ale i tak nie gustował w tak młodych kobietach, zwłaszcza auretii. Gdyby była Mando to by ostrożniej się wypowiadał, a tak mógł być złośliwym do woli.
- Masz odwagę grając z takimi typami w takich miejscach. Można wpaść w niezłe kłopoty, zwłaszcza gdy któryś z nich uzna, że go okradłaś... na przykład oszukując lepiej niż on
Nie był przesadnie miły, raczej odrobinę złośliwy.

Offline

 

#13 2013-03-02 02:01:17

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Jeśli się jest dobrym obserwatorem to na pewno można się wiele rzeczy dowiedzieć, nawet na temat oszustki. Niemniej jednak jak grała w karty, to nie oszukiwała bo nie była do tego zmuszona ani też nie grali o jakieś poważniejsze stawki. A że uzbierała tyle ile uzbierała, to dzięki ilości przeprowadzonych gier z tamtymi osobami. Doskonale usłyszała co powiedział. Chciał być złośliwy? Sprowokować ją? Jakby za każdym razem miała reagować ostro na takie zaczepki, to by nie miała czasu na co innego.
- A ja w starszych Panach. Więc tym sposobem, dochodzimy do wniosku, że powinieneś sobie odejść i poszukać sobie starszej.
Cicho mruknęła, po czym resztka drinka zniknęła w jej ustach. Wtedy spojrzała na niego a później przeniosła wzrok na osoby przed nimi. Nie byli to mili panowie, widać że mieli broń i z wyglądu można stwierdzić, że nie jedno przeżyli. Tym samym dała znać, że takie docinki nie tyle na nią nie działają, co też grzecznie prosi aby sobie odszedł. Bo kto wie, co może Lizce do łba strzelić. Miała jeszcze w butach schowane ostrze, a że buty miała wysokie to było łatwo je schować.
- Chyba, że ma się odpowiednią siłę perswazji to nic Ci nie zrobi. Lepiej kogoś oszukać, niż samemu być oszukaną
Wzruszyła ramionami, bo według niej ta rozmowa nie prowadziła do niczego, a złośliwości chyba nie odnosiły takiego skutku jaki on planował.
- Tak więc, może poszukasz dla siebie jakieś babci? Jestem pewna, że w takich paniach właśnie gustujesz.

Offline

 

#14 2013-03-02 02:09:53

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi i ponownie napił się swojej whiskey. Był całkiem spokojny i rozluźniony, nic sobie nie robił z komentarza o poszukiwaniu starszej kobiety. Gdyby miał na to ochotę to by tak zrobił. Do burdelu by nawet poszedł. Ale nie miał ochoty. Od śmierci żony.
Artrus nie musiał nawet się obracać by zobaczyć na co tak Lizka patrzy. Już wcześniej sobie zobaczył tych jej towarzyszy od gry. Nic szczególnego, banda rzeźników i nic więcej. Zero dyscypliny, prawidłowego szkolenia wojskowego... to nie znaczyło, że nie byli niebezpieczni. Każdy dureń z bronią jest na swój sposób groźny.
- O jakiej sile perswazji mówisz, co? Cięty język jeszcze nigdy nie wygrał z dobrą spluwą. A oni mają takie.
Odpowiedział spokojnie, wlepiając swój wzrok w wystawę alkoholi przed nim. Pozornie nie interesowało go to co się dzieje za nim, ale wykorzystywał każde odbicie w szkle czy lustrze by mieć oko na sytuację za nim.
- Prowokowanie nieznajomego i to w dodatku kogoś z takimi bliznami nie jest zbyt rozsądne... mała. Ktoś o bardziej wybujałym ego mógłby chować urazę

Offline

 

#15 2013-03-05 00:26:51

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Ona nawet nie patrzyła się na nieznajomego, tylko obserwowała różne osoby... te bardziej i mniej znane sobie osoby, o których wiedziała więcej lub mniej, ale zawsze coś potrafiła powiedzieć na temat danej persony. Była spokojna, ale coraz bardziej czuła że obecność Mando ją irytowała oraz psuła humor. Co miała zrobić? Wziąć nóż i wbić mu w kolano? Ciekawe co by wtedy zrobił. A może powiedzieć co nagłos aby następnie nie miał tutaj już wstępu, bo każdy z chęcią by mu poderżnął gardło. Tamci nie byli durniami, potrafili posługiwać się bronią lepiej ni by Artus myślał.
- Normalnej... trzeba odpowiednio podejść.
Mruknęła nieco niezadowolona, dając jemu tym samym znać że nie pasuje jej jego towarzystwo. Chciała być po prostu sama a nie z kimś gawędzić. No ale widać był uparty i żadnych aluzji nie rozumiał lub nie chciał rozumieć. Spojrzała na jego blizny, przekrzywiła łepek wstając i zrobiła bardzo zmartwioną minę z bardzo przesadzonym słodkim głosikiem.
- Dziecko zrobiło sobie ała? Bardzio bolało? Czy może specjalnie zrobiło sobie takie ślady aby pokazać jaki się to jest dużym i niebezpiecznym chłopcem?
Zachlipała parę razy i spoważniała zapierając się dłońmi po dwóch swoich bokach. Na twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek, wręcz prowokujący.
- Na dolnych poziomach codziennie każdy ociera się o śmierć, każdy może otrzymać takie blizny... To nie wyczyn i jakbym miała za każdym razem się bać, to bym nie wychodziła z domu. Po za tym śmierdzisz gliną... a nie jednym z nas.
Mówiła głośno, kto chciał to usłyszał co mówiła a przede wszystkim podniosła bardziej głos przy powiedzeniu "śmierdzisz gliną" tak więc pewnie poczuł wiele spojrzeń w jego stronę. Lizka oczywiście nie miała pojęcia o jego powiązaniach, o tym kim jest. Ot powiedziała w ten sposób, aby się od niej odwalił. A to że pewni panowie podnieśli się z miejsc z nie miłymi minami, patrząc badawczo na Maladorianina - to nie jej wina. Zrobiła kilka kroków w tył, trzymając już pusty kieliszek i usiadła na kolanach Twilek'a zabierając butelkę coś na podobę rumu..

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fairytailgame.pun.pl www.fenixclan.pun.pl www.mithril.pun.pl www.terania.pun.pl www.pnp.pun.pl