Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#16 2013-03-05 00:42:15

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Oh Artrus nie wątpił, że potrafili posługiwać się bronią, kilku może nawet stanowiłoby wyzwanie. Gdy tak pośpiesznie przyglądał się niektórym osobom to rozpoznawał kilku byłych żołnierzy, ni można było ich pomylić z nikim innym. Ciężko jest się pozbyć starych nawyków i wojskowej postawy. Ale Fibal miał na wojnie do czynienia z żołnierzami, niejednokrotnie lepszymi od tych tutaj. Oni walczyli, bo musieli, on walczył bo to kochał... ale też zdawał sobie sprawę z tego, że jakby teraz wynikła strzelanina to by mógł tego nie przeżyć. Nie był głupi.
Gdy Lizka zaczęła kpić sobie z jego blizn to w jego oczach pojawiły się pierwsze oznaki gniewu. Uderzyła w czuły punkt każdego Mandalorianina - w jego dumę. A z reguły takie osoby bardzo szybko ginęły... nawet nie potrzebował broni, wystarczyło ją złapać i skręcić jej kark. Ale powstrzymał się. Nie da się sprowokować byle gówniarze.
- Mieszkasz na dolnych poziomach i myślisz, że znasz życie? Gówno widziałaś a nie życie. Zabierz swoją pewność siebie i rusz dupsko na front, zobacz jak giną twoi przyjaciele, rozerwani przez miny albo granaty. Zobacz jak płoną domy z całymi rodzinami... albo jak sithowie pakują wszystkich nie ludzi do obozów koncentracyjnych, upychając ich tak ciasno, że srają pod siebie a potem brodzą w tym gównie.
Mówił spokojnie, dalej siedząc przy swojej ladzie, zdając sobie sprawę z tego że oskarżenie go o konszachty z CSB pobudzą co bardziej nerwowych bywalców. Zachowywał spokój, obserwując tych za sobą w przeróżnych odbiciach.
- Póki co jestem spokojny, ale nie prowokuj mnie dzieciaku, bo szybko się przekonasz, że nie jestem gliną.
Artrus nie zdradzał się z tym, że jest Mando bo to by było nawet jeszcze gorsze niż oskarżenia o kontakty z CSB.

Offline

 

#17 2013-03-05 01:36:43

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Nie ma pewności jacy to byli żołnierze i czy czasem nie ma w nich właśnie Mandolarianina, który jest zatrudniony jako najemnik. Każdy żołnierz mógł zejść na tą złą drogę, czy to ten najlepszy czy najgorszy, więc dopiero by się okazało podczas walki co by się stało. Nie tylko Mando kochali walczyć, zabijać... normalni ludzie także potrafili to kochać, bo daje zastrzyk emocji, adrenaliny. Niemniej jednak, jakby wynikła strzelanina
No i kpiła, bo uważał że ma blizny to jest jakimś nie wiem...wielkim wojownikiem, który posiadł wszystkie rozumy. Ona z satysfakcją obserwowała jak spowodowała u niego gniew, był nawet na jej twarzy widać ten triumfalny uśmieszek... i jeszcze bardziej prowokujący niż wcześniej. Kiedy zaczął mówić o wybuchach, o rozrywanych osobach przypomniała jej wojna, bitwy i strzelaniny. A także wspomnienie jak matka z ojcem zostali rozerwani bo próbowali się dorobić. Była mała, ale wspomnienia zostały do dzisiaj. Wojna zmienia człowieka, a wspomnienia nigdy nie znikają. Zwłaszcza dziecka.
- Dolne poziomy Couruscant, to jest jak jeden wielki front... Tutaj są same walki, są rzucane granaty i strzelają z blasterów. Zabija się na różne sposoby i jestem skłonna powiedzieć, że nie raz gorzej jest Niż na Twojej wojnie, która ma swoje zasady. Dolne Poziomy nie raz lepiej uczą przetrwać niż te twoje bitwy gdzieś tam. Ale co ja mogę wiedzieć, jestem tylko smarkulą, która całe swoje życie spędziła w Dolnych Poziomach... Panowie on sądzi, że dolne poziomy są bezpieczne i bezpieczniejsze niż nie jedna wojna!
Mówiła spokojnie, chociaż w środku niej się gotowało ze złości... Patrzyła na Twileka i popiła jego rumu oddając na koniec butelkę, a później na zbliżających dwóch mężczyzn... pewnie weteranów, którzy dosiedli się do stolika słysząc ostatnie słowa. Ta dyskusja pobudziła większość tubylców i jeśli się nie ostudzi ich zapału,to może się źle to skończyć.
- No ale powiedz... kto najbardziej cierpi na tych wojnach? Ja powiem... nie żołnierze, nie Ci którzy walczą na broń tylko cywile, którzy próbują uratować tyłek. Mieszkańcy dolnych poziomów, które po ostatniej wojnie płonęły... mieszkańcy musieli uciec do kanalizacji. Po wojnie o nas się zapomina, a my musimy sobie radzić sami. Sprzątnąć po was bajzel, próbować żyć dalej aby dzieci mogły jakoś się przystosować. Więcej cywili ginie niż żołnierzy, taka prawda. Jedno jeszcze powiem: Gówno wiesz o sytuacji na dolnych poziomach... Nie jesteś jednym z nas...
Już nie była grzeczna, już dłonią szukała swojego blastera który był przypięty do jej boku. Była wkurzona, ale starała się spokój zachować... Dłoń w pobliżu blastera tak na wszelki wypadek, bo atmosfera była już zbyt gęsta i coraz bardziej było widać że niektórzy ledwo trzymają swoje nerwy na wodzy.
- Akurat jestem u siebie, jestem tutaj bezpieczna... więc mogę sobie używać ile mi się chce. Po za tym gadasz jak glina... A może lepiej? Jesteś z wywiadu republiki czy innego świństwa? I powiedz jeszcze jedno... Skoro dajesz się prowokować dzieciakowi jak ja, odnoszę w tym sukces... to nie znaczy, że jesteś słaby? Czy tak Cię to zdenerwowało, jak wspomniałam o Twoich udawanych bliznach?
Rzuciła na niego jeszcze jedno spojrzenie po czym odeszła bardziej w głąb sali, nie miała zamiaru dalej prowadzić tej rozmowy... ani ochoty bronić przez złym towarzystwem. Chciała go wykurzyć, a jeśli zginie... to już jego problem.

Ostatnio edytowany przez Lizka (2013-03-05 01:37:43)

Offline

 

#18 2013-03-05 01:51:08

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Słuchał tego wywodu w spokoju. Mieszkał na Dolnych Poziomach od roku, lubił to miejsce, bo tu panowała większa wolność niż na górnych strefach, przy czym to nie było takie bagno jak Nar Shaddaa. Ale do na jego liście największych szamb Galaktyki Coruscant nie zajmowało miejsca nawet w pierwszej dziesiątce. Bo pomimo wszystko to była stolica Republiki, gangi musiały pochylać czoła przed największymi mafijnymi organizacjami a nad nimi latały eskadry wojskowe. Tutaj panowały jakieś zasady, każdy je znał, więc można było przeżyć. To nie Tatooine, gdzie rządzi prawo silniejszego ani nie Nal Hutta, gdzie oślizgłe robale rządzą wszystkim według własnego widzimisie a zdanie innych nie ma wartości.
Lizka była gówniarą, uważała że tu życie jest ciężkie i nigdzie indziej. Nie widziała świata... nie widziała Galaktyki z jej najgorszymi dziurami.
Artrus spokojnie zapłacił, wstał i ruszył w kierunku wyjścia a wzrokiem dawał wszystkim do zrozumienia by go nie zaczepiali. Ona mogła go lekceważyć, prowokować, ale starzy wyjadacze rozpoznawali się nawzajem i wiedzieli kiedy nie wchodzić sobie w drogę. Ale w wejściu jeszcze się zatrzymał.
- Gdybyś mnie sprowokowała, to już byś nie żyła... a tylko głupcy podchodzą do śpiącego katarna i kopią go i drażnią.
A potem wyszedł. Lizka go wkurzyła i wkrótce się przekona, że prowokowanie Mando nie jest najlepszym wyjściem bo Fibal nie wrócił od razu do siebie tylko zaczaił się w bocznych uliczkach, czekając na pyskatą dziewuchę.

Offline

 

#19 2013-03-05 23:48:32

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Może i była mafia, może i byli w stolicy i może to nie były te planety o których myślał... co nie zmienia faktu, że było ciężko i na wojnach tracą życie cywile, którzy nic nie zawinili. Wystarczy coś źle powiedzieć i wiadomo było, że może to zakończyć się śmiercią tak jak i to, że chodzisz w nowszych ciuchach niż inna osoba. Nie miała pojęcia o innym świecie, mówiła o tym co znała... przecież nie było jej stać na podróże a wszystkie zarobione pieniądze znajdowały dla siebie przeznaczenie. Tak czy siak nawet nie słuchała co mówił o niej czy do niej, już się bawiła dobrze... stała na stole i w rytm muzyki zaczęła tańczyć z jakąś Mirialanką.
Dopiero po kilku godzinach wyszła z kantyny z jakimś mężczyzną, śmiała się wesoło... ten obrazek był uroczy, nie przypominający osoby, która wcześniej kpiła z Mando. Była ładna i jak się nie denerwuje, to wyglądała naprawdę świetnie... Miała coś w sobie, to był fakt. Rozstała się z mężczyzną i ruszyła główną ulicą w stronę domu,

Offline

 

#20 2013-03-05 23:58:46

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

W tym samym czasie Artrus czaił się w okolicy baru. Miał przy sobie swój cyfronotes, więc mógł "odrabiać pracę domową" w oczekiwaniu na pojawienie się Lizki. Cały czas zastanawiał się jak to rozegrać... na subtelności nie miał czasu ani środków. W okolicy było wielu paserów, a nie mógł grać z każdym w podchody. Kilku już wykluczył, czas na młodą Russo. Ostatecznie postanowił zrobić to w typowy dla Mando sposób - siłą. Mało subtelnie, mało oryginalnie ale skutecznie.
I w końcu po godzinie czekania pojawiła się dziewczyna. Fakt, w innym świetle, w innym otoczeniu ten "obrazek" mógł uchodzić za uroczy  dziewczyna z pewnością była atrakcyjna. Ale to nie ruszało skamieniałego już serca Mandalorianina.
Ruch na ulicy nie był zbyt duży... swój pistolet nastawił na ogłuszanie i ruszył śladem Lizki, trzymając się bezpiecznej odległości. Wyczekiwał na moment, gdy ulica będzie w miarę pusta.
Artrus był bardzo ostrożny, nie chciał jej przepłoszyć ani zwrócić na siebie uwagi. W końcu szczęście się do niego uśmiechnęło i od razu to wykorzystał. Bez namysłu nacisnął spust i ogłuszający pocisk pomknął w stronę pleców Lizki.

Offline

 

#21 2013-03-06 00:15:55

Lizka

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-27
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Miała nadzieję że ten odpuścił i sobie poszedł gdzie indziej. Ogólnie powinien inaczej to rozegrać, a mianowicie podejść i dosiąść się do gry a nie, że podchodzi do zmęczonej Lizki, nieco zirytowanej chcącej spokoju... No i się zaczęło, prawda? No ale nic, było minęło. Była uśmiechnięta, rozluźniona... nie spodziewająca się, że ktoś na nią poluje. Przecież każdy tutaj pyskował i za wiele nie brał do siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o pyskatość Russo. Każdy ją znał i bardziej to bawiło niż złościło... o ile nie trafiła w czuły punkt, czy też nie zależało jej na tym.
Tak więc sobie spokojnie szła do domu nucąc sobie pod nosem wesołą melodię, ale coś jej nie grało i dlatego ucichła, nadsłuchując okolicę. Przeszła przez kilka kolejnych metrów, przeszła obok kilku bocznych uliczek. Zatrzymałą się, czuła się obserwowana... w zupełnie inny sposób niż zawsze, gdy to miało miejsce. Odwracała się i nagle ciemność... czymś oberwała i przewróciła się.

Offline

 

#22 2013-03-06 00:26:46

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

W kantynie nieco źle do tego podszedł, ale już był po kilku szklaneczkach whiskey, był zmęczony i podirytowany. Nie zaplanował tego należycie i spieprzył... poza tym Artrus nigdy nie był duszą towarzystwa, miał trudny charakter. Nie wyszło, ale zawsze można wymyślić plan awaryjny.
Krok pierwszy został wykonany - ogłuszył Lizkę. Szybko podszedł do nieprzytomnej i odciągnął ją jak najdalej od głównej ulicy i tam związał. Poprawił jeszcze kolejnym strzałem z ogłuszacza, by prędko się nie obudziła, po czym zarzucił ją sobie na plecy i spokojnie ruszył w stronę "swojego" aerowozu.
Znał nieźle uliczki i zaułki w tej okolicy. Pewnie nie tak jak miejscowe dzieciaki czy osoby pokroju Lizki, ale przemknął w miarę spokojnie do swojego pojazdu. Na miejscu ja przeszukał, zabrał kartę dostępu do jej domu a potem wpakował dziewczynę do bagażnika, zamknął i podleciał pojazdem w okolicę jej domu. ie za blisko, by go nie skojarzono.
Korzystając z karty dostępu włamał się do jej sklepu i zaczął go przeczesywać. Miał czas, był cierpliwy, metodyczny. Używał nawet skanera, ale niezbyt mu to wychodziło. Niestety paserzy podobnie jak przemytnicy nieźle ukrywali swoje towary. Ale natrafił na kilka rzeczy, które go zainteresowały i które zasugerowały Fibalowi, że młoda Russo może coś wiedzieć na temat pewnej irytującej grupy przemytników i ich kontrahentów.
Po usunięci wszelkich śladów włamania i umieszczeniu wszystkich rzeczy na swoich miejscach (nie licząc tych które stanowiły poszlaki) Artrus zamknął sklep, wrócił do aerowozu, sprawdził stan Lizki, kolejny raz strzelił w nią pociskiem ogłuszającym i odleciał w stronę swojej nory.

Przenosiny do tego Tematu

Ostatnio edytowany przez Artrus (2013-03-06 00:28:00)

Offline

 

#23 2013-04-30 18:50:01

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Kantyna "Pijany Rancorn" – przeczytał napis zrobiony sprayem na drzwiach. To mogło być to czego szukał. Najwyżej rozwali kilka łbów jak ktoś się będzie stawiał. Wszedł do środka. Półciemne pomieszczenie, pełno dymu, barman właściciel za barem. Podszedł więc do tego baru.
- Mam chęć opędzlować jakiś bimber. Co polecasz?
Słowo opędzlować należało do gwary więziennej i być może Barman nie zrozumie o co mu się rozchodzi, choć jeśli jest choć trochę inteligentny załapie w czym rzecz. Taką Yato miał nadzieję.

Offline

 

#24 2013-04-30 18:58:17

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Barman - wielgachny, przypakowany nikto o ponurym spojrzeniu rzucił okiem na Yato, który nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle miejscowych. Wielu tutaj miało mniej lub bardziej zakazana gębę. Prawie wszyscy też byli uzbrojeni, ale miejscowi dbali o to by wszelkie konflikty rozwiązywano na zewnątrz. Nie sra się w końcu do własnego gniazda.
Nikto charnkął coś pod nosem ale wyciągnął spod lady butelkę wódki - "Koreliańską" która z tą planetą wspólną miała tylko nazwę. Był to najtańszy trunek, dający nawet niezłego kopa, ale paliło w gardle strasznie.
Po chwili na ladzie pojawił się też kieliszki o różnej pojemności: 25, 50, 100.
- Ile lać?
Barman nawet nie proponował innych trunków, które nawiasem mówiąc miał poustawiane na półkach za sobą, chronione polem siłowym. Wprawne oko dostrzeże, że najtańsze trunki były prawie puste a te lepsze niemal nie ruszone.

Offline

 

#25 2013-04-30 19:04:02

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Spojrzał na kieliszek jakby go widział po raz pierwszy a następnie spojrzawszy na barmana zmarszczył brew. Miało to świadczyć, że nie jest dziewczynką i z kieliszka pić nie będzie.  Takie trunki piło się ze szklanek lub gwinta.
- Szklankę.
Stwierdził po chwili milczenia najzupełniej poważnie. Miał ochotę się znietrzeźwić, zresetować a przy piciu z kieliszka trwało by to eony. Miał zamiar wypić dwie szklanki i wrócić jakoś do motelu by kimnąć. Ciekawe czy mu się to uda.

Offline

 

#26 2013-04-30 19:20:39

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Barman w ogóle się nie zdziwił. W zasadzie większość bywalców piło właśnie ze szklanek lub też z gwinta. Tylko nowo przybyli czasem życzyli sobie takiej fanaberii jak kieliszki. A Yato był właśnie takim nowym.
Kieliszki szybko wróciły pod ladę a zamiast nich stanęła spora szklanka, do której nikto nalał sporo wódki. Zerkał tylko na klienta w oczekiwaniu na jakiś znak że ma przestać.

Offline

 

#27 2013-04-30 19:31:29

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Może i był nowy w tym lokalu ale zasady picia wódki w ferajnie znał. Nie ma to jak więzienna edukacja. Można się nauczyć więcej niż w normalnej szkole :p Kieliszki wróciły pod blat a na nim zakrólowały szklanka i butelka, czyli to, co powinno. Yato nie patrzał ile leje barman. Miał nalać do pełna, pełny bak. On wpatrywał się od niechcenia w półkę z droższymi alkoholami. Ot tak, dla zabicia czasu. Nie interesowały go jeszcze pozostałe persony w lokalu, o ile jakoweś tu były. Na rzucenie okiem na towarzystwo przyjdzie czas za chwilkę, jak tylko szklanica będzie pełna, a on upije połowę. Przypadkiem złapał się na tym, że planuje każdy swój krok z wyprzedzeniem, jakby planował jakiś skok. To było  zabawne, takie planowanie mimochodem. Nie uśmiechnął się jednak. Nie chciał nikogo wystraszyć swym demonicznym uśmiechem. Starczyło, ze mordę miał zakazaną.

Offline

 

#28 2013-04-30 19:38:40

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Jego zakazana morda nikogo tutaj nie ruszała, bo po prostu był człowiekiem. A tutaj bywali przedstawiciele przeróżnych ras i niektórzy bywali na prawdę paskudni. A lokal jak zwykle był pełen - stoliki pozajmowane, przy ladzie stało sporo osób. Zwyczajny dzień w tutejszej kantynie.
Barman na chwilę odszedł by obsłużyć innego klienta, ale wkrótce wrócił i postawił obok flaszki rachunek.
- Za całą butelkę będzie 26 kredytów
To nie był ekskluzywny lokal, gdzie płaciło się przy wyjściu. Chcesz coś? Płać od razu albo wpierdol.
Gdy Yato rozejrzy się po sali to szybko zorientuje się z jaką klientelą ma do czynienia - niemal wszyscy byli "swojakami". Najemnicy i łowcy nagród mieli na sobie przeróżne zmodyfikowane pancerze, do tego broń, często egzotyczna. Przemytnicy ubrani bardziej luźno, ale uzbrojeni tak samo jak swoi koledzy. Członkowie gangów byli najgorzej uzbrojeni, ale za to najbardziej kolorową ferajną, wytatuowaną, roześmianą, głośną i zbitą w grupki. Zwykłych szaraczków tutaj nie było zbyt wielu - najczęściej gromadzili się z boku przy stołach do gry w pazaaka i inne gry karciane.

Offline

 

#29 2013-04-30 19:56:45

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Uniósł szklenicę do ust i przechylił. Palący gardło trunek wlał się do jego wnętrza rozgrzewając, rozluźniając mięśnie, pobudzając fantazyje. Tego mu było trzeba. Pół szklanki zostało opróżnione. Dopiero teraz wsunął rękę do kieszeni i położył na ladzie zapłatę. Trzydzieści kredytów. Na resztę nie liczył. Niech barman ma napiwek. Sam obrócił się i zlustrował salę pozornie obojętnym wzrokiem. Taak, byli tu sami swoi. Najemnicy i łowcy nagród mieli na sobie przeróżne zmodyfikowane pancerze, do tego broń, często egzotyczna. Przemytnicy ubrani bardziej luźno, ale uzbrojeni tak samo jak swoi koledzy. Członkowie gangów byli najgorzej uzbrojeni, ale za to najbardziej kolorową ferajną, wytatuowaną, roześmianą, głośną i zbitą w grupki. Zwykłych szaraczków tutaj nie było zbyt wielu - najczęściej gromadzili się z boku przy stołach do gry w pazaaka i inne gry karciane. Lokal jak marzenie. Być może znajdzie się tu jakaś oferta pracy. Grosza nigdy za dużo a żyć trzeba, wszystko kosztuje. Poczekał, aż barman będzie trochę bardziej wolny przywołał go gestem i spytał półszeptem.
- Znajdzie się tu gdzieś robota dla doliniarza lub pająka?
Ponownie użył gwary, ale barman wyglądał na takiego, co to zna się na rzeczy i będzie wiedział co jest kaman.

Offline

 

#30 2013-04-30 20:13:00

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Barman przyjął zapłatę a skoro Yato nie domagał się reszty to sobie zachował ją dla siebie i zajął się kolejnymi klientami, którzy to domagali się chwili uwagi dla siebie.
W kantynie było nieco gwarnie, przy każdym stoliku trwała jakaś dyskusja, czasem ktoś się pokłócił, podniósł głos. Przy stolikach co jakiś czas gracze oskarżali się o oszustwo, jedni głośno protestowali, inni odpierali zarzuty. Nikt na Yato nie zwracał uwagi.
Przywoływany barman zareagował dopiero po dwóch minutach - musiał obsłużyć jakiegoś innego klienta. Ale podszedł w końcu.
Po usłyszeniu pytania zastanowił się przez chwilę. Musiał pogrzebać w pamięci.
- Nie bardzo. Możesz pokręcić się przy którymś z gangów.
Wskazał na barwną grupkę ubraną w skóry z elementami niedopasowanego pancerza. Ponadto wszyscy mieli jakieś czerwone kawałki odzieży z kilkoma czarnymi znakami.
- Moto-Szczury ostatnio straciły kilka osób, rekrutują, ale na wielką kasę nie licz. Krwawi Bracia też szukają ludzi, warunki troszkę lepsze, ale to pizdy są, ostatnio tracą wpływy, szefostwo do dupy banthy. Najemnicy nie biorą żółtodziobów, a by dołączyć do jakieś większej grupy to musisz pogadać z ich ludźmi od rekrutacji, ale wymogi mają spore. Przybyłbyś pół roku wcześniej to byś się załapał na jakąś niezłą fuche
Barman nie grypsował, mówił całkiem poprawnym basiciem tylko czasem coś przeklnął.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fenixclan.pun.pl www.terania.pun.pl www.wsti.pun.pl www.fairytailgame.pun.pl www.pnp.pun.pl