Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#31 2013-04-30 21:13:33

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Poczekał sobie chwilkę, gdy barman grzebał w pamięci. Wysłuchał jego słow bacznie zapamiętując nazwy jakie podał. Jednak oprócz roboty w gangach nie kroiło się nic ciekawego a gangi oznaczały zazwyczaj mały zarobek i kurewsk duże ryzyko, bowiem roiło się w nich od narwańców. Z resztą same nazwy brzmiały nieco śmiesznie, co znaczyło chyba, ze właśnie te gangi składają się zwłaszcza z gównażenii.
- Gangi to gównażeria. Mały zysk, duże ryzyko, narwańcy i postrzeleńcy sami.
Stwierdził ponuro patrząc na przedstawicieli gangów. Kolorowych, rozwrzeszczanych i niepoważnych. Jeśli tak zachowywali się podczas zadań to nie było sensu się do nich przyłączać.
= Nie jestem takim żółtodziobem. Swoje przeszedłem i wiem.
Obruszył się nieco, ale zachował względny spokój. Był na obcej ziemi, więc na razie bez rozeznania kto, co jak i gdzie wolał nie wszczynać awantur. Zaś słysząc wzmiankę, iż pół roku temu była jakaś duża robota jeno prychnął.
- Pół roku temu wysyłałbyś mi paczki do Styksu.
Kolonia Karna Styks, była jedną z cięższych tego typu placówek i nie trafiało się tam za danie komuś w mordę czy kradzież torebki moherowemu beretowi. Tam trafiali ci najgorsi. I Yato ta był, choć dzięki temu, że miał pewne wcześniejsze przygotowanie nie żyło mu się najgorzej. Najważniejsze było, że tam był i przeżył ten pobyt bez uszzcerbku fizycznego, bo o psychicznym to lepiej nie mówić.

Offline

 

#32 2013-04-30 21:45:45

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Skóra na twarzy nikt pomarszczyła się słysząc określenie "gówniarzeria". Przysunął się bliżej Yato tak by nikt ich nie podsłuchał.
- Uważaj co i gdzie gadasz. Moto-Szczury może i mają durną nazwę ale to jeden ze starszych i liczniejszych gangów, przy okazji są dosyć szanowani. Nazwij ich gówniarzami a zarobisz kosę szybciej niż zdążysz mrugnąć
Nikto nieco się cofnął i usłyszał, że ktoś chce dolewkę więc na chwilkę zniknął, a Yato mógł się bliżej przyjrzeć "szczurom". Niewielu tam było tzw. młodych gniewnych. Przeważnie byli to nieco starsi, przypakowani i trochę zapuszczeni faceci, którzy popijali sobie wódkę i piwo we własnym gronie. Byli weseli, bo byli dla siebie jak rodzina. Duża rodzina.
Po chwili barman wrócił i przysłuchał się kolejnej wypowiedzi. Nazwa Styks niezbyt go poruszyła.
- I co z tego, że siedziałeś? Tutaj większość osób jakiś czas przesiedziała w mamrze. Kilku pewnie też w Styksie. Chcesz coś osiągnąć? Przestań kurwa wybrzydzać jak panienka i zacznij od gangów, zorientuj się w sytuacji jaka tu panuje, potem przeżuć się do wyższej ligi.
Barman nie życzył mu źle, ale Yato kompletnie nie znał realiów życia na Coruscant. Mógł mieszkać na jakieś innej wielkiej planecie, ale co z tego? Tutaj panowały własne zwyczaje, układy. Bez rozeznania to on tu szybko zginie marnie

Offline

 

#33 2013-04-30 21:57:22

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Słysząc, co barman mówi o szczurach uniósł brew co przy jego paskudnej mordzie musiało wyglądać komicznie. Jednak przyjrzał im się zgodnie z sugestją. Nazwa durna, ale oni zrzyci ze sobą, rodzina. Zrozumiał ze się mylił.
- A to z tego, że mam bryndze i potrzebuje złota. Jednak jestem tu zaledwie od kilku godzin i nie zdążyłem odrobić lekcji panie psorze.
Zażartował sobie z barmana nazywając go psorem. Odrabianie lekcji było oczywiście rozeznaniem w środowisku.  Jednak trzeba było ruszyć dupsko i podjąć jakąś decyzję. Nie będzie tu przecież stał jak cieć przy hałdzie żwiru i czekał na cud. Cuda zdarzają się tylko w bajkach dla grzecznych dzieći a to nie bajka tylko pieprzona brutalna rzeczywistość.
- Dzięki za radę.
Odpowiedział i odepchnął się od kontuaru. Wziął swoją szklankę i napoczętą butelczynę. Ruszył  w stronę stolików Moto-Szczurów. Od czegoś trzeba kurwa było zacząć, choć robota w gangu nie bardzo mu pasowała. Ale jak powiedział barman, istota światła nie można wybrzydzać.

Offline

 

#34 2013-04-30 23:01:01

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Nikto przymrużył gniewnie oczy, bo mu się ten kawał nie spodobał. Grypsowanie z resztą też nie. Ale tego się nie czepiał, mógł niedawno wyjść z paki i nie przestawił się jeszcze.
- To je odrabiaj szybko i trzymaj gębę na kłódkę
Mruknął jeszcze na odchodnym barman i zajął się obsługą pozostałych gości.
Moto-Szczury tymczasem bawiły się w swoim gronie w najlepsze. A to głośno żartowali, a to się śmiali, czasem jeden drugiemu przypieprzył w gębę, ale nic poważnego z tego nie wychodziło.
W pewnym momencie jeden z nich zauważył nadchodzącego Yato i szturchnął pozostałych. Atmosfera troszkę się napięła, bo zaraz trzech osiłków spojrzało oceniająco na człowieka. Na członków gangu składało się kilku weequayów, dwóch aqualishów, trzech zabraków, dwóch ludzi i wookiego.

Offline

 

#35 2013-05-01 16:27:07

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Nikto musiałby być frajerem by nie zrozumieć, że nazwanie go psorem nie jest niczym złym. Jego gniewnego przymrużenia oczu już nie dostrzegł. Zbliżał się ku Moto szczurom i chyba został zauważony, bo jeden z gangu szturchnął kolegę a zaraz i reszta spojrzała w jego kierunku. Zwolnił więc kroku, by nie dotrzeć na miejsce za szybko. Niech oni przygotują się na jego obecność. Nie wykonywał energicznych ruchów. Nie chciał ich prowokować zbyt szybkimi ruchami. Przynajmniej na razie nie zdradzał się że jest w stanie powalić paru z nich. Reszta, co prawda rozniosła by go na strzępy ale tych kilku też by solidnie ucierpiała. Zwłaszcza ludzie. Z wookie nie bardzo miał szanse wygrać. Co zaś się tyczy reszty to już była ruletka, hazard. W końcu dotarł na miejsce.
- Doszły mnie słuchy, że szukacie załogi.
Nie owijał w bawełnę. Prosto podążał do celu. Przynajmniej na razie. Jak to się dalej potoczy miało się dopiero okazać.

Offline

 

#36 2013-05-01 16:38:23

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Gdy Yato podchodził to wookiee coś tam wycharczał w swoim języku i wyszedł przed szereg, odgradzając mu drogę do reszty. Miał ponad dwa metry wzrostu i przewyższał człowieka o głowę. Jego sylwetka zaś była dobrze maskowana przez gęste, czarne włosy, ale nie ulegało wątpliwości, że pod nimi znajduje się góra mięśni.
Zaraz obok wookieego pojawił się niski weequay o dosyć parszywym spojrzeniu. Przyjrzał się Yato dosyć krytycznie, coś tam pomrukując do swoich towarzyszy w huttyjskim.
- No szukamy. Co umiesz?
Też nie owijał w bawełnę. Ale niezależnie od tego co powie Yato to i tak będzie czekał go test. Albo seria testów.

Offline

 

#37 2013-05-01 16:52:05

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Zastanawiał się czy nie znokautować tego kudłacza. Może taka demonstracja by ich przekonała? Nie, wolał nie ryzykować. Miał się przyłączyć a nie robić sobie z nich wrogów..
- Znam się na doliniarstwie, jestem nawet niezłym pajęczrzem i silnorękim. Umie posługiwać się bronią białą a w szczególności czymś takim.
Odchylił koszulę i pokazał rękojeść swojego tasaczka, który raczej swym wyglądem wskazywał, że nie służy on bynajmniej tylko do siekania mięsa na obiad.
- Przeszedłem szkolenie w najlepszych „ośrodkach”.

Offline

 

#38 2013-05-01 17:01:19

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Wookiee sobie stał spokojnie. Założył ręce na piersi i z góry gapił się na Yato, pomrukując cicho i chuchając mu w twarz. A że przedstawiciele jego rasy nie używali szczoteczek do zębów to trochę mu z gęby śmierdziało.
- Doliniarstwem to my się tu nie zajmujemy koleś, nie ten adres
Prychnął weequay robiący najwyraźniej za herszta tutejszej grupki, bo reszta słuchała i czasem coś tam komentowała cicho miedzy sobą. Niestety sensu słów Yato nie mógł zrozumieć, w kantynie było zbyt głośno. Ale łatwo się było domyślić, że rozmawiali o nim.
- Napierdalać bez sensu to byle frajer potrafi. Potrafisz pilotować speedera? Rozkazów słuchasz? Bo nie tolerujemy u siebie chojraków wypychających się przed szereg
- Grrraaahh Grr AAgrrrhar!

Dorzucił swoje trzy grosze wookiee ale tylko trzy osoby go zrozumiały w tym stojacy przed Yato kurdupel.

Offline

 

#39 2013-05-01 17:12:46

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Taak. Ten gang nie zajmował się doliniarstwem, trudno. Ale Yato stwierdził, ze nie został do końca zrozumiany.
- Pilotować w miarę umiem, ale dawno tego nie robiłem, Strzelać też potrafię, ale muszę nieco poćwiczyć. Ze słuchaniem rozkazów nie będzie kłopotu, ale…  Niech to będą sensowne rozkazy wydawane z głową a nie jak u konkurencji, gdzie szefostwo jest do dupy banhta.
Nie ma to jak przedstawiać swoje atuty. Kurwa jak w pieprzonej reklamie – pomyślał sobie. Oddech wookie nie przeszkadzał skoro znieczulił się już nieco wódeczką.

Offline

 

#40 2013-05-01 17:18:54

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

No cóż, jeżeli Yato liczył na to, że przyjmą go z otwartymi ramionami to niestety, nie ta bajka.
Weequay odwrócił się do kumpli i szybko się z nimi naradził. Nie była to przesadnie rozbudowana dyskusja, każdy coś tam od siebie dorzucił i tyle. W końcu herszt zwrócił się bezpośrednio do Yato.
- Dobra, przyjdź jutro o 10 na plac Vessona. Speedera dostaniesz, zobaczymy z jakiej gliny jesteś ulepiony.
Tak więc czekał go jutro jeszcze mały test nim zostanie przyjęty na poczet grupy. No i nawet jeśli zostanie on przyjęty, to będzie zajmował przez jakiś czas najniższą pozycję w stadzie. Taki już urok nowych.

Offline

 

#41 2013-05-01 18:49:27

Yato

Przestępca

Zarejestrowany: 2013-04-28
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Narada wojenna twała krótko. Każdy coś dorzucił, jak to w życiu  bywa. W trakcie jej trwania Yato zastanawiał się jakie testy dla niego przygotują, bo na to, że obejdzie się bez testu nie liczył  W końcu zapadła decyzja. Zgoda.
- Spoko, będę o czasie.
Stwierdził nie wdając się w detale jak tam dotrze i gdzie to do kurwy nędzy jest.
- Nara.
Rzucił i odwrócił się by odejść w stronę baru. Nie, nie po kolejną butelkę, bo tę ledwo napoczął i nawet szklanki nie dopił. Chciał oddać szkło. Chciał być fair wobec barmana. Dopił wódkę ze szklanki i odstawił ją na kontuar.
-Dzięki.
Zawołał do barmana po czym wyszedł z lokalu lekko chwiejnym krokiem, bo wódeczka już zaczęła działać. Kierował się do motelu, do swojego pokoju, do łóżka. Musiał się kurwa wyspać, bo coś mówiło mu, ze jutro będzie miał kurewsko ciężki dzień.

Offline

 

#42 2014-01-20 17:25:17

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Po powrocie z polowania z Artrusem czas dla Wiktora szybko upływał. I wkrótce stała się rzecz przykra, ale dla wielu oczywista – skończyła się kasa. A życie na Coruscant nie jest tanie, nawet na najniższych poziomach. Tak więc trzeba pójść do pracy, jednak gdzie znajdzie zatrudnienie Mandaloriański wojownik bez żadnego papierka z wykształceniem? Do wyboru były dwie opcje – robota na czarno za psie pieniądze lub też jako najemnik, co było opłacalne ale niebezpieczne.
Wiktor miał szczęście, ponieważ w tym samym czasie Strax, jeden z najemników pracujących dla Sel Makor szukał ludzi do swojego oddziału. Strax to były wojskowy, który po Traktacie z Coruscant odszedł z armii i długo szukał swojego miejsca wśród cywili aż stał się najemnikiem.
Żołnierz szybko wypatrzy żołnierza i tak oto młody mandalorianin trafił do oddziału Straxa. Robota dla niego nie byłą szczególnie trudna czy niebezpieczna a płacili nieźle. Czasem zdarzały się jakieś strzelaniny (w końcu to dolne poziomy), dwa razy nawet doszło do utarczek z siłami CSB ale do tej pory obywało się bez większych nieprzyjemności. Oddział do którego należał Wiktor często zajmował się eskortowaniem jakiegoś towaru – głównie przypraw i stymulantów, czasem ochroną ważnych miejsc, rzadziej egzekwowaniem należności od innych grup podległych Sel Makor.
Tego dnia Strax wezwał Wiktora do „Pijanego Rancora” w celu omówienia kolejnego zadania.

Offline

 

#43 2014-01-20 17:44:59

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Praca pod chorągwią Straxa była dla niego manną z nieba. Wcześniej trudnił się opcją numer jeden – za marne grosze na ochronie, u pomniejszych przedsiębiorców. No ale – co Sel Makor to nie jakiś handlarz bułeczek. Tu od razu inny poziom. I się Wiktor dorabiał, lub raczej – zarabiał na życie. Życie lepsze niż 80% populacji an dolnych poziomach. I głównie to przejadał póki co, oraz odkładał na konto. 
W Pijanym Rancornie czasem bywał. Zazwyczaj wejście do Pijanego Rancorna łączyło się z wyjściem pijanego mandalorianina, jednak nie dziś.
Wiktorek przybył po cywilnemu,z  lekkim pancerzem pod kurtką średniej klasy,z  blasterami skrzętnie ukrytymi i z  usmiechem na mordzie – już nie sinej bo opuchlizna z twarzy zeszła. Co najciekawsze siniaki na buzi nie pochodziły z walki,a z  przyjacielskiej przepychanki która dała się ponieść i przerodziła się w równie przyjacielskie napierdalanie. Ale mando są trochę inni.
Usiadł przy jednym z  większych stolików i zamówił sobie piwo.

Offline

 

#44 2014-01-20 18:00:37

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Strax pojawił się o czasie. Był to wielki weequay o poznaczonej bliznami twarzy. Wielki to dobre określenie bo miał rekordowe jak dla jego rasy dwa metry wzrostu i był masywny w barach. Jednak w okolicach brzucha tworzyła się powoli mała oponka zdradzająca, że nie był już w tak doskonałej formie jak kiedyś. Ubrany był w kamizelkę odsłaniającą nagie ramiona - na prawym miał wytatuowany symbol oddziału republikańskiego w którym walczył a na lewym już miał kilka bardziej cywilnych tatuaży, w tym symbol Sel Makor.
W tej kantynie Strax był znany, bo lubił wypić, dobrze zjeść, pożartować. Był dosyć pogodnym i wesołym gościem, mimo aparycji zmutowanego wookiego jak twierdzili złośliwi.
Rozejrzał się on po lokalu a na widok Wiktora uśmiechnął się szeroko i podszedł do stolika. Bez zaproszenia siadł na wolnym miejscu aż siedzisko zatrzeszczało w proteście.
- No świetnie że jesteś. Co tam słychać? Czekaj chwile. Dwa piwa!
Wydarł się do barmana, którego dobrze znał. Inny klient dostałby za to pewnie po pysku, bo właściciel knajpy rzadko komuś usługuje w taki sposób, ale dla Straxa wyjątek zrobił i kiwnął głową.
Po chwili przyjrzał się uważniej towarzyszowi i zmarszczył czoło - o ile to jeszcze możliwe.
- Kurwa Wiktor, wygladasz gorzej niż dupa mojej matki, co się stało?

Offline

 

#45 2014-01-20 18:12:35

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Kantyna "Pijany Rancorn"

Wiktor bardzo lubił Straxa, nawet w ten swój osobliwy mandalorianski sposób. Bo choć aruetii – to swój chłop.
- Czemu miałbym nie przyjść na spotkanie ze zmutowanym wookie...  -szybko zdradził się z tym kto tak na weequeya mówi. Ale przecież to przyjacielskie żarty są, kto by się za to gniewał.
- Odpierdol się, dobrze wyglądam. Jestem przystojny! – odparł mando. Z uśmiechem, więc naprawdę wszystko było dobrze, był wesoły jak nigdy. Wiedział, ze efekt dzisiejszego spotkania zabrzęczy w sakiewce, to co, smutny miałby być?
- Zbił mnie tata... – dodał zaraz głosem maltretowanego przedszkolaka, i napił się piwa – kiedy już wjechało – na pocieszenie.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wsti.pun.pl www.mithril.pun.pl www.fairytailgame.pun.pl www.pnp.pun.pl www.terania.pun.pl