Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#1 2013-01-08 15:58:48

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Znajdujące się w budynku Senatu biuro Najwyższego Kanclerza było jednym z najważniejszych miejsc z punktu widzenia całego systemu demokratycznego Republiki. To tutaj odbywały się wszystkie narady rządu, tutaj planowano wszelkie decyzje odnośnie dalszej polityki i ostatecznie to tutaj kanclerz przygotowywał się przed sesjami senatu.
Biuro Kanclerza zajmowało wiele pomieszczeń. Głowna Hala Wejściowa służyła do przyjmowania wszystkich oficjalnych delegacji, tutaj najczęściej następowało powitanie, według protokołów dyplomatycznych. Tutaj też urzędowała osobista asystentka Kanclerza, która ustalała harmonogram jego wizyt.
Gabinet Oficjalnych Spotkań to nic innego jak biuro kanclerza w którym przyjmuje on wszystkie oficjalne delegacje, oraz bardziej prywatnych gości. Wejście do gabinetu blokują zdobne, blasteroodporne drzwi oraz pole siłowe uruchamiane w przypadku ataku. Od czasu Oblężenia ochronę znacznie wzmocniono. Po przejściu drzwi znajduje się niewielka przestrzeń przed schodami prowadzącymi do głównej części gabinetu. Zaraz przy wejściu znajdują się dwa symboliczne posągi. Dalej po wejściu po schodach wszyscy goście stają na przeciwko rozległego biurka, za którym zasiada Najwyższy Kanclerz. Za nim znajduje się pancerne okno z panoramą Coruscant. Przed burkiem znajdują się wygodne, eleganckie fotele dla gości. Ich wielkość i liczba uzależniona jest od danej delegacji. Kolory w biurze utrzymane są w błękitno, srebrnych i złotych barwach odpowiadających kolorom Republikańskim.
Biuro Prywatne - służy do wszystkich nieoficjalnych i prywatnych spotkań, gdzie atmosfera jest dużo luźniejsza. Podobnie jak i wcześniejsze pomieszczenia, to prywatne utrzymane jest w podobnej tonacji kolorystycznej. Znajduje się tutaj dużo więcej wygodnych mebli, takich jak sofy, stoliki na kawę itp. Biurko za którym najczęściej siada kanclerz również znajduje się przed oknem, jednak sam widok jest skromniejszy a sam mebel przystosowany jest do pracy biurowej. Ma wbudowane komputery (aż trzy) i holoprojektor.
W dalszej części znajdują się prywatne pokoje Kanclerza.

Offline

 

#2 2013-01-08 16:18:32

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Grupa Jamesa przybyła przed czasem. James przewidywał problemy, wprawdzie o Siscu uprzedził i tak dalej, jednak na żywo robił on znacznie większe (tak, to dobre słowo) wrażenie, i wiadomo. Konieczne jest sprawdzić wszystko raz jeszcze. Oczywiście James miał przy sobie kilkanaście zaświadczeń o tym, ze Sisco jest rozbrojony i bezpieczny.
No i – co tez nie jest bez znaczenia – nie wiadomo jak Sisco będzie reagował, trzeba mu dac więcej czasu an dreptanie w miejscu i oglądanie, jak się do wystroju przyzwyczai, to powinno być ok, bo tu wszystko podobnie.
Jednak do konkretów. Przyjechali tu kanionerką, dzięki uprzejmości (a raczej obowiązku współpracy z  jedi) Służb Bezpieczeństwa. Z lądowiska kanclerza dotarli tu bez problemów. Był tu nie tylko James, ale i Mac w roli sekretarki i pomocy technicznej (bo James był dyplomatą), Leri, w charakterze opiekunki do dziecka, no i dziecko. Sisco oczywiście.
Pierwszym przystankiem była główna hala, na oswojenie się.

Offline

 

#3 2013-01-08 16:25:19

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Leri cały czas przebywała w pobliżu Sisca, ale w rozmowie z Jamesem nie ukrywała, że ten pomysł nie za bardzo jej się podobał, ponieważ wizyta u kanclerza mogła być na prawdę stresogenna. No i decydująca, jeśli coś pójdzie źle to wylecą z biura z hukiem, w najlepszym wypadku. Fakt, jeśli wszystko dobrze się skończy to mogą wiele zyskać... mimo to obawiała się o wynik tej wizyty. Sama też nigdy nie była w biurze Kanclerza a jego samego oglądała tylko w holonetowych wiadomościach. Nigdy nie dostąpiła zaszczytu spotkania się z nim osobiście, więc to też troszkę ją denerwowało. Ale była tutaj dla Sisca i dla niego postara się jak najlepiej.
Kroczyła więc u jego boku, ubrana w oficjalne szaty Jedi, no bo jednak to był prestiż znaleźć się tu. Urząd Kanclerza wciąż otaczany był szacunkiem a jego pozycja względem senatu dosyć silna.
- I jak się czujesz Sisco?
Troskliwie zapytała się zabraczka, poklepując go po boku. Dla niego to spore wyzwanie, chyba największe w jego dotychczasowym życiu.

Offline

 

#4 2013-01-08 16:33:16

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Pewnie się wszyscy będą oglądali. Pewnie się wszyscy będą bali.
Ale najbardziej bał się Sisco. Wcześniej mu nagle wparowali, zaczęli gadać, że kanclerz i że NIE WOLNO fuczeć, zwłaszcza na kanclerza, NIE WOLNO podchodzić za blisko, NIE WOLNO odzywać się nie pytanym, najlepiej nie patrzeć, nie oddychać, nie ruszać się i w ogóle NIE NIE NIE, bo protokół, bo działa, bo strażnik, bo kanclerz się boi.
Wszyscy się boja, a Sisco ma zachować zimną krew.
Stal teraz tutaj za nimi. Na działach miał paski, by można było go trzymać, za rączkę lub na sznurku, jak psa. Serce mu waliło ze niemal fizycznie było słychać. Przysiadał co chwile na nogach, na każdą obcą osobę czy dźwięk, nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, masakra.
Dobrze, ze chociaż James z nim porozmawiał wcześniej, bo on nie wiedział co to kanclerz. Myślał ze to jakiś mebel...
teraz w tym obcym miejscu Sisco zachowywał się – można powiedzieć – wzorowo. Czyli – był tak „ustawiony dyplomatycznie” ze nie śmiał się nawet ruszyć, bo na pewno zrobi to źle.
Na szczęście dostał przed wizyta dość silne leki uspokajające, bo inaczej pewnie byłaby katastrofa. Nie, n pewno by nic nie zrobił. Po prostu by był swobodny, by łaził, oglądał, pytał – jak to on.
A teraz? Nawet się nie tulił.
Jednak źle ze James to powiedział tym swoim wspólnikom z uczelni.
Leri miała racje – wizyta u kanclerza była bardzo stresogenna.
- Dobrze – odpowiedział, niemal natychmiast, jak tresowane zwierze – komenda – wykonanie.  Owszem, nie wszystko rozumiał, ale wiedział że ma pójść dobrze bo jak pójdzie niedobrze, to – no to po prostu koniec, można iśc, położyć się i umrzeć.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#5 2013-01-08 16:45:11

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

By dostać się do biura Kanclerza trzeba było przejść przez kilka poziomów budynku Senatu, więc siłą rzeczy wszyscy byli na widoku. Co prawda pora była już późniejsza, tak by zminimalizować wszelkie problemy, ale i tak tu i tam kręciły się różne osoby i wszyscy bez wyjątku przystawali, gapili się i coś tam do siebie mówili. Jutro w mediach pewnie będzie wrzeć - Droid w budynku Senatu.
No ale to jutro.
Droga do gabinetu była w miarę prosta a Straż Senacka była poinformowana o wizycie, więc problemów nie było. Grupa Jamesa przeszła przez główne drzwi i weszli do Głównego Holu, na końcu którego znajdowała się recepcja. Biedna asystentka jak tylko zobaczyła Sisca to zbladła i od razu powiadomiła kanclerza, że goście przybyli. Wokół niej zaś zgromadziło się czterech Strażników w błękitnych pancerzach i pod bronią. Dowodził nim zaś kobieta rasy iktotchi o surowym rysie twarzy. nie zareagowała jakoś szczególnie na pojawienie się gości.
Wszyscy czekali aż grupka podejdzie, po czym dowódczyni wystąpiła przed szereg. Również miała na sobie błękitny pancerz, jednak bez hełmu i broni.
- Witaj mistrzu Jamesie.
Na piersi miała małą plakietkę z napisem "Kapitan Vio Akhran". Barabel jednak powinien przynajmniej kojarzyć ją z widzenia.
- W gabinecie będę obecna ja i dwójka strażników, dla bezpieczeństwa.

Offline

 

#6 2013-01-08 16:55:25

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

James starał się unikać zbiegowiska wokół Sisco, nawet jeśli ten się denerwował, to jednak póki co – dwie osoby przy nim to za wiele. Kontrolował sytuacje w Mocy. Młody był trochę za bardzo zaszczuty, ale na pewno z  czasem się rozluźni i będzie łatwiej. Miał prawo się bać, może trochę przesadzać, ale najważniejsze – by nad sobą panował. A na razie idealnie było.
Jednak – on nigdy nie będzie traktowany tak, jak się go powinno traktować, cały czas będą wobec niego wyższe wymagania. I narzekania, ze ich nie spełnia, jeśli nie spełnia. Bardzo przykra sprawa, ale fakt. Trzeba go jak najszybciej przyswoić.
  Zanim James zarządził podejście, jeszcze obejrzał się do tyłu, na Sisco (i Leri) i uśmiechnął się.
- Spokojnie. Wygląda jak na filmach, ale jak już się jest w środku to zupełnie inaczej... – pocieszył i ruszył, prowadząc ich za sobą, aż do pani kapitan.
Czy było inaczej? Mniejsze pomieszczenie, więc się można bezpieczniej poczuć.
James skłonił się po dżedajski pani kapitan.
- Oczywiście, nie mamy żadnych zastrzeżeń ku temu
Musiał tak powiedzieć, choć w rzeczywistości mimo wszystko dziwnie się poczuł. Zawsze jak spotykał się z kanclerzem, to sam na sam, ewentualnie z innymi uczestnikami rozmowy. Bez straży

Offline

 

#7 2013-01-08 17:02:32

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Poklepała go pocieszająco i zamilkła bo weszli do środka. Nigdy tutaj nie była, więc to była taka sama nowość jak dla Sisca. Rozglądała się z ciekawością po całym holu bo urządzony był całkiem elegancko. No ale w końcu to był gabinet najważniejszej osoby w Republice, to coś znaczyło.
Gdy Leri dostrzegła strażników to trochę się zaniepokoiła, no bo obecność dodatkowych osób może nieco niekorzystnie wpłynąć na Sisca, który już teraz był mocno zaszczuty tymi wszystkimi pouczeniami, zakazami i tak dalej. To było dla niego spore obciążenie.
- Spokojnie, poczekamy chwilkę aż będziesz gotowy, dobrze?
Nie była pewna czy tak się da, ale lepiej chwilkę poczekać i być pewnym reakcji Sisca niż na szybko go upchnąć do gabinetu a potem czekać aż wybuchnie.
Na powitanie pani kapitan skinęła głowę i czekała.

Offline

 

#8 2013-01-08 17:21:41

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Tu chyba nikt nie oczekiwał z uśmiechem aż im Sisco cały rozklikany zacznie zwijać dywany i otwierać szafki. Owszem, to urocze, ale jak się już go dłużnej zna. A teraz? Troje jedi i maszyna, szczególnie z daleka pod wysokim sufitem widać było, jaki jest ogromny, szczególnie w ruchu, nawet jeśli szedł małymi kroczkami i co chwile uginał nogi. Jego najwyższy punk w stosunku do Leri był  dwie trzecie jej wzrostu wyżej niż jej głowa. Do tego sztywność ruchów i nienaturalny spokój – nikt nie mógłby nawet w najszczerszych intencjach pomyśleć, ze to żywa istota. Bo to w ogole na nic nie reagowało.
Z zewnątrz.
Kiedy zobaczył ta kobietę ze straży to wydała mu się tak straszna, ze – nie mając innej formy obrony przed nią, po prostu wyłączył przednie fotoreceptory, w myśl zasady „jak czegoś nie widzę to tego nie ma”. Lub przynajmniej przestaje być takie straszne.
Strażników bał się mniej, oni mieli zakryte twarze i wyglądali trochę jak jakieś posągi czy inny rodzaj ozdoby wnętrza. Sisco „puszczony wolno” zapewne szybko by do nich podszedł by sobie obejrzeć.
Zatrzymał się trochę za blisko pleców Jamesa – cóz, szkolony w tym nie był, więc kiedy zawisły te dwie olbrzymie armaty po jego oby stronach, a za głową jedi unosił się złowieszczo ponury czarny metalowy kadłub, to zadziałało na wyobraźnie. A Sisco po prostu tak udawał, ze go nie ma.
Wybuchu nie należało się spodziewać, no, chyba ze nagle ktoś weżnie miotłę albo mopa i zacznie Sisca straszyć – wtedy będzie uciekał.
W sumie ucieczka gorsza niż obrona, bo jakby zechciał się bronić to i tak nic nie zrobi bo działą puste.
Leri nie odpowiedział, bo byli za blisko tych obcych, Sisco się przy nich nie odezwie, bo „oni zobaczą że on tu jest”.
Oczywiście nie miał wątpliwości, ze oni go widza, i on jak zamknie oczy to nie zniknie, jednak czuł się bezpieczniej taki zamknięty sam w sobie, jak najgłębiej. Bo jak walniesz w metal, to metal wytrzyma. Byleby nie walnąć w Sisca


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#9 2013-01-08 17:36:35

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

James był mistrzem Jedi, powszechnie znanym i szanowanym, więc dodatkowa ochrona nie była potrzebna. Teraz jednak sytuacja była inna bo towarzyszyła mu trójka nieznajomych w tym wielgachny droid. A pani kapitan pomyślała ponuro, że gdyby to od niej zależało to w ogóle by nie dopuściła do tego spotkania, albo umieściła tam i dwudziestu strażników. Bo Sisco robił wrażenie ale negatywne. Wielkie działa, wielkie cielsko. Jak się tu takiego nie bać? Kanclerz zdecydował jednak tak a nie inaczej.
- Dobrze. Zapraszam do środka
Iktotchianka wyprężyła się i odwróciła, podchodząc do drzwi, które następnie posłusznie się rozsunęły. Ona i dwójka strażników weszła do środka. Gabinet w ogóle się nie zmienił od czasu ostatniej wizyty Jamesa. Najwyższy Kanclerz Janarus siedział za swoim biurkiem i oczekiwał na gości.
Dorian Janarus był już starszym człowiekiem. Jego twarz pokryta była zmarszczkami, zaś gęsta broda oraz włosy były już całkiem siwe, zdradzając jego podeszły wiek, chociaż mógł to być też skutek zmartwień i trosk jakie go trapiły od czasu Traktatu z Coruscant.
- Witaj mistrzu Jamesie. Czy mógłbyś przedstawić swoich towarzyszy?
Zapytał kanclerz ale jego wzrok utkwiony był w Siscu. Wiedział kto go odwiedzi, ale takie oficjalne przedstawienie się pozwalało przełamać pierwsze lody

Offline

 

#10 2013-01-08 17:55:09

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

To wszystko było naturalne. I to co się działo w głowie tego biedactwa za nim, jak i tej pani przed nim. Nie można mieć pretensji, po to ewolucja dała oczy, by ostrzegały przed oczywistym zagrożeniem, a jak ktoś wie do czego służy broń palna, to o co mieć pretensje.
Z drugiej strony o co i jakim prawem mieć pretensje do tego niewinnego stworzenia, które nie wygląda tak ze swojego wyboru.
Dlatego też dziś tu byli. By choć trochę ta niesprawiedliwość ukrócić. Dac Siscowi choć ułamek procenta tej szansy która dostaje każdy rodzący się na Coruscant obywatel.
Nie ma co się teraz przed gabinetem rozwodzić i układać w głowie przemowy. James nie jest już padawanem.
Skinął głową, i wszyscy weszli. Za Jamesem. A kiedy weszli w gabinecie zdało się być ciasno. Dlatego, ze zazwyczaj był tu z kanclerzem sam.
Bardzo szanował tego człowieka. I lubił go, choć nigdy nie doszło między nimi do śmielszej poufałości.
James wszedłszy odczekał, az drzwi się za nimi zamknął, dał kilka chwil Mocy na zbadanie nastrojów w grupie – nie wykluczał, ze Sisco nagle postanowi wyjść, ale dawał temu jakieś pól procenta szans.
A kiedy wszystko było dobrze, skłonił się kanclerzowi.
- Witam, Kanclerzu, bardzo się ciesze że ponownie się spotykamy – uśmiech Jamesa był szeroki i szczery. Na pewno nie był tu uśmiech podlizującego się dygnitarza.
Wystąpił o krok i przedstawianie zaczął od swojej prawej:
- To mój uczeń, rycerz jedi Mac Joccuki, czasem to ze mną przylatywał ale nigdy nie wchodził – Mac skłonił się kanclerzowi. Tez był przejęty, no ale w tym przypadku chyba oczywiste ze na przejecie rycerza jedi nikt nie zwraca uwagi. I dobrze, bo jakby ktoś zwrócił to by pogroził palcem, recytując kodeks.
- To rycerz jedi Lerienne Dantierri. Przybyła dziś w charakterze pomocy wychowawczej. A to...
Teraz odwrócił się bokiem do kanclerza, ale i zarazem bokiem do Sisco, czyniąc tak, by Kanclerz ujrzał go w całej okazałości. Nie ma co przed kanclerzem ukrywać. Zas James sięgnął reką by zamaszyście pogładzić bok wielkiego droidziego łba.
- To jest właśnie nasza gwiazda, Sisco Hasupidona. Jest jeszcze trochę wystraszony, ale na pewno szybko mu przejdzie i się trochę ośmieli

Offline

 

#11 2013-01-08 18:03:35

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Leri cierpliwie czekała na rozwój wydarzeń, nie wtrącała się do rozmowy Jamesa i tej pani kapitan. Ona tu była tylko pomocą wychowawczą, ewentualnie mogła wystąpić jako świadek. Cieszyła się, że to barabel będzie prowadzić całą rozmowę, bo w końcu z kanclerzem jako tako się znali. Wiedział więc jak poprowadzić rozmowę by ich z gabinetu nie wyrzucono.
A kiedy drzwi się otworzyły i wszyscy zaczęli wchodzić to Leri klepnęła w bok Sisco.
- No mały, wchodzimy.
No i weszła razem z nim, blisko jego boku by go w razie potrzeby uspokoić. Gabinet kanclerza robił wrażenie, był elegancki ale w pewien sposób surowy, nic nie rozpraszało uwagi. A widok zza okna zapierał dech w piersiach.
Zabraczka patrząc na tego człowieka uświadomiła sobie, że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie jedności w Republice, co nie było łatwe. W Holonecie co chwilę można było usłyszeć o jakimś ruchu separatystycznym. A mimo to wszystko jakoś wytrzymywało razem.
Gdy została przedstawiona to ukłoniła się kanclerzowi zgodnie z protokołem ale pozostała na miejscu.

Offline

 

#12 2013-01-08 18:17:45

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

No i Mały wszedł. Grzecznie, cichutko. Nóg pilnował, jakby pijany był, jakby się miał zaraz wygrzmocić. Na szczęście sztywności w nim nie było widać, bo jednak metal się nie spina. Chociaż pobór mocy dużo wyższy niż zawsze, ale do aparatury diagnostycznej go na tą wizytę nie podpinali.
Widok gabinetu nie wywołał w nim gwałtownych reakcji, nie wystraszył, chociaż do okna to on miał ochotę podejść i sobie po wyglądać. Ostatnio wyglądanie z okien, o ile tylko miał okazje, a nieczęsto, było jedną z bardziej fascynujących rozrywek.
Sisco bardzo cierpiał z powodu niedostatku bodźców. Teraz jednak zachłysnął się nimi, po kilku dniach siedzenia w gabinecie było jak dla człowieka kilkudniowe zamkniecie ie w kiblu. Owszem, można pobawić się klapa od sedesu, ale w końcu się znudzi.
   Kiedy weszli miał przebłysk świadomego myślenia między tym stresem. I pomyślał sobie wtedy: gdzie ten kanclerz (przednie fotoreceptory znowu działały). Owszem, dostrzegł jakiegoś dziadka, ale... no, jemu się wydawało ze ten kanclerz, co jest taki ważny, to... no jakiś dorodniejszy będzie. Większy. Może w jakimś płaszczu takim ciągnącym się. Czerwonym, z kołnierzem z  futra. I jakąś insygnia władzy będzie miał.
A tu nawet tronu mu nie dali, tylko takie biurko...
Nie no – dziwne. I może nawet by się zdziwił, łepek przekręcił, ale znowu cis się zaczęło dziać, ten człowiek wgapił się w Sisco,a  jego znowu dwa kroki do tyłu – w przenośni, bo w rzeczywistości nawet się nie ruszył. I nie ukłonił – bał się ruszyć. Za to jak James go dotknął, to usłyszał takie ciche: chik.... i za chwile znowu: chik.
Czkawki dostał. Pewnie się też posikał, ale jego budowa była taka a nie inna, ze tego nie widać.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#13 2013-01-08 18:30:39

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Iktotchianka stanęła na baczność tuż za fotelem kanclerza a pozostali dwaj strażnicy ulokowali się pod ścianami. Broń trzymali w dłoniach, ale skierowaną ku górze, jak na paradach. Wyprostowani i milczący, żaden z nich się nie odezwie, ale w przypadku zagrożenia zareagują od razu.
Kanclerz zaś siedział sobie wygodnie w swoim fotelu, był lekko przygarbiony i ewidentnie zmęczony, ale starał się nie okazywać tego po sobie. Ubrany był w długą niebiesko-szarą szatę z insygniami jego władzy.
- Witam wszystkich. Proszę usiądźcie jeśli to wam nie przeszkadza
Wskazał na trzy przygotowane fotele stojące przed jego biurkiem. Jedno nawet przystosowane było dla rasy barabelów, a więc było specjalny otwór na ogon, więc i James mógł wygodnie sobie usiąść.
Janarus oparł łokci o blat biurka i splótł ze sobą dłonie, na które następnie oparł swój podbródek. Teraz zaś skupił się na Jamesie.
- Teraz lepiej rozumiem twoją wiadomość mistrzu Jamesie. Sisco jest... cóż imponujący. I trochę przerażający. Rozumiem też dlaczego SIS jest zaniepokojone całą tą sytuacją. Przejdźmy może jednak do konkretów. Zapoznałem się z przysłanymi mi materiałami, jednak tylko pobieżnie. Mógłbyś mistrzu bardziej przybliżyć mi cały ten problem?
Kanclerz zaczął spokojnie całą tą rozmowę. Właściwie oczekiwał teraz na przedstawienie swojego planu przez barabela.

Offline

 

#14 2013-01-08 18:46:20

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Jeszcze trochę popieścił olbrzymią maszynę, jakby chciał pokazać, jaki jest on niegroźny, choć teraz to mały dawało efekt bo ten się ani nie połasił, ani nawet nie pomruczał. Ale czkawki dostał – pewnie za daleko by kanclerz to zauważył. Kiedy zaproszono ich do siadania, wskazał swojej świcie – tej mniejszej, by siadali. Tylko żadne na jego fotelu!
– Bardzo dziękuję. Ja jego tylko przestawię... chodź, Sisco, chodź, nie bój sie – James zawsze był ekspresyjny, tak teraz, głos zmiękczył, złapał za uprząż na dziale i tak Sisca „przestawił” - on na pewno za nim pójdzie, bo czemuż by nie, no i James zaprowadzi go za fotel Leri, tam gdzie na pewno będzie się czuł bezpieczny. Jeszcze go poklepał i zostawił, ale baczenie na niego miał, póki nie usiadł i nawet jeszcze chwilę po tym, jak szatę poprawiał.
A potem już znowu powędrował spojrzeniem na kanclerza.
- Najważniejszy jest pierwszy rozdział dokumentacji, raporty CSB. Nasz Sisco miał dużego pecha w życiu, dlatego właśnie jest taki... imponujący, choć to zupełnie niegroźne stworzenie. A przynajmniej nie bardziej niż zwykły przechodzień. Moc chciała ze natknął się na nas. A my wiemy, ze jeśli czegoś nie zrobimy, to on po prostu jest skazany na margines, jeśli nie na śmierć. Dlatego robimy „coś”. Chcemy wyrobić mu obywatelstwo, przygotować do życia... on jest młody, powinien do szkoły chodzić, i to do niskiej klasy. – obejrzał się do tyłu na Sisco. No – pomyślał sobie – dobrze, ze kanclerz mnie zna, bo jakby tak jakiś obcy nawet najdostojniejszy dyplomata przyszedł i zaczał tłumaczyć ze maszyna bojowa do masowej eksterminacji jest „młoda” i powinna chodzić do szkoły, to by się tylko kanclerz w czoło postukał.
- Sisco jest wielkim testem dla republikańskiego społeczeństwa, któremu konstytucja gwarantuje równość. Ale chcielibyśmy jednak to wyzwanie podjąć...

Offline

 

#15 2013-01-08 18:56:48

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Budynek Senatu - Gabinet Kanclerza.

Gdy poproszono ją o zajęcie miejsca to w pierwszej chwili zerknęła na Jamesa niepewna tego czy powinna to zrobić. Miała w końcu pilnować Sisca... ale najwyraźniej barabel zajął się nim, więc nieco bardziej rozluźniona podeszła do fotela, wybierając ten bez otworu (ten zapewne był przeznaczony dla Jamesa) i usiadła na nim, nieco sztywno bo jak tu się rozluźnić w towarzystwie kanclerza? Czuła się mniej więcej tak samo jak podczas spotkań z Radą. Spięta, poważna no i wieczne pytanie: co zrobić z rękoma? Póki co oparła je o swoje kolana i czekała. Nie odwracała się, bo to by mogło być uznane za niegrzeczne. Ale w Mocy "patrzyła" na Sisca i Jamesa.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bachus.pun.pl www.pixelarts.pun.pl www.artcafe.pun.pl www.najlepszeseriale.pun.pl www.darmowekody.pun.pl