Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Westchnął. No sprawa była nieciekawa.
- Musiała byś porozmawiać z prawnikiem. Z Sisciem chociażby, on się na prawo wybiera, podejrzewam ze wie trochę więcej niż ja. Jak w republice dochodzi do sprawy sądowej, to badają różne kwestie, ja wiele razy byłem biegłym w sądzie, zeznawałem o tym co wyczytałem w trakcie seansu z podświadomości oskarżonego. W waszej sprawie jest mnóstwo okoliczności łagodzących. Ale przecież nikt was nie ściga.
Mnie wiedział, jaka jest ich sytuacja prawna, ale podejrzewał. Uciekli dość daleko.
- Katia, za kogo ty mnie masz... – kiedy go zaatakowała tym typu „jakbyś chciał to”, to już pokazał swoim głosem, ze tratuje go niesprawiedliwie.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
i złagodniała... jego obrona była wystarczającym atakiem spuściła wzrok. podeszła do rkrzesła, usiadła. wypiła reztkę wody, którą miała.
-wiesz... nie znam Cię, jestem dla mnie tym legendarnym Jedi, który przesłanki tak zwanej Ciemnej Strony karzą wyjątkowo surowo... więc skąd mam mieć pewność, że moje.... hm... wyczyny nie są własnie taką przesłanką?
odpowiedziała mu pokazując, że to tylko jej obrona. spuściła wzrok, na pustą szklankę trzymaną w dłoni.
-nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się boję... a może sobie wyobrażasz? oh, już sama nie wiem... tak bardzo chciałabym, żeby to wszystko nie miało miejsca: żeby moja matka wtedy nie zginęła, żeby tatuś był normalny, żebym pozostała na Naboo, cieszyła się jeszcze życie... miała swój bunt młodzieńczy, chodziła do klubów, piła piwo po krzakach, później poszła na studia... dlaczego nie układa się tak, jak tego chcemy?
mówiła z wyraźnym bólem i smutkiem. nawet w jej oczach pojawiły się łzy, a było ich tak dużo, że kilka nawet wydostało się spod powiek i popłynęlo po policzlkacz w dół. kilka popłynęlo porsto do jej różowych warg, a kilka wpłynęłoo całkiemm w gół, na żuchwę i kapnęlo na koszulę, w której materiał wsiąkło...
Offline
- Nie wiem, o co chodzi z przesłanka, ale twoje wyczyny są objawem silnego gniewu w mocy. Ciemna strona jest mocą generowaną właśnie w podobny sposób, zawsze łączy się z cierpieniem, często z ogromną traumą. Ale to co zrobiłaś ty, to jest nieświadome. Tak samo jak twoja wieź z bratem zupełnie niekontrolowana. Jakie miałbym moralne prawo wyciągać konsekwencje z tego, co zrobiłaś emocji tak silnych ze graniczących z szaleństwem. Ja nie jestem potworem to jest twoja pewność – teraz mówił z ekspresją i zaangażowaniem. Szczerze.
- ja jestem tym kto może ci pomóc. Jesteś wrażliwa na moc, przez co narażona, ale podejmując terapię sprawisz, ze te emocje się uspokoją i nie będzie już dochodziło do takich sytuacji. Będziesz panować nad sobą. Wieź którą masz z bratem tez powinniście się oboje nauczyć kontrolować, teraz może to dla ciebie same zalety, ale macie juz 16 lat, zechcecie niebawem układać sobie niezależne życie, czasem zechcecie się zamknąć przed spojrzeniem drugiego w bardzo osobiste myśli. Ale przede wszystkim powinniście wyrobić tu sobie dokumenty i starać się o status uchodźcy, to wam zagwarantuje opiekę administracji planetarnej. Musicie się tu zbudować na nowo.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-ja się boję tej mocy... właśnie przez to... z ojcem. boję się, że to się powtórzy. bałam się również, że jak ty... no przy tym eksperymencie, że właśnie tak to sie może skończyć. a jak to kontrolować? da sie wogóle?
słuchała go, gniew i złość już z niej uleciały i znów pozostał smutek. otarła łzy ręką. popatrzyła na nieg.
-James... przepraszam cię. tylko jestem taka zagubiona, że wszystko mi się plącze
ona też powiedziała to szczerze i do tego na niego patrzyła. odchrząknęła chcąc się otrząsnąć.
-no dobrze, to jak z tą terapią?
spytała już bez smutku, rzeczowym tonem.
Offline
- Oczywiście, ze się da. I nauczysz się to kontrolować, będziesz szczęśliwa. – odpowiedział jej ciepłym, pokrzepiającym tonem.
- To będzie trudne, będzie wymagało od ciebie dużo siły, dużo pracy, ale teraz już wiesz, ze otacza cie wiele osób, które dobrze ci życzą. Nie jesteś tutaj sama.
Uśmiechał się cały czas łagodnie.
- Nie przejmuj się, ja wszystko rozumiem. Nie gniewam się.
Podczas sesji, tych głębszych, pacjenci wygadywali na niego takie rzeczy, ze strach. Ale on wiedział, jak to działa, co tak naprawdę znaczą te słowa. Jakie emocje je uwalniają.
- Terapię będziemy kontynuować. Teraz nie ma jeszcze roku akademickiego. Będziemy spotykać się w niedziele. Zas jeśli chodzi o kontrolę mocy, to zaproponowałbym ci spotkania z moim byłym uczniem Maciem, w dogodny dla ciebie dzień w tygodniu. Ze mną robisz jedno,z nim – drugie. On teraz nie ma ucznia, chętnie z tobą popracuje. Zaś ty koniecznie wyrób dokumenty, żeby fundusz mógł mi wynagradzać te ciężkie godziny pracy -uśmiechnął się szczerze. No już czwarta godzinę tu siedzieli. James miał dobre serce, ale na dłuższą metę takiej działalności charytatywnej nie wytrzyma.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- dobrze, wyrobię te dokumenty. czy dasz mi jakiś kontakt do twojego byłego ucznia? czy może ty nas skontaktujesz?
spytała. tak, niedziela na terapię to był idealny dzień. a w pracy będzie pprostu brała jeden dzień wolnego w tygodniu na te treningi.
-a i czy mam na trening chodzić razem z Kerethem?
dodała pytanie. jeśłi tak to ciężka droga przed nią, bo on jest przeciwny zarówno terapii, jak i treningowi.
cieszyła się, że tu przyszła, w końcu widziała jakieś światełko w swoim życiu. spostrzegła, że może wszystko zmienić.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-Dobrze. więc już Ci nie będę zabierała więcej czasu. dziękuję i jeszcze raz rzepraszam.
odpowiedziała myśląc, że to już wszystko na dziś i pewnie faktycznie tak było. wstała.
-a i jeszcze jedno. na którą się umawiamy na najbliższą niedzielę?
spytała patrząc na niego.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
pokiwała głową.
-dobrze, będę pamiętała. chociaż w salonie będzie to dość dziwnie wyglądało. więc do widzenia.
odpowiedziała z uśmiechem i ruszyła do drzwi
Offline