Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
No Mandalorianie preferowali taki starszy rodzaj męskości - dbali o higienę, ale nie do przesady, w większości nie nosili ozdób typu kolczyki czy jakieś śmieszne bransolety czy naszyjniki, w ogóle długie włosy były uznawane za rzecz strasznie zbędną, a jedynymi środkami jakich używali to płyn kolto i tyle. Blizny zaś to powód do dumy. Dlatego też Artrusowi nie pasowało Coruscant z powodu tej kultury "metro" i ogólnej pogoni za pięknym wyglądem. Rzygać mu się po prostu chciało i tyle. On sam miał strasznie dużo blizn, chociaż mógł 90% z nich usunąć lub zamaskować - współczesna medycyna plastyczna potrafiła zdziałać cuda. Ale nie chciał, to był jego powód do dumy.
- Sąsiedzi nie wściubiają nosa w nie swoje sprawy i to m pasuje. A reszta lokatorów... w większości to dno społeczne. Pijacy, awanturnicy, ćpuny. Podobno jakiś dureń z 6 piętra rozwalił kilka drzwi... chuj wie jakim cudem. Nie sprawdzałem... patologia po prostu
Offline
Jena mógł się poszczycić bardzo długimi włosami, no ale nie był mandalorianinem. Gdyby był to by pewnie już nie miał bo by spod hełmu wystawały i pewnie szybko by je stracił.
- Poważnie? – zdziwił się Mavhonioc. Wiedział mniej więcej jak tu były drzwi robione, no ale żeby wywalić cały taki zestaw to trzeba dużej siły.
- Niezła musiała być impreza.
Offline
Długie włosy były bardzo niepraktyczne - w czasie walki bezpośredniej przeciwnik mógł je bardzo łatwo wykorzystać by osiągnąć przewagę. Dlatego Mando preferowali włosy bardzo krótkie bo o wiele trudniej je złapać, zwłaszcza gdy ma się rękawice. Nawet kobiety nosiły krótkie fryzury. Ułatwiało to też sprawę z hełmem. Mandalorianie byli bardzo praktyczni.
- Nie znam szczegółów, nie interesowałem się tym. Ale to niższe piętra, tamte mieszkania to partacze budowali, tutaj są przynajmniej solidne ściany. Sprawdzałem
Uprzedził od razu ewentualne pytanie.
Offline
Mavhonic skinął głęboko głową. Nie wątpił ze Artrus sprawdzał. Mieszkanie z kartonu nie dałoby mu poczucia bezpieczeństwa. A ci na dole to już nie maja nic do stracenia. Choć się Jena po korytarzach nie przespacerował.
Dla niego zyć tu, nawet w wygodnym mieszkaniu, takim jak Artrusa, byłoby udręką...
- A nie słyszysz jak się łomoczą w nocy. Bo pod tobą to chyba już boksy są...
Offline
Dla Artrusa to miejsce było bardzo dobre, bo tutaj nikt, ale to nikt nie zwracał uwagi na sąsiada. Mogliby kogoś zamordować a ci z mieszkania obok ze strachu by nie zadzwonili po CSB. Po korytarzach można było chodzić z bronią a nawet w pancerzu i też nikt nic nie powie. No i nie musiał przed wyjściem codziennie siedzieć przed lustrem i się malować. Robił to tylko gdy miał wizyty na średnich lub górnych poziomach.
- Cóż... łomotali mi w nocy, ale jedna wizyta wkurzonego sąsiada i do tego z moją facjatą potrafi przekonać ludzi do zaprzestania nocnych imprez
Jena wie jak Artrus wygląda bez makijażu. To niech sobie teraz wyobrazi kogoś, kto go pierwszy raz zobaczy i to w dodatku wkurzonego, przy niepełnym oświetleniu. Można się poszczać w gacie majac słabe nerwy.
Offline
- Ta, twój urok osobisty to [prawdziwy atut – tutaj to i CBS by nie przyjechało, by ratować przed takim sąsiadem, czy zabili obok, czy nie. A jak na górze mieszka nie w boksie, znaczy ze jeszcze jakiś ważny. Wesoło tu musiało być...
I tak sobie szli, szli, az opisali osiedle.
Offline