Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2013-06-02 11:23:58

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Indywidualna kwatera Queni

Nie cela, nie izolatka, w sumie nawet nie pokój, ale to tylko nazwa, tak się powiedziało Jamesowi i zaczęli jedi to łapać.
Przenosiny, jak zaplanowano, odbyły się w nocy, karetką z obstawą, na szczęście szybko, sprawnie i bez większego echa, z ulicy nie widać było by wieźli kogoś ważnego (ochrona była po cywilnemu, w cywilnych areowozach). Był także Mavhonic*, w charakterze strzelca, jakby coś, bo do biegania nie nadawał się zdecydowanie. Nawet kiedy miał okazje to pozdrowił Queni uśmiechem.
Po przywiezieniu została wniesiona na górę, na piętro enklawy gdzie się tylko kwatery mieściły i tam właśnie, na końcu, w odosobnionym cichym miejscu zaplanowano jej kwaterę.
(*- ruchy Mavhonica ustalono z graczem go prowadzacym)


Było to pomieszczenie nieduże, może 15 metrów kwadratowych, z  pełnym wyposażeniem jakie może znajdować się w takim małym pokoiku. W kwaterach jedi zazwyczaj było łózko + jedna szafka i to co jedi poprzynosili. Tu po szybkiej organizacji – było wszystko to co miało upodabniać kwaterę do prawdziwego domu. Łóżko, nie szpitalne a zwyczajne cywilne, komoda, biurko, szafa, na wiszących pólkach książki o rożnej tematyce, gazety młodzieżowe i maskotki. Skąd to wszystko? James ogłosił na uczelni i wśród znajomych, ze potrzebuje, bo taka a taka sytuacja. Oczywiście nie powiedział ani słowa o Queni,a o „jakiejś dziewczynce”. Tamci ludzie już osobiście znali Sisca więc wiedzieli, ze to ma sens bo taka „bieda” staje na nogi i można sobie z nia później cyknąć zdjęcie na portal.
Wracając do enklawy. Nawet pościel była nieszpitalna, fioletowa w żółte gwiazdy. Przy łóżko kapcie z futerkiem, choć pewnie Queni nie da rady jeszcze wyjść, ale niech stoją.
Kilka krzeseł, na biurku waza z owocami. Koło drzwi zas ozdobny, rozsuwany parawan a za nim krzesło. Jak konfesjonał to wyglądało. A było usytuowane w najdalszym od łóżka kącie.
Ściany pokryto tapetą w motywy kwiatowe a pod sufitem zamiast jarzeniówki – żyrandol.
Przy łozku szafeczka, na szafeczce woda w szczelnej butelce ze słomką i owsiane ciastka.

Queni dostała oczywiście także cyfronotes – to była rzecz nowa, specjalnie dla niej, ale tez specjalnie zaprojektowana, a raczej zmodyfikowana. W efekcie dało to urządzenie, które prócz wysokiej klasy syntezatora mowy dawało dostęp do schematu enklawy i jej strony w  trybie offline (ale wszędzie można było wejść i czytać), krótkiej charakterystyki każdego mieszkanka świątyni, oraz funkcje komunikatora. Queni mogła połączyć się z każdym kogo miała na liście jeśli znajdował się w odpowiedniej odległości od enklawy i przesyłać oraz przyjmować pliki wielkości średniej jakości zdjęcia.
Miała oczywiście wgrane numery każdego jedi, z którym ewentualnie chciałaby porozmawiać.
Komunikator był tez wyposażony w  kontrolę światła i temperatury w jej pokoiku. A także – choć ta opcja na razie była nieaktywna (trzeba było włożyć bezpiecznik, bo jakby tylko hasło to by złamała) – otwierania i zamykania drzwi swojego „mieszkania”. Będzie więc mogła komuś „nie otworzyć”. Opcje cyfronotesu przewidywały tez pełny dostęp do holo, ale na łączu wąskopasmowym, także na bezpiecznik, oraz kontrolowany przez tutejszego admina – Aleise, która miała w swojej recepcji dużo lepszy sprzęt.
Jako ze cyfronotes był drogi, wprawdzie SIS za niego zapłaciło ale i tak drogi, powleczono go grubą gumą, zbyt ściśle by Queni sama gją zdjęła. To na wypadek rzucania, a także przypomnienie: gdybyś nie rzucała to teraz to urządzenie byłoby lżejsze i poręczniejsze.

Offline

 

#2 2013-06-02 11:34:28

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Przenosiny były dla Queni nieco kłopotliwe i strasznie się denerwowała, jednak odmawiała przyjęcia leków twierdząc, że jakoś to zniesie. I faktycznie, mimo dyskomfortu psychicznego to zachowywała się bardzo spokojnie i nie sprawiała problemów. Zdawała sobie sprawę ,że tylko w ten sposób będzie mogła opuścić szpital na rzecz jakiegoś bezpieczniejszego miejsca.

Jej pokój w Enklawie bardzo ją zaskoczył, bo w życiu nie nie miała tak wyposażonego pokoju. Początkowo tylko rozglądała się z ciekawością i czasowo zapomniała o wszystkich troskach i zmartwieniach. Pokoik bardzo przypadł jej do gustu. A jeszcze większą niespodzianką był cyfronotes. Nie jakiś stary i nie nadający się do niczego, a nowoczesny, zmodyfikowany i w pewny stopniu przystosowany do jej potrzeb. A to jej bardzo odpowiadało. Zrobiło jej się też trochę głupio z powodu tego w jaki sposób naskoczyła na Jamesa w szpitalu. Nie sprawiała więc nikomu kłopotu i była bardzo cichą lokatorką. Większość czasu spędzała na czytaniu różnych artykułów na cyronotesie  a najpotrzebniejsze leki przyjmowała bez większego grymaszenia. Przynajmniej na razie. Co prawda wciąż bała się nowych osób, ale starała się to jakoś przezwyciężać.

Offline

 

#3 2013-06-02 11:43:39

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Tu była utrzymywana w świadomości,  że za tą ściana mieszka ten co to robi, a za tą jedi co jej trzech padawanów zabili, z tyłu to taki rycerz co gra na skrzypcach, ale nigdy po 22. Nie były to anonimowe osoby które przychodziły na leczenie i nie miały osobowości. Tu miała też sąsiadów, żywych i mogła do nich zadzwonić.
Jamesa tylko zapowiadali cały dzień, ze przyjdzie za godzinę, to za dwie, bo coś mu wypadło, przepadło, upadło. Mówili tez ze może przyjść Mavhonic i inni goście, jak już kogoś pozna, a zaproszeń nie musiała nikomu zgłaszać (mogła tez swobodnie napisać do Jenathazy, jeśli był odpowiednio blisko, zasięg sięgał mniej więcej do osiedla Sisca.)
No i w końcu miało nastąpić. Rozległ się dzwonek do drzwi. Wcześniej tylko lampka nad drzwiami informowała ze ktoś wejdzie, kilka sekund na przygotowanie się ze ktoś będzie, kto wejść musi.
Jednak to była wizyta „niekonieczna”, na którą Queni mogła się nie zgodzić, akurat teraz „terapia” przewidziała taki wybór. Była to tez lekcja testowa. Pomyśleć, zastanowić się, jak to jest w prawdziwym domu, powiedzieć „proszę” albo „nie życzę sobie gości”, lub cokolwiek innego.

Offline

 

#4 2013-06-02 11:53:11

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Póki co Queni nie była skora do nawiązywania nowych znajomości i przyjaźni. W spokoju sobie czytała rzeczy, które ją w danej chwili interesowały. I nie były to młodzieżowe gazetki o życiu nastoletnich gwiazd - nie była na bieżąco z kulturą masową. Właściwie to nawet za bardzo się nią nie interesowała. Nie miała ulubionych filmów, zespołów muzycznych czy książek. Za to w polityce lokalnej i Galaktycznej to już nieźle się orientowała. Ale póki co pogłębiała swoją wiedzę o Zakonie Jedi.
Gdy zaś przybył James to przez kilka długich chwil nie dostawał odpowiedzi. bo Queni zastanawiała się nad tym czy go wpuścić. Rozważała dokładnie swoją sytuację i w końcu uznała, że tak trzeba. Póki co była to decyzja podyktowana chłodną kalkulacją a nie zachcianką. Może wkrótce się to zmieni, może zaś jej motywacje tylko się umocnią.
Tak więc Queni zgodziła się na tą wizytę.

Offline

 

#5 2013-06-02 12:00:46

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

James więc mógł wejść i wszedł. W szacie Jedi, tak jak ostatnio. Trochę zmęczony, może i jedi, ale i stres działał na niego, a przenosiny były stresujące – bo mogli ich jednak wyhaczyć i złapać. Poza tym jak się przenieśli tak już James nie spał, nie medytował tylko zabrał się do pracy.
Był więc zmęczony a to dobrze dla Queni świadczyło – nie bezie męczył za bardzo.
Domyśli się ze to ze został wpuszczony było wynikiem kalkulacji, ale kalkulacji w dobrym kierunku. Rozwój zaczyna się od myślenia przyczynowo skutkowego, a nie emocjonalnego typu coś nie tak, to ryczę i zamykam się.
Mistrz nie wykluczał, ze Queni, będąca poniekąd istota której naturalnym światem jest holonet, nigdy nie osiągnie pewnego poziomu, w którym realny świat będzie dla niej wystarczająco ważny, ale tak już było, taka była sytuacja.
Tak czy owak James wszedł, stanął tuz przy drzwiach, uśmiechnął się pogodnie.
- Witaj, Queni. Odpoczęłaś już po podróżny? – i nie pytając o nic, obszedł parawan i usiadł na krześle, za nim. Queni teraz widziała go, ale miała wrażenie, ze on nie widzi jej przez ten parawan.

Offline

 

#6 2013-06-02 12:15:04

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Póki co właśnie tak było - świat realny nie był dla niej wystarczająco atrakcyjny i środek ciężkości skierowany był na ten wirtualny. Owszem, tęskniła za słońcem, wiatrem, trawą i innymi tego typu rzeczami. Ale póki co w obliczu strachu o własne bezpieczeństwo to właśnie holonet wygrywał ,gdzie była nie tylko bezpieczna ale i groźniejsza od jej prześladowców.
Jej nastawienie raczej prędko się nie zmieni.
Gdy James wszedł to Queni podniosła wzrok i przyjrzała mu się. Póki co nie rozpoznawała u niego objawów zmęczenia. Pod tym względem była nieco upośledzona, nie miała takiego obycia z istotami innych ras, najczęściej kontakt miała z ludźmi i omwatami. Więc sylwetka barabela była dla niej małą zagadką. Ale powoli się uczyła.
Jamesowi nie odpowiedziała też od razu. Zastanowiła się chwilę,, po czym jak zwykle przemówił za nią komunikator.
- Tak. Przeglądam włąśnie informacje o Jedi

Offline

 

#7 2013-06-02 12:20:56

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

- I jak, interesujące? – zapytał James, nie z drwiną az  ciekawością. Był świadom ze czytanie o jedi nie było najbardziej porywającą rzeczą na świecie, jednak było to już jakieś zapoznawanie się ze społecznością. Wymuszone brakiem innych perspektyw zdobywania informacji. A co tam było – najważniejsze rzeczy. Biorąc za przykład Asyra, to data urodzenia, pierwszy mistrz, szkolenie u Jamesa, później opis jego wypadku i cudownego przebudzenia, powrót na Coruscant, rehabilitacja. Notatka o tym jakie robi postępy  - bo to padawan. Historia Jamesa tez tam była. Było też to czym się zajmuje teraz. Sporo zdjęć.
Były na stronie także informacje o samej enklawie jako lokacji, jak wygląda, w co wyposażona, gdzie ulokowana, zdjęcia i filmiki.

Offline

 

#8 2013-06-02 12:38:06

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Queni właściwie teraz czytała głónie o Zakonie jako o organizacji. O Jedi pomieszkujących w Enklawie przeczytała już wcześniej - wolała  wiedzieć z kim przyjdzie jej rozmawiać. Wyrabiała sobie już jakąś opinię na temat danej osoby i czy warto z tym kimś rozmawiać, lub czy może lepiej jej unikać.
O Jamesie zaś już wcześniej co nieco poczytała - jeszcze gdy była więziona. O nim miała więc dużo więcej informacji, bo włamywała się do niektórych baz danych. Wtedy jeszcze miała taką możliwość.
- Może być
Głos z syntetyzatora sugerował lekkie znudzenie. Takie czytam bo nie mam nic innego do roboty. Ale na szczęście nie narzekała ani nie kaprysiła że chce coś innego do czytania. Jak na razie zachowywała się wzorowo.

Offline

 

#9 2013-06-02 12:42:20

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

James powiedział by że na razie zachowywała się niekłopotliwie.
- Chcesz może jakąś książkę? Jest tu trochę... przygodówki jakieś... – pochylił się do przodu by wyjrzeć na grzbiety książek. Nie były to jakieś wielkie zbiory, ot co kto dał a co jest w miarę miłe do czytania. Ale przygodówki zazwyczaj są przyjemną lektura. Bo strona w trybie offline szybko się „przeczyta”.

Offline

 

#10 2013-06-02 12:52:56

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Queni spojrzała w tamtą stronę i przyjrzała się tytułom książek. Nie rozpoznawała żadnej, ale po chwili namysłu uznała, że warto chyba nadrobić zaległości. I tak póki co nie miała nic do roboty. Jamesowi kiwnęła więc głową na znak, że się zgadza.
Omwatka zastanawiała się też po co on tutaj przyszedł. Wciąż doszukiwała się jakichś ukrytych znaczeń w tych wszystkich wizytach. Zdawała sobie też sprawę że wkrótce wrócą do tematu jej zeznań i wtedy będzie musiała się podzielić z nimi swoją wiedzą. A to sprawiało, że czuła się troszkę niepewnie.
- Coś fajnego?
Zapytała w końcu. Może James akurat znał jakąś ciekawą książkę wartą przeczytania.

Offline

 

#11 2013-06-02 12:58:56

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Niestety zeznania były koniczne, ale o tym akurat James w tej chwili nie myślał. Pewnie niebawem sobie przypomni a wtedy sam tych z SIS ponagli by przyszli, zrobili swoje i by to już było za nimi.
- Ja w twoim wieku czytałem serie Astro 23, to o przemytniku który w każdym tomie ma przygody w innym układzie. Ostatecznie nie łamie nawet prawa, bo to książka dla młodzieży, ale bardzo piękne opisy planet. Teraz się zaczytują w Likki Luli, a to z kolei jest o szkole i nastolatkach które co rusz mają problemy z chłopakami,a  rzecz się dzieje na Coruscant

Offline

 

#12 2013-06-02 13:07:21

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

O konieczności zeznań to ona sama też wiedziała, co nie zmieniało faktu że na samą myśl o tym robiło jej się nieswojo. Ale wiedziała, że ten dzień kiedyś nadejdzie. I był on co raz bliżej.
Pierwsza książka nawet ją zainteresowała, chociaż wzmianka o nie łamaniu prawa troszkę ją rozczarowała. Podejrzewała że seria ta będzie dosyć ugrzeczniona, by mogły ją czytać też dzieci. Ale lepsze to niż nic.
Zaś opis kolejnej książki ją zniechęcił i tylko cicho prychnęła. Nie interesowały jej problemy nastolatków i ich dylematy miłosne. Romansidła nie były w jej stylu. A przynajmniej tak póki co uważała.

Offline

 

#13 2013-06-02 13:17:48

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Czasy się troszeczkę mieniły a za nimi literatura, niestety. Na pułkach w tym pokoju były tylko rzeczy lekkie. Może i Queni była w stanie przerobić naprawdę ostre tematy, ale nie było to dla niej wskazane. Czytanie bezrefleksyjne pogłębiłoby problemy z nierozumieniem emocji.
- Okej, to powiem ci pewną tajemnice. Jak byłem trochę młodszy od ciebie, można by powiedzieć ze coś koło Sisca – ile Sisco miał rozwojowo lat było cały czas nie do ustalenia, bo w sumie to miał 4 miesiące, nie mógł za wiele się rozwinąć, jednak w tej chwili James dałby mu książkę dla 12-13 latka, i o sobie z tamtych czasów mówił
- To w najwyższej tajemnicy przed światem czytałem ta książkę – wstał, pozornie nie zwracając uwagi na Queni i wyjął spośród rzędu tytułów jedną, trochę zniszczona, najwyraźniej kochaną przez kogoś, książkę w żółtozielonej okładce.
- Jaskółeczka. O osieroconej dziewczynce która miała niesamowitą wyobraźnię a jej świat był naprawę wyjątkowy – książka ucząca uczuć i wyobraźni przede wszystkim. Bohaterka była dzieckiem, nie nastolatką. Czytelnik poznawał ja w wieku 8 lat, kiedy została adoptowana. Ani ona ani nowa rodzina nie byli gotowi na nowe uczucie, dziewczynka uciekała z domu, w lesie budowała sobie szałasik i wszystkiemu naokoło nadawała imiona i osobowość – drzewom, znalezionym przedmiotom i zwierzętom. Cała powieść dążyła do jej integracji z rodziną adopcyjną, która powoli bo0haterka wprowadzała do swojego świata. Oni ją zaś przez to do swojego.

Offline

 

#14 2013-06-02 13:30:40

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

Na ciężkie tematy nie miała ochoty. Lekka książka przygodowa by jej pasowała, ale romansidła dla nastolatków już nie. Ale James nie mół tego wiedzieć, bo Queni wciąż milczała i tylko obserwowała co on robi. Poza tym sama jeszcze do końca nie wiedziała w czym zagustuje.
Gdy zaś James zwierzył jej się z tego co kiedyś czytał to z zainteresowaniem spojrzała na to co trzymał w ręce. Ale po chwili się zawahała. Ta książka by do niej pasowała, bo sama była w nieco podobnej sytuacji. Ale z drugiej strony nie chciała się do tego przyznać a zwłaszcza przed kimś dla niej obcym.
Jednak musiała się w końcu kiedyś przełamać o nieco otworzyć bo sobie z tym wszystkim nie radziła.
- Ok
Wydukał za nią cyfronotes i sięgnęła ręką ku książce. Była co prawda za daleko, ale ten gest oznaczał, że chce ją przeczytać. Po chwili zaś dodała.
- Przepraszam. Za moje zachowanie w szpitalu. Ja... spanikowałam

Offline

 

#15 2013-06-02 13:48:47

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Indywidualna kwatera Queni

James zaś z powodzeniem udawał ignoranta który absolutnie żadnej aluzji nie widzi. Nie podejrzewał Queni, ze i ta nie zobaczy, ale udawał taką obojętność właśnie dla jej spokoju. Takie: nie bój się, ja absolutnie tego tematu nie poruszę (poruszy go za x czasu, kiedy będzie widział, ze można). Poza tym sam powiedział jej swoją tajemnice, czy teraz mógłby naruszać jej sekrety?
James stojący teraz przy półce z książkami spojrzał w bok delikatnie.
- Rozumiem. Nic się nie stało. Ale spróbujemy nad tym popracować w swoim czasie – po czym podszedł, powoli, nie zapowiadając się jakoś specjalnie, położył książkę na pościeli, i odszedł do „swojego kąta”

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.scaniatransportvs.pun.pl www.naszaf.pun.pl www.eve.pun.pl www.battlecraft.pun.pl www.najciekawsze.pun.pl