Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Niewyszkolony Mocowładny
- No to ci się opłaciło. Miód jest drogi -zauważył. Nie sprawdzał nigdy za specjalnie cen, ale na pewno było to kilkadziesiąt kredytów za litr. I chociaż bał się reakcji alergicznej, to bardzo był chętny by tego spropagować.
Offline
- Dlatego się nie chwalimy – Asyr pociągnął Sisca za lufę do ławki, gdzie usiadł i zaciskając kolanami słoik zaczął go otwierać. Stękał, jęczał, wzdychał, aż w końcu otworzył – bez używania Mocy.
- Nie wiem kto zakręca te słoiki... Gdzie ja miałem łyżkę...
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Oczywiście się zbliżył i stojąc już wręcz nad Asyrem pochylił łeb by obserwować. Widział i zmagania, a później tą dziwną konsystencję w słoiku. Pierwszy raz widział taki „prawdziwy” miód, nie ze sklepu – ze sklepu to płynny cukier, tak jego mama mówiła, a on miał w diecie wydzielaną sacharozę.
- Nie widzę pyłku... – zawyrokował przyglądając się masie.
- Propolisu tez nie...
Offline
- A miód widzisz? – zapytał „poważnie” bothanin, macając się po kieszeni by w końcu wydobyć łyżeczkę. Miód pachniał delikatnie. Asyr to czuł – Sisco pewnie tez, jak się pochyli. Bothanin wolną ręką (trzymając słoik między kolanami) wymacał pysk swojego towarzysza, nabrał łyżeczkę miodu i podał mu „do buzi”, nie pierwszy raz zresztą więc wiedział jak.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-Miód widzę. I czuje – czuł zapach. A samo karmienie go łyżeczką nie było trudniejsze niż karmienie dziecka – było łatwiejsze bo nie trzeba było się wydurniać i obawiać, ze opluje. Brał łyżeczkę między płytki szczękowe. Nie mógł wylizywać, więc tylko „zbierał to co było na łezce,a trochę zostawało. By połknąć musiał – co tez zrobić – podnieść na chwile głowę do góry. Za chwile już czul smak, kiedy ładunek poruszał się do przełyku po jego własnym organicznym nabłonku.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Sisco patrzył w niebo jakby tam czegoś szukał. Może odpowiedzi?
- Słodkie... – nie próbował innych miodów. Jako owadowi – słodkie mu smakowało, ale nic prócz tego ze „słodkie” powiedzieć nie mógł.
- Nie czuje ani propolisu, ani pyłku. Czuje słodkie. Oszukali cie... – cichy syk ciężkich tłoków zasugerował ze Sisco wrócił „spojrzeniem” i położeniem łba do Asyra.
- A ty czujesz?
Offline
- No pewnie ze tak! – rzucił Asyr z pasją bo on akurat znał smak różnych miodzików.
- Chcesz jeszcze? – Jednak zanim nabrał łyżeczkę, znieruchomiał, a jego dziwna mina dała do zrozumienia, ze coś wyszedł.
- Mistrz idzie! – szepnął, ale pewnie za chwilę James sam wejdzie w pole widzenia Sisca. Był po cywilnemu,z teczką, z surowa miną, nie najprzyjemniejszy w aurze Mocy. Coś go dziś, mówiąc kolokwialnie: wkurzyło.
- Dzięki mocy ze jesteście tu we dwóch. Jakbym miał najpierw jednego,a później drugiego ganiać, to sobie tego nie wyobrażam...
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
- Mistrz James? -zdziwił się. O tej godzinie to by się go nie spodziewał. Warto zaznaczyć, ze Sisco wyrastał już z chęci bycia ze wszystkimi na Ty i do Jamesa sam zaczął zwracać się per mistrzu, tak mu było lepiej. Odwrócił się do barabela i mruknął doń wdzięcznie na przywitanie, i chyba trochę na rozluzowanie, bo jakiś on wojowniczy dziś. Do podobnych doszedł wniosków sam – ktoś Jamesa wkurzył.
- Dzień dobry. Tak, jesteśmy... – już nie zapytał „a co takiego”, bo pewnie zaraz mistrz sam powie. Zabierze mi Asyra – pomyślał.
Offline
Dobrze pomyślał, ale tylko połowicznie. James westchnął patrząc na Sisca przy Asyrze z miodem w łapie. Zabawne, ale to go nie rozśmieszyło.
- T'kul przewrócił się w domu i ma amnezje - pauza, na zdziwienie typu „coooo”? Asyr zakaszlał, ale James nie pozwolił mu teraz pytać.
- Na dolnym mieście już narobił sobie biedy. Musimy to pozamykać. Tak, też mi się to nie podoba. Dlatego ty Asyr, udasz się do jego miejsca zamieszkania, dolne miasto, osiedle pogodne, mieszkanie 666 na 6 pietrze. Spotkasz się z mafią, spłacisz ich, o ile dług nie jest za wysoki, wymówisz mieszkanie, wyrejestrujesz świadczenia i przeprosisz za T'kula każdego kogo spotkasz... – Asyr aż się zaczerwienił ze złości, a tymczasem James odwrócił się do Sisca.
- A ty Sisco pójdziesz do szpitala i zrobisz wywiad, zbierzesz wyniki badań, zrobisz testy i sporządzisz mi z tego notatkę. On nie pamięta języka więc pobierz sobie jakiegoś translatora
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Gdyby mógł, zrobił by wielkie oczy.
- Ale... mistrzu... ja? To chyba o Maca chodzi... – nie wierzył, ze mu James mógł kazać zrobić coś takiego. Mu, takiemu „o”? Przecież to jest poważna sprawa!
Offline
Tak, takiemu „o” mu. Czas nauczyć Sisca czegoś nowego – pewności siebie, poczucia własnej wartości. Nie był wcale mniej wartościowy, mógł tez robić coś, co było potrzebne Jamesowi.
Jedi spojrzał na niego z pobłażliwa miną nie obejmująca sztucznych oczu.
- Wyśle ci kwestionariusz. Sam masz amnezje, kto to zrobi lepiej, niż ty? Spokojnie, pamiętaj ze to T'kul. Sa rzeczy których się nie da popsuć...
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Poczuł się bardzo dziwnie, ale przyjemnie. Taki potrzebny. Chociaż – wcale to nie miało być chlubne ale od czegoś trzeba zacząć.
- Dobrze, mistrzu – skłonił się po swojemu.
Offline