James - 2013-03-22 21:09:27

Parków w całym Galactic City jest zatrzęsienie. jest jeden największy - w ogrodach Gwiezdnej Kopuły, oraz sporo mniejszych, osiedlowych, czy  ogólnodostępnych, nie tylko na wyższych, ale i na średnich poziomach. oczywiście jak łatwo się domyślić, te na średnich są trochę "słabsze jakościowo" i zazwyczaj nieprzyzwoicie obsrane przez psy. Tu, na wyższych poziomach do większości publicznych parków psów wprowadzać nie wolno. A w niektórych są na etatach droidy do pilnowania dzieci by rodzice mogli się zrelaksować.

Park zachodni ma powierzchnie około hektara - jest to więc jak na realia stolicy - duży park, choć tylko pare alejek, trochę drzewek, w większości sztucznych i kawałek stawiku. Za to trawa jest prawdziwa, ze dwa drzewka też - otoczone płotkiem. rabaty z kwiatami, czasem pracują zraszacze co wywołuje radość u dzieci. ławki, śpiew ptaków z głośników i generatory ozonu, by spacerowicze czuli "świeże powietrze jak po burzy"

James - 2013-03-22 21:30:35

James znalazł się tu koło godziny dwunastej. O tej porze park nie był zbyt uczęszczany, plaga były dzieci z babciami – te małe, bo starsze, jak i rodzice byli teraz w innych miejscach. Jednak – była to dobra godzina by tu przyjść w szatach jedi, z uczniem który badał sobie drogę białą laską i był dość nędznej postury. Chociaż się poprawiał. Asyr dostawał codziennie silne leki, obecnie już mógł spokojnie odbyć wizytę w parku, jak i spacer po nim. Miał n sobie szaty padawańskie, a na nosie ciemne okulary – nałożone jednak na opaskę przewiązująca oczy. Okulary odwracały nieco od niej uwagę, choć i tak na Asyra zerkano częściej niż na Jamesa. James przestawał być ciekawy.
Tutaj jednak znaleźli sobie ławeczkę z dala od drzewek i stawiku, mało atrakcyjna więc i rzadko uczęszczana. Tu James posadził Asyra, i siebie zaraz obok.
- Poznajesz ten park? – zapytał. Asyr uniósł głowę, jakby chciał wywęszyć wygląd parku.
- Tak sobie...
- To park zachodni. Sisca jeszcze nie ma, ale jesteśmy trochę wcześniej. Niebawem go poznasz

James był osobą dość zalataną, choć – co wielokrotnie zaznaczano – nigdy na to nie narzekał. Zamiast tego organizował sobie czas tak, by wykorzystać go maksymalnie. Niestety obecnie spotkanie zarówno z samym Asyrem jak i samym Sisciem byłoby marnotrawstwem. Z racji w pewnym sensie podobnych problemów – wziął ich dziś razem. Poza tym za chwile miał kolejne spotkanie w tym parku. Oszczędność maksymalna.
- Czasem podrzucam go Leri. Mają prawidłową relacje, słucha się jej.
-Ma to związek z czymś konkretnym?
– zapytał Asyr
-Oczywiście. Z osobowością. Leri to inny model osobowości niż ja czy Mac. Bardzo wartościowa dla takiego dziecka.
Asyr zacisnął szczeki. Leri chodziła mu po głowie od czasu ich spotkania. Teraz już wiedział, ze to rycerz jedi i mistrzyni tej padawanki od Maca. Czyli bardzo doceniona przez Jamesa. Asyra kluła zazdrość. Pomyślał sobie, ze pokaże teraz – na Siscu – jak wspaniale sobie radzi z takimi „maluchami” i zdobędzie podziw mistrza. To nie może być trudne, co z tego, ze cyborg, to tylko materia,a  wygląd nie jest ważny. A już na pewno nie dla ślepca.
   James uśmiechnął się, jakby słyszał te mysli. James nie był w ciemię bity. On już ten materiał znał. Dziś jego uczeń nauczy się bardzo ważnej rzeczy.

Sisco Hasupidona - 2013-03-22 21:53:14

Tymczasem bohater spektaklu i niewiadoma dla Asyra się zbliżał. Nie wiedział, ze dziś James nie będzie sam, ale był plastycznym stworzeniem. I na tyle już silnym w sobie, by czuć się na siłach ustawienia każdego. W domu bowiem – czy to wynikało z typu osobowości czy z czegoś innego – za specjalnie wychowywany w rygorze nie był. To tez widać było teraz, gdyby ktoś patrzył. Albowiem nadchodził z matką. Łaził więc na wszystkie strony i rzucał się na kosze na śmieci, które na szczęście tutaj tez były elastyczne, jak pod szkołą. Mruczał przy tym i świetnie się bawił, ignorując nawoływania Ruth. No dobrze, przychodził – jak aktualnie nie widział ciekawszej perspektywy, ale częściej pani Aldaks musiała po niego iśc, brać za uprząż i odciągać. Na to na szczęście nie reagował oporem. I tak szli, a Ruth żałowała ze nie wzięła męża – jego Sisco bardziej słuchał.
Ujrzała w oddali dwa płaszcze jedi. Zdziwiła się bo ona tez nie wiedziała o uczniu, nawet nie wiedziała że to uczeń Jamesa. Po prostu – jakiś padawan.
- Sisco, patrz, James – pokazała palcem na nich, tak by olbrzymia maszyneria człapiąca teraz przy niej złapała trop. Pozbawiona oczu kopuła skierowała się we wskazanym kierunku, zamarła i zareagowała niskim, bardzo ciepłym „mghrrrrrrrh”. Następnie to Sisco z gracja kłusującej banthy ruszył w kierunku znanej mu buzi. Nie stąpał głośno, a przynajmniej nie tak, jak to by z jego masy można było sądzić, choć Asyr na pewno rozpozna nietypowe kroki.
- Jameeeeees.... – wycharczał radośnie głębokim, mocnym i odrażającym basem, nie pasującym do osobowości dziecka.

James - 2013-03-22 22:10:46

- Z osobowością- mruknął sobie Asyr. I usłyszał coś. Z dużym opóźnieniem, powinien być usłyszeć go wcześniej, a  jeszcze wcześniej wyczuć. Tu jednak nie dość ze z opóźnieniem wszystko się stało, to i odwrotnie. Najpierw usłyszał te dziwne kroki,a  później wyczuł czyjąś rozmigotaną i niewyraźną aurę. Słabo, przez własne niedomaganie, ale czuł – dwie istoty zorientowane na nich. Uschnąłem się. Idzie. Juz go „widział”. Ale kiedy usłyszał go znowu, mina mu z\rzedła.
Co za głos...
Za to James cieszył się już całym sobą, wstał, i wyszedł na spotkanie.
- Siscuś! Maleństwo ty moje! – rozłożył ręce na boki by durastalowy kolos „wpadł” mu w objęcia. Nie bał się, wcale, wiedział, ze nic się nie stanie. Dobrze ta dusze znał
- No chodź, no chodź, no chodź! – teraz dostojny mistrz jedi pieścił się tymi słowami i słychać było usmiech w głosie. Ogólnie ostatnio James był promieniującym szczęściem, macowi się polepszało, stał się cud Asyrowego przebudzenia, i oto widzi Sisca którego można niuńkać do woli!

Sisco Hasupidona - 2013-03-22 22:25:42

W miarę zmniejszania odległości kroki były głośniejsze i gwałtowniejsze, ale nie cięższe – wręcz przeciwnie, bardziej dynamiczne. Biegł, teraz hamował, by wpakować łeb między ramiona Jamesa, mrucząc i gruchając głośno. Az nawet zaczął piszczeć na wysokie tony, tak się nakręcał dzisiejszą energii Jamesa. Mistrz mógł czuć w nim przyspieszenie pulsu – nawet nie w mocy,a  rekami, kiedy tak bardziej go objął, gdzieś tam z  tyłu było miejsce do wyczuwania pulsu. Ale to przyspieszenie to z  radości. Tylko z czego się cieszył? Bo James się cieszy.
Po kilku chwilach już się uspokoił, a ruchy straciły na gwałtowności. Teraz jakby oczy przymykał i pozwalał się dopieszczać.
- Wiesz co, James, do twarzy ci z  uśmiechem – zauważył spontanicznie i nawet zabrzmiał w tym jak dorosły. Z resztą wyglądał poważnie – nawet kiedy się bawił, to w końcu kawał droida.
W odpowiednim czasie dostrzegł też Asyra – którego widział wprawdzie wcześniej, ale wcześniej nie był on ważny, dopiero teraz, jak już złapał sobie Jamesa. Nic jednak nie powiedział póki co, tylko się przyglądał.
Miedzy czasie dogoniła go zdyszana Ruth.
- Oh, mistrzu, gdyby to nie był mistrz to bym się naprawdę wystraszyła... – ona tez zauważyła Asyra, ale – tez nie powiedziała nic, czekała, aż James ich przedstawi.

James - 2013-03-22 22:48:44

- Do twarzy mi z uśmiechem? No kochany jesteś – położył obie ręce na siatce i „poczochrał” szurając paznokciami po metalu, co słyszał dalej siedzący Asyr, i zastanawiał się cały czas „jak to wygląda”. Próby sondowania Mocą spełzły na niczym – Asyr ani nie miał sił, ani tez specjalnie nie umiał tego robić.
Kiedy mamusia dobiegała, James trzymał policzek na siatce Sisca
- J ja się pani nie dziwie, powiem szczerze ze na pani miejscu już bym zaczął powoli siwieć ze strachu, ze taki kochany malutki Sisco w ogóle mnie nie słucha. Chyba będziemy musieli popracować troszeczkę nad zmienią modelu wychowania – nie karcił, sugerował. Sisco był pierwszym dzieckiem Adlaksów, i nie było to zwykłe dziecko. Czasem nad dwulatkiem, którego spokojnie bierze się za kołnierz i niesie przed sobą rodzice nie mogą zapanować. A co dopiero, kiedy dziecko wazy dwie tony i ma intelekt energicznego siedmiolatka. Takie dziecko (co zresztą James po Siscu już zaczynał dostrzegać) nauczy się w końcu, ze jego fizyczność zapewnia mu bezkarność.
Teraz jednak przyszła kolej na Asyra.
- Asyr, podejdź tu. To mój uczeń Asyr. Siscowi kiedyś wspominałem. To ten, co był w śpiączce. Zdarzyło się coś niebywałego – obudził się i jest tu z  nami
Asyr zawstydził się bardzo. Nie miał jeszcze wystarczająco futra na twarzy, by kryło rumieniec, więc widać było jak się zaczerwienia. Nie zamierzał się jednak temu poddać. Wstał powoli, chwytajac swoją laskę i zrobił kilka kroków w kierunku głosu, za bardzo jej nie używając, jakby się wstydził. Zatrzymał się kawałek za Jamesem i lekko ukłonił.
- Asyr Kai, padawan mistrza Jamesa  -to ostatnie wypowiedział tak ze trudno mu było ukryć dumę z powodu bycia padawanem mistrza Jamesa. Mistrz zaś sięgnął ramieniem, zgarnął drobnego bothanina i przyciągnął bliżej do siebie.
- On tylko na razie taki chudy, już się poprawia! – zapewnił, zanim pani cybernetyk się przelęknie. Jednak – złapanie Asyra miało większy wgląd na Sisco, tego trzeba zapoznać.
W tej chwili James był bardziej pewien reakcji Sisca niż Asyra.

Sisco Hasupidona - 2013-03-22 23:04:37

Ruth objęła działo jak armata. Była bardzo wysoką kobuetą, robiła to z łatwością. Dla Sisca była to słaba pieszczota, w działach miał słabe czucie. Czuł się jednak „złapany” przez taki gest. Dobrze wiedział, ze rodzice mu dyscypliny nie wstawiają. I nie chciał tego zmieniać, toteż jak James ośmielił się wyjść ze swoją uwagą to nawet warknął cichutko. Później jednak ciekawość go uspokoiła, choć względem Asyra był... ostrożny? Asyr był trochę straszny w jego oczach,. Taki białoróżowy, w ciemnych okularach, taki, no – dziwny,a  co dziwne to straszne, jak potworki w bajkach. Sisco był już odpowiednio przygotowany do dziwności, sam w końcu należał do tej kategorii, ale to nie oznacza ze czasem się nie bał.
Pani doktor była poruszona.
- Witaj, Asyrze, miło mi cię poznać. Nie znam tej historii, ale mam nadzieje poznać ją niebawem – nie wyciągała ręki, nie cchiała już go kłopotać. A i szczerze mówiąc – to ją tkliwe historie mistrzowsko-uczniowskie niewiele obchodziły. Każdy ma jakaś wzruszająca historie do opowiedzenia.
Oczywiście jeśli James zgłosi się do niej o poradę jak do cybernetyka – wtedy historię Asyra pozna.
- Ok, jak się umawialiśmy. Sisco dla was, dla mnie dwie godziny na kosmetyczkę. Zgadza się? – wyszczerzyła do nich zęby. Sisco zas stał jak zaklęty i gapił się na Asyra. Ale akurat nie widać było ze się na niego gapi.

James - 2013-03-24 00:23:32

- O jaki bunt! – zauważył James, jednak jego głos nie nabrał ostrości. Jednak tak bezpośrednio wobec matki przy światkach i w publicznym miejscu nie zacznie Sisca wychowywać. Oczywiście odnosiło się to do warknięcia. Nie chciał być mały wychowywany, i to normalna reakcja. Ale nie z Jamesem takie numery!
- Oczywiście, i tak my lepiej na tym wychodzimy. Nie żebym miał coś do kosmetyczek – podniósł ręce w pokojowym geście.
- Nawet raz byłem. I na solarium też – skinął głęboko głową. U kosmetyczki był jakiś czas po operacji na zabiegu ściągania łusek,a  na solarium kilka razy jak go spryszczyło po misji na Felucji – okazało się ze ma uczulenie na ten krem do leczenia tego (na wiele medykamentów niestety był uczulony co Ruth jako jego chirurg wiedziała), dlatego poszedł wysuszyć pryszcze. I pomogło!
Stojący obok Asyr zrobił kwaśną minę. Nie było mnie tylko siedem lat,a  przez ten czas mistrz był u kosmetyczki, na solarium i Moc raczy wiedzieć gdzie jeszcze.
Ale nie wyszukiwał. Skupiał się na Siscu. Czuł na sobie jego dominujący ogrom i było mu z tym bardzo nieswojo.

Sisco Hasupidona - 2013-03-24 18:47:54

Powiedzmy ze to akt miłosierdzia względem was – odparła na to pani mama, wyraźnie tonem wypowiedzi dając do zrozumienia, ze ona nie ma czasu stać i gadać o dupie Maryni. To, ze James nigdy tego nie pokazywał to nie oznaczało,ze inni też są tacy. Ruth była normalna, zwykła babką „zalataną' a teraz się dziecka pozbywała i się cieszy. Wprawdzie zabranie Sisca do kosmetyczki wcale nie musiało być tragedią, na pewno byłby grzeczniejszy niż 'zwykłe” dziecko, (by się tylko trochę „kręcił pod nogami” i wypytywał, jednak jak można go zostawić w zaufanych rekach, to dobrze.
Ruth objęła Sisca ramieniem za pysk – od dołu.
- No, mamusia idzie. Bądź grzeczny i nie rozrabiaj, bo mistrz James mi wszystko powie, czy ty grzeczny byłeś. Dobrze, panowie, bawcie się dobrze – jeszcze Sisca pogłaskała (jakby miała nadzieje,ze jednak się rozpłacze i pobiegnie za nią krzycząc „maaaamaaa”), do Jamesa się uśmiechnęła. Do Asyra... też, wiedziała ze on tego nie zobaczy, ale James zobaczy, a o jego opinie tu chodziło. I odeszła.
Jak można było się domyśleć – na Siscu to wrażenia nie zrobiło. Lepiej – chyba się ucieszył, ze mamuśki już nie ma, bo zaczął głośniej mruczeć i powoli zbliżać się do Asyra,z  łbem nisko pochylonym. Po chwili pewnie padawan poczuje coś jakby długo wstrzymywany bardzo silny, ciepły wydech, zalatujący trochę bananowym deserkiem dla małych dzieci.
- Ja pamiętam jak James opowiadał mi bajkę o uczniach i tak mi bardzo było szkoda Asyra... – wyznał naprawdę szczerze i zaraz tez wcisnął łeb pod brodę nieszczęśnika. Oczywiście „wcisnął” nie należy dosłownie rozumieć.  Inaczej - nawiązał kontakt fizyczny.
- Nie przejmuj się Asyr. Jeszcze urośniesz. Ja urosłem 250 gram od kiedy mieszkam z Ruth i Starma

James - 2013-03-24 19:40:04

- Dobrze, miłej zabawy- pożegnał się James i nawet chwilę patrzył za nia, podczas kiedy obok, na wyciągniecie ręki dosłownie, zaczęły zachodzić całkiem ciekawe rpocesy. James zerknął w boki ujrzał napierającego Sisca. Musiał nisko ten łepek pochylać bo Asyr mały. I już w górę nie urośnie. Ale James wiedział, o co chodzi z  tym rośnięciem i cieszył się ze „Sisco urósł 250 gram”. To bardzo dużo.
Asyr zaś – wyraźnie się speszył i zestresował. Ten głos był dla niego bardzo dotkliwy i uruchamiał wyobraźnie. Sisco był straszny, nawet jeśli się go nie widziało. Wtedy nawet straszniejszy. Moze z powodu tej swojej śmiałości?
Asyr nie wiedział, co ma zrobić z rekami.
- tak, ja też urosnę, ja... co ty robisz?-  zamarł kiedy poczuł metal gdzieś pod broda. Zaraz mi przegryzie tętnice szyjną – pomyślał. Położył dłonie na powierzchni „agresora”
- Mistrzu, mistrzu, on coś robi! -  James patrzył na to z boku i przypominał sobie właśnie teraz stare czasy. Wyraźnie widział zmianę. Miejsce brawury zastąpiła panika wraz z utrata zdrowia. Logiczne i usprawiedliwione – jednak Asyr to jedi. On ma to w sobie pokonać, bez wnikliwej psychoterapii.
- Nie denerwuj się, Asyr. Mistrz twój mówi ci że nie ma się czego bać, to znaczy że nie ma, jesteś bezpieczny. Uspokój oddech i puls, on to czuje i może się denerwować.- Sięgnął ręką by położyć ją na ramieniu ucznia. Był szorstki i wymagający, ale opiekuńczy zarazem. Nie było zagrożenia.
Do Sisca nie wykonał póki co żadnego gestu, pozwalając mu być nadal stroną aktywną. Planował terapie Sisca z pomocą Asyra, a wyszła terapia Asyra przez Sisca z drobną asystą Jamesa.
Tez dobrze! Widać było wpływ szkoły na nim.
- Eeee... mistrz opowiadał. Aha. to... nie przejmuj się mną – zrobiło się głupio Asyrowi, bo jemu tez mistrz opowiadał, a on nic nie mógł zapamiętać...

Sisco Hasupidona - 2013-03-24 20:12:04

Sisco trochę się spiął, spodziewał się bowiem że zaraz James zacznie ucznia bronic. Ale nie. Tylko ciche „mhrr?” pomknęło w eter. O co chodzi? No ale – nie zabraniają. Mimo to Sisco urwał kontakt, został blisko, ale na dystans. Dziwny Asyr. Tak, Sisco widział, ze jest niewidomy, ale Ana ze szkoły tez była,a  można było się do niej przyklejać do woli. Była wesoła, przytulała, no po prostu była fajna. Sisco nie traktował jej inaczej. Więc i Asyra nie.
Jeszcze chwile stał, dumał, i... i skierował łeb do Jamesa. Jemu począł wciskać pod pachę pysk jakby mówił do Asyra: nie to nie, w dupie cie mam. Ja tu z głodu nie zginę.

James - 2013-03-24 20:26:02

- No, kontakt urwany -  zwrócił się James do ucznia, kiedy gładki Siscowy ryjek począł go napastować. Nie za specjalnie głaskał, ale nie mógł też tego ignorować.
Asyr spuścił głowę. Był teraz cały różowy.
- Mistrzu... kiedy ja... ja.... – przygryzł wargę, składając laskę segment po segmencie, by zaraz ją umieścić w kieszeni
- No bałem się no...
James cmoknął, czym wyraził dezaprobatę.
- Dobre tłumaczenie dla każdego, ale nie dla padawana jedi. Powiedziałem ci – to nie jest zagrożenie. Jeśli będziesz ustępował strachowi w sprawach tak prostych i błahych, co się stanie potem? Mówiłem – wyrównaj oddech, uspokój puls
Asyr wyglądał na zdruzgotanego.
- I nie zapatruj się w swoje uczucia. Nie przyglądaj się nim. To nie medytacja, rozgraniczaj sytuacje – teraz pogłaskał Sisca już otwarcie, popukał z boku, by ten skupił się na czymś innym niż słuchanie ich.
- Jeszcze raz -polecił i po prostu odszedł od Sisca, bardzo szybko i bez ostrzeżenia, dosłownie w połowie pieszczoty, by Sisco został w stanie zastanawiania się o co chodzi. By sytuacja nie była dla niego jasna.

Sisco Hasupidona - 2013-03-25 22:49:51

Tak tez się stało, to było jak zachłyśniecie się. Nawet „poleciał” trochę do przodu jakby tracił równowagę. Odstawił nogę w bok. Trzymał łeb nisko i tak jakby patrzył na Jamesa wilkiem. Oczywiście zastanawiał się, o co chodzi, ale była to gra z Jamesem, nie z Asyrem. Zajmie mu to na pewno kilkanaście sekund które można było wykorzystać. Czas,w  którym durastalowe ciało oczekuje polecenia z mózgu. Ale mózg póki co był zajęty czymś innym. Na głównym ekranie królował James.

James - 2013-03-25 23:19:30

Asyr zaczął liczyć oddechy, uspokajać się, wspomagając prostymi technikami jedi, gdyż techniki bardziej zaawansowane teraz nie wchodziły w grę. I znowu stanęła mu w świadomości Leri. Leri, która „dobrze sobie z Sisciem radzi”. Jego ów nietypowe dziecię onieśmieliło i wystraszyło. I pomyślał sobie Asyr, ze jest beznadziejnym jedi.
James stojący dalej znowu zacmokał z dezaprobata, jakby słyszał te myśli. A może słyszał? Na Sisca w każdym razie nie zwracał uwagi, ba – wręcz dawał niewerbalnie sygnały by ten do niego nie podchodził – stanął bokiem, zaplótł ręce na piersi i wysoko je podniósł, patrząc przed siebie.
Zas Asyr... Asyrowi całe szkolenie gdzieś wywietrzało.
- Nie gniewaj się, Sisco. Trochę mnie wystraszyłeś, jesteś duży,a  ja jestem mały... um.  -uśmiechnął się gdzieś mniej więcej w kierunku Siscowego łba.
- Mistrz James opowiadał mi trochę o tobie – niestety większości nie pamiętam, dodał w myślach - i chciałbym się z Tobą zaprzyjaźnić. Co ty na to?

Sisco Hasupidona - 2013-03-25 23:31:02

Kiedy Asyr mówił do niego, Sisco skierował ku niemy łepek, co było słychać, ale i tak nadal najważniejszym obiektem, choć teraz widzianym bocznymi oczkami, był James. Zmieniało się tylko znaczenie ważności tego obiektu. Jednak – James. Choc to do Asyra mruknął, i to całkiem przyjaźnie. Chciał się zaprzyjaźnić, tak?
I czujna obserwacja Jamesa.
Mrukniecie, wyrażające głębsze zastanowienie się nad czymś. Ale wszystkie mruknięcia takie przyjemne dla ucha, słodkie, czarujące.
- Nie przejmuj się, Asyr. Jesteś mały, ale masz ładny różowy kolor – to zabrzmiało jak prawdziwy, szczery komplement! Taaaa...
- Pójdziesz ze mną do piaskownicy? Nie ma się czego bać, wiesz? Zaprowadzę cię i zaopiekuje się tobą... – tutaj głos był wzorowo ekspresyjny. Widać było, ze w szkole go czegoś uczą. Umiał zaproponować pomoc i zapewnić o bezpieczeństwie. Chociaż – możliwe, ze to od Jamesa podłapał. Lub bardziej – od Maca. Tak, rodzice powiedzieli mu o Macu. Sisco pisał do niego listy przez holo.

James - 2013-03-25 23:51:10

Asyr zaróżowił się jeszcze bardziej, Dotknął twarzy. Była gorąca. Wydział  oczami wyobraźni, bo innych już nie miał i raczej nie odzyska, jak James ukrywa uśmiech. Ale Jamesowi nie drgnął na twarzy nawet jeden mięsień.
- Em.... czekaj moment – Asyr odparł w  kierunku pełnego ekspresji, ale tez przerażającego głosu i odwrócił się do mistrza, a przynajmniej tam gdzie słyszał go po raz ostatni
- Mistrzu, mogę?
- Oczywiście
– odparł mistrz. Tez musiał się przestawić. Musiał przyzwyczaić się ze ma znowu padawana Asyra, a nie Maca, który był już samodzielnym, bardzo mądrym rycerzem jedi.
Należało go raczej porównywać z Mini a nie z Maciem.
- Dobrze, więc chodźmy. Do piaskownicy, Sisco – odparł wesoło już w kierunku młodego, i nieśmiało wyciągnął w jego stronę rękę. Bardziej chciał go teraz dotknąć, niż złapać, by stał się jego przewodnikiem. Sisco chodził na tyle głośno, by Asyr spokojnie za nim szedł.

Sisco Hasupidona - 2013-03-31 16:02:02

Nie miało być tak pięknie. Okazało się,z e po odejściu do piaskownicy poza zasięg Jamesowego ucha, Sisco zaczął szantażem i przemocą wymuszać na Asyrze wyjście do sklepiku i zakup parówek. Po kolejnej odmowie obraził się i wygonił biedaka z piaskownicy. Sam się bawił, wysypywał piach, aż podszedł dozorca i zwrócił Asyrowi uwagę (bo samego Sisca już znał). Ogólnie nie najlepiej, ale i tak jak matka wróciła to wracac nie chciał, nagle się okazało ze on się tak dobrze bawił z Asyrkiem. Ale zabrała go siłą i tak się to wszystko niewychowawczo skonczyło...

Asyr - 2013-08-27 15:53:24

Na ławce w parku siedział Asyr. Miał ze sobą kolorową reklamówkę z marketu a w niej słoik. Sam Asyr nie wyglądał nadzwyczajnie, bo ubrał się dziś po cywilnemu. Odrastające futro uczesał, zwłaszcza to na głowie. Oczywiście miał nieodłączne okulary, jak i biała laskę. Siedział wygodnie, zasłuchany w zgiełk parku koło niego. Dziś akurat tak dla odmiany trafił na tłoczny dzień.

Sisco Hasupidona - 2013-08-27 16:07:03

Sisco właśnie jego szukał. Siedzącego w  parku na ławce Asyra.
W szpitalu był dwa dni na odtruciu, kiedy juz wstał, to było dobrze. Miał rozmowę z psychologiem, tak dla odmiany cywilnym, nie dżedajskim, dostawał leki uspokajające i nasenne – bo bał się zasypiać po tamtym zdarzeniu. Jednak na codzien – nie było widać ze przeżył traumę. Otarcie się o śmierć było destrukcyjne dla jego psychiki, niemniej jak oglądanie śmierci innych, ale leki działały, a Sisco nie miał tu czasu użalać się nad sobą, jak wyszedł ze szpitala tak go zaatakowało życie: tu matka, trzeba ją pocieszyć, tu się na studia nie dostał, tu w pracy, zajęcia, treningi i próby, i wreszcie – Asyr.
Asyr był miłym obowiązkiem. Wypełniał czas, którego Sisco nie chciał mieć teraz za dużo wolnego. A że był winny Asyrowi spotkanie i rozmowę – oraz pewne wyjaśnienia, postanowił spotkać się z nim w parku, chociaż odkąd nie przyjrzeli go na ta przeklęta meteorologie, to nie mógł już patrzeć na przyrodę.

Asyr - 2013-08-27 16:21:50

Asyr nie tylko sobie siedział, przede wszystkim obserwował – co było dla niego zastępnikiem obserwacji. Tak sobie „obserwował” ludzi w parku, odrobinkę pomagając sobie mocą, ale niewiele. Chodzą pogłoski ze niewidomi nie wiedza, co się koło nich dzieje. Bzdura – Asyr doskonale wiedział – kto jest w  parku, najbliżej niego, jakie rasy – mniej więcej, w jakim wieku, rozpoznawał każdą osobę.
No a przede wszystkim jedna osobę.
-Sisco? – on był bardzo charakterystyczny, czuło się jego wielkość, ale zarazem tak zaskakująco cicho chodził. Aż zabawnie.

Sisco Hasupidona - 2013-08-27 16:40:44

-Nie!  -odpowiedział Sisco swoim zwyczajowym głosem, ale trochę juz zmienionym przez ćwiczenia z foniatrą i na zajęciach z  emisji głosu. Posługiwał się tak zwanym „wysokim basem”. Bas był z założenia głosem niskim, ale on nie używał go na niskich tonach, tylko właśnie na wyższych. Juz się jednak nie klarował, był wyklarowany, teraz głos Sisca szlifowano, żeby nie wkradła mu się nigdy nutka fałszu. Dzięki temu był naprawdę miły dla ucha.

Asyr - 2013-08-27 16:46:35

- No to spadaj – bothanin zaplótł ręce na piersi obruszając się demonstracyjnie.

Sisco Hasupidona - 2013-08-27 16:52:57

-Tak! – poprawił się szybko, bo skoro tak postawił Asyr sprawę to przecież nie będziemy się kłócić. Mruknął przyjaźnie i podszedł bliżej, oczywiście nadal bardzo delikatnie stawiając nogi. Asyr tego nie zobaczy, ale w słońcu widać było doskonale głębokie bruzdy jak blizny na pancerzu – jeszcze nie był u nikogo w celu usunięcia tego. Miał też spawy na uszkodzonym działku – także jeszcze nie naprawionym.
- Długo czekasz?

Asyr - 2013-08-27 17:19:44

- Noooo, odeszły mu żarty... ale z tobą to tak zawsze -Asyr uśmiechnął się mniej więcej w stronę Sisca – a raczej w stronę z której dobiegał głos.
- Wiesz co, inaczej trochę brzmisz. Ale i tak bym cie wszędzie rozpoznał. Nie czekam długo, może pięć minut- Wstał, przekładając białą laskę pod pachę, jak to zawsze czynił kiedy nie chciał by mu przeszkadzała. Podszedł do Sisca i pogłaskał, najpierw po pysku, na przywitanie,a  później z  boku, gdzie pamiętał te blizny jeszcze ze szpitala. I znowu wyczuł je pod palcami.
- Kiedy ci to usuną? I w ogóle jak się czujesz? – rozmawiali osobiście pierwszy raz od chwili tego dziwnego zajścia

Sisco Hasupidona - 2013-08-27 17:38:30

- Lepiej, prawda? – mruknął, jak to on, kiedy Asyr zauważył, ze głos mu się zmienił. Ćwiczenia z emisji głosu szły Siscowi doskonale, gorzej było z tymi słuchowymi, ale wymyślali coraz to nowe sposoby by Sisco mógł „się wyrównywać”.
- Dobrze się czuje. Dostaje leki, trochę mnie mdli, ale to już nieważne. Staram się sobie nie przypominać. Każdy z nas ma jakaś traumę. Póki co nie chce o tym rozmawiać. A te ubytki... – przeszedł do tematu kiedy poczuł palce Asyra w okolicach uszkodzeń.
- To nic takiego, może jutro, pojutrze w echosferze, bo muszą szlifierkę pożyczyć. Poobcinają te wystające bruzdy, napełnią jakimś płynnym metalem i na wszystko pójdzie nowa farba. Będę cały ładny

Asyr - 2013-08-27 17:53:44

- Czyściej. Ale czy lepiej... nie wiem, czy można tak mówić w odniesieniu do kogoś – biała dłoń porośnięta krótką sierścią przemiennie ściskała i rozprężała palce, łaskocząc powierzchnie siatki sensorycznej.
Oczywiście zamierzał uszanować wole Sisco i „o tym” nie wspominać. Choć nie ukrywał ze właśnie o tym najbardziej chciał porozmawiać, ale nie bezie Sisca męczył. Póki sobie radzi nie ma co go na siłę poddawać terapii.
- Zgadnij, co mam  -to powiedziawszy sięgnął po swoją kolorową torbę i wyjął z  niej słoik. Chyba zapomniał, ze Sisco widzi swiat trochę inaczej, czyli ze po protestu – widzi. Bo trzymał słoik za nakrętkę a na etykiecie jak wół było napisane „miód propolisowy z pyłkiem”

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 12:07:37

No tak, właśnie tak było, Sisco nie musiał nawet poruszać głową by dojrzeć ten napis.
- Miód propolisowy z pyłkiem? Co to jest propolisowy, i dlaczego z pyłkiem? – mruknął wyrażając zaintrygowanie tajemniczym specyfikiem.

Asyr - 2013-08-28 12:12:50

Asyr nagle zabrał rękę i oburącz przytulił do piersi słoik z urażoną miną
-Sisco, jak możesz...

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 12:15:21

Mruknął ze skrucha, pochylając łeb.
- Przepraszam. Chciałem powiedzieć: Co takiego tam masz, Asyr? – Wiedział,z e się przyjaciel naprawdę nie obraził, ale trudno jest zawsze tak wpasować w jego plany, no i trudno pytać co to, jak się wie, co to...
Ale czego się nie robi dla Asyrka!

Asyr - 2013-08-28 12:18:54

Nie, nie gniewał się, i wobec nikogo by sobie nie powoził na taką śmiałość, ale wobec Sisca – który mu wszystko wybaczy, to tak. Ale to jedynie pochlebstwo – czyjeś zaufanie. Asyr uśmiechnął się szeroko.
- Mam miód propolisowy z pyłkiem, mój duży przyjacielu. Propolis to jest takie coś, co robią pszczoły, to jest bardzo zdrowe,a z pyłkiem, bo tak! Jasne? – podniósł słoik tak, by Sisco mógł go teraz dokładnie zobaczyć.
– przyszła delegacja do enklawy, z jakiejś tam planety, ja się kręciłem w okolicy, to mi dali słoiczek żebym spadał!

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 12:25:37

- No to ci się opłaciło. Miód jest drogi  -zauważył. Nie sprawdzał nigdy za specjalnie cen, ale na pewno było to kilkadziesiąt kredytów za litr. I chociaż bał się reakcji alergicznej, to bardzo był chętny by tego spropagować.

Asyr - 2013-08-28 15:00:25

- Dlatego się nie chwalimy – Asyr pociągnął Sisca za lufę do ławki, gdzie usiadł i zaciskając kolanami słoik zaczął go otwierać. Stękał, jęczał, wzdychał, aż w końcu otworzył – bez używania Mocy.
- Nie wiem kto zakręca te słoiki... Gdzie ja miałem łyżkę...

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 15:10:42

Oczywiście się zbliżył i stojąc już wręcz nad Asyrem pochylił łeb by obserwować. Widział i zmagania, a później tą dziwną konsystencję w słoiku. Pierwszy raz widział taki „prawdziwy” miód, nie ze sklepu – ze sklepu to płynny cukier, tak jego mama mówiła, a  on miał w diecie wydzielaną sacharozę.
- Nie widzę pyłku... – zawyrokował przyglądając się masie.
- Propolisu tez nie...

Asyr - 2013-08-28 15:18:13

- A miód widzisz? – zapytał „poważnie” bothanin, macając się po kieszeni by w końcu wydobyć łyżeczkę. Miód pachniał delikatnie. Asyr to czuł – Sisco pewnie tez, jak się pochyli. Bothanin wolną ręką (trzymając słoik między kolanami) wymacał pysk swojego towarzysza, nabrał łyżeczkę miodu i podał mu „do buzi”, nie pierwszy raz zresztą więc wiedział jak.

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 15:25:52

-Miód widzę. I czuje – czuł zapach. A samo karmienie go łyżeczką nie było trudniejsze niż karmienie dziecka – było łatwiejsze bo nie trzeba było się wydurniać i obawiać, ze opluje. Brał łyżeczkę między płytki szczękowe. Nie mógł wylizywać, więc tylko „zbierał to co było na łezce,a  trochę zostawało. By połknąć musiał – co tez zrobić – podnieść na chwile głowę do góry. Za chwile już czul smak, kiedy ładunek poruszał się do przełyku po jego własnym organicznym nabłonku.

Asyr - 2013-08-28 15:30:38

Asyr zaraz ta samą łyżką nabrał miodu i wepchnął sobie do ust.
- I jak?  -zapytał, pragnąc poznać opinie przyjaciela.

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 15:37:24

Sisco patrzył w niebo jakby tam czegoś szukał. Może odpowiedzi?
- Słodkie... – nie próbował innych miodów. Jako owadowi – słodkie mu smakowało, ale nic prócz tego ze „słodkie” powiedzieć nie mógł.
- Nie czuje ani propolisu, ani pyłku. Czuje słodkie. Oszukali cie... – cichy syk ciężkich tłoków zasugerował ze Sisco wrócił „spojrzeniem” i położeniem łba do Asyra.
- A ty czujesz?

James - 2013-08-28 15:44:05

- No pewnie ze tak! – rzucił Asyr z pasją bo on akurat znał smak różnych miodzików.
- Chcesz jeszcze? – Jednak zanim nabrał łyżeczkę, znieruchomiał, a jego dziwna mina dała do zrozumienia, ze coś wyszedł.
- Mistrz idzie! – szepnął, ale pewnie za chwilę James sam wejdzie w pole widzenia Sisca. Był po cywilnemu,z  teczką, z surowa miną, nie najprzyjemniejszy w aurze Mocy. Coś go dziś, mówiąc kolokwialnie: wkurzyło.
- Dzięki mocy ze jesteście tu we dwóch. Jakbym miał najpierw jednego,a  później drugiego ganiać, to sobie tego nie wyobrażam...

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 15:56:19

- Mistrz James?  -zdziwił się. O tej godzinie to by się go nie spodziewał. Warto zaznaczyć, ze Sisco wyrastał już z chęci bycia ze wszystkimi na Ty i do Jamesa sam zaczął zwracać się per mistrzu, tak mu było lepiej. Odwrócił się do barabela i mruknął doń wdzięcznie na przywitanie, i chyba trochę na rozluzowanie, bo jakiś on wojowniczy dziś. Do podobnych doszedł wniosków sam – ktoś Jamesa wkurzył.
- Dzień dobry. Tak, jesteśmy... – już nie zapytał „a co takiego”, bo pewnie zaraz mistrz sam powie. Zabierze mi Asyra – pomyślał.

James - 2013-08-28 16:11:11

Dobrze pomyślał, ale tylko połowicznie. James westchnął patrząc na Sisca przy Asyrze z miodem w łapie. Zabawne, ale to go nie rozśmieszyło.
- T'kul przewrócił się w domu i ma amnezje - pauza, na zdziwienie typu „coooo”? Asyr zakaszlał, ale James nie pozwolił mu teraz pytać.
- Na dolnym mieście już narobił sobie biedy. Musimy to pozamykać. Tak, też mi się to nie podoba. Dlatego ty Asyr, udasz się do jego miejsca zamieszkania, dolne miasto, osiedle pogodne, mieszkanie 666 na 6 pietrze. Spotkasz się z mafią, spłacisz ich, o ile dług nie jest za wysoki, wymówisz mieszkanie, wyrejestrujesz świadczenia i przeprosisz za T'kula każdego kogo spotkasz... – Asyr aż się zaczerwienił ze złości, a tymczasem James odwrócił się do Sisca.
- A ty Sisco pójdziesz do szpitala i zrobisz wywiad, zbierzesz wyniki badań, zrobisz testy i sporządzisz mi z tego notatkę. On nie pamięta języka więc pobierz sobie jakiegoś translatora

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 16:31:51

Gdyby mógł, zrobił by wielkie oczy.
- Ale... mistrzu... ja? To chyba o Maca chodzi... – nie wierzył, ze mu James mógł kazać zrobić coś takiego. Mu, takiemu „o”? Przecież to jest poważna sprawa!

James - 2013-08-28 16:40:27

Tak, takiemu „o” mu. Czas nauczyć Sisca czegoś nowego – pewności siebie, poczucia własnej wartości. Nie był wcale mniej wartościowy, mógł tez robić coś, co było potrzebne Jamesowi.
Jedi spojrzał na niego z pobłażliwa miną nie obejmująca sztucznych oczu.
- Wyśle ci kwestionariusz. Sam masz amnezje, kto to zrobi lepiej, niż ty? Spokojnie, pamiętaj ze to T'kul. Sa  rzeczy których się nie da popsuć...

Sisco Hasupidona - 2013-08-28 16:58:44

Poczuł się bardzo dziwnie, ale przyjemnie. Taki potrzebny. Chociaż – wcale to nie miało być chlubne ale od czegoś trzeba zacząć.
- Dobrze, mistrzu – skłonił się po swojemu.

James - 2013-08-28 16:59:19

- Niech moc będzie z tobą. A ty Asyr co tak siedzisz? Do roboty!
I się rozeszli

www.teamusp.pun.pl www.biologia-up.pun.pl www.fifakrotoszyn.pun.pl www.samurayz.pun.pl www.wizut.pun.pl