Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#16 2012-12-27 11:58:27

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Jedi zaplótł ręce na piersi i z kolei on patrzył przez szybę na wprost, przed siebie, w dal, na iglice i sznury areowozów.
- Na pewno, szczególnie kiepskie jedzenie, z analizy krwi wynika ze był karmiony najtańszymi racjami żywnościowymi i glukozą. Konserwanty mu zaszkodziły. Ale jest tu już jakiś czas więc powinien się stabilizować.
Teraz oparł się dłońmi o barierkę i nachylił tak, ze nozdrzami niemal stykał się z  szybą. Skrzyżował za sobą nogi, a ogon leniwie zatoczył cwierćokrąg.
- Zdamy się na ekipę Luizy. Być może będzie trzeba zrobić parę rezonansów jego siostrze. Czasami jednak uszkodzenia są widoczne gołym okiem, nawet dla laika.
Jemu też chodziło po głowie „skąd się tu wzięli”, jak można przeszmuglować coś tak wielkiego. Źle się dzieje na Couruscant, ze się prześliznął.
Ale Mavhonikowi pewnie tez to spędza teraz sen z powiek, i zajmie się tym

Offline

 

#17 2012-12-27 14:01:56

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Leri w końcu oderwała się od swojej barierki, by się porządnie wyprostować. Następnie odwróciła się do niej plecami i oparła się o nią tyłkiem. Dłonią poprawiła włosy, patrząc teraz na ścianę na przeciwko.
- Fakt, w tym najtańszym jedzeniu sporo jest konserwantów. Nie szkodzą one istotom humanoidalnym... ale Sisco i Haze mają inne organizmy. Dla insektoidów istnieją inne, oddzielne sklepy, wątpię jednak by o tym wiedzieli. Trzeba będzie poinstruować ich, by sobie nie szkodzili niewiedzą
Coruscant było wielomiliardową metropolią, zamieszkiwaną przez większość ras galaktyki. Wiadomym było, że żywność która nie szkodzi ludziom może zaszkodzić innym rasom, dlatego istnieją różne sieci sklepów sprzedające jedzenie dla konkretnej grupy istot. Haze jednak przybyła z planety, gdzie wszystko było dla nich strawne. Tutaj mogą się potruć kupując nie taki rodzaj wody jak trzeba.
Zabraczka ukryła twarz w dłoniach, masując sobie nimi czoło i policzki przez jakiś czas. Im dłużej rozmawiali o nich z Jamesem tym więcej problemów odkrywali. Będą musieli jakoś przez to przebrnąć.
- Tak... niech robią co trzeba, to oni są tutaj ekspertami. Zastanawia mnie tylko to, jak wiele istot mieszka na Coruscant szkodząc sobie nawet o tym nie wiedząc? O szkodę niestety tutaj nie trudno... jak wiele jest takich jak Sisco czy Haze?
Cofnęła dłonie z twarzy i przekręciła głowę, spoglądając pod kątem na twarz barabela. Problemy... problemy... problemy. Część z nich to wina wojny, a reszta to wina zaniedbań ze strony rządu. Może też i Jedi.

Offline

 

#18 2012-12-27 14:12:28

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

- Konserwanty w nadmiarze każdemu zaszkodzą... – może tylko nie tak szybko, owady miały zupełnie inną krew, inny metabolizm, te związki je po prostu truły. Humanoidów tez, ale bardzo powoli. Miało to także banalne wytłumaczenie – więcej ciała, większa masa, bardziej zbita. A ile ciała w Siscu? Niewiele,a  to wszystko zostaje w nim.
Jedi westchnął.
- Bardzo wiele, nadal jeszcze pokutuje opinia o Coruscant jak o miejscu gdzie żyje się łatwiej. Co jeszcze smutniejsze, większość nie daje sobie pomóc
Bo jak wiemy pomoc to nie tylko dać mieszkanie, dać pieniacze. A nawet-  przede wszystkim nie to. Większość kiedy powiesz: poślij dziecko do szkoły, idź do pracy, zmień życie, nie pij – to wyśmieją się w twarz. Póki co ich „ świerszcze” były bardzo rozsądne

Ostatnio edytowany przez James (2012-12-27 14:12:52)

Offline

 

#19 2012-12-27 14:26:53

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

- Fakt, ale to wychodzi dopiero po latach. A oni są tutaj od może co najmniej kilku tygodni. Musieli więc kupować jedzenie nie dla nich.
Westchnęła strapiona. Problem jedzenia był jednym z wielu, czekało ich sporo nauki o życiu na Coruscant. Możliwe też, że trzeba będzie przeprowadzić wiele rozmów, ale kto się tym wszystkim zajmie. Urzędy za to nie odpowiadają, one tylko wypełniają papiery i wydają ci pozwolenie na pobyt. Lub cię deportują.
- Mistrzu... kto się nimi zaopiekuje? Ale tak stale, kto im pokarze gdzie i jak robić zakupy by sobie nie szkodzić? Jak podróżować po Coruscant? Gdzie znaleźć pracę? Kto im wytłumaczy jak funkcjonuje to miasto? Myślę, że już teraz musimy zacząć podejmować decyzje dla ich dobra
Skoro już rozmawiali o poważnych tematach, to musieli je przerobić nim wrócą do laboratorium. Bo tam to znowu innymi zagadnieniami się zajmą, odłożą rozmowę na później i tak dalej. a potem na szybko zorganizowanie czegoś będzie trudne.
- To miasto mimo wszystko nie jest złe do życia, jeśli ktoś się do niego dostosuje. Średnie poziomy zamieszkuje wiele porządnych, uczciwych ludzi. Radzą sobie... zaś na najniższych poziomach żyją właśnie tacy emigranci o których mistrzu wspomniałeś.

Offline

 

#20 2012-12-27 14:55:14

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Któż się tym zajmie... James już wiedział. Oni. Moze nie bezpośrednio, ale powiedzieli już a, to trzeba mówić dalej. Z Sisciem będzie łatwo, to szczególny przypadek, zaraz zleci się prasa, będzie współczucie i tak dalej, znajdzie się sponsor, wymyśli ze ów ma talent do szachów czy innej niewiele znaczącej zabawy. W swoim nieszczęściu miał szansę, trochę gorzej z Haze. Dla niej nauka o Coruscant będzie trudniejsza, cięższa, zdobycie wykształcenia być może nawet nie możliwe. Praca na niezbyt popłatnym stanowisku i utrzymywanie się w klatce w monadzie, z wiecznym wspominaniem wolności na swojej planecie. Bo ona pamięta. Sisco – niewiele, dlatego on ucierpi mniej. Jest w fazie intensywnego uczenia się, do tego współpracuje z komputerem.
James zaśmiał się cicho. Trochę jakby przez łzy.
- no cóz... chyba my. My im pokażemy. My im wytłumaczymy, my im wszystko załatwimy, oddanie ich urzędom niewiele pomoże, tam są setki takich przypadków. Trudno, jak się czasem zaangażujemy to nic nam się nie stanie. – a między mocą a prawdą to każdy wiedział ze prędzej mistrz jedi pracę załatwi niż urząd pracy.
- Ale Sisca to do szkoły trzeba będzie posłać... – i to mu właśnie zaczęło chodzić po głowie. Sisco miał ogromne szanse naprawdę dobrze tutaj żyć, mimo swojej fizycznej niesamodzielności. Jesli się dobrze w niego zainwestuje, to on utrzyma swoją siostrę. O ile rzecz jasna Rada jedi nie postanowi zaryzykować, a patrząc po „niektórych przypadkach” w zakonie, to błędne decyzje nie były czymś niecodziennym (Acz oczywiście James nie uważał ze w przypadku przyjęcia Sisco na szkolenie, to musiałaby być błędna decyzja, wręcz przeciwnie – trzeba go wziąć na jakieś podstawowe szkolenie by chociaż wiedział co to sithowie i jak się bronic przed nimi)

Offline

 

#21 2012-12-27 15:10:21

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

- Tak, to najlepsze wyjście. Ale myślę, że kogoś do pomocy powinniśmy wziąć, tak na wszelki wypadek. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy nas gdzieś Rada nie wyśle... no może nie ciebie mistrzu
Uśmiechnęła się lekko do barabela, ale zaraz znowu spoważniała. Chciała pomóc Sisco i Haze, ale miała obowiązki wobec Zakonu, a one wymagały jak największej uwagi. Gdyby na stałe oddelegowano ją na Coruscant to pewnie wygospodarowałaby trochę czasu dla nich. A co jeśli wyślą ją gdzieś dalej? Może na drugi koniec Galaktyki? A James miał obowiązki jako członek Rady i jako doktor na uniwersytecie. Więc też sporo zajęć miał.
- Hmm... trzeba załatwić mu edukację, ale normalna szkoła chyba odpada. Wyobrażasz go sobie mistrzu siedzącego w ławeczce i zgłaszającego się do odpowiedzi?
Cóż, Leri właśnie to sobie wyobraziła i parsknęła śmiechem, starając się jak najszybciej opanować. Nie, on nie pasował do obrazu zwykłej szkoły. Wątpliwe nawet by jakikolwiek dyrektor się na to zgodził.
- Zostaje chyba tylko szkoła specjalna albo nauczanie indywidualne

Offline

 

#22 2012-12-27 15:19:12

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Oczywiście James mówi ac „my” nie miał na myśli dosadnie tego,ze wszędzie Sisca „za rączkę” beda prowadzać. Oczywiście miał na myśli cała społeczność, która wiązała się z „my” i „nasza wola”, czyli także istoty pokrewne. Jego uczniowie, seminarzyści, jego uczeń Mac, znajomi z uniwersytetu, jeszcze inni – którzy tez będą mieli profit z opieki nad takim uroczym dwutonowym motylkiem.
- Zgłaszającego się do odpowiedzi tak, trochę gorzej wyobrażam sobie jego nauczyciela – uśmiechnął się, pokazując zęby. No i oczywiście ławeczka odpada. W ogóle szkoła masowa odpada – on by tam dzieci podeptał, wiadomo, szkoła to nie tylko siedzenie w ławeczce, także bardzo skomplikowane relacje społeczne. Dzieci wkurzyć potrafią.
Szkoła specjalna, gdzie pracowało po dwóch albo i więcej nauczycieli na pewno byłaby dla niego lepsza. James skinął głową
- Tak, szkoła specjalna, ale to nie musi być złe wyjście. To najlepsze wyjście. Jego trzeba nie tylko uczyć ale i wychowywać. Puścić do społeczeństwa.

Offline

 

#23 2012-12-27 15:27:36

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

James nie sprecyzował słowa "my" więc Leri miała prawo troszkę się pomylić w rozumieniu tego znaczenia, stąd jej wątpliwości. W końcu rozmawiali tylko we dwoje i dlatego założyła, że mistrz miał tylko ich na myśli. Ale potem pewnie zostanie to wszystko wyjaśnione, co rozwieje jej wątpliwości.
- O tak. To by pasowało raczej do jakieś holokomedii niż do prawdziwego życia
Taki humorystyczny akcent pozwolił trochę rozluźnić atmosferę tej poważnej rozmowy. Zwłaszcza że wyobraźnia nieźle sobie poczynała z tymi wizjami Sisco w szkole. Ale faktycznie, posłanie go do zwykłej szkoły mogłoby się skończyć tragicznie i to nie ze względu na ryzyko rozdeptania kogoś ale odrzucenia społecznego. Dzieci nie lubią inności.
- Masz rację mistrzu. Musi nauczyć się życia w społeczeństwie. A tego może nauczyć się tylko pośród innych ludzi. Gdzie spotka się z różnymi reakcjami... nawet z odrzuceniem. Z tym też w końcu będzie musiał sobie poradzić

Offline

 

#24 2012-12-27 15:36:11

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

James skinął głową. Chowanie takiego „okazu” pod klosz, to najgorsze z możliwych wyjść.  Pewne było, ze Sisco dostanie brutalną szkołę życia, ale musi ja dostać, ważne żeby miał wtedy wsparcie i kogoś, kto mu wytłumaczy to, co się dzieje i dlaczego. Wtedy będzie silny i pewny siebie. Żeby go nie zepsuć. I nie skrzywdzić, co by tego uroku nie musiał tracić i swojej niebywałej delikatności.
James zatarł ręce.
- Jak będzie już chwilowo po wszystkim to Mac dostanie specjalne zadanie polatania po szkołach. Ale się będą śmieli z niego ze jedi dzieci narobił – z trochę niedżedajską satysfakcją ze z kogoś się będą śmiać oznajmił. Choć oczywiście nie życzył nikomu przykrych doświadczeń, to było w formie żartów.
- Chodź, zobaczymy co się tam dzieje...

Offline

 

#25 2012-12-27 15:40:11

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

- Raczej nie-jedi i teraz próbuje je ukryć w szkołach
Uśmiechnęła się szerzej i dobry humor jej wrócił dzięki tym żartobliwym sugestiom. Poważne rozmowy potrafią wprowadzić człowieka w nieco smętny nastrój a wtedy na wszystko patrzy się w trochę ciemniejszych barwach. A gdy dopisuje dobre samopoczucie to nagle wszystko wydaje się prostsze i zdecydowanie jaśniejsze.
- Tak, chodźmy, jestem ciekawa wyników
Zgodziła się z Jamesem bez oporu. Ciekawa była jak sobie Sisco radził.

Offline

 

#26 2012-12-27 15:53:21

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Niestety Macowi czasem brakowało autoironii i nie śmiał się z tego, ale James nadal zapamiętale uczył go, ze najweselej śmiać się z samego siebie.
Teraz zas, podbudowani kwintesencją jasnej Strony, żwawo kierowali się ku sali laboratoryjnej.

http://www.startales.pun.pl/viewtopic.php?pid=584#p584

Offline

 

#27 2013-02-06 20:52:54

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Kontynuacja wątku z  tego Tematu

James napisał:

James ruszył na spotkanie. Na salę wysłał już Maca (i być może Leri), a swojemu uczniowi ufał, choć często go pouczał. Po drodze w biegu rozpiął marynarkę, by dostać się do miecza. Zabawny widok, kiedy taki pan pod krawatem wyjmuje z marynarki broń jedi

Jemesowi sprzyjała Moc, bo po drodze nie spotkał nikogo kto by mógł mu przeszkodzić lub też "pomóc". Wszyscy zaabsorbowani byli niedawnym zamachem na wieżowiec Giltenai - oglądali więc holowiadomości lub słuchali relacje z akcji ratunkowej.
Trójka gości zaś starała poruszać się niepostrzeżenie, by nie zwracać na siebie uwagi. Barabel w biegu pewnie wspomagał się Mocą więc dosyć szybko dotarł w pobliże korytarza, którym szli potencjalni wrogowie. Przez Moc czuł zagrożenie, jednak nie skupiało się ono na nim tak jak w czasie walki, wiec nie został jeszcze wykryty. Miał szansę by zaskoczyć ich i szybko obezwładnić nim dojdzie do jakieś większej walki.

Offline

 

#28 2013-02-06 20:56:18

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Po drodze najróżniejsze myśli biegały mu po głowie, głównie te oczy. To „widzę cię”, bo przecież nie czuł, by trzej goście go wykryli. Czy był ktoś czwarty? Oczywiście nie zatrzyma się by nad tym się głębiej zastanowić. Obierał takie drogi, by zaskoczyć przybyszy z przodu, by stanąć na ich drodze.

Offline

 

#29 2013-02-06 21:07:11

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

James miał niewątpliwą przewagę terenu, znał te korytarze, wiedział jak i gdzie biegną. Mógł bez problemu przeciąż im drogę, co też w końcu nastąpiło. Wyłonił się z jednego z bocznych korytarzy, zagradzając drogę nieznajomym. Ci początkowo przystanęli, chcąc jakoś pozbyć się gościa, ale gdy jeden z nich dostrzegł miecz świetlny w ręku barabela to od razu zaalarmował pozostałych.
- To Jedi!Kryć się!
Ten pierwszy, który dostrzegł Jamesa skulił się za stojącą sobie na korytarzu sofą dla studentów lub wykładowców i od razu sięgnął po broń - zwykły pistolet blasterowy. Drugi napastnik przywarł do ziemi i też wydobył pistolet zaś trzeci skoczył do pobliskiej wnęki. On miał przy sobie torbę a w niej sprzęt "na Sisca" a więc granatnik i parę bomb jonowych dla unieszkodliwienia czegoś na prawdę sporego. To wszystko trwało może kilka sekund po czym napastnicy otworzyli ogień. Na początku ci dwaj z pistoletami a ten trzeci przygotowywał granatnik do wystrzału.

Offline

 

#30 2013-02-06 21:13:42

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Korytarze uniwersyteckie

Miecz póki co był dezaktywowany ale był to dość spory przedmiot, i choć garnitur był mylący to można było zidentyfikować Jamesa jako Jedi, bo chyba całe Coruscant wiedziało ze na Uniwersytecie pracuje jedi. James w garniaku w pozycji wyjściowej do soresu wyglądał zabawnie, ale tutaj nie było chyba nikomu do śmiechu.
Pierwszym ruchem Jamesa, zaraz po aktywowaniu miecza co trwało ułamek sekundy było wyjście na spotkanie temu pierwszemu, kiedy ów kucnął za kanapę, James pchnął mocą ów mebel tak, by „zgnieść” jegomościa (oczywiście nie na śmierć, taka sofa to by było nawet nie możliwe) impetem o ścianę skręcającego korytarza. Miecz był gotowy na odbijanie strzałów, ale jeśli mu się powiodło – to tylko jednego napastnika, bo trzeci uzbrajał granatnik, czego James wiedzieć dokładnie nie mógł, ale raczej nie spodziewał się niczego dobrego.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cycling-manager.pun.pl www.naszaf.pun.pl www.battlecraft.pun.pl www.eve.pun.pl www.najciekawsze.pun.pl