Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#1 2012-12-09 23:40:50

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

swego czasu wielki, prężny zakład na ponad dwadzieścia stanowisk, specjalizujący się we fryzurach dla pan (i tylko pań) humanoidalnych. Dokonywano tu cudów na rozne przyjęcia i dzięki "kosmykowi" każda pani ze średniego miasta mogła poczuć sie jak zona senatora.

teraz jednak zakład świeci pustkami, straszy powybijanymi szybami okiem siegajacych od samej ziemi do samego sufitu. z ulicy widać jedne wielkie rumowisko znajdujących sie w srodku poprzewracanych regałów, foteli i głów manekinów.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#2 2012-12-09 23:48:27

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Leri, Sisco i tajemnicza insektoidalna postać wyłonili się z zakrętu i ruszyli w kierunku wybitego okna. Tu przewodniczka zatrzymała się,a  droid przyspieszył, wyraźnie szczęśliwy. Szyba była już wybita do cna, tak ze przeszedł – wręcz przeskoczył i w okamgnieniu zniknął gdzieś za rumowiskiem, wiedział, dokąd ma podążać, Widać ten zakład to nie wszystko, kryjówka jest gdzieś głębiej.
Istota zatrzymała się u wejścia i spojrzała na zabraczke, najwyraźniej grzeczność nakazywała wpuścić ją pierwszą. Sisco zachował się niegrzecznie, ale trzeba mu wybaczyć bo on „jest mały”


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#3 2012-12-09 23:57:11

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Leri grzecznie szła za swoimi przewodnikami, zmieniając w końcu rękę trzymającą torbę z zakupami, bo ta lewa zaczęła już ją nieco boleć. Tak więc gimnastykowała sobie teraz wolną rękę i rozglądała się po okolicy. Nie była ona zbyt ciekawa, jak to na niższych poziomach bywało. Słońce tutaj nie dochodziło i jedynym źródłem światła były lampy i neony.
Porzucony zakład też nie wyglądał optymistycznie. Żal się jej zrobiło młodego i jego opiekunki. Musieli mieszkać w ciężkich warunkach. Niestety nie miała zbyt dużego wpływu na to, mimo że była Jedi. Tutaj na Coruscant rządzili politycy i tylko oni mieli realną władzę. Zakon mógł tylko apelować do Senatu a i tak nie zawsze był wysłuchany, co widać było po sprawie ze Świątynią.
Zabraczka z uśmiechem kiwnęła w podzięce opiekunce i weszła do środka, wciąż podążając za młodym, bo w końcu ktoś jej musiał pokazać gdzie ma iść.

Offline

 

#4 2012-12-10 00:09:08

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Nawet jeśli senat zacząłby coś robić celem odbudowy średniego miasta, to uchodźcy tacy jak oni zostali by zepchnięci jeszcze niżej – nie mieli obywatelstwa, ich jedyną szansą była chyba tylko jakaś fundacja, a i te wolały pomagać innym istotom niż „małe droidy”.
Zakład fryzjerski w kto rym mieszkali był zagorzeniem dla nich z jeszcze jednego powodu - w każdej chwili mógł zjawić się właściciel i zniszczyć wszystko, co sobie tutaj zbudowali.
A Leri, podazajac za Sisco szybko przrekona się, ze głębiej nie jest tak źle. Było to pomieszczenie zaplecza, jak na taki zakład – dużego. Drzwi były poszerzone w wielką dziure – zapewne Sisco sam ją sobie zrobił. A w środku nietypowe widoki – przede wszystkim w wielu meijscach na scianie widac było coś jakby tworzywo z którego jaskółki budują gniazda. Tym tworzywem przyklejona była lampka zasilana połączonymi ze sobą kablami ze znalezionych tu suszarek – i świeciła. Kuchenka mikrofalowa na stoliku z blatu fryzjerskiego stojącego na cegłach (i mnóstwo równo poukładanych rzeczy na nim, między innymi coś co przypominało butelkę z dozownikiem na który naciągnięto gumę – jak bardzo długi smoczek. Dalej, pod ściana kolejny blat fryzjerski, ten jednak robił za łóżko – podczepione na linkach wysoko, tak ze wisiało. Mozna się domyślić, ze to po to, by opiekunka mogła „spać” ze swoim podopiecznym  -Sisco mógl spokojnie połozyc na tym glowe (tylko nie opierać!).
  Weszła i Opiekunka, stanęła z boku i czekała az ich gosc się rozejrzy, i może – odezwie się.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#5 2012-12-10 00:15:45

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Tak by pewnie to wyglądało. Coruscant już i tak teraz zmagało się z problemem przeludnienia a uchodźców przybywało. Niestety świat już był tak skonstruowany.
Leri rozglądała się z zaciekawieniem po całym pomieszczeniu. Nie czuła żadnej odrazy patrząc na te prowizoryczne sprzęty. Mieszkała już w dużo gorszych miejscach i jej to nie przeszkadzało. Tu były przynajmniej ściany, osłaniające od wiatru i deszczu, no i było tu nieco cieplej i przytulniej. Co z tego, że standard był dużo gorszy od tych z górnego miasta? Jej to na prawdę nie przeszkadzało.
- Przytulnie, na prawdę. Sama urządziłaś to miejsce?
Zabraczka zwróciła się bezpośrednio do opiekunki, jednakże dalej podziwiała pomieszczenia mieszkalne, szukając jakichś bardziej osobistych przedmiotów, chcąc poznać jakiś urywek przeszłości tej dwójki.

Offline

 

#6 2012-12-10 00:27:52

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Gdzieś w oddali kręcił się Sisco. W tym miejscu, ciemnym zamkniętym pomieszczeniu niknął jego ogrom, sprawiał wrażenie mniejszego i bardziej stabilnego. Nie szalał bo nie miał gdzie. Ale tez to chyba był „szacunek do domu” - element wychowania. Zachowywał się w każdym razie bardzo spokojnie, łaził i kontrolował kąty, czy nic nie zginęło.
Przedmiotów różnych, dziwnych było tu sporo, między innymi prosta drewniano - kościana biżuteria leząca na blacie i archaiczne papierowe banknoty z wizerunkami głów istot ich rasy. Ale nic co mogłoby powiedzieć więcej o ich przeszłości. Było jednak sporo rzeczy mówiących o teraźniejszości – owoce z przeceny lub nawet ze śmietnika. Koc z naszywką fundacji charytatywnej. Butelka z glukoza i najtańsze racje żywnościowe.
Istota zwana Opiekunką zadarła głowę, by lepiej widzieć Leri. Była od niej niższa o jakieś dwadzieścia centymetrów. Może jeszcze urośnie?
- Tak, ja zrobiła. To, i to... – wskazała jedną z rąk zarówno wiszące łózko jak i elementy „doklejane”. Była owadem. Musiała robić to jak osa.
Chwile patrzyła na Leri, po czym opuściła twarz,a  czułki najechały do przodu, niemal dotykając zabraczki. Istota przeszła nieco do tyłu, chwile stała, po czym zabraczka mogła poczuć, ze owa wzięła do ręki koniec jej warkocza (tudzież kosmyk włosów jeśli te były rozpuszczone) i zaczęła oglądać z prawdziwą fascynacją. Zaraz tez dało się słyszeć ciężkie kroki. „Młody” przyszedł, mruczał cicho, tez oglądał. Ciekawość najwyraźniej cechowała ich oboje. Całą rasę. Byli ta samą rasa? A może nawet rodziną...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#7 2012-12-10 12:09:55

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Powoli wyłapywała te drobne przedmioty, które z pewnością nie pochodziły z Coruscant. Papierowe banknoty nic jej nie mówiły, chociaż spotkała się kiedyś z podobnymi na innej planecie. Zaś drewniani-kościana biżuteria bardzo jej się spodobała. Miała kilka tego typu naszyjników i bransoletek, dostała wszystkie w prezencie od różnych plemion, dlatego też były dla niej cenniejsze niż te złote świecidełka.
- Jestem pod wrażeniem. Mimo, że prawie nic nie macie to zbudowałaś dla siebie i dla niego dom.
W żadnym wypadku nie kpiła z niej, na prawdę była pod wrażeniem, zwłaszcza że domyślała się, że pochodzą z planety z poza Republiki. To musiał być dla nich olbrzymi szok kulturowy i technologiczny, gdy tu przybyli. Mieli jednak pecha i trafili na Coruscant, które opanowane było przez kryzys.
Gdy rozpoczęło się to małe badanie to Leri odłożyła na ziemię swoje torby a potem wyprostowała się i spokojnie czekała na dalszy rozwój wypadków. Nie protestowała, a nawet zachęcała do badań, sięgając prawą ręką po warkocz i przekładając go sobie przez ramię, tak że teraz spokojnie sobie wisiał z przodu. Był on w troszkę kiepskim stanie, wiele kosmyków się z niego wyrywało.

Offline

 

#8 2012-12-10 12:18:21

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Istota ani droid nie podejrzewali zabraczki o kpinę. Mieli bardzo dobry słuch, barwa i tembr głosu mówiły szczerze, nie fałszowały, wiec wierzyli jej. I oczywiście cieszyli się, zwłaszcza ona, bo jej rękami było to wszystko robione,a  nie wyglądała na szczególnie silną osobę. Fakt, mogła wykorzystać siłę Sisco w kilku rzeczach, ale i tak musiała wymyślić i zaplanować, jak – on nie miał rak i kształtem był nieporęczny, musiała podczepiać linki, tłoczki, budować pochylnie.
Warkocz zaś dalej był badany – z góry do dołu palcami, bo to takie fajne w dotyku, przeplatające się. Istota zaczeka pomrukiwać cicho, tak jak już wcześniej zdarzało się jej „braciszkowi” i co Leri już słyszała. Zaraz tez, wyraźnie pojaśniała na twarzy – to chyba był uśmiech – kilka razy wykonała warkoczem ruch „malujący” po kopule droida. Ten zamarł, zbierając bodźce, ale cały czas wydawał ten sam dźwięk, oboje to samo, czyli oboje „się uśmiechali”. On szybko jednak stracił zainteresowanie włosami – w jednej chwili jak torby znalazły się na podłodze, on był juz przy nich. Zaczęły szeleścić, co – jak się okazało – wywołane było tym, ze olbrzymi przedni palec wielkości pufy już zaczął je rozgrzebywać...
„Siostrzyczka” nawet go nie skarciła, widac nie uznała tego za niegrzeczność. Leri była ciekawsza niż jej zakupy. Siegnęła więc drobnymi paluszkami do góry, by dotknac rogów


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#9 2012-12-10 12:32:08

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Zabraczka spokojnie obserwowała to zafascynowanie jej warkoczem. Przerabiała to już kilka razy, z reguły pośród ras pozbawionych owłosienia. Ich niezmiernie fascynowały włosy i ciekawi byli ich przeznaczenia. Chociaż one miały akurat znaczenie czysto ozdobne. Leri uśmiechnęła się, gdy nawet młody zainteresował się jej warkoczem, chociaż on zbyt długo się nimi nie bawił a potem odszedłby pogrzebać w torbach.
W nich zaś znajdowały się tanie ubrania z różnych przecen. Gdy torby zostały poruszane, to z niektórych powypadały małe zawiniątka: kilka bluzek i koszulek w różnych kolorach, para spodni i jakiś płaszcz. Żadnych drogich, luksusowych materiałów, wszystko proste i przede wszystkim tanie. Wyglądało więc na to, że Leri też do najbogatszych nie należała. Była to jednak taka połowiczna prawda bo jako członkini Zakonu żyła skromnie, jednak miała dostęp do na prawdę sporych funduszy, jeśli tego wymagało jej zadanie.
Leri nie oponowała, gdy młody badał jej zakupy. Nie protestowała również, gdy opiekunka zaczęła badać jej rogi na głowie. Pochyliła się więc nieco, tak by ułatwić jej sprawdzanie swojej głowy. Rogi zaś były bardzo twarde, ewidentnie kościane, ale gładkie w dotyku, co sugerowało że dbało się o ich stan. Nie były też jakoś szczególnie ostre, więc nie była to broń, chociaż gdyby wbiło je się komuś w ciało to mogłyby narobić niezłego bałaganu.

Offline

 

#10 2012-12-10 12:46:38

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Młody chyba był rozczarowany zakupami – ubrania jak to ubrania, ni się tym pobawić ni co. On już by wolał słoiki, tymi się bawił całkiem długo. Albo torba makaronu czy inne fajne rzeczy ze spożywczego. Tu co najwyżej klamra od paska czy większy guzik trochę go zajęły, a potem odpuścił. Ubranka zostały na podłodze, ale nie rozwalone gdzie popadnie – w kupce. A on delikatnym krokiem zaszedł od przodu by popatrzeć co robi siostrzyczka. A ta kiedy go zobaczyła blisko, znowu chwyciła warkocz, i wzmagając mruczenie poczęła go nim „malować”. Bardziej ją to bawiło niż jego. On się nie ruszał, stał naprzeciwko Leri, bardzo blisko, mruczał cicho, teraz czuć było ciepło, jakie uwalnia się z ogromnego cielska. W zamkniętym pomieszczeniu, w półmroku obłe działo nie wyglądało tak groźnie. Widać było za to na nim kilka oznaczeń w tajemniczym piśmie. Ale nie było rys. Był dobrze traktowany.
Opiekunka po jakimś czasie obejrzała już najfajniejsze elementy zabraczki, a potem stanąwszy przed nia, ale lekko z boku, bo cały przód zajął sobą Sisco, dolną para dłoni pokazała na siebie,a  górne złożyła jak do modlitwy.
Haze Hasupidona – przedstawiła się i pokłoniła lekko. Sisco zaczął mruczeć i kręcić niespokojnie. Ona chyba tez za chwile pozrzucała niepokój. Jak przedstawić jego? Leri wzbudzała zaufanie, ale czy zrozumie, ze droid mógł mieć imię? I być jej bratem?


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#11 2012-12-10 12:59:53

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Zerkała co jakiś czas na swoje zakupy, troszkę obawiając się, że się po prostu poniszczą. Spędziła kilka godzin na ich kupowaniu i nie chciała, by jej trud poszedł na marne. Ale z drugiej strony nie chciała krzyczeć na młodego, bo by się jeszcze biedak speszył. Był szczególnym dzieckiem, więc ostatecznie pozwoliła mu się bawić bez przeszkód. Ostatecznie zawsze może te bardziej podniszczone ciuchy kupić jeszcze raz.
W końcu jednak młody znudził się jej zakupami i wrócił do nich. Warkocz zabraczki ponownie został wykorzystany w zabawie jako pędzel. Bawiło ją to, bo chyba każda rasa pozbawiona włosów właśnie w ten sposób identyfikuje jej warkocz - jako sprzęt do malowania. Ona sama by nigdy na to nie wpadła, a tu proszę.
Leri mogła przyglądać się relacji tej dwójki. Nawet bez Mocy czuła ich silną więź, nie mogła jednak dociec jej prawdziwej natury. Byli przyjaciółmi? A może rodziną? Pytań miała bardzo wiele, jednak nie chciała ich peszyć nimi. Zaczeka, może sami coś powiedzą.
Po kilku chwilach doszło do prezentacji, więc zabraczka uśmiechnęła się i wykonała nieco podobny gest.
- Lerienne Dantierri.
Wskazała dłońmi na siebie, następnie złożyła je podobnie jak Haze i leciutko się pokłoniła.
- Możecie mi mówić Leri,
Następnie spojrzała na "młodego" i nieco zmarszczyła brwi. Jak tu teraz wyjaśnić, że wiedziała o tym, że w środku znajdowała się żywa istota. Czy jej rasa kiedykolwiek spotkała Jedi? Czy wiedzieli czym jest Moc? W końcu zdecydowała się zapytać się młodego bezpośrednio.
A ty jak masz na imię?

Offline

 

#12 2012-12-10 13:06:10

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Wyglądał na skonsternowanego i trochę niepewnego. Widać wpajane miał „nie przedstawiaj się”. Choć nie widać było spojrzenia, to padało ono dość natarczywie na Haze, szukając podpowiedzi, i zawieszenie w milczeniu trwało jakiś czas. Haze milczała. Leri nie zapytała jej jak ma na imię jej towarzysz, tylko jego samego, więc on powinien odpowiedzieć. A on się wahał. Siostra przedstawiła się ładnie, on tez chciał ładnie, ale – ale coś tam mu najwyraźniej przeszkadzało, ze się wahał. W końcu nawet zapiszczał cichutko. Wtedy Haze odwróciła od niego wzrok. Dała mu podjąć decyzję.
I od tego gestu za jakieś 10 sekund się odezwał.
– Sisco Hasupidona – i tez łeb w  dól – lekki ukłon, i wyprostowanie się.
I odpowiedź już bliżej. To samo nazwisko.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#13 2012-12-10 13:18:13

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Nwaet bez Mocy czuła ten wewnętrzny konflikt: jak się przedstawić? Jako droid czy jako osoba. Rozumiała jego strach i obawę przed tym. Jeśli trafiłby na złą osobę, to ten ktoś mógłby go jakoś wykorzystać albo skrzywdzić. No i rodziło się też pytanie, jak komuś wytłumaczyć, że nie jest się droidem a istotą żywą zamkniętą w metalowym ciele? Leri to wiedziała. Ale sama też musiała wyjaśnić skąd ma tą wiedzę. Więc zbliżał się czas szczerości.
Młody zaś podjął decyzję i w końcu się przedstawił. Zabraczka uśmiechnęła się do niego promiennie w podzięce a potem lekko się pokłoniła.
- Miło cię poznać. Jesteście rodzeństwem?
Zapytała i wskazała najpierw na Sisco a potem na Haze. Teraz zaś przyszła jej kolej by coś wyznać.
- Wiem, że Sisco jest żywą osobą zamkniętą pod tą skorupą z metalu. Ja... słyszeliście kiedyś o Jedi? Cóż... jestem jedną z nich
Zakończyła nieco kulawo, ale przynajmniej była szczera. Teraz musiała zaczekać na ich reakcję. A spodziewała się nawet najgorszego, w końcu widziała jakie podejście ma wielu obywateli do Zakonu.

Offline

 

#14 2012-12-10 13:27:00

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Była cisza, co mogło zwiastować nadejście burzy, one zazwyczaj zaczynają się cisza. Napięciem. Ale to Haze była napięta. Sisco najwyraźniej odczuł ulgę ze ma to za sobą, i ze ona wie – skąd – nie miał pojęcia, ale co on mógł wiedzieć, wszystko przed nim tylko zatajali i wpajali co ma mówić a co nie. Trochę się gubił, ale akceptował ze „inni wiedza lepiej”.
Zamruczał krótko, ale po spojrzeniu na powagę siostry zamilkł, jakbyu mu nie wolno było się cieszyć kiedy ona się nie cieszy. A ona patrzyła na Leri jakby chciała ją prześwietlić. Gdyby to działo się na ich planecie byłoby pewnie inaczej.A  tutaj, sami w tym wielkim mieście i zaufać, czy nie?
- Tak wiemy – odpowiedziała w końcu. Wiedzieli, kto to jedi. Nie wiedzieli za to, jak Couruscant ich traktuje. Wiedzieli tylko to, co zdarzyło się u nich na Cestusie. Byli jedi. I to od nich się zaczęło. Haze podeszła do Sisco, dotknęła go, po czym naciskiem ręki zmusiła do cofnięcia, dajac znak, ze teraz bea rozmowy na dorosłe tematy. I on posłusznie odszedł, choć prawdopodobnie i tak będzie wszystko słyszał, miał po swojej stronie taka technologię ze przyklei łeb do ściany i po drganiach dojdzie. A tutaj nie musiał, bo dalej niż za zakręt nie pójdzie.
- Wiemy co to jedi. On miał być jedi. Mój brat – odparła Haze, kiedy Sisco już został odgoniony


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#15 2012-12-10 13:34:34

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Zrujnowany zakład fryzjerski "Kosmyk"

Leri cierpliwie zaczekała, aż sobie wszystko wyjaśnią. Atmosfera powagi i jej się udzieliła. Podejrzewała, że gdy tylko Sisco i Haze uzgodnią wszystko ze sobą to dowie się czegoś więcej o tej nietypowej parze.
W końcu "młody" odszedł kawałek, chociaż pewnie i tak wszystko będzie słyszał. Pomieszczenie było za małe by móc odejść na odpowiednią odległość. Ale miało to swój wydźwięk symboliczny - teraz porozmawiamy na poważne tematy. Tak więc Leri zaczekała aż Haze wszystko sobie poukłada. Ale nowina, którą usłyszała nieco ją zdziwiła. Odruchowo zabraczka sięgnęła ku Sisco by zbadać jego aurę, tak dla potwierdzenia. Trwało to kilka sekund, ale odnalazła pewne wskazówki mówiące o tym, że ma on w sobie potencjał, niestety już zmarnowany.
- Miał być Jedi... więc ktoś z Zakonu po niego przybył. Co się stało? O ile mogę zapytać?
Głos miała już bardziej poważny, zniknęła ta beztroska i wesoły ton.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.naruto-swiat.pun.pl www.pokemon-gra-pbf.pun.pl www.mechatronika10.pun.pl www.pakalizaka.pun.pl www.zarzadzaniez11.pun.pl