Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#46 2014-01-15 19:09:00

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Wiktor umówił się z Artrusem właśnie tu. Bardzo chciał zrobić dobre wrażenie. Zadbał wcześniej o odpowiednie miejsce i zaufanego przewoźnika. Jego sprzęt był już spakowany na statek. Sam Wiktor bardzo chciał zrobić dobre wrażenie. Jego besker'gam miał kolor koniaku, był wypolerowany, ale jakby przypadkiem,a  tak naprawdę z pełną artyzmu starannością zostawione zostały na nim ślady przybrudzeń i drobnych uszkodzeń oraz kilka indywidualnych ozdóbek – kilka piór i coś w rodzaju zdjętego skalpu u pasa, dyndające na udzie. Hełm miał na głowie, chodziło o wrażenie, ale tez – to średnie miasto, jeśli jednak CSB zapragnie przylecieć, choć nie powinno, to nie będzie tracił cennych sekund na wkładanie hełmu.
Za nim (stał bowiem teraz na betonie placu) rysował się niewielki,a  nawet mały stateczek. Grot – tak głosiła jego nazwa wymalowana na burcie. Był to statek szybki, zwrotny, nie przemytniczy. Do przewożenia ludzi. Ważnych ludzi. Ekskluzywna taksówka nie odprowadzająca podatków.
Jego niewielka ładownia była niemal pusta – tak ją przygotowano na ewentualne łupy mandalorian. Chociaż Wiktor podejrzewał ze nic dużego nie wezmą ze sobą. Bo gdzie, na Coruscant?

Offline

 

#47 2014-01-15 19:18:14

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Artrusowi to miejsce odpowiadało, bo było na uboczu i mógł po sprzęt podlecieć do swojej dziupli.
Pojawił się o czasie na placu. Aerowóz zaparkował z boku a potem wyszedł z pojazdu. Nie miał na sobie pancerza, ubrany był w zwyczajny, codzienny strój. Otworzył bagażnik i z jego wnętrza wyjął najpierw spory plecak, w którym trzymał swój beskar'gam. Potem wyjął długi pakunek, w którym trzymał dwa karabiny myśliwskie i jedną snajperkę. Dodatkowy sprzęt trzymał zaś w trzecim, mniejszej torbie. Bagażnik zamknął, plecak zarzucił na plecy a torby wziął do rąk  ruszył w kierunku Wiktora. Szybko można było dostrzec, że blizny zamaskował specjalnym podkładem i nic nie było widać.
- Su cuy
Powitał go a potem zerknął na frachtowiec. Wyglądał tak sobie i nie budził za bardzo zaufania, ale Artrus był podejrzliwy. taka paranoja. A potem przyjrzał się pancerzowi syna, ale nie skomentował jego wyglądu, więc wszystko było w porządku.
- {Wszystko przygotowane?

Offline

 

#48 2014-01-15 20:07:51

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Nie widać było wyrazu twarzy Wiktora, zamaskowanego hełmem. Skinął za to głową. Po postawie jego widać było rześkość i werwę do tego co się ma dziać. Zbroja chroniła użytkownika przed okazywaniem pewnej niepewności. Pierwsza wyprawa z ojcem.
{- zrobione, zapakowane, załadowane, wszystko gotowe do drogi.} Lala, chodź, przywitaj się z moim przyjacielem.
Teraz dopiero dało się dojrzeć w otwartej ładowni wielki szary ogon ogromnego węża,a  za chwile zza drugiej burty stanowiącej ściankę statku wysunęła się krótka gadzia głowa zdobna w okazały kołnierz kobry.
- Kasssssaji, wojowniku. – zasyczała istota, wysuwając powoli rozdwojony język.

Ostatnio edytowany przez Wiktor (2014-01-15 20:08:08)

Offline

 

#49 2014-01-15 20:13:00

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Brwi uniosły mu się w wyrazie zdumienia. Jeszcze z takim pilotem nie latał, więc może być ciekawie... o ile nie rozbiją się gdzieś po drodze. Artrus za bardzo nie lubił latać jako pasażer (brak kontroli nad sytuacją go wkurzał) ale własnego statku nie miał więc musiał niestety zdawać się na takich wynajętych pilotów.
- Witaj
Mruknął niezbyt wylewnie na powitanie.
Po chwili podrzucił nieco torbami i zwrócił się do Wiktora.
- Gdzie mogę zdać bagaż?
Zerknął najpierw na syna potem na tą istotę, którą wziął za pilota. No chyba, że jeszcze ktoś siedział w kokpicie.

Offline

 

#50 2014-01-15 20:30:48

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Wąż zasyczał znowu i zawrócił, widać było tylko kłębiące się przez siebie sploty szarobrązowego cielska z dającym do myślenia zygzakiem na stronie grzbietowej. Jak ostrzeżenie: uważaj, jestem jadowita.
- Dawaj tu – zachęcił Wiktor w basicku i zrobiwszy pólpiruet na piecie wskoczył na niewysoką rampę.
- Spodoba ci się, ten statek jest niesamowity. Można się porzygać!

Offline

 

#51 2014-01-15 20:38:12

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Obserwował węża z podejrzliwością, ale na jego twarzy gościł tylko wyraz obojętności. Maskował się ze swoimi uprzedzeniami. A gdy Wiktor wskazał mu miejsce, gdzie mógł położyć swój sprzęt to wolnym, dostojnym krokiem tam podszedł i powoli się tam rozgościł. Ale jeszcze się nie rozpakował.
- Stwierdzenie "można się porzygać" nie nastraja jakoś szczególnie optymistycznie.
Zwrócił uwagę Wiktorowi. Ich relacje nie były jeszcze na tyle silne, by móc bardziej swobodnie zachowywać się w swoim towarzystwie. A przynajmniej Artrus to tak postrzegał. Był trochę zdystansowany, ale jak będą na polowaniu to się to trochę zmieni.
- No dobra młody, pokaż co tam zgromadziłeś
Ciekaw był jaką broń wybrał młody Petrona. Artrus miał też strzelbę dla niego, jakby ten konkretny wybór mu się nie spodobał. Bo już w głowie miał plan na małą atrakcję.

Offline

 

#52 2014-01-15 20:58:28

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Młodszy mando zdjął hełm dopiero, kiedy rampa zaczęła się podnosić. Ładownia łączyła się z kokpitem jednym przejściem. Tam popełzł wąż. Statek był malutki.
-{ Nie wszystko co godne przeżycia musi być optymistyczne}  - uśmiechnął się ukazując ta swoją charakterystyczną odziedziczona po matce szczerbę między jedynkami.
Przyklęknął przy swoim bagażu, umieszczonym w żółtej skrzyni z niemalowanego drewnopodobnego tworzywa. Z daleka można było się pomylić,z  bliska – najzwyczajniejszy syntetyk.
Wiktor wydobył waylandzki karabin z ręcznie wykonanymi zdobieniami – stylizowany na antyk. Na pewno sporo kosztował, ale była to replika. Sprytnie wykonana, ale jednak replika. Nie miała tych kilkuset lat które starała się wyglądać. Po bliższym obejrzeniu okaże się ze pod obudową jest zupełnie współczesna broń. Nie była to typowa snajperka, ale rzecz do działania z dużej odległości. Obok niej szybkostrzelny karabinek w podobnej stylizacji, ale z racji charakteru – już nie wyglądał tak „dobrze”. Wiktor wybrał taki desing by pasował do strzelby. Prócz tego jeszcze jeden kieszonkowy blaster, kilka wibroostrzy i piękny nowy zestaw do skórowania i preparowania trofeów. I – co ciekawe – flaszka dobrego bimbru rodzimej mandalorianskiej produkcji. Ale ona tak mimochodem dała się zauważyć. Wiktor nie pokazał jej. Nawet nie zauważył ze Artrus mógł ją zobaczyć.

Offline

 

#53 2014-01-15 21:12:47

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

- {Też prawda, ale rozmyślne włażenie w bagno nigdy nikomu na dobre nie wyszło}
Odpowiedział artrus a potem zabrał się za przeglądanie sprzętu synka. Wziął do ręki pierwszą strzelbę i obejrzał ją fachowym okiem. Na zdobienia nie zwróciłw ogóle uwagi, bo nie one były najważniejsze, za to sprawdził stan techniczny, jakość materiałów, celownik i jego poziom techniczny - najlepsze miały komputerowy system śledzenia do kilku celów jednocześnie, opcję termowizyjną i noktowizyjną, w dodatku mogły łaczyć się z systemami celowniczymi hełmu. Prawdziwe cuda techniki. Na wojnie niezastąpione, bo podawały też dokładne dane o wietrze i innych warunkach atmosferycznych. Pod podobnym atem obejrzał pozostałe uzbrojenie Wiktora.
Kwestia broni była dla Mandalorian bardzo ważna, więc nie było w tym nic dziwnego, że Fibal poświęcał sporo czasu na oglądanie uzbrojenia Wiktora. W końcu mówiło ono bardzo wiele o właścicielu.
Wibroostrza też były ciekawe. Artrus sam miał kolekcję noży wykonanych z beskaru, ale to były ostrza a nie bardziej nowocześniejsze technologicznie wibroostrza.
- Nieźle. Ale mam coś lepszego
Mruknął i podszedł do podłużnej torby. Otworzył ja i wyjął z jej wnętrza sfatygowaną strzelbę o dosyć topornej obudowie. Podał ją zaraz Wiktorowi by ją zobaczył. Broń miała też lunetę, ale tutaj uwaga niespodzianka - totalnie prymitywną, bez komputera, tylko stare soczewki (czyściutkie i sprawne). Przy celowaniu trzeba było polegać na własnym oku.
Broń była raczej prosta, nieco nawet prymitywna, odporna praktycznie na wszystko. Nie do zdarcia.

Offline

 

#54 2014-01-15 21:29:59

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

{- z tego bagna łatwo da się wyjsc. To małe bagienko} – wzruszył ramionami. Widać lubił to co co określił jako „można się porzygać”. Niektórzy takie rzeczy właśnie lubią – lubią być porządnie wytrząchani. Wesołe miasteczka dla takich powstają.
   Dzisiaj zabrana strzelba mogłaby mieć większość tych cudów o których pisał Artrus, ale – zostały one wyjęte, przez co broń stała się zwykłą bronią. Jechali na polowanie. Polowanie może być niebezpieczne, owszem, ale to przyjemność, nie wojna. Wiktor chciał wyrównać szanse między nim a  naturą na tyle na ile mógł. Bo tak wynikało z jego ideologii. A każdy ma własną.
Kiedy Artrus wyjął swoją broń, dopiero wtedy Wiktor wstał. Miedzyczasie statek płynnie się uniósł – niemal nieodczuwalnie. Miał dobre antygrawitery.
{- Co to takiego?}  -Wiktor nigdy jeszcze nie widział takiej starej strzelby. Podszedł, żeby ją obejrzeć. Miał wrażenie,ze to nie działa. Ale przecież nie powie, nie postawi ojca w roli idioty który przynosi niedziałający staroć.
Strzelba wyglądała ciekawie, ale Wiktor jako młody jeszcze chłopak – nie obdarzył jej zaufaniem od pierwszego wejrzenia.

Offline

 

#55 2014-01-15 21:45:38

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Artrus lubił solidny zastrzyk adrenaliny, ale nie do jak to Wiktor określił - do porzygania. Takie coś kojarzyło mu się z wojną. A ta wbrew różnym poetyckim opowieściom, nie była najpiękniejszą rzeczą na świecie i do teraz czasem śniły mu się koszmary z nią związane.
- {Jak to co? Strzelba. Skonstruował ją chyba mój dziadek... albo pradziadek. Jest w rodzinie od pokoleń}
Wyjaśnił z nieukrywaną dumą. Fakt, wyglądała nieco odpychająco, nosiła na sobie ślady wielokrotnego używania i naprawiania. W kilku miejscach miała nawet uszczerbki na metalu, jak gdyby ktoś się nią bronił przed kimś, lub przed czymś. A kolba strzelby była lekko przekrzywiona, jak gdyby toś nią okładał kogoś po łbie lub innej części ciała.
Ale zdecydowanie działała i była nabita. Była to jednak broń blasterowa, ale z gatunku tych całkiem prymitywnych, bez elektroniki, sama mechanika. A takich się już prawie nie produkuje.
- {Możesz tym omuś przyrżnąć w łeb a nawet nie zarysujesz metalu. Durastal najwyższej jakości, wzmacniana besarem.}

Offline

 

#56 2014-01-15 21:53:42

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Wiktor wziął strzelbę i dokładnie obejrzał. Jedną z pierwszych myśli byłą właśnie ta, ze fajnie tym komuś w łeb przygrzać i kiedy zauważył przekrzywioną kolbę zdał sobie sprawę ze nie był pierwszym który wpadł na ten pomysł. A za chwile Artrus potwierdził.
Ale dziwne to było bardzo. Takie... stare. Choć jeśli dziadek czy nawet pradziadek skonstruował to nie takie bardzo stare. Młody mando pomyślał o swojej strzelbie, stylizowanej na stara. Okazało się jednak ze stara strzelba wygląda zupełnie inaczej.
Chwile postał i lekki wstrząs statku znowu uruchomił mózg. przecież pradziadek Artrusa to tez jego przodek. Dotykał tej broni swoimi rekami, pewnie nawet nie myśląc ze syn syna jego syna za sto lat będzie nadal jej używał.
To było takie... dziwne. Takie nie z jego klanu.
{- Fajna. Inni by ją trzymali w kufrze pod łóżkiem, a ty nadal jej używasz...}
Na pewno nie na co dzień, ale na takie wypady – okazuje się ze tak.

Offline

 

#57 2014-01-15 22:04:56

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

U Fibali to było bardzo powszechne - pamiątki rodzinne nie wisiały na ścianach czy nad kominkiem, tylko wciąż się ich używało. Oczywiście każdy o nie dbał, naprawiał je, ulepszał z czasem, ale fakt faktem - dalej były w użyciu. Tak jak ta strzelba. Stara, sfatygowana, nie wyglądająca jakoś specjalnie atrakcyjnie. Ale była dobra i to się liczyło.
- {A co ma leżeć i się kurzyć?}
Mruknął Artrus. Był nieco sentymentalny, do takich pamiątek się bardzo przywiązywał. Nie do zdjęć, nie do mebli, ale do broni, która ma swoją historię, z którą się wiążą wspomnienia.
A to nie był koniec niespodzianek. Z torby wyjął po chwili miecz - beskad. Tradycyjne krótkie mandaloriańskie ostrze. Oczywiście wykonane z beskaru. Ten miecz znajdował się w świetnym stanie, jak gdyby dopiero co ktoś je wykuł. Podał broń Wiktorowi do obejrzenia.
- {Należał do Artris, mojej żony. Też przekazywany był w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Nie ma nic lepszego od porządnego miecza w dłoni
Broń była doskonale wyważona i przede wszystkim wykuta. Nie odlana, nie zrobiona przemysłowo, tylko wykuta starymi sposobami Mando. Niewielu już było takich kowali na Mandalore, któzy wciąz praktykowali stare sposoby produkcji oręża.

Offline

 

#58 2014-01-15 22:20:50

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Broń byłej żony Artrusa nie wywołała już takiej reakcji emocjonalnej – Wiktor po prostu obejrzał. Ten miecz nie miał nic wspólnego z  jego rodziną. Był po prostu kawałkiem historii – kogoś innego. Mando skinął głową na znak, ze mu się podoba. Artrus wyruszał na wyprawę ze swoimi przodkami.
- Uwaga ssssaczki, zapnijcie passsssy... – odezwał się w głośniczku sykliwy głos gadziny. Panowie mieli chwile na reakcje – niekoniecznie zapięcie pasów, kiedy niespodziewanie siła odśrodkowa uderzyła tak silnie, jakby nagle potroili swoją własną masę. Można było się naprawdę porzygać, paść na kolana a może i na podłogę. Statek leciał pionowo w górę z zawrotną szybkością, pokonując atmosferę i wywołując przeciążenie – ale tylko w  pasażerach. Wszystkie systemy działały bez zarzutu.
Ale dzięki temu wylot z atmosfery zajął jedną czwarta czasu potrzebnego innym statkom.

Offline

 

#59 2014-01-15 22:31:51

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Miał jeszcze ze sobą trzeci i najważniejszy "zabytek:" w jego kolekcji. Beskar'gam. Nie był on idealnie dopasowany, czyściutki, pomalowany. To też był kawał historii jego rodziny, bo zgodnie z tradycją każdy z jego przodków zabierał element pancerza poległego krewnego. I tak powstała dziwna mieszana przeróżnych elementów nie zawsze idealnie do siebie pasujących, ale poddanych przeróbkom by to działało.
Gdy rozległ się komunikat z głośników Artrus podszedł do jakiegoś siedziska z boku i po prostu usiadł. Nie zgrywał niepotrzebnie twardziela. Tak to tylko na filmach robią. Jeśli możesz sobie troszkę ułątwić życie to lepiej to zrobić.
Czekał aż w końcu wejdą w nadprzestrzeń i wtedy wróci do dalszej prezentacji.

Offline

 

#60 2014-01-17 19:36:41

Wiktor

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-07
Punktów :   

Re: Plac przed opuszczoną fabryką

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.crashfans.pun.pl www.animacjaspoleczna.pun.pl www.masbleach.pun.pl www.taka.pun.pl www.heaven-island.pun.pl