Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Praca jest bardzo ciekawa. Ale jednak wolę swoją. Przynajmniej mam teraz chatę a nie tak jak kiedyś musiałem na ulicy spać. A i płaca nie najgorsza
Przyjrzał się jego gestykulacjom i zaśmiał się lekko. Jakoś polubił tego gościa mimo tego jak się zachowywał. A może dzięki temu
Jeśli będziesz miał czas wpadaj czasem
Ostatnio edytowany przez Braian (2014-01-18 14:30:59)
Offline
- A masz co postawić? – zapytał konkretnie, bo skoro chłop zaprasza? A może teraz coś ma? Seco uśmiechnął się „słodko” jak mały piesek który liczy ze coś mu się da. Jakoś ostatnio polityczne nastroje niepewne i całe menelstwo gdzieś poznikało – protestować poszli musi. Tylko ciekawe o co.
Offline
Zademonstrował pełne uzębienie w szerokim uśmiechu. Juz się bał ze nic twilek nie ma w tej budce, w końcu to służbowa, i ze będzie musiał Seco biegać i za własne pieniądze pól litra kupować. Ale nie – kultura nawet tu na srednich poziomach była!
Wszedł więc i wykonał w wejściu charakterystyczny gest szurania botami – ze niby wyciera. A tak naprawdę w dupie miał.
Teraz jak w piosence (Hasupidona chyba to śpiewał na jakimś festiwalu, w holo widział) pił będzie wódkę ze stróżem nocnym.
Offline
Na szczęście jedna butelka nie stępi mu zmysłów. Miał mocna głowę. Wyciągnął butelkę i kieliszki które postawił na stoliku. Zaczął szukać jeszcze czegoś by zjeść
-Wiele nie mam więc wybacz. Trzeba cieszyć się z tego co się ma
Cały domek był pełny wzmianek o Jedi i Sithach. Jakieś szczątki broni, kamienie i inne pierdoły
Offline
Seco wlazł i od razu dupę posadził. A jak już posadził na jakimś krześle, to się zaczął rozglądać, i im dłużnej się rozglądał, tym większe oczy miał.
- A co to za kuhrrwa jebane muzeum? – oczywiście jak łatwo sie domyślić mowa było o tych dżedajsko-szitowskich atrybutach. Sięgnął na stoliczek po jakaś figurkę, obejrzał i odstawił, jakby parzyło.
Offline
-To wszystko są relikty dawnej wojny. Fragmenty mieczy świetlnych, blasterów. Wszystko dosłownie
Zaśmiał się lekko widząc jego reakcję na figurkę. Na ścianie wisiała szata sitha. Nie mówił jednak że to jego. Coś wymyśli
Offline
Seco nie był tym ktorym trzeba było wymysnie kłamać. On nie poznał w tym nawet szaty sitha. Jakiś czarny szlafrok. Jego bardziej błyskotki interesowały.
Kiedy Braian polał, to Seco się napił.
- Po wojnie są też blastehrry i ghrranaty, a ty tylko takie chujstwo od latahrrek trzymasz...
Offline
- To lepiej to sprzedaj nim ci ktoś podpiehrrdoli! – poradził od serca Seco, wychylajac co mu polano.
- Na e-chrredycie sprzedaj. Moja dziewczyna tam rhadia sprzedaje. Wszystko ludzie kupia, nawet zepsute...
Offline
- Dla ciebie też, bo bys już tego nie miał. – Seco akurat nie był złodziejem. Był pijakiem. Nie zawsze szło tow parze. Nie miał subtelności, widać to po nim. Chętniejszy był za to w mordę walić, bo do tego posturę miał i parę w łapach – bo wielkie bydle. Może nie takie jak oficer Mavhonic, ale dawał rade.
- A ja już w piehrrdlu siedziałem sześc miesięcy za szczanie na phrokuhrrratohrra! – jak widać – nauczył się, już nie szczał na prokuratora tylko na stróża nocnego.
Offline
- A ty mnie. – odparł, bo Seco byle gadką się nie wystraszy. Oczywiście wypił. Był sporo cieżejszy od Braiana no i był gadem, powoli się roznosiło ale i długo trzymało, dzięki temu Seco był na rauszu własciwie cały czas...
- No była wojna, ale ja mam to w dupie. Tutaj to nie umieją wojen phrrowadzić, nie to co u nas na Kalee. U nas takie wojny były że mózg staje!
Offline