Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#16 2013-02-16 17:09:52

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

- Dokładnie... nie wiem na pewno czy to Imperium. Dowodów brak, tylko poszlaki i to dobrze zatarte. Ale to ma sens
Mruknął Artrus, popijając swojego drinka. Nie był pewien swoich wniosków, bo nie miał bezpośredniego dojścia do przemytników. Ale to mu się wydawało logiczne i całkiem sprytnie pomyślane. Tuż przed wojną najlepiej osłabić wroga, a chaos w stolicy może się przedłożyć na pogorszenie się stanu Republiki. Już teraz istniało sporo separatystycznych głosów. A jeśli na Coruscant rozpęta się chaos to będzie jeszcze gorzej.
- Siedziałem nad tym miesiąc i tylko tyle mam. Może się okazać, że to ktoś inny. Nie wiem...

Offline

 

#17 2013-02-16 17:12:53

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jena długo milczał, ale po twarzy widać było – ze dla niego to bardzo prawdopodobne. I wywołujące strach. Przecież on tu żył. On miał tu swoja rodzinę. Pokręcił głową, jakby zaprzeczał faktom. Ale zaprzeczyć nie mógł.
- To do nich pasuje – tylko tyle powiedział.

Offline

 

#18 2013-02-18 17:30:45

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Artrus przyglądał się badawczo Jenie, starając się spojrzeć na tą sprawę jego okiem. Próbował postawić się na jego miejscu. Fibal nie przepadał za Republiką (a obecnie za Imperium bardziej), nie był przywiązany do tego miejsca, w razie pogorszenia spraw mógł zniknąć i tak dalej. Ale Mavhonic był tutaj uziemiony przez więzy, które sam sobie nałożył. W sumie Mando rozumiał tylko troskę o rodzinę, takiego osiadłego trybu życia nigdy nie prowadził i po prostu nie rozumiał.
- No pasuje... dostarcz to wszystko komu chcesz, jakąś bajkę wymyśl skąd to masz, mnie w to bardziej nie angażuj. Powęszę jeszcze po dolnych poziomach, spróbuję dotrzeć do tej bandy di'kutów poprzez pośredników, paserów i innych chakaare.
Mruknął nieświadomie rzucając mandaloriańskimi słówkami. Dopiero potem sobie to uzmysłowił, krzywiąc się nieco. W przestrzeni Imperium mógł być sobą, nie musiał ukrywać swojej przynależności. Teraz zaś musiał się na to przestawić.

Offline

 

#19 2013-02-23 18:07:26

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Wiele ich różniło, ale to najbardziej. Jena był typowym mieszkańcem Coruscant. Dążył do stabilizacji, bezpieczeństwa, inaczej rozumiał troskę o rodzinę. Artrus potrzebował posiadać tyle ile ziemi pod jego podeszwami. Filozofia mandalorianska często była przez Jenę kontemplowana. Wiele w życiu dal rady, wiedział jednak, ze nie byłby w stanie tak po prostu nie przejmować się. Nie potrzebować. Nigdy nie będzie wolny.
Uśmiechnął się łagodnie słysząc mandalorianskie przekleństwo. Pomyślał od razu o swoich dzieciach – one nie wiedziały, ze to brzydkie słowo. Mimo wszystko Jena starał się by za dużo o mandalorianach nie wiedziały.
Skinął głową.
- Dziękuje, Artrus. Bardzo mi pomogłeś. Masz kosztorys? Jeśli masz, w poniedziałek złoże go gdzie trzeba i refundacja będzie w przeciągu kilku dni

Offline

 

#20 2013-02-28 17:48:39

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Nie wszystkim pasowało takie wolne życie. Dlatego też Mandalorian nie było wielu, bo ich życie mimo wszystko było ciężkie, ryzykowne i bardzo często krótkie.
- Podeślę ci go z jakiegoś fałszywego konta mailowego. Muszę to popodliczać...
Odparł bardzo spokojnie i na luzie a potem zaczęli rozmowę o typowych, przyziemnych rzeczach, bo te służbowe już omówili. Jena musiał zapoznać się z całą jego dokumentacją, potem musiał podesłać ją komu trzeba. Trochę to czasochłonne było. A Artrus musiał na chwilę się wyluzować, pogadać z kimś na spokojnie.
A potem gdy już się wygadali to pożegnał się z rodziną Mavhoniców i wyszedł.

Offline

 

#21 2013-06-12 16:00:00

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

O Artrusie po raz kolejny nie było śladu przez ostatnie dwa tygodnie. Nic się nie odzywał, jego komunikator uparcie milczał - abonent był poza zasięgiem. Ale w końcu dzień wcześniej pojawiła się od niego wiadomość, że chce się spotkać. Terminy zgrano i tak oto Mando pojawił się w monadzie zamieszkiwanej przez Mavhoniców. Po raz kolejny też lekko zmodyfikował swój wygląd zewnętrzny. Brodę zgolił, blizny zamaskował, w dodatku zmienił kolor oczu specjalną soczewką. Zapuścił też nieco włosy, do tego jego skóra wydawała się nieco jaśniejsza. Na sobie miał zaś typowe zwykłe ubranie., Jakaś tana kurtka, wygodne spodnie i zwykłą koszulka pod spodem z młodzieżowym napisem. Jedynie buty jak zwykle odbiegały od reszty ubioru - podniszczone wojskowe, ale wciąż świetnie nadające się do walki.
Do budynku dostał się bez problemu, windą wjechał jednak na poziom wyższy niż mieszkanie Mavhoniców, po czym niżej zszedł schodami by upewnić się, że nikt go nie śledził. No tak - paranoja, jednak nie chciał przyjaciela narażać na coś tylko dlatego, że zadawał się z Mandalorianinem.
W końcu stanął pod drzwiami i zadzwonił.

Offline

 

#22 2013-06-12 16:54:27

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jena bardzo się ucieszył kiedy Artrus się odezwał. Wprawdzie miał się czym martwić ostatnimi czasy, ale to wcale nie oznaczało, że akurat o tego niepokornego ducha obawiał się mniej. Wielką ulgą więc było odebrać od niego transmisje. Policjant zadbał, by podczas ich wizyty mieszkanie było puste. Najbezpieczniejsze miejsce – puste prywatne mieszkanie, nie jakieś miejsce publiczne.*
Tu targany paranoją mandalorianin będzie mogł sie troche rozluźnić.
Jena otworzył drzwi. On tez zmieniał się dość drastycznie, ze służbowego w domowego i widać to było, ale go każdy rozpozna. Dziś miał na sobie koszulkę typu t-shirt i dresy, po prostu. Na lewej nodze szynę a w ręku kulę. Mały uraz o ktorym Artrus pewnie wiedział, a jak nie wiedział, to się zaraz dowie.
Po pierwszym rzucie okiem na przyjaciela, szeroko się uśmiechnął i usunął, by ten wszedł. Lepiej za wiele na korytarzu – przestrzeni publicznej – nie mówić.
- Witaj, Artrusie – imię wypowiedział dopiero, jak się drzwi zamknęły – Ty to powinieneś w charakteryzacji pracować

Offline

 

#23 2013-06-12 17:03:59

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Artrus czekał spokojnie aż drzwi się otworzą. Wyglądał na znudzonego, ale bacznie się rozglądał. Tak na wszelki wypadek. Przed wizytą domową u Jeny zawsze miał lekkiego moralniaka. Wolał spotkania w miejscu publicznym, bo w razie problemów łatwo się było ulotnić i zgubić ewentualny pościg. A tu gdy cię już namierzą to pozamiatane.
W końcu drzwi się otworzyły i w progu stanął Mavhonic. Fibal przyjrzał mu się i uśmiechnął się ciutek złośliwie.
- Wypadek pod prysznicem?
Wskazał na nogę po czym wlazł do środka. I wtedy dopiero się przywitał, wyciągając rękę.
- Witaj... a to zasługa kochanej mamusi. Zawsze narzekałem na te nauki malowania się... wiesz, że to wymysł parszywych auretiise, ale jak widać się przydaje.
Zdjął zaraz kurtkę i odwiesił na wieszak. T-shirt Artrusa w większości odsłaniał muskularne, pokryte kilkoma bliznami ramiona.

Offline

 

#24 2013-06-12 17:10:04

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Zaśmiał się z ukazaniem zębów, kidy o prysznicu usłyszał. To było zabawne,a  przynajmniej mu się takie wydało, kiedy usłyszał.
- Prawie. Ale zęby wszystkie  -i dopiero w środku przywitali się jak należy. Jena także przyglądał się Artrusowi. Szukał zmian. Ale nie tych, które sam sobie zrobił,a  tych które mogłyby zdradza, co robił jak nie było wiadomo co robił.
- Dobrze cie nauczyła. Tak się maskujesz, ze całymi miesiącami cie nie widać. Chodź, Iliani nie ma, to się piwa napijemy  -nie żeby żona Jenathazie zabraniała piwo pic, ale – wiadomo, nie najlepiej widziane. Trochę marudziła, zwłaszcza że dzieci coraz starsze.
Jena poprowadził do kuchni. Chód o kuli miał taki jak kiedyś przed operacją kolana.
Nie nalegał na opowieść, czekał, aż mandalorianin sam zacznie, niekoniecznie od razu od tego tematu. Ludzie tacy jak Artrus nie lubią być spowiadani i  Jena to szanował.

Offline

 

#25 2013-06-12 17:26:40

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

W wyglądzie Artrusa na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. To znaczy uszy całe, oczy też, nos bez zmian i pełen zestaw uzębienia. A blizn na ramionach miał tyle, że trudno było dostrzec, która była nowa. W każdym razie nie wyglądał jakby wpadł pod czołg czy coś.
- A tak na prawdę co ci się stało? Byłem tak trochę poza zasięgiem. Sprawy rodzinne
Ostatnie słowo wypowiedział nieco mocniejszym tonem, jasno sugerującym by nie pytał. To była właśnie jedna z tych spraw, które wolał zachować dla siebie. Spowiadać się faktycznie nie lubił.
- Piwa bym się napił... jak dzieciaki?
Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając jakichś zmian, podążając za Mavhoniciem.

Offline

 

#26 2013-06-12 17:35:06

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

I o to Jenie chodziło. Nie zobaczył nic co wyglądało na nowe ani na poważne.
Jena zatrzymał się przy lodówce, ale zanim ja otworzył, spojrzał na Artrusa bardzo zdumiony, ze ten nie wie, w końcu to taka głośna sprawa. Ale widać – naprawdę go wywiało. Jena nie zapyta, jeśli Artrus nie chce. Co nie oznaczało,ze nie był ciekaw, jednak – im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
- To taka afera że wręcz mi miło, ze ktoś nie wie. Gazety o mnie pisały, bohaterem jestem  -uśmiechnął się żartobliwie półpyskiem.
-A technicznie jeden tajny agent kopnął mnie w kolano tak niefortunnie ze rzepkę wybił. – Jena nie miał protezy nogi, miał sztuczny staw i sztuczną kość.
Wyjął dwie puszki i jedna podał Artrusowi.
- Chodź do salonu. Dzieciaki dobrze, wyjątkowo żadne nie chore, żadne nie marudzi i na nikogo się szkoła nie skarży – za to jakie dumne dzieciaki, jak w szkole pytają czy to ty jesteś synem/ córką tego sławnego policjanta. A wszystko za sprawą zdjecia z Queni które wyciekło do prasy

Offline

 

#27 2013-06-12 17:47:36

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Czasem faktycznie lepiej było nie wiedzieć o co chodzi - mniej stresu i mniejsze ryzyko, że ktoś się nagle zainteresuje tą osobą. Wiedza i informacja potężna rzecz, ale cholernie niebezpieczna. I często nie daje zasnąć w nocy.
- Cóż... można by powiedzieć, że wywiało mnie na totalne zadupie.
Wzruszył ramionami. Tak po prawdzie coś czytał po powrocie na Coruscant i dlatego od razu się skontaktował. By dowiedzieć się wszystkiego u źródła, bo pismaki mają to do siebie, że lubią dodawać wiele rzeczy od siebie, by podkolorować historię. Im bogatsza i ciekawsza tym lepiej się sprzedaje.
- Czyj ten agent był?
Zapytał niby od niechcenia, przyjmując puszkę piwa. A tak na prawdę to był cholernie ciekawy kto też nieźle dokopał Mavhonicowi, który słabeuszem nie był. Ale fakt, noga była jego słabym punktem. Ten ktoś albo przypadkiem tam trafił albo miał dobre informacje. Gdyby Artrusowi przyszło kiedyś na poważnie walczyć z nim, to też by go tam atakował.
- No to dobrze.
Uśmiechnął się i podążył do salonu.

Offline

 

#28 2013-06-12 17:57:43

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Temat bohatera bardzo dobrze się sprzedawał. Nagle chłopcy chcieli być policjantami, stało się popularne pomaganie staruszkom w zakupach, a Mavhonica stawiano za wzór. Kilka ikon w holonecie powstało. Troszkę zagłuszało to szał po śmierci Thorula Traxa, który chyba już tylko zgonem mógł wywołać pokrzyk.
Jena pokuśtykał na dobrze znaną Artrusowi sofę, z  której był widom na okno, za które to tak się wyżyłowali, ale jacy byli dumni! Dzięki temu oknu i balkonowi, mieszkanko na średnich poziomach wyglądało jak apartamentowiec.
-”Ich” agent. Pamiętasz sprawę, w której prosiłem cie o przysługę. To, powiedzmy dalszy ciąg dalszy.
Tak, noga była słabym punktem Mavhonica, można było, jak się okazało, położyć go w ten sposób przez osobę fizycznie znacznie słabszą. I sam jena zastanawiał się czy to był przypadek czy – czy to nie był przypadek.

Offline

 

#29 2013-06-12 18:06:03

Artrus

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-19
Punktów :   

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Atrus rozsiadł się na sofie. Mieszkanko Mavhoniców już znał - sam miał nieco podobne, wynajęte oczywiście, do celów całkowicie prywatnych, nikogo tam nie zapraszał. Jedynie Jena wiedział w razie czego gdzie pukać, ale póki co lepiej się tam nie zapuszczać. Fibal miał tam sporo kontrabandy, za którą polazłby do ciupy na wiele lat. A Jena jako komendant policji lepiej by nie był widywany w tej okolicy. Po co ma mieć problemy?
- Pamiętam. Dostarczyłem ci trochę danych, ale ostatnio śledztwo musiałem odłożyć na bok. Jakieś postępy?
Fibal zajęty był sprawami rodzinnymi, które nie mogły czekać. A biorąc pod uwagę fakt, że był Mando to mogło to być zwyczajne spotkanie braci i sióstr, lub też wojenka na planetarną skalę. Z nimi nigdy nie wiadomo.

Offline

 

#30 2013-06-12 18:14:03

Jenathaza

Niemocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 9139520

Re: Mieszkanie Mavhonicków

Jena otworzył piwo i napił się. Pił importowane z Alderaan, po 5,5 kredyta, dobre więc było.
- są postępy. Spore. Tak jak wielkie gówno, które odkopujemy. – i tu pokrótce streścił jak to było, kończąc właśnie na momencie sławnego zdjęcia, czyli jak wyniósł Queni na powierzchnię. Dziwnie to mówił, z jakaś troską, lekką obawą. To było coś, co nadal go boli.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.terania.pun.pl www.pnp.pun.pl www.wsti.pun.pl www.fenixclan.pun.pl www.fairytailgame.pun.pl