Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
Niewyszkolony Mocowładny
no i w końcu zamknięcie... ona też miała dużo spraw na głowie. co i rusz ktoś potrzebował jej pomocy, coś trzeba było sprzątnąć, sprawdzić, przynieść. no, ale nie narzekała. lubiła tę pracę. w końcu zamknęli salon i wyszła przed wejście czekając na Sisco. gdy go spostrzegła podeszła do niego.
-to.. gdzie pójdziemy na tę herbatę?
spytała ciekawa, czy znów zaproponuję trzynastą w nocy, czy może jakiś inny lokal, który jest bliżej, ale dużo mniej gustowny.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Mało prawdopodobne by dzisiaj zaproponował coś gustownego. Wtedy chciał zaimponować, pokazać się, zdobyć sympatię. Teraz spodziewał się „poważnej rozmowy” w której usłyszy coś co go zasmuci. Na to był przygotowany w tej chwili. Ale mimo to ze był przygotowany był trochę przygnębiony. Bardzo dobrze to ukrywał, zachowywał się ot – neutralnie.
- Możemy podjeść do windy na średnie, tam cos się znajdzie. – i po chwili dodał, bo zdał sobie sprawę ze to mogło jakoś dziwnie zabrzmieć.
- Warto poznawać nowe miejsca...
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-dobrze. za jakieś 10 minut będziemy mieć taksówkę.
poinformowała go. zawsze zamawiała taksówkę przed zamknięciem lokalu. ie lubiła zbyt długo na nią czekać.
-jak poznałeś Jamesa?
spytała chcąc im jakoś umilić to czekanie.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Tylko ze zamawiała ją zazwyczaj dla siebie. Dla Sisca trzeba było zamawiać „duża taksówkę”, ale skoro Katia planowała z nim się pokręcić, to pewnie to uwzględniła.
- jak poznałem... dłuższa historia. – odparł dość wymijająco. Drażliwy temat? Nie, raczej kiepski humor.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-mhm...
odpowiedziała i już o nic nie pytała do czasu, aż nadjechała taksówka. i faktycznie zamówiła większą, taką, do której bez problemu mógł się zmieścić. wsiedli.
-to jaki miał być ten lokal?
spytała odwracając się do SIsco.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Do taksówki nieco sceptycznie był nastawiony, bo ostatnio jak on zamawiał coś „obcego” tutaj, to go facet wpuścić nie chciał a do tego pasami go wiązał, bo latał jak wariat. Toteż pewien stres był, ze zaraz znowu wyskoczy chłop, tym razem do Katii krzycząc „ kobieto co ty chcesz wozić”.
- Na plac Albuzziego, tam sobie coś znajdziemy
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
ona jednak uprzedziła w czasie zamówienia o tym, z kim będzie jechała więc taksówkarz nie miał za wiele do powiedzenia. skinął głową i ruszył we wskazane miejsce.
Offline
Drzwi do salonu tatuażu się otworzyły i do środka weszła zabracka kobieta, którą pracownicy Echosfery z pewnością rozpoznają. I nie, nie była to stała klientka tylko jej twarz została uwieczniona na pewnym nieszczęśliwym tatuażu zrobionym na... dupie. Leri, bo tak się nazywała zabraczka co prawda wiedziała, że jej podobizna zdobiła pośladki T'kula, ale nie wiedziała w którym salonie tatuażu ją zrobił. I pech (albo złośliwa Moc) chciał, że akurat weszła do tego konkretnego salonu. Leri weszła tutaj przede wszystkim po to by porozmawiać z Sisciem. Ostatnio go zaniedbywała. Znowu. Niestety misje zakonne do tego szkolenie Mini strasznie pochłaniały jej czas. Teraz znalazła chwilę wolnego to postanowiła odwiedzić Sisca w miejscu jego pracy.
Leri po wejściu do środka rozejrzała się z nieukrywaną ciekawością. Sama co prawda miała na twarzy prosty, czerwony tatuaż, jednak salonu z prawdziwego zdarzenia zajmującym się takimi ozdobami jeszcze nie odwiedziła. Jej malunek był wykonany prymitywnymi metodami i był bardzo prosty, ale wykonany fachowo. Jej wygląd uzupełniały proste ozdoby wpleciony w długie blond włosy, uplecione w warkocze. Piórka, kwiatki, jakieś muszelki i jakieś plecionki - tanie i proste ozdoby, inspirowane prymitywnymi kulturami (a w rzeczywistości były to autentyczne ozdoby, które Leri uzbierała podczas swoich licznych podróży). Ubranie też miała proste i trochę już sfatygowane. Prosta kamizelka zrobiona z jakiś starej tkaniny, wyszywana kolorowymi plecionkami, do tego długa spódnica, o ile tak można nazwać długie i cienkie paski skóry, połączone razem tylko przy pomocy paska okalającego jej talię. Nie był to strój przeznaczony dla klimatu Coruscant - było tu po prostu za zimno, ale zabraczce jakoś to nie przeszkadzało.
- Dzień dobry, szukam Sisca.
Zagadnełą do pierwszego lepszego pracownika/pracownicy Echosfery.
Offline
Pracownikiem pierwszego kontaktu był tu Maiwes, „czatujący” na klienta ze swoja marketingową dyplomacją, podczas kiedy inni pracownicy byli zajęci swoją pracą.
Leri wydała mu się znajoma – na pewno widział tę twarz, tylko gdzie... nie od razu skojarzył,ze na dupie T'kula. Wiedział tylko ze widział gdzieś.
- Sisca? Nie ma go, on przychodzi o 13, możesz na niego poczekać - tu w salonie tatuażu forma na „ty” była powszechna.
- Ech, zawsze dziewczyny pytają o Sisca. Kiedy się zdarzy ze któraś przyjdzie do mnie...
Tymczasem w tle gdzies między stanowiskami pojawiła się rodianka, wytatuowana, wyirekozowana punkówa. Oczy miała duże z racji rasy, ale jak Leri zobaczyła to – no ewidentnie ją rozpoznała.
Maiwes spojrzał katem oka na rodianke.
- Siadaj – zaprosił Leri, a sam podszedł do Motylka, wysyłając do niej nieme: co?
Wzięła do na stronę i sykneła na ucho: ta laska była na dupie tego idioty...[/i]
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
-hm... ja mogę o ciebie zapytać Maiwes, jeśli tak bardzo chcesz.
stwierdziła wychodząc ze stanowiska kosmetycznego. właśnie wycierała dłonie w ręcznik papierowy, to znaczy, że przy czymś pomagała i właśnie skończyła, bo umyła ręce. Popatrzyła na Leri, ale ona chyba jako jedyna z pracowników nie rozpoznała jej. co ważniejsze nawet nie wiedziała, kim ona jest.
-dzień dobry, może podać panin herbaty?
spytała. oj tak, ona jak zwykle tym ''pani'' i ''pan'' budowała dystans wokół siebie i jedynie z nielicznymi była na ''ty'': z Sisco, Motylkiem. Maiwesem i Jamesem. co prawda do szefa nie mówiła ''pan'', ale mówiła ''szefie''.
Ostatnio edytowany przez Katia Ner`ya (2013-09-18 19:09:08)
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Sisco tymczasem był kilka kt\roków od salonu bo trzynasta już się zbliżała i zaraz wejdzie. Wczoraj był w holo i zastanawiał się ile osób z pracy oglądało. Ale pewnie nikt, bo to leci rano i na niepopularnym kanale, poza tym kto by chciał oglądać reportaż o niepełnosprawnych nastolatkach.
Nawet po drodze zapomniał o tym, i kiedy wchodził do salonu zdziwiła go dość dziwna atmosfera.
Wszedł przez rozsuwane automatycznie drzwi i rozpoznał z daleka stojącą do niego tyłem znajomą sylwetkę. Ale z dawna znajomą, bo ostatnio ją widział bardzo krótko, a przedostatnio po operacji, a i jedno i drugie jak jeszcze „trochę inny” był.
Offline
Leri od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Nie trzeba było nawet do tego Mocy, wystarczyło przyjrzeć się mowie ciała poszczególnych osób. Co prawda różnili się rasowo, ale w tak zunifikowanej galaktycznej kulturze pewne zachowania zostały zaadaptowane przez różne rasy.
Jednakże nie przejęła się ona tym zbytnio. Nie podejrzewała jeszcze, że trafiła do Tego salonu tatuażu.
- Nie ma sprawy, poczekam. I nie przejmuj się, taki przystojniak prędzej czy później trafi na odpowiednią dziewczynę
Mrugnęła do niego porozumiewawczo. Zerknęła też na rodiankę, ale oparła sę pokusie by podsłuchać ich szeptaną rozmowę. Skupiła się za to na młodej dziewczynie, która się od razu pojawiła. Leri musiała przyznać, że obsługę maja tutaj dobrą.
- Jeśli to nie kłopot to poproszę.
Odpowiedziała z uśmiechem dziewczynie i już miała się zacząć rozglądać za jakimś wygodnym fotelem, gdy wyczuła w Mocy nadejście Sisca. A chwilę później drzwi się rozsunęły, wiec odwróciła się w tamtym kierunku. W przejściu faktycznie stał cyborg. Zabraczka uśmiechnęła się do niego trochę niepewnie. W końcu nie widzieli się jakiś czas i miał prawo być na nią trochę obrażony.
- Cześć Sisco.
Powitała go radośnie.
Offline
Maiwes uśmiechnął się w sposób który ewidentnie wskazywał na to, ze stały związek to nie to czego on szuka, jednak jak wiadomo nie ma nic fajniejszego dla faceta w jego wieku jak dziewczyny o niego pytają.
Sisco był dużo młodszy i chyba jeszcze tego nie czuł.
- O, przyszła gwiazda -on chyba akurat oglądał ten program,a konkretnie jego mama zawsze oglądała i jak zobaczyła Sisca to synka zawołała.
Nadal jednak głównie Leri chodziła mu po głowie.
Rodianka przyglądała się subtelnie, ale widać było ze patrzy. Inni pracownicy też zerkali. Pojawienie się zabraczki wywołało jakieś takie dziwne „oooo” - o cos chodziło.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
nie wiedziała o co im chodzi. ale ciekawiło ją to. no, ale później wypyta, co i jak. napewno nie będzie tego robiła przy osobie, która była w centrum zainteresowania. jedynie skinęł głową przybyłej na znak, że za moment przyniesie. i poszła na zaplecze. przyszykowała szybko herbatę i dwie minuty później wróciła z parującą herbatą w kubku i dwoma saszetkami cukru. gdy już podała herbatę uśmiechnęła sie do Sisco. ale nie chcąc im przeszkadzać postanowiła, że później się z nim przywita i podeszła do Maiwesa.
-a co? żadna nie pyta? aż nie wierzę.
zagadnęła go mając chwilę przerwy.
Offline
Niewyszkolony Mocowładny
Jak się coś dzieje w echosferze to pól kadry nagle ma chwile przerwy. Jak usłyszał ze gwiazda, to wydał z siebie coś w rodzaju „phrrrhrrrrh” w kierunku Maiwesam.
- Cześć. Dzień dobry – przywitał się ze wszystkimi. Zatrzymał się jednak, rozpoznając Leri. Na początku wyglądał jednak jakby nie rozpoznał,a on zastanawiał się, jak się w ogóle zachować. Przecież kiedy ich kontakty były na tyle silne żeby w ogóle coś tam, to on był oszacowany na 7 lat i zachowywał się jak debil. Teraz oszacowano go na 15 lat, był po egzaminach, oficjalnie pełnoletni, po egzaminie dojrzałości, zaraz pójdzie na studia, miał już kogoś pod opieką (jak T'kul zył), a Leri znała go jako gówniarza. Tak więc Sisco raz ze się zawstydził a dwa nie wiedział, jak teraz w ogóle sie zwracać do niej. A trzy – jak tu przyszła to raczej nie po to by na Sisca popatrzeń, tylko coś się musiało stać. Akurat przed egzaminami...
- Sam jesteś gwiazda – mruknął wo Maiwesa, podchodząc powoli. Patrzył na Leri, ale to akurat nie dziwne, bo wszyscy patrzyli. Ale on akuirat wiedział ze ona jest/była na dupie T'kula
Offline