Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2013-01-02 18:01:03

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Gabinet doktora Jamesa Tresona

Gabinet Jamesa był „:fajny”. Tak go większość ludzi i nieludzi z różnych kultur określała, głównie dlatego ze było tu sporo elementów „dżedajskich” nie tylko jako ozdoby ale i części użytkowe. Na przykład książki, czy tajemniczy ekranik, który często dawał do obejrzenia, a istoty mówiły ze nic na nim nie widzą.
Do rzeczy. Duży gabinet z meblościankami po obu stronach. Biurko zaraz przy wejściu, a przy nim parę krzeseł. Część robocza gabinetu znajdowała się za biurkiem, jakby była oddzielnym pomieszczeniem. Tam stał na środku kwadratowy stół z syntetycznego drewna. W szafkach drzemały tajemnicze szpargały mistrza, a tu – doktora.
Było tez okno – na tylnej ścianie. Lecz było to okno sztuczne, zazwyczaj widać było przez nie po prostu spokojną wieczorną panoramę Coruscant

Offline

 

#2 2013-01-02 18:07:09

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

James czekał już od godziny. Przygotowywał się. Trochę medytował, rozłożony wygodnie na swoim fotelu. Oczy miał przymknięte, dłoń grzał na kubku herbaty z której para unosiła się i wiła jak wyobrażenie o Mocy. Spokój, tego teraz potrzebował. I czekał...
Po odpowiednim czasie – albowiem w tym co zaraz będzie się działo wszystko ma swój czas, przybył Mac. Wcześniej (jak ustalono) Mac zaznajomił się już z Sisciem. James nie miał obiekcji przeciw temu by to on przyprowadził tu ich nietypowego podopiecznego. Choć wiedział,ze Sisco sprawi mu problem. Ale tu akurat mniej chodziło o Sisco, któremu nic nie grozi, jak o maca, który musiał się jeszcze sporo nauczyć.
Wreszcie – drzwi gabinetu rozsunęło się, tak jak powieki mistrza, z tym ze one rozsuwały się pionowo. I oko zobaczyło nieco zestresowanego rodianina, który w cywilnych ubraniach był jeszcze bardziej chudy niż w szatach jedi
- No chodź... chodź! To już tutaj!

Offline

 

#3 2013-01-02 18:22:03

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

W rzeczy samej, Sisco nie zapałał wielkim szacunkiem od pierwszego wrażenia do tej osoby. Nie, żeby jej nie polubił. Trochę brakowało Macowi stanowczości,a  Sisco mimo swojej masy potrafił wejść na głowę. W pierwszym kontakcie sam na sam oczywiście próbował zafukac go na śmierć a następnie jeść żywcem, ale zielony był wyjątkowo plastyczny i mu zwiewał, co zaowocowało tym ze Sisco traktował go niepoważnie. Ale podążał za nim. Ciekawość jednak robiła swoje,a  obiecywanie zabawy,a  do tego zabawy z dorosłym o którego względy się zabiega – działało. Było dobrym wzmocnieniem. Bo ileż się bawić tą beczką!
Cały korytarz człapał ociężale, ale chętnie, jakby specjalnie się ociągał, by go prosić ażeby szedł. Wydawał dziwki jak przy odkorkowywaniu butelek – takie pykanie. Olbrzymie cielsko kołysało się na boki, kiedy naprzemiennie olbrzymie stopy majestatycznie rozkładały się na uczelnianej marmurowej podłodze. Tłoki dudniły i syczały złowieszczo, współgrając z mroczną czerni olbrzymiej maszyny bez oczu – bez tożsamości. A przecież cieszył się, świadczyły o tym jego dziwki i aura w Mocy.
Kiedy doszli, zatrzymał się na chwile, by po komunikacie „to tutaj” wyzwolić skumulowana ekscytację, i po zaparkowaniu łbem w chudą klatę Maca odepchnąć go i wepchać się do gabinetu „po kaleeshiansku”, czyli na chama.
A skoro tylko się tu dostał, zanim jeszcze w ogóle wyłuskał nieruchomego Jamesa z tła, rzucił się w radosny wir przewracania krzeseł.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#4 2013-01-02 18:39:27

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

James uniósł wyżej łuki brwiowe, obserwując jako widz całą sytuacje, zza niewidzialnej bariery jaką zazwyczaj społecznie stanowiło biurko. I ujrzał. Ale ujrzał nie tylko to, co wyżej opisane. Teraz patrzył oczami psychologa.
Zirytowany Mac wszedł za Sisciem i zamknął drzwi. Niezadowolenie wręcz w nim buzowało.
A James?
James na Sisca który już urządzał demolkę nawet nie spojrzał, o ile można nie spojrzeć na osobnika takiej wielkości. Wdział go owszem, ale nie w tym rzecz, bowiem spojrzenie sztucznych oczu wierciło dziurę w piersi rodianina.
- Mac... ty mnie nie osłabiaj... – wskazał palcem na Sisco
- Co to ma być? – jeśli ktoś wątpił, ze James potrafi się wkurzyć, powinien teraz tu być. Natomiast jeśli ktoś nie wierzył ze ten miły Jedi bywa wkurzony, powinien nigdy nie trafić na taką sytuacje i dalej życ w niewiedzy.
Mac wzruszył ramionami.
- Mistrzu, jakoś nie ogarniam go, no... on mnie.... on mnie nie traktuje poważnie – w głosie Maca słychać było poczucie winy. Chciał dorównać mistrzowi, chciał podążać jego droga.
Ale cały czas był taki żałosny.
James nic nie powiedział, wstał, obszedł biurko i stanąwszy naprzeciwko czyniącego zło Sisco, wziął krzesło które ten przewrócił, i na jego oczach – postawił je z powrotem, po czym, unosząc spojrzenie tak jakby patrzył mu w oczy, oparł się rekami o oparcie.

Offline

 

#5 2013-01-02 18:54:44

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Sisco miał całkowicie obok to, o czym rozmawiali. Krzesła były fantastyczne, takie szerokie, ale wywrotne. Łatwo robiły hyc na plecki. Siscowi wprawdzie było trochę ciasno w tej części gabinetu, zajmował sobą prawie całą przestrzeń, a jego czerń jakby zabierała światło. Nic dziwnego, prawie dotykał sufitu, lampy świeciły mu na głowę – to go trochę oślepiało, ale nie całkowicie, bo siatka chroni. Odczuwał jedynie lekki dyskomfort, a wszystkie oczka pracowały na pełnych obrotach – lewe widziały ścianę, drzwi i pewnie gdzieś tam element Macka, prawe to, co jest za biurkiem i przede wszystkim okno (które wydało się Siscowi jakieś takie dziwne),a  przednia para...
Przednia para za sprawa tego co widziała zadecydowała o tym,ze całe ciało znieruchomiało. W szerokim, niezwykle barwnym polu widzenia znana postać patrzyła mu w oczy, milcząc.
Sisco zrobił krok do tyłu i z  cichym sykiem tłoków przekręcił wielki łeb w bok. Reagował na każdy ruch. Cichymi dźwiękami o pytającej tonacji.
James się pochylił.
Mruk mruk?
James złapał krzesło.
Mruk mruk?
James je postawił.
Cisza.
5 sekund... 10.... 15... cisza, cisza.
I nagle z mozołem podnosi się wielka jak komoda trójpalczasta człapa. Trochę Sisciem chwiało, on jeszcze nie potrafił wyważyć cielska i manipulować kończyna, jednak od razu widać było do czego zmierza. Wielki palec nacisnął na nogę krzesła, by je postawić. Mruczał przy tym w napięciu i skupieniu,a  nawet – pewnym motywującym stresie.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#6 2013-01-02 19:13:26

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

James milczał cały czas, cały czas patrzył „w oczy” i w milczeniu czegoś oczekiwał, cały czas napierając na krzesło swoim ciężarem. Mijały sekundy, aż w końcu – James uśmiechnął się i skinął głową. Jednak nie przemówił do Sisco, który zajął się swoją mozolną pracą.
Przemówił do ucznia.
- Jeśli będziesz go ciągnął, przegrasz. Jest silniejszy od ciebie. Jeśli będziesz go przekupić, bardzo szybko stracisz u niego szacunek, bo okażesz słabość swojego charakteru. Jeśli zaś uczynisz tak, by chciał iśc za tobą, dopniesz swego zgodnie z porządkiem Mocy,a  szacunek istoty będzie dla ciebie nagrodą...
James uśmiechnął się, ale nie do maca. Do Sisco. Po minucie obserwacji jego zmagań użył mocy, by pomóc mu postawić krzesło.
Mac, choć był rycerzem, pochylił głowę jak skarcony uczniak.
- Rozumiem to, Mistrzu, ale nie potrafię wzniecić w sobie tej charyzmy...
Kiedyś samo przyjdzie
– pocieszył go James – A Sisco trochę onieśmiela... Bedzie nam potrzebne więcej miejsca.
Nie trzeba było dwa razy sugerować Macowi. Poszedł by odsunąć stół. A James czekał na kolejny krok ze strony Sisco.

Offline

 

#7 2013-01-02 19:27:35

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Krzesełko przeważyło i nagle Sisco z przejęciem ale i radością stwierdził, ze się udało! Że stoi! Zamruczał radośnie, unosząc łeb tak ze 'czołem” spotkał się delikatnie z sufitem i rozmarzony, zadowolony wykonał kilka ruchów na boki, trochę jakby tańczył lub kołysał się na wietrze. Nie była to dzika radość, a takie subtelne, harmonijne zadowolenie.
Ale nie rzucił się na ratunek innym krzesłom. Zaraz pochylił łeb, stwarzając wrażenie ze zaraz naprze na Jamesa i go przewróci. Ale nie, był uważny. Opływowy pysk zawisł na wysokości twarzy barabela, a  cichutkie pomruki informowały, ze Sisco jest gotowy na nowe wyzwania, i przede wszystkim – ze jest bardzo skupiony na nim. Maca już nie widział, krzesła tez nie były ważne. James sprawił,ze Sisco chciał postawić krzesło.
Był skupiony, ale gdzieś na granicy świadomości zastanawiał się, co to znaczy, ze „Sisco onieśmiela”. Teraz jednak specyficzna woń wydychanego przez układ chłodzenia powietrza kołysała samotne włoski fryzury jedi.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#8 2013-01-02 19:40:44

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Jeszcze chwile takiego spokoju łączącego ich tylko przez spojrzenia, oba w pewnym sensie nienaturalne, aż w końcu James sięgnął ręką by dotknąć Sisco po metalowym boku, tuż pod siatka, całą ręką, kciuk kładąc na granicy struktur metali. Palcami lekko poklepał i teraz dopiero obdarzył go serdecznym uśmiechem
- Wybierzemy się w podróż, Sisco. Poznasz coś, co na zawsze zostanie z tobą. Ale musisz mi zaufać. Jesteś gotowy?
W tym czasie Mac odsunął już stół i usiadł na podłodze w pozycji kwiatu lotosu, ze skrzyżowanymi nogami i rekami opartymi o uda.

Offline

 

#9 2013-01-02 22:52:45

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

To, co usłyszał wywołało w nim przede wszystkim duży lęk, ale zaraz obok niego równie wielką ciekawość. I tylko to, ze miał do czynienia z Jamesem, osobą, którą już znał i darzył zaufaniem, postanowił mu zawierzyć, jak dziecko – dac się, oczywiście przysłowiowo, wziąć za rączkę i poprowadzić.
- Tak, ale Haze... wrócimy do niej? – sam nie wiedział, co o tym myśleć. Z resztą jego myślenie było trochę niespójne, co zresztą wszyscy wiedzieli.
Po chwili ponad biurkiem dostrzegł coś, co z opóźnieniem do niego dotarło,a  mianowicie – był stół, nie ma go, za to siedzi sobie Mac. Sisco wydał z siebie długi, głośny, przeciągły pomruk i stracił zainteresowanie Jamesem. Zgubił wątek, ruszył za to w kierunku rodianina, by chwile nad nim postac,a  następnie zabrać się za przesuwanie stołu – tam gdzie był. W końcu James wyraźnie dał do zrozumienia by nic nie zmieniać w tym gabinecie!

Ostatnio edytowany przez Sisco Hasupidona (2013-01-03 11:59:33)


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#10 2013-01-03 12:23:04

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

- Wrócimy, a może nawet ją spotkamy – zapewnił James, jednak nie dane mu było za bardzo kontynuować myśli, bo Sisco – jak to Sisco, znowu rozmienił się na drobne. Na nieszczęście dla maca, który, wcześniej w  skupieniu godnym pomnika, teraz zadarł głowę i ujrzał jak nadciągający kolos rośnie w jego wielkich czarnych oczach.
- Nieeee.... – może i zabrzmiał groźnie i stanowczo, kiedy tak krzyknął, wstając na równe nogi, ale mimo to – ciałem pokazywał ze raczej ucieknie spod nóg Sisco.
– Zostaw! – dopadł go już przy stole, by złapać za lufę i próbować odciągnąć.
- Sisco, nie można!
James westchnął. Mac nie był oferma, ale nie wiedzieć czemu,z  Sisciem sobie kompletnie nie radził.
Rycerz podłapał spojrzenie i przypomniał sobie najwyraźniej wcześniejsza naukę, bo zaraz odważnie wśliznął się między Sisco a jego ofiarę (stół) i starając się być autorytatywny, bez dotykania, patrząc na gładka siatkę, cicho, spokojnie powiedział:
- Sisco, nie...

Offline

 

#11 2013-01-03 12:28:20

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Juz podnosił nóżkę, by zacząć manipulacje stołem. Szczerze mówiąc coraz bardziej mu się podobała zabawa bezpośrednia, nie tylko wirtualna, czy oparta na słowie. Potrzebował tez zwykłego fizycznego wpływu na otoczenie, więc zabawa taka by ła sama w sobie wzmocnieniem.
A mac mu przeszkadzał. Na początku miał na niego wylane – bocznymi oczkami kontrolował tylko Jamesa, kiedy go zawoła i oznajmi, że ruszają, a Mac – a niech sobie skacze. Ale wszedł między wódkę a zakąskę, na co Sisco zareagował nieznacznym odsunięciem się i skupieniem na rodianinie. Tak jak we wcześniejszym przypadku z Jamesem, jednak – minęła chwila, po czym – łeb w bok i na Maca z boku naparł, używając wystarczającej siły by go odepchnąć, usunąć z drogi. I nadal swoje.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#12 2013-01-03 13:05:11

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

No cóż – pomyślał sobie James patrząc, jak Mac znowu popełnia błąd i po odepchnięciu łapie Sisco za działo i próbuje się z nim siłować – Mac popełniał czasem karygodnie podstawowe błędy, ale zaczął ładnie. Teraz już barabel, teraz ubrany w prostą sztruksową marynarkę, oraz wygodne spodnie i luźną koszule, o czym autor zapomniał wspomnieć wcześniej, podszedł do nich, by – położywszy rękę na ramieniu Maca stać się dla niego pewnym wsparciem i już z  nim, jako „jedna siła” podszedł do Sisca by znowu znaleźć się w jego polu widzenia.
- Sisco, pamiętasz o czym rozmawialiśmy. Zostaw ten stół, on tak ma stać. Idź na środek  -mówił spokojnie, nie podnosił głosu, nie był nawet specjalnie stanowczy. Ale był „wymagający skupienia”.

Offline

 

#13 2013-01-03 13:43:19

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

I nastąpiło gwałtowne nastawienie łba przodem do mistrza jedi, z jednoczesnym całkowitym zamilknięciem, jedynie oddech maszyny, bo oddechu żywej istoty nie sposób było usłyszeć wśród szumu różnych mechanizmów. I patrzył na nich. Na maca tez, aż w końcu  -mrukniecie, i człap – cienkie pacniecie wielkiej metalowej podkutej gumą stopy o dywan. Dwa kroki i już był na środku, gdzie ustawiwszy się odpowiednio – najwyraźniej postanowił czekać na to co będzie. Ale nie ma co się łudzić – długo czekał nie będzie, więc dobrze by było od razu go tam zatrzymać


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#14 2013-01-03 14:20:33

James

Mistrz

Zarejestrowany: 2012-12-12
Punktów :   

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Strasznie dziwnie on reaguje – pomyślał James, z  reszta po raz kolejny. Zachowanie Sisco było nieszablonowe. Teraz jedi spróbują sprawdzić, dlaczego. Za ciosem, szybko, zanim się znowu rozkojarzy. James poszedł za nim, by zaraz zbliżywszy się pogłaskać go obiema rękami bo obu stronach pyska, ale nie powalając mu pochylić do siebie łba – napierając od dołu blokował ten ruch. Chciał od Sisco postawy nieruchomej, jak najbardziej naturalnej.
Mac usiadł na ziemi w tej samej pozycji co wcześniej, i oddał się chwilowej medytacji by pozbyć się poruszenia jakie wywoływało w nim nieposłuszeństwo Sisco.
James zaś teraz, kiedy już był pewien, ze Sisco rozumie to, czego od niego w tej chwili oczekuje mistrz, wreszcie – poszerzył kontakt z Mocą wokół siebie, obejmując przede wszystkim Sisco, ale także Maa, zamykając ich wszystkich w swoistej bańce, napełnianej powoli spokojem, jak gazem. Stosował ta technikę czasem przy nauce medytacji u istot którym opisy słowne nie pomagały. Jeśli Sisco zechce się tulić (a ta sytuacja sprzyjała klejeniu się), to nie pozwoli, nadal przytrzymując mu łeb w pozycji neutralnej. Nie był przy tym niechętny czy ordynarny. Była to czysta komunikacja, oczekiwanie od Sisco konkretnego zachowania

Offline

 

#15 2013-01-03 14:51:10

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Gabinet doktora Jamesa Tresona

Rzeczywiście – trzeba było go trzymać, bo odruch łba w dól był już mocno zakorzeniony, w końcu na codzien stykał się z istotami dużo mniejszymi od siebie, a pochylanie łba i lepienie się były jego głównym elementem przekazywania pozytywnych uczuć.
Za pierwszym razem zrozumiał od razu, za drugim był już bardziej rozanielony tym wstępem do medytacji, bo jego zmiękczony do granic umysł w ogóle się nie opierał. Sisco byłby rad się teraz cały o Jamesa oprzeć, ale po kolejnej, troche silniejszej sugestii, wróci,a  po chwili wyłączy się. W sensie metafizycznym, czyli po przyjęciu najwygodniejszej pozycji – spoczynkowej – będzie sobie bujał w obłokach. Nawet nie mruczał. Opadł w dól na wysięgnikach a zapadki bezpieczeństwa zablokowały kolana. Działa zawisły w pozycji spoczynkowej a łeb równolegle do podłoża.
Sisco był gotów do „zabiegu”


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cycling-manager.pun.pl www.naszaf.pun.pl www.scaniatransportvs.pun.pl www.battlecraft.pun.pl www.najciekawsze.pun.pl