Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#16 2013-02-13 21:21:49

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Nie trzeba się było bać, że się wypadnie. Barki były zabezpieczone prostymi polami siłowymi, które zapobiegały wypadnięciu. Po aktywacji nie przepuszczały żadnego ciała stałego czy ciekłego. Nie chroniły oczywiście przed atakami blasterowymi.
Takie pola były standardem na barkach. Musiały być, inaczej taki przelot byłby ryzykowny, Sisco nie miał się więc czego bać, jednak nadmierny entuzjazm mógłby zakołysać barką, co by było troszkę niebezpieczne.
Jego pozycja była bardzo bezpieczna, bez problemu mógł oglądać wieżowce oraz majaczące w oddali niższe budynki, bo przednia część barki była przeszklona (wzmocnione szklane płyty - można było po nich skakać i nie pękną).
Leri cierpliwie i uważnie dokarmiała Sisca, starając się nie zasłaniać mu widoku. Po pierwszej parówce przyszedł czas na drugą, a potem na trzecią. Resztę zaś schowała na później, tak na wszelki wypadek.

Offline

 

#17 2013-02-13 21:30:57

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Nie miał się czego bać jednak się bał, ale to nic, taki strach był dobry. Chroniący.
Ogryzanie parówek wyraźnie uspokajało. Cicho pomrukiwał, było to bardziej jak głośny oddech niż mruczenie, choc oczywiście miało swoje znaczenie jako pomruk. Obserwował oczywiście dalej. Lecieli przez rozświetlone przestrzenie więc Leri mogła bez problemu patrzeć mu „pod siatkę bo na tle jasnego nieba wyraźnie prześwitywały ruchliwe cybernetyczne oczka. Każda z trzech par patrzyła gdzie indziej i co chwile się poruszała. Sisco widział dużo, dużo więcej niż humanoid, więc będąc tylko jedną osobą nie można było mu zasłaniać.
Memłał ostatnia parówkę, memłał, bo mimo iz olbrzymi był to tam w środku malutki i dwie parówki to dużo, trzecia już ledwo wchodziła ale dalej z nią walczył, z mała przerwą.
- O, senat! – to była właśnie ta przerwa – na zobaczenie senatu – wszystkimi sześcioma oczkami. Pomyślał od razu, ze na pewno kanclerz stoi w oknie i go widzi. Zaczął na te wyobrażenie bardzo głośno mruczeć


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#18 2013-02-13 21:51:21

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Zauważyła, że ta trzecia parówka to już zbyt wiele, ale skoro ją zaczął i jakoś memlał to mu ją cierpliwie trzymała.
W pewnym momencie faktycznie w oddali widać było budynek Senatu - w końcu była to jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli na Coruscant. Obok Pięćsetki oraz Świątyni Jedi, która obecnie popadała w co raz większą ruinę, zasłoniętą przez hologram.
- Masz dobry wzrok Sisco, to Senat. Ale nie tam lecimy... za chwilę zobaczysz coś jeszcze. Popatrz tam, za tymi budynkami to będzie
Leri wskazała mu kierunek i oboje cierpliwie czekali, aż podlecą bliżej. I w końcu ich oczom ukazał się szereg szklanych kopuł.
- O widzisz tam? To Ogrody Botaniczne Gwiezdnej Kopuły. Mają tam dziesiatki tysięcy różnych roślin z całej Galaktyki. Można je podziwiać nie odlatując stąd... kiedyś cię tam zaprowadzę na małe zwiedzanie. Albo poproś twoich nowych rodziców
Z uśmiechem poklepała go po boku a potem wytężyła wzrok szukając czegoś jeszcze. W końcu pokazała mu coś bliżej Senatu
- O a tam masz plac pomników a obok Muzeum Galaktyczne. Tam podlecimy i sobie pooglądamy, dobrze?

Offline

 

#19 2013-02-14 12:32:44

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Tak się przejął i zagapił, ze za chwile parówka zaczepiła się za jedną szczekoczułke, wysunęła z palców Leri, chwile powisiała i spadła. Sisco nie zauważył od razu, rozglądał się za tym co mu było pokazywane. Wcześniej nie zwracał uwagi ale jak Leri zaczęła opowiadać, to on się bardziej zainteresował, widać lubił, ale jak to dziecko, łatwo łapie zainteresowanie. Niestety – Sisco równie łatwo się rozpraszał, co wyszło niedawno i było wynikiem uszkodzeń mózgu.
- Muzeum? Może być – zgodził się bardzo chętnie. Wiele nie zwiedził, pewnie to się zmieni, bo na razie jego nowi opiekunowie sami nie byli go jeszcze pewni, trochę się bali ze nad nim nie zapanują (widać w domu było fukanie).
W końcu o parówce sobie przypomniał ale okazało się ze nie ma co memłać. Czyżby się parówka skończyła? Rozejrzał się i tak się złożyło ze na podłogę spojrzał. Parówka się trochę dalej potoczyła  i mógł ją zobaczyć. Zeźlił się strasznie, działa uniósł, jakby się stroszył i warknął na parówkę jakby to jej wina była. Wiedział, ze już jej nie dostanie bo „leżała na podłodze'. To tez mu z domu bardzo w podświadomość się wwierciło – co leżało na podłodze tego już zjeść nie można. Nie rozumiał tej idei, dlatego go wkurzała.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#20 2013-02-14 13:07:38

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Leri też się na chwilę zagapiła, dlatego też parówka wypadła z jej ręki, co ją zdziwiło. Zawsze była nadzwyczaj zręczna i to nie tylko dzięki samej Mocy. Po prostu sporo ćwiczyła, bo skoro nie używała miecza świetlnego to musiała jakoś sobie radzić. Więc trenowała gimnastykę, tańce i różne wersje parkouru. Więc utrata parówki była zaskoczeniem. Chciała ją schować, ale Sisco ją przyłapał i zaczął się wkurzać. Niezrażona zabraczka podniosła ją a potem niestety dla Sisca - schowała ją.
- Wybacz, pobrudziła się...
Co prawda ona się takimi kwestiami nie przejmowała - na dzikich planetach jadła nieprzetworzone jedzenie, często owoce czy warzywa prosto z ziemi. Jej organizm się uodpornił na różne bakterie i jej to nie szkodziło. Ale Sisco przez długi czas jadł tylko przetworzoną żywność, czystą i przygotowaną. Jemu by to mogło zaszkodzić.
- Nie denerwuj się... za niedługo podlecimy do placu pomników, tam pooglądamy je i może do muzeum pójdziemy
Poklepała go na pocieszenie po boku a potem zerknęła na zbliżajacy się budynek muzeum.

Offline

 

#21 2013-02-14 13:15:56

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Parówki bywają oślizgłe, zwłaszcza jak je się długo trzyma. Sisco na szczęście się nie ślinił (ślina wytwarzała się dużo głębiej w nim) to nie dołożył się do śliskości, ale był silny i mógł na parówę naprzeć nieszczęśliwie.
Sisco pochylił łeb i widać było ze śledzi drogę parówki główna parą oczu. Na szczęście dzielnie przyjął utratę parówki choć spojrzenie na kieszeń trochę temperaturę podnosiło. Nie był świadom tego ze parówka z podłogi z dodatkiem drobnoustrojów mogłaby być dla niego niebezpieczna.
Głupia parówka – pomyślał sobie, ale – jak to on – zaraz szybko zapomniał i zaczął wypatrywać budynku do którego lecą.
- Co jest w muzeum? Wpuszczą mnie tam?


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#22 2013-02-14 13:25:11

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Leri szybko o parówce zapomniała, po prostu włożyła ją w jedną z wewnętrznych kieszeni płaszcza. Opłacało się nosić coś takiego ,zawsze coś można było schować lub ukryć.
- W Muzeum są różne rzeczy związane z historią. Jakieś stare pomniki, czasem obrazy przedstawiające coś ważnego, stare bronie, naczynia, czasem kości. Wszystko co związane jest z historią danego miejsca. A to muzeum do którego lecimy dotyczy historii Galaktyki, więc będzie tam sporo różnych rzeczy
Nie wiedziała czy Sisco miał już jakiś wstęp do historii, więc dla niego mogło to być trochę trudne do ogarnięcia, ale zaczną od takich prostych ścieżek, nic skomplikowanego i niezwiązanego z polityką czy wojnami. A tego niestety sporo tam było. O ile dobrze pamiętała był tam też zakątek poświęcony Zakonowi Jedi, co mogło Sisca zainteresować.
- Wpuszczą wpuszczą, nie na darmo chyba ubierałam te szaty, co?
Wpuszczenia ich była pewna - wizerunek Jedi robił swoje. Gdyby była po cywilnemu to by mogły być problemy - przez Siscową powierzchowność. Mimo posiadania obywatelstwa uprzedzenia pozostawały, a poza tym był nieletni według dokumentów, co już w ogóle wszystko utrudniało.

Offline

 

#23 2013-02-14 13:32:33

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Sisco był przede wszystkim bardzo ciekawski więc wszystko można było obejść prostym „dawno temu”, przy tym na tyle już wyedukowany ze można było powiedzieć „1000 lat temu”, czy ileś tam (lat temu) i będzie to rozumiał. Na razie uświadomiono go tak, ze każda rasa na początku była zlepkiem komórek a potem ewoluowała i z tego brało się inteligentne życie. Trochę to było dla niego dziwne, ale zaakceptował.
- Chcesz mnie schować w kieszeni tak jak ta parówkę? – niestety jeszcze nie miał wpojone tego, ze jedi „służbowo” może więcej, pewnie przez Jamesa bo on ciągle w garniturze latał, dlatego tez jedi wydawali mu się takimi właśnie Jamesami – z komunikatorem i teczką.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#24 2013-02-14 13:38:00

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

- Oczywiście, że nie
Zaśmiała się cicho na tą myśl, ale potem przyszła mała refleksja. Czy Sisco wie cokolwiek o Jedi? Bo do tej pory ją widywał po cywilnemu a Jamesa w garniturze jako doktora. Więc nie mógł wyciągnąć właściwych wniosków. Coś tam o Mocy wiedział, bo się nie bał gdy jej używali.
- Powiedz mi Sisco, co wiesz o Jedi? Nie musisz się krępować, mów wszystko a ja ci to wyjaśnię, dobrze? Będziesz się potem mógł pochwalić kolegom, że z zwiedzałeś muzeum z Jedi
Dla małych dzieci to będzie pewnie spore wyróżnienie, bo w holonecie było pełno bajek czy filmów właśnie o Jedi, którzy ratują galaktykę, walczą ze złem i tak dalej. Uproszczona wersja, w sam raz dla dzieci.

Offline

 

#25 2013-02-14 13:46:11

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Wiedza Sisco nie wystarczająca była, lub raczej jego świadomość, by zdawać sobie sprawę ze to coś wyjątkowego, bo akurat tak się złożyło ze jedi się z nim zajęli i to oni zaczęli stanowić dla niego na samym początku pobytu tutaj „rodzinę”. I to nie tylko ci „podstawowi” jedi których dobrze znał, bo kilka razy się zdarzyło ze jakiś inny jedi wpadał na chwile do Jamesa i załatwiał sprawy przy Siscu. Potem go pogłaskał i wychodził.
Ale kim są jedi?
Sisco zmienił pozycje, zapatrzył się w dal i myślał. Długo myślał.
- Jedi to są tacy.... tacy ludzie – W tym przypadku „ludzie” w znaczeniu „istoty” , „osoby”.
- Którzy załatwiają takie sprawy na które inni mówią ze są beznadziejne, i ze się nie da i że masakra. Na przykład moja sprawa. Albo jak ktoś kogoś zabił i CSB nie może znaleźć kto. Bo na przykład on, ten co zabił dał łapówkę dla świadka. A jedi to umie odgadnąć. No i jedi są wrażliwi na Moc i mają takie szkolenie po ktorym staja się właśnie dżedajami, mają próbny egzamin i mogą isc do roboty. Ale mało zarabiają


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#26 2013-02-14 14:15:25

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Wysłuchała opowieści Sisca w skupieniu i ogólnie miał rację - Jedi byli od spraw beznadziejnych. Jeśli lokalne służby sobie nie radziły to często właśnie wysyłano Jedi do pomocy, bo ci mieli Moc i ogólnie mogli więcej. Trzeba było jeszcze tylko trochę to doprecyzować, bo Zakon w oczach Sisca wyglądał jak zwyczajna praca.
- Dokładnie. Jedi są od spraw beznadziejnych... ale tych na prawdę poważnych. Przykładowo, gdybyś poważnie się z kimś pokłócić to dzwoni się po CSB. Albo jakby ktoś cię okradł, to też po nich dzwonisz. Ale gdyby np jakaś planeta nie umiała się dogadać z drugą, to wtedy woła się Jedi. Rozumiesz? Chodzi o wielkość sprawy. Bo Jedi tak na prawdę jest malutko, kilka tysięcy i jeśliby ich podzielić na planety to ledwo wyjdzie może jeden na planetę. Więc musimy się zajmować takimi poważnymi sprawami. I z tego powodu Zakon, czyli organizacja skupiająca Jedi, ma szczególne uprawnienia. Na przykład, jeśli gdzieś przylecimy i chcemy rozwiązać jakąś sprawę to możemy rozkazywać takiemu CSB albo nawet i wojsku. Możemy też wszędzie wejść. Porównując do schodów lub drabiny. My jesteśmy dosyć wysoko a takie CSB niżej.
Leri miała nadzieję, że Sisco zrozumie jak wysoką pozycję w społeczeństwie zajmują Jedi. Czyli szczytową, co niestety nie wszystkim się podoba... Ale takie życie w Zakonie miało sporo minusów.
- Inną sprawą jest to, że za tą pracę nie dostajemy pieniędzy. Nic a nic. Ja nie mam swojego mieszkania, swojego aerowozu, nic. Tylko szatę i tyle. Nie mogę też decydować gdzie chcę lecieć. Dostaję taki rozkaz i lecę tam, zajmuję się sprawą a potem znowu kolejny rozkaz i znowu lecę. Wielu Jedi jest w takiej ciągłej drodze, rozwiązujemy problemy i lecimy dalej to robić. Czasem nam dziękują, czasem nie. Ale takie jest nasze życie i ja je lubię

Offline

 

#27 2013-02-14 14:24:48

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Tak wyglądał – jak praca. Ale to Sisco obserwował na co dzień, kiedy jeszcze obserwował i do takich wniosków doszedł sam. Może tam trochę mu podpowiadali ale raczej do tej pory nikt nie traktował rozmowy z nim na temat jedi poważnie.
Póki co jednak – słuchał i wcale nie rozmijało mu się to jej tłumaczenie z jego pojmowaniem, bo dalej jedi to była praca. Takie po prostu coś do utrzymywania porządku, ale funkcja bardzo integralna z systemem. Jest wojsko, jest CSB, jest służba zdrowia i są Jedi. Tacy urzędnicy, którzy załatwiają, bo musi ich słuchać CSB i inni, więc mogą więcej, bo kto ich powstrzyma skoro CSB ich słucha.
- Nie rozumiem... James ma mieszkanie, arowóz, dostaje pieniądze i na uniwersytecie wcale nie uczy dżedajstwa...
Mac – owszem, pasował na jedi, bo wziął Sisca do szkoły i „załatwił” zeby go przyjęli. Ale James to taki troche inny był.
- I skad wy wiecie kiedy planety się nie dogadują? – to już było chwilowo za trudne dla niego, bo zaraz wyobraził sobie dwie planety w sensie geograficznym plujące na siebie we wściekłej kłótni.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#28 2013-02-14 14:35:17

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

No można było to uznać za pracę - w wersji bardzo uproszczonej. Jednak istniały różnice - brak wolnych dni, brak wynagrodzenia, odejście nie było takie łatwe. To było raczej powołanie, ale na potrzeby rozmowy z Sisciem Leri przyjęła tą definicję pracy. Łatwiej było po prostu wszystko tłumaczyć.
No i jak się spodziewała w końcu wypłynął temat Jamesa, który niestety nie był przykładem typowego Jedi.
- Bo James to nie jest taki zwykły Jedi. On ma... dwie prace. W Zakonie i na Uniwersytecie i nie uczy tam niczego związanego z Jedi. Ale takich jak on jest niewielu... właściwie to tylko James dostał pozwolenie na zwyczajną pracę. A mieszkanie ma, bo nasz główny dom - Świątynia Jedi została parę lat temu zniszczona przez Sithów. Takich bardzo złych Jedi którzy nie pomagają innym tylko ich krzywdzą
Temat Sithów był bardzo poważny i o nich trzeba w końcu kiedyś powiedzieć Siscowi. By uważał na nich, bo może i na Coruscant ich teraz nie ma, ale w przyszłości to nigdy nie wiadomo. Czasy były bardzo niepewne.
- Bo zazwyczaj któraś z nich prosi nas o pomoc. I nie chodzi mi tutaj o planety jako o skorupę, tylko o ludzi co tam mieszkają. My Jedi jesteśmy bezstronni, nie popieramy od razu któreś ze stron tylko szukamy rozwiązania, które zadowoli wszystkich. Dlatego nas proszą o pomoc
To było trochę trudne do pojęcia, fakt. Leri starała się to wyjaśnić jak najprostszym językiem, ale niestety do pewnych pojęć trzeba dysponować jakaś większą wiedzą.

Offline

 

#29 2013-02-14 14:43:14

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Ulice Courscant

Tak, było trudne, i chyba dlatego tak „dziwnie patrzył” przez tą swoja powłokę, czarną siatkę, ale jak się go zna to już się rozumie kiedy dziwnie patrzy. I tak patrzył teraz. Starał się, ale to takie trochę niejasne było. Owszem, dorośli robią często niejasne rzeczy, ale to wcale nie ułatwiało zrozumienia.
- No... załóżmy ze rozumiem... – odparł niechętnie przyznając się ze jednak sprawia mu to pewną trudność. Po prostu trzeba dorosnąć do niektórych rzeczy. Tak jak to nieśmiertelne „skąd się biorą dzieci”. Dziecko nie rozumie tego całego procesu choć może zrozumieć technicznie „co i jak”, ale jak dorasta, to mu się samo układa.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#30 2013-02-14 14:47:59

Leri

Rycerz

Zarejestrowany: 2012-12-06
Punktów :   

Re: Ulice Courscant

Poklepała go czule po boku. Domyśliła się, że nie bardzo to rozumie. Ale to były trudne sprawy, którymi nawet dorośli się nie interesują bo to dla nich za trudne.
- Dobrze... ale jeśli będziesz miał pytania, to zadawaj je śmiało. Postaram się wszystko wyjaśnić. To nic złego jeśli się czegoś nie rozumie. Ja sama często muszę pytać kogoś starszego i mądrzejszego o radę. Na przykład Jamesa.
Miała nadzieję, że skoro sama się przyzna do tego, że nie wie wszystkiego to Sisco troszkę chętniej będzie ją o coś pytał gdy czegoś nie będzie rozumiał lub wiedział.
Tymczasem powoli zbliżali się do głównego lądowiska przed placem pomników. Panował tam spory ruch, bo to była atrakcja turystyczna i udawał się tu każdy kto był tutaj pierwszy raz i chciał zwiedzać Coruscant.
- No już prawie jesteśmy na miejscu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.najlepszeseriale.pun.pl www.darmowekody.pun.pl www.pixelarts.pun.pl www.artcafe.pun.pl www.chorzaots.pun.pl