Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...


#1 2013-08-10 16:19:52

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Spuszczeni w kanał.

Światek przestępczy na Coruscant był dosyć dobrze zorganizowany, plotki bardzo szybko szerzyły się po barach i kantynach. Wystarczyło komuś coś szepnąć a w ciągu kilku godzin połowa planety już wiedziała o tym, że coś się szykuje. W taki sposób rozgłoszono o szykującej się wyprawie do podmiejskich kanałów. Inna plotka głosiła, że jakiś żebrak zszedł tam i natknął się na "Coś". Co to było, to nikt nie wiedział, ale podobno było to związane z jakąś obcą technologią czy też z jakimiś artefaktami. Normalnie nikt by wiary w to nie dawał, gdyby nie fakt, że ten pechowiec zabrał coś stamtąd a potem próbował sprzedać. Przedmiot ten wywołał na tyle wielkie poruszenie, że jeden z bogatych gangsterów postanowi l zaryzykować i zorganizować tą wyprawę. Tym śmiałkiem czy też szaleńcem okazał się hutt Kragga. Był on stosunkowo młody, ale bardzo ambitny, w dodatku chciał się przypodobać Morrigan. Stąd pomysł na wyprawę. I z tego pomysłu zrodziła się ta plotka o wyprawie do kanałów. Za udział w niej obiecywano sowitą nagrodę (w końcu kanały były bardzo niebezpieczne. Zamieszkiwały je cthony - paskudne mutanty wpieprzające wszystko co napotkają na swej drodze).
Wszyscy chętni mieli stawić się o 9:00 na starej platformie wiszącej sobie spokojnie jakiś kilometr nad najbliższym wejściem do kanałów. Wymogów odnośnie uczestników w ogóle nie było - kto chciał mógłsię zjawić. Każdy robił to jednak na własne ryzyko - za śmierć w kanałach nikt odpowiedzialności nie ponosił. Nie było też ubezpieczenia.

Offline

 

#2 2013-08-10 16:29:57

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

- Spokojnie młody, spokojnie. To będzie dla ciebie prawdziwa przygoda. Nic się nie martw. Wykonuj rozkazy. Przeanalizowałem wszystko, nie da się ciebie zabić w kanałach...
Wszystko było w  tajemnicy. O ile cała „misja kanały” była jawna to misja sama w sobie było wystawienie tego konkretnego gracza. Viodneza nie był tylko głupią marionetką, jak każdy – próbował ukręcić coś dla siebie. Zorganizował wszystko tak, by Cichy był możliwie jak najdalej. Wziął jego nową maskotkę i...
Statek zaparkowano nieco dalej. Vidneza nie wyszedł.

O ustalonej godzinie na miejscu pojawiła się za to wygolona na całym ciele (za wyjątkiem głowy) ewoczka ubrana jak dziecko,z  niebieskie ogrodniczki i żółtą koszulkę. W pyszczku kręciła lizaka i zawadiacko spoglądała na tych, co przychodzili. Ignorowała wszelkie złośliwości, póki nie zagai ją organizator...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#3 2013-08-10 16:53:41

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Póki co chętni zbierali się powoli, bo niewielu chciało ryzykować wyprawę do kanałów. Krążyła o nich opinia, że są sto razy gorsze od najgorszego zadupia na Coruscant, a to już wiele znaczyło. Poza tym niewiele osób wracało z wypraw w te rejony, więc ci co bardziej ostrożni woleli sobie odpuścić. Lepsze życie niż kasa.
Zjawiło się za to sporo szaleńców, nie przejmujących się zagrożeniami. to byli raczej amatorzy, w kiepskich pancerzach, z tanią bronią. Niektórzy nawet nie mieli pancerzy, tylko jakieś grubsze kurtki. Przechwalali się głośno o tym, jacy to oni nie są zajebiści i w ogóle. Ale było też kilku weteranów. Ich można było od razu rozpoznać. Postawni, dobrze wyposażeni, stali najczęściej z boku. Obserwowali, słuchali, czekali na organizatorów.
A ci się nie zjawiali, przez co tłum powoli się denerwował a to nie zwiastowało niczego dobrego.
Na szczęście wkrótce do ich platformy podleciała stara barka transportowa, na której zasiadał hutt w otoczeniu swojej "świty". Coś tam powiedział do asystującego mu Twi'leka a ten po chwili zszedł na platformę pełną najemników.
- Witam wszystkich zebranych! Wielki i potężny hutt Kragga cieszy się, widząc tak żywy odzew na jego wezwanie! Celem tej wyprawy jest zbadanie kanałów w tej okolicy. Według naszego informatora, znajduje się tutaj opuszczona komnata pełna pewnych skarbów z przeszłości i artefaktów. Mój miłościwy pan pragnie dostać w swe posiadanie te artefakty i każdy kto mu je przyniesie może liczyć na sowitą nagrodę, zaś wszyscy złodzieje zostaną powieszeni jako przestroga dla przyszłych nierozważnych osób!
Twi'lek przemawiał dosyć donośnym głosem, co było zaskoczeniem zważywszy na jego wątłą posturę. Przykuł jednak uwagę wszystkich zebranych, a ci najmniej doświadczeni już cieszyli się na samą myśl o nagrodach. Weterani zaś byli bardziej sceptyczni.
- Wkrótce zostaniecie podzieleni na grupy. Każda wyląduje przy innym wejściu. To nie jest wyścig, liczą się tylko przyniesione łupy
Hutt zarechotał głośno. Oczywiście, że to był wyścig. Kto wiecej przyniesie łupów tym więcej zarobi. Prosta matematyka. Kragga liczył nawet na małe walki miedzy sobą.

Offline

 

#4 2013-08-10 16:59:45

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

Mała ewoczka znalazła sobie miejsce wolne od zadeptania. Była kolorowa, wszyscy ją widzieli, oczywistym było,ze nie była ochotnikiem. Ale z jakiegoś powodu tu była. Czekała na pierwsze zamieszanie, by podejść do Twileka...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#5 2013-08-10 17:12:37

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Po skończonej przemowie oczywiście zrobiło się zamieszanie, bo grup miało być cztery. Na czele każdej z nich stał najemnik wyznaczony przez hutta. Pozostali mieli się jakoś podzielić, wiec każdy zaczął wybierać. Zaczęły toczyć się rozmowy i takie tam, a Twi'lek udzielał odpowiedzi na różne pytania. Do hutta zaś nikt nie podchodził.

Offline

 

#6 2013-08-10 17:15:40

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

Ona by podeszła do hutta, ale nie była pewna, czy mówi we wspólnym, czy tylko po huttansku, a poza tym – kto chciałby podchodzić do hutta? Podeszła wieć do t'wileka
- cześc, przystojniaczku. Mam dla was coś specjalnego. Mój szef, Vidneza Vitto wystawia do ekspedycji droida. Droid jest ubezpieczony. Wysoko – umalowana kurwiaszczo mała ewoczka uniosła brwi.
- Potrzebuje podpisu na umowie. Wszystko legalnie. Szanowny pan Kgarra zleca, pan Vitto wykonuje


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#7 2013-08-10 17:47:12

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Twi'lek zerknął na nią jak na robaka a wyraz lekkiego obrzydzenia malował mu się na twarzy. Co prawda przebywał w pobliżu hutta, a ten nie grzeszył pięknością, to jednak w jego przypadku musiał utrzymywać pozory. Teraz zaś w rozmowie z ewoczką mógł się poczuć lepszy od niej.
- I co z tego, ze jest ubezpieczony? Lezie tam na własne ryzyko, jeśli zostanie zniszczony to mój szef nie wypłaca żadnego odszkodowania. Ani też nie wyśle nikogo po szczątki
O legalnych umowach za bardzo mowy nie było. Kragga nie brał odpowiedzialności za to co tam się stanie. Zginą wszyscy? Pal licho, trudniej będzie znaleźć nowych najemników na ich miejsce. Gdyby hutt miał ich wszystkich ubezpieczać i wypłacać im potem odszkodowania, to by w ogóle mu się to nie zwróciło.
- Na żadnej umowie podpisywać się nie będę.
Stwierdził kategorycznie Twi'lek.

Offline

 

#8 2013-08-10 17:49:13

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

- Jest ubezpieczony w funduszu górnego miasta, potrzebuje tylko podpisu, ze ktoś go wynajmuje. Nie obciąży to w żadnym stopniu pana Kragga kosztami, a proszę mi wierzyć, jego udział może zaważyć na powodzeniu waszej inwestycji. To naprawdę bardzo dobry sprzęt... – podała teczkę mężczyźnie. Niech zerknie. Nie było to nic złego, naprawdę. Kogoś było stać, być może przewidywano, ze droid ulegnie zniszczeniu, nie chcieli wyjść stratni. Najemnika pal licho, ale droid kosztuje.
Jednak po kolejnej odmowie miska skrzywiła się i odsunęła lekko. Wyjąwszy komunikator połączyła się z kimś.
- Ty, Vid, nie chcą podpisać...
Chwila ciszy w komunikatorze.
- A chuj, znajdę kogoś kto zleca czyszczenie kanałów... wypuszczam go.
-Dobra, jak chcesz.
- Miśka spojrzała w górę i wzruszyła ramionami.
- Macie szczęście ze ci od pani na M mają szerokie pole manewru...

Po kilku chwilach zza załomu, śmietnika, budy czy innego elementu infrastruktury wyłonił się olbrzymi cien. Ogólnie dość mroczno tu było, a to, co się pojawiło było czarne. W kanałach nie będzie go widać mimo iż teraz w ruchu miał dobrze ponad trzy metry wysokości. Niósł się na dwóch zginanych do tyłu nogach i jedynie wysięgniki sterczącej tył z kolan miały barwę stalową. Na nogach kokpit otoczony lśniąca siatką sensoryczna. Po bokach działa, wyglądały jakby odczepione od frachtowca. Droid zatrzymał się posłusznie, kiedy ewoczka wykonała gest ręką.
- To jest EFECTOR. Przydzielcie go gdzie chcecie. Uważajcie – nie lubi chamstwa i góralskiej muzyki...
Wręczyła t'wilekowi małego pilota, który był atrapą, ale Sisco miał moduł dzięki któremu rozumiał polecenia pilota. Wcale jednak nie musiał ich wykonywać. Tak po prostu sobie ustalili.


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#9 2013-08-10 18:08:52

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Twi'lek nie był skłonny do podpisania ubezpieczenia nawet wtedy gdy usłyszał, ze to ich nic kosztować nie będzie. W takie zapewnienia nie wierzył po prostu, bo sam wielokrotnie obserwował jak jego szef robi innych na szaro właśnie przez tego typu "pewne umowy". I potem była chujnia.
Asystent Kraggi spoglądał tylko na ewoczkę, gdy ta z kimś tam rozmawiała. Nie spodziewał się, że pominą ten brak ubezpieczenia. Zdziwił się, gdy tak się stało.
- Róbcie co chcecie
Mruknął i miał już odejść gdy najpierw usłyszał a potem zobaczył droida. Kompletnie zbaraniał na jego widok. Podobnie jak spora część amatorów, garniących się do rekrutacji. Jedynie weterani pozostali niewzruszeni. A przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo każdy z nich jakimś cudem znalazł się w posiadaniu granatu jonowego. Każdy z nich trzymał go w ręku ak na wszelki wypadek.
- Eee... dobra. To niech będzie. Sparks! Bierz pilota, trafia do twojej grupy
Twi'lek zawołał najbliższego najemnika Kraggi, który okazał się postawnym weequayem o krzywym uśmiechu i wrednym spojrzeniu.
- Fajna zabawka. Ciekawe czy działa?
Z uśmiechem na ustach zaczął sprawdzać działanie pilota. Wydawał proste polecenia, podejdź tam, namierz cel, spocznij. Musiał wiedzieć, jak robot zareaguje na jego polecenia w kanałach.

Offline

 

#10 2013-08-10 18:18:40

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

Kolorowa ewoczka była wyraźnie zadowolona efektem jaki wywołało wejście EFECTO)Ra, pewnie dlatego ze była małym nic nie znaczącym szczurkiem i przeważnie nikt jej nie zauważał.
Na pilota droid reagował. Poruszał się bardzo płynnie, widać było, ze to dobry sprzęt. Na pewno drogi. Ciężkie jednostki zazwyczaj były toporne i niezdarne. Ten wydawał się zupełnie inny. Namierzał, informował głosowo „cel namierzony” - miał tez dziwnie mało droidzi głos. Pewnie dlatego, ze to nówka, teraz może takie robią, bo kto z nich ostatnio widział nowego droida, lub chociaż młodszego niż 10 lat...
Po zakończeniu zabawy droid stanął za weequayem, jakby tym pokazywał ze ten kto ma pilota ten ma władze i koniec.

W rzeczywistości wszystko to wcześniej ustalono. powiedziano mu, co dostanie, ile dostanie, jak zostanie uszkodzony to ile dostanie i jak ma się zachowywać dopóki nie ruszą. Później to już nie takie było ważne, jednak ważne było by uczepić się kogoś kto widać ze się zna. Sparks póki co znał się na szpanowaniu.
Czy Sisco się bał? Jak cholera. No ale skoro Vidneza go tu wysłał to znaczy ze to nic takiego strasznego...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#11 2013-08-10 18:42:33

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Sparks się popisywał, ale znał się w miarę na swojej robocie i wiedział jak wykorzystać takiego robota w starciu. Póki co trzymał pilota przy sobie. Ukrył go bezpiecznie w kieszeni spodni, by móc w razie konieczności się nim posłużyć.
Pozostali zaś ostatecznie ustalili skład swoich grup. Wychodziło po 12 osób na każdy oddział, więc w razie konieczności mogli się jeszcze podzielić na kilka mniejszych grup.
EFECTOR oczywiście trafił do oddziału Sparksa, który już rozkazał wszystkim wejść na stojącą z boku platformę transportową. Początkowo mieli polecieć kanonierką, ale skoro mieli do dyspozycji wielkiego droida, to musieli zmienić plany. Nie wszystkim się to podobało, ale taka była decyzja.
W końcu wszyscy się zapakowali i polecieli. Zaś Sisco/EFECTOR znalazł się w centrum uwagi, bo każdy chciał go obejrzeć, dotknać i takie tam. Zupełnie jak jakiś okaz na wystawie.

Offline

 

#12 2013-08-10 18:48:24

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

Z załadunkiem nie było problemów, z zainteresowaniem raczej tez nie, póki mu w oczy nie chuchali i nie próbowali brudnym rękawem „polerować”, póty stał spokojnie, nawet nie reagował. Mruknął ze dwa razy. Sam tez ich obserwował, starając się już teraz wyciągnąć jak najwięcej informacji o tym,z  kim mu przyjdzie współpracować. Póki co był posłuszny, ale reagował tylko na wyraźne komunikaty, lub na pilota. Na jakieś tam podszeptywania nie – nie słyszał, nie rozumiał, więc miał to w dupie. Poniekąd dobrze ze nie słyszał, bo pewnie tutaj strasznie mądre rzeczy były mówione...
Na platformie zachowywał stabilność nawet przy wstrząsach, co przy takim rozmiarze wskazywało na bardzo dobre moduły równowagi. Prawie jak układ nerwowy...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#13 2013-08-10 19:12:45

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Grupę Sisca w większości stanowili młodzi awanturnicy, zwiedzeni obietnicą wielkich pieniędzy zarobionych dosyć łatwo. Żaden z nich na oczy nie widział nawet wejscia do kanałów, nie wiedzieli co się tam znajduje. Trzech najemników było bardziej doświadczonych. KAżdy z nich przygotowany był na małą wojnę, wszyscy mieli pancerze i hełmy. Niewiele ze sobą rozmawiali, niewiele się przechwalali. A Sparks stał u sterów i pilotował platformę.
Lecieli co raz głębiej w trzewia Coruscant. Tutaj już nawet nie było półmroku tylko całkowita ciemność. Do tego straszny smród i zaduch. Otaczały ich masywne fundamenty monad, olbrzymie rury, kable, stosy gruzów i przerdzewiałych elementów. Najniższe poziomy były po prostu jak olbrzymie wysypisko. Nikt tu nie mieszkał.
W końcu reflektor przymocowany do platformy spoczął na czymś co przypominało bunkier. Wokół wejścia kręcił się ktoś jeszcze.
- Oto i nasze wsparcie dodatkowe.
Mruknął zadowolony weequey i zaczął lądować niedaleko bunkra.

Offline

 

#14 2013-08-10 19:19:45

Sisco Hasupidona

Niewyszkolony Mocowładny

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   
gg: : 8613013

Re: Spuszczeni w kanał.

No to Sisco jak ulał do nich pasował. Tez na oczy nie widział wejścia do kanałów, tez był młody, nie miał pojęcia o niczym i czasem mógł zrobić coś głupiego. Ale na szczęście nie był awanturnikiem, to trochę polepszało jego sytuację.
Zlatywali coraz niżej. Sisco włączył pierwszy filtr powietrza. Dlaczego? Bo śmierdziało. Nie miał pojęcia, jak bardzo bezie śmierdzieć na dole. Nie myślał o tym. W ciemności widział dość dobrze,a jak już i jego dobry wzrok zawiedzie, to miał własne reflektory, oświetli drogę swojej szmacianej drużynie... No, oprócz tych trzech, bo oni nie szmaciani, oni? Dla Sisca byli tacy trochę komiksowi, jak kolesie od ratowania świata, tacy uzbrojeni ze ściśniętymi dupami.
Ale mimo wszystko nadal był optymistą. Już - chyba jak większość tutaj - w wyobraźni wydawał swoje pieniądze...


_____________________________________________________________
jestę piosenkarzę :]

Offline

 

#15 2013-08-10 19:45:07

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Spuszczeni w kanał.

Wylądowali i wyszli. "Szmaciarze" mieli tylko zwykłe maski powietrzne, które nie do końca filtrowały powietrze, wiec nadal śmierdziało. Ale dało się po prostu oddychać. Sparks za to miał na głowie hełm zaopatrzony w dobrej jakości filtry powietrzne. Mógł więc bez trudu tu oddychać i nie przejmować się zgniłym powietrzem.
Pozostali najemnicy bez słowa zeszli z platformy. Ustanowili jednak między sobą wewnętrzną sieć komunikacyjną, wiec mogli ze sobą rozmawiać, nawet jeśli pozostali ich nie słyszeli. Żółtodzioby. Amatorzy.
Weequey wysunął się na przód pochodu, pozostałym rozkazał ruszyć za nim. I w miarę jak się zbliżali to mogli lepiej przyjrzeć się sylwetce osobnika, który na nich czekał. Ubrany był w pełen pancerz wojenny czarnego koloru, do ud miał przyczepione kabury z bronią, przez plecy przewieszony miał shotgun oraz co dziwne - miecz. Do tego na ramionach miał przyczepione pochwy na noże. A na głowie oczywiście hełm. Gdy się zbliżyli spojrzał w ich stronę. Wizjer miał kształt litery "T" i złowrogo wpatrywał się w grupę. Na lewym ramieniu zaś mogli w końcu dostrzec niewielki malunek - białą tarczę a na niej namalowany czarny symbol czaszki - godło Mandalorian.
- O kurwa... to.. to!
- Szefie, zastrzelmy go!
- Tak! Szybko póki nie spieprza. EFECTOR zastrzel go!
- Cisza!

Ostatnie słowo powiedział Sparks, który podszedł do Mandalorianina.
- I jak wejście?
- Czysto. Nie śpieszyliście się.
- Mamy wsparcie.
- Gówniane wsparcie. Nada się tylko do głównych korytarzy, a ta banda dzieciaków to co najwyżej nada się na mięso armatnie.
- Pierdolisz. Znajdziemy tą komnatę?
- Jeśli istnieje.
- To dobrze. Drużyna do mnie!

Weequay przywołał wszystkich, samemu ustawiając się przy wielkich i nieco pordzewiałych grodziach.
- Sprawdzić broń! Mando jest z nami, a komu się to nie podoba to może się z nim dogadać na osobności
Przemówiłgłośno szef oddziału, ale jakoś nikt się do tego nie kwapił. Mandalorianie byli nienawidzeni w Republice niemal tak samo jak Sithowie. I niemal tak samo się ich obawiano.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cbmpolska.pun.pl www.crashfans.pun.pl www.masbleach.pun.pl www.taka.pun.pl www.heaven-island.pun.pl