Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...
- Zdaję sobie sprawę z ogromu czekającej mnie pracy, lecz to mnie nie zniechęca. Przesadne skupianie się na przeszkodach prowadzi do zniechęcenia
Odparł spokojnie Cho'da. Nie żeby on w ogóle o nich nie myślał. Widział je, wiedział gdzie są i jakie one są. I tak jak mówił, nie myślał o tym, jak będzie trudno, bo wtedy cały ten ogrom bywał przytłaczający. Zamiast tego opuścił nieco wzrok, patrzył na swoją ścieżkę i ruszał nią. Tak jak ze wspinaczką górską. U podnóża góry droga wydaje się niemożliwa do pokonania, lecz wystarczy znaleźć ścieżkę i nią podążyć a dotrze się na sam szczyt.
- Nie, powitałbym taką osobę z radością. Należy rozsądnie dysponować swymi siłami na zamiary. Duma bywa zaślepiająca
Uśmiechnął się mówiąc to. Cho'da nie mial nic przeciwko pomocy w swym trudnym przedsięwzięciu.
Offline
Kiwnął głową na znak, że rozumie. Asyr był posłańcem i miał dostarczyć wiadomość i ewentualnie trochę poszpiegować. Nie miał im tego za złe, musieli być ostrożni, w końcu Cho'da był nieznanym mocowładnym i w dodatku panoszył się po dolnych poziomach.
- Rozumiem, dziękuję za wizytę oraz prezent. Czy mam cię odprowadzić do bardziej bezpiecznej lokacji?
Asyr nie znał tego miejsca, mógł więc pobłądzić lub wpaść w kłopoty.
Offline
- Nie, wystarczy, ze mi wskażesz kierunek. – bothanin strzelił z palców. Jego honor trochę w jego własnym mniemaniu ucierpiał, a ze nadal myślał trochę jak nastolatek – to mów „honor” kazał mu odmówić nawet kosztem dłuższego błądzenia.
Ciężko ma się w życiu jak się jest Asyrem, ale jak już się jest Asyrem to trudno to zmienić.
Offline
- Dobrze, narysuję ci krótką mapę
Odpowiedział uprzejmie Cho'da i przeszedł przez jeziorko, zmierzając do jakieś niszy. Wrócił po minucie z dura-arkuszem - wzmocnionym papierem odpornym na wodę i inne takie. Starym markerem rozrysował szybko prosty schemat, zaznaczajac na nim drogę oraz miejsca, których powinien unikać w czasie swojej wędrówki.
- Proszę, to powinno ułatwić wędrówkę.
I przekazał mu kartkę.
Offline
Odebrał „mapkę” i rzucił na nia okiem. Chwile trwało zanim połapał się gdzie jest góra a gdzie dół, ale potem było już całkiem czytelne.
- Dzięki. Powiem radzie co trzeba i na pewno nikt ci nie będzie dupy zawracał tu. – nawet lekko się uśmiechnął.
- Niech Moc bedzie z tobą. – Asyr spiął mięśnie i wyskoczył w górę, by wylądować na jednej s rur. I po chwili znikł z oczy Cho'dzie
Offline