Star Tales - gwiezdne opowieści...

Jest rok 21 406 od powstania Republiki. Próbujemy przeżyć...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2013-12-28 21:34:49

Cho'da

Wolny Mocowładny

Zarejestrowany: 2013-12-28
Punktów :   

Cho'da Val

http://static3.wikia.nocookie.net/__cb20091226225603/starwars/images/6/68/Roax.jpg




Imię: Cho’da
Nazwisko: brak. Przynależność plemienna – Val.
Rasa: Myneyrsh
Wiek: 31
Planeta pochodzenia: Wayland
Przynależność: Brak. Uważa się za Jedi


Wygląd:
Cho’da jest typowym przedstawicielem swojej rasy. Ma prawie dwa metry wzrostu (a konkretnie 196 cm), dwie nogi i… tak, cztery umięśnione ramiona – wszystkie w pełni sprawne i działające niezależnie. I podobnie jak u innych myneyrshów jego skóra jest krystaliczna i ma niebieskawą barwę. A co oznacza owa krystaliczność? Ano to że jest ona znacznie wytrzymalsza niż skóra innych humanoidów i pełni rolę naturalnego pancerza, który jest wystarczająco twardy by zapewnić ochronę przed prymitywną bronią taką jak noże, włócznie czy strzały. Oczywiście nie jest niezniszczalna i silny cios ją przebije.
Ręce zakończone są czteropalczastymi chwytnymi dłońmi (trzy plus przeciwstawny kciuk), dzięki którym może posługiwać się różnymi narzędziami.
Z długiego i smukłego torsu, (który w zasadzie przypomina dwa osobne połączone w jedno ciało) wyrasta długa i równie smukła szyja, zakończona nietypową głową. Myneyrshowie nie mają ludzkiej twarzy, bliżej im do rodian czy toydarian. Mają długi i zakrzywiony pysk kryjący usta, nie posiadają też nosa. Ich uszy odstają do tyłu i mają bardziej spiczasty kształt niż u ludzi.
Cho’da wbrew tradycjom swego ludu nie nosi żadnych kolczyków. Skórę ma również czystą, niewytatuowaną, chociaż czasem maluje ją w barwy wojenne.

Charakter:
Opisując charakter Cho’da należy najpierw wspomnieć o ogólnych cechach jego rasy. Myneyrshowie są świadomą i inteligentną rasą, jednak prymitywną, mimo że ich ojczysta planeta – Wayland została odkryta przez Republikę setki lat temu. Po prostu nie lubią technologii, gardzą nią. Zatrzymali się na pewnym, prymitywnym poziomie i nie mają ochoty wyrastać ponad to. Ponadto są bardzo przesądni i mają swoje rytuały prawie na każdą okazję. Myneyrshowie są świetnymi myśliwymi i tropicielami, potrafią poruszać się bezszelestnie w lesie. W dodatku są dosyć wojowniczo usposobieni do drugiej tubylczej rasy Wayland – psadanów. W zasadzie toczą z nimi wieczną wojnę od zarania dziejów.
Wisienką na torcie jest zaś ich izolacyjna postawa wobec świata – nie lubią obcych.

I tutaj właśnie przechodzimy do Cho’dana, który odrobinę odstaje od ogółu swoich pobratymców. Przede wszystkim od zawsze cechował się ciekawością świata. Interesował się wszystkim co działo się poza granicami jego wioski. Często samotnie wyprawiał się w drogę, w blasku gwiazd by obserwować inne plemiona, a czasem też zapuszczał się bardzo blisko miast zbudowanych przez pozaświatowców.
Jego ciekawość zawsze szła w parze z chęcią do nauki. Zawsze chętnie słuchał opowieści starszych, zapamiętywał je i starał się wyciągać z nich jakieś wnioski, jednak często doświadczalnie sprawdzał swoją wiedzę teoretyczną, co czasem źle się kończyło.
Cho’dan jest również bardziej pokojowo nastawiony od swych pobratymców. W ogóle nie rozumiał sensu tej odwiecznej wojny z psadanami, dlatego też niezbyt chętnie brał udział w starciach przygranicznych z nimi. Z tego powodu trochę mu się obrywało i czasem zostawał w wiosce z kobietami, co wśród mężczyzn było uznawane za hańbę. Oczywiście Cho’dan tego tak nie postrzegał. Widział w tym raczej okazję do nauki innych czynności niż polowanie i tropienie (należy nadmienić że był w tym dobry. Bardzo dobry można nawet powiedzieć, miał bowiem bardzo wyostrzone zmysły które ułatwiały mu polowania i skradanie się). Chętnie uczył się zbierać rośliny i wykorzystywać je do różnych celów – gotowania, leczenia czy też do różnych rytuałów jego ludu.
No to mamy ciekawość świata, chęć nauki i niechęć do przemocy? Co jeszcze można powiedzieć o Cho’danie? Odwaga? Zdecydowanie… chociaż inni mogliby to nazwać głupotą. Chęć pomagania innym.  W zasadzie ciężko opisać czyjś charakter. Najlepiej samemu go poznać.

Historia:

Cho’da urodził się w małym plemieniu myneyrshów. Jego narodziny były do bólu zwyczajne i typowe. Z resztą w dodatku miał trzech starszych braci a z czasem też pojawiły się dwie młodsze siostry. Nie był więc rozpieszczonym jedynakiem. Od najmłodszych lat musiał więc uczyć się życia w licznej rodzinie, a jako tzw. „średniak” miał chyba najgorzej. Starsi bracia byli pupilkami w oczach ojca a młodsze siostry w oczach matki. Więc jako pośredni syn musiał nauczyć się jak lawirować w tych skomplikowanych relacjach rodzinnych.
Wychowywany od najmłodszych lat na myśliwego stronił od przemocy, chociaż musiał nauczyć się posługiwać się włócznią, nożem i łukiem. Mimo niechęci wychodziło mu to nadzwyczaj dobrze. Miał dobrą koordynację ruchową, był zwinny i w dodatku miał bardzo silną intuicję. Wręcz instynktownie wiedział gdzie zaatakuje przeciwnik podczas sparingów. Cho’da nie wiedział tego jeszcze, ale był wrażliwy na Moc i to ona mu sprzyjała. On zaś nieświadom swego daru powoli dorastał w rodzinnej wiosce. Z upływem lat w jego sercu zaczęła kształtować się tęsknota do przygód, do poznawania świata. Zaczął wymykać się z domu w nocy – chciał badać otaczający go świat. Nie bał się lasów. Zawsze czuł się dobrze pośród drzew a zwierzęta go często ignorowały.
Cho’da czasem wymykał się w pobliże miasta zamieszkiwanego przez pozaświatowców. Ci latali dziwnymi metalowymi ptakami czy też dosiadali metalowych bestii. Kiedyś usłyszał on nazwę tych bestii – były to maszyny. I ze zdziwieniem też odkrył, że nie były one żywe.

I tak pewnego zwyczajnego dnia życie młodego myneyrysha uległo diametralnej zmianie. A raczej tego dnia rozpoczęła się lawina wypadków, która miała zmienić jego życie. Cho’da jak zwykle wyprawił się w pobliże miasta, by poobserwować te dziwne istoty z daleka. Miał on wtedy piętnaście lat, a więc był już młodzieńcem, ale jeszcze nie mężczyzną. I tego dnia dostrzegł, jak jeden z pozaświatowców walczy z większą grupą napastników. Atakowany dzierżył jakiś dziwny, świecący na niebiesko miecz. Cho’da nie namyślając się długo ruszył na pomoc. Zwinnie skacząc między drzewami dotarł w pobliże napastników a potem skoczył na nich z korony drzew, powalając trzech pierwszych i wywołując popłoch wśród pozostałych. W walce używał tylko dwóch prymitywnych noży, ale to wystarczyło. Starał się jednak nie zabijać napastników tylko ich zranić i powalić.
Po wygranej walce podszedł on do osobnika z dziwnym mieczem. Nie wiedział jeszcze, że tak oto na swej ścieżce spotkał rycerza jedi. Był jedynie zaintrygowany jego wyglądem, bowiem wyglądał trochę jak on sam. Miał zielonkawą skórę i ryjkowatą twarz. Jedynie oczy miał większe a z głowy wyrastały mu jakieś trąbki. Był to oczywiście rodianin, ale prymitywny myneyrysh tego nie wiedział. Obcy jednak wiedział co nieco o jego rasie i odezwał się w ich języku, co zaskoczyło Cho’dana. Wywiązała się krótka rozmowa, w czasie której oboje przypadli sobie do gustu. Ponadto jedi wyczuł w młodym przedstawicielu klanu Val wrażliwość na Moc, więc tym bardziej zainteresowany był podtrzymaniem znajomości.
No i tak rozpoczęła się ich znajomość. Cho’dan codziennie wymykał się w nocy by spotkać się z Ras’ulem – bo tak nazywał się ten rodianin. Chciał posłuchać o galaktyce, o innych planetach, o Republice, Sithach i Jedi. A młody rycerz wykorzystywał tą ciekawość by powoli uczyć Cho’dana ścieżek Mocy i filozofii Jedi. Robił to w tajemnicy przed Radą, bo nie był głupi. Wiedział, że prośba o trening zostanie na pewno odrzucona – bo za stary, zbyt prymitywna rasa, zbyt gwałtowna i tak dalej. A tak mógł go wyszkolić sam i potem przedstawić Radzie efekt swojej pracy, oczekując na błogosławieństwo i przystąpienie do Prób.
Działo się to w okresie Wielkiej Wojny Galaktycznej i młody rodianin stacjonował na Wayland z kontyngentem wojsk mając bronić planety przed Sithami. Na szczęście dla wszystkich Imperium nie było zainteresowane podbojem tej nic nie znaczącej planety i aż do Traktatu z Coruscant panował tutaj spokój i Cho’da mógł wyuczyć się ścieżek Mocy. Jego trening przebiegał nadzwyczaj spokojnie. Z resztą w znajomym otoczeniu myneyrshan uczył się dosyć szybko i bardzo chętnie. W dodatku jego trening nie przebiegał standardowo, miał już ukształtowany światopogląd, co stwarzało pewne problemy, ale jakoś Ras’ulowi udawało się to obejść.
Ostatecznie przyszedł moment, kiedy to Cho’dan miał skonstruować swój pierwszy miecz świetlny. Nie mógł jednak tego zrobić na Waylandzie – wraz ze swoim mistrzem musieli opuścić planetę i udać się na Ilum. Okazja się na szczęście nadarzyła – podpisanie pokoju pomiędzy Imperium a Republiką. Ras’ul został zwolniony ze stanowiska, dlatego też poprosił Radę o zgodę na samotną pielgrzymkę na Ilum w celach medytacyjnych. Zgoda została wydana, bo jedi nie wiedzieli o tym, że w tajemnicy rodianin kogoś szkolił.
I ostatecznie polecieli. Cho’da po raz pierwszy w życiu opuścił ojczystą planetę i leciał metalowym ptakiem. Wiedział, że to statek kosmiczny, a właściwie frachtowiec. Ale wciąż myślał o nim jak o metalowym ptaku.
Na Ilum przeżyli trochę przygód, ale nic groźnego się nie wydarzyło. Cho’da skonstruował swój pierwszy miecz… a raczej dwa pierwsze. Miał on naturalną predyspozycję do walki dwoma mieczami. Z czasem skonstruował jeszcze trzeci dodatkowy tak na wszelki wypadek.
Młody myneyrsh miał dopiero dwadzieścia trzy lata i galaktyka stanęła przed nim otworem. A on z radością wyszedł jej na spotkanie wraz ze swoim mistrzem.
Lata mijały a Cho’da nigdy nie stał się pełnoprawnym Jedi, chociaż o sobie tak myślał. Jego mistrz nigdy nie zdążył przedstawić go Radzie. Poległ podczas jednej z ich samozwańczych misji. Pozostawił on swego padawana samego, jednak przed śmiercią przekazał mu jeden z holocronów szkoleniowych. Nie zawierał on żadnych wielkich sekretów. Przeznaczony był do nauki padawanów i doszkalania młodych rycerzy. Cho’dan z ochotą z niego korzystał, podróżując od planety do planety, wypełniając własne przeznaczenie, z daleka od Zakonu.
Obecnie ma on trzydzieści jeden lat i wpadł on na trop Sitha, który wyglądał na renegata. Podążając za nim udał się na planetę Coruscant, nie wiedząc jaki los go tam czeka…

Offline

 

#2 2013-12-28 21:37:00

MOC

Administrator

Zarejestrowany: 2012-12-05
Punktów :   

Re: Cho'da Val

ciekawa postać i spełnia wymogi.
AKCEPT, życzę miłej gry

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.cbmpolska.pun.pl www.crashfans.pun.pl www.masbleach.pun.pl www.heaven-island.pun.pl www.taka.pun.pl