Morrigan - 2013-07-13 15:22:45

Budynek Tau'peri to wielki gmach wybudowany na jednej z coruskańskich "płyt", czyli połączonych ze sobą dachów wielkich monad. Na takich płytach często budowano pomniejsze, ale dużo piękniejsze budynki o przeróżnych kształtach. Wiele z nich przypominało małe pałace. Tak też było z Tau'peri.
Kilka strzelistych eleganckich wież otaczało główny budynek, który zwieńczony był piękną kopułą, pokrytą materiałem przypominającym lustro. Tu i ówdzie wystawały przepiękne balkony i tarasy, które na dodatek wypełnione były roślinnością. U podnóża budynku znajdowały się ogrody z żywymi roślinami - drzewami, kwiatami i krzewami. Tu i ówdzie stały piękne, rzeźbione fontanny.
Przed placem budynku wznosił się wysoki biały mur - by wejść do środka trzeba było przejść przez główną bramę wyposażoną w najnowocześniejsze skanery. Dalej prowadziła szeroka, wybrukowana ścieżka. Co kilka metrów zaś znajdowały się schody, ale niezbyt duże. W końcu docierało się do wielkich przeszklonych drzwi, które otwierały się automatycznie.
Główny hol również robił wrażenie - wszystko utrzymane było ascetycznym stylu. Dużo roślinności, naturalny urok architektoniczny, pełen łagodnych krzywizn i łuków. Wszystko ładnie się ze sobą komponowało. Po prawej i lewej stronie znajdowały się recepcje, które kierowały interesantów na odpowiednie piętra.
Cały budynek należał do Morrigan, która była właścicielką szeregu mniejszych i średnich przedsiębiorstw. W Tau'peri znajdowały się przedstawicielstwa wszystkich należących do niej firm. Te największe zajmowały po kilka pięter - najmniejsze tylko po kilka pokoi. Na samym szczycie największej z wież swój osobisty gabinet miała Morrigan. Tam też przyjmowała interesantów, z którymi chciała porozmawiać.

MOC - 2013-07-13 15:34:35

Nie było siły by coś takiego nie zrobiło wrażenia na huttcie, jaki by nie był. Tak i Aszrita z klanu Lefry dygotała z podniecenia, mijając w swoim areowozie najpierw wielka piękna bramę w białym murze, a później cały przepych wnętrza ogrodów. Nawet na Nal Hutta nie pamiętała takiego wystroju. Z  drugiej strony – Huttowie nie zawsze mieli gust, a ona miała, a przynajmniej wydawało jej się, ze ma.
Oczywiście jej areowóz, czarny dostawczak Saxxet arena B3 przerobiony na limuzynę został poddany kontroli. Żabka wyglądała przez przyciemniane szyby, zraszajać je swoim oddechem.
- pani prezes, jesteśmy na miejscu  -poinformował lokaj, młody, seksowny ludzki chłopak, bo nawet nie mężczyzna jeszcze.
Huttka pośpiesznie poprawiła makijaż i wypełzła na wybrukowany chodniczek.
Była jeszcze bardzo młodym huttem, miała około dwustu lat. Była mała i całkiem sprytna, pełzała z powodzeniach nawet po niewysokich schodkach. Teraz drżały jej rązki. Młody wiek oznaczał także, że wielu w życiu jeszcze nie widziała.

Morrigan - 2013-07-13 15:47:21

Wokół budynku jak i w jego środku panował ożywiony ruch. Dziesiątki, jeśli nie setki osób przeróżnych ras - jedni siedzieli na eleganckich i zapewne drogich ławeczkach i ze sobą rozmawiali. Inni chodzili z teczkami lub rozmawiali przez komunikatory, Każdy był czymś zajęty. I każdy, nawet zwykły recepcjonista miał eleganckie i bardzo drogie ubranie. To nie był jakiś pierwszy lepszy garniak z sieciówki czy żakiet. Wszystko na wymiar z najlepszych materiałów. Oczywiście biznesmeni się wyróżniali, kolorem ubioru czy krojem, zaś pracownicy budynku mieli wszystko ujednolicone. Przy okazji rzucał się w oczy taki przyjemny szczegół - wiele firm oszczędzało na personelu i w recepcjach stawiano droidy protokolarne. Ale nie tutaj - cały personel był żywy. No może nie cały, ale ten odpowiedzialny za kontakty z klientem tak.
Morrigan była właścicielką wielu legalnych firm o sporym zasięgu. Oczywiście nie zarządzała nimi osobiście - każdym przedsiębiorstwem zarządzał dyrektor generalny do współpracy z radą nadzorczą. Zajmował się on wszystkimi codziennymi sprawami związanymi z funkcjonowaniem firmy, ale te najważniejsze decyzje podejmowała Morrigan. Ona też odpowiednio nagradzała swoich dyrektorów - za sukcesy były premie, za porażki albo obniżenie zarobków albo po prostu kogoś zwalniała. Ale dwa razy zdarzyły się tajemnicze "wypadki" gdy na jaw wyszły finansowe malwersacje prezesów. Wiele osób podejrzewało kto był sprawcą tego wypadku, ale nikt niczego nie potrafił udowodnić. Po prostu wypadek.

MOC - 2013-07-13 16:00:22

Żabka zwątpiła w pewnym momencie, czy nadaje się do biznesu. Miała trzy firmy, restaurację, sklep z artykułami dla dzieci i prywatne przedszkole. Marzyła o monopolu na biznes dziecięcy w Galactic City.  Ale kiedy patrzyła na to, oczy zachodziły jej łzami. I cóz znaczy kilak rozstępów świadczących o wzrastającym dobrobycie, kiedy Morrigan...
Ile ona może mieć lat, zastanawiała się Huttka. Przez ile lat zdobywa się takie wpływy. Dostaje się na własność całą stolice.
Pełzła dalej. Wprawdzie była umówiona, ale wątpiła, czy zdoła chociażby zobaczyć prawdziwa Morrigan osobiście.
Ale może – pomyślała o tym kretynie T'kulu.
Aszrita przeczytała o Morrigan wszystko, co tylko skorumpowane media ośmieliły się opublikować, a to wystarczyło by wiedzieć, ze jedi się interesuje. Wiec jeśli zdradzi, ze miała coś takiego u siebie w lokalu, może jakoś ją zainteresuje. Póki co podpełzła do windy i pozowliła się zawieźć na odpowiednie piętro.
- Kiedy my będziemy tak mieszkać, pani prezes... – jęknął jej młody przydupas. Żabka skrzywiła pysk.
- To raczej tego nie dożyjesz robaczku...
Patrzyła przez szybę na tych wszystkich elegantów. Ona była huttką, miała dość ograniczone pole manewru jeśli chodzi o ubiór, miała na sobie alderianską atłasowa narzutkę, z przodu zwiewny jedwab, też z niebylejaką metka. Całkiem gustowny makijaż, rzęsy, biżuterię. Nie było to coś, co spodoba się typowemu huttowi, ale ona była w wieku chęci korzystania z kultury masowej i tego, co ogólnie modne. Miała nawet naklejone niewielkie tipsy prosto na skórę, bo huttowier nie mają paznokci.

Morrigan - 2013-07-13 16:21:30

W holonecie było na prawdę dużo informacji o Morrigan - ale tylko z jej najnowszej historii. Na wierzch właściwie wypłynęła tuż po inwazji Sithów na Coruscant. Oficjalnie odziedziczyła wielką fortunę po dziadku i zajęła się pracą na rzecz odbudowy Coruscant. Zaś nieoficjalne informacje o niej znała każda grubsza ryba z niższych poziomów. Jeszcze przed atakiem na Galactic City zabiła hutta Khunde, który według plotek uczynił z niej kiedyś prywatną niewolnicę, a potem wprowadził ją do biznesu jako asystentkę. Ta podburzyła przeciwko niemu jego dawnych popleczników, przeprowadziła zamach stanu i zaczęła rządzić jego terytorium. Ale prawdziwą rewolucję przeprowadziła, gdy Sithowie ośmielili się zaatakować Coruscant. Wykorzystując chaos wyrżnęła wszystkich ważniejszych bossów i przejęła ich tereny - zawsze będąc w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, przez co przylgnęło do niej przezwisko Wiedźma. Uważano, że wyczytuje przyszłość, dlatego tak dobrze wiedziała kiedy i gdzie się pojawić.
Oficjalnie zaś to wcielenie cnót wszelakich, filantropka, mecenaska sztuki itp. Raz CSB oskarżyło ją o udział w jakimś nielegalnym procederze, jednak nie mieli niezbitych dowodów i musieli wycofać oskarżenie. Morrigan jednak wytoczyła im proces o zniesławienie a jej prawnicy wręcz zmiażdżyli w sądzie przedstawicieli prawa. Służby bezpieczeństwa musiały wypłacić jej grube miliony odszkodowania. Cała kasa poszła jednak na szpital dla najuboższych, nie zaś do jej kieszeni. PR miała więc bardzo dobry, przynajmniej w prasie, bo bez dowodów każdy bał się ją oskarżać a gdy ktoś już coś na nią znalazł to zaraz znikał bez śladu.

Huttkę wypuszczono na jednym z niższych pięter będącego siedzibą przedsiębiorstwa zrzeszającego wiele hurtowni wszelakiego towaru na terenie Coruscant. Nie był to może najbardziej dochodowy interes ze wszystkich, ale podobnie jak reszta pełnił on rolę przykrywki dla niektórych nielegalnych procederów. Ale trzeba było wiedzieć do kogo się zwrócić, bo znaczna większość pracowników nie wiedziała o tej bardziej utajonej strefie działalności ich firmy. Byli to zwykli ludzie pracujący legalnie i uczciwie za całkiem dobrą stawkę.
Na ich piętrze znajdowała się kolejna recepcja, tyle że skromniejsza. Ale mimo to elegancka. Wszędzie prawdziwe drewno (które było drogie, bo sprowadzane), marmury (a nie tanie metalowe imitacje) oraz inne ozdobne kamienie nieszlachetne. Na ścianach tu i ówdzie wisiały obrazy - nie najdroższe, ale też nie tani badziew. Były ładne, pasowały do wystroju - nie miały być zbyt krzykliwe. Tu nie chodził o popis majątku a o zwykłą elegancję.
W recepcji siedziała młoda i atrakcyjna kobieta, która na widok huttki uśmiechnęła się uprzejmie. Uśmiech na pewno był wyuczony i sztuczny, ale ciężko to było wyczytać z młodziutkiej twarzy.
- Dzień dobry pani Aszrito, dyrektor Kheyn oczekuje już na panią w swym gabinecie. DIaR, proszę wskaż pani drogę
Z boku wyszedł posrebrzany droid protokolarny dobrej marki, który pokłonił się huttcicy, przedstawił się i powitał ją serdecznie po czym poprowadził ją korytarzami pod wskazany gabinet. Nie należał on do dyrektora generalnego a do jednego z pomniejszych, odpowiedzialnego za współpracę z innymi przedsiębiorstwami. Aszrita nie należała jeszcze do grubych ryb, ale też płotką nie było. Zauważono ją, miała w końcu spotkanie z dyrektorem a nie jednym z pracowników niższego szczebla.

MOC - 2013-07-13 16:39:32

Jak się szybko okazało, Aszrita tez była niezła miss uśmiechu, w innej wprawdzie kategorii, bo nie miała zębów, jak każdy hutt, ale umiała uśmiechać się naprawdę „uroczo”,a  jej słodki dziewczęcy głos był olbrzymim atutem w odgrywaniu wielkiej sympatii do wszystkich. Pan dyrektor to już nie byle goniec i dobrze by było, by mile ją zapamiętał.
Starała się by spotkanie było jak najdłuższe i jak najbogatsze w swobodne rozmowy o pierdołach. Aszrita była już stała klientka hurtowni, bo zaopatrywała tu wszystkie swoje firmy, za każdym razem zapewniając o doskonałej jakości produktów i o tym, ze każdemu poleca. Kiedyś liczyła na rabaty, teraz na to, ze zaczną polecać ją, jako dobrego kontrahenta. Sumiennego, uczciwego – i z potencjałem, bo to hutt.
I jeszcze inny powód, bardziej lakoniczny – chciała być lepsza od swojego brata. Gdzie się tylko dało, tam sączyła na niego jad. Także tutaj. Prowadząc rozmowę schodziła nieubłaganie na swoje tematy by na koniec zostawić wisienkę na torcie – byłego jedi niespełna rozumu który pracuje u jej brata na czarno. I oczywiście szczere ostrzeżenie by nie robili interesów bo ten jedi na pewno użyje swoich umiejętności do oszustwa.

Morrigan - 2013-07-13 16:48:07

Dyrektor Kheyn okazał się nemoidianem, więc spodziewać się można było jakiegoś chciwego głupca, ale nic z tych rzeczy. Co prawda Kheyn na pewno był chciwy, ale był inteligentnym i błyskotliwym rozmówcą. Teoretycznie nie rozmawiali o żadnej konkretnej umowie, ale zagadywał Aszritę o jej przedsiębiorstwa, plany na przyszłość oraz o to jak planuje zmonopolizować rynek. No i oczywiście gdzie w tych planach umieściłaby ich przedsiębiorstwo.
Spotkanie przebiegło w generalnie dobrej atmosferze i nemoidianin zapewnił huttkę, że wkrótce rozważą rozszerzenie rynku i zacieśnienie współpracy z jej firmami.
Można już było udać się do windy, po drodze podziwiając piękne widoki z okien oraz ładne obrazy. na korytarzach też panował ruch, ale mniejszy niż na dole. Mimo to wszyscy byli elegancko ubrani - taki to już był image firmy.
Aszrita bez problemu dotarła do windy. Na tym poziomie akurat jedna się zatrzymała i była prawie pusta nie licząc srebrzystego droida w środku, który stał przy panelu i czekał na coś.

MOC - 2013-07-13 16:55:31

Ogólnie była zadowolona, choć wiedziała ze ten dyrektor sto razy zbada sprawę niż cokolwiek powie – nikt tu za bardzo nie chciał oddać cugli drugiemu, to akurat oczywiste. A obie ich rasy biznesy miały we krwi. Aszrita wiedziała tez, ze wśród tych wszystkich pracowników Morrigan są tacy, którzy doniosą klanowi, co się dzieje, kto był. Jak Aszrita sobie radzi. Była na patelni, obserwowali ją. Zwłaszcza rodziciele. Jej i jej obślizgłego nic nie wartego braciszka.
Jechała winda w dół w milczeniu, nie reagując nawet na zaczepki swojego słodkiego przydupasa.

Morrigan - 2013-07-13 17:07:26

Gdy drzwi windy się zamknęły to nie pojechali w dół, tylko w górę. I to nie na jedno z wyższych pięter, tylko na samą górę gdzie wstęp generalnie był zabroniony. Trzeba było wpisywać kody bezpieczeństwa i takie tam. Ale o tym to się Aszrita dowie dopiero po kilku chwilach. Początkowo wyglądało na to, że droid jedzie na jedno z wyższych pięter, potem dopiero mogła zjechać w dół. Ale winda jechała i jechała.
- Szefowa na panią oczekuję, więc proszę się przygotować. I sugerowałabym, by porzuciłaby pani ten słodki głosik, strasznie mnie denerwuje a muszę wszystkiego słuchać. Pani Morrigan z pewnością również wolałaby bardziej naturalny ton.
Rozległ się głos z głośniczków zamontowanych w windzie, chociaż początkowo mogłoby się wydawać że to sprawka droida. Ale on tylko sobie stał przy panelu i zagradzał drogę do niego.
W końcu winda się zatrzymała a drzwi otworzyły. Przed nimi znajdowało się wielkie okrągłe pomieszczenie. Wszystkie boczne ściany były przeszklone, nie licząc odcinka na przeciwko nich, gdzie znajdowały się drzwi - wielkie, z rzadkiego, ciemnego gatunku drewna.
W centrum pomieszczenia znajdowała się niecka w którą wkomponowano cztery białe, skórzane kanapy. pomiędzy nimi znajdowały się schodki a po środku stał szklany stolik.
Po bokach oczywiście były donice z egzotycznymi roślinami, a z tego poziomu rozciągał się przepiękny widok na Coruscant.
Srebrny droid wyszedł z windy i skierował się ku drzwiom.
- Proszę za mną
Odezwał się do huttki męskim głosem, poprzedni zaś był kobiecy.

MOC - 2013-07-13 17:21:54

Huttka początkowo zamyślona nad sprawami wyższymi, czyli na imaginowaniu sobie egzekucji swojego braciszka nagle postarzała się o kilkadziesiąt lat, kiedy usłyszała głos z głośników. Jej asystent patrzył na nią z rozdziawionymi ustami?
- To on! – wskazał na droida. Huttka złapała maszynę za srebrne ramie tam mocno ze ten się zachwiał.
- To ty?
Droid zapewne zaprzeczył. Wielkie żabie oczy zatoczyły spojrzeniem krąg po podsufitce windy.
- Panie Kheyn?
Owszem, marzyła o spotkaniu z Morrigan,. Ale nie tak nagle, nie tak znienacka.
Ale trzeba przyznać, ze kiedy się tak zdziwiła, przestała grać, to głos opadł jej o kilka tonów, nadal był bardzo kobiecy i ładny, mimo rasy, bo czasem się zdarza ze ktoś brzydki ma coś ładnego, ale nie był to już szczebiot, którym „pracowała – i z dziećmi i z  kontrahentami.
Huttka wypełzła. Teraz była zbyt skonsternowana, by podziwiać wysokiej klasy architekturę, na szczęście nie miała lęku wysokości, bo tu, kiedy z każdej strony widać niebo, można było źle się poczuć.

Morrigan - 2013-07-13 17:35:00

Droid owszem zaprzeczył. Głos na dokładkę miał inny niż ten z głośników. Zdecydowanie też nie należał do pana Kheyna.
Srebrzysty asystent dotarł do drzwi i je otworzył ręcznie, co było niespotykanym archaizmem. Obecnie standardem były drzwi automatyczne, chowające się w ścianie. Wiadomo, oszczędność miejsca.
Huttka znalazła się w kolejnym pomieszczeniu, dłuższym i prostokątnym. Z początku boczne ścianki zastawione były drewnianymi półkami, z takiego samego drewna jak drzwi. Na nich znajdowały się różne przedmioty oraz książki. Nie typowe, popularne holoksiążki - tanie i masowo produkowane, a najprawdziwsze księgi, oprawione w prawdziwą skórę, zaś tytuły wytłoczone były złotym literami. Zdecydowanie był to drogi rarytas. W dodatku po obu stronach drzwi stała rzeźba - czyli razem dwie. Jakieś tajemnicze istoty. Z pewnością posągi były bardzo drogie. Nieco przed nimi znajdowały się dwie półokrągłe sofy z białej skóry, podobne do tych w przedsionku, po środku zaś stolik, wykonany z drewna i szkła.
Druga część gabinetu była przeszklona łącznie ze ścianą na przeciwko drzwi, która miała kształt łuku. Tam też znajdowało się wielkie biurko z drewna i szkła, a za nim fotel, duży i wygodny. A w nim siedziała ona - Morrigan. Jej nieco świecące, niebieskie oczy wpatrywały się uważnie w Aszritę. Jej oczy były jednolite, nie miała źrenic, tęczówek itp. Bardzo różniły się od ludzkich. Miała tylko taką drobniutką siateczkę, niemal jak u owada.
Jej twarz była czerwona, w różnych odcieniach a tu i ówdzie dostrzec można było ślady niebieskiego. Z daleka wyglądały one jak tatuaże, ale to była jej naturalna skóra. Vossianie już tak mieli.
Ubrana była w elegancki, idealnie na nią skrojony żakiet, na pewno bardzo drogi. Obok niej wisiała kula, podobna do zdalniaka - obracała się spokojnie.

MOC - 2013-07-13 17:43:09

Rozejrzała się i zmrużyła oczy patrząc na holoksiazki. Nie tylko były drogie, ale i dowodziły wysokiej klasy. Obecnie niewielu je miało, bo elektroniczne odpowiedniki były nie tylko tańsze ale i wygodniejsze. Aszrita miała jedną książkę. Prawo klanów huttańskich, w oryginalnym języku huttanskim. Dostała ją z okazji swojej pełnoletności, kiedy miała jakieś 150 lat. Nie przeczytała jej...
Rozglądając się powoli pełzła do przodu i nagle przystanęła. To ona. To Morrigan? Huttka zdumiałą się wielce nad tym, ze wcale nie panikuje, nie poci się ani nie jest jej gorąco.
- Dziękuje za zaproszenie. Proszę pani...  -rzekła nieco ciszej niż zwykle, pokonując pchającą się do krtani słodycz.

Morrigan - 2013-07-13 17:53:18

W istocie wygląd Morrigan nie przerażał, jedynie jej oczy były osobliwe. Ale tak wyglądała normalnie, egzotycznie można powiedzieć. Przedstawicieli jej rasy nie spotykało się w ogóle poza jej rodzinną planetą, przynajmniej obecnie.
- Proszę podejść, nie nie będziemy przecież do siebie krzyczeć przez cały gabinet
Odpowiedziała uprzejmie i z uśmiechem. Jej głos miał nieco metaliczne, droidzie brzmienie, zupełnie inne niż te z różnych holonetowych wywiadów. To był jej naturalny głos. Na potrzeby wywiadów czy oficjalnych spotkań modulowała swoim głosem tak, by brzmiał po prostu po ludzku. Używała do tego nieco Mocy. Jednak na potrzebę ich spotkania porzuciła tą maskę.
- Może zechce się pani czegoś napić? Mam dosyć duży wybór. SIRI?
Skinęła nieznacznie w stronę zdalniaka, który przeleciał nad biurkiem i zatrzymał się jakiś metr od huttki, po czym zaświecił się jasno. Po chwili kulka znalazła się w centrum holograficznej projekcji kobiety. Ta również nie wyglądała normalnie - jej cyfrowe ciał zbudowane było z milionów poruszających się cyferek.
- Witam serdecznie, proszę sobie wybrać rodzaj trunku
Ten głos był praktycznie identyczny z tym z windy. Wirtualna SIRI uniosła rękę i nad nią pojawił się ekran wyświetlający po kolei wizerunki wszystkich dostępnych trunków.

MOC - 2013-07-13 19:12:37

Gdyby nie Morrigan, Aszrita nie wiedziałaby nawet, ze istnieje taka rasa, ale ta reguła dotyczyła akurat wszystkich wybitnych przedstawicieli żadkich ras, gdyby nie mistrz Oteg z rady jedi, nie wiedziałaby ze jest taka rasa, gdyby nie inny mistrz, James Treson, nie wiedziałaby ze barabelowie mają mózg i inne przykłady.
Jej rasa akurat była popularna i nie można było pomylić, chociaż można było się zdziwić, bo była młodym, małym huttem, na pewno nie ważyła więcej niż 300kg. Jej brat jeszcze mniej.
Huttka zaśmiała cie cicho, samym wydechem.
- Ach... SIRI... – zrozumiała głos z windy. Poczuła się zażenowana tym, ze nie domyśliła się wcześniej.
Ithorianski perłowy likier, bardzo proszę  -odparła dostojnie i uprzejmie. W obu przypadkach głos miał znaczenie, obie używały różnych głosów. Ale Aszrita tak polubiła swój słodki służbowy głosik ze miałą problem z własnym. Zaś trunek jaki zamówiła był uznawany za elegancki i pijany przez ludzi kulturalnych, wykształconych. Nie był to jakiś szpanerski bardzo drogi alkohol którego nazwę zna cała galaktyka i pewnie połowa tej galaktyki musiałaby oszczędzać na butelkę kilka lat, ani tez jakiś inny popularny w światku biznesowym trunek. Ot taki – dobry. Z lepszych, ale nie jakichś kosmicznych.
Huttka podpełzła do biurka Morrigan.
- Bardzo się ciesze, ze w końcu mogę panią poznac. Jestem Aszrita z klanu Lerfy. Zdaję sobie sprawę z tego, ze pani to wie, jednak od dawna marzyłam by móc przedstawić się pani osobiście...

Morrigan - 2013-07-13 19:49:36

Wirtualna postać pstryknęła tylko palcem a wizerunek Ithoriańskiego perłowego likieru zalśniła potem zniknął. Droid, który do tej pory stał przy drzwiach ruszył w ciszy w stronę jednej z szafek stojącej przy regałach z książkami.
Tymczasem Morrigan nieco bardziej odprężyła się w swoim fotelu. Prawą rękę oparła o podłokietnik a dłoń przyłożyła do policzka. Lewą dłonią zaś spokojnie bębniła o blat swojego biurka.
- Miło mi panią poznać
Odparła Morrigan. I chociaż w duszy nie cierpiała hutów a ich widok napawał ją obrzydzeniem, to jednak te wszystkie myśli i odczucia zachowywała dla siebie. Niemal jak Jedi kontrolowała swoje emocje. Jej osobiste antypatie nie miały znaczenia, o ile dana osoba była dla niej przydatna. Dawno temu Morrigan nauczyła się, że warto się poświęcać dla osiągnięcia celu. To było jedno z tych pomniejszych poświęceń - bardziej osobistych.
- Moja asystentka, SIRI...
Vossianka niedbałym gestem dłoni wskazała na lewitującego spokojnie zdalniaka. Projekcja już zniknęła.
- Przysłuchała się pani rozmowie z dyrektorem Kheynem. Zainteresowała ją wzmianka o jedi... i nie ukrywam, że mnie również ta kwestia nurtuje. Proszę się więc rozgościć i opowiedzieć o tym osobniku
Kolejnym ruchem dłoni wskazała na droida, który właśnie podszedł z tacką, na której stałą butelka i na prawdę spora szklanka. Taka dla hutta.

MOC - 2013-07-13 20:03:57

Widać było od razu, ze temat huttkę zainteresował a nawet ucieszył.
Z charakterystycznym żabim wdziękiem nalała sobie likieru. Była jeszcze na tyle mała i mało okrągła, ze robiła to bez trudu, jak humanoid.
- Tak, jakiś czas temu przyszedł do mojej restauracji szukać pracy. Na zmywaku. Pogoniłam go, bo nie chciał wyrobić dokumentów, wtedy uzył Mocy. Sprawdziłam. Nazywa się T'kul, to pau'anin i decyzją rady został wykluczony z zakonu po dwustu latach słuzby...

Morrigan - 2013-07-13 20:15:13

Morrigan siedziała i w skupieniu słuchała słów huttki. Jej oczy nieznacznie pojaśniały, gdy usłyszała o jedi wywalonym z Zakonu. To by oznaczało, że niezbyt dobrze panował nad sobą, łamał kodeks. Był zagrożeniem. A to można było wykorzystać. A vossianka lubiła wykorzystywać takie osoby do własnych celów. A potem najczęściej się ich pozbywała.
- Wspomniała jednak pani, że był niespełna rozumu...?
Oczekiwała oczywiście rozwinięcia tej tezy. Tymczasem niedbale skinęła dłonią w powietrzu, ale SIRI od razu wychwyciła intencję swojej pani i od razu rozpoczęła poszukiwania wszelkich informacji o pau'aninie o imieniu T'kul.

MOC - 2013-07-13 20:26:48

Huttka napiła się likieru. Był przepyszny. Jak zawsze. A potem robiąc wielkie oczy wzruszyła ramionami.
- Już sam fakt, ze jedi szuka pracy na zmywaku oznacza, ze nie jest w stanie znaleźć niczego lepszego. Ale to tylko moje wnioski. Ten gość zachowywał się jak zbuntowany nastolatek. Po tygodniu wrócił z podkulonym ogonem, kwiatami i czekoladkami by przepraszać i prosić o zatrudnienie. Za 1500 kredytów o godzin dziennie przy zmywarce. Jedi.  -znowu łyczek.
- Wysłałam go do brata. On zatrudnił go w swojej przetwórni odpadów, którą nazywa restauracją. Na czarno.

Morrigan - 2013-07-13 20:33:59

Vossianka zmieniła nieco pozycję w fotelu. W końcu wychyliła się i oparła łokcie o blat stołu, zaś alce dłoni złączyła razem tworząc swoistą piramidkę. Przez kilka chwil rozważała w myślach słowa Aszrity. Faktycznie, jeżeli ten T'kul desperacko szukał pracy to mogło tylko oznaczać, że nie jest zbyt zaradny. Taki ćwierćinteligent. Ale i takiego da się wykorzystać. Jak marionetkę. Nawet łatwiej było to robić bo ten nawet by się nie domyślił, że jest wrabiany. Miało to jednak jeden minus. Dureń bardzo łatwo mógł wymknąć się spod kontroli.
- Dlaczego wysłała go pani do brata?
Zerknęła uważnie na huttkę. Morri co prawda Jedi nie była, ale też potrafiła czytać aury i wiedziała gdy ktoś ją okłamywał lub taił coś przed nią. Niewiele osób wiedziało o tych jej zdolnościach. Owszem plotki krążyły, ale nikt nigdy ich nie potwierdzał a wielu "rozsądnych" sądziło, że rozpuszczała je tylko po to, by siać strach i zamęt. Cóż, to też było prawdą. A przynajmniej jej częścią.

MOC - 2013-07-13 20:43:59

- Powiem szczerze – westchnęła delikatnie żaba, po raz kolei zanurzajac gąbczaste wargi w likierze.
- Mam z bratem porachunki. Chciałam i chcę, by miał możliwie jak najwięcej kłopotów. Wysłanie do kogoś błędnego rycerza jedi jest legalne, ale istniała szansa, ze coś mu zniszczy, ewentualnie ściągnie kontrolę zakonu,a  wtedy ktoś z zewnątrz zobaczy ta jego chlewnie... Niestety z tego co mi wiadomo wyciąganie niedojedzonych frytek z kosza stało się życiową pasją T'kula i teraz robi na dwie zmiany – Aszrita miała swojego człowieka w knajpie brata. I choć huttowie to istoty niemal bez odruchów zwrotnych, to kiedy oglądała zdjęcia  rzygać jej się chciało.
- teraz nazywa się oficjalnie Toshiro Mifune. Ten jedi. – nie miała w interesie kłamać. Rywalizowała z bratem. Podkładała mu świnie. Morrigan może kiedyś wspomni na tę rozmowę, ze dzięki niej znalazła sobie jedi do zabawy, i też może kopnie jej brata w tyłek... Albo zwróci uwagę na świetnie prosperujący „lokal” i wyśle kogoś po haracz. Wtedy biednemu T'kulowi obetną pensyjkę, zeby wyrównać stratunie.

Morrigan - 2013-07-14 15:13:05

Nieco zmrużyła oczy słuchając wyjaśnień huttki. Jakoś nie zaskoczyło jej to, że Aszrita chce zniszczyć brata. Taka zawiść w rodzinie to chyba normalna rzecz. Ale podsyłanie trefnego byłego jedi to już było coś. Morrigan aż się złośliwie uśmiechnęła. Pewnie zrobiłaby to samo, gdyby okazało się, że z tego T'kula nie ma pożytku.
- Toshiro Mifune... dziwne imię
Mruknęła w odpowiedzi. Była dosyć powściągliwa w wydawaniu opinii na podstawie słów jednej osoby. Potrzebowała informacji i to możliwie z jak najszerszego spektrum.
Klasnęła więc w dłonie po czym wstała z fotela. Szyby w gabinecie nagle przyciemniły się. Szybko się też okazało, że to nie są zwykłe szyby - wtopiono w nie nowoczesne holoekrany, które nieużywane były przeźroczyste. Teraz zaś zaczęły pojawiać się na nich przeróżne obrazy, artykuły, dane. Na kilku zdjęciach pojawiła się osoba T'kula, na jednym też huttka a obok jej brat.
Morrigan podeszła do ekranów i zaczęła spokojnie studiować ich zawartość.
- Pani zawiść względem brata skąd się bierze?

MOC - 2013-07-14 15:18:54

- Tak, to on! – ożywiła się, kiedy zobaczyła buźke T'kula. Znalazła w holonecie taką samą, czyli to samo zdjęcie. Później zobaczyła siebie. Holonet. Ale akurat w oficjalnych informacjach holo były same ładne zdjęcia Aszrity. Brat zas może trochę podobny, ale mniejszy, chudszy, choć tez już tyjący.
- Aj, żadna zawiść, po prostu rywalizacja... – westchnęła. Trzeba brać pod uwagę ze to huttowie a u nich to słowo ma trochę inne znaczenie.

Morrigan - 2013-07-14 15:28:19

Uniosła dłoń dając huttce znak, by nie krzyczała. To było dosyć wymowne. Morrigan stała do niej plecami, założyła ręce na piersi i przeglądała wszystkie informacje wyświetlone na szybach. A że były one na prawdę spore, to i tych danych było wiele. I to nie tylko z historii najnowszej. T'kul miał 200 lat, służył jako jedi, wiec tu i ówdzie znalazły się jakieś archiwalne artykuły z planet, gdzie miał misje itp. Co prawda czytała to pobieżnie a SIRI tymczasem przeprowadzała syntezę wszystkich danych, to jednak Morrigan miała już jakiś pogląd na to jaką osoba jest ten pau'anin. O Aszricie i jej bracie póki co niewiele wyczytała, ale z pewnością wkrótce dowie się wszystkiego. Na Coruscant miała wielu szpiegów.
- Niech będzie rywalizacja... interes mu się posypie i co wtedy? Bohatersko przyjdzie pani z odsieczą? Albo wygryzie go pani z interesu i poniży go pani w oczach rodziny?
Zasadniczo domyślała się odpowiedzi, ale ciekawa była co jej gość odpowie.

MOC - 2013-07-14 15:32:59

- Znam go bardzo dobrze. Interes się posypie, a ja chwile poczekam. Zaciągnie pożyczki, dostanie po ogonie i przypełznie do mnie błagać o pomoc. – a wtedy w  oczach klanu będzie mniej niż zerem, bo oczywiście Aszrita nie zachowa tego w tajemnicy. Tak marzyła. Ale jeśli Morrigan poczyta o braciszku więcej to dowie się, że jeśli utrzyma dotychczasowy charakter prowadzenia interesu, to na pewno plajta mu nie grozi.

Morrigan - 2013-07-14 15:44:56

Owszem poczytała i to czego się dowiedziała nie wywołało u niej uśmiechu na twarzy. Braciszek Aszrity nie był wcale głupcem i nieźle sobie radził. W dodatku opłacał haracz regularnie, więc nie było powodów by składać mu wizytę.
- Utrzymując obecny kurs nieprędko padnie. Jeśli chce go pani wykończyć to trzeba podjąć bardziej bezpośrednie działania. Nie życzę sobie jednak wojen na moim podwórku.
Wojenka między dwoma huttami nie przyniosłaby Morrigan zysku, bo interesy obojga by ucierpiały. A tym samym zyski z haraczu by się zmniejszyły. A vossianka nie była zainteresowana przejmowaniem takich małych biznesów nie rokujących zbyt dobrze na przyszłość. Co innego gdyby dostrzegła zysk w wyeliminowaniu jednego z huttów - nie ważne czy byłaby to Aszrita czy jej brat.
0 Tym T'kulem warto się zainteresować, choćby tylko po to by sprawdzić, czy nie będzie sprawiał problemów
Jedi zawsze stanowili problem. Osobę z potencjałem mogła nawet zatrudnić i jakoś nakierować, ale pau'anin nie wygladał jej na taką osobę.

MOC - 2013-07-14 15:49:32

Aszrita nic nie odpowiedziała. Nie zależało jej by ta firemka nie prosperowała, zależało, by brat zbankrutował. By się założył. Wtedy by wyjść, będzie musiał sprzedać knajpę. Ktoś inny bezie płacił haracze. Raczej nie Aszrita, ona nie chciała babrać się w wyciąganiu frytek z kosza, była ponad taką żałosną działalność.
Zaś uznała, ze T'kul wystarczy. Kretyn, ale jedi. Niestety nie miał zamiaru ani niczego psuc, ani zgłaszać rażących zaniedbań.

Morrigan - 2013-07-14 15:57:39

W sprawie huttów raczej nic nie zrobi, mimo że uważała ich za odrażające kreatury. Ta dwójka jednak nie stanowiła wielkiego zagrożenia dla jej pozycji. Może za 100-200 lat się to zmieni, ale ona dawno będzie martwa. Nie była długowieczną istotą.
Poza tym takie płotki były potrzebne, sama nie mogła kontrolować wszystkiego na planecie - to było fizycznie niemożliwe. A tak płotki rywalizowały między sobą, miały te swoje skrawki terenu i tam sobie rządzili. Musieli tylko płacić haracz i mieli spokój.
- Dziękuję za tą informację o T'kulu... możliwe, że ją wykorzystam
Musiała skontaktować się z Draksem. I tak, on wiedział w jaki sposób ją zabawić a taka gra w kotka i myszkę z byłym Jedi mogła być zabawna. Ale wiadomo, wszystko w granicach rozsądku. Poza tym od jakiegoś czasu chodziło jej po głowie coś innego a młody dug mógł się nadać do jej planów.

MOC - 2013-07-14 16:16:18

- poinformuje, jakby cos działo się w tym kierunku  -odparła zapewniajacym tonem huttka. Tak, właziła w dupę. Ale delikatnie.

Morrigan - 2013-07-14 16:18:52

To odpowiadało Morrigan. Wiele osób strasznie jej się podlizywało, co tylko ją irytowało. A taktyka obrana przez huttkę była całkiem niezła.
- Mhm... SIRI, odprowadź panią do wyjścia
Do Aszrity podleciał zdalniak, jednak tym razem hologram się nie pojawił. Jedynie głos - "proszę za mną" i poleciała w stronę windy. Srebrny droid już tam czekał. Sprowadził gościa na sam parter po czym się pożegnał i odjechał.

MOC - 2013-07-14 16:22:45

Huttka podziękowała i życzyła miłego dnia, zaprosiła do swojej restauracji na coś dobrego, i wypełzła za zdalniakiem. Za drzwiami już jej asystent czekał różowy z niecierpliwości. Ale i tak Aszrita nic mu nie opowie, choć go lubiła i traktowała jak własnego zwierzaka.
I tak się skończyło.

www.draglodz.pun.pl www.pbf-dragonball.pun.pl www.cabal-mix.pun.pl www.architekturawnetrz.pun.pl www.narutograng.pun.pl