Leri - 2013-02-16 16:59:53

//Opis pojawi się później//

Leri - 2013-02-16 17:05:45

Po wejściu do środka Leri i Sisco znaleźli się w olbrzymiej, okrągłej sali, po środku której znajdował się wielki hologram przedstawiający galaktykę. Na tej mapie zaznaczono wszystkie bardziej znaczące planety i sektory. Dodatkowo mieniły się one różnymi kolorami, do których objaśnienia znajdowały się obok. Mapa przedstawiała rozwój Republiki od jej powstania aż do dzisiaj.
Od głównej sali odchodziły różne korytarze, na ścianach zaś wisiały ekrany które przedstawiały plan muzeum z podziałem na różne działy. Było co wybierać.
- Chodź, zobaczymy czy jest coś co cie zainteresuje
Powiedziała nieco głośniej Leri, bo w sali było dosyć gwarno. Poprowadziła Sisca do ekranu, przy którym stało najmniej osób. Na ekranie wyświetlano różne kategorie:
Historia polityczna Galaktyki
Historia najbardziej znaczących ras galaktyki
Historia Zakonu Jedi
Prehistoria głównych planet
Rozwój kultury na przestrzeni dziejów
Historia wojskowości.
Itp. Działów było na prawdę sporo, bo muzeum siegało wiele poziomów wgłąb Coruscant.

Sisco Hasupidona - 2013-02-16 17:20:03

Sisco bardzo chętnie wszedł w bezkres tej sali. Tak, zdała mu się bezkresem, miał nawet wrażenie ze lata sobie w przestrzeni kosmicznej. Ale pewnie większość dzieci,a  może i niektórzy dorośli mieli tutaj takie wrażenie. Wyciągnęło Sisca strasznie do góry, szedł powoli,a le na podniesionym pułapie, z łbem w górze, chcąc się przykleić do czegoś, ale to coś czego pragnął było niematerialne.
Dalej poszedł za Leri i opadł do normalnej wysokości dopiero kiedy się zatrzymali. I nagle okazało się ze – ekran. Wcześniej nie zauważył, tak latał po przestworzach. Bardzo się uspokoił, ale też bardzo rozkojarzył.  Zebranie uwagi na jednym ekranie wymagało trochę siły woli. Nie jest to łatwe, kiedy mimowolnie widzi się z boku różne inne ciekawe rzeczy. W tym przypadku szerokie pole widzenia to wada. Za dużo bodźców dociera do mózgu.
Zapoznał się z wypisem. Tematy nie były szczególnie porywające, ale ciekaw był jak to wygląda.
– Prehistoria głownych planet – wybrał. W gwarze nawet jego głos wydawał się osłabiony. Leri pewnie oczekiwała, ze wybierze temat Jedi. On jednak wybrał prehistorię. Wydała mu się ona najbardziej interesująca. No i - nie wiedział jak to działa

Leri - 2013-02-16 17:30:59

Wiele osób odwracało się, by popatrzeć na Sisca - był taką małą sensacją, ale potem ich uwaga znowu wracała na tematy muzealne. W większości. Sporo dzieci czy młodzieży patrzyło na "wielkiego droida", robiąc mu zdjęcia i takie tam. Na Leri jakoś niewiele osób zwracało uwagę, może tylko kilka najbliższych. Ale to Sisco przyciągał wzrok.
- Prehistoria, tak? Dobra to chodźmy
Leri właściwie nie spodziewała się wyboru historii Zakonu bo w większości była nudna, przeplatana czasami wojnami a potem znowu nuda. Mało osób się tym interesowało, jeden z mniej ciekawszych kierunków. Prehistorię zaś najbardziej lubiły dzieci.
Zabraczka poprowadziła Sisca jednym z korytarzem idąc w kierunku wind. Tutejsze na szczęście były spore, bo często musiały przewozić wycieczki szkolne. Tak więc Sisco zmieścił się bez problemu, następnie Leri wybrała piętro no i pojechali w dół.

Sisco Hasupidona - 2013-02-16 17:44:10

Te niecałe dwa miesiące „na wolności” sprawiły ze Sisco przestał nerwowo reagować na takie zainteresowanie, co w tym przypadku było bardzo dobrą cechą, bo jeszcze tego brakowało by się rzucał – wtedy by od razu został napiętnowany. On jednak nawet nie podchodził do tych osób. Trochę gorzej było gdy podchodzili do opiekuna (w tym przypadku byłaby to Leri) i prosili czy nie mogą sobie zrobić zdjęcia z nim (lub z nimi). Wtedy potrafił fuczeć a nawet warknąć.
Pewnie dopiero jak dorośnie spojrzenia innych zaczną go irytować. Teraz jednak cieszył się samą przejażdżka windą, bo ta jednak jechała inaczej niż szkolna, była większa, bardziej wypasiona i w ogóle fajniejsza. Po koszach na śmieci windy były jedną z najulubieńszych zabawek. Kiedy się zatrzymała, wydał z siebie dziwny dźwięk, jakby kichniecie, spojrzał w górę, spojrzał w dól i najwyraźniej był gotowy.
- teraz się już na pewno pochwalę – przerwał nagle cisze. Pochwali się, choć pewnie wszystkie inne dzieciaki były tu już kilka razy

Leri - 2013-02-16 18:06:37

Na szczęście nikt na tyle odważny nie był - szata Jedi jednak zniechęcała do takiego zainteresowania. Potencjalni chętni na zdjęcia grupowe po prostu sobie darowali.
Po wyjściu z windy znaleźli się na szerokim korytarzu. Tutaj też panował gwar, ale zdecydowanie mniejszy niż na głównym poziomie.
- No to gdzie teraz?
Do wyboru mieli wiele korytarzy, nad każdym wisiała tabliczka z nazwą planety - Coruscant, Alderaan, Duro, Corelia itp.

Sisco Hasupidona - 2013-02-16 18:12:48

Sisco odważnie wyszedł z windy i kilka kroków dalej zastygł w bezruchu, obserwując. Spokojnie ponad głowami kręcącego się wszędzie tłumu. Wiedział, ze musi być cicho, bo tutaj, teraz, w ciemnym zamkniętym pomieszczeniu wystarczyłby tylko jeden panikujący, który krzyknął by „napad” czy coś podobnego,a  jzu wszyscy by wpadli w  panikę, uciekając przed Sisciem, Bo  jednak – ma broń. Poki co nawet jak ktoś się bał, to uznawał, ze po prostu trzeba było tu wprowadzić tego droida. A on sobie obserwował. Najwyraźniej szukał konkretnej tabliczki z  nazwa, bo długo wypatrywał. Szukał, szukał. Szukał swojej planety. Ale nie było. Odczekał, aż Leri do niego podejdzie, by jej nie wołac, nie prowokować paniki, mruknął cichutko i polazł za strzałką „Coruscant. Teraz to stolica była jego domem. Jego planeta, miał ją wpisaną w dokumenty. Wypada coś wiedzieć.

Leri - 2013-02-16 18:54:12

No niestety planety Sisca tutaj nie było. Sale miały jedynie te planety, które coś znaczyły w Galaktyce - po prostu trzeba było wybrać kilka i na nich się skupić. Światów Republiki było tysiące, nie było możliwości by każdy z nich odpowiednio przygotować.
Leri cały czas była blisko Sisca, więc gdy ten wybrał Coruscant to oczywiście poszła z nim. Najpierw trafili do małej, przyciemnionej salki, gdzie na wielkim ekranie przedstawiano początki planety - jej formowanie się, przekształcanie. Jak z gorącej, wulkanicznej skorupy powoli przekształca się w świat nadający się do życia. Potem pojawiły się pierwsze bakterie i inne pierwotniaki - początki życia. No i potem film zaczynał się od nowa i trzeba było pójść dalej.
A tam wzdłuż korytarza za szybami umieszczone były skamieliny a nad nimi ekran z opisem oraz animowany, trójwymiarowy model. Im dalej tym "młodsze" okazy.

Sisco Hasupidona - 2013-02-16 19:02:25

Sisco nie podchodził za blisko eksponatów, właściwie nie schodził ze ścieżki. Wykorzystywał swoje atuty by wszystko dobrze widzieć – przybliżać sobie, wyostrzać, ale w ludzi się nie pchać. Nie wymagał jako takiego pilnowania, ale oczywiste czuwania by nie doszło do konfliktu ze zwiedzającymi. On sobie szedł dalej. Dopiero w salach gdzie pierwotniaki zmieniały się w jakieś żyjątka, robaczki, owady tam chętniej przebywał. Zwłaszcza na owady zwracały jego uwagę. Ale nie ma się co dziwić, każdy szuka tego, co jest mu bliskie. Przypomina rzeczy znane.
Kiedy jednak – po przejsciu dalej okazało się, ze owadów jest coraz mniej, wypierają je ssaki itp., zapał Sisca wyraźnie spadł i w pewnym momencie dało się zaobserwować wahanie i nagle stop – oraz w tył zwrot. Sisco wraca do przeszłości.

Leri - 2013-02-18 17:36:37

W miarę przechodzenia do kolejnych eksponatów pokonywali kolejne epoki. Pierwotniaki, ryby, płazy, potem gady, ssaki, owady i tak dalej. Zależnie od okresu dominowała raz jedna, raz druga grupa a jej przedstawiciele czasem osiągali na prawdę pokaźne rozmiary - pokazywano ich w porównaniu do przeciętnego człowieka. Robiło to wrażenie.
Leri również zaciekawiona oglądała. Była tu już raz, dawno temu, więc z przyjemnością odświeżała swoją wiedzę, czasem coś tłumaczyła Siscowi.
A gdy ten w pewnym momencie zawrócił to natychmiast ruszyła za nim. Nie ukrywała swojego zdziwienia.
- Coś się stało? Tu już byliśmy przecież.
Zapytała troskliwie, w żaden sposób go nie strofując. Ciekawa byla, czy coś go wyraźnie zainteresowało w tym dziale.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 20:28:08

Zachowanie Sisca dużo mówiło o jego wewnętrznym świecie. O jego rodzących się poglądach i sposobie w jakim myślał. Wszystko było fajnie aż do tego nieszczęsnego zawrócenia. Znaleźli się teraz na granicy epok, bo w tym miejscu natknął się na Leri. W przejściu (tak szerokim jednak by nie wadzić przepływowi zwiedzających). Wraz z cichym pomrukiem spełzło na jej rogatą głowę osobliwe ślepe spojrzenie więcej mówiące niż słowa, ale i nic zarazem, bo milczenie wymownym było w to, ze „coś tu się w tym łbie uroiło”. Jednak czas nie jest materią i Siscową determinacje w milczeniu pokonał.
- Bo tam mi się nie podoba – przyślą lakoniczna odpowiedź w podniosłym tonie współistniejąca z wymownym pochyleniem łba, jak to u Sisca, by wziąć obiekt obserwacji bocznymi oczkami (w domyśle – drugie boczne oczka patrzą w drugą stronę, by nie dać się zaskoczyć – jakby było czym z  resztą)
- Tu jest fajniej, tu są fajniejsze żyjątka. Tak, wiem, ze już ich nie ma, ale chce z nimi zostać dłużej. Tak na niby ze są...

Leri - 2013-02-18 20:40:06

Cierpliwie poczekała, aż jej wyjaśni o co chodzi a gdy już doczekała się odpowiedzi to uśmiechnęła się nieco rozczulająco a potem poklepała Sisca po boku.
- Oczywiście, poczekam, pooglądaj je sobie, poczytaj o nich. Nie śpiesz się
Czasem Leri zapominała, że pod tą metalową powłoką tkwi insektoidalny dzieciak. Oczywiście pamiętała o jego wieku, ale czasem zapominała o odmienności rasowej, a przez to i o innym postrzeganiu świata. Dla niej ssaki wydawały się ciekawsze, fajniejsze i w ogóle bardziej "milusie" jeżeli można użyć takiego określenia. Zaś dla Sisca to właśnie przeróżne owady były po prostu fajniejsze, bliższe. Leri nie chciała wiec psuć mu zabawy, poczeka spokojnie aż nacieszy się tym co widzi.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 20:51:05

I tu cierpliwość Leri została wystawiona na próbę (ale była jedi, więc da rade) a Sisco coraz śmielszy podchodził bliżej mimo ludzi, którzy czasem wyrażali swoje oburzenie. Na początku nie reagował, później zaczął fukać nieprzyjaźnie, walcząc o swój kawałek przestrzeni do swobodnego przebywania. Trochę nawet robił się jakby bronił rodziny zza szyby wystawy. Na wielkie, wielonożne chitynowe martwe eksponaty patrzył wręcz z rozczuleniem, wydajać przy tym dźwięki jakichś istoty z nim na codzien przebywające nie doświadczają. To było jak rozmowa, monolog lub tłumaczenie czegoś, czule i cierpliwie, z wielkimi pokładami wkładanych w słowa emocji.
W końcu jednak zdeterminowanemu młotowi udało się przepędzić zakochanego droida (jak go nazwano kilka razy) Sisco ofukał się na nich tak zapamiętale, ze obrażony wrócił do Leri. Były w tym przejawie ciemnej strony niewątpliwie pierwiastki światła, bo zabraczka mogłaby tu zakwitnąć a Sisco dalej wąchałby skamielinę.
- Idziemy dalej – oświadczył, przemycając w głosie niezbyt subtelnie groźbę dla świata: obraziłem się, odchodzę. W dupę mnie pocałujcie, i tak nie wrócę choćbyście błagali! I począł, rzec by można z łbem zadartym, w wejściu się o wykładzinę potknął co łomotem zaowocowało i ogólnym popłochem, ale Sisco sobie poradził, choć nie skojarzył by wypadek miał mu pychę pokarać.
Przy filarze się zatrzymał (pamiętając co by go nie dotykać bo to muzealne – choć popisane złotymi myślami typu A+ K = serduszko).
Pod sufitem zawieszono rozłożystoskrzydłe spreparowane zwierze, ni to ptak ni to nie wiadomo co, chyba nietoperzem. A wieć jastrzębionietoperz...
- Nie lubię tego. To sra... – wyraził półgłosem kolejną fahową opinię. Nieprawdą było by jastrzebionietoperz kiedykolwiek na niego nasrał – to jeszcze emocje z poprzedniej sali się tliły

Leri - 2013-02-18 21:07:56

Początkowo Leri obserwowała go z boku, ale stała wystarczająco blisko niego, by uznać że jest z nim. To zamykało usta marudnym osobom, ale coś ją tknęło. Nie było to przeczucie związane z Mocą, raczej taka mała, przyziemna myśl. I kierując się nią - wycofała się. Nie uciekła, tylko odeszła nieco w kąt, by obserwować Sisca w tym jak sobie sam poradzi.
Ostatecznie wyszło na to, że zachowywał się tak jak dziecko, fukał, marudził a bardziej strachliwi mu ustępowali. A ci bardziej odważni stawiali mu się, co było nieco przykre. W końcu chciał tylko poobserwować zwierzątka, które mu się podobały.
Gdy w końcu został odgoniony to Leri do niego dołączyła i poklepała go po boku.
- Spokojnie Sisco, weź głęboki wdech, pomyśl o czymś miłym.
Leri nie dostrzegała przejawów Ciemnej Strony w zachowaniu Sisca - nie był przeszkolony i otwarty na Moc, więc nie był aż tak narażony jak ona. Ale wypadałoby z nim porozmawiać o emocjach i różnych zagrożeniach z nimi związanych.
- No już, nie denerwuj się tak. Nie ma czym tak na prawdę. Widziałeś, by James albo ja się tak gniewaliśmy o nic?
Zagadnęła go pogodnie a potem ustawiła się tak, by na nią popatrzył.
- No już, jak będziesz chciał to cię mogę nauczyć jednej ze "sztuczek" Jedi na uspokojenie

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 21:18:53

Będzie musiał się wiele, wiele nauczyć. Teraz walczył z tym co już zaczynał rozumieć, ale niebawem zrozumie całkiem. Musi się nauczyć tego, ze ludzie go odganiają. Nauczyć się znosić to z pokora. Nie walczyć z wiatrakami. Fuczenie rodzi fuczenie, albo w twarz, lub jeszcze gorsze-  nienawistne zza węgła.
Teraz  nastał ten moment kiedy przytulił się do Leri, naparł na nią, pewnie mu gdzieś tam wpadła między bok a działo, bo było tam wystarczająco luźno by pomieścić głowę, i tak przeżywał swoje stany których nie rozumiał. Uspokajał się szybko na przekór narastającej agresji, która nie malała, a jedynie opadała, jak kurz na drodze.
Spod ochronnej przed światem siatki wyzierało spojrzenie jednocześnie dzikie i spłoszone, choć sztuczne i nieprawdziwe, bo tylko takie wygenerować mogły cybernetyczne oczy. Oczy które miały swoje źrenice, rozszerzane gniewem lub strachem, gdy przychodziła taka sposobność.
Oddychał. Jego oddech można było usłyszeć, kiedy było się blisko a naokoło panowała cisza. Więc – nie tutaj. Nie panował do końca nad oddechem, nie był tez jednak on dla niego nieogarnianym.
Nie widząc już swoich „wrogów” uspokajał się coraz bardziej, stając się przyjaznym, potulnym durastalowym klocem jaki tu wprowadzono. Nagle znowu zobaczył świat i zdziwił się wielce.
- James czasem się gniewa – wyznał jakby na swoje usprawiedliwienie zaraz po tym kiedy nieznaczna siła przekręciła jego mocarny łeb tak, jak chciała. Oczywiście wyznanie to nie było z obiektywnego punktu widzenia prawda. Sisco zobaczył coś co zinterpretował na swój sposób. By mieć teraz kontrargument. A o co chodziło? Że pewnie James użył ostrzejszego tonu na kogoś.
- No to ja chcę – wyznał. Bardziej z ciekawości niż faktycznego chcenia, ale – na ciekawości polegał postęp.

Leri - 2013-02-18 21:38:23

Poklepywała go czule po boku czy spodzie łba, uśmiechała się do niego i ogólnie była bardzo pogodna. Zaś stwierdzenie, że James się czasem gniewa ją rozbawiło. Postanowiła pociągnąć ten temat, ale w trochę żartobliwy sposób.
- Mistrz James się gniewa? To nie dobrze, on nie może. W ogóle Jedi nie mogą się gniewać. Nie wiedziałeś o tym?
Zapytała przesadnie poważnym tonem a potem zaśmiała się cicho i wtuliła bardziej w Sisca, po części dlatego by się ukryć. Bo jednak ludzie troszkę krzywo na nią patrzyli - jakby się tylko przebrała za Jedi a nie faktycznie nią była.
- No to dobrze... to będzie proste. Gdy ktoś marudzi przy tobie, przepycha się albo brzydko mówi do ciebie to się denerwujesz, wkurzasz, gniewasz, prawda? Jak każda normalna osoba. My Jedi zaś od dziecka uczymy się nad tym panować. Najprostszy sposób to po prostu  głęboko odetchnąć parę razy, wyrzucić z głowy te złe rzeczy i pomyśleć o czymś miłym. A osobie, która cię wkurza trzeba grzecznie odpowiedzieć, przeprosić, wyjaśnić. Wydaje się proste, co?
W teorii to było bardzo proste, wręcz banalne i dlatego uczono tego najmłodsze dzieci w Zakonie. Haczyk tkwił w tym, że to było bardzo trudne do opanowania.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 21:45:23

- Nie wiedziałem – odparł szczerze, bo i nie wiedział. Ska mógł. Młodym padawanom wystarczyło wyrecytować kodeks. Mu nie. Jego myśli chodziły innymi torami, często własnymi. Czasem musiały przebijać się przez gąszcze i rozpychać łokciami by na tym swoim torze zostać. A to z kolei skutkowało zachowaniem olbrzymiego dziecka. Sisco dużo myślał. Myślał, zastanawiał się, dochodził. Ale on myślał po swojemu.
- Wcale się nie wydaje – odparł burkliwie, ale cicho, by nie demaskować. Brzmiał na zewnątrz ot jak burcząca maszyna, może się ładującą, lub chłodząca generator.
Wcale nie wydawało się proste. On stał nieco wyzej na poziomie zirytowania który trzeba pokonać.   Jego tłumaczenie zawsze będzie wywoływać kpinę. O wiele łatwiejsza jest przemoc, bo ta wywołuje strach i pokorę. Nie ważne są wtedy racje czy ich brak. Sisco poczuł się nagle wojownikiem, tak w sobie, do swoich myśli, które może i prowadzone przez Leri były – ale na długiej smyczy.
„Zaprawdę ciemna strona mocy jest łatwiejsza”. Jest. Na szczęście o tym jeszcze też nie wiedział.

Leri - 2013-02-18 21:55:02

- No widzisz, Jedi zawsze muszą być spokojni i opanowani. Nie mogą się gniewać, kogoś nienawidzić czy po prostu życzyć komuś źle. Hmm... a chcesz posłuchać czemu tak jest? Opowiem to w formie historyjki jeśli chcesz
To mogło być dla Sisca w pewien sposób pouczające i może troszkę inaczej popatrzy na Jedi i ich sprawy. Poza tym ma w sobie pewien potencjał Mocy i nawet jeśli Rada nie udzieliła pozwolenia na szkolenie, to nie sprawia automatycznie, że ten potencjał zniknie. A jakiś zbieg okoliczności może sprawić, że bardziej rozbudzi w sobie Moc i wtedy mogą się pojawić kłopoty.
- Bo nie jest, wymaga dużo ćwiczeń. Nic niestety łatwo nie przychodzi. To jest tak jak z sianiem roślinek albo sadzeniem drzewek. Na początku masz tylko taką małą, łamliwą łodyszkę, ale gdy o nią dbasz i się nią opiekujesz to z czasem roślinka urośnie, rozkwitnie. Tak samo jest z ćwiczeniami, na początku ci nie będzie wychodzić, będziesz się wkurzał, gniewał. Ale jak będziesz ćwiczył to z czasem nikt cię już nie zdenerwuje
Z Jedi też tak było, każdy sam musiał w końcu opanować technikę panowania nad emocjami. A Kodeks nie był właściwie jakąś techniką, on po prostu w kilku prostych zdaniach skupiał sens filozofii Jedi. Stanowił tylko przypomnienie - sam w sobie nie miał "magicznych mocy" uspokajania.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 22:05:05

Jednak u jedi kodeks był od małego poznawany i tłumaczony, toteż mali jedi w wieku Sisco mieli nad nim daleką przewagę. Noe mowa tu o przewadze oczywistej – takiej ze mieli mniej powodów do gniewu, bo powód do gniewu to rzecz względna. Byli lepiej przygotowani. A z Sisciem nikt nie pracował. Nie było tez Leri wiadome jak prowadza go rodzice. Niewykluczone, ze miał tłumaczone w domu „zaczepiają cie? To oddaj”. Mieli prawo. „Chcieć dobrze dla dziecka” ma wiele znaczeń.
Sisco stał jak zaklęty, przypominał jednak bardziej zbitą w sobie glinę niż natchniony pomnik. Leri czuł gdzieś z boku durastalowego ciała po którym dotyk rozchodził się tak jak po żywej skórze. Dzięki temu czuł swoje ciało wobec przestrzeni i swoich miękkich, organicznych towarzyszy rojących się przy nim w niezachwianym niczym poczuciu bezpieczeństwa.
„Wolałbym im po prostu przylać” - pomyślał Sisco. Tak ich mocno walnąć. Żeby odbili się od ściany. Albo rozpłaszczyli się na niej. To by było dobre. Sisco powiedziałby wtedy: i co, szkoda ci było miejsca na podłodze? Masz teraz całą ścianę dla siebie!
Tymczasem podsuwa mu się pomysł hodowania roślinki. I to od zera.
Słuchał jednak – ale chyba tylko z szacunku dla Leri. Nie podobało mu się ćwiczenie silnej woli.
- No to opowiedz – poprosił na przekór swojej wewnętrznej logice. Po trosze z szacunku, po trosze z ciekawości a po trosze „bo tak”. Chociaż wolałby słuchać historii poza muzeum.

Leri - 2013-02-18 22:23:01

No nikt nad Sisciem nie pracował... podobnie jak i nad resztą zwykłych dzieci w jego wieku. Tłumaczyło się tylko, że to źle, że nie można, ale nikt nie próbował ich nauczyć jakichś technik odprężania czy radzenia sobie z gniewem czy innymi silnymi emocjami. Najwyraźniej ministerstwo edukacji nie widziało takiej potrzeby.
- To fajnie... chodź, przejdźmy się. Jeśli gdzieś chcesz coś iść pooglądać to tam pójdziemy, a jeśli już ci się muzeum znudziło to wyjdziemy na świeże powietrze
Stanie pod kolumną nie było najlepszym wyjściem, więc Leri dostosuje się do decyzji Sisca. A w międzyczasie zaczęła ona opowieść.
- Dobrze... a więc dawno temu żył sobie pewien stary ale i bardzo mądry mistrz Jedi. O jego wiedzy i umiejętnościach krążyły legendy, wszyscy chcieli się u niego uczyć. Pewnego dnia wybrał więc dwóch obiecujących młodzieńców na swoich uczniów. Stary mistrz zaczął ich nauczać, ale zaczynał od prostych rzeczy, podstawowych, twierdząc że tylko cierpliwością i spokojem można do czegoś dość. Obaj uczniowie byli bardzo chętni do nauki, pilnie pracowali i trenowali. Oboje chcieli być jak ten mistrz, potężni i szanowani, ale nade wszystko chcieli pomagać innym. To był cel ich nauki.
Czas mijał powoli, tygodnie, miesiące, lata a uczniowie nie dorównywali swojemu mistrzowi. Ten zaś kazał im cierpliwie pracować. Pierwszy uczeń wykonywał polecenia mistrza, pracował nad sobą w pocie czoła, dzień w dzień. Drugi z uczniów chciał to wszystko osiągnąć szybciej, by od razu pomagać innym. I tak pewnego razu ci uczniowie wykonywali trudne ćwiczenie. Nie wychodziło im to za bardzo. Pierwszy uczeń starał się poprawiać swoje błędy, drugi zaś strasznie się wkurzał i denerwował. I wtedy, gdy kierował nim gniew to mu się udało. Nie był cierpliwy i spokojny jak mistrz mu kazał, tylko się wkurzył i zadziałało szybciej i łatwiej. To bardzo ucieszyło chłopaka i zaczął w ten sposób próbować z innymi rzeczami. I faktycznie wychodziło mu to szybciej niż jego koledze, który wciąż ćwiczył jak kazał mistrz. Wydaje się to lepsze, prawda? Nie trzeba ćwiczyć, męczyć się...

Leri na chwilkę przerwała, by zaczekać na ewentualne pytania Sisca.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 22:34:51

Chętniej poszedł za opowieścią niż za milcząca wystawa, gdzieś na jakiś taras poza nią, ale jeszcze w obrębie muzeum. Słuchał, choć brak poruszającego się długopisu i karty kredytowej z opowieści Jamesa dawała się we znaki. Musiał nadążać samą wyobraźnią. Było trudniej. Temat był trudny,, ale pojmował. Pierwszy uczeń starał się nakłonić biedaka by poszedł do pracy i zarabiał. Drugi wkurzył się, poszedł do sklepu, zrobił zakupy i dał biedakowi. Biedak oczywiście bardziej był wdzięczny temu drugiemu. Sisco widział w tym ideologiczną nieprawidłowość i drogę na skróty, ale podejrzewał, ze ta historia będzie „cwana”.
Na zagadniecie Leri chciał odpowiedzieć „teoretycznie tak, ale...” jednak zamknąłby sobie tym samym drogę do finału, który może okazać się taki ze z drugiego ucznia zrobią głupka, lub co gorsza – trupka.
Zrobił więc Siscowy myk.
- Co było dalej? – zapytał,. Czując się tym samym zwolniony od krepującego pytania.

Leri - 2013-02-18 23:00:52

No to dalej chodzili po muzeum, ale wystawy tak jakby zeszły na dalszy plan, bo teraz Leri opowiadała. I fakt, Sisco musiał sobie to wszystko wyobrazić, ale skoro już do szkoły chodził to nie powinien mieć aż tak dużych problemów.
- No więc mijały kolejne tygodnie, dobry uczeń ciężko pracował a ten zły chodził na skróty. Wykorzystywał swoje emocje by wszystko przyśpieszyć. Nie zauważył, że to miało na niego zły wpływ. Cały czas się wkurzał, irytował by coś osiągnąć. Więc potem, gdy nie ćwiczyli znacznie łatwiej i szybciej się denerwował, podczas gdy jego kolega był bardziej opanowany. Temu złemu uczniowi przestało już zależeć na pomaganiu innym a bardziej na własnych korzyściach. Chciał szybciej się uczyć by być silniejszy od kolegi. Jego mistrz zaś widział, że źle się zachowuje i że przez te ciągłe chodzenie na skróty łatwiej ulega pokusom, że się zmienił. Jedi nazywają to uleganiu Ciemnej Stronie. Ona jest właśnie taką drogą na skróty, używając gniewu, nienawiści i innych złych emocji osiąga się coś dużo, dużo szybciej i łatwiej. Ale właśnie ona zmienia człowieka. Tak jak tego ucznia, przestało mu zależeć na pomaganiu innym. Uważał, że mu się wszystko należy, że ciężka praca jest dla ludzi głupich a inni powinni mu ustępować.
I w końcu zły uczeń wyzwał na pojedynek swojego mistrza i po długiej walce przegrał i musiał odejść. A ten dobry uczeń pozostał i się uczył dalej. Nie rozmawiali ze sobą wiele lat a gdy się znowu spotkali, to ten pierwszy uczeń był już mistrzem, podczas gdy jego kolega był schorowany i słaby. Bo widzisz Sisco, wszystko ma swoją cenę. Dobry uczeń ciężko pracował i się doskonalił. Zajęło mu to dużo więcej czasu, ale wszystkiego się nauczył. Zły uczeń zaś poszedł na skróty, szybciej wszystko osiągnął, dzięki Ciemnej Stronie, ale to była taka trucizna. Im więcej tego złego używał, tym się bardziej truł i szybciej się postarzał.

Leri doszła do końca swojej opowieści, ale trzeba było jeszcze to wszystko ładnie podsumować, by się Siscowi to nie mieszało. Bo to jednak był trudny temat, mimo przedstawienia go w miarę przystępny sposób.
- A więc Sisco chodzi o to, że Jedi od małego uczą się właśnie nie korzystać z Ciemnej Strony, bo ona jest zła. Dlatego uczymy się nie denerwować, uspokajać. Bo używanie gniewu, by coś osiągnąć jest łatwe i przyjemne, ale jeśli raz to zrobisz, to potem chcesz drugi. I trzeci... i czwarty... i tak co raz bardziej. I to zmienia. Gdybym ja tak chodziła na skróty to nie byłabym potem miła i cierpliwa, tylko taka strasznie zrzędliwa i w ogóle nie fajna.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 23:12:11

Łaził, łaził, w końcu jednak postanowił stać i patrzeć, jakby to mu pomagało, bo i pomagało, inaczej by tego nie uczynił. Jak już wspomniano kiedyś, rozpraszał się dość łatwo, wolał więc ograniczyć bodźce przeszkadzające.
Długo milczał. Przykład, choć dla niej na pewno klarowny, wydał się Siscowi niejasny. Zrozumiały, jednak – niewymowny. Pierwszy uczeń ostatecznie wygrał. Ostatecznie porażkę poniósł ten drugi, „zły”, ale mniej więcej połowa opowieści i bardzo dużo tego co robił, mu wychodziła lepiej. Na początku w ogóle było świetnie. Gdyby drugi uczeń na tym poprzestał. On był po prostu nierozważny – pomyślał Sisco.
Bardzo rozmyślał, dla Leri jako wnikliwego obserwatora było to jasne. Po pomrukach, po postawie, w końcu po energii jaką generował jego umysł.
I jasne było to, ze dla Sisco nie było jasne.
I strasznie nie chciał tego tak zostawić, nie wiedział tylko jak. To było jak okrągła parówka (o ile wszechrzeczy umieją sobie coś takiego wyobrazić). Okrągła parówka – z której strony ją ugryźć?
- Drugi uczeń za bardzo się przyzwyczaił do wkurzania i zaczął się wkurzać nawet na mistrza. Musiało być mu przykro bo oni go nie słuchali. A moze to właśnie jemu było trudniej niż pierwszemu, może był brzydki i ludzie go nie lubili, a on bardzo chciał, dlatego zaczął pomagać bardziej „na skróty” jak to ujęłaś. Moim zdaniem drugi uczeń był smutny
To, co teraz się zadziało pewnie świetnie zinterpretował by James, ale może i Leri przypomni sobie rozmowę o beczce. Sisco stał się drugim uczniem.

Leri - 2013-02-18 23:24:30

Oczywiście dała mu czas do namysłu, do przetrawienia wszystkich informacji. Sisco powolutku sam dochodził do pewnych wniosków, w tym temacie nie mogła go popędzać, nie po to mu opowiadała tą historyjkę by teraz bez żadnej rozmowy na ten temat pójść dalej.
Ostatecznie zaś pytania nadeszły.
- Tak, tak się do wkurzania przyzwyczaił że zaczynało go wkurzać wszystko, nawet jakieś drobne sprawy. I nie był brzydki Sisco, ludzie go lubili, chwalili. Był tylko trochę leniwy, wszystko jak najszybciej osiągnąć, rozumiesz? Nie chciał się ciężko uczyć wiele lat, skoro mógł szybciej to wszystko zrobić właśnie się wkurzając. Idąc na skróty
Cierpliwie tłumaczyła mu niejasności, nie wyłapując od razu że Sisco zaczyna myśleć o sobie, bo ona go w ten sposób nie widziała. Nijak nie miał się on do tego złego ucznia, który ulegał pokusom ciemnej strony i szedł na skróty. Dla niej Sisco był po prostu zagubiony i szukał swojej drogi? Bardziej jak pierwszy uczeń powoli i ciężko pracował.

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 23:34:03

Trochę mu się teraz bardziej jasnym i klarownym stało,a  drugi uczeń stracił w jego oczach. Bo mógł, a nie chciał. Startował z tego samego poziomu co pierwszy uczeń. Tak, to w złym, świetle go stawiało. Poczuł się dziwnie zawstydzony. Jednak nadal utożsamiał się z drugim uczniem.
- Ja myślę ze on chciał być lepszy od pierwszego ucznia żeby przypodobać się mistrzowi... Ale za daleko się posunął – imał się wszelkich środków i argumentów by ratować drugiego ucznia.
- Może czuł, ze może mniej... czuł się słabszy...

Leri - 2013-02-18 23:42:28

Od tego tutaj była, by rozwiewać wątpliwości i by jej historia stała się bardziej klarowna i zrozumiała. Możliwe, że troszeczkę zbyt rozbudowana była, ale Sisco dopytywał się, więc starał się zrozumieć ją dobrze, co cieszyło Leri.
- Dobrze myślisz Sisco, brawo. To jeden z powodów takiego chodzenia na skróty. Chciał też się przypodobać i zabłądził
Była dumna z niego, że takie wnioski wyciągał, wciąż nieświadoma tego, że on starał się znaleźć siebie w tym wszystkim.
- Może się czuł słabszy. Zapomniał jednak o tym, że mistrz go wybrał na ucznia. Widział więc w nim potencjał. Na samym początku pierwszy i drugi uczeń byli sobie równi. żaden nie był lepszy od drugiego, jednak każdy wybrał swoją ścieżkę, swój los. Pierwszy uczył się według nauk mistrza i nie buntował się, nie pytał "dlaczego tak a nie inaczej". Drugi chciał jak najszybciej dotrzeć do celu i pomijał ważne lekcje

Sisco Hasupidona - 2013-02-18 23:51:11

Miał cel bardzo jasny, więc myślał, stając się adwokatem złego na przekór morałowi. Grzebał noga jak poirytowany koń, rozładowując napięcie sytuacji. Zaczął odczuwać presję. Coraz silniejsze porównanie. On przecież sam pytał co chwilę „a dlaczego”. I nie do pojęcia było w tej chwili ze to inne „a dlaczego”.
Czując się coraz bardziej zły zaczął piszczeć cicho. Zastanawiał się czy to co czuje to już „wkurzanie sie” czy coś jeszcze. Nawet to chciałby się teraz wkurzyć i pofukać, ale nawet się wkurzyć nie potrafił. Więc zaczął się bać. Schodził coraz niżej po tej drabinie.
Czy tak czuł się drugi uczeń?
Wreszcie, sam nie wiedząc kiedy sam znalazł się na samym dnie beczki i nie mógł zrobić nic więcej, bo to przecież było dno. Dał się ponieść instynktowi, ale nie była to agresja. Nagle odsunął się, odwrócił bokiem tak trochę jakby kłaść się miał, lub jakby bok pokazywał, i wyraźnie patrzył w podłogę. Nogę zewnętrzna, bardziej od Leri ugięta trzymał i trochę jakby w powietrzu. Musiały to być przetrwałe w nim elementy mowy ciała. Takie „poddaje się, jestem grzeczny, nie zjadaj mnie”.
Nie wybronił drugiego ucznia. Był winny.

Leri - 2013-02-20 19:42:42

Opowiadając tą historyjkę Leri chciała w miarę prosty sposób wytłumaczyć Siscowi dlaczego Jedi muszą kontrolować swoje emocje i co może ich spotkać, gdy tego nie będą robić lub gdy zaczną "chodzić na skróty". Historia dotyczyła tylko i wyłącznie Jedi. Nie przyszło jej więc do głowy, że można ją odczytać jakoś inaczej i w ogóle bardzo się tym przejmować. Dzieci w Świątyni zazwyczaj bardzo szybko wyłapywały główny morał - nie chcesz być zły to kontroluj emocje i słuchaj mistrza.
Zabraczka więc zmartwiła się, gdy Sisco zaczął piszczeć i w ogóle stał się jakiś nieswój. nie wiedziała co mu tam tkwiło w psychice.
- Hej, co się stało? Przejąłeś się tym opowiadaniem?
Zapytała z troską.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 19:51:49

Sisco widział to bardziej bajkowo, jako jakaś historię konkretnych postaci. Dla niego uczniowie nie byli symbolami a punktami odniesienia. Duza różnica między umysłem młodego jedi,a  młodego nie-jedi. Juz nie zagłębiając się w szczegóły osobowości Sisca. W tym przypadku bajka nie była dostosowana. Jeśli dobranocka nie zakończy się dobrze (z punktu widzenia małego widza) to dziecko nie zaśnie całą noc. Tutaj już Sisco zachowaniem pokazywał, ze przezywa. Ale można było jeszcze uratować sytuacje, wymyślając zakończenie: zły uczeń zrozumiał, nawrócił się, przeprosił mistrza i wszyscy się pogodzili.
Zagadnięty teraz nadal trwał w pozycji która można było opisać jako „coś mi się do podeszwy przykleiło” i czekał aż mu się niebiosa na głowę zawalą. Nie zawaliły się jednak, co wywołało w nim chwilowe oczyszczenie i niewypowiedziane zapytanie, ale dało mu czas na zastanowienie się nad tym, co tak naprawdę się dzieje i jaka jego rola w tym jest.
Kilkanaście sekund, i powoli wrząca w powietrzu stopa stanęła pewnie na podłożu, przejmując na siebie połowę ciężaru cybernetycznego cielska. Leri mogła usłyszeć głębokie, pochodzące z samej czeluści Siscowego jestestwa westchnienie.
- Bo mi szkoda tamtego ucznia – odparł w końcu, z większym dystansem, jednak – nadal z zaangażowaniem.
- Wiem ze on robił źle, ale mi szkoda... - „mi szkoda”, bo nadal się utożsamiał. Dążył do rozgrzeszenia – i ucznia i siebie. Nowej szansy

Leri - 2013-02-20 20:07:17

W bajkach, tych z morałem zazwyczaj występuje konflikt dobra ze złem, dobry bohater musi się zmagać z tym złym, często początkowo mu nie idzie ale dzięki jakieś pomocy lub jakiejś pozytywnej cesze w końcu ta pozytywna postać zwycięża a ta negatywna przegrywa i odchodzi lub ginie. Tutaj też było podobnie, dobry uczeń ostatecznie wygrał a ten zły przegrał. Fakt, to opowiadanie było troszkę poważniejsze i skomplikowane, ale Sisco w oczach Leri udowadniał, że potrafi przyswoić trudniejsze treści i je zrozumieć. Poza tym Leri nie miała dużej styczności z dziećmi, głównie z adeptami z Zakonu a oni uczeni byli od najmłodszych lat, więc percepcję miała też nieco zaburzoną.
- Mi też go szkoda Sisco, ale każdy wybiera swoją własną drogę i często mamy wybór. I nie chodzi tu o jakieś super trudne sprawy, tylko te malutkie, jak słuchanie mądrzejszego nauczyciela czy nauczycielkę. No i przestrzeganie pewnych zasad.
Uśmiechnęła się do niego i poklepała go po boku czule, po czym po chwili zastanowienia dodała.
- A co do tego opowiadania to wiedz, że każdy może dostać drugą szansę, jeśli przyzna się do błędu. I jeśli ci to poprawi humor to ten zły uczeń w końcu zrozumiał, że źle zrobił, przeprosił swojego mistrza i wrócił na tą dobrą drogę.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 20:16:01

No i wyraźnie Sisco odetchnął, spadł z niego znaczny ciężar, bo może i dużo rozumiał, to jednak jego emocjonalność miała swoje ograniczenia. Ale już było w porządku, teraz już bez traumy będzie można zastanowić się znowu nad postawa dwóch uczniów.
Zaczął z chwili na chwile robić się weselszy, najpierw się przytulił ogromną masa twardego, ale nie całkiem zimnego metalu, później mruczeć zaczął i znów, Siscowym zwyczajem rozglądać się jakby dopiero co świat zobaczył.
O ile „matka z ojcem” w domu nie zepsują, to ta nauka w nim zostanie na pewno.
- cioszę się – wyznał,z  pewnym opóźnieniem które wypełniła ekspresja emocji.
- bo ja myślę ze on od początku wcale nie był zły. Może chciał obejrzeć muzeum, albo różne inne rzeczy...

Leri - 2013-02-20 20:26:32

Odetchnęła z ulgą, gdy Sisco się rozchmurzył. Zaśmiała się cicho, gdy się do niej przytulił, więc musiała nieco się przesunąć, by po prostu nie upaść. Potem znowu go poklepała po boku, zdowolona z tego, że się rozweselił.
- Nie Sisco, on od początku nie był zły. W tym opowiadaniu chodzi o to, że nawet ktoś dobry podejmując złe decyzje i łamiąc zasady może stać się zły.
Sprecyzowała puentę po raz kolejny. To było odniesienie do sytuacji z Jedi, nawet ci z dobrymi intencjami i czystym sercem mogą podjąć złe decyzje i zejść na złą drogę - tą związaną z Ciemną Stroną.
- Może.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 20:33:09

Jak to dobrze ze napięcie ustąpiło. Można było znowu rozmawiać z tą młodą inteligencją zamknięta w ogromie droidziego ciała. Twór ten przez nieprzebytą czarną maskę wpatrywał się w oczy, bez wyrazu i podtekstów. Tak bezpiecznie. Słychać było szum generatora, zagłuszający cichy organiczny oddech, który ginął, więc niejako, niewykrywalny, przestawał istnieć. Symbioza dwóch ciał, kiedy biologiczne przezywało emocje, mechaniczne przygotowało się do aktywności. W chwili najżywszego pobudzenia mógłby atakować i walczyć. Jednak ciało maszyny pozbawione było intelektu i nie rozumiało, ze pobudzenie mózgu wywołane było tym rodzajem emocji który nie wymaga walki. Nawet nie wymaga ucieczki.
- Ale potem podjął kolejną dobrą decyzję i nauczył się na błędach – przypomniał, nie bez satysfakcji z samego faktu, ze może. Zebrał nogi bardziej pod siebie i podniósł się dumnie. Dobry znak ze taka poczciwa dusza w tej bestii mieszkała.

Leri - 2013-02-20 20:48:45

- Owszem, każdy zasługuje na drugą szansę.
Zgodziła się z nim i znowu go poklepała po boku a potem zachęciła go by poszli dalej. Cieszyła się, że Siscowi podobało się opowiadanie i jego konkluzja, jednak nie była do końca pewna czy spełniło ono swoje zadanie - a więc wyjaśnienie czemu Jedi muszą unikać emocji. Ale po krótkim namyśle stwierdziła, że do tego można w przyszłości wrócić. Sisco nie musiał na szczęście na szybko nadrabiać zaległości i zacząć panować nad sobą. Mógł się cieszyć dzieciństwem, radować się, smucić, gniewać. Nie był otwarty na Moc, więc nic mu nie groziło. Przynajmniej nie z jej strony.
- No to co Sisco, idziemy gdzieś jeszcze czy wychodzimy z muzeum?

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 20:59:58

Teraz już Leri mogła zagrać bezpośrednio, pytając Sisca czy wie, czemu jedi powinni unikać emocji. Jesli po odpowiedzi okaże się, ze nadal nie ogarnia kwintesencji – można go skorygować. A na pewno nie zaszkodzi zasugerować opiekunom by nie uczyli go prawa pięści.
Teraz jednak wielka machina niczym oswojone zwierze nadstawiła bok do klepania, wsłuchując się i w dobrze znany dotyk, jak i w dźwięk jaki na wskutek klepania powstawał. To też było radosne. Tak jak lubowanie się w rozdeptywaniu orzeszków – bo fajnie chrupią.
- Chodź, idziemy dalej. Już nie będę fukał – oświadczenie to mogło dawać nadzieje na to, ze zaczynają się zmiany. Nie tylko „zrobię ci przyjemność” ale „zaczynam tak uważać.

Leri - 2013-02-20 21:20:10

NA razie nie chciała go katować tymi sprawami, to nie była wiedza bardzo potrzebna i niezbędna w życiu. Raczej taki dodatek, ciekawostka. Kiedyś pewnie znouw podejmą podobną rozmowę, póki co wrócili do zwiedzania muzeum.
- Świetnie, no to chodź. Co cię interesuje?
No w wyborze następnego działu decydował Sisco, bo już ten o prehistorii Coruscant przeszli i znowu wyszli na główny korytarz, gdzie do wyboru były inne planety.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 21:27:45

Znaleźli się wieć znowu na górnym korytarzu, gdzie Sisco zatrzymał się w pólkroku, jakby zaskoczony ze znowu to jest. Wydawał się węszyć. W istocie – tylko długich owadzich czułków którymi by poruszał brakowało do tego wizerunku zaklętego w maszynie owadziego zdumienia. Znowu tutaj jestem, hmm, niebywałe.
Przed nimi roił sie pogrupowany kapitał ludzki. To pary, to trójki, to grupki. Sisco obserwował z dostojeństwem, zastanawiał się i skupiał – nie fukać. Nie fuknę.
Ruszył w końcu, delikatnie, jakby szedł na palcach, obierając sobie złośliwie drogę między dwoma grupami stojącymi tak blisko siebie, ze sił fizycznych nie było na przejście Sisca między nimi bez fizycznego wywierania wpływu. Jednak szedł, spokojnie, czujnie, ale bez negatywnego nastawienia.
- O kuźwa, jaki droid! – ktoś z jednej grupy nagle go dostrzegł i swoją grupę, jak kogut kury mu podległe zepchnął dalej, robiąc Siscowi większa cieśninę do przejścia. Zawisł w powietrzu niepokój. Przewodnik grupy coś zbołbotał, typu co to tutaj robi.
„To” zaś zatrzymało się, odwróciło łeb i spojrzało wejrzeniem bez oczu.
Jak widać zainteresowało go coś innego niż to o co Leri chodziło.

Leri - 2013-02-20 21:43:17

No i znowu wyszli na ten korytarz. Trzeba było więc po raz kolejny podjąć decyzję, no i jakoś się przepchać przez ten mały tłum. Leri usunęła się nieco z boku, tak by to Sisco wybijał się na pierwszy plan, ale w dalszym ciągu czuwała. Więc gdy ich pojawienie się wywołało falę ekscytacji to nieco przesunęła się do przodu, akurat w momencie gdy ktoś zawołał "O kuźwa, jaki droid".
Leri przybrała więc surowszy i bardziej poważny wyraz twarzy, zarezerwowany dla takich oficjalnych spotkań Jedi.
- To nie droid proszę pana, a cyborg. I przepraszam, ale chcielibyśmy przejść
Stwierdziła bardzo uprzejmie ale z nutką stanowczości w głosie. Nie chciała wdawać się w jałowe dyskusje w muzeum, chciała spędzić kilka godzin z Sisciem w miłej atmosferze, a takie rozmowy mogłyby wszystko popsuć.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 21:54:24

Sisco zaś zachował się wzorowo, nawet nie fuknał, zachowując stoicki i wymowny na swój sposób spokój. Jam jest Sisco, jestem ponad twoją drwina, nie wkurzycie mnie. Jednak w pewnym sensie nieco był prowokujący. Chciał się sprawdzić. Ze wstawiennictwem Leri czuł się bezpieczny. Dużo silniejszy niż na codzien.
Bok w bok z Jedi musieli stanowić bardzo ciężki kaliber dla przewodnika grupy, który większe oczy zrobił i nie wiedział, co powiedzieć, bardziej zdumiony Leri, niż Sisciem – cyborgiem. Bo cóż, ze cyborg, co mu w oczy zadrwić nie można? A tu jedi. Jedi nie można. Nie było wprawdzie takiej ustawy, jednak były to górne poziomy. Tu się jedi nie wyzywa. I nie chce się stanąć naprzeciw nim, po drugiej stronie barykady.
- Cyborg... no to fantazje miał... – mruknął, jakby chciał rozluźnić napięcie i wrócić do swojej grupy i tym czym się grupa zajmowała, bo na pewno nie zwiedzaniem.
Sisco nie zrozumiał o co chodziło z tą fantazją. Ruszył więc przed siebie wiedząc, ze Leri pójdzie za nim, więc się w odpowiednim sobie miejscu zatrzymał by na nią zaczekać, bo już podjął decyzję.
- Już wiem – oświadczył zastajac ją tymi słowami jeszcze w ruchu
- Chciałbym zobaczyć jak Republika się tworzyła

Leri - 2013-02-20 22:02:34

No i Leri była z niego dumna, że tak dobrze się sprawował i w ogóle. Jednak nie chciała wystawiać na próbę jego cierpliwości ,wiec szybciej interweniowała. I teraz po raz kolejny "służbowy" strój Jedi pomagał jej, bo jednak przed Jedi większość społeczeństwa czuła respekt, nawet jeśli ich ktoś nie lubił. Miecz Świetlny, Moc - to działało na wyobraźnię każdego.
- Dziękuję, życzę miłego dnia
Odpowiednio się pożegnała a potem poszła zaraz za Sisciem. Poklepała go jeszcze po boku i uśmiechnęła się do niego.
- Świetnie się spisałeś... i jeśli chcesz zobaczyć początki Republiki to chodźmy
Temat był ciekawy, więc od razu Leri wyszła na przód, by poprowadzić Sisca do odpowiedniej sali. Ta akurat znajdowała się na parterze, jako ta najbardziej reprezentatywna.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 22:11:37

Ale teraz Sisco się wielki zrobił. Nie odnosiło się to do jego fizyczności – z tej strony był wystarczająco wielki i większy być nie musiał (a nawet nie mógł już) ale pomijając powłokę – nie czuł się za wielki, był mały, jak to każde dziecko, znał swoje miejsce i nie wychylał się poza nie. Dlatego tez poczuł się bardzo „wielki” pod ta pochwała. Że umie, ze może. Bo przecież umiał tak niewiele, a mógł jeszcze mniej. Może niejasno, ale zdawał sobie sprawę ze swojej fizycznej ułomności. Zwłaszcza w szkole, kiedy widział różnice. Porównywał się. Inne dzieci rysowały – on nie. Tańczyły ze sobą w kółeczko – on nie. Wprawdzie nie tylko on nie, ale jednak – między innymi on. Nie brali go na hydroterapie. Nie dostawał takiego samego obiadu jak reszta dzieci. Nie miał swojego zeszytu. Teraz jednak został pochwalony i wszystko odeszło. Zadowolony gruchał tak głośno ze w gwarze było go słychać, i szedł za Leri, w wyobraźni licząc jej rogi. Kroki stawiał skromnie, ale nie było w tym stłamszonego podporządkowania wynikłego z poczucia bycia niegodnym, a z dobrze pojętej grzeczności. I wcale nie myślał o niebieskich migdałach lewitujących wokół centrum wszechświata w swojej własnej postaci,a  o Republice która teraz obejrzy a o republice, którą teraz obejrzy sobie od „dzidziusia”

Leri - 2013-02-20 22:31:43

A Leri prowadziła go korytarzami, uśmiechnięta i radosna, a inni ludzie czesto schodzili jej z drogi widząc, kto lub "co" a nią idzie. nie przejmowała się tymi spojrzeniami, wiedziała jak to wszystko działa i zdziwienie innych osób nie był ozłe. To było po prostu naturalne.
W końcu po dłuższym marszu dotarli do eleganckiego marmurowego korytarza, z obrazami i posągami a daej rozpoczynał się dział "Narodziny Republiki - historia demokracji" i tam też się udali.
Zwiedzających było tu zdecydowanie mniej, mimo że wystrój był dużo bardziej elegancki i reprezentatywny w porównaniu do innych działów. I na samym początku przywitała ich holograficzna mapa Galaktyki z zaznaczonymi światami założycielskimi. A lektor miłym dla ucha kobiecym głosem opowiadał o pierwszych lotach w nadprzestrzeń, kolonizacji nowych planet i narodziny pomysłu na stworzenie galaktycznego rządu. Sama idea rodziła się w bólach ale dalsze spory miały przesądzić i początkach demokracji. Pani lektor odczytywała też nazwiska słynnych polityków i władców. Nie było to takie ekscytujące jak prehistoria.
A na sąsiednich ekranach wyświetlano obrazy dotyczące aktualnie omawianych tematów. Zdjecia, reprodukcje, wizualizacje.

Sisco Hasupidona - 2013-02-20 22:39:39

I tak dreptało za nią wiernie to wdzięczne „maleństwo” radosne że przysłowiowe słonko świeci, co jest rzeczą dla maleństw naturalna. W końcu dotarli, a Sisco szybko rozejrzał się za gablotami. Sam nie wiedział co się spodziewał w nich zobaczyć i tym bardziej był dlatego ciekawy, ale nie zobaczył ich w ogóle. Przez chwilę wydał się zdumiony, przygiął nogi, wykonał ruch umożliwiający mu spojrzenie za siebie – czyli 90 stopni głową w bok. Zdumione dwa, trzy pomruki, i nagle głos „zawołał” go na projekcje, obrócił się i już oglądał. Trochę wysiłku ten kawałek historii od niego wymagał, bo jednak zbyt był młody, by rozumieć bez wysiłku politykę. Ale przez to niezrozumienie jakaś bliskość tematu wyzierała, Sisco chciał tego słuchać, bo od Republiki otrzymał pomocną dłoń. Już teraz zaczynał odczuwać potrzebę zrozumienia jak to działa.
I tak patrzył, patrzył i nagle:
- A czemu moja planeta nie jest w Republice?

Leri - 2013-02-21 18:50:47

Lektor opowiadał o początkach przez prawie kwadrans. W tym czasie parę osób przychodziło a parę odchodziło, wychodząc na dalszy korytarz, gdzie wystawione były przeróżne przedmioty związane z założeniem Republiki. Oryginalny tekst założycielski, posąg pierwszego kanclerza, insygnia władzy itp. Zabytkowych przedmiotów było sporo, ale w ciągu tysięcy lat istnienia Republiki wiele zostało skradzionych lub zniszczonych.
- Republika nie obejmuje całej Galaktyki, tylko jej część. Niektóre planety nie zostały jeszcze odkryte, inne wolą zachować niezależność. Bo planety związane z Republiką podlegają jej prawom a nie wszystkim się to podoba
Leri zerknęła na Sisca a potem rozejrzała się po pobliskich osobach. Wiele osób zerkało w ich stronę - byli po prostu zaciekawieni.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 18:59:26

Teraz nie zwracał uwagi na spojrzenia innych. Jakoś tak – nie. Temat zaprzątał mu głowę. Kazda para oczu patrzyła na inny eksponat, każda czytała tekst, to wszystko musiało spotkać się w mózgu i zostać skatalogowane. Trochę roboty, ale w tym przypadku na korzyść zdarzeń, nie będzie go „Ciemna Strona” kusić co by fuknąć.
I tak myślał. Bardzo myślał – dlaczego jego planeta mogłaby nie chcieć należeć do Republliki?
Leri pewnie już znała odpowiedź na to pytanie: odpowiedź stała przy niej. W Republice stworzenie takiego Sisca, później wielokrotne czyszczenie pamięci, sprzedanie, kupienie żywej istoty – to by się musiało skończyć.
Sam Sisco nie pamiętał, i już nigdy sobie nie przypomni, jak to było.

Leri - 2013-02-21 19:15:21

Leri towarzyszyła cały czas Siscowi i czasem mu coś tłumaczyła, jeśli ten dopytywał o jakiś przedmiot czy wizualizację pewnych wydarzeń. Bo i na ekranach pokazywano materiały archiwalne (parę się uchowało) a pozostałe to były reżyserowane filmiki. W pewnym momencie doszli też do momentu w którym władze Republiki spotykają przedstawicieli młodziutkiego Zakonu. Ówcześni Jedi znacznie różnili się wyglądem od obecnych - nie było zunifikowanych strojów, brak mieczy świetlnych. Ciężko było ich w ogóle rozpoznać jako Jedi.
Leri w szczególności tym się właśnie interesowała, a problemem nie dołączenia planety Sisca do Republiki się nie przejmowała, bo powodów mogło być wiele. Nawet w obecnych czasach część się odłącza, bo nie pasuje im coś, lub wolą niepodległość. A sprawa takich eksperymentów to też kolejna sprawa - Senat na takie coś nie pozwalał, Zakon również.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 19:26:49

Sisco był tu, w tym temacie zupełnie swobodnie dryfujący, musiał się czegoś złapać. Nie udało się złapać własnej planety bo ona do republiki nie należała i nie wiadomo dlaczego. Oglądał więc dalej, oglądał, pewnie by jedi nie rozpoznał gdyby nie powiedziano – jedi. I widac było ze się skupił, ale tez – ze się bardzo zdziwił. Chyba pomyslał ze to pomyłka, ale dalej – jedi. I jakieś postaci. Sisco strasznie chciał zrozumieć, zaczął sobie pomagac mruczeniem i szuraniem nogą. Ale nic nie pomagało. Więc zapytał
- A czemu ci jedi tacy dziwni?

Leri - 2013-02-21 19:39:31

Stała obok niego, z rękoma założonymi za plecami i obserwowała holofilm przedstawiający porozumienie miedzy Jedi a Republiką. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, a widząc to - mimo, że to tylko reprodukcja - było jej lżej na sercu. To było bardzo doniosłe wydarzenie, które ukształtowało losy Galaktyki.
- Bo to działo się tysiące lat temu, gdy Zakon był młody. Podstawowe zasady były podobne, ale wiele innych rzeczy było innych. Wtedy jeszcze rola Jedi była nieokreślona, sami poszukiwali własnego miejsca w Galaktyce.
I niektórzy do teraz poszukują - dodała w myślach. Leri jeszcze dłuższą chwilę przygladała się różnym eksponatom poswieconym Zakonowi i Republice.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 19:44:22

Ruch kopuły stanowiącej łeb Sisca świadczył o spojrzeniu na ustawiony pod projekcją kalendarz. Na datę sobie spojrzał, słuchając wyjaśnień. Owszem, zrozumiał technicznie rzecz biorąc, ale wiele stanie się rzeczy jaśniejszych jak „podrośnie”. Wtedy zrozumie jak to było ważne.
- Fajne. Dalej idziemy – i się ruszył. Przekotłował się przez niewielki stopień - bez ofiar i przylgnął do tego, co było „później”, czyli po tym co przed chwilą obejrzeli. Odczekał az się film zacznie od początku i – oglądał.

Leri - 2013-02-21 20:06:50

Leri zostawała nieco w tyle, ona bardziej się tym interesowała, więcej rozumiała, dostrzegała pewne niuanse i tym podobne drobnostki.
Tymczasem Sisco doszedł do kolejnych etapów w historii Republiki - jej ekspansja, odkrywanie nowych planet, intensywna kolonizacja, rozwój, unifikacja. No i oczywiście mniejsze wojny z pojedynczymi małymi imperiami. To byl burzliwy okres, ale na szczęście pozbawiony wielkich, galaktycznych wojen.
Na wystawach tymczasem mijały kolejne wieki, kolejne etapy rozwoju Republiki. Na mapach widać to było wyraźnie - jak się rozrasta, jak odkrywane są nowe światy, jak dzielone są kolejne regiony. Do tego postęp technologiczny - holonet, wynalezienie komputerów nadprzestrzennych itp.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 20:10:31

Oglądał sobie wszystko bardzo grzecznie, niekiedy nawet bok w bok z innymi użytkownikami, którzy bardziej oglądali Sisca niż projekcje. Nawet jeden taki odważny był ze go pogłaskał – z boku, po dziale. A Sisco na tyle zrównoważony ze nie fuknał nawet. Cały czas jego główny nurt uwagi skupiał się na słowach lektora

Leri - 2013-02-21 20:28:21

Historia Republiki była na prawdę obszerna - w końcu istniała od ponad 20 tysięcy lat. A w tym czasie wiele się działo... Pierwsza Schizma Jedi, późniejsze Konflikty Arkaniańskie, odkrycie i starcie z Kosmicznymi Smokami - Duinuogwuinami, zakończone pokojem i wspólnym ufundowaniem Uniwersytetu Coruscańskiego, ustanowienie Galaktycznego Muzeum, w którym obecnie przebywali. Później nastał bardziej mroczny okres w dziejach Republiki znany jako Pius Dea, kiedy to władzę przejęli religijni fanatycy. Po tym okresie wyszczególniono rządy Kanclerza Hutta Blotusa który rządził przez 275 lat, jako jeden z najlepszych przywódców w historii.
W końcu doszli do okresu Stuletniej Ciemności i Drugiej Wielkiej Schizmy w Zakonie kiedy to nastał konflikt miedzy zwolennikami Jasnej i Ciemnej strony Mocy. Wtedy to też postawło wiele obrzydliwych potworów, w tym najsłynniejsze i najpotężniejsze - Lewiatany, budzące grozę w całej Galaktyce. Ostatecznie Jedi wygrali i zesłali przegranych na planetę Korriban, gdzie mieszkała prymitywna rasa Sithów. Upadli zaczęli rządzić Sithami, tworząc nową filozofię, która później odegrała wielka rolę w Galaktyce - niestety negatywną.
Leri najsiecej czasu poświęcała włąśnie analizowaniu historii Zakonu i towarzyszyła Siscowi kiedy ten słuchał o konfliktach wewnatrz Zakonu.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 20:34:33

Nie od razu, jednak w pewnym momencie słuchania tego co „złe” w galaktyce było, zaczął odczuwać niepokój, co dla Leri było wyczuwalne w Mocy. Nie był to strach czy panika, ale niepokój właśnie, taki subtelny, ale jadowity wąż. Sisco stał, gapił się, milczał. Sithowie - on to słowo słyszał. Nadal było w  użyciu. James używał tego słowa.
- Leri?- Odezwał się w pewnej chwili i skierował ki niej pysk
- A co będzie jak wybuchnie wojna?

Leri - 2013-02-21 20:42:27

Konfliktów z Sithami było sporo - właściwie stanowili oni głównego wroga Republiki i Jedi i co prawda zawsze zostawali pokonani, jednak też zawsze wracali. Byli jak wyjątkowo uparta choroba, która powracała zawsze gdy galaktyczny organizm nieco słabł.
Nie zdziwiła się więc, gdy Sisco zaczął odczuwać silniejsze emocje, gdy o nich słuchał. W końcu jeszcze kilka lat temu toczono z nimi długą i wyczerpującą wojnę.
Zabraczka chwilę zwlekała z odpowiedzią, wpatrując się w jakaś reprodukcję Sithów, w końcu zaś odpowiedziała ostrożnie.
- To co zawsze, Republika będzie im stawiać opór a Jedi wyruszą na wojnę. I w końcu wygramy
Leri nie widziała innej możliwości. Stawka była zbyt wysoka, by w ogóle przewidywać możliwość porażki. Po prostu musieli wygrać - tak jak zawsze.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 20:46:34

Chyba nie o taka odpowiedź mu chodziło. Milczał jednak przez chwilę. Za nim widać było ustawioną grupkę osób, która dyskretnie podsłuchuje. Rozmowa z jedi na temat „a co będzie jak będzie wojna”. To, ze pyta droid już nie tak istotne. Wiadomo – niepokoje za murami muzeum, każdy mieszkaniec Coruscant czuł w kościach coś niedobrego. Niedawny zamach jeszcze ich w tym utwierdził.
I oto ktoś/coś pyta jedi, co będzie, jak będzie wojna.
- Ale co będzie z nami... – sprecyzował Sisco.

Leri - 2013-02-21 21:02:38

Wyczucie tych nastrojów wcale nie było trudne, bo napięcie panowało na całym Coruscant i nie trzeba było Jedi by to wyłapać. Leri strasznie to martwiło, ale nie potrafiła pomóc w tej sprawie. SIS i CSB robiły co w ich mocy by dopaść sprawców, Zakon pomagał jak mógł, ale to było jeszcze za mało. No i nieustanna groźba wojny...
Leri poklepała Sisca po boku i odpowiedziała możliwie najbardziej spokojnym i pocieszającym głosem.
- Przy odrobinie wsparcia ze strony Mocy wojna nie dotrze na Coruscant a życie będzie toczyć się dalej. Ty będziesz chodził do szkoły, inni do pracy. Zwyczajne życie
A inne światy będą pustoszone przez wojnę - pomyślała ponuro. Ale by ktoś mógł żyć spokojnie inni musieli walczyć.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 21:10:08

- Sisthów nie ma na Coruscant?  -zapytał znowu. W jego oczach wszystko wskazywało na to, ze właśnie najgorzej jest tutaj. Tutaj jest zły przemytnik który przywiózł Sisca i wiele jeszcze rzeczy. Tu źli ludzie rozwalili budynek. Tu na codzien wszyscy są niezadowoleni. Średnim mieście stoją porozwalane sklepy. Sisco widział takie z okna na korytarzu ich monady (jego mieszkanie okna niestety nie miało, ale Sisco był do okna wypuszczany na korytarz). to, co widział, nie rokowało poprawy.
Bał się, ze ani SIS, ani CSB ani jedi nie wiedza, ze ci sithowie mogą tu być.
Nagle coś mu się przypomniało. Poczuł, ze tp chwila by o tym powiedzieć.
- Czasem pod szkołę przychodzi dziwny chłopak... – urwał. Nie chciał by ci ludzie słyszeli, więc zamilkł.

Leri - 2013-02-21 21:20:13

- Nie ma, nie musisz się o to martwić Sisco
Odpowiedziała stanowczo Leri a potem go poklepała czule po dziale. Właściwie to nie miała pojęcia, czy ich tutaj nie ma, Zakon nic o Sithach na Coruscant nie wiedział, ale nie można było wykluczyć tego, że gdzieś tutaj byli. Ale nie mogła powiedzieć Siscowi, że może są, bo by nie zasnął spokojnie a podsłuchujący ludzie wznieciliby panikę. Więc teraz Leri robiła dobra minę do złej gry - zachowywała spokój i pewność siebie, samą postawą mówiąc - wszystko jest pod kontrolą.
- Jaki dziwny chłopak?
Pytała z ciekawości, bo raczej wątpiła by to był jakiś Sith. Sisco jak każdy dzieciak pewnie wyolbrzymia problemy.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 21:24:54

W to akurat nie wierzył, stolica była wielka, przemytnicy wwzieźli tu Sisca, więc i sithowie mogliby się prześliznąć niezauważeni. James kiedy założy garnitur nie wygląda na jedi. Sithowie tez mogli się przebrać lub ukryć. Pasowali bardzo do straszenia dzieci, bo nawet fizycznie wyglądali jak demony.
Zapytany Sisco wymownie odwrócił łeb tak by boczną para oczu patrzec bezpośrednio na tłumek za nim. Sugerował tym samym ze nie chce mówić przy tych ludziach. A ludzie szybko się schodzili, podajac z ust do ust nieprawdziwe wiadomosci – ze jedi mówi o wojnie która niebawem wybuchnie

Leri - 2013-02-21 21:43:30

Nie mogła go zmusić, by jej uwierzył w to, że Sithów nie ma. Racji trochę miał z tym, że przemytnicy go tu przeszmuglowali, ale Leri wierzyła że w sprawie sithów sprawa wygląda nieco inaczej. Jedi wyczuwają zaburzenia w Mocy - wtedy wiedzą, że coś jest nie tak. Wtedy mogą szukać źródła... a Sithowie zazwyczaj bywali takim właśnie źródłem.
Zabraczka powędrowała za wzrokiem Sisca i zrozumiała o co chodziło.
- Chodź, przejdźmy się
Mrukneła do niego a potem jak gdyby nigdy nic przeszła przez mały tłumek i ruszyła przed siebie.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 21:49:03

Sisco poszedł za nią. Tłumek został rozbity. Kilka wytrwałych osób jeszcze szło za nimi ale pourywali się, w następnej sali już ich nie było. Jakby inny świat – nie ma tego, co tam im przeszkodziło. Jak tłum szybko zapomina.
Sisco dreptał małymi kroczkami jakby bał się lub wstydził czegoś. W końcu jednak zaszedł Leri droge. Nie było w tym dostojności, która już w sobie czasem rozbudzał. Tu była niepewność.
- Pod szkołę przychodzi dziwny chłopak. Widze go z okna. I on mówi do mnie...

Leri - 2013-02-21 22:10:08

Leri zatrzymała się dopiero wtedy gdy miała pewność, że nikt im nie przeszkodzi. Rozglądała się jeszcze, czy nikt czasem nie podsłuchuje a potem w Mocy posłała taki niewyczuwalny sygnał, który miał zniechęcić potencjalnych gapiów. A potem zamieniła się w słuch.
- Co w tym złego, że do ciebie mówi? Ja też mówię
Odpowiedziała spokojnie Leri, chociaż przeczucie jej mówiło, że w tym co powiedział Sisco było coś więcej. I to ją martwiło. Ten niepokój powolutku zakradał się do jej umysłu.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 22:14:37

Milczał chwile, jakby się zastanawiał jak to powiedzieć, by nie wyjść na głupiego, zdziecinniałego i tak dalej. W końcu to, co powiedział, dla większości ludzi było niemożliwe. Gdyby powiedział o tym w szkole, zakończyłoby się telefonem do „matki” i oświadczeniem, ze Sisco zaczyna mieć omamy (a w szkole była dokumentacja ze Sisco ma uszkodzenia mózgu i takie rzeczy mogą się zdarzać). Był tego świadom. Nie chciał ukręcić sobie sam sznura na szubienice. No ale – Leri była jedi. Jedi też robią różne, dziwne rzeczy.
- Tak, mówisz. Ale ty stoisz tutaj. On mówi do mnie zza okna, stoi na ulicy a ja w szkole, na pietrze

Leri - 2013-02-21 22:27:55

No i ta wiadomość ją do reszty zmroziła. Telepatia - a to oznaczało wyszkolonego użytkownika Mocy, który co najmniej kilka lat pobierał naukę pod okiem mistrza, bo to nie była prosta umiejętność.
- Sisco, kiedy ostatni raz z nim rozmawiałeś?
Zapytała spokojnie, chociaż w jej umyśle trwała taka gonitwa myśli, że musiała wziąć kilka głębokich wdechów by się uspokoić. I pierwsze co jej przyszło do głowy to powiadomienie Jamesa o tej rewelacji.

Sisco Hasupidona - 2013-02-21 22:33:07

- Ja z nim nie rozmawiam – zarzekł się szybko, zaraz łeb podnosząc, jakby zarzekał się tym gestem.
- Ja nie rozmawiam, on mówi, ale ja mu nie odpowiadam. Czasem mam wrażenie, ze wie, co ja myślę, ale wtedy staram się tak robić żeby nie wiedział, albo myśleć o czymś głupim. Czuje się dziwnie, jakby ciągle ktoś mnie podsłuchiwał. – trochę się nawet pożalił. Kiedyś lubił tego chłopaka. Miał nadzieje nawet się z nim zaprzyjaźnić. Nikomu o nim nie mówił i co przerwę wychodził, czekając na niego. Czasem pojawiał się na ulicy przechodniej. Czasem nie.
- Dzisiaj go nie było. Ale był wczoraj

Leri - 2013-02-21 22:53:11

Nieznacznie zmrużyła oczy, gdy tak Sisco zaczął zaprzeczać jakoby z nim rozmawiał. Przeczuwała, że teraz próbował się wybielić w jej oczach, ale to nie miało tak wielkiego znaczenia.
- Powinieneś nam wcześniej o tym powiedzieć Sisco... muszę porozmawiać z Jamesem o tym
Mruknęła nieco ciszej. Niestety musieli przerwać swoja wycieczkę, bo to była sprawa bardzo poważna a dalsze ignorowanie tego mogło doprowadzić do jakieś tragedii. Sisco powinien im o tym chłopaku powiedzieć dużo wcześniej.
- Chodźmy... odwiedzimy go na uczelni, dobrze?
Miała nadzieję, że jeszcze tam jest. A jak nie to przynajmniej w Enklawie.

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 12:05:44

Zdziwił się bardzo ze aż takie to ważne. Mu się wydało wstydliwe, to ze słyszy słowa których nikt inny nie słyszy. Raz Mac coś chyba „usłyszał” ale wtedy Sisco się wyparł. Moze nie powinien? Ale ten chłopak nie mówił mu nic złego. Był bardzo miły.
- Jest już późno, może go tam nie być. Może najpierw zadzwonimy?

Leri - 2013-02-22 15:31:58

Straciła nieco poczucie czasu i nie bardzo wiedziała, która jest godzina. Zaś uwaga Sisca była dosyć sensowna, jednak nie chciała do niego dzwonić z muzeum. Lepiej wyjść na świeże powietrze, nieco odetchnąć, uspokoić się.
- Słuszna uwaga, wyjdziemy i się z nim połączymy
Leri szła cały czas przed siebie, nie zwalniając zbytnio. A ludzie widząc spieszącego się Jedi ustępowali jej miejsca. Widok Sisca za jej plecami też robił swoje i chyba wiele osób bało się, że zostaną po prostu stratowani.

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 15:39:35

Na pewno, tym bardziej ze skoro Leri przyspieszyła, to Sisco tez. Nie był to jeszcze bieg, ani nawet szczególnie szybki marsz, ale więcej energii w ruchach działało na wyobraźnie. Kiedy dwie tony durastali pokazuje, ze umie się rozpędzić, mało kto chce znajdować się przed tym niebezpieczeństwem.
Do tego obrazu jeszcze Sisco wydawał dźwięki. W ruchu, zwłaszcza szybszym wydawał dźwięki jakby parskanie i chrąchanie, i były to jego dzwięki, nie maszyny. Maszyna swoją droga, szczególnie ciężkie tłoki brzmiały wymownie. Za to kroki nie były specjalnie ciężkie, pewnie za sprawą grubego podbicia z gumy.
Na nic już się nie oglądał i kiedy wyszli, było ciemno. To znaczy niebo było ciemne, bo bogate padające zewsząd oświetlenie wcale nie ustępowało jasności dnia. Siscowi jednak wyraźnie podobało się Coruscant nocą, bo zaraz łeb do góry i patrzył w niebo.
Mogło być koło 22. Mama Sisca nie zasypywała Leri wiadomościami, ufała Jedi, a przez to Leri mogła mieć „spokój” przynajmniej z jednym.

Leri - 2013-02-22 15:53:56

Gdy wyszli na zewnątrz to Leri na chwilę przystanęła, bo jej wzrok musiał przystosować się do ciemniejszego otoczenia. Była bardzo zdziwiona widząc, że jest noc. Nie miała pojęcia że aż tyle czasu spędzili w muzeum. A jeszcze bardziej dziwiło ją to, że przybrani rodzice Sisca do niej nie dzwonią z pretensjami. Przyzwoitość w końcu nakazywała, by odwieźć Sisca o odpowiedniej porze.
- Hmm... późno już, odwiozę cię do domu a po drodze mi opowiesz co to za chłopak, dobrze?
Wcześniej miała zamiar odwiedzić Jamesa z Sisciem, ale teraz musiała zmienić plany. I tak nim dotrą pod jego dom to będzie jeszcze później i pewnie jej się nieco oberwie za to, że tak późno go odstawia.
- Chodź, złapiemy platformę

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 15:57:54

Sisco, istota ufna i prostoduszna, nie wiedział jaki miał być jego udział w tym wszystkim. Także – jak ważną rzecz miał powiedzieć. Oczywiście się zgodził z serdecznym pomrukiem i powlókł się za  Leri, wyraźnie rozmarzony z powodu nocy. Choć za specjalnie opowiadać o tym chłopaku nie chciał. Dziwny był to dla niego temat.

Leri - 2013-02-22 16:08:19

No to wspólnie udali się do platform taksówek, które nawet w nocy były zapełnione. Trochę trudniej było znaleźć platformę turystyczną, bo było ich teraz tylko kilka, ale w końcu się im udało. Leri zapłaciła a potem gdy już spokojnie lecieli zaczęła zadawać Siscowi pytania odnośnie tego chłopaka. Jakiej był rasy, jak wyglądał, co mówił, czy proponował mu coś dziwnego, co Sisco czuł gdy z nim rozmawiał? Oczywiście nie pytała o wszystko na raz, tylko ostrożnie nakierowywała rozmowę na dany temat.

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 16:12:44

Na początku otwarty i podekscytowany tym, ze znowu leca na platformie, później, przy właściwej rozmowie zrobił się bardzo czujny i niechętny, choc nie wyglądało na to, by ta osoba go krzywdziła. Okazało się, ze do Sisca przychodził chłopak, nastolatek, rasy dug, miał dużo kolczyków. Właził na ławkę i mówił do Sisca. Był miły, mówił Siscowi, ze ten jest wyjątkowy, i ze chciałby się z nim zaprzyjaźnić. Zapewniał Sisca ze jest lepszy od innych i raz po raz ponawiał ofertę. Podobno Sisco ani razu mu nie odpowiedział. I czul się nieswojo podczas tych „rozmów”. Ale i tak przychodził. Bo przecież ten chłopak był miły.

Leri - 2013-02-22 16:58:26

Leri przez ten czas zdążyła się odprężyć i rozluźnić, więc na chłodno podeszła do opowieści Sisca o tym chłopaku, starała się nie przesadzać i nie panikować. Poklepywała go co jakiś czas po boku i mówiła różne miłe rzeczy, potwierdzając słowa chłopaka, że jest on wspaniały i wyjątkowy. Przy okazji zapamietywała wszystkie podane szczegóły dotyczące tego duga, by móc potem wszystko zrelacjonować Jamesowi.
Tymczasem platforma powoli zbliżała się do monady w której mieszkał obecnie Sisco, wiec zaczęli przygotowywać się do lądowania.

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 17:02:37

Coś jednak w tej opowieści zdradzało, ze o innej stronie wyjątkowości Sisca mówiła Leri,a  o innej tajemniczy nieznajomy. Nawet Sisco sam zachowaniem to i owo zdradzał. Był po prostu dziwny, jakby trochę nawet wystraszony. Jakby złamał dane komuś słowo. Bo kto wie, jak programował go ten „przyjaciel”.
Kiedy już widział swoją monadę, zadzierał łeb i patrzył w górę. Z tego lądowiska na którym osiada to było szóste piętro z windy w klatce numer 5

Leri - 2013-02-22 17:26:48

Leri zapewniła go też, że dobrze zrobił mówiąc jej o tym i przestrzegła go przed dalszymi kontaktami z tym chłopakiem. Na pewno mu się to nie spodoba, ale musiała go chronić, bo naiwność Sisca bardzo łatwo można było wykorzystać przeciwko niemu a on sam nawet by o tym nie wiedział. Poprosiła go by po prostu ignorował go i gdy tylko go zobaczy by poinformował ją, Jamesa lub po prostu którąś z nauczycielek.
Gdy już wylądowali to Leri pierwsza zeszła na stał grunt a potem poczekała na Sisca, by go odprowadzić pod drzwi i przeprosić jego nową mamę za to spóźnienie. To była jej wina i na prawde było jej przykro z tego powodu.

Sisco Hasupidona - 2013-02-22 17:29:35

Wszystko się dobrze skonczyło. Mama wcale zła nie była. Sisco się pożegnał, później jeszcze słychac było za dzwiami jak się kręci. Potem już rozeszli się tego dnia.

www.nivisniepokonani.pun.pl www.fire.pun.pl www.wjazdnaforum.pun.pl www.sterta.pun.pl www.motofriends.pun.pl