Lilka - 2013-01-06 16:29:08

Mieszkanie w którym pomieszkuje sobie Lilka zasadniczo nie należy do niej. To tylko cztery opuszczone pomieszczenia, które kiedyś znalazła i zaadaptowała dla swoich potrzeb, tworząc w nich swój warsztat i tymczasową sypialnię. Nie wygląda to najgorzej, wszędzie jest sucho, ściany są odmalowane, wszystko jest posprzątane - generalnie dziewczyna dba o porządek, przynajmniej w swoim mieszkaniu.
Główna część służy jej za składowisko wszystkich znalezionych urządzeń, tutaj trafia wszystko co użyteczne, czekając albo na naprawę albo na rozebranie na części, w celu odzyskania przydatnych materiałów. Pułki sklecono z metalowych rurek i blach zakoszonych ze złomowiska, ale wyglądają nawet nieźle a przede wszystkim są solidne. Pospawane, pomalowane. Generalnie ujdzie. Podobnie ma się sprawa ze stołami, które Lilka sama zrobiła. Nie są eleganckie, ale spełniają swoje zadanie. Na nich leżą urządzenia nad którymi aktualnie pracuje, plus wszystkie narzędzia.
Z głównego pokoju można się dostać do dwóch kolejnych. Pomieszczenie po lewej patrząc od wejścia służyło kiedyś za kuchnię i jadalnię, więc i teraz spełnia podobną rolę. Niestety nie ma tutaj klasycznych urządzeń jak w normalnym mieszkaniu. Lodówka owszem jest, ale turystyczna, podłączona do małego, przenośnego generatora (bo tutaj prądu nie ma i wszystko podłączone jest do takich generatorków), podobnie jak czajnik, mały piecyk elektryczny i mikrofalówka. Wszystko ewidentnie stare i naprawione, ale utrzymane w czystości, więc nikt się nie zatruje.
Pomieszczenia po prawej to sypialnia i łazienka, chociaż to za dużo powiedziane. W sypialni znajduje się łóżko, a raczej wielki, stary materac, który oczywiście został posklecany i naprawiony. Do tego jakaś stara szafa, którą Lilka musiała przytargać skądś (pewnie ktoś jej pomógł). A w łazience znajdował się tylko kibel i baniaki z wodą, bo woda też nie płynęła tutaj.
Drzwi do mieszkania były naprawione i porządnie zabezpieczone, z alarmem który gdzieś kupiła.

Lilka - 2013-01-06 16:30:28

Shey-ol napisał:

Jeszcze tylko lądowanie. Dobrze ze miała pasy zapięte – tylko nia szarpnęło. Kierowca zarył łbem o sufit i posypały się przekleństwa na czym tylko świat stoi. Kiedy się ogarnął, z nosa leciała mu krew.
- Ostre ma hamulce moja ślicznotka...

Owszem, dziękowała w duchu wszystkiemu co żywe, za te pasy. Shey-ola jakoś jej żal nie było. W końcu przez niego najadła się strachu... i chyba popuściła w gacie, co było dla niej kompletnie żenujące. Wyskoczyła szybko z aerowozu, by nie poplamić siedzenia, następnie z głowy zdarła chustkę i owinęła ją sobie wokół bioder, by zamaskować wstydliwą plamę. Na twarzy też zrobiła się strasznie czerwona, ale zaraz zaczęła wyciągać swoje rzeczy z aerowozu, kupa gratów które znalazła, jej torba a na końcu Gderek, który padł na beton bez życia.
- Cholerna kupa złomu mogła by się ocknąć.
Kopnęła go, ale nic, zero reakcji. Pozostawała zaś inna kwestia.
- Eee... co z tymi siedzeniami i radiem?

Secorsha - 2013-01-06 16:42:08

Zanim jeszcze wyszedł, po chwili jak już ona wyszła, on obtarł obity ryj rękawem i wciągnął kilka razy powietrze nosem.
- A niech to chuj, chyba się zesrałem! – oznajmił całemu światu głodno i bez krępacji, po czym wylazł z auta i zaczał macać się po kroczu oraz z tyłu, w ogóle nie czując skrepowania.
To chyba tylko bączek, a już się bałem, ufff...
Udało się zgasić samochód bez problemu – a bał się. Teraz jednak był troche jak na haju.
Siedzenie i radio? No spoko, jak obiecałem, twoje!

Lilka - 2013-01-06 16:48:04

Dla Lilki sposobem na odreagowanie tego stresu było zajęcie umysłu czymś innym, a więc pracą, czyli wyładowaniem jej gratów. Szło jej to szybko, bo niczego nie układała. Przy okazji zauważyła, że kaleesh się nie krępował mówiąc o posraniu się. Ona jednak była trochę lepiej wychowana, a poza tym wstydziła się tego, że po prostu nie wytrzymała. Nie miała więc zamiaru informować innych o tym fakcie.
- To które mogę wziąć?
Zapytała, bo jednak to był aerowóz Shey-ola i niech on zdecyduje które siedziska nie będą mu potrzebne. Zaś za radio zabrała się od razu, wyjęła z kabury swoją "broń", która okazała się uniwersalnym kluczem i wkrętarką. Od razu zabrała się więc do demontażu urządzenia.

Secorsha - 2013-01-06 17:11:22

Bardzo możliwe ze gdyby naprawdę się posrał wcale nie byłby taki wylewny, no ale kaleeshianie mają zupełnie inne zwieracze. I zupełnie inny mózg.
Zanim ów mózg wrócił do funkcjonowania, dziewczyna juz sterczała w środku. Nie wiedząc, co robić, wsadził łeb z  drugiej strony. I sterczał z drugiej strony, teraz łepek w łepek i patrzył jak ona wykręca radio.
Zagwizdał z podziwem
-powinnaś robić to zawodowo. Zatrzymuje się chuj na poboczu zeby się odlać, a ty sru myk myk i radyjko odkręcone! Wiesz, ile to kosztuje. Ze dwie stówy będzie! A z panelem drożej!
A siedzenia to...

Obejrzał się do tyłu. Dwa jej obiecał. Od kierowcy wiadomo ze nie. Z przodu jedno a z tyłu – kanapa. Lipa. Dwa siedzenia, znaczy wszystkie prócz jednego.
- To tak, no... jak weźmiesz dwa, to będziesz musiała na dupie jeździć – oznajmił poważnie.

Lilka - 2013-01-06 17:22:42

Z zacietym wyrazem twarzy odkręciła radio a potem zaczęła odłączać wszystkie kable. nie zwracała uwagi na kaleesha, którego głowa znajdowała się blisko niej. A tak podświadomie cieszyła się ,że patrzy jej na ręce, bo jakby obszedł aerowóz to by zobaczył jej sterczący tyłek a na spodniach mokrą plamę. No i by była kompromitacja. A tak wyciągnęła co było jej i się wyprostowała, zaś chusta przykryła wszystko.
- Nie lubię kradzieży, robię to w ostateczności
Odparła godnie, odkłądając radio na bok, a potem sprawa foteli. I faktycznie był problem... ten kaleesh mógłby jej się w przyszłości przydać, o ile nauczyłby się dobrze latać, albo ona sprawiłaby sobie mocniejsze nerwy.
- Fakt, to wezmę tą kanapę z tyłu, będzie lepsza. Pomożesz mi?
Nie czekała jednak na odpowiedź, bo od razu zabrała się za odkręcanie.

Secorsha - 2013-01-06 17:27:49

Nie patrzył jej na ręce – w złym znaczeniu tego słowa – tylko po prostu patrzył co robi. Jeszcze w nim radość i podniecenie buzowało, ale już mniej, prawie normalny był. O ile w jego przypadku normalność to nie jest jeszcze bardziej patologiczny stan.
- Jasne ze pomogę, tylko ze ja nie umiem... – nawet się nie zmartwił tym ze nie umie, a cofnął się i pojawił w tylnych drzwiach

Lilka - 2013-01-06 17:32:53

- Dobra, powiem ci co i jak
Stwierdziła dziewczyna i odkręciła wszystkie śrubki po jej stronie. Potem zaś obeszła auto i zajęła się tymi po stronie kaleesha, starając się zakryć wstydliwe miejsce jej słabości. Nie wypinała tyłka, tylko klękała i z zawziętością pracowała. A gdy już wszystkie śrubki zostały odkręcone to zwróciła się do Shey-ola.
- Przechyl do tyłu kanapę, bym mogła dokończyć odkręcanie
A gdy tylko kaleesh wykona jej polecenie to Lilka wejście do auta i dokończy swoją robotę. Trzymanie przechylonego fotela nie było męczące, tylko pozycja była trochę niewygodna i uciążliwa. Ale w końcu dziewczyna skończyła, odpięła pasy (bo jej potrzebne nie były) a następnie przelazła na drugą stronę auta, chwytając za poluzowaną kanapę.
- No i na dwór z nią.

Secorsha - 2013-01-06 17:36:11

Przechylił. I nic nie zauważył, chwała Mocy. No ale chyba Moc była Lilce to winna za jej poświecenie. A może to bóg kaleeshianski nałożył na Shey-ola taką chwilową ślepotę?
Po pewnym czasie kanapę wyniesli. Zal było jej Shey-olowi, podobnie jak radia, bo radio to najważniejsza rzecz w samochodzie, ale – popyta, zakręci się i kupi po taniości uzywane w dobrym stanie.

Lilka - 2013-01-06 17:40:23

Gdy już wytargali kanapę to Lilka naciągnęła jeszcze kaleesha na zaniesienie jej do jej mieszkania. Nie było to daleko, a w zamian obiecała mu przerobienie zamka tak, by mógł swoją ukochaną karetę zamykać, bo taki przełamany zamek po prostu nie chciał właściwie działać. Więc przysługa za przysługę.
Z zaniesieniem jej rzeczy nie było problemu, przy okazji mógł sobie Shey-ol zobaczyć jak mieszka dziewczyna. Na miejscu szybko się przebrała, wysyłajac kaleesha po jakieś graty, następnie zabrała swój sprzęt i już bez krępacji naprawiła mu zamek w karecie. Zajęło jej to prawie pół godziny, ale wszystko przynajmniej działało. Potem się pożegnali i każdy udał się w swoją stronę.

Secorsha - 2014-05-07 20:13:58

Seco podjechał pod „punkt mieszkalny” Lilki jak rasowy włamywacz, cichutko, i nawet wielki silnik Karety nie zawył. Nie zgasił jednak silnika od razu.
- Nie wyłaź jeszcze, niech ten chuj odejdzie...
W oddali przez szybę widać było jakiegoś pijaczka, który miał wylane na nich, no ale był w  polu widzenia. Dopiero kiedy znikł, Seco wyłączył silnik, popatrzył na Lilke, przełknął ślinę i wysiadł, by zaraz otworzyć tylne drzwi i sięgnąć po reklamówkę.

Lilka - 2014-05-07 20:18:22

Prychnęła nieco zniecierpliwiona gdy Seco zaczął zdradzać oznaki lekkiej paranoi. Nic tak nie wzbudza podejrzeń jak nadmierna ostrożność, gdy się jej nigdy nie przestrzegało.
- Uważaj, bo akurat wszyscy wiedzą, co mamy w tej reklamówce
Mruknęła złośliwie a potem szybko wyszła z pojazdu, bo śmierdziało. Jak jeszcze lecieli to przy otwartych szybach był jakiś przewiew, teraz zaś kisili się w środku w tym smrodzie. A to było nie do wytrzymania.
- Bierz reklamówkę i wchodzimy. Musimy pozbyć się tego "zapachu"
Chodziło jaj oczywiście o rękę, ale tego głośno nie powie.
Serce cały czas biło jej szybciej. Ta konspiracja była wykańczająca...
Lilka szybko weszła do swojego mieszkania i wyłączyla drobne zabezpieczenia, które po montowała to tu to tam. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś połakomił się na jej rzeczy.

Secorsha - 2014-05-07 20:22:38

Zawinał zawartość w torbę. Widać było ze jest pod wpływem emocji, wielkie mial oczy i „dzikie”: ruchy. Szybko skrył się wewnątrz mieszkania i tam czekał az Lilka sich zabarykaduje. Zdawało się ze nie przeszkadza mu odór, no ale to Kaleesh.
- Te, Lilka, ale ty wiesz, ze to rhęka szita jest? – oczy robiły się coraz większa.
Ręka sitha, porzeciez może ich zadusić!

Lilka - 2014-05-07 20:37:15

Dziewczyna kręciła się po tej rupierciarni, którą nazywała mieszkaniem. Szukała jakiegoś wysięgnika, którego można by użyć do odczepienia ręki. Śmierdziało strasznie, więc włożyła maskę z filtrem, co przyniosło jako taką ulgę.
Wróciła dosyć szybko niosąc w ręku wysięgnik, którego używała by sięgnąć po coś w trudno dostępnych miejscach.
- No i? Martwa jest! On też, kaput, nie ma go. Nie zabije nas. Włóż rękojeść do tego imadła tam
Wskazała na stojące na masywnym stole elektroniczne imadło, które często używała. Stare było, ale wciąż solidne i działało.
- Plan prosty, zablokujesz rękojeść a ja tym cacuszkiem odczepię dłoń a potem ją gdzieś wywalimy, ale z dala od tego miejsca. Pasuje?

Secorsha - 2014-05-07 20:43:07

Seco nie upomniał się o maskę, ale jak wspomniano – on jest inny.
- Tak? To czemu nie chce się odczepić? Tak mocno wtedy ciągłem ze powinienem wyhrwac palce! – wysyczał niby szeptem, ale z niebywała mocą. Jakby się jakiegoś bóstwa bał.
Ale mimo to rozgrzebał torbę i wyjął cylinder. Obstrupiała, gnijąca i śmierdząca (prawa) ręka, pięciopalczasta, nadal była, i nadal ściskała miecz kurczowo. Seco ostrożnie, by nie aktywować klingi, umieścił miecz w imadle i zacisnął. Zachowywał się jak młody asystent chirurga.
- Dobhra. Bahrrdzo z  dala...

Lilka - 2014-05-07 21:02:58

NA to pytanie nie odpowiedziała od razu, tylko musiała się poważnie zastanowić nad tym problemem. Coś kiedyś o tym czytała w jakimś szkolnym podręczniku. Jak to się tylko nazywało? Cholera no...
- O! pamiętam! Skurcze pośmiertne! I nie marudź już
Lilka tymczasem przygotowała urządzenie. Jeżeli nie da rady odczepić ręki od rękojeści to trzeba będzie ją jakoś odciąć czy coś. A to oznacza tylko jedno - jeszcze gorszy smród niż teraz.
[i]- Dobra odsuń się... no to jedziemy [/i
Aktywowała urządzenie i mechaniczne ramie sięgnęło ku dłoni. Lilka powoli z wprawą chirurga zaczęła odginać palec za palcem...

Secorsha - 2014-05-07 21:16:34

- Nie wydaje mi się. To klątwa. – wyraził sceptycyzm, ale zamknął się szybko, no bo jednak – wiadomo, pieniążki, a  rękę wyrzucą, niech ktoś inny znajdzie, ma klątwę i się martwi. Oni sprzedadzą ten miecz – niech ktoś drugi klątwę ma.
Co jednak najciekawsze miało dopiero nadejść, bowiem już przy pierwszym palcu urządzenie zawyło i mogli usłyszeć jak silniczek wchodzi na najwyższe obroty. Palec się odgiął, a opór był ogromny. Nic jednak nie trzasnęło, palec się odgiął, nie ułamał,a  Lilka niemal spaliła swój mały dźwig.
Seco zaklął po kaleeshiansku.
- jebitne to stężenie pośmiehrtne. Może weź kątówkę?

Lilka - 2014-05-07 21:20:48

Zmarszczyła brwi. Noż cholera! Albo te stężenie pośmiertne miało trwałość durabetonu albo spieprzył jej się wysięgnik. Znowu. Wolała obstawić to drugie... bo gadanie Seco zaczynało jej się też dawać we znaki.
- Grrr... będzie cuchnąć tu!
Warknęła, ale perspektywa sporej gotówki ją przekonała. Wysięgnik odłożyła i zniknęła pośród gratów. Wróciła dosyć szybko z w miarę nową kątówką, którą kupiła za gotówkę tym razem. Nie naprawiała jej sama. Miała kilka lat i była stosunkowo najnowszym urządzeniem w jej kolekcji.
Odpaliłą maszynkę i na oczu naciągnęła gogle.
- Ale będzie cuchnąć...
Mruknęła i zaczęła ciachać wstrzymujac nieco oddech.

Secorsha - 2014-05-07 21:24:40

- I chuj, i tak pojedziemy do mnie spać! – odparł Seco, sięgając po jakaś sznate by zawinąć sobie łeb tak by tylko oczy zostały. Nie chciał by mu w twarz prysnął jakiś odłamek.
Kiedy kątówką starła się z ciałem, poszły iskry i Lilka mogła wyraźnie poczuć opór metalu. Kiedy odpiłowała palec, polała się krew – smród tez poszedł,a  krew była konsystencji gęstego dżemu. W środku zaś zamiast kości był kity metal. Metal w ciele.

Lilka - 2014-05-07 21:28:38

Zdziwiła się gdy po raz kolejny napotkała opór, a już iskry w ogóle wprawiły ją w lekki szok. Może to faktycznie jakaś klątwa? Gadanie Seco wyprowadził ją z równowagi. Ale gdy odpadł pierwszy palec to zorientowała się co to jest i aż warknęła ze złości. Złapała odcięty palec i rzuciła nie w kaleesha.
- Klątwa? Klątwa?! Kurwa! Straszysz mnie, za chwilę zawału dostanę przez ciebie! To proteza jest!
Warknęła ze złości i zajęła się odcinaniem kolejnych palców. Starała się ignorować smród, ale mieszkanie zdecydowanie będzie musiała wywietrzyć. I pewnie jakiś czas też u siostry pomeiszka jak Seco będzie miała dość.

Secorsha - 2014-05-07 21:34:56

- Gówno nie phroteza, to jest phroteza! – oczywiście dostał palcem, ale nie przejął się tym, za to demonstracyjnie uniósł stara durastalową rękę po dziadku, która ledwo dziala, ale Seco innej nie mial, no i luił ja. Rzeczywiście nie można było mieć wątpliwości co to jest, w sensie ze proteza, bo ta na mieczu była wewnętrzna, powleczona organiczna tkanka która już zgniła.
- Nie rzucaj szitem po wahrsztracie! – pochylił się by zebrać palec.
Smród był naprawdę kwiecisty: zagrzany silniczek, palona padlina, gorący metal i ogólnie smród zgnilizny,w  dodatku zaraz Seco zapalił papierosa i już z nim w gębie układał odcięte palce jeden rpzy drugim. Tak do czterech, bo piąty, a właściwie pierwszy udało się odgiąć. I mogli wziąć miecz.

Lilka - 2014-05-07 21:50:52

Nie odpowiedziała mu już na zaczepkę. A protezy są różne, prymitywne takie jak ta od Seco lub super zaawansowane i dobrze ukryte, tak jak ta. Pewnie musiała fortunę kosztować. Szkoda, że się tak marnuje...
Palec za palcem spadały na ziemię aż w ońcu cała dloń pacnęła na ziemię a miecz byl wolny. Lilka szybko się cofnęła i sięgnęła po miotłę.
- Sprzątaj! Ja sprawdzę, co z mieczem
Cóż, niech się kaleesh też na coś przyda. Ona chciała bliżej przyjrzeć się rękojeści. Wyciągnęła ją z imadła i zaniosła ostrożnie do swojego warsztatu, gdzie zaczęłą powoli ją rozkręcać, by wyczyścić części i sprawdzić z ciekawości jak to działa. Nigdy w ręku nie miała czegoś tak... wspaniałego.

Secorsha - 2014-05-07 22:01:06

Seco przykucnął by pozbierać szczątki do reklamówki, ktorą następnie mocno zawiązał i wrzucił jeszcze do worka na smieci, który gdzieś tam się walał między złomem. Tymczasem Lilka oglądająca miecz mogła stwierdzić, ze po stanie zabrudzenia – lezał na złomowisku od niedawna. Miał wytłoczone jakieś znaki, ale nie w basicku. Wyglądało to jak kilka wersetów. Moze kodeks. Zas jeśli chodzi o rozkręcenie to – ciężko było, bo nie było żadnych elementów zaczepienia, wszystko zdawało się litym metalem. A o miejscach na śrubkę już nie ma co marzyć.

Lilka - 2014-05-07 22:16:56

Próbowała jakoś się dostać do jego środka, jednak po kwadransie dała już sobie spokój i zajęła się zwykłym czyszczeniem i polerowaniem rękojeści. Musiał wyglądać idealnie, jeśli chcieli go sprzedać po dobrej cenie.
Póki co nie zwracała uwagi na Seco, więc mógł się pałętać po jej mieszkaniu i oglądać co też chciał. Lilka skupiona była na pracy, co też często jej się zdażało. Nie lubiła wtedy gdy jej ktoś przeszkadzał z powodu błahostek.
Gdy już skończyła czyścić rękojeść wzięła ją do ręki ,zważyła i chwilę tak bawiła się nią.
- Fajnie byłoby zostać Jedi, co?
Wypaliła w końcu. Kiedyś o tym marzyła... kto nie marzył? Mieć miecz świetlny, walczyć z przestępczością, przeżywać przygody jak w holoserialu...

Secorsha - 2014-05-07 22:21:44

Wystraszony  był sytuacją toteż tylko gdzieś usiadł, siedział i myślał, raz tylko się odezwał, ze ręka trzeba podrzucić pod drzwi Hena.
Obserwował tez Lilkę kątem oka.
- To jest szithański miecz – sprostował, kiedy powiedziala swoje zdanie o jedi.
- bo jest czehrwony. Dżedaje nie rhobią czehrwonych bo nie chcą się mylić z nimi. Ale ja bym nie chciał. Dżedaje nie mogą pić alkoholu.

Lilka - 2014-05-07 22:41:44

- Oj tam... ale rozumiesz idee
Mruknęła bo psuł zabawę. Właśnie wyobrażała sobie, że jest Jedi. Ma szatę, płaszcz i miecz... albo lepiej, jest obrończynią i ma taki wypasiony pancerz i stoi ze swoimi żołnierzami na przeciwko armii sithów. Potem walczy, pokonuje przeciwnika i odbiera jego miecz... aktywuje go i ogląda.
Tak też zrobiła. Włączyła go. Charakterystyczne buczenie obudziło do życia klingę, która zalewała czerwonym blaskiem otoczenie.
Zafascynowana ogladała to istne dzieło inżynieryjne.
- Wspaniały, prawda... aż szkoda go sprzedawać
Nie była jednak na tyle głupia by nim machać. Popsułaby coś jeszcze albo by się zraniła. Widziala to na filmach.

Secorsha - 2014-05-08 19:28:44

Seco (nadal bez wyobraźni) aż się wzdrygnął na dźwięk aktywowanej broni. Spojrzał w kierunku Lilki tak jakby wiedział, ze w tej chwili nie może jej wkurzyć, bo jeszcze jej ręka drgnie.
- Jakoś mnie to nie pociąga. I wcale mi się nie podoba. Gówno i tyle. – zaplótł buńczucznie ręce na piersi.
- Idea Jedi jest chujowa. Po co kogoś bronić, co, podziękuje ci ten ktoś, zapłaci? Postawi kielicha chociaż? Jedi zapiehrdalają się za psi chuj i za co, ze komiks o nich zhrobią?
jakby w ramach protestu wyciągnął zza spodni zabawkę – szczurka i zaczął memłać go w paluchach.

Lilka - 2014-05-08 19:47:55

- No tak, bo ty nic nigdy bezinteresownie nie robisz
Prychnęła Lilka i wyłączyła miecz. No zero jakiegoś romantyzmu i ducha przygody. W filmach to pokazują życie Jedi! Poświęcenie dla wyższych idei, dla społeczeństwa, bezinteresowna pomoc i jako nagroda wdzięczność ludzi, którym się pomogło. Jedynie ten zakaz związków był do dupy... Ale to były takie młodzieńcze marzenia. Lilka nigdy jedi nie zostanie, nie ma na to szans. A poza holonetem to nie miała z nimi styczności, bo gdzie taki mistrz zejdzie do takiej nory jak dolne poziomy?
- A słyszałeś o tym Jedi co to kręci się po najgorszych alejkach na Coruscant i kopie dupy tym, którzy znęcają się nad słabszymi?
Zagadnęła nagle i odłożyła rękojeść na półkę.

Secorsha - 2014-05-08 19:58:27

- Jest dhrobna rhóżnica między nic a wszystko...
Seco nie był jakos szczególnie altruistyczny, jak i wszyscy na dolnym mieście, jakby tacy byli to by zyć nie mogli tu. Tu trzeba dupe ze stalki mieć i zacisnieta na maksa by nikt nic z niej dla siebie nie wydłubał.
Nie oznaczało to tez ze Seco był kompletnym egoista. Ale jedi to nie zostanie na pewno.
- Słyszałem. I chyba go nawet widziałem, ale nie jestem pewien, bo zbijałem igiełki i mogło mi się przywidzieć...  -przypomniał sobie tamto spotkanie na placu Vessona - kiedy spotkali jedi, a raczej Jedi do nich podszedł. Kaleesh nie był jednak pewien czy wspomina jawę czy majaki.

Lilka - 2014-05-08 20:59:37

- Oj tam
Mruknęła. Oczywiście to były teoretyczne rozważania, bo jednak w codziennym życiu to też Lilka za bardzo altruistyczna nie była, jak na ironię. Marzyło jej się życie jedi, ale sama jak taki rycerz nie postępowała. A czasem i wręcz przeciwnie. Bo jednak prawdziwe życie a marzenia to dwie różne sprawy.
- Widziałeś go? Jaki był? Taki jak w plotkach? Wysoki, dobrze zbudowany, w lśniącym pancerzu stający w obronie uciśnionych?  Czy też tak jak mówią te kutasy z gangów, że działa z ukrycia jak tchórz i nigdy nie staje do równej walki?
Dopytywała się. Początkowo słuchając tych plotek czuła tylko rozdrażnienie. Bo jak to tak? Jedi w tym szambie? Im przecież nie przystoi. Dolne Coruscant widywało ich tylko gdy prowadzili jakieś śledztwo dla górnoświatowców. Ale z biegiem czasu plotki nie słabły, a wręcz nasilały się. Więc i Lilka zaczęła tego i owego słuchać.

Secorsha - 2014-05-08 21:06:15

- No właśnie nie, był w  takim... łachu takim. Łeb miał brzydki, oczka małe i pierdolił od rzeczy. I kłaniał się.  Chyba jednak mi się przywidziało.- sam się skrzywił do swojego opisu, bo mało był bohaterski i nie pasował do jedi opisywanych przez Lilkę.
- Ale był dobrze zbudowany. I miał cztehrry rhęce. I dwie klaty. Nie napakowany ale i nie pizda. – pomachał sobie ręka przed oczami jakby chciał rozwiać wspomnienie, omamy, niemiły zapach lub odpędzić owada.

Lilka - 2014-05-08 21:22:31

- Aha
Mruknęła. Pierdolił od rzeczy... a więc pewnie wysławiał się dobrze i nie przeklinał. Ale to nie musiało oznaczać od razu, ze ten ktoś był jedi. Ach pewnie Seco coś sobie ubzdurał... Bo gdzie by tam taki rycerz czy mistrz z takimi pijakami rozmawiał? Ahh... chciałaby chociaż raz z takim jedi porozmawiać, ale to pewnie też było niemożliwe. Spotkanie kogoś takiego to cud jest.
- Cztery ręce?
Dopytala się a jej oczy się rozszerzyły. Wyobraźnia trochę się zagalopowała... ale szybko wróciła na ziemię.
- Dobra koniec pierdół. Seco, co robimy z mieczem? Ja bym proponowała się rozejrzeć, popytać o ceny i jakąś wspólną ustalić a potem nie wiem... spróbować miecz opylić Sel Makor. Oni lubią takie bibeloty i kasę mają. Co ty na to?

Secorsha - 2014-05-08 21:29:00

- Cztwehrry, ale to taka rhasa była... cz... kuhrwa czhtehrrohrręczna! – by wypowiedzieć to trudne i chyba nieistniejące w słowniku słowo potrzebna była jedna kurwa, wytrzeszcz i zamachniecie ramion. Ale udało się, wyartykułował, co zakończyło się  wypięciem klaty.
- Najpiehrrw to my musimy go schowac gdzieś tu. Żeby nie zapomnieć. A potem najlepiej pojechac w inne miejsce i tam o nim pogadać. Wiesz,w  rhazie jakby ktoś podsłuchał to nie będzie wiedział, gdzie jest.

Lilka - 2014-05-08 21:44:32

- Dobra myśl! I chyba mam odpowiednie miejsce... czekaj
Poprosiła go o pozostanie na miejscu a sama weszła głebiej do "mieszkania". Było ono częściowo zrujnowane, ale dzięki temu można było bez problemu ukryć coś cennego w różnych zakamarkach. Lilka miała kilka takich skrytek, lepszych bądź gorszych. Ale jedną miała szczególnie dobrze ukrytą.
Wróciła do głównego salonu dopiero po kilku minutach, niosąc starą i ciężką kasetkę z jakiegoś metalu. Lilka była brudna i spocona - widać namęczyła się strasznie by to coś wydobyć.
- Uff... mam. Ta skrzyneczka znajdowała się kiedyś na pokładzie przemytniczego frachtowca, tłumi fale skanerów i innych bajerów. Za wiele nie da się włożyć, ale może rękojeść będzie pasować?
Mruknęła i postawiła ciężką skrzynkę na podłodze a następnie ją otworzyła. Była zamykana na kłódkę, bo elektroniczny zamek został wyłamany dawno temu. Dziewczyna wzięła do ręki broń sitha i sprawdziła ,czy pasować będzie.

Secorsha - 2014-05-08 21:47:18

Seco podszedł by zobaczyć, jak to wygląda, wciąż memłając szczurka w organicznej dłoni. Rękojeść miecza miała ok 30cm, więc jeśli nie prosto to na ukos powinna wejść, chyba ze skrzyneczka była jeszcze mniejsza.
Seco uśmiechnął się półgębkiem, jakby miał zaufanie do tej kryjówki. Bo skrzynka była stara,k brzydka, kto by pomyślał ze tam taki skarb...

Lilka - 2014-05-08 22:08:17

Na szczęście udało się go wepchnąć pod katem, jednak ledwo ledwo się mieścił w tej kryjówce. Lilka już się bała że nie wejdzie i trzeba będzie szukać nowej kryjówki. Ale jakoś wszedł na chamca i dziewczyna zamknęła skrzyneczkę na klucz, a ten schowała do spodni.
- No myślę, że będzie bezpieczny. Chodź, ukryjmy to
I odłożyła skrytkę na swoje miejsce, zakopując ją dodatkowo pod małą warstwą gruzu. Z daleka nie można było się domyślić, ze tam coś jest.
- Dobra znikamy. Podrzuć mnie do domu siostry, muszę wziać prysznic. Spotkamy się wieczorem i wtedy omówimy sytuację, dobrze?

www.strazgda.pun.pl www.pro-serwer.pun.pl www.listek.pun.pl www.logistyk00.pun.pl www.plminecraft.pun.pl