Secorsha - 2012-12-19 13:07:19

To niebywałe, ale istnieją bary, nawet tu, na średnich poziomach, gdzie alkoholu sie nie sprzedaje. Sa to tak zwane bary mleczne, gdzie można zjeść swojskie śniadanko zapijane kawa, powąchać wieczystego bigosu w akompaniamencie lecącego z głośnika przeboju "Sithy wyszły".
Stoliki nie przytwierdzone, przypominające skrzynie, małe, po cztery krzesła,z  obrusami syntetycznymi jak materiał z  którego wyrabia sie prezerwatywy. światło ciepłe, ale słabo oświetlające by nie widać było ubytków wystroju. Małe wnętrze, smrodek domu rodzinnego, taka dziura. Ale to dziura w mleczaku, albowiem - alkoholu nie ma.

Rhonun - 2012-12-19 13:19:46

Przy jednej ze skrzynie siedział kot. Taki trochę przerośnięty. I na dwóch nogach... No dobra, to był Cathar. Nie ma ich tu wybitnie dużo zważywszy na to, że byli porywani przez handlarzy niewolników. Ale do rzeczy.
Osobnik rosy kotowatych siedział i popijał mleczko. Prosto z kubka, ale wyglądało jakby pił wódkę. Zadawało się, że jest (jakby to powiedzieć) Nawalony.
Po paru kielichach, staczał się z krzesła. Gdy kelnerka do niego podchodziła, wołał tylko:
- Dalej maleńka! Nalewaj! Mamy całą noc i cały dzień!  *czknął jak napity*

Secorsha - 2012-12-19 13:38:12

No to kelnerka co najmniej zdegustowana polewała mu. Mleka. Bez podtekstów i domyśleń, było to mleko, wprawdzie syntetyczne, ale nie alkohol. Mleko. Na każdego inaczej działa, naukowcy twierdza, ze koty nie powinny pić mleka bo coś tamz  laktozą. Tyle ze w syntetyku nie było laktozy.
O tym czego tu nie było to jeszcze będzie bowiem zaraz drzwi rozsunęły się przed kolejnym gościem którego jakość wizualna klasyfikowała go gdzieś między urzędem pracy a zakładem karnym. Osobnik żylastej budowy i średniego wzrostu o długich rękach, odziany wedle najnowszych trendów lumpeksowych, z koszulą do połowy ud wiszącą, i  spodnie proszącymi się o przedwczesną emeryturę.
Niespotykanej koleś rasy był, skóra rudobrązowa, oczy gadzie, duze i złote o pionowych źrenicach. Twarz trudna do klasyfikacji, ale humaniodalna, pociągła, z wąskimi ustami, okrągłymi nozdrzami i kolcami na brodzie. Uszy miał przedłużane zarówno w górę – jak u mitycznych elfów, jak i na podobnej zasadzie w dól, aż po linie szczeki.
Łysy był jak kolano i spozierał dziwnie, troche jak zwierze. I milcząc wzrokiem taksował wnętrze baru, zatrzymując się najpierw na dupie kelnerki,a  później na kocim pysku – zresztą ululanym porządnie, co od razu w Shey-olu coś na kształt szacunku wzbudziło. Widać bowiem było po klasie, stylu i sytuacji Rhonuna, iż gość to prawy i uczcić ceremonialnie coś przyszedł. Zaraz się na gębie gadziej kaleesha banan dojrzały wymalował.
-Pokój kurwa temu zacnemu lokalowi i gościom jego szlachetnym, ich ojcom i wszystkim dupom co je w przypływie majestatu chędożyli po kątach w piwnicy u ciotki na imieninach do rytmu walca Alderiaańskiego! Panienko! – i pstryknąwszy palcami jak szlachcic na włosciach co posługiwać mu każdy obowiązek ma, skierował się podróżny od razu do stolika Rhonuna, mimo iz cały bar wolnych stolików miał.

Artrus - 2012-12-20 15:18:23

W tym "zacnym" lokalu jeszcze jeden gość siedział, o aparycji dosyć podejrzanej. Czarnoskóry człowiek zjadał resztki mdłego posiłku, krzywiąc się przy tym znacznie, co jeszcze bardziej podkreślało jego wizerunek zbira. Bowiem przez prawie całą lewą część jego twarzy biegły trzy, poszarpane blizny, ślad po niezbyt wesołym spotkaniu z jakąś dziką bestią. Do tego dochodziły nieco podkrążone, przekrwione oczy, nieco zapuszczona kozia bródka i prawie łysa głowa. Ubrany był w ciemnobrązową skórzaną kurtkę i czarny podkoszulek.
I gdy do tego baru wszedł kolejny podejrzany osobnik o aparycji troglodyty to nawet wzroku na niego nie podniósł. Jednakże to jakże łaskawe przywitanie od razu zwróciło jego uwagę.
- Zamknij mordę pierdolony pseudo szlachcicu! Ludzie tu kaca leczą, więc nie drzyj japy bo tak ci przypierdolę, że twoja głowa zamieni się miejscami z twoją dupą... chociaż jak tak na ciebie patrzę to nachodzą mnie wątpliwości, bo chyba już dawno to zrobiła.
Artrus był dzisiaj w kiepskim nastroju, łeb go napieprzała, do tego dzisiejszy posiłek był delikatnie mówiąc gówniany i w ogóle... parszywy dzień. Spuszczenie komuś łomotu skutecznie poprawiłoby mu nastrój. Albo pół litra jakieś dobrej wódki.

Secorsha - 2012-12-20 15:27:35

W połowie drogi do stolika cathara się zatrzymał, jakby to nagle czas zatrzymał się i on tak ujęty w kadrze na długie kilka sekund zamarcia, po czyn wolnym ruchem łysego łba przeniósł złociste spojrzenie pełnych głębi złotych oczu na byczka przy stoliku. Ale nie – pomyślał sobie po pierwszym spojrzeniu – to już buhaj jest, bo nie młody. Ale jaki panie mądry!
- Kac to je kurna wasza prywatna osobista sprawa, a przybytek, to jest psia jucha publiczny, i kulturę trza mieć,a jak nie masz, to możesz spróbować
ręce podniósł na wysokość obojczyków, wykonując jednocześnie kilka popisowych podskoków jak zawodnicy w MMA, malując przy tym szalony uśmieszek na gębie. Skacowanego stłuc – przysługa, nie będzie się zamartwiał ze go łeb boli, bo jeszcze morda będzie bolała!

Artrus - 2012-12-20 15:36:38

Na twarzy Artrusa pojawił się leniwy uśmieszek zadowolenia a w oczy zaś zabłyszczały gniewnie. Kac czy nie, dobra bitka nigdy nie zaszkodzi nawet jeśli się ją przegra. Bo wtedy zapomina się o bólu głowy a myśli o potłuczonych mięśniach.
W każdym razie czarnoskóry powoli podniósł się z miejsca, prezentując się w całej okazałości, a było co. Ponad 180 cm wzrostu, szeroki w barach (nie tak jak dresiarze z blokowisk) - to robiło wrażenie. Nie rzucił się jednak od razu do bitki, tylko powoli podszedł do swojego potencjalnego przeciwnika energicznie poruszając barkami, by rozgrzać nieco mięśnie.
- Zrobię ci przysługę... dam ci ostatnią szansę na spieprzenie stąd. A jak nie posłuchasz, to zaraz się nauczysz, by zachowywać się jak przystało na kogoś cywilizowanego a nie ćwoka z jakiegoś zadupia galaktyki. Dotarło do pustego łba?
Głos Artrusa ociekał złośliwością a on sam szykował się do walki, bo domyślał się, że takiej uwagi jego przeciwnik płazem nie puści. PEwnie zaatakuje z szałem czy coś... a on był gotowy na to.

Secorsha - 2012-12-20 15:51:01

Shey-ol zaś rozciągnął elastyczne wąskie gadzie wargi w uśmiechu tak szerokim ze widać az trzonowce były – podobnie jak pozostałe zeby – niedomyte, o charakterystycznym dla drapieżników układzie.
Pokręcił głową, dało się słyszeć głośne chrupotanie w kręgach. Plastyczny był. Giętki. Tak tez wyglądał. Wyższy nieco od mandalorianina, z pozoru przyjemniej lżejszej budowy. Ręce miał długie, o dużym zasięgu, pieści wydatne, kościste. Pokrój dzikusa.
I całkiem zadowolony był. Do czasu. Do czasu kiedy ostatnie słowa z ust Artrusowych padły. Spoważniał+ tedy, a twarz jego marsowych rusów nabrała. Ramiona opadły luźno do dołu, ustępując rosnącej jakby w  oczach klacie i napiętym mieśnion karku.
- Nooo, kurwa. Rozumiem dać w mordę... rozumiem nawet oszczac auto.... Mnie chujem nazwij, zonę moją suką – wybaczę. Ale ojczyzny mej taki plugawiec jak ty obrazac nie będzie...
Awantura zawisła w powietrzy. Kaleesh  patrzył mandalorianinowi prosto w oczy z  prawdziwym poczuciem bycia głęboko znieważonym

Artrus - 2012-12-20 15:58:19

Kaleesh wyglądał na dzikusa... przynajmniej będzie się bił jak na mężczyznę przystało. Artrus od śmierci rodziny stał się takim prowokatorem bójek, nie miał już nic do stracenia, stał się zbyt brawurowy. Dopiero w czasie walki czuł, że żyje a umysł miał nieco jaśniejszy. A gdy poobijany wracał do mieszkania, to przynajmniej mógł pomyśleć o czymś poważniejszym. Był takim wrakiem człowieka, co czyniło go groźniejszym.
Zmrużył przekrwione oczy, adrenalina powoli zaczęła płynąć w jego żyłach, kac tak jakby trochę zelżał.
- Co ty pierdolisz? Telenowel się naoglądałeś czy jak? Brzmisz jak chuj ze śmietnika próbujący udawać kogoś lepszego niż ty. Już nawet żul spod monopolowego jest bardziej autentyczny niż ty.
Kpił dalej patrząc w oczy temu dzikusowi. Jego własne oczy jasno mówiły "no dalej, wal nie gadaj. WAL!". I pewnie w końcu się tego doczeka.

Secorsha - 2012-12-20 16:05:34

Doczekał się, nie musiał długo „prosić”. Kaleesh rzucił się z pięściami, atakując najpierw z lewej, co było trochę nietypowe bo zazwyczaj praworęczni atakują z prawej, i zaraz prawą poprawił, kierując w twarz, i całym ciężarem ciała by zmusić mando do cofania się. Nie było w tym techniki ale za to całe mnóstwo menelskiej finezji

Artrus - 2012-12-20 16:09:39

Artrus zaś też niezbyt finezyjnie odpowiedział, bo zamiast zablokować uderzenia to uchylił się od nich przykucając, by następnie całym ciałem naprzeć na atakującego kaleesha. Zamiar miał bardzo prosty, przywalić mu barkiem w żebra, jednocześnie chwytając go ręką, by sprowadzić go do parteru i tam mu przylać w gębę. A Mando swoje ważył, prawie 90 kilo, więc prawdopodobnie powali przeciwnika. A jak nie to zawsze pozostaje przywalenie w nery.

Secorsha - 2012-12-20 16:25:01

Shey-ol był cięższy, miał po prostu inną budowę, jego waga wahałą się w granicach 100kg ale nieco inaczej się rozkładała. Kiedy mando zdzielił go barkiem w klatę to owszem, zakaszlał się chłopaka  oczy mu mało z orbit nie wylazły, ale niestety zamiast grzecznie zwalić się jak długi, to całkiem odruchowo zarzucił ramionami przez plecy tamtego i chcąc się złapać zapewne trochę go pazurami uszkodzi.
Chwila mu wystarczyła bo znowu złapać nogami punkt równowagi

Artrus - 2012-12-20 16:30:56

Plan A nie zadziałał, więc trzeba było przejść do planu B. Swoją rękę cofnął i zaczął nią okładać przeciwnika gdzieś na wysokości dolnych żeber, jednocześnie wyczekując aż ten pochyli się dostatecznie, by gwałtownie się podnieść i przywalić mu głową w szczękę. Przez ten czas zdążył się już zorientować, że kaleesh jest silniejszy niż się wydawało. Ale to byl drobny szczegół, bo nie o wygraną chodziło ale o samą bitkę.

Secorsha - 2012-12-20 16:35:13

Kiedy poczuł uderzenie w dolne żebra to zawył po pijacku, wiadomo, to boli, i przywalił z kolanka, po czym po prostu zwalił się na podłogę, trzymając się za zebra i klnąc w egzotycznym języku. Chwila rozluźnienia i obaj mogli usłyszeć, jak kelnerka dzwoni na CSB. Kaleesh zamarł na chwile w bezruchu, po czym zacisnąwszy zęby z zawziętością począł gramolić się na nogi, i łapać krzesło. Dzwoni na CSB, trudno, ale jeszcze dwie minuty mogą się ponarażać

Artrus - 2012-12-20 16:39:15

Gdy dostał z kolana w łeb to na chwilę mu się zamroczyło przed oczami i musiał złapać się jakiegoś stolika, by nie zwalić się na ziemię. Ale dosyć szybko mu przeszło, z bólem miał do czynienia na co dzień przez kilkanaście lat. Byle cios w łeb mu nic nie zrobi. Wezwaniem CSB się nie przejął, przyjadą, zgarną ich, wlepią mandat i do widzenia. Ewentualnie do ciupy na 48...
Gdy kaleesh zaczął się gramolić to Artrus ponownie na niego natarł atakując prawym sierpowym jego szczękę a na dokładkę przygotował lewy prosty prosto w nos.

Secorsha - 2012-12-20 16:48:12

Shey-ol porwał krzesło i powitał nim nadlatującego sierpowego. Krzesło się roztrzaskało, a zaraz potem stolik, kiedy uderzony prosto w „ryj” kaleesh stracił równowagę i wywalił się nań. Trzaskanie się rozległo, jakaś krawędź mebla poleciała na mandalorianina, tak jak i krew z rozbitego nosa która chlusnęła w ten niepowtarzalny sposób.
Ale rozwścieczył się bo zaraz znowu się pozbierał i rzucił się do kontrataku, by wyprowadzić cios w brzuch Fibala. Niestety – on się CSB przejmował, więc pewnie zaraz zwieje

Artrus - 2012-12-20 16:53:39

Krzesło ponownie trochę oszołomiło i powaliło na kolana, ale adrenalina buzowała w żyłach jak wściekła, więc nie liczyły się rany a kac jakoś sam poszedł sobie do domu. Fibalowi co prawda daleko było jeszcze do pełnej wściekłości furii, teraz po prostu dobrze się bawił przy okazji tej bitki. A stratami się nie przejmował, bo i tak nie lubił tego baru. A za gówniane danie kara jakaś się należy.
Artrus też się pozbierał z ziemi i jakże by inaczej, rzucił się na przeciwnika parując cios w brzuch jedną ręką a drugą atakując jego twarz. Ale formy to on dzisiaj nie miał, więc ryzyko potknięcia się i zwalenia na kaleesha było duże.

Secorsha - 2012-12-20 16:59:18

Tym razem to on się ugiął, pozwalając Artrusowi przekoziołkować się przez jego plecy na ryj, przez co znalazł się w razie powodzenia tuż za leżącym, co było doskonałym momentem do ostatecznego ataku, ale nie tym razem. Pociągnął mocno nosem.
CSB jedzie, ja spierdalam, tobie też radze -widać i jemu złość za obelżywą zniewagę trochę przeszła, bo powiedział to całkiem spokojnie. Najwyraźniej nie chciał za tchórza ujść, a za „porządnego kulturalnego obywatela” który ze służbami bezpieczeństwa nie chce mieć nic wspólnego. Ale wychodził powoli, jakby miał nadzieje ze tamten się podniesie, pobiegnie za nim, gdzieś się przeniosą w bezpieczne miejsce...

Artrus - 2012-12-20 17:09:17

No wykoleił się jak długi. Wstyd dla takiego wojownika jak on. Ale zawsze można zwalić na kaca, kiepską formę i tak dalej. Gdy już się z ziemi zbierał to usłyszał głos kaleesha.
- Dobra... bo jak mnie zgarną to za recydywę pójdę do paki. Trzeba się znieczulić
Łatwo się domyślić co też miał na myśli. W każdym razie pozbierał się w miarę szybko i wylazł nieco chwiejnym krokiem na ulicę, zostawiając na ziemi garść kredytów za zniszczenia. Jakąś tam uczciwość jeszcze miał.
Na ulicy zaś otrzeźwiło go "świeże" powietrze i hałas latających wszędzie aerowozów. Fibal wyprostował się, poprawił swój wygląd i jak gdyby nigdy nic ruszył dalej, z kaleeshem czy bez. A gdzie szedł? No po znieczulenie!

Secorsha - 2012-12-20 17:16:30

A Shey-ol nie miał uczciwości. Może dlatego ze nie miał pieniędzy. I tez wyszedł na ulice, gdzie już bardziej „naturalne” światło oświetliło go, zakrwawiony pysk i krople krwi na koszule, ale przede wszystkim czarne rękawy i nogawki – bo jak się przewalali to zmietli cały kurz i brud barowy. Miał ochotę puścić pawia, bo w niskie partie dostał, więc mu się posiłek obruszył, ale nie – pierwej to trzeba stąd zmykać jak najdalej, zanim gliny nadjadą. Wiec rękawem nos zatkał i polazł za tym gościem, myśląc sobie ze w razie czego to uda ofiarę, ze tamten go pobił i może jakoś się wyłga...

Artrus - 2012-12-20 17:26:37

Artrus też był ochlapany krwią, ale to mógł łatwo zamaskować zapinając po prostu kurtkę. Twarz otarł zaś chusteczką, taką papierową jednorazówką. Paczkę podał swojemu towarzyszowi.
- Nieźle się bijesz, chociaż finezji za grosz. W sumie sam też tym nie grzeszyłem... fierfek... przeklęte krzesło
Mruknął, krzywiąc się nieznacznie. Trochę oberwał, ale bywało gorzej. Teraz zaś trzeba było oddalić się jak najdalej od tego baru mlecznego i najlepiej ne pojawiać się w jego pobliżu przez jakiś czas. Tak na wszelki wypadek.
- Pijesz di'kucie?
Zwrócił się do kaleesha nim zdążył ugryźć się w język. Używanie Mando'a w dzisiejszych czasach nie było zbyt mądre, ale to był jego ojczysty język, cięzk wyzbyć się nawyków.

Secorsha - 2012-12-20 17:35:02

Szedł, szedł, aż dotarł do miejsca gdzie jego niedawny przeciwnik w bijatyce stanął. Uprzejmości dokonał, chusteczkę przyjął, po czym się w nią wysmarkał romantycznie. Zaraz cała we krwi była, wiec ja rzucił za siebie, zmieliwszy uprzednio w kulkę, po czym wziął jeszcze jedną by mordę obetrzeć. Skończyła tak samo jak poprzednia.
- Sam jesteś kutas – odciął się, co jednak dobrze rokowało bo nie załapał co to za język, a skojarzyło mu się z innym przekleństwem.
- No przecież. U nas to się mówi tak że... – zamyślił się chwile, mrużąc oczy, trochę podbiegłe krwią – Nie pamiętam, ale że jak ktoś ci mordę obije to trzeba uzupełnić siły witalne więc oczywiście tak, ale nie z tamtym chujem, my się biliśmy a ten cieć ani nie pomógł mnie ani tobie... – przypomniał sobie pijanego cathara

Artrus - 2012-12-20 17:49:38

"Dzięki świecie za galaktycznych ignorantów" pomyślał z ulgą, bo raz mu się już zdarzyło, że nieuważnie przeszedł na Mando'a, ktoś zakablował CSB i potem musiał dawać drapaka, bo uznali go za szpiega. Potem oczywiście tego kapusia znalazł i nauczył go, że to nie ładnie donosić.
W każdym razie Artrus nie sprostował tego kutasa. Niech myśli co chce.
- Kawałek dalej jest monopolowy. Gówniany wybór, ale tanio jest, a na znieczulenie wykwintnego trunku nie trzeba
Cały czas prowadził, bo tą okolicę jako tako znał. Szybko zszedł z głównej drogi i wszedł w mniej uczęszczane alejki między budynkami. Takich skrótów było tutaj multum, ale tylko miejscowi znali je najlepiej. Byle kto mógłby szybko zabłądzić.

Przenosiny do tego Tematu

Secorsha - 2013-05-28 20:30:58

Wlazł, ku pohańbieniu kapitalistycznych republikańskich świń co się na cudzej biedzie dorabiają i w ogóle. Trochę go głowa bolała więc nawet w myślach wylewny był.
- Bahrry mleczne mało skuteczne – burknął, zwalając swoją jaśnie kaleeshianską mość na rozchybotany taboret. Kaca miał. Miał tez stary płaszcz na grzbiecie, proteze ręki i tępy wyraz twarzy.
- Poghrromce mi daj... kuhrrrwa, i dwie tabletki – podniósł leżąc już dwa palce ku górze, jakby pokazywał „pokój”.
- Psiuty jebane stawiali mnie, to ich wina... upiehrrrdolili podstępem rhepublikańską wódką z przemytu...

Lilka - 2013-05-28 20:37:31

- A jaśnie wielmożny pan kaleeshanin nie mógł odmówić tak zacnym podarkom, czyż nie?
Z głębi sali dobiegł go złośliwy, kobiecy głos. I gdy się Secorsha odwróci to dostrzeże brudne rude włosy, złociste złośliwe oczyska i wredny uśmieszek na ładnej ale też brudnej twarzyczce. Lilka siedziała sobie wygodnie przy stoliku, rozwalona jak pani świata a przed nią znajdowało się duuużo jedzenia. Najwyraźniej byłą przy kasie, bo zazwyczaj ograniczała się do skromnych posiłków. A dzisiaj ile dusza zapragnie i żołądek przetrzyma.
Sam jesteś sobie baranie winny, byś nie pił to by łeb nie napieprzała... siadaj, bo jak na ciebie patrzę to aż mi się żal robi. A to zdecydowanie nie za fajne uczucie
Wskazała mu miejsce przy swoim stoliku. Nie chciało jej się drzeć na cały bar, zwłąszcza że ludzie na nią już krzywo patrzyli.

Secorsha - 2013-05-28 20:46:58

Coś tam zabulgotał i podniósł łeb. Wory pod oczami miał, Najpierw przed siebie spojrzał, później dopiero w bok, lokalizując Lilkę. Gadzie oczyska między powiekami się ścisnęły, podczas kiedy całość powoli podnosiła się na dźwigni ramion. I tak usiadł, chwiejny jak podwaliny Imperium, dostojny jak dżedajskie skarpety suszące się na sznurku w łazience też dżedajskiej.
Zamrugał kilka razy.
- Nosz kuhrrwa, jak miałem dostać za... pięć kieliszków jak wypije w minute to szósty kuhrrwa za dahrrrmo, to się opłaca. Au... – za łeb sioę złapał. Bolało – wiadomo. A  proteza zimna – ulgę przynosiło.
- Pani da do tamtego stolika te dwa apapy, o ile się stolik nie rhozwali od tego bhrrzujstwa co se nakupiła. Ciekaw jestem skad ty tyle kasy masz? – Zapytał, kiedy już podszedł – trochę chwiejnie, ale całkiem żwawo – do stolika Lilki i nadal trzymając się za czoło, usiadł naprzeciwko. Po stole przetoczył spojrzeniem pełnym zdumienia.

Lilka - 2013-05-28 20:54:43

Obserwowała go z rozbawieniem bo wyglądał jak siedem nieszczęść po dodatkowej kolizji z krążownikiem Sithów. Czyli generalnie gorzej niż kupa banthy. Ale śmierdział pewnie podobnie. W międzyczasie zajadała się grzankami, które już co prawda ostygły, ale nadal były dobre.
- O tak okazja życia. A nie wyruchali w dupsko twojego truchła, gdy już się schlałeś jak świnia?
Wyszczerzyła ząbki w uśmiechu, zaś najbliżej siedzący niej ludzie syknęli cicho chcąc zwrócić jej uwagę na rynsztokowy język. W końcu to był bar mleczny a nie jakaś mordownia. Ale ich słowa w ogóle Lilki nie poruszały. Kiedyś to może by się przejęła, a teraz? Miała na to wyjebane.
- Burżujstwa? Ty pasożytniczo szczurzo gębo! A ja chciałam się z tobą podzielić owocami mojej ciężkiej pracy... skoro tak, to gap się i konaj z głodu
Prychnęła bojowo, ale to i tak była taka gra. Podzieli się z nim tym co ma, ale na razie chciała go trochę podrażnić. A po co? Dla uciechy własnej.

Secorsha - 2013-05-28 21:02:15

- Nie wkuhrrwiaj mnie bo mnie głowa boli – jęknął, gibając się na siedzisku. Oczy uciekały mu pod powieki. O to czy go nie wydymali to był pewien – dupy nie mył, więc nikt by się nie odważył.
- Ta... – przywoławszy oczy do porządku spojrzał na nią z ukosa przez stół.
- Po piehrrwsze phrrrimo to ty byś nigdy tyle nie zahrrobiła, po dhrrugie phrrimo nawet jakbyś zahrrobiła to byś nie kupiła tyle zahrrcia bo by ci było szkoda, po trzecie phrrimo to nie wiem. To pewnie siohrrka ci dała – fuknął przez nos. Sięgnął po tosta, wziął w palce, obejrzał, powąchał...
- Ja piehrrdole, rhepublikanski chleb z kahrrtonu, nie jedz tego bo się poshrrasz... Rhepublikański rzad wymyślił takie chujowe żahrrcie by się pozbyć niewygodnych obywateli niższych poziomów którzy nie płaca podatków. Wpiehrrrrdalajac to wspiehrrasz zdhrradziecki system!

Lilka - 2013-05-28 21:09:12

- Oj biedactwo, na pewno przestanę. Może troszkę maślanki?
Wskazała na kartonik stojący obok talerza z grzankami.
Chociaż jedno trzeba było Seco przyznać, nawet na kacu myślał w miarę logicznie i ją szybko rozpracował, co tylko skwitowała kwaśnym uśmiechem. By go cholera trafiła.
- Naprawiłam im sprzęt kuchenny. Żarcie dali mi w ramach zapłaty. To co, miało się zmarnować?
Wzruszyła ramionami i sięgnęła po kolejna grzankę. Faktycznie szkoda jej było wywalać kasę na tyle żarcia. Gdyby miała nadmiar gotówki, to by ją zainwestowała w nowe narzędzi, czy odświeżacze powietrza do warsztatu. Coś praktycznego a nie żarcie.
Po chwili spojrzała z ukosa na Seco, gdy ten zaczął wyrażać się niepochlebnie o jakości jedzenia. Sięgnęła wiec przez stół i wyrwała mu grzankę z łapy.
- Ty i ta twoja paranoja na tle kapitalizmu. Nie chcesz jeść, to kiś się w swojej zupce z alkoholu i łapy precz od mojego żarcia.

Secorsha - 2013-05-28 21:17:23

- O, pewnie po stypie im zostało – zauważył logicznie, choć logikę tez miał osobliwą. I trochę inny mechanizm działania na niego alkoholu. No i oczywiście wyższy próg bólu, to kaleeshianin. Sięgnął przez stół na maślankę i z  kamienną twarzą spojrzał na wizerunek uśmiechniętego nerfa.
- Odwieczny dylemat. Nie wypić i żeby mnie jebało aż do porzygu, woda zapijać i dalej będzie mdliło, czy wypić, ulgę poczuć, ale później shrraczka dupę rhozszadzi aż do łez...
Obudził się, kiedy mu grzankę przed nosem trzasnęła, wyrywając z metalowych palców. Bruzda miedzy oczami niewielka się zrobiła. Sam wstał, pochylił się i to samo – teraz jej wyrwał ta samą grzankę (kawałek w jej palcach został) i usiadł.
- Mnie już nic nie zaszkodzi bo i tak ciehrrpie, więc bohatehrrsko ocalę cię przed niechybnym rhozwolnieniem!

Lilka - 2013-05-28 21:27:59

- Po stypie? W barze mlecznym? Ty to chyba rozpuszczalnik wypiłeś... cała beczkę pewnie. I to w dzieciństwie. I dlatego masz taki burdel na strychu
Pokręciła jeszcze palcem przy głowie na wypadek gdyby nie zrozumiał o co jej chodzi. Kto wie co w jego pijackiej głowie teraz siedzi, skoro już do stypy doszedł.
- Noo... a wystarczyło tyle nie chlać i żołądek by się uratował. I dupsko też. A tak to do kibla po tobie nie wejdę. Całe szczęście, że jestem kobietą
Uśmiechnęła się złośliwie. I nagle wyrwał jej grzankę z palców - złodziej przeklęty! Prychnęła gniewnie, ale już nie walczyła o ten wymiętoszony kawałek chleba, tylko sobie wzięła nowy. Niech sobie je ten co zdobył.
- Oh ty mój rycerzu w lśniącej zbroi dla ubogich
Wskazała na jego protezę.
- Tylko nie wypij mi całej maślanki! Jeśli to zrobisz, to wepchnę ci widelec w oko i będziesz potrzebować kolejnej protezy

Secorsha - 2013-05-28 21:36:40

- Co ty tam wiesz – machnął maślanką, na szczęście jeszcze zamknięta.
- W cywilizowanych światach, takich jak moja piękna ojczyzna, stypy urządza się w takich miejscach by każdy przechodzący uczciwy obywatel mógł wstąpić i uczcić pamięć nieboszczyka. A ja nie mam sthrrrychu, dla twojego pełnego zhrrozumienia tylko kuhrrwa komóhrrkę mam nad sufitem!
I tak się okazało ze Seco przynajmniej jedną komórkę miał. Ale to i tak więcej niż bardzo wielu w okolicy.
- Co szczęście że jesteś kobietą, ze kobiety niby nie shrrają? – wzruszył ramionami i odkorkował maślankę. Niuchnął i napił się, co mu przynajmniej pysk na chwile zamknęło. Oblizywał się i pokazywał kły, jak czasem drapieżniki jedzące coś, do czego nie zostały stworzone.
- Nosz kuhrrrrde, odkupie ci przecież – rzucił miedzy łykami.
- Może będę miał phrrace, bo rhozmowę miałem

Lilka - 2013-05-28 21:46:56

- A tak, wielka i wspaniała Kalee! To czemu tam nie zostałeś, co?
Warknęła cicho. Czasem miała dość słuchania tego, jakim to szambem jest Coruscant a jak wspaniała jest jego ojczyzna. Powód tej niechęci był prosty. Może i to nie była piękna planeta a dolne poziomy śmierdziały i tonęły w mroku. To jednak to był jej dom i obrażać go nie da. Już kiedyś mu to wygarnęła.
- Srają, ale mamy własne, damskie kible, jakbyś nie zauważył. Więc ja sobie pójdę do damskiego a ty zostawisz kinder niespodziankę w męskim
Sięgnęła po kolejna grzankę, bo tamtą już zjadła w przerwie pomiędzy mówieniem. Miała zamiar to wszystko zjeść, lub też polec w próbie zjedzenia tych pozostałości po stypie, jak to Seco określił. On sam pewnie też będzie jej w tym pomagać. W ramach wolontariatu oczywiście.
- Tiaa... za miesiąc kiedy o tym zapomnę. Do śniadania mi coś zostaw
A na wzmiankę o pracy tylko spojrzała na niego badawczo.
- Jaka to praca?

Secorsha - 2013-05-28 21:57:42

Udawał ze pije łapczywie i bardzo mu to pomaga,a w rzeczywistości myślał nad jakaś odpowiedzą, żeby była odpowiednio propagandowa.
- Bo się żenić nie chciałem – odpowiedział w końcu, co z reszt było prawda. Między innymi.
- Jestem jeszcze zbyt młody i zbyt przystojny na to. – dodał z przekonaniem, robić przy tym jakaś dziwną minę, skwaśniała jak ta maślanka. Pani zza lady w  końcu mu tabletki przyniosła i napój energetyczny „pogromca” - tez często zamawiany na kaca. Seco popatrzył na to krytycznie.
- No dobhrra, shrać to mogę w kiblu ale lać w pomieszczeniu jak pies to się nie godzi. Z kolei za samo shrranie póltohrra khrredyta dać... – podrapał się za szpiczastym uchem, patrząc na Lilkę przez stół, jakby pytał co o tym myśli. Przyziemne problemy miał. Bardzo przyziemne.
Odstawił maślankę.
- Dobhrra, masz połowę, nawet throche więcej. I nienaplute – zapewnił. A honorowy był, więc na pewno nie naplute.
- Taka phrraca co się ludziom dupę zawhrraca – teraz się wyszczerzył już bardziej żywiołowo.  Zapomniano dodać ze wcześniej tabletki łyknął i zagryzł grzanką.
- Będę listonoszem kuhrrwa ich jebana w te i nazad mać!

Lilka - 2013-05-28 22:09:01

- Jasne, jasne, albo wykopali cię na zbity pysk bo dzieciaków za dużo narobiłeś i nie było jak ich utrzymywać
Skomentowała zgryźliwie. Jednak to wciąż były żarty, nie najwyższych lotów, to prawda, ale jak dla nich to pasowały. Lubiła Seco, czasem jej pomagał przy jakichś siłowych zadaniach czy przy transporcie większych rzeczy. W końcu pomogła mu ukraść ten aerowóz, czyż nie?
- I ty niby jesteś cywilizowany...
Przewróciła oczami. Co prawda zgadzała się z tym zdzierstwem w publicznych toaletach, ale zawsze jakoś udawało jej się omijać te niedogodności. Ale na ulicy to starała się nie załatwiać swoich potrzeb.
- Jeśli nie skisła to nie plułeś
Dokończyła jeść swoją grzankę i ostrożnie chwyciła za kartonik. Niby tak nieufnie powąchała go a potem "z odrazą" wypiła. A faktyczne to wierzyła, że nie napluł. Po prostu się droczyła.
- Ty i listonosz? Ty w ogóle znasz republikański system numeracji? Bo Kalee to to nie jest

Secorsha - 2013-05-28 22:13:52

Seco, choć bez wątpienia bardzo błękitnokrwisty był, to jako takiej roboty nie bał się i chętnie pomagał, trzeba było tylko znieść jego gadanie, a gadał dużo i bez sensu. Jeśli ktoś umiał to zaakceptować to było wszystko w porządku.
- Jestem cywilizowany – zapewnił z naciskiem. Po prostu kaleeshianska cywilizacja inaczej trochę wyglądała. Tam nie było kibli. Jak by się ktoś z rodu dowiedział ze Seco w stolicy płaci za sranie, to by go wygnali z rodziny!
- No tak, kuhrrwa, znam – odpowiedział, ale już nie z taką pewnością jak zawsze.
- tam na każdej kahrrtce jest napisany numerhh przecież

Lilka - 2013-05-28 22:26:10

Zmierzyła go wzrokiem, mrużąc przy tym złociste oczyska. Chwilę tak mu się przypatrywała po czym nagle jej twarz pojaśniała. Wzruszyła też niedbale ramionami.
- Skoro tak twierdzisz
I już, koniec dyskusji o kulturze i cywilizacji. Bo z tego zazwyczaj się wywiązuję kłótnie. Lilce wystarczało to, że już siostra ją często denerwowała.
- Ehh... ty się wiele nauczyć musisz. Tak, jest numer i go znaleźć musisz. Ale musisz wiedzieć co konkretne symbole oznaczają i gdzie szukać ich w mieście. Powiedzmy dostaniesz taki adres
Sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej pomiętą karteczkę z adresem. Położyła ją na stoliku przed Seco.
- I co, wiesz gdzie to jest?

Secorsha - 2013-05-28 22:31:49

Wziął kartkę i przyjrzał się jej, mrużąc oczy.
- Ja i tak będę miał wyznaczony rhewihrr... a to jest... kuhrrwa, to jest mi się wydaje jakieś zadupie gdzie listy nie dochodzą. Ale to trzeba szukać klatki numehrr o taki [i] – przejechał pazurem po jednym z ostatnich numerów.
[i]- I takiego mieszkania. Ale tam to skrzynki są, bo buhrżusjtwo mieszka

Lilka - 2013-05-29 21:01:01

- O! Coś wiesz
Wydała z siebie cichy i trochę prześmiewczy okrzyk zaskoczenia. Tak na prawdę dziwiłaby się, gdyby po tylu miesiącach mieszkania na Coruscant w ogóle nie rozgryzłby tego sytemu. On tylko na pierwszy rzut oka był skomplikowany i trudny. Trochę treningu i bez problemu można się orientować w mieście.
- Wiesz... trochę cię zasmucę, ale wątpię byś z listami biegał. Pocztą to głównie paczki się rozwozi, bardzo rzadko listy. Mamy holonet w końcu. Wiesz, takie coś co umożliwia rozmowę z każda osobą w Galaktyce i tak dalej
Kpiła sobie dalej. Ale z tymi listami i paczkami nie żartowała. Obecnie wysyłanie listów było mało ekonomiczne. Chyba tylko urzędy jeszcze to praktykują a tak to już nikt.

Secorsha - 2013-05-29 21:09:18

- tak, ale według mnie to jest głupie, zamiast napisać „Tu mieszka Juan Bolec co ma luźny stolec” to pisze tu tu... sto tysiąc trzydzieści chujem łamane przez dwadzieścia dwa -napił się swojego energetyka, po czym beknął, bo to tez jeden z jego sposobów na pozbywanie się kacowych toksyn.
- Oj, paczki to takie thrroche większe listy... A czasem listy są paczkami, bo jak baba kupuje majtki przez holo to je listem wysyłają. - tu nawet nie zauważył ze kpiła z niego, bo on z  holo za pan brat za bardzo nie był

Lilka - 2013-05-29 21:23:42

Lilka ostentacyjnie przewróciła oczami.
- No przecież na listach czy paczkach pisze się tak. No może nie tak... przykładowo gdybyś do mnie chciał wysłać paczkę to musisz wpisać "Lilith Russo, Kwadrant 29C/P812/S203/M32/Pi22/Mi3". Musi być podane imię i nazwisko, nie sam adres numeryczny
Zasada adresowania na Coruscant była prosta. Najpierw wpisywało się kwadrant miasta, potem poziom, następnie sektor oraz monadę. Ostatnie numery oznaczały piętro i numer mieszkania.
- No może też tak być. Chociaż ja tam wolę odbierać paczki z urzędu pocztowego, ostatnio rzadko bywam u siebie.

Secorsha - 2013-05-29 21:32:25

- Ale na twoich drzwiach gdzie ty mieszkasz nie ma imienia i nazwiska!  - zauważył twórczo. Ale nawet jakby było, to jeszcze trochę gorzej radził sobie z literami niż cyframi. Z cyframi musiał być zapoznany bo przecież uczciwie płacił za alkohol!
- Rhepublikanmce nie piszą sobie na drzwiach imienia i nazwiska bo zahrras by ktoś tam dopisał „to chuj”

Lilka - 2013-05-29 21:41:01

- Nie mam, bo mieszkam tam nielegalnie banthci łbie
Syknęła do niego, nachylając się przez stół, by nikt nie usłyszał. Co prawda podejrzewała, że i tak nikt by się tym nie przejął, ale lepiej dmuchać na zimne. Nielegalne zajmowanie jakichś pomieszczeń to nie jest coś, czym Lilka lubiła głośno się chwalić.
- No i masz odpowiedź, jednaj jesteśmy sprytni
Tym razem odpowiedziała mu przewrotnym uśmieszkiem. Co prawda niektórzy sobie doczepiali tabliczkę z imieniem i nazwiskiem, ale to nie było obowiązkowe.

Secorsha - 2013-05-29 21:44:37

- Nie jesteście sphrrytni tylko kultuhrrry nie macie. U nas na Kalee są tabliczki w miastach, w rhazie jakby ktoś był przejazdem i chciał się u rhodziny zatrzymać – na Coruscant to było nie do pomyślenia, ale na Kalee jak wieśniak przyjeżdżał do stolicy i musiał zostać parę dni to szedł na osiedle, przeszedł się po mieszkaniach, popatrzył po nazwach rodów,a  jak gdzie takie same jak jego, to się wpraszał, żeby nie powiedzieć ze wchodził jak do siebie. I to jest kultura!

Lilka - 2013-05-29 21:54:55

Wyprostowała się w swoim fotelu i spojrzała na Seco ponuro, wręcz złowieszczo. No i założyła ręce na piersi, co dało jej w sumie +5 do złowieszczości oraz specjalną umiejkę "zaraz zdzielę cię w łeb gazrurką".
- Gdybyś nie zauważył, to Coruscant osiągnęło poziom zabudowy porównywalny z Kalee jakieś... 30 000 lat temu. Teraz to nie zadziała. Ty sobie wyobrażasz taką sytuację - twoja rodzina wpada z niezapowiedzianą wizytą i chodzą od drzwi do drzwi szukając tabliczki Secorsha Gawila. Im na to życia braknie przecież!
Zirytowała się po raz kolejny jego wypowiedzią o braku kultury. Bo przecież i o niej mówi! No i co z tego, że sobie z niego kpiła cały czas? To było takie żartobliwe i przyjacielskie droczenie się. Poniekad.

Secorsha - 2013-05-29 22:05:41

Seco zas miał z racji rasy specjalną cechę o nazwie „moja racja jest mojsza” co łagodziło wpływy innych.
- A skąd ty wiesz co na Kalee jest, jak nigdy tam nie byłaś? U nas jest wysoka ahrrchitektura i admionisthrracja i jest zmysł budowlany i kuhrrwa wszystko jest u nas, I jak rhodzina do kogoś przyjedzie to zawsze ma gdzie spać a nie w hotelach, jakby wyklęci jacyś byli. Na Kalee to tylko hotel jest dla pozaświatowców i tam zło się szerzy, a w naszych miastach to miłość i tohrrrehrrancja i kuhrrwa my phrostactwa nienawidzimy – i rece na piersi zaplótł. To, co on gadał nie powinno się za bardzo do siebie brac. Lub nie czekać az zacznie rozkwitać i gazrurki użyć. Ale przez to można się narazić na kolejne epitety

Lilka - 2013-05-29 22:16:21

Te ich pogaduszki to akurat były z poziomu intelektualnego nastolatków, więc chyba dlatego w miarę dobrze się dogadywali. Jednak czasem i pośród przyjaciół głupie gadanie potrafi zirytować, nawet jeśli się wie, że ten typ tak ma.
- Hmm... przypomnę ci o istnieniu takiego cosia jak "Holonet". Poczytałam trochę o Kalee, bo zawsze tylko mówisz, że tam kultura jest i w ogóle cywilizacja. A to zabite dechami zadupie jest
O i zemsta. On jej przygadywał to ona jemu. Jednakże pewnie wkrótce odpuści, bo kłócić się nie chciała o takie brednie.

Secorsha - 2013-05-29 22:22:59

- Ten wasz cały holonet to jest jedna wielka rhepublikańska ściema, phrropaganda, byście myśleli ze Coruscant jest stolicą galaktyki i w ogóle jest taka zajebista, ze tu wszyscy przylatują kasę zahrrabiać. I właśnie tak chcą podstępem te chuje z senatu ściągnąć uczciwych obywateli z innych uczciwych i pięknych kuhrralnych światów jak na przykład Kalee... to znaczy inne są thrroche mniej kultuhrralne od Kalee ale też są... o czym to ja piehrrdoliłem? – podrapał się po głowie
- Aha! No to wymyślili sobie holonet w którhrrym zakłamują rzeczywistość, żeby oni przyjechali tu. – do Seco nie docierało, ze Kalee to zadupie. Tam chałupa z trzech desek na krzyż była większym luksusem niż tu monada

Lilka - 2013-05-29 22:36:56

Teraz to Lilka otworzyła usta. Po chwili je zamknęła. A potem znowu otworzyła. Normalnie jakby czytała jakieś popieprzone teorie spiskowe z holonetu. Teraz to już wiedziała, kto takie brednie wymyśla.
- Seco, wypij ty całą maślankę... i tabletki weź. Wyśpij się. Bo pierdolisz głupoty jak potrzaskany. Nie spadła na ciebie jakaś cegła w dzieciństwie?
Zapytała niby poważnie, ale tak na prawdę to jej się śmiać chciało i tylko siłą woli powstrzymywała się by nie parsknąć śmiechem. Jednakże kolejnej porcji prawd objawionych Secorshy Gawila to już nie zdrzierży i śmiać się będzie otwarcie. Bo nad tym płakać nie było sensu.

Secorsha - 2013-05-29 22:40:48

- U nas nie ma ce... – urwał. Prawie, ale miał refleks! Uśmiechnął się i sięgnął po maślankę
[i]-...częstych wypadków z cegłami spadającymi na łeb, ale kamieniem to nie rhaz dostałem od sąsiadów jakżesmy z  bhracmi na płocie wisieli[/i ] -pytanie po co wisieli – widać taka kultura kaleeshianska żeby wisieć. I zaglądać sąsiadom w okna.
Czy mówił poważnie czy nie – trudno dojść.

Lilka - 2013-05-29 22:52:45

- Tak myślałam
Odpowiedziała rozbawiona. Tak w ogóle to teraz jej przyszło do głowy małe pytanie... a raczej wizja. Rozmowy kwalifikacyjnej Secorshy. Jak ona w ogóle przebiegała? Bo jego nie dało się traktować poważnie, z tym uśmiechem wariata, gadką potrzaskanego i w ogóle. Ale swój wariacki urok miał.
- Ciekawe co wy na tym płacie robiliście, co? Podglądaliście sąsiadów?
W tym akurat to i Lilka miała doswiadczenie. Gdy się dało to podglądała wszystkich w dzieciństwie. Taka fajna zabawa.

Secorsha - 2013-05-30 14:08:22

- Jak to co – zdziwił się tym pytaniem naprawdę szczerze.
- Trzeba było zobaczyć co rhobią w rhazie jakby chcieli coś zhrrobić nam, skuhrrwysyny jebane. Ojciec kazał. Ale nawet jak by nie kazał to my sami już wiedzieliśmy – Seco wyszzerzył zęby jak ktoś kto nie widzi w tym „zwyczaju” nic dziwnego. W sensie w takim szpiegowaniu czy sąsiedzi aby nie ostrza na nas bagnetów. Jedno słowo: Kalee.
Nie mozna byc normalnym jak sie stamtąd pochodzi.

Lilka - 2013-05-31 20:12:47

Zaśmiała się cicho w odpowiedzi, wyobrażając sobie dwóch kaleeshów siedzących na płocie i podglądających sąsiadów, którzy akurat konstruowali domowej roboty bazookę, by nią później rozwalić stodołę sąsiadów, bo ich nerfy zjadły trawę z nie tego pastwiska co trzeba. Normalnie komediowy hit murowany.
- Najwyraźniej Kalee to nie planeta a stan umysłu
Rzuciła złośliwie gdy już troszkę się opanowała.

Secorsha - 2013-05-31 20:53:09

To najwyraźniej Seco odebrał jako komplement, bo pierś wypiał i zeby susząc szeroko się uśmiechnął
- Noooo!

Lilka - 2013-05-31 21:07:51

- Nooo
Odezwała się prześmiewczo a potem wróciła do swojego śniadania, które przez tą rozmowę już troszkę ostygło. Ale nadal było dobre - jak na standardy średnich poziomów. Mistrzostwo kuchni to to nie jest, ale ważne że w miarę świeże  smaczne.
- Dobra, to kiedy zaczynasz tą pracę? Bo przydałaby mi się mała pomoc przy przewiezieniu kilku rzeczy. Odpalę ci... powiedzmy 15%
Niestety brak aerowozu dawał jej się we znaki i najcięższych rzeczy nie mogła sama przewozić. Potrzebowała pomocy. I tutaj Secorsha bywał nieoceniony

Secorsha - 2013-05-31 21:10:56

- W śhrrode. Przyniosę ci paczkę, największą jaka będzie – błysnął zębami, zadowolony ze może coś zaproponować. Nie był chciwy ani zły, chciał zrobić prezent. Tylko nie za bardzo rozumiał republiki.
- Luz, przewiozę, tylko żeby nie rzygało – sięgnął po kilka plasterków jakiejś szynki czy czegoś.

Lilka - 2013-05-31 21:18:43

- Ok
Spojrzała na niego nieco krzywo, ale już nie skomentowała tego. Mogłaby w końcu tracić czas na wyjaśnieniach, że to będzie kradzież, ale i tak jej nie posłucha i skwituje to zwykłym "tu nie ma khultury, bo u nas na Kalee...". Popracuje to się sam  przekona na własnej skórze.
- Nie będzie, to stary holoemiter, dwie mikrofalówki i klimatyzacja. Naprawiałam na zlecenie. Dam ci potem znać kiedy i gdzie
Wróciła do zajadania się. W międzyczasie zerknęła na wiszący na ścianie hronmetr. Zmarszczyła czoło widząc która jest godzina.

Secorsha - 2013-05-31 21:22:57

- A, na zlecenie, a już się kuhrrwa wysthrrachałem ze się prpozephrrowadzasz – wyjasnił jak zawsze szczerze, i widać było po nim chwilowy niepokój który pojawił się i znikł. Jak plasterki szynki. Teraz sięgnął po ser i zamarł nagle.
- Ooooo... bebechy pozdhrrawiają... o nie... dopiehrro co kac jebać przestał już się shrraka szykuje. I widzisz tu gdzieś sphrrrawiedliwość? – tu należało dodać ze to wszystko wina senatu/jedi/ ustroju, ewentualnie osobiście kanclerza.

Lilka - 2013-05-31 21:30:39

Prychnęła cicho słysząc o przeprowadzce.
- Ani mi się śni. Siostra co chwilę mnie namawia bym z nią zamieszkała na stałe, ale wolę swoje mieszkanko. Za dużo pracy w nie włożyłam
Lilka nie miała zamiaru się nigdzie przenosić, bo co swoje to swoje. Nie lubiła mieszkać u kogoś kątem. Początkowo zawsze wszystko fajnie gra, ale potem zaczynają się narzekania. "zabieraj te narzędzia z mojego stołu" albo "znowu upaćkałaś wszystko smarem". Za dużo z tym problemów, zwłaszcza że Lilka była straszną bałaganiarą.
- O, o. Lepiej idź do kibla nim nas wszystkich potrujesz, ja chcę jeszcze żyć

Secorsha - 2013-05-31 21:40:55

- tez tak myślę, twoja chałupa jest fajna i nie po to tyle się męczyłem by do nawigacji wphrrowadzić, żebyś sie przephrrowadzała tehrraz[/i ] -każdy ma swoje spojrzenie na sytuacje.
[i]- Poza tym w tych takich wielkich mhrrowiskach to chujowo mieszkać. Za każda ścianą jakaś menda.

Skrzywił pysk, zacisnął zęby, i za chwile uśmiechnął się.
- Przeszło, piehrrwsza fala, ale dhrruga to już gorzej może być... – nie ma to jak szczera rozmowa o sraczce. Ale dla Seco chyba tabu nie było. Chociaz nie – było tabu i cenzura, ale to się dotyczyło tylko jego wspaniałej ojczyzny.

Lilka - 2013-05-31 21:55:28

- I kolejny powód by zostać
Podłapała szybko wypowiedź Seco. W sumie argumentów za pozostaniem na swoich śmieciach było sporo, ale Lizki nie przekonasz, ona wie swoje lepiej i koniec. A to był kolejny argument za własnym mieszkaniem.
- Menda taka jak ty?
Lilith uśmiechnęła się złośliwie po czym wpakowała sobie do ust sporą porcję chłodnej już jajecznicy. Ale rozmowa o sraczce po chwili odebrała jej apetyt.
- Ty wiesz co, idź do kibla, bo obrzydzasz mi jedzenie

Secorsha - 2013-05-31 22:06:04

- Ależ skad, ja nie mieszkam w mhrrowisku – zaprzeczył, jakby wyznacznikiem bycia mendą było mieszkanie w monadzie. Jednak patrząc na Seco – to chyba każdy by wolał mendę za sąsiada. Seco był całkiem sympatyczny i zabawny, ale jako sąsiad na pewno uciążliwy.
- Ojej, jaka się delikatna znalazła, dobhrra, ide... – wstał, odszedł, ale [po kilku krokach się zatrzymał i odwrócił ku Lilce.
- Ide do KIBLA SHRAĆ!  -oznajmił tak dobitnie, ze kilka osób w barze się na niego obejrzało. A on zrobił „Małysza”, zacisnął pieści i zaczął „pierdzieć” (tylko efekty dźwiękowe wykonywane ustami)

Lilka - 2013-05-31 22:17:04

- A gdzie? W termitierze?
Zapytała z przekąsem. Na Coruscant każdy mieszkał w większym bądź mniejszym mrowisku. Jednorodzinnych parterówek tutaj zwyczajnie nie było. Jedynie co to na ulicy mógł mieszkać lub w aerowozie.
- No. Jakbyś nie zauważył to jestem kobietą i jestem bardziej wrażliwa na smród niż ty
Dla podkreślenia wagi swoich słów wskazała na swoja twarz a potem na piersi. Bo moze Seco nie do końca rozróżniał płcie u ludzi.
Zaś gdy wstał to cicho odetchnęła z ulgą. Będzie mogła na spokojnie dokończyć śniadanie a potem pójść pozałatwiać sprawy. Ale oczywiście Seco nie byłby sobą gdyby z czymś nie wyskoczył
- Tylko uważaj, by kapitalistyczny kibel nie zeżarł ci dupy!

Secorsha - 2013-05-31 22:26:54

A nie, bo Seco mieszkał w garażu. A nawet garażem trudno to nazwać, po prostu ktoś pomysłowy dokleił budę do fundamentu monady,w  których i tak niektórzy sobie coś drążyli. Ten ktoś dolepił i na wojnę najwyraźniej musiał to opuścić. Teraz zajął to Seco. Ale  miał tam tak, ze lepiej nie wchodzić.
- Masz rhacje, to sie może stać, więc nashrram tutaj – wyszczerzył się wariacko i zaczął rozpinać pasek...

Lilka - 2013-05-31 22:30:45

Lilka tylko pokręciła głową, bo wiedziała co się zaraz stanie.
Podniósł się lament, ktoś wołał głośno właściciela, który zjawił się dosyć szybko i wrzasnął.
- Co się tutaj do cholery dzieje?!
No i zauważył stojącego po środku kaleesha rozpinającego rozporek. No to zaraz ruszył w jego kierunku by go wywalić z lokalu. A swe zamiary oznajmiał głośnymi krzykami "Wynocha!"

Secorsha - 2013-05-31 22:41:37

A ten się zaczął głośno śmiać jak debil i machać na boki, oznajmił, ze będzie srał, jednak z tendencją do wycofywania się. Jeszcze chwila „walki” i uciekł, tylko Lilce zdążył machnąć na pożegnanie.
Trzeba jednak uczulić właścicieli lokalu ze to był zły pomysł, bo najprawdopodobniej nasrane będzie pod drzwiami, jak nie dziś to przy okazji.

Lilka - 2013-05-31 22:45:22

To właściciel prędzej czy później domyśli się kto mu kloca pod drzwi podłożył. I wtedy seco już się tu nie pojawi.
Zaś Lilka w spokoju skończyła śniadanie, odniosła talerze do kuchni a potem udała się w tylko sobie wiadomym kierunku by pozałatwiać sprawy.

www.pedagossum.pun.pl www.narutoahinobi.pun.pl www.oferty.pun.pl www.agroekologia.pun.pl www.f.pun.pl