MOC - 2012-12-13 19:44:29

Mieszczący się w bogatszej dzielnicy średnich poziomów Coruscant klub Vortex należy do bardziej ekskluzywnych miejsc w okolicy. Znudzona młodzież może się tutaj bez problemu zabawić, nie martwiąc się o to, że zostaną zadźgani lub zgwałceni w toaletach. Mimo iż ten klub należy do Morrigan, to jednak nie uświadczy się tutaj narkotyków czy agitatorów gangów. To zwykły, legalny biznes, chociaż czasem zawierane są tutaj nie do końca legalne transakcje. Jest to siedziba durosjanina Thoruna, odpowiadającego za działalność finansową Sel-Makor. Spotkać się z nim mógł każdy, kto chciał otrzymać pożyczkę na rozkręcenie biznesu czy na poratowanie rodziny. Za swą działalność i generalnie łagodną naturę był on lubiany i szanowany w okolicy. Był lokalną szychą.

Co się tyczy samego klubu to zajmował on prawie cztery kondygnacje, połączone windami i schodami. Każdy poziom dostosowany był do określonej grupy ras, serwowano tam odpowiadające im drinki, puszczano odpowiednią muzykę. Generalnie każdy coś dla siebie znajdzie. Wszystko utrzymane było w dobrym stanie, wnętrza były urządzone zgodnie z najnowszymi trendami architektonicznymi i dekoracyjnymi. Porządku pilnowali oczywiście ludzie z Sel-Makor, jednak wszyscy nosili eleganckie garnitury a broń ukrywali pod marynarkami. Pełna kultura i spokój.


Opisy poszczególnych poziomów pojawią się w toku gry

Rhonun - 2012-12-13 19:53:10

Rhonun i Travis byli w nieco sporym szoku. Bo raz byli tam, a teraz są tu. Wiocha i ekskluzywny klub, trochę się od siebie różnią. Oglądali ten cały kompleks z dużą uwagą. Brali po uwagę, że coś im nie wyjdzie i będą musieli uciekać. Frontalne wejście było obstawione. Odpadało. Szukali tylnego, takiego, które może im ocalić dupska. Ruszyli w stronę wejścia. Rhonun zagadał do bramkarza:
- Cześć, my do Thoruna.
Nie miał zamiaru zdradzać szczegółów przybycia, bo chyba były oczywiste. Starali się zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie. Nie mogli sobie pozwolić na jakąkolwiek podejrzliwość ze strony ochrony. Musieli być incognito. Jeden fałszywy ruch i mogli skończyć w jakimś rynsztoku. Nie mieli zamiaru oddawać broni, jeżeli zaszłaby taka potrzeba. W takiej sytuacji, Rhonun i Travis musieliby użyć mocy, aby wybić im to z głowy.

MOC - 2012-12-13 20:02:03

Tylnego wyjścia nie było, a przynajmniej nie było widoczne dla osób postronnych. Po dłuższych oględzinach pewnie by je znaleźli, ale to by zwróciło uwagę ochrony i z planów byłyby nici. Przy głónym wejściu zaś stało trzech dorodnych ochroniarzy w mundurach. Pierwszy z nich był człowiekiem i wyglądał całkiem przystępnie. Uśmiechał się, rozmawiał z gośćmi i tak dalej. Drugi z nich, twi'lek przeprowadzał skany nowo przybyłych: szukał broni. Trzeci ochroniarz zaś robił największe wrażenie, był to bowiem masywny przedstawiciel rasy besalisk. Co prawda miał na sobie skrojony na miarę garnitur, jednak i tak robił spore wrażenie. Jego rola była prosta do odgadnięcia, zajmował się wszelkimi problemami jakie wynikną w czasie oględzin.
W końcu przyszła kolej Rhonuna i Travisa. Nie wzbudzali początkowo podejrzeń, więc pierwszy ochroniarz niczego nie przeczuwał.
- W porządku, jednak musimy was przeskanować tak na wszelki wypadek. Na teren kluby nie można wnosić broni, rozumiecie kwestie bezpieczeństwa. Scotsh przeskanuj ich, dobrze?
Twi'lek kiwnął głową i już zbliżał się do nowo przybyłych ze swoją sondą.

Rhonun - 2012-12-13 20:48:45

Rhonun wiedział, że do tego dojdzie prędzej, czy później. Postanowił w takiej sytuacji mocą, zabrać miecz Travisa i schować go razem ze swoim w rękawie prawej ręki. Miał on bowiem plan, jak przechytrzyć i ochroniarza i sondę. Wiedział, że zacznie piszczeć gdy odkryje coś metalowego. Trzymał on więc dwa miecze świetlne mocą w prawym rękawie, aby nie spadły. Umiał się wywinąć, gdy zaczęłoby piszczeć. Nie dawali po sobie poznać, że coś kombinują. Zdawało się, jakby nie robili tego pierwszy raz. Oboje podnieśli ręce i zaczęli się rozglądać. Niepozornie i niewinnie. Myśleli, że zachowanie stoickiego spokoju przyniesie im sukces.
*w trakcie przeszukiwania*
- Myśli pan, że w okolicy znajdę jakiś sklep z technologiką? Chodzi mi o prezent, komputer. Dla córeczki. *uśmiechnął się*

MOC - 2012-12-13 20:57:57

Ochroniarze początkowo niczego nie zauważyli a twi'lek spokojnie przystąpił do sprawdzania ich sondą, począwszy od Travisa. Trwało to dosyć szybko, bo sprzęt był całkiem dobrej jakości, podobny był używany w budynkach rządowych.
- Dobra jesteś czysty, możesz wejść. Teraz twój przyjaciel
No i rozpoczęli kolejny skan, który od razu wyłapał metalową protezę, co zaalarmowało pozostałych. Olbrzymi besalisk stojący przy drzwiach drgnął i przybrał groźną minę, a człowiek któy akurat rozmawiał z jakimiś dwiema kobietami zerknął na swego partnera.
- Proteza, tak? Cóż, zrobimy to w sposób tradycyjny. Proszę wyciągnąć rękę, to potrwa tylko chwilę, muszę sprawdzić czy w środku nie przechowuje pan broni. Mieliśmy kilka takich paskudnych incydentów.
Niezrażony twi'lek wysłał sondę do badania następnych klientów, on sam zaś zbliżył się do Rhonuna, by przeprowadzić osobistą inspekcję. Sztuczka, którą użyli wcześniej już raczej się nie uda, wiec rękojeści zostaną szybko odkryte.

Rhonun - 2012-12-13 21:13:21

W takich chwilach przydaje się troszeczkę pokombiniwać. Rhonun jakby nigdy nic przyciągnął się i w trakcie szybkiej gimnastki, przełożył mocą miecze do swojego pasa w płaszczu. Miał nadzieję, że nikt tego ne zauważy.
- Aaa, ścierpły mi ręce.
Szybko podał rękę z protezą i utrzymywał miecze mocą przy pasie. Nie panikował i daj sobie pogrzebać. W końcu to nic złego. Oni wykonują tylko swoją robotę. Cathar nie miał w planach dziś "przeszkadzania ochroniarzom klubu". Nie odzywał się w trakcie przeszukiwania, ale pokazywał, że troszeczkę mu się śpieszy. Tu tupnął nóżką, tam odchrząknął.

MOC - 2012-12-13 21:19:26

Niestety tym razem było to zbyt widoczne dla ochroniarzy i od razu wszyscy trzej stali się bardzo nerwowi.
- Hej cwaniaczku, nie z nami takie numery. Albo oddajesz broń i spokojnie dajesz się przeszukać albo pryskaj stąd. Nikt tu nie chce kłopotów
Warknął twi'lek do cathara a potem zrobił krok w tył. Stojący z nim besalisk podszedł bliżej, groźnie napinając ramiona, by wesprzeć kolegę. Generalnie sytuacja troszeczkę się zaogniła i Rhonun miał trzy wyjścia: oddać rękojeści, po prostu odejść lub wyrąbać sobie drogę do durosa, co jednak zaalarmuje wszystkich w klubie i nie tylko. Zostawienie takiego bałaganu z pewnością przyciągnie uwagę Zakonu Jedi oraz CSB. A tego z pewnością żaden z nich nie chciał, bo wtedy ich plany znacząco się zmienią: z krucjaty na ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości.

Rhonun - 2012-12-13 21:57:39

Rhonun poddenerwowany musiał coś z siebie wyksztusić.
- Panowie mnie teraz posłuchają bardzo uważnie. Jestem jedi. *szepnął* Mam tu ważna misję od zakonu. *odkrył płaszcz* Widzicie? Miecze świetlne. Jako wyższy rangą grzecznie proszę o pozwolenie na wejście.
Cathar popatrzył się na Travisa i dał mu znak ręką, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Nie chcę was straszyć panowie, ale jak lecimy już w otwarte karty, to powiem. Gdybym chciał kłopotów, to poprostu wyciągnął bym miecz i wszyscy dobrze wiedzą, jak by się to skończyło. Jestem kulturalny, bo równie dobrze, mógłbym wejść przez szyb wentylacyjny, albo przez dziurę w dachu. Sami widzicie, że chcę to załatwić spokojnie i rozstać się w miłej atmosferze.
Kończąc, mrógnął do pierwszego ochroniarza.

MOC - 2012-12-14 11:16:06

Przemowa cathara na chwilę wstrzymała ochroniarzy. No tak, zawsze gdy pojawiaja się komplikacje to w to musi być zaangażowany jakiś Jedi. Typowe.
- {Zasrani Jedi wszędzie wpychają swoje nosy... Harl co robimy?
- Połącz się z Thorunem, niech sam zdecyduje.
- A co z nimi?
- Przytrzymaj ich póki nie będziemy mieli odpowiedzi. Ale na Jedi mi nie wyglądają obdartusy. Oficjalne interesy Zakonu załatwia się w oficjalnych szatach. Ci coś kombinują...
- Skąd wiesz?
- Widziałem holofilm instruktażowy baranie. Wszędzie puszczali by ludzie mogli odróżnić prawdziwych Jedi od oszustów czy Sithów. Zajmij ich czymś}

Ochroniarze rozmawiali w huttyjskim, który w tych okolicach był mało popularny, więc mogli bez przeszkód komunikować się ze sobą tak, by nikt nie wiedziało czym mówi. Pomysł Rhonuna był niezły i od tego powinien przede wszystkim zacząć całe przedstawienie. Teraz pojawiały się pytania, czemu wcześniej się ukrywał, skoro przysłał go Zakon. Fakt, zbyt wiele osób ich tutaj nie lubiło, ale też nikt nie był głupi by atakować Jedi.
- Wybaczcie mi panowie, za chwilę rozwiążemy tą sprawę. Musimy zapytać się szefa o to czy możecie wnieść miecze na teren klubu
To twi'lek rozmawiał z Rhonunem i Travisem, podczas gdy człowiek nawiązał z kimś łączność i szybko się z tą osobą konsultował. W końcu wrócił.
- Broń zostaje, jeśli nie macie w planach żadnej draki to możecie zostawić ją pod naszą opieką. Nikt was nie okradnie, nie chcemy popadać w konflikt z Zakonem
To była prawda, nikt tu nie chciał zadzierać z Zakonem. Ale zasad klubu nie złamią, a Jedi podobno mieli przestrzegać prawa

Rhonun - 2012-12-14 14:10:29

Rhonu nie chętnie, ale po namyśle w końcu się zdecydował i oddał ochroniarzom broń. Mieli bowiem innego asa w rękawie. A mianowicie moc. Nią też mogli zmusić Thoruna do gadania. Bez zbędnych słów, podał im oba miecze i ruszył w stronę wejścia. Dodał tylko jedno:
- To nie potrwa długo i nie bawcie się nimi. Ostatni gość jakiemu dałem miecz do potrzymania, wyciął mi dziurę w statku. Rozumiecie już moją nieufność.
Wchodząc do środka, przyjrzał się swoim szatom. Chyba powinniśmy zmienić stroje *pomyślał*

MOC - 2012-12-15 13:32:37

Był to słuszny wybór. Twi'lek przejął broń Jedi a potem odniósł ją do specjalnego schowka. Raczej nikt jej tutaj nie ukradnie bo interes był legalny, więc pilnowano wszystkich przepisów.
Do cathara podszedł Harl, człowiek który przedtem konsultował się z kimś z centrali. Nie wyglądał na zbyt zachwyconego tym wszystkim, ale musiał słuchać rozkazów. Ponownie przeskanował Rhonuna, tak na wszelki wypadek a gdy już sonda potwierdziła brak broni, to wraz z Travisem został wpuszczony do klubu.
Wejście przypominało tunel długi na pięć metrów. Na ścianach zawieszono holoekrany, które wyświetlały zdjęcia bawiących się klientów. Część z tych ujęć była pozowana, inne nie. Ale generalnie wszyscy wyglądali na zadowolonych. W tle leciała muzyka puszczana na jednej z sal, jakaś popularna piosenkarka śpiewała swoje hity, zapewne Rhonun gdzieś to kiedyś słyszał.
Przy wyjściu z tunelu czekał na nich droid protokolarny o złocistej powłoce.
- Witam serdecznie. Mam zaprowadzić panów do gabinetu pana Thoruna. Proszę za mną
Protokolant otworzył grodzie i wyszedł na wewnętrzny korytarz. Okrążał on główną salę przeznaczoną dla istot humanoidalnych. Przez olbrzymie okna można było obserwować jak ludzie bawią się na sali poniżej. Droid jednak ruszył w prawo, kierując się do szeregu turbowind, przy których stali przedstawiciele różnych ras. Każdy chciał dostać się na swój poziom. Tylko jedne drzwi nie były zajmowane przez nikogo, to właśnie przez nie przeszła cała trójka. A gdy już wszyscy byli w środku, to drzwi się zamknęli a oni ruszyli szybko w górę. Podróż ta trwała tylko kilka sekund, nim kapsuła windy się otworzyła ponownie. Droid wyszedł na kolejny korytarz, biegnący prosto do wielkich ozdobnych drzwi. Po bokach pod ścianami ustawiono wygodne sofy, obok nich stały kolumienki, na szczycie których stały albo donice z egzotycznymi roślinami albo popiersia jakichś znanych osób. na ścianach wisiały obrazy, z pewnością dosyć drogie. Osoby znające się na sztuce z pewnością dostrzegą wiele ciekawych elementów wystroju tego wnętrza, ale Travisa i Rhonuna z pewnością interesowały tylko masywne, drewniane drzwi. Z pewnością bardzo drogie.

Rhonun - 2012-12-15 14:07:14

Rhonun i Travis byli jednocześnie ciekawi i niecierpliwi. Nie wiedzieli, czy w środku jest ochrona, kamery i tym podobne.
- Ile musimy czekać droidzie.
Wypowiadając te słowa, usiadł na jednej z sof i zaczął się rozglądać. Patrzał na wszystkie ozdoby, a w szczególności na drzwi. Drzwi, które były ich przepustką do odnalezienia Morrigan. Musieli wydusić z jej pachołka, jak najwięcej informacji. Gdzie jest jej kryjówka, co robi wieczorami, gdzie je, gdzie sypia. Musieli to wszystko wiedzieć. Bez takich informacji mogliby sobie tylko "gdybać" i domyślać się. Tak wielka szycha jak ona, na pewno nie oszczędza na ochronie. Mieli także pewne podejrzenia, że mogła sobie wynająć armię do ochrony jej tyłka. Ale oni musieli skupić się na tym co dzieje się tu i teraz. Nie mogli sobie pozwolić na żadne rozproszenie ze strony otoczenia. Przed wejściem postanowili się wyciszyć poprzez krótką medytację. Miała ona im przynieść ukojenie i pomyślne wykonanie misji. Nie ukrywają, która była samobójcza.

MOC - 2012-12-15 14:24:06

Czekali tylko parę minut aż w końcu mogli wejść. Droid poinformował ich o tym a gdy podeszli to otworzył drzwi, ale nie wszedł do środka.
Gabinet urządzony był w podobnym stylu co korytarz, elegancko i nieco staroświecko. Przy ścianach stały rzeźbione, marmurowe kolumny, pomiędzy nimi zaś znajdowały się wygodne, skórzane sofy oraz meble wykonane z drogiego gatunku drewna. Na półkach stały holoksiążki stylizowane na stare, papierowe egzemplarze. To pomieszczenie było eleganckie, nieco przytłaczające, z pewnością nie przytulne.
Na przeciwko drzwi zaś stało duże, masywne drewniane biurko a przed nim dwa wygodne fotele. Zaś za biurkiem ktoś siedział na obrotowym skózanym krześle, zwrócony plecami do nich, więc nie było widać kto to jest. Ta osoba wpatrywała się w zawieszone na ścianie olbrzymie holoekrany, ukazujące nie tylko widok na klub, ale także aktualne wiadomości z Coruscant i Galaktyki.
- ... trwa antyzakonny protest przed budynkiem Senatu. Coruscańśkie Służby Bezpieczeństwa zapewniają, że demonstracja ta nie wymknie się spod kontroli...
- ... trwa śledztwo w sprawie zestrzelenia cywilnego frachtowca, który naruszył przestrzeń powietrzną centrali SIS. Główny rzecznik agencji zwołał konferencję na której...
- ... Perła Kalmaru wyruszyła w swój pierwszy turystyczny lot po światach Republiki. Przedstawiciele linii InterGalactic twierdzą, że to najbardziej luksusowy...
- ... sytuacja na giełdzie ustabilizowała się po wczorajszych doniesieniach o spadku produkcji w zakładach Corellian Engineering Corporation. Dyrektor generalny zapewnia, że...

Travis i Rhonun mogli wejść do środka. W pomieszczeniu nie było żadnych służ ochrony, ale zdecydowanie ktoś siedział za biurkiem na tym krześle.

Rhonun - 2012-12-15 14:39:26

Oboje weszli i zamknęli za sobą drzwi. Travis użył mocy i po cichu zastawił wyjście kanapą i rzeźbą. Skorzystali z okazji, gdy osobnik ich nie widział. Rhonun poszedł bliżej biurka, a Travis został przy drzwiach zawalonych gratami. Cathar poruszał się z kocią gracją, tak aby zbliżyć się jak najbliżej niezauważony. Stanął przed biurkiem. Porozglądał się po pokoju i zwrócił się do Thoruna, o ile to on tam siedział:
- Witaj, nie zajmiemy ci dużo czasu.
Po czym Rhonun użył mocy i rzucił krzesłem (razem z osobą na nim siedzącą) w ścianę, na której znajdywały się holoksiążki. Potem cisnął nim w ziemie, a następnie podrzucił go i rzucił na biurko z takim impetem, że złamał je na pół. Podszedł bliżej, zrzucił krzesło i przyjrzał mu się bliżej podnosząc go za fraki w góre.

MOC - 2012-12-15 14:50:24

Problem w tym, że gdy Rhonun chciał użyć Mocy na krześle, to natrafił na silną barierę, następnie coś odepchnęło go aż na sofę, którą zastawił drzwi. Krzesło zaś powoli się odwróciło, ale dwójka przybyszów nie zobaczyła niebieskoskórego durosa, a czerwonoskórą kobietę, z dziwnie świecącymi niebieskimi oczyma. Na sobie miała prostą, czarną, skórzaną kurtkę a pod spodem miała prostą, białą bluzkę.
- Czy tak się traktuje gospodarza? Atakując go znienacka? To nie ładnie. Bardzo nieładnie. Ktoś was będzie musiał nauczyć gościnności. A teraz [b]siadajcie[/i]
To nie była prośba a rozkaz i obaj poczują może nie silny przymus do tego, bo w końcu byli istotami wytrenowanymi w pewnym stopniu w arkanach Mocy, to jednak coś kazało im zrobić to czego żądała od nich ta kobieta.
- Byliście bardzo ciekawi mojej osoby, więc proszę bardzo... oto jestem. I proszę, załatwmy to w sposób cywilizowany, ten dywan kosztował fortunę, a zmycie krwi kosztuje.
Morrigan, bo to ona była, w ogóle nie wydawała się przerażona tym, że dwójka mocowłądnych czyha na jej życie. Właściwie była bardzo rozluźniona.

Rhonun - 2012-12-15 15:05:01

- Kim ty ulicha jesteś i skąd nauczyłaś się używać mocy ?!
Zapytał rozgniewany cathar, z powodu swojej bezradności w tej sytuacji. Nie wiedział, czy może użyć mocy, bo może zostać za to ukarany, a ona miała w zanadrzu jakąś barierę. Postanowił siedzieć i tylko słuchać, co do powiedzenia ma Marrigan. Travis zaś nie był tak spokojny i opanowany jak Rhonun.
- Ty dziwko, suko. Ja cie zabiję ! Odetnę ci głowę i wyrzucę na drugi koniec galaktyki ! Pozabijam wszystkich, którzy z tobą współpracują !
Rhonun wiedział już, że nie będzie łatwo i że musi nakopać Travisowi do duksa. Jeżeli w ogóle wyjdą z tego cało.

MOC - 2012-12-15 15:20:10

- Tajemnica.
Odparła z uśmiechem Morrigan, więc nie zamierzała się w żaden sposób zdradzać z tym. Poza tym w Galaktyce istniało wiele różnych organizacji kontemplujących Moc, Jedi i Sithowie nie mieli wyłączności, chociaż byli najpotężniejsi.
Kobieta skupiała swą uwagę na catharze, który wyglądał na bardziej rozsądnego, zaś jego towarzysz to cóż... ewidentny i niewychowany półgłówek.
- Zamilcz
Nakazała Travisowi a w jej głosie przebrzmiewały bardzo groźne nuty, chociaż nie podnosiła głosu. Nieszczęsny człowiek zaś stracił swój głos i nie mógł już nic mówić. Morrigan ewidentnie była potężna, chociaż używała pewnych wspomagaczy. W pokoju porozmieszczane miała różne artefakty wspomagające ją cały czas. Rhonun i Trafis nie byli aż tak dobrze wyszkoleni by to wyczuć.
- Możemy to załatwić na dwa sposoby. Jak istoty kulturalne, przy biurku i przy szklaneczce czegoś mocniejszego... lub też jeśli chcecie walczyć, to oczywiście możemy to zrobić. Ale zapłacicie mi za wszystkie wyrządzone szkody. Bardzo BOLEŚNIE, rozumiemy się? Wasz wybór?
Ton jej głosu nadal był twardy i surowy a sposób w jaki na nich patrzyła przyprawiał o gęsią skórkę. Bo jej oczy nie były ludzkie, bardziej przypominały owadzie.

Rhonun - 2012-12-15 15:54:39

Rhonun pomyślał przez chwilę, jaki mogłyby być skutki walki tu i teraz. Widział to w czarnych barwach. Nie miał zamiaru umierać teraz. Może później, ale nie teraz. Jego natura wołała; "Bierz miecz i walcz", a to czego zdążył nauczyć go jego mistrz przed śmiercią, to rozważnej oceny sytuacji. Wiedział, że nawet, jeżeli dostaliby miecze, to mieli marne szanse na to, aby wyjść z tego w jednym kawałku. Po długim i widocznym myśleniu, cathar zadecydował za ich obydwu.
- Oboje wiemy, że rozlew krwi jest barbarzyńskim geste. A poza tym, nie miałbym forsy, aby kupić nowy dywan *powiedział żartobliwe*. A więc polewaj.
Wypowiedziawszy te słowa, miał wielką nadzieję, że nie uraził w żaden sposób Marriga. W w końcu teraz to ona dyktowała warunki i musieli zagrać na jej zasadach. Tak jak im zagra.

MOC - 2012-12-15 16:11:37

Szanse na opuszczenie tego miejsca w jednym kawałku po ewentualnej walce były minimalne. Nawet jeśli by ją zabili, to wkrótce staliby się poszukiwanymi osobami nr 1. I ostatecznie zginęliby po długich, długich torturach. A taka perspektywa nie spodoba się z pewnością nikomu.
- Rozsądny ruch. Siadajcie na fotelach.
Wskazała im miejsca a ton jej głosu był już łagodniejszy, bardziej nastawiony na swobodniejszą konwersację, jednak na słowa "polewaj" zareagowała nieco gniewnie, chociaż oni tego z pewnością nie poznają. Mimo, że wyglądała jak człowiek to nim nie była, miała inną mimikę twarzy, inaczej gestykulowała. I te oczy...
Póki co jednak wyciągnęła spod biurka trzy spore, kryształowe szklanice i położyła je na blacie biurka. Następnie wyciągnęła butelkę bardzo dobrej i drogiej whiskey, którą następnie rozlała wszystkim. Nie za dużo, tak na ok 1/3 pojemności. Butelkę odstawiła na bok a dwie szklanki przesunęła w stronę Rhonuna i Travisa, sama zaś wzięła trzecią.
- A więc panowie... jeśli na prawdę chceci mi w jakikolwiek sposób zaszkodzić, to powinniście robić to dużo bardziej ostrożnie. Wypytywanie ludzi na ulicy czy w kantynach jest... powiedzmy sobie szczerze, kretynizmem. Bo jeśli nie zdążyliście zauważyć, to znajdujemy się na terytorium należącym do mnie. A ja mam taką małą obsesję a mianowicie lubię wiedzieć co się dzieje na moich ulicach.
Jej przemowa częściowo tłumaczyła fakt, czemu ona tutaj jest, a nie jej księgowy. Chociaż zgodnie z prawidłami logiki, powinna zastawić tutaj pułapkę, zabić ich czy coś, a nie sama tu przychodzić.
- Ciekawi mnie jedna sprawa... żaden z was nie jest ani Jedi ani Sithem. Nie macie tutaj żadnego oficjalnego interesu... a więc jak, pracujecie dla któregoś z moich wrogów? Nie wydaje mi się, prawda? Kim jesteście i czego chcecie?
Morrigan zrobiła łyk whiskey, nie spuszczając wzroku z dwóch niedoszłych zamachowców.

Rhonun - 2012-12-15 16:24:29

Rhonun wziął whisky i wypił na raz. Potrząsnął głową szybko i donośnie (jak po wypiciu wódki). Dawno nie pił alkoholu, a na pewno nie tak dobrego. Odstawił szklanice i zaczął;
- Koś na Dantooin powiedział nam, że musimy lecieć na Couruscant i tam zająć się pewną osobą. Tobą mianowicie. Uważał, że jeżeli umiemy posługiwać się mieczami świetlnymi i umiemy używać mocy, a nie jesteś my ani Jedi, ani Sithami, to możemy coś zadziałać. Wiele osób cie nienawidzi, ale sam nie wiem dlaczego. Opowiadają różne historie, jak to jesteś zła, okrutna, bezduszna, ale ja coś wyczuwam. Nie jestem pewien co, ale to coś nie jest złe. Może bardziej zagubione i osamotnione.
Po długiej wypowiedzi, zamyślił się nad słowami, które przed chwilą wyleciały z jego ust. Już sam nie wiedział, jak postrzegać tę sytuację. Jeżeli byłaby tak bezdusznie bezlitosna, to nawet nie rozmawiałaby z nimi. Nie wiedział już sam co się dzieje w okół niego. Zdawało mu się, że to jest sen, z którego zaraz się obudzi.

MOC - 2012-12-15 16:50:52

Cóż, skoro wypił od razu całą porcję to szybko nie dostanie dodatkowej. Whiskey się smakuje a nie pije jak przeciętną wódkę. Cóż, najwyraźniej wybrała zły gatunek alkoholu dla nich. Subtelność nie jest ich zaletą.
A gdy Rhonun zaczął opowiadać o tym jaka to ona jest zła i okrutna to roześmiała się szczerze i głośno. Ubawiło ją to i nie dlatego, że mijało się to z prawdą, ale dlatego że to była cholerna racja.
- Ten ktoś miał rację, jestem zła, bezduszna, okrutna... ale dla moich wrogów. A ten, kto was na mnie nasłał musiał kiedyś nadepnąć mi na odcisk. Takie osoby z reguły źle kończą... bardzo źle
Mówiła bardzo spokojnie, zupełnie jakby rozmawiali o pogodzie a nie o zabijaniu ludzi. Dla niej życie ludzkie nie miało zbyt wielkiego znaczenia, bo w życiu kierowała się jedną zasadą "Dbaj tylko o własne interesy". A skoro wymagało to zabicia jakieś osoby to bez wahania to robiła. Czasem jednak wynikało z tego coś dobrego.
- Powinniście zrobić lepszy wywiad, nim zabraliście się do "roboty". Tutaj nienawidzą mnie tylko ci, którym weszłam w drogę, przeszkodziłam w interesach albo po prostu przejęłam czyjeś terytorium. A zwykli ludzie? Cieszą się, że na ulicach nikt do nich strzelać nie będzie, bo moi ludzie pilnują porządku. A że muszą za to płacić... nazwijmy to podatek, to z tym się pogodzili. Płacą za to i to dostają, proste
Morrigan była rozsądną osobą. Dbała o mieszkańców, bo dzięki temu miała z nimi spokój, fundowała stypendia, bo wtedy mogła tych zdolniejszych zatrudnić albo w swoich legalnych firmach, albo w tych mniej legalnych. Wspierała ludzi sztuki, bo jako ich menadżerka z czasem na tym zyskiwała. Z każdej działalności czerpała jakieś profity, prędzej czy później. A przy okazji pomagała innym, nie przeszkadzało jej to.
Czy była zagubioną osobą? Raczej nie, bo widziała przed sobą cel i dążyła do niego. Czy osamotnioną? Trudno powiedzieć.

Rhonun - 2012-12-15 17:09:16

- No nie wiem. Ale co teraz ? Co się z nami stanie ? Tak po prostu nas wypuścisz, czy na pożegnanie wbijesz nam nóż w plecy ? Nie znam cie, ani ty mnie. Nic nie jesteś my sobie winni. Odejdziemy więc, jeśli pozwolisz.
Rhonun w końcu odważył się powiedzieć, to co chodziło mu po głowie przez dłuższy czas. Miał nadzieję, że rozstaną się na dobrych układach. Nie chciał robić zadymy. Starał się opanować sytuację i nie dać się ponieść emocją. Travis był jednak odmiennego zadania. Ciągle powtarzał mi poprzez telepatię *Zabijmy ją, jest sama. Nie ucieknie nam*. Rhonun nie posiał tej sztuki i nie mógł mu powiedzieć, żeby się przymknął. A tak na głos, w towarzystwie. No nie wypada. I wzięłaby go za jakiegoś czuba i wariata. Starał się pokazać, że nie jest tym, kim stał się od czasu rozstania z mistrzem. Zagubionym kociakiem, szukającym celu w życiu.

MOC - 2012-12-15 17:39:46

Morrigan spokojnie popijała swoją whiskey, nim odpowiedziała na pytanie Rhonuna. Rozważała pewne sprawy w głowie, oczywiście dotyczące siedzącej przed nią dwójki.
- Możemy to rozwiązać na trzy sposoby. Odejdziecie stąd w spokoju a ja wam nic nie zrobię. No i nie możecie mi wejść znowu w drogę, bo inaczej was zabiję. No i musicie mi jakoś zrekompensować zabicie tego dzieciaka, który przyszedł po haracz do tej nory Harvina. Jak chyba słyszeliście, pewnych nie puszczam płazem
Gdyby nie byli mocowładni to by ich zabiła od razu, tak dla przykładu. A skąd wiedziała o tym wszystkim? Cóż, w końcu zabrak pracował dla niej... a nikt nie chce tracić ciepłej posadki by chronić tyłki jakichś nieznajomych dzieciaków.
[i]- Drugie wyjście... dalej próbujecie mi zaszkodzić. Wtedy obaj umrzecie w męczarniach... a uwierzcie mi, mam kilku ludzi, którzy wiedzą jak sprawiać ból nie zabijając danej osoby.
Uśmiechnęła się, ale nie było w tym ani krztyny wesołości czy szczerości. To był grymas z gatunku tych na prawdę złośliwych i cynicznych. To yło ostrzeżenie skierowane głównie do Travisa.
[i]- I trzecie wyjście. Pracujcie dla mnie,  z pewnością znajdzie się jakieś zastosowanie dla osób o waszych talentach. Zarobicie nieźle, będziecie mieć jakiś cel w życiu, zamiast miotania się po okolicy. Może nawet komuś pomożecie. Odpowiedzi nie oczekuję teraz

Rhonun - 2012-12-15 19:20:40

Oboje nie mogli uwierzyć, w to co właśnie powiedziała Marrigan. Dała im wybór. Travis był bardzo zaniepokojony miną, którą wykonał Rhonun w trakcie proponowania pracy u niej. *Mówił do cathara w myślach* Zgódź się na prace u niej. Mam pewien plan, który zrealizujemy tylko przy jej boku. Rhonun usłyszawszy to, zastanowił się głęboko.
- Wchodzimy w to. Nie będę owijać w bawełnę. Dajesz nam szanse, jaką zwykli ludzie nie często mają okazję usłyszeć w swoim życiu. Dajesz nam cel. Nowe doświadczenia.
Rhonun wiedział, że Travis coś wykombinował. Coś okropnego. I nie obejdzie się bez bólu. Cathar zabrał szklankę whiskey i wypił na raz. Po czym zerknął na swojego kompana.
- Nie pij już więcej alkoholu. Same głupoty ci w głowie po nim.

MOC - 2012-12-15 19:38:09

Morrigan uśmiechnęła się nieco, gdy Rhonun zgodził się na pracę dla niej. Nie była jednak tak naiwna, by uwierzyć w szczere zamiary tej dwójki, więc z pewnością będą uważnie obserwowani. Nie ufała im, ale mogli być użyteczni. Jako narzędzia. A narzędzie zawsze można zastąpić, gdy przestaną spełniać swoje zadanie.
- Świetnie, zostawcie mojemu droidowi protokolarnemu numery waszych holoczęstotliwości. Jeden z moich ludzi się z wami skontaktuje
Kobieta przyglądała się uważnie siedzącej przed nią dwójce. Domyślała się, że kontaktują się telepatycznie i prawdopodobnie wymyślili jakiś bardzo głupi plan mający jej zaszkodzić. Cząstka jej osoby bardzo chciała by tak się stało, bo wtedy dadzą jej powód by ich skrzywdzić. Bardzo boleśnie.
- A teraz odejdźcie. I żebyśmy mieli jasność... nie próbujcie ze mną pogrywać, bo to się skończy dla was bardzo źle.
A jak się już dzisiaj przekonali, próba oszukania jej będzie bardzo trudna.

Rhonun - 2012-12-15 20:34:30

Wstali, odwrócili się i wyszli. Na drodze do windy spotkali robota i od niechcenia dali mu swoje numery *Tak na odwal się. Masz jedz*. Po czym wsiedli do windy. Tylko gdy drzwi się zamknęły, Rhonun wpadł w furię. Zaczął walić w zamknięte, metalowe drzwi. Krzyczał coś w catharskim. Travis nie wiedział co się dzieje, ale jednego był pewien. Nie podchodzić do wściekłego kota. Schował się w kąt i milczał. Cathar, gdy już mu przeszło, winda się zatrzymała, a on wyszedł z niej jako pierwszy. Szedł z miną, jakby mu mama nie kupiła nowej zabawki.Miał wielką chęć kogoś rozszarpać. Przy wyjściu, donośnym i złym głosem wykrzyczał:
- Dawać mój miecz, ale już !
Gdy dostał go z rąk ochroniarza, odwrócił się wyszedł z klubu. Potrzebował pobyć w samotności i zgubił Travisa na pierwszym zakręcie. Poleciał do pierwszego lepszego baru, aby się uchlać w trupa.

MOC - 2012-12-15 20:44:30

Morrigan odprowadziła tą dwójkę wzrokiem a następnie odwróciła krzesło w stronę holoodbiorników i przełączyła je na obraz z kamer. Wciąż popijając whiskey z uśmiechem zadowolenia obserwowała wpadającego w szał cathara (wszędzie były ukryte kamery). Przy wejściu również, więc mogła obserwować jak ochroniarz oddaje tej dwójce ich miecze, a gdy się oddalili to połączyła się z szefem ochrony.
- Pluskwy podłożone?
- Tak szefowo.
- Działają?
- Tak.
- Wykryją je?
- Musieliby rozebrać swoja broń na części a nie mają powodów by to zrobić. Poza tym wątpię, by odróżnili pluskwy od właściwych mechanizmów, nie bez specjalisty.
- Świetnie, poczekamy na rozwój wypadków

Morrigan się rozłączyła i wciąż z uśmiechem na tworzy wróciła do oglądania wiadomości z Coruscant i Galaktyki. Żaden niewyszkolony gówniarz z mieczem nie będzie z nią pogrywał bez konsekwencji. Ciekawwa była tylko, kiedy będzie im musiała przypomnieć kto tutaj rządził?

Cichy - 2013-04-25 21:45:13

Taksówka zatrzymała się tu na chwile, by wysadzić pasażerów, którzy spowici w ciemności szybko zniknęli w wejściu do klubu, pojawiając się po drugiej stronie rzecz jasna – czyli wewnątrz. Nie musieli się rozglądać, oboje doskonale znali to miejsce.
Kim byli? Pierwszy szedł młody dug, może szesnastoletni, w białej kurtce na wysoki połysk. Za nim zaś człowiek. Tragarz z wielkim, ozdobnym pudłem. Po kontroli na broń okazało się,ze nie ma tam nic niebezpiecznego, więc weszli spokojnie, nie niepokojeni.
Cichy poprowadził tam, gdzie zwykła przebywać Morrigan, kiedy tu była. Wiedział, którędy przechodziła przez sale by znaleźć się na zapleczu. Ulokował się tak, by w obu przypadkach szybko go zauważyła. Zamówił drinka, sobie i tragarzowi.
Nikogo nie dziwiło, ze się nie odzywał. Ale zerkano w jego kierunku. Dawno tu nie był mW ogóle dawno go nie widywano, znikł na jakiś czas. A może to nie on?

MOC - 2013-04-25 22:02:09

Cichy rzeczywiście przyciągał ciekawskie spojrzenia, jednak nie z powodu tego kim był. Po prostu by spotkać się po drodze z Morrigan musiał udać się do części dla ras humanoidalnych, a tam przedstawiciel rasy dugów po prostu przyciągał wzrok. Ale przelotny, nikt nie siedział w kacie i się nie zastanawiał nad tym kim on jest. Vortex całkowicie różnił się od takiej "Trzynastej w Nocy", któa była knajpą dla artystów - spokojną, z klasą, nie zatłoczoną. To był nocny klub, pełen bawiącej się młodzieży. Kobiety ubrane były wyzywająco a ich ciuchy zakrywały bardzo niewielką część ich ciał - takie minimum przyzwoitości. W niektórych przypadkach nawet i tego się nie uświadczyło.
Z głośników płynęła głośna muzyka - same hity na czasie. Wszystkie bary były oblegane, każdy chciał zamówić drinki lub jakiś czysty alkohol. Zwyczajna noc w klubie.

W końcu po długim oczekiwaniu w końcu zjawiła się Morrigan. Zmierzała ona do jednej z vipowskich loży w klubie, skąd miała widok na bawiących się gości. Towarzyszyło jej trzech ochroniarzy, którzy robili dla niej przejście. Vossianka póki co nie była świadoma obecności Cichego.

Cichy - 2013-04-25 22:08:15

Mu to nie przeszkadzało. Jakże by mogło, przecież takie miejsca stanowiły jego miejsce pracy. Dziecko ulicy nie może czuć wstrętu do tłumu. I nie czuł się „inny” wśród humanoidów. Miał to gdzieś, przybył w konkretnym celu,a  nie by się bawić. Jakby chciał się rozerwać. Poszedłby do „swojej części”.
Ciągnął napój przez przygryzioną słomkę i zmrużonymi oczami obserwował przelewające się ciała, umoszczony średnio wygodnie, ale zawsze, na jakimś miękkim krześle. W pewnym momencie uszy mu się podniosły. Tak, zauważył ją. Ale dopiero pod koniec, jaki już wchodziła na lożę. Było dość tłoczno, a on wcale nie skupiał się na odnalezienie jej w  Mocy. Polegał po prostu na własnych oczach. I wypatrzył. Teraz poczeka, aż tłum się rozlezie choć troche. a  co potem? Sie zobaczy, ale nic spektakularnego.

MOC - 2013-04-25 22:33:34

Goście klubu trochę niechętnie schodzili ochroniarzom z drogi, ale to w żaden sposób na nich nie wpływało. Po prostu robili swoje i ostrożnie, acz stanowczo torowali drogę swojej szefowej, aż do schodów prowadzących do loży. Tam Morrigan na chwilę przystanęła, bo podeszła do niej jakaś kobieta. Od razu rzucała się w oczy, ponieważ miała jasno zieloną skórę i ciemno zielone włosy. Ale co dziwniejsze ubrana była w pancerz bojowy i to ten z najwyższej półki - idealnie dopasowane elementy, ultralekkie materiały, dopasowany kombinezon itp. Cichy jej nigdy osobiście nie poznał, ale pewnie domyśli się kto to jest - szefowa ochrony Vossianki. Podobnie jak Cichy imion i przydomków miała wiele, często je zmieniała, czasem z konieczności a czasem dla urozmaicenia. Jedno jest pewne - Miała więcej wyroków śmierci wydanych na różnych planetach niż Cichy różnych mandatów i kar przez całe swoje życie. Był znaną psychopatką, uwielbiającą śmierć i zniszczenie. To najczęściej ona wykonywała wyroki śmierci w imieniu Morrigan, a ostatnimi czasy (a konkretnie od chwili zamachu na szefową) miała sporo roboty.
Obie kobiety chwilę porozmawiały a potem zielonoskóra odeszła a Morrigan weszła po schodach do swojej loży. Na straży zostało dwóch ochroniarzy - pilnowali by nikt niepowołany nie zakłócał spokoju szefowej. Trzeci z nich zaś jej towarzyszył.

Cichy - 2013-04-26 10:49:20

Obserwował wszystko, co się dzieje, jak obie rozmawiały i starał się domyślić o czym. Nie mogło to być nic grubego, bo by wiedział. Ale ostatnio dość niepewnie sie robiło.
Wolałby zostać zauważony, wtedy łatwiej by mu było przebrnąć przez ten tłum, przed ochroniarzami się rozchodzono, ale i tak niechętnie. Małego duga nikt nawet nie zauważy. Owszem, Cichy potrafił sobie z tym radzić, ale kazdy woli wygodniej.
Ostatecznie jednak podjął decyzje, ze nie będzie siedzieć i czekać aż się samo zrobi, jak ten Trax co o nim tak głosno ostatnio, i zeskoczywszy ze swojego krzesła dał znak towarzyszowi, ze „idziemy”. Stał chwile, patrząc w tłum wzrokiem pustym, jednak nieprzyjaznym. To, co zrobił było wyuczonym na próbach i błedach wpłynięciem Mocy na pogrążone w upojeniu zabawy umysły, by po prostu się poprzesuwali. Nie, nie efekt Mojżesza, ale tak troszeczkę. Morrigan zapewne zauważy.
A później sobie spokojnie przejdzie.

MOC - 2013-04-26 20:03:21

Tłum przed Cichym stopniowo się przesuwał, więc bez przeszkód mógł przejść w kierunku schodów. Niestety dla niego Morrigan już nie było - siedziała w swojej loży i nie widziała stamtąd pochodu duga. Będzie musiał więc dogadać się z ochroniarzami, którzy już dostrzegli przeciskającego się młodego duga. Nie uszło ich uwadze to w jaki sposób to sprawił. W czasach kiedy to Jedi i Sithowie zawzięcie się wyżynają takie nienaturalne zjawiska budzą podejrzenia. Tak więc ochrona wrogim spojrzeniem mierzyła Cichego, ale nie reagowali nerwowo na niego. Czekali aż przejdzie lub też wyjawi o co mu chodzi.

Cichy - 2013-04-26 20:22:20

Dopiero kiedy znalazł się wobec tych ochroniarzy na tyle blisko, by tamto „puścić i zapomnieć”, mógł zacząć się zastanawiać, jak im powiedzieć, kim jest. To, ze nawet najbliżsi Morrigan nie wiedzieli, kim jest schlebiało mu. A i wyglądał nadal niepozornie, już lepiej jego tragarz z pudełkiem. A on – duganski nastolatek, metr wzrostu, kolczyki gdzie popadnie i jeszcze więcej dziurek po powyjmowanych kolczykach.
Spojrzał na ochroniarza jednym okiem, ot tak mimochodem jakby. Zas jego mentalny komunikat już sam odnajdował drogę do świadomości Morrigan. Nie miało to nic wspólnego z przełamywaniem. Ot, mentalny e-mail. Takiz  reszta jak zawsze, kiedy się z nim rozmawiało. Był bowiem wystarczająco blisko, by to wysłać.
”Mam coś dla Ciebie. Może mnie wpuścisz?”

MOC - 2013-04-26 20:42:06

Ochroniarze patrzyli z góry na Cichego, ale powstrzymywali się od typowych wrogich spojrzeń czy zagrywek "ja tu rządzę". A wiec obyło się bez sięgania po broń, bez mrużenia oczu czy pogardliwych spojrzeń. Zachowywali się w pełni profesjonalnie - spokój i opanowanie.
Pierwszą odpowiedzią na mentalny komunikat Cichego był przebłysk irytacji i to dosyć silny. W pierwszym momencie nie rozpoznała młodego duga i się wkurzyła z powodu naruszenia jej przestrzeni osobistej. Ale po sekundzie zorientowała się z kim ma do czynienia i kolejny sygnał był już spokojniejszy - to było potwierdzenie.
Ochroniarz stojący najbliżej Cichego sięgnął ręką do ucha i docisnął maleńką słuchawkę, niewidoczną na pierwszy rzut oka. Niezauważalnie kiwnął drogą a potem się przesunął.
- Szefowa zaprasza
Burknął do gości. By dostać się do loży Morrigan Cichy musiał wejść po łukowatych schodach aż na piętro. Kończyły się one w vipowskiej loży Morrigan. Był to niewielki balkon, gdzie stała wygodna kanapa zwrócona ku wielkiej sali, na której bawiła się młodzież. Widok był całkiem niezły.
Vossianka siedziała na sofie - założyła nogę na nogę, w ręku trzymała małego drinka i spoglądała prosto na salę, nie patrząc na nadchodzących gości.
Jej ochroniarz stał gdzieś z boku, nie było go widać.
- Nie spodziewałam się ciebie zobaczyć tak szybko...
Warknęła niby to gniewnie, jednak Cichy zaraz odebrał od niej właściwy mentalny komunikat.
- "Świetnie upozorowałeś własną śmierć, jestem pod wrażeniem. Mimo to mam nadzieję, że to z czym przychodzisz jest ważne. Nierozważnie jest się pokazywać koło mnie po takiej aferze"
W jej komunikacie przebrzmiewał lekkie poczucie dumy. Do pewnego stopnia była pod wrażeniem wyczynu Cichego

Cichy - 2013-04-26 20:55:11

Nawet się nie uśmiechnął, ruszył po prostu, a za nim jego zdezorientowany tragarz, który teraz już naprawdę się bał. On tu był pierwszy raz. I za długo nie zostanie. Jednak póki co był i niósł pudło.
Cichy wdrapał się po schodach. Mimo małych rozmiarów całkiem sprawnie i oczywiście bez zadyszki. Znalazłszy się na górze dostrzegł najpierw sofę, lekko z tyłu, później kobiece nogi.
Ruszył dalej i zatrzymał się dopiero znajdując się nieco dalej niż wyznaczała linia sofy. By Morrigan go widziała Wtedy tez odwrócił głowę i uśmiechnął się półgębkiem, pokazując kieł – sztylet. Trochę się zmienił. Zmienił się kolor skóry, ilość kolczyków, włosy... tak, na szczycie głowy pławiła się delikatna blond czupryna. Jeszcze odpowiednie soczewki by zmienić kolor oczu i zupełnie inna osoba.
Pod biała kurtką zarysowywały się ramiona, trochę jakby zmężniałe. Siłownia, lub może po prostu dojrzewanie...
”Stęskniłem się” – dotarł do niej komunikat, podczas którego dug zmrużył oczy. Wyglądał w tej chwili jak domowy drapieżnik.
Skinął na swojego tragarza, dając mu znak, by wręczył prezent Królowej przestępczego Coruscant. Tragarz, młody chłopak, nogi miał jakz  kisielu, kiedy podchodził. A oczy jak piłki tenisowe. Chyba Cichy go nie wtajemniczył, kogo dziś spotka...
”Ciesze się, że ci się podobało” - „Kontynuował” Cichy.
”Obejrzyj prezent, zanim dowiesz się więcej”

MOC - 2013-04-26 21:14:31

Nie spoglądała na Cichego gdy ten się wysunął. Obserwowała salę jak gdyby tam było coś interesującego, coś co przyciąga wzrok. Po chwili upiła nieco ze swojego drinka. W odpowiedzi na mentalny komunikat Cichego kąciki jej ust niezauważalnie wygięły się w uśmiechu. Nieco ją rozbawił bo niewiele osób było skłonnych powiedzieć, że się za nią tęskniło. Nawet w żartach.
W końcu vossianka obróciła głowę i powoli, bez skrępowania zmierzyła Cichego wzrokiem, zaś za jedyny komentarz posłużył cichy, ledwo dostrzegalny pomruk aprobaty. Draks na Draksa nie wyglądał, a więc nikt nie powinien go rozpoznać. Bo ostatnie czego było trzeba Morrigan to Jedi węszący na jej podwórku. To by szkodziło interesom.
- "Prezent?"
Jej brwi nieznacznie się uniosły a potem Morrigan spojrzała na tragarza. Widziała go wcześniej, wyczuwała go też w Mocy, ale do tej pory pozornie go ignorowała. Widziała, ale nie zwracała uwagi ,teraz zaś utkwiła w nim spojrzenie swoich niebieskich, nieco świecących oczu, które budziły niepokój, bo wyraźnie nie były ludzkie.
- Pokaż kotku co masz w środku
Mruknęła nieco złośliwie i czekała na otwarcie pudła. Ewentualnie sama to zrobi

Cichy - 2013-04-26 21:21:34

Widąc było, jak grdyka chodzi chłopakowi kiedy przełknął ślinę. Pewnie wydawało mu się, ze jak niedobrze przekaże prezent, to zginie. Cichego to wyraźnie bawiło, ale nie śmiał się, zachowywał naturalną twarz zwykłego nastolatka obserwującego z dystansem coś neutralnego.
Tragarz zdjął wieko ozdobnego kartonowego pudla. W środku było futro. Tyle można było powedziec, nie wyjmując go, jednak jeśli Morrigan je wyjmie, okaże się, ze to damskie futro oryginalnego kroku, krótsze z przodu, dłuższe z tyłu, zdecydowanie jej rozmiar. Było wykonane z miękkiej, bardzo przyjemnej w dotyku skóry o sierści delikatnej, intensywnie czerwonej i jakby odrobinę elektryzującej w dłoniach. Niezwykle.
I nie było farbowane, czerwień była naturalna.

MOC - 2013-04-26 21:35:46

Reakcja biednego tragarza też ją bawiła, jednak zamiast ulżyć mu to jeszcze bardziej podkręcała atmosferę, spoglądając na niego wyniośle i surowo. Ale wszystko w granicach rozsądku, nie chciała by jej tutaj popuścił w spodnie.
Gdy wieko zostało zdjęte to Morrigan nieznacznie uniosła głowę by by rzucić okiem na zawartość, ale cierpliwie czekając aż tragarz poda jej pudło. Płynnym ruchem przejęła paczkę i położyła je na sofie tuż obok siebie. Dopiero wtedy spojrzała na zawartość a jej brwi nieznacznie powędrowały w górę. Cóż, Cichy ją zaskoczył.
Dłonią pogładziła włosie, sprawdzając jego delikatność a potem płynnym, powolnym ruchem wyjęła futro z pakunku, przyglądając mu się uważnie. Na jej twarzy cały czas gościł spokój, ale w jej wzroku można było dostrzec przebłyski zachwytu. Nie rozpływała się na widok tego pięknego futra, wciąż zachowywała klasę, jednak i na nią podziałał ten czar, co wyraźnie odbijało się w Mocy. Jej otoczka spokoju nieco zafalowała, gdy układała prezent na swoich kolanach i płynnymi, pełnymi delikatności ruchami dłoni badała swoją nową "zdobycz".
- Możesz odejść
Mruknęła do tragarza, zaś Cichemu posłała mentalny komunikat.
-"Skąd je masz?"
Jej wiadomość jak zwykle była spokojna, pozbawiona emocjonalnego zabarwienia. Zdążyła już się opanować.

Cichy - 2013-04-26 21:47:10

Bardzo był kontent z tego, co w mocy się pojawiało, ale i on nie zawstydzał Morrigan pokazywaniem, ze to widzi. Stał cały czas z tym samym wyrazem twarzy. Chłopak, kiedy go zwolniono, ukłonił się i odszedł. Słychać było, jak się ze schodów starabanił. Jednak nogi za bardzo miękkie. Za duże wrażenia.
Cuchy w końcu pozwolił sobie na uśmiech, z demonstracją obu sztyletów.
”Pamiętasz tych przemytników od mocowładnego cyborga? Spotkałem się z nimi. Jeden ich odłam nie stanowi problemu. Pozostałe nadal będę tropił. To futro jest od nich. Jesteś pewna, ze chcesz wiedzieć o nim coś więcej?” - młody dug uniósł powiekę, przybierając poważny wyraz twarzy.

MOC - 2013-04-26 22:01:18

Na młodego tragarza nie zwracała już uwagi, zajęta podziwianiem prezentu. Nie była jednak całkowicie nim pochłonięta, a wręcz przeciwnie. Intensywniej niż zazwyczaj skupiała się na Cichym. Wykorzystywała do tego Moc, badała jego aurę, próbowała wyczuć jego zamiary. Ale jego odpowiedź ją zaskoczyła jeszcze bardziej niż ten prezent. Już nie zwlekała ze spojrzeniem na niego, tylko od razu skierowała swój wzrok na oczy duga. Wyraz jej twarzy był tym razem bardzo wyraźny - "Mów!".
- Wiesz jak zainteresować kobietę... napijesz się czegoś?
Wręcz płonęła z ciekawości. Chociaż słowo ciekawość nie oddaje w pełni emocji które wywołał Draks swoją z pozoru niewinną wypowiedzią. Od chwili zamachu na swoje życie Morrigan bezlitośnie ściga wszystkich zamieszanych w tą sprawę. W ciągu kilku tygodni wszystkie osoby, które jej podpadły lub były wrogo do niej nastawieni spotkał bardzo przykry koniec. Co prawda tylko niewielka grupka doczekała się publicznych egzekucji, ale o tak wszyscy wiedzieli kto stał za tymi przeróżnymi wypadkami, takimi jak upadek z kładki spacerowej czy chwilowa usterka tarcz energetycznych w zoo kiedy to w tajemniczy sposób jedynym zwiedzającym była osoba niewygodna dla vossianki. Przeróżnych przykładów można było podać wiele... nie zmieniało to faktu, że aktywnie czyściła swoje podwórko, dążąc do eliminacji wszelkiego oporu ze strony jej wrogów.
A teraz Cichy przynosił jej nie tylko wspaniały prezent ale też równie wspaniałe, jeśli nie znacznie lepsze, wieści.
Teraz zaś czekała na pełną realcję

Cichy - 2013-04-26 22:23:47

I znowu pokazał zęby w uśmiechu. Lodowo białe zęby kogoś, kto ma za sobą przeszłość z dragami w roli głównej. Dziwny kolor zębów, nienaturalny. I sine dziąsła.
”Tak, wspomnienie nocy na Alderaanie z podwójnym lodem, ale bez mleka”
Cichy może i był nastolatkiem, ale nie pił piwa, ani niczego tak pospolitego. Te czasy były już za nim. Miał swoje ulubione smaki. Tak, smak był dla niego bardzo ważnym zmysłem.
Chyba Morrigan się nie pogniewa o to, ze kawałek jednego z przemytników trafił na jego stół...
Nie będzie się chwalił tak czy owak, dla innych może to być niesmaczne.
Cóż za trafny dobór słow...
Młody zbieracz informacji podszedł do kobiety, międzyczasie sięgając za połę kurtki, by już zbliżywszy się odpowiednio, z ukłonem podać jej czytnik danych.
”Specjalnie dla ciebie fotorelacja” – Cichy uwielbiał takie „drobiazgi”, sztukę w szczegółach. Tak, przemytnicy zginęli, ostatecznie, po tym wszystkim, co zdołano wyciągnąć, ale jakże to wszystko było celebrowane.
”Nie jest łatwo zrobić takie futro z racji specyfiki zwierząt. Trzeba je poddawał specjalnej obróbce na jeszcze żywym stworzeniu, na Coruscant mieści się cała fabryka, ogromne, nieopodatkowane zyski
Zatarł ręce i sięgnął po kawałek futra, by dotknąć go i opleść sobie nim przedramię. Robił to powoli i patrzył na swoje ruchy.
”Prawdopodobnie to istoty inteligentne, ale kiedy tam dotarłem były już martwe, nie mogę stwierdzić tego w stu procentach na podstawie sekcji”
Podniósł wzrok na twarz Morrigan. Lubił, kiedy mu się patrzy w oczy. Nie czuł strachu, raczej coś na kształt poczucia igrania z zagrożeniem. Bo istoty słabe Cichemu w oczy nie patrzyły.
”Przeciekiem zajmuje się CSB. Skasowaliśmy im baze przerzutową. Ta gałąź już uschła

MOC - 2013-04-26 22:45:16

- Ald! Przynieś Wspomnienie nocy na Alderaanie, podwójny lód, bez mleka
Rozkazała na głos a gdzieś za nim coś się poruszyło. Po chwili ze swojej kryjówki wyłonił się ochroniarz i odszedł. Nie bała się zostać sama z Cichym. Wiele osób sądziło, że bez armii ochroniarzy jest bezbronna. A to nie była prawda. Sprawnie posługiwała się bronią, potrafiła walczyć wręcz. No i znała wiele technik wykorzystania Mocy. Była więc bardzo groźna.
Morrigan nie oponowała, gdy Cichy się zbliżył. W normalnej sytuacji lubiła trzymać innych na dystans i bez wyraźnego zaproszenia nikomu nie pozwalała na przekraczanie pewnej granicy. Teraz jednak o tym całkiem zapomniała. Cichy ją bardzo zainteresował.
Przyjęła od niego cyfronotes z wyraźnym mściwym uśmiechem, który u osób o słabszych nerwach mógłby wywołać bardzo nieprzyjemne dreszcze. Bo w istocie był to bardzo paskudny grymas.
Od razu włączyła urządzenie i zaczęła przeglądać galerię zdjęć, słuchając jednocześnie relacji młodego duga. A gdy skończył to spojrzała na niego dosyć osobliwie po czym nachyliła się bardziej ku niemu po czym cicho wymruczała.
- Szkoda, że nie jesteś humanoidem... w nagrodę za te prezenty czekałaby cię na prawdę niezapomniana noc
Uśmiechnęła się jeszcze wymownie a potem powróciła do swojej poprzedniej pozycji, wciąż przeglądając zdjęcia. Cichy sprawił jej dzisiaj ogromną radość i w tej chwili byłaby skłonna zaciągnąć go do łóżka na dziki seks. Niestety był dugiem więc z miejsca odpadał. Ale czegos takiego mu nie zapomni i bardzo u niej zapunktował.

Cichy - 2013-04-26 22:53:36

Słuchanie to nie było odpowiednie słowa. Od chwili spotkania nie odezwał się ani razu. Relacja nie trwała. Poszczególne wypowiedzi wysyłane były w całości. Niezależnie od tego, jak były długie. On tak to robił. Nie było to uciążliwe dla odbiorcy. Można nawet było stracić poczucie z kim się rozmawia, zwłaszcza kiedy zajmował się czymś innym.
Wyszczerzył się do niej, kiedy się pochyliła, ale nie było w  nim ani grama pożądliwości.
” Ciesz się lepiej” – jak spisywali się dugowie w łóżku, to trzeba by popytać kogoś kto korzystał, jednak Cichy miał swoją przeszłość i lepiej by było się od niego nie zarażać...

MOC - 2013-04-28 19:23:24

Cichy też nie budził w Morrigan pożądania, przynajmniej nie fizycznie, ale gdyby wyglądał inaczej to mogłoby coś z tego wyjść. Nie romans, bo vossianka nie należała do takich osób. Zwykły ostry seks a potem wykopanie delikwenta do domu - robiła tak wiele razy gdy nachodziła ją ochota albo gdy otrzymywała bardzo pomyślne wieści, które ją nastrajały na zabawę. Dlatego też jej ostatni komentarz można uznać za komplement.
Morrigan uśmiechnęła się słysząc komentarz Cichego po czym wysłała mu mentalny komunikat.
- "Aż taki z ciebie zwierzak?"
Jej wiadomość przesycona była jej rozbawieniem oraz pewną dozą sympatii. Zawsze lubiła Draksa, ale teraz to jego noty jeszcze bardziej poszybowały w górę. Miał w sobie spory potencjał i ona go w nim widziała.
- Masz jeszcze jakieś ciekawe wieści?

Cichy - 2013-05-04 13:27:30

W odpowiedzi nie było ani mentalnego komunikatu, ani głosowego, co raczej zdziwić nie powinno. Podczas ich znajomości Cichy powiedział do niej może kilka słów. I to bardzo dużo, bo zdecydowana większość istot nigdy nie usłyszała i nie usłyszy jego głosu.
Nastolatek ściągnął do tyłu uszy i pokazał zęby,  w mocno specyficznym uśmiechu. Tak bardzo, bardzo „po swojemu”. Czy to było negatywne, czy pozytywne – raczej pozytywne, jednak bardziej miało przekazać osobowość niż uczucia. Pokazał teraz pięknie wyrzeźbione sztylety w zębach. To było coś co sprawiało ze Cichy chętnie się uśmiechał.
I tyle z odpowiedzi.
Przyszły drinki. Odebrał swojego. Słomkę trzymał za kłem. Wyraźnie lubił owa modyfikacje, ale to przy swoich tylko, przy obcych nie, zbyt charakterystyczna cecha by się z nia pokazywać, zwłaszcza po tym, jak niedawno „zginął”. Ubolewał, ale jeżeli sytuacja się pogorszy, będzie musiał to zaszpachlować.
”Tak, mam nowe dokumenty. Chcesz zobaczyć?”

MOC - 2013-05-04 18:59:55

Takie częste milczenie mogłoby być dla kogoś irytujące, jednakże Morrigan to nie przeszkadzało. A nawet to lubiła. Była to miła odmiana od wszelkich lizodupów, którzy bardzo często wręcz wchodzili jej do tyłka byleby tylko się przypodobać. Najwyraźniej byli zbyt tępi by zrozumieć, że ich działania przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego.
Gdy wrócił jej ochroniarz z drinkami to posłała mu tylko jedno spojrzenie. Bez problemu zrozumiał i bez słowa podał mu zamówione "Wspomnienie nocy...". Następnie podszedł do szefowej i podał jej kolejnego drinka. Co prawda głośno nie mówiła czego chce, ale tak doświadczeni ludzie jak ci z jej otoczenia bez słów wiedzieli czego w danej chwili oczekuje.
- "{Z chęcią}

Cichy - 2013-05-04 19:09:58

Sięgnął do wewnętrznej kieszeni po portfel. Po wyrazie pyska można było wnioskować, ze jest zadowolony, czyli dokument wyszedł dobrze. Podał jej caly portfel, nadal popijając drinka. Nie przerwał tej czynności. Mógł pic, jeść i rozmawiać jednocześnie, wszak nie używał do tego ust.
Portfelik był sam w sobie osobliwy, unikatowy, z białoróżowej delikatnej skóry. Po otwarciu ukazało się standardowe, praktyczne wnętrze. Nie nosił ze sobą dużo gotówki, za to sporo ulotek, no i był dokument tożsamości. Vidneza Vitto – tak się nazywał według niego. Lat 21. Zdjęcie twarzy która teraz tu Morrigan na zywo mogła podziwiać, jednak drobna, bardzo subtelna charakteryzacja łatwo i wiarygodnie postarzyła go o kilka lat. Trzeba przyznać Cichemu ze umalować to się on potrafił.

MOC - 2013-05-04 19:19:26

Morrigan wyciągnęła przed siebie rękę, ale nie wychyliła się ku cichemu by przyjąć od niego portfel. Delikatnie użyła Mocy, by go do siebie przyciągnąć. Jej ochroniarz, który zajął swoje poprzednie miejsce w ogóle nie zareagował. Jako osobisty ochroniarz szefowej wiedział co potrafi. I milczał.
Drinka odstawiła na stolik obok sofy a potem oburącz zajęła się portfelem. Z ciekawością go oglądała, nabierając przeświadczenia, że to ludzka skóra. Może nawet poznałaby ostatnie chwile jej poprzedniego właściciela, gdyby odpowiednio użyła Mocy. W gruncie rzeczy jednak niewiele ją obchodziło pochodzenie tego portfela.
Dokument wyłuskała palcami, spojrzała na zdjęcie a potem na Cichego.
- Całkiem niezła robota. Tylko dowód czy cała tożsamość?
Dowód osobisty powędrował z powrotem do odpowiedniej kieszonki a portfel wrócił do właściciela. Oczywiscie delikatnie lewitując

Cichy - 2013-05-04 19:24:32

Dug złapał go „w locie”, lub po prostu wziął, bo lot był bardzo łagodny. Jego tez to nie dziwiło, bo sam potrafił podobnie. Oczywiście jego umiejętności nie były tak rozwinięte jak te Morrigan, ale lewitowanie drobiazgów nie było kłopotliwe.
{Narazie tylko dokument, kiedy raz się natknie na jedi, to dobrze jest nie przywiązywać się do tożsamości}
Podniósł wzrok i popatrzył na Morrigan. Nic nie przesłał, ale można było dużo wyczytać ze spojrzenia.
Przecież on nigdy nie miał własnej tożsamości.

MOC - 2013-05-04 19:50:44

- {Słusznie. Póki zaś nie wybierasz się do rejonów gdzie już CSB się zapuszcza to pełna tożsamość ci nie potrzebna}
Morrigan bez trudu odczytała to spojrzenie, bo po części go rozumiała. Z chwilą opuszczenia rodzinnej planety porzuciła swoją dawną tożsamość. Obecne imię i nazwisko przyjęła kilka lat temu, gdy zaczęła przejmować kolejne terytoria na Coruscant. A wcześniej miała dziesiątki imion, pseudonimów. Jej życie nie zawsze dobrze się układało a najgorszym epizodem z jej życia była niewątpliwe niewola u hutta. Z tego powodu tak nienawidzi niewolnictwa.
Nagle ich spokój został zakłócony pojawieniem się zielonoskórej najemniczki, którą wcześniej Cichy widział. Z wyglądu bardzo przypominała mirialankę, jednak nie miała ona na twarzy tak charakterystycznych dla tej rasy tatuaży. Tak jak poprzednio miała na sobie dopasowany lekki pancerz.
Kobieta spojrzała przelotnie na Cichego a potem nie pytając o pozwolenie podeszła do vossianki i podała jej cyfronotes, który trzymała w ręce.
- To powinno cię zainteresować
Powiedziała z satysfakcją podając szefowej urządzenie. Morrigan bez ociągania się przyjęła je i zaczęła coś oglądać. Tymczasem najemniczka ponownie spojrzała na Cichego.
- Kto to?
- Nie interesuj się.
- Auć drażliwy temat. Lubię tajemnice.
- Mówiłam. NIE. INTERESUJ. SIĘ.

Odpowiedziała z naciskiem vossianka, jednak zielonoskórej to nie przekonało, bo wciąż nieco rozbawiona patrzyła na Cichego. Ale nic już nie dodała. Tymczasem t