Sisco Hasupidona - 2014-05-10 14:26:17

Przed wojną obszar ten tętnił zyciem, niestety podczas konfliktu uszkodzenia spawiły ze ludność a wraz z nią życie, opuściły ten rejon. Nie stał się on jednak zupełnie martwy. Po prostu z jednej strony osunęła się ściana budynku, blokując światło ulicy, kmotra stała się niedrożna. Trzeba było bardzo długo chodzić by wyjść „na świat”, od strony zachodniej postała wiec ślepa kiszka niegdyś dużej ulicy przemysłowej, na której mieściły się magazyny, hurtownie i wielkie sklepy z dużym towarem – areowozami i droidami. Cztery lokale znajdowały się pod gruzami, ale skupmy się na stronie zachodniej. Trzeba było nadrobić dobre 300-400 metrów prostopadłą ulica by tu się dostać, wchodziło się i widziało ogrodzony plac i wielki szyld: hurtownia mięsa. Bo tylko ta firma zdecydowała się tu wynająć cokolwiek, nie bacząc na brak przepływu klientów, bo miała umówionych odbiorców, i tyle. A do przeładunku było tu doskonale – nikt nie chodzi, a  to co kiedyś było ulica teraz było wygodnym placem przeładunkowym.
Było tu hurtowni całkiem wygodnie, nie miała konkurencji. Zagarniała cały plac i robiła coś jeszcze.
Na scianie budynku w którym znajdowała się przetwórnia mięsa jeszcze przed wojna dobudowano, doklejono jakby do sciany cztery podłużne prostopadłościany  lokali handlowych – które kiedyś przynosiły zyski. Jede obok drugiego, i jeden na drugim. Cztery. Każdy miał formę kiszki, szerokość 7 metrów i długość 20. 140m2 powierzchni użytkowej, wysoki sufit, okna, wejście niezależne przez stworzoną specjalnie dla tych czterech lokali windę osobowa i towarową – bo trzeba towar dostarczyć.
Lokale oczywiście opustoszałe, dwa z nich zajęła hurtownia mięsa, trzeci wynajmowali pracownicy tejże hurtowni – jako mieszkanie, podzielili go sobie na trzy niezależne. Czwarty: zachodni górny był w najgorszym stanie, wiec ogłoszono ze jest do wynajęcia…

http://i.pinger.pl/pgr102/5b81f823002470004d15e88c

Doprowadzony prąd i sanitariat, ale nie ma tu NIC prócz gołych ścian, nawet szyby w oknach powybijane, nie ma drzwi (są tylko wyjściowe), leży mnóstwo palet, tynk odpadł, gróz, śmierdzi pustostanem, nieocieplane, o ogrzewaniu można zapomnieć, ale jaka cena! 500cr/miesiąc wynajmu.
A za oknem rozciąga się widok na przeładowujące się statki transportowe i na śmietnik  wypełniony odpadami organicznymi hurtowni. No i przeciwna ściana budynku przed nimi, w którym nie można było póki co nic zrobić bo groziło zawaleniem. Wspaniałe miejsce do zycia!

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 15:16:09

Od ostatnich wydarzeń o których słyszał swiat, czyli od spontanicznych oświadczyn Sisca mineły dwa tygodnie. Oczywiście Sisco był bardzo podekscytowany i szczęśliwy – cały dzien. Jednak mimo entuzjastycznych zapewnień – nie zmienił statusu na portalu, a zdjecie umieścił dopiero po tygodniu a i to inne. Dotarło do niego co zrobil. Nie, nie załował. Ale miał bolesną świadomość, ze Raksh i tak go zostawi z czasem.
Zaczął zdradzać oznaki niepokoju, choć jednocześnie był czuły i opiekuńczy jak nigdy, kiedy tylko byli oboje w domu – nie odstępował jej na krok, nawet pod łązienką stał jak była. Zabierał na miasto, do kina, do sklepów, pokazywał swiat. To właśnie podczas tych wypadów robił się „wystraszony”. Świadomy, ze jak ona się nauczy, to zostawi.
To było oczywiste, ale chciał, by sobie poradziła. Jak już zostawi.

Międzyczasie szukał mieszkania. Nie chodził oglądać, bo szukał „do 500cr, duży metraż i winda wiec – nie miał po prostu co oglądać. Ale znalazł. To własnie. Widział zdjęcia i – załamał się. Ale nie mając innych alternatyw pomyślał  -a kij, obejrzyjmy.
I tak oto, po umówieniu z gospodarzem, Sisco i Raksh spotkali się na podwórzu, na terenie hurtowni.
Hurtownia mięcha – pomyślał.
Istny raj dla wegetarianina…
- Ale wiesz… – znowu się odezwał do Raksh. Brzmiał jakby zrobił cos złego i bał się powiedziec o tym wprost.
- To nie wygląda dobrze… rzekłbym ze bardzo źle, to jest…
-Oj co tu się chrzanic panie Hasupidona, to jest ruina poza klasą i uraga ludzkiej godności, ale do 500 za miesiąc lepszego nie znajdziecie!
– wciął się obrotny Toydarianski przedstawiciel.

Rakshalungri - 2014-05-10 15:28:33

Ona nie przejmowała sie tym tak, bo nawet nei miała planów "porzucenia" Dla neij wiele sie nei zmieniło, no moze poza tym ze Sisco był teraz tak blisko. Ona widzi świat zupełnie inaczej. Podrzucana z kata w kąt mogac wybrać w koćnu coś stałego uchwyciła sie tego.

Raksha rozglada sie ciekawie, zapach mięsa jej sie podobał. Niby perfuma to nei była ale na złysły drapieznika działało to bardzo pozytywnie.  Rozglada sie po okolicy ciekawie. To az z niej wychodziło, uszy postawione na baczność podobni jak wibrysy i rozdęte chrapki. Chłoneła okolicę cała sobą. Słyszac Sisco podniosła na niego głowe i dotkneła jego boku łapą.
-Czemu tak uwazasz? w końcu jakbyśmy mieli inne wyjscie nie byłoby nas tutaj.- Zauwaza mądrze. Ona staneła już na nogach i doskonale jej z tym ze pracuje i ze nei wisi tak na wszystkich.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 15:43:08

Rozumiał, ale bał się. Po prostu się bał, być może negatywnie się samokalibrował. Może jednak więcej czasu potrzebował by naprawdę zaufać. Ale nie było to możliwe w domu mamy. Teraz mieli okazje zaznać zycia poziom wyżej jeśli idzie o skale trudności. Nadal nie najtrudniejszy, bo jednak oboje pracowali i mieli do czego wracać, jakby co. Jednak trudne. Bo on niepełnosprawny a ona pozaświatowiec i to taki konkretny.
- No bo to straszliwa rudera jest… – odparł. Wstyd mu było, ze jako ewentualna głowa rodziny nie może od początku zapewnić tej rodzinie takiego startu, na jaki mogą sobie chociażby inni pozwolić. Bo tak naprawdę przez niego nie mogli wynająć normalnego mieszkania w normalnej cenie. Bo Sisco tam nie będzie mogł żyć, nie zmieści się. Musiał szukac rozwiązań alternatywnych.
- Dobra, proszę państwa, pokaże co to jest i jak mówiłem: brać nie musicie. – raczej się toydarianin nie spodziewał ze wynajmą.
Poprowadził ich do windy.
- wlecze się, trzeszczy ale udźwig do pięciu ton, wiec się pan nie musisz martwic, nie? – zarechotał, jak to toydarianin. Wjechali na „drugie piętro” (magazyny doklejono do ściany na wysokości 1 i 2 piętra) i wysiedli na lewo.
- Drzwi trzeba wymienić, bo ciężko chodzą… mogłabyś? – handlarz wskazał reką na drzwi, zwracając się do samiczki. On sam był za słaby – nie dałby rady ich otworzyć – wepchać w sciane, na siłe, bo silniczek nie działał.
Sisco na to tylko warknął – na handlarza, sam podszedł i rozchylił drzwi – nogą. Był silny, mógł to zrobić, klamka by go wyłączyła z gry ale to akurat nie był problem i Sisco przez chwile nawet był z siebie dumny, az do czasu kiedy w sekundę później podniósł łeb i zobaczył to co na obrazku…

Rakshalungri - 2014-05-10 16:00:07

Wchodiz do pomieszczenia rozgladajac się rozgarnujac pył na siemi  tylnią łapą.
-Ile tu miejsca!- mruczy zachwycona nawet stosy palet jej sie podobają. az podchodiz ostroznie do jednej z kupek i tez dotyka, chłonie wsyzstko od zapachów po kazdy szczegół i przelicza. Co sie z tym da zrobić. Ona widzi tysiace mozliwosci co zrobic z sala co zrobic z paletami. Dla niej wszystko jest "WOW!"  Ona nie boi sie ewentualnego remontu. Pozatym wie ze Sisco musi miec duzo miejsca dla siebie a tu jest go pod dostatkiem.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 16:07:09

Jeśli spojrzeć od logicznej strony to miała racje Raksh we wszystkim, dla Sisca tu byłoby wygodnie, ale w tej chwili Sisco się nie mógł nawet ruszyć. Był przerażony, nawet nie wiedziałby za co tu się wziąć najpierw, dla niego to był koszmar, bał się rozglądać wiec tylko na Raksh patrzył i wciąż tkwiąc w szoku chyba zaczynał łapac, ze… ze jej się tu podoba, że ona ma jakiś plan.
Niestety sam był mieszczczuchem takim że nie daj Mocy. Był przerażony, że kurz. Że nie ma sufitu. Ze palety, ze szaro i ze śmierdzi…
Gdzieś za Sisciem zatrzepotały skrzydełka toydarianina.
- Ha, podoba jej się, widzisz pan? Wie co dobre!
Sisco zignorował go. Doliczył się swoich nóg i powoli, jak czapla w błocie, ruszył do Raksh, a szedł tak jakby się bał ze się podłoga zawali. Nie powiedział handlarzowi ze planują tu nie tylko magazynować szyszki ale tez mieszkać – przecież by ich śmiechem pozabijał. Wiec by porozmawiać z Raksh, musiał się znaleźć poza jego zasięgiem.
- Eeeee… jak cię tak obserwuje to mam wrażenie ze ci się tu podoba… – ale ciężko mi w to uwierzyć – dodał w myślach

Rakshalungri - 2014-05-10 16:24:53

-Bo podoba jest tu dużo możliwości, wiele miejsca, da sie to podzielić, na magazyn szyszek, na mieszkanie, na łazienkę, na kuchnię. Ściany są solidne. Że obdrapane, przeciez da sie to naprawić.- Zauważa.
-Tylko potrzebować będę narzędzi... Dużo... Ale na poczatek dla się tu zrobic miejsce na szyszki, zeby tojej mamie nei przeszkadzały. Posprzatać, pozamiatac by tego kurzu nie było. A drewno, tyle drewna, przecież to taki cudny materiał! - Odpowiada. -Sisco, wszytsko powoli da sie zrobić. Nie bedzie tutaj na poczatku tak ładnie jak w twoim domu. Ale dołoze wszelkich starań by było jak najlepiej. Tylko wiesz... troche mi to zajmie.-kładzie uszy po sobie. Odpowiada mu cicho wiedzac ze nei chce by handlarz ich słuchał.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 16:29:19

Żeby dało się widzieć Sisca twarz – gdyby ją miał, to to by był wytrzeszcz i kopara do samej ziemi.
- Mówisz tak żeby mi nie robić przykrości… – odparł tak cichutki, jak tylko potrafił, żeby handlarz nie słyszał. Ale jednocześnie bardzo wnikliwie obserwował reakcje Raksh i jej mimikę by wyczytać czy to tak tylko czy naprawdę podoba jej się ta rudera.
- Nie chce byś tu sama nachrzaniała, wynajmiemy kogoś… - zapewnił, bo gdyby ona tu miała wszystko sama robić to by mu chyba serce pękło. Ale póki co wyglądało na to, ze jest aprobata. Czyli - biorą

Rakshalungri - 2014-05-10 16:37:24

-Sisco, fakt nie lubie ci robic przykrosci, ale powiedz mi, tak szczerze. Okłamałam cię kiedys?-pyta patrzac na niego. -Do dobre miejsce by zrobić z nim cos fajnego, przeciez na poczatek wystarczy ogarnąć sciany pomalowac i wyczyscic-Zauwaza -To duzo i nieduzo jednoczesnie. Pozatym Ty musisz sie czuć swobodnie. A mi na tym najbardziej zależy.- zauważa. Podnosi łapę i głaska Sisco po "przodzie łba".

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 16:43:51

- Nie, nie okłamałaś - Pochylił łeb do pogłaskania bo już wiedział czego ma się po owym gescie spodziewać i zamilkł, żeby przetworzyć wszystko, co usłyszał. I tak stal, milczał, patrzył bocznymi oczkami po ścianach. No syf, owszem, syf. Ale Raksh miała racje. Przecież powoli cos zie z tego wyskrobie, to jak z odbudowa miasta. Najtrudniej podnieść pierwszą cegłę…
Właśnie, cegłe.
- Tu zaraz jest zawalona ścianą, mnóstwo gruzu, mozemy poszukać cegieł i zrobić kominek! – wypalił nagle, unosząc łeb tak ze się znaleźli „nosek w nosek”. Chyba zaraził się entuzjazmem. Inny couruscantczyk by sobie na to nie pozwolił, ale Sisco był na tyle naiwny, ze pójdzie na to.

Rakshalungri - 2014-05-10 16:53:04

-Jesli chcesz zrobimy i kominek.- Kiwa łebkiem. odciskajac kolejna mokra plamę wilgotnym nosem na Siscowej karoserii. ona nei chciała go zarazić po prostu WIidział nie raz w swoim świecie jak budowano domu, jak soebei radzono po sztormach i kolejnych burzach. Dla niej to proste,Młotek gwoździe piła i troche pracy i przecież da sie zrobic wszystko czego dusza zapragnie.
-Pozostaje pytanie czy damy soebei rade finansowo. Przy tym ogarnięcie tego pomieszczenia to pikuś.- Zauważa.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 16:58:17

- No… to najtańsze co mogłem znaleźć… – odparł cicho. Finansowo jak finansowo – na pewno lekko nie będzie, zwarzywszy na to ile tu trzeba zainwestować, nie wszystko da się zrobić młotkiem. Okna trzeba wymienić, drzwi. Zrobić łazienkę – kupić sprzęt do kuchni.
- Kredyt możemy dostać dobry ale dopiero po ślubie… – przypomniał, bo to kredyt dla małżeństw, a  nie dla narzeczeństwa. Ślub to tez jakiś koszt. Na rodziców Sisca nie mogli poki co za bardzo liczyć, bo mamusia uznała tą całą wyprowadzkę za fanaberie synusia i oświadczyła ze ona jego durnych pomysłów finansować nie będzie…
- no ale zawsze możemy kupić używane rzeczy na początek…

Rakshalungri - 2014-05-10 17:05:37

-Nie musza byc nowe przeciez, wazne zeby od czegoś zacząć. Wiec nie ma co narzekać.- zauwaza spokojnie. Ona nie wtraca sie do Sisco i jego mamy, nie chce by ta kobieta myslała ze wplywa jakkolwiek na jej syna. Bo tak nei jest, to sa jego decyzje. pozatym na finansach kiepsko sie rozeznaje, obawia sie troche tego kredytu po to zawsze jakieś uwiązanie. Ale ufa Sisco pod tym katem madrzejszy od neij jest.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 17:11:36

Nie było się co mamie dziwić, bo wydałaby na Sisca dużo pieniążków a ten za tydzień by przyszedł i „bo mi się plany zmieniły”. Był młody jeszcze, mama brała na niego poprawkę. Ale i na Raksh, bo tez uważała, ze ona go zostawi. Opatrzy się w świecie, pewniej się poczuje i zostawi.
A odnośnie kredytu, to Sisco doskonale  wiedział, ze uwiązanie, dlatego chciał brać – bo przez kredyt Raksy będzie musiała x czasu w związku z nim być.
- Okej, to ide do tego latadełka zgodzić się, poczekaj…
I odszedł do Toydarianina ustaloic szczegóły. Mogła przeez ten czas w katach poszperac

Rakshalungri - 2014-05-10 17:26:31

Raksha korzysta z mozliwosci poszperania w tym magazynie, te stosy palet jej sie podobaja, patrzy po katach, dla neij to jak szukanie skarbów. Ona na to inaczej patrzy. tu Bedzie miała kat w którym bedzi emogła sie wykazać jako ona. Nie, nie nudziła sie z Sisco, ale czasem brakowało jej twórczych prac. A ruszanie czegokolwiek w domu jego rodziców uwazała za przejaw złego smaku. Nie pozwalala sobie na to. Czeka az Sisco załatwi te sprawę poznając pomieszczenie i jego tajemnice. Co jakiś czas zerka na niego jak załatwia interesy.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 17:37:49

Na obiekcie było mnóstwo rzeczy które Raksh się przyda, jakieś sprężyny, kawałki cegieł, metalu, druty, wiaderka, kawałki szkła, jakieś stare narzędzia ręczne. Przede wszystkim dużo palet – nie drewnianych, z  tworzywa, ale tworzywo to poddawało się obróbce tak samo jak drewno. Znajdzie nawet sedes! Nieobsadzony, luzem stojący, ale nie ostatni syf. Pewnie ktoś z magazynu obok wymieniał i nie chciało mu się nieść starego na dół do śmietnika.
Sisco wrócił za jakieś 10 minut, zadowolony, a handlarz znikł.
- Nasze! Zapłaciłem za miesiąc. Powiedział ze jak będziemy płacić z góry na kwartał to piec dych upuści! Ale nie zapłaciłem na razie za kwartał, jednak się trochę boje, ze pewnego dnia się obudzimy a sufitem na łbie… – zbliżywszy się do raksy zadarł łeb by popatrzeć na sufit… potem naokoło siebie, i na wybite okno.
- Okno, ja cie chrzanie, zawsze marzyłem o oknie. Szkoda tylko ze taki widok… – widok na kontener ze śmieciami hurtowni.

Rakshalungri - 2014-05-10 17:47:26

-No widok niezbyt ładny ale zawsze coś.- Kiwa głową. -mozemu udawać przecież ze tego ta,m nei widzimy, albo ze tego nie ma.- Zebrała narzędzia na kupkę w końcu jednak przerwała ich oglądanie i tez zadarła łepek.
-Naprawde myslisz, ze moze sie zawalić?- Pyta bo dla neij wyglada to dość solidnie, ale ona sie nei zna, w koncu ona tego nei budowała nie wie z jakich to materiałow i jak wytzrymałe skoro jedna sciana faktycznie sie zawaliła.
-Myslałam zeby najblizej wyjscia wyznaczyć miejsce na szyszki a sypialnmei przy oknie najblizej.- Proponuje.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 17:55:20

- A może przesuniemy ten kosz… – wypalił, głupio, bo oprzecie to nie ich kosz, ale – nie ważny widok z okna. Z drugiego widać gruzowisko a z  trzeciego kawałek ulicy prostopadłej. Po podwórku chodzą pracownicy, gizki biegają, wszędzie da się romantyzmu doszukać.
Pochylił łeb by obejrzeć narzędzia. Nawet je ruszył nogą. Ale mimo ze był cyborgiem – nie miał pojęcia do czego służą.
- No… myślę, ale ja się nie znam… – jak widać oboje się nie znali ale jak już ktoś się znał lepiej, to Raksh. Sisco był w cieplarnianych warunkach utrzymywany.
- myślisz? -  teraz odwrócił łeb by popatrzeć na drzwi, którymi weszli. Ten magazyn był dużo większy niż mieszkanie Adlaksów, i o wiele wyższy. Szyszkom będzie wygodnie.
- Tutaj? – podszedł do roku między ścianą drzwi wejściowych a ścianą wspólną z hurtownią mięcha. Tak stanął, odwracając się „twarzą” do Raksh. W tej konfiguracji, na wysokich nogach mia ł prawie 3 metry wysokości, a  od niego do sklepienia jeszcze spokojnie metr zostawał

Rakshalungri - 2014-05-10 18:08:11

-Tak mysle moze niech podział bedzie taki?- proponuje i zaczyna łazić ciagnac za sobą jedna noge i wyrysowujac nia w pyle linię która bedzie udawała scianę. Zgrabnie dzieli mieszkanie, uwzgledniajac ze wszystko ma byc wielkie bo On jest wielki i musi duzo miejsca mieć.
-Pozatym nie musimy robić scian, Granice mogą być przeciez umowne, Kuchnia, sypialnia... To chyba nei ma jakiegoś znaczenia, jak uwazasz? Czy lepiej ze scianami?- Pyta ona sie nei rozeznaje az tak z jednej strony dom to ściany a z drugiej sciany to bariery a szkoda taka przestrzeń zabudowywać.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 18:15:39

On na razie  w szyszkach stał, w miejscu gdzie Raksh umiejscowiła szyszki. Do krawędzi drzwi dwa metry były, jakby porobić pułki to wszystkie szyszki w  workach można spokojnie poukładać.
- Co? -  już była za daleko, nie słyszał, wiec ruszył za nią, ale pod ścianą, by granic nie zepsuć – nie poruszyć za bardzo tego pyłu do rysowania. Magazyn miał 20 metrów długości i 7 szerokości. Jakby podzielić go w poprzek to już Siscowi będzie trochę ciasno.
- Na razie to szkoda kasy na ściany… no chyba ze  łazienkę, bo tu nie ma…
Nie było łazienki. Ale były wejścia do podłączenia na samym końcu magazynu, wiec gdzie łazienka zdecydował architekt. Ale nadal mogli zrobić łazienkę dużą, jak u Adlaksów, z odpływem w podłodze by oblewać Sisca prysznicem. Taka łazienka wcale nie była droga.
- Jeśli ściany to ja bym tak w połowie zrobił, ze salon taki wielki i cześć nasza prywatniejsza bardziej…
Wiadomo, Sisco towarzyski lubił gości zapraszać.

Rakshalungri - 2014-05-10 18:31:06

-Jasne, to dobry pomysł-kiwa głową w końcu staje przy oknie z widokiem na podwórko i przygląda sie pracownikom. Ona nieszczegolnei była towarzyska, bała sie obcych nieco i długo musiala sie przyzwyczajać ale dla Sisco nie byłoby rzeczy na która by sie zgodzila. W końcu odchodiz od okna zakasuje rekawy i przenosi czesc palet z miejsca na szyszki na inna kupę, robi miejsce na poczatek. Bierze sie po prostu do pracy, w koncu nei ma na co czekać. Kiedy robi już miejsce czesc palet rozmontowuje urzywajac swojej siły by zacząć robic półki przy pomocy znalezionych narzędzi.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 18:41:12

Wiadomo ze on z tymi gośćmi dniowa i nocował nie będzie, ale już sam fakt ze Raksh wziął z ulicy do domu świadczył o tym, ze to towarzyskie stworzenie. Dobrze wiec by był przedział w chałupie na ten dla gosci i ten, gdzie raczej obcy nie wchodzą, bo to NASZE. Sisco tez lubił mieć cos prywatnego – a u niego było z  tym ciezko, bo nie miał do tej pory nikogo przy sobie na stałe i z byle problemem musiał isc do kogoś i łamać ową prywatność. Teraz miał szanse stworzyć sobie taki system jaki potrzebował.
Wracając jednak na ziemie, na początku obserwował Raksh, potem podszedł, chcąc pomóc jakoś, chociaz nawet nie widział z  której strony zagadać, bo żaden z niego pomocnik, no ale chciał, bo co ona sama.
- Raksh, a co ja mam robić?  -zapytał w końcu z  nadzieją ze dostanie jakieś zadanie typowo siłowe. Albo ze go chociaż wyśle kupić te narzędzia. Tylko ze on biedny nie wiedział jakie…

Rakshalungri - 2014-05-10 18:58:28

-Mam tu reczna piłkę i młotek na zrobeinie połek wystarczy, ale przydałyby sie i inne narzedzia. Moze mogłbyś coś kupić? Na przykład hymmm trochę gwoździ i miotła i szufelka. Bo tego tu nie ma. Wiesz z tych palet da sie zrobić załkiem wygodne sprzety i co tylko potzrebujemy. Ale do tego musze miec chyba leprzy sprzet, takie połki na szyszki wystarcza ale dla nas juz nie.- Zauwaza.-No i tzreba by było sie oknami zajać. Pomyslisz nad jakimis szybami?- znajduje mu syzbko zajęcie.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 19:05:32

Stanął przed nia, nogi rozstawił, „rozdziawił się” po swojemu i słuchał. I myślał, nie miał pojęcia, ale ona na szczęście miała i zaczęła nim kierować. Gówno on tam się znał, ale był elokwentny, pójdzie w miasto, pozałatwia.
- Okna zamówię online. Tak jak transport naszych pierdół od rodziców. Ale po narzędzia to Pojdę teraz, musisz mnie tylko na dół wypuścić. – wiadomo, winda. Tu niestety Raksh będzie miała latania, ale i tak bliżej niż na przechodniej bo tu winda pod nosem właściwie. Wpuścić Sisca, nacisnąć mu „zero” i tyle, dalej pójdzie sam, a  jak wróci, to krzyknie pod oknem.

Rakshalungri - 2014-05-10 19:16:56

-Jasne leć- Mówi i zegna sie z nim poklepaniem po pancerzu i wraca do pracy. Jak sisco przychodzi półki sa juz gotowe oddzielone od reszty pomieszczenia scianą z palet. Bardzo praktyczną Bo Raksha ani mysli zrezygnować z szyszkowego zapachu który jej sie dobrze kojarzy. Ba zrobiła nawet  krzesło i mały stolik zeby było gdzie montować co bardziej szczegułowe rzeczy. Kiedy Sisco przyszedł właśnie siedziała przy tym stole, ze swoim płaszczem zarzuconym na oparciu siedziska i strugała nowy trzonek do młotka który sie jej złamał.

http://img.zszywka.pl/0/0111/w_8843/DIY-Zrob-to-sam/lawka-z-stolikiem-co-mozna-zrobic-z.jpg

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 19:26:27

Raczej nie, bo niestety żeby Sisco przyszedł, trzeba było wstać i wyjść po niego bo sam nie odsłuży windy. Trzeba się do tego przyzwyczajać. No ale – w końcu przyszedł, poszedł i wrócił, nie zostawił jej, choć nie było go bite dwie godziny. A przyszedł obładowany torbami, pozawiązywanymi do działek. Wyglądał jak juczna bantha ale był z sobie bardzo zadowolony. Kiedy wszedł do środka, rozejrzał się i od razu go zamurowało.
- Ale bajer, a  ja chciałem to wywalać, bez kitu… –wychylił się, taki cały obładowany, żeby dotknąć.
- No nie wierze własnym oczom, Raksh, ale ty jesteś zdolna… – no niestety dla Sisca kwestia DIY to naprawdę szeroki kosmos, jak on nawet naleśników się bał z patelni a nie z supermarketu.
- to jest jak ze sklepu! Właśnie zaoszczędziłaś nam ze… piec stówek.

Rakshalungri - 2014-05-10 19:39:57

-Ale ja mówiłam ze z tego da sie wszystko zrobić i stoły i szafki i półki- Odpowiada mu spokojnie. Zdziwiona nieco komplementami bo przecież to nic nadzywczajnego nei było. Ona po prostu Ma taki zmysł majsterkowania i już.-Tylko zeby to ładne było trzeba pomalować. Mysle ze udałoby sie uszyć na to poduchy i by wygladało to jeszcze ładneij ale na razie jest zbyt duzo pilniejszych spraw. Pozatym jeszcze nie mam pomysłu czym wypełnić poduszki. Pokaz co kupiłeś.- Zabiera mu torby, kładąc na stole i przegladając.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 19:48:48

- Moja wyobraźnia tego nie ogarnęła – wyznał zgodnie z prawda. Bo on nie wiedział po prostu, nie rozumiał, nie potrafił sobie wyobrazić tworzenia czegoś. Będzie obserwował i na pewno wiele do niego dotrze, a  jakie przeżycia! Sisco miał poważne braki w mózgu, on całe swoje życie obszar manualny miał wyłączony, toteż coś takiego jak „zrobić coś” to dla niego coś nie do ogarnięcia. Jakby zapytać Jamesa to by na pewno podpowiedział jakie ćwiczenia z Sisciem robić by ten obszar mózgu trochę uaktywnić, ale i tak to będzie mało. No i kto by się tym bawił.
- poduszki to się chyba kupi… – no nie mogł wymyślić czym poduszki napchać. Choc może jak już po x czasu podłapie bakcyla to będzie bardziej kreatywny.
Ale wracając do zakupów, to jak łatwo się domyślić Sisco kupił wiele niepotrzebnych rzeczy, ale potrzebne tez: wkrętarkę, wyżynarke, małą elektryczna piłkę do cięcia, sylikon z wyciskarką, sporo wkrętów, gwoździ, trzy młotki, kilka metrówek, ołowków, nożyków jednorazowych, a także czajnik elektryczny, zestaw kubków i kilka innych pierdołek

Rakshalungri - 2014-05-10 20:07:53

-Nie szkodzi, damy rade. do poduszej to jeszcze trochę wiec nei ma co sie tym na razie przejmowac.- Dzieli spokojnie na stoliku rzeczy potzrebne na teraz i niepotzrebne jak na razie kubeczki. Czajnik też odkłada na bok, stawia przy kontakcie bei nie maja na razie i tak herbaty pod reka by zaparzyć. A potem bierze się do roboty i na wszelki wypadek dorabia drugą ławkę do stolika, by Sisco mógł zobaczyć jak to sie robi. Jednak po skończonej ławce siada na niej i rozgląda sie.
- Jedynej rzeczy której nie umiem zrobic to podłączenie prądu. zapewnei przyda nam sie wiecej kontaktów i inne lampy ale to juz kogoś zawezwać trzeba.- Mówi taka prawda jest prąd kopał i był z kolei dla Rakhy czym sie do ogarnięcia. Jej nie przeszkadza ze Sisco nei ma takich pomysłow jak ona, ona bardziej patzry na to ze wzajemnei sie uzupełniają ona wie to czego on nie i na odwrót.

Sisco Hasupidona - 2014-05-10 20:44:57

Uwolniony od tobołów Sisco odszedł i zaczął eksplorować nowe przedmioty, próbując jakoś nimi  manipulować  - oczywiście noga. Prawą, była to jego podstawowa i jedyna możliwość jako takiej manualnej manipulacji, ale widać było, jeśli Raksh go obserwowała, ze nie wiedział nawet jak się do tego zabrać, choć w domu na przechodniej umiał naprawdę wiele rzeczy: pudła rozpakowywał, przekładał dokumenty, krzesła przesuwał, szafki, otwierał szuflady, wyjmował gary – dużo umiał. A tu nowe i Sisco oczy w słup. Jakby go miało oparzyć. A kiedy Raksh wzięła się do pracy, to aż się odsunął. Ale wracał powoli, z łbem wyciągniętym i bardzo długo milczał bo nie wiedział co mówić. I czy można w ogóle. Coś, jak kiedy drzewo żywe pierwszy raz na oczy zobaczył na Cato Nemoidii – godzinę stał w bezruchu.
- Dobrze, wezwę, a okna pojutrze przyjadą. Kupiłem z systemem fleksur, będzie nam kumulować światło. Dobrze zrobiłem? – ot Sisco na swoim, taki samodzielny, karierę robi, fundacje prowadzi, firmę ma, a  nie wie czy mu można takie okna wstawić. Albo po prostu  aż tak potrzebował aprobaty narzeczonej.
- Ale ty się nie boisz tak tego… hmm… słowa mi brakuje… – podszedł do nowej ławki, jak już na niej siedziała, i postawił stopę obok. Nacisnął, ale tylko troszeczkę. I patrzy się bokiem jak sroka.
– …tak tego modyfikować? No bo jak ci się nie uda na przykład i wnerwisz się? – ot problemy według Sisca. Ale jak takie głupoty gada to znaczy ze szczery jest i ze bardzo dużym zaufaniem darzy. I pokazuje świat jak go widzi, bo on jak się już za co zabierał manualnie, to w większości mu nie wychodziło, irytował się, denerwował i nieprzyjemne efekty to dla niego dawało. A wsparcia raczej za wielkiego nie miał do tej pory bo inni w ogóle w tym problemu nie widzieli.
- Ale to jest zajebiste, bez kitu! – ale zaraz zmiana tonu by nie demotywowac. Wycofał i podszedł do Raksh, stajac nad nią  od tyłu tak ze jakby deszcz padał, to by ją oszczędził, pozycja „Budda ujarzmił Demona” – trochę nieklimatycznie ale tak wyglądało. A Sisco łeb pochylił bo tak chciał podziw oddać i połasić się troszeczkę.

Rakshalungri - 2014-05-11 09:08:32

-Jasne dobrze zrobiłeś, bo to fajne okna i żal by było czymkolwiek je zasłaniac.- Odpowiada chwaląc go. Ona go oczywiscie obserwuje i widzi tą jego nieporadność. Domysla sie dlaczego tak jest i wie ze bedzie musiała tego swojego Sisco osfoić z nowosciami. Co prawda nie jest to mu do życia niezbędne bo i tak radzi soebei doskonale ale szkoda jej go. Ona kocha nowosci i wiele rzeczy ja wtedy kusi.
-Ale drewno po to jest by je modyfikować. Na drewnie budowano sporo cywilizacji, to łatwiejszy materiał w obrobce niż metal.-Odpowiada.
-A czasami po co kupować rzeczy po co marnować kasę jak mozna zrobić samemu?- Podpowiadam cierpliwie -A jak sie zdenerwuję? Hymmm to prychne, warknę, powiem co sobie mysle i przerobię to albo naprawię. Tak czasami jest bardzo czesto nawet.- Pokazuje mu kupkę połamanych gwożdzi wyciagnietych z palet które sie nie nadawały do niczego.
-Najwazniejsze to sie nie poddawać. Bo jak bysmy sie poddawali to by nic nei było prawda?- uświadamia mu w najprostrzych słowach prawde o swojej pracy. Ona czujac łaszacego sie Sisco na troche przerywa pracę by sie połasić też i pomruczeć.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 10:22:29

Miał wiele wad, i fizycznych, i charakteru, ale jedną ważna zaletę – jak się do niego mówiło to słuchał – nie rzucał się by podbić argumentacją „dla zasady” by n a niego wyszło. On słuchał i do serca sobie brał. Wyjątkiem były debaty polityczne kiedy trzeba było bronić swojego, ale i tak Sisco był przyjemniejszy w debacie niż inni.
- No ja tak myślę, ale pierwszy raz doświadczam tego, ze coś można zrobić. – „zrobić” mu się kojarzyło z  fanaberia. Na Coruscant  jak ktoś coś robił, to kolczyki z drucika i zaraz wszyscy się podniecali, ale – nikt tego nie chciał kupować. Tutaj nie było mody na robienie. Sisco się z tym nie stykał – teraz pierwszy raz. Musi się przyzwyczaić, bo jak już Raksh zauważyła – jest problem z  nowościami. Ale nie bał się tego – był nakręcony, ale podchodził, dotykał, oglądał, a to już duze oznaki ciekawości. A jak jest ciekawość, to i tolerancja na zmiany, i przyzwyczai się, tym bardziej ze Raksh miała do niego podejście. Do tyj pory tylko mistrz James próbował go trochę „wychowywać” i modyfikować jego zachowania, bo nawet matka miała to w dupie – Sisco się rozwijał sam.
Póki co jednak była przerwa na koncert mruczenia, bo i ona mruczała i on pomrukiwał, bo w jego przypadku nie można bylo mówić o mruczeniu, mruczenie jest ciągle a u niego od czasu do czasu przerywany krótki dźwięk.

Rakshalungri - 2014-05-11 17:59:03

-No, więc zrobie nam mnostwo mebli- Usmeicha sie po kociemu do niego, czyli troche bardziej, milej wykrzywia pysk. Nauczyła sie tego już tutaj w pracy widzac ze trzeba jakos czasem odpowiadac na uśmeichy innych i weszło jej to w krew. Stara sie chowac tez kły bo jak pierwszy raz uśmiechneła sie pełnym garniturem ząbków nei wyglądało to zbyt miło. W tajemnicy potem ćwiczyła przed lustrem. Teraz, kiedy konczy już sesje mruczenia i bliskości z Sisco odnajduje w przynioesionych rzeczach miotłę. Zaczyna ogarniac ten kąt gdzie jest najwiecej miejsca by tam postawic stoł przy którym będzie pracowała.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 18:08:45

Przy Siscu mogła się uśmiechać po swojemu bo on to dobrze odbierał. Miał takie braki w doświadczeniu życiowym, ze nie kojarzyło mu się takie pokazywanie zębów z agresja.
Teraz pomizdrzył się chwile, jak to on i dalej – został na miejscu, na razie tylko obserwując.

Rakshalungri - 2014-05-11 18:18:05

W koćnu kiedy ona kończy zamiatac zoatawia kupkę kurzu i pyłu bo po co to teraz sprzatac jak i tak sie z powrotem zakurzy. Idzie oglądać miejsce na łazienkę zastanawia się nad płytkami i stwierdza ze nei umie przyklejac ale musiałaby chyba o tym poczytać zeby sie nauczyc. Teraz w pomieszczeniu sa 2 takie obserwowacze.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 18:22:05

Najpierw to Sisco podszedł do tej kupki zamiecionej jakby to złoto było, łeb opuścił, nogi przygiął, wyglądało to jakby miał się zaraz działkami podeprzeć i to zjeść… Oczywiście to absurd, wiadomo jaki Sisco jest do jedzenia. Jednak – zafascynowany by tym materiałem.
Długo jednak nie dał na siebie czekać, co przykleił się Raksh do tyłka i miała dwa ogony. Oczywiście tez znalazł się z nia na końcu kiszki zwanej mieszkaniem, za paletami, gdzie można było zrobić łazienkę.
Słuchał jej, patrzył, myślał, przetwarzał i nagle.
- Pomysł mam. Ale głupi…

Rakshalungri - 2014-05-11 18:25:18

-Słucham ciebie, a pomysły nei sa głupie, niektóre są tylko nierealne.- Odpowiada i podnosi na niego łepek
-A w tym momencie kazdy pomysł na wagę złota jest.- Mówi ona już myslami jest pryz przynoszeniu tu gruzu z którego zrobi się ścianę.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 18:35:01

- To mam nierealny. Znaczy w sumie realny… -  wykonał ową swoją imitację wzruszenia ramion.
- Bo w śmietniku pod nami są takie tłuczone kawałki glazury. Są połamane, ale można je przykleić. Można by wzory nawet ułożyć…- tak nieśmiało zaczął, jakby przynajmniej jakieś wielkie bluźnierstwo. No bo jakby nie było wszyscy jego znajomi by z zażenowaniem na niego patrzyli. A Raksh była tą, u której nie będzie takiej reakcji.

Rakshalungri - 2014-05-11 18:40:58

-Ależ To nie jest głupi pomysł tylko genialny, to lepiej chodzmy od razu je przyniesiemy bo nam wywiozą i tyle z tego będzie!- Mówi aż klaszcze w dłonie zadowolona, niechcacy tworzac obłoczek pyłu który osiadł jej na łapach na futrze w tarkcie sprzątania, to też ja rozbawiło.
-No chodź, chodź.- pomrukuje ciągnąc Sisco do windy. Nie nie było widać po niej zażenowania pomysłem wyciagania takich kawałków ze śmietnika. A w tym momencie bedzie potrzebowała siły transportowej Sisco.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 18:49:48

Szok, ale już bardzo krótko, jakby się do szoków przyzwyczaił, za to zaświergotał wesoło, zadowolony ze mu się cos udało wymyślić. A nawet coś genialnego. I bardzo chętnie za nia poczłapał, wręcz w podskokach, na co podłoga się nie zawaliła.
Kiedy zjechali winda, Sisco poprowadził „pod mieszkania” gdzie rzeczywiście stał kontener a koło niego częściowo w kartonach, częściowo na gromadzie leżała pobita terakota – zapewne z firmy, zamawiali duzo, a zawsze coś „na straty”, pobite. I wyrzucili, teraz to czekało na odbiór przez śmieciarkę.
Terakota ścienna i podłogowa, w kolorach jednolitych i praktycznych – jakieś beże.
Sisco aż czkawki dostał na widok tego. Często dostawał czkawki w emocjach, to normalne.

Rakshalungri - 2014-05-11 18:57:49

-To co bierzemy wszystko, najwyzej sie resztki wyrzuci?- Mówi i zaczyna przeglądać pudła zastanawiajac sie jak to zabrac. Pod tym katem widać ze nei ma pomysłu nawet wykorzystujac Sisco. Nie zna jego siły i pudła maja przeciez tendencje do rozwalania się. Ale udaje jej sie znalesc sznur z którego robi takie chomonta na pudełka zeby Sisco mogł podniesc lufami do góry.
-Dasz rade to zabrać?- pyta pokazując przygotowane w ten sposób pudełka.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 19:03:34

Pomyślał chwile, popatrzył i zrobił zaraz radośnie i bardzo po ludzku „mhmm!”. Nie miał tego w asortymencie własnych dźwięków, było to mrukniecie zapożyczone, ale zawsze jak to Sisco robił to tak sympatycznie brzmiało, zwłaszcza ze wtedy bardzo rozluźniony zazwyczaj był. Teraz zaś jakby można było ujrzeć jego mimikę, to na pewno byłby to szeroki uśmiech.
- Pewnie, ja to wezmę wszystko na raz, ale te małe to chyba trzeba do worka wrzucić… nie mamy worka. – dodał ze smutkiem, ze nie mają worka, ale może w kontenerze coś jest?

Rakshalungri - 2014-05-11 19:08:48

-Poszukam coś.- Mówi i wspina sie na konteren zaczyna myszkować i tak znajduje worek a nawet znajduje belę filcu urzywana do niezbyt skutecznej ochrony glazury w transporcie. Duzo tego jest a obok takiego dobra raksha nei przejdzie obojętnie kładzie to na bok najpierw zajmujac sie wrzucaniem glazury do worka który znalazła, był nieco dziórawy ale jakis sznurek do załatania otworu też się znalazł. Szycie jest łatwe jak bez problemu otwory mozna porobić pazurami. Już po jakims czasie potłuczone płytki do ostatniego znalazły sie w worku. Który Raksha umiesciła jakoś na reszcie bagarzu Sisco. Sama zabrała tyle Filcu ile tylko zdołała unieść, najwyzej wróci po resztę.
-Idziemy to zanieść!- Oznajmia.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 19:16:36

No to zaczęło się i Hasupidony (bo po slubie Raksh chyba przejmie to zakręcone nazwisko) zaczęły zaopatrywać się na śmietniku. Na szczęście gazety nie wiedziały o Siscowej przeprowadzce – być może się dowiedzą, być może będą to miały w dupie, bo teraz Sisco był mało popularny, a media zajmowały się tym szalonym morderca ciężarnych kobiet.
Obładowywany Sisco mruczał jak nakręcony. Na komendę „idziemy” ruszył bokiem, bo przednie oczy miał zakryte.
- ale odlot. Jak byłem mały to lubiłem kopać w kosze na śmieci, widać to było moje przeznaczenie… Może po zmroku ruszymy na miasto, pogrzebiemy w koszach…[/i ] –wypalił durnowato – raczej by się nie odważył, ale teraz emocje przez niego przemawiały.
[i]- Co to jest to co ty masz?
– Sisco nie wiedział za wiele o materiałach.

Rakshalungri - 2014-05-11 19:25:33

-To filc jest mięciutki i sie przyda! Zobaczysz! Na wypełnienei poduszek albo na tysiąc innych rzeczy!- Mówi rozbawiona. Ona juz oczami duszy widzi i poduchy i pufy.
-A co do innych śmietników to zły pomysł. Ale chyba zaczne zabierać twojej mamie puste plastikowe butelki wiesz?- Pomaga Sisco z winda a potem z rozładunkiem rzeczy w wyznaczonym przez nią miejscu. Po czym idzie znów do miejsca gdzie ma być łazienka i wyznacza miejsce na sciany a potem dokładnie to miejsce zamiata, Ołowkami na podłodze wyznacza miejsce na kratkę odpływową i sprawdza jak wykuć odpływ. Wyjatkowo w tym wsyztskim przeszkadza jej tunika. Gdyż musi sie prawie na 4 poruszać.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 19:31:18

Nagle się Sisco stał wielkim miłośnikiem recyklingu i już go wcale to nie przerażało, ze to co niosą jest zepsute, używane, do czegoś innego przeznaczone i wyjęte z kosza.
Bardzo posłusznie wykonywał sugestie, az do bezpiecznego zadokowania w mieszkaniu, gdzie rozpoczął się rozładunek.
- Czemu butelki?- zainteresował się, już ni krzty obawy, a  jedna wielka pełna pasji ciekawość, jakby nowy świat odkrywał. Oczywiście polazł za Raksh do „łazienki”, żeby usłyszeć odpowiedź. Niestety nie starczyło mu wyobraźni by się domyśleć ze Raksh w tym ubraniu jst niewygodnie. Bo Sisco nie nosił ubrania. Ale okazało się dziś, ze nie ma dla nich tu wielu barier, wiec jak się lwica rozbierze to się nic nie stanie.
Poki co Sisco czekał w napięciu na „po co butelki”

Rakshalungri - 2014-05-11 19:40:42

-Butelki da sie skleić i da sie z nich wykonac wiele fajnych rzeczy od lampy po siedzisko, no, niestety tobie chyba byłoby ciężko na takowym usiąść. - Mówi zamyslajac się w końcu Raksha idzie po rozum do głowy i zakasuje tunike na baaardzo krurko tak ze teraz bardziej ma spódniczkę niż tunikę przez co Ogon majta sie swobodnie pomagając jej utrzymywać równowagę. Wyznaczywszy już trase odpływu zaczyna ja mierzyć na razie "na oko". Bez scian wie, że nei ma co tego robić bo musi uwzględnić lekki spadek by woda odpowiedno sciekała z kazdego kąta na środek do odpływu.
-Każdą rzecz da sie wykorzystac kilka razy. Owszem nowe rzeczy sa fajne i miło coś czasem kupić. Ale tak sie nie zawsze dało. Mnie nigdy nie było stać na nowe rzeczy, wiec musiałam sobie radzic inaczej.- Przyznaje się. To ciężka sytuacja i chęć posiadania czegoś swojego wyrobiły w niej zmysł naprawy, albo użycia jednej rzeczy by zastąpiła inną. A takze konieczną minimalistyczność. W końcu nie wiedziała gdzie bedzie nastepnego dnia wiec nie mogła gromadzić przedmiotów.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 19:48:26

Sisco podszedł zaraz i sięgnął stopa po ogon. Miał zrobiona modernizacje już dawno temu na poprawienie „chwytności” toteż mógł łączyć ze sobą palce i złapać za ogon – delikatnie. Takie przyjazne zaczepianie, ale ciekawość tez.
- Ja w ogóle nie siadam. – odrzekł. Nie miał opcji siadania, nie musiał, nie męczył się stojąc. Sypiał nawet na stojąco, o czym Raksh się przekonała, ale od kiedy się oświadczył, to już się pchał do wspólnego łoza, kładł się na swojej mięciutkiej podusi na przechodniej, a  Raksh gdzieś miedzy jego elementami zwijała się w kłębek.
Tu mieli duzo miejsca i na pewno wymyślą jakieś fajne łóżko.
- A sciany? Do nich wezwiemy ekipe, czy nawet tego się podejmiesz? – z Sisca żadna pomoc, procz dobrych chęci wiele nie mogł zaoferować. Źle się z ową świadomością czuł, staral się wiec pomagać gdzie tylko da rade.

Rakshalungri - 2014-05-11 19:55:09

-Musiałabym o tym poczytać, wydaje mi się ze mogłabym sprobować się podjąć, choć obawiam się ze sama nei dam rady wykonać tego w jakimś krótkim czasie. Chyba szybciej by było z ekipą. Przykro mi Sisco nie bede potrafiła.- Rozkłada łapy, moze nawet nie chodizłoby o to zeby nei potrafiła ale miał racje, za duzo czasu zajełoby jej zrobienie ścian. To nei opłacałoby sie musieli by chyba z miesciąc czekac zanim by sciany wyczysciła, wygładziła i pomalowała a coćby na biało. Oczywiscie nie bierzemy pod uwagę ze by wtedy nie mogła pracować. Co innego poświecic jeden dzień na wykładanie podłogi kaflami w łazience. Albo kilka luźnych dni na zmontowywanie mebli.  Wodzi oczami chwilę za swoim zaczepianym ogonem. Droczy sie chwile z Sisco to mu podsuwajac kitę to zabierając.
-Ja moge pomalować na jakie chcemy kolory, albo w ogole moge sprobować COŚ namalować na scianach, ale z tym lepiej kogoś zawezwać.- Kiwa smutno łebkiem.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 20:01:26

- Wyluzuj, zamówię ekipę. Zrobiła nam ścianki działowe, do łazienki i do salonu. I elektronikę i tamte drzwi i okna, na razie. W tym miesiącu i tak z  kilka tysi pójdzie, ale nie ma co się śpieszyć. Najważniejsze ze mamy materiał! – mieli kafelki i palety, które Sisca przeraziły, a okazało się ze  są takie pożyteczne.
Tak sobie gadał, patrząc na palety bokiem, i wciąż bawiąc się ogonem – nie swoim. Delikatny był, i widać było ze mu to sprawia przyjemność.
- Ale zostawać tu na noc to trochę strach, co? – zapytał niby ale słychać było, ze on to by jednak został…

Rakshalungri - 2014-05-11 20:07:05

-Teraz? Raczej chyba nie ma jak tu zostać, tu jest brudno a ja rano do pracy.- Odpowiada zauwaqzajac podstawową trudność. Zrestą demonstruje to po kociemu potrzasajac głową i wzbijajac obłoczek kurzu.
-Ale jak zrobią sciany a ja skończe łazienkę to nie bedzie problemu bo i wykompać sie bedzie gdzie i ogarnąć prowizoryczne śniadnaie nawet. A jak powoli wszytsko zrobie to bedziemy miec taki apartament że ho ho!- Mówi choc do apartamentu to by było temu tak cyz tak daleko bo chyba żaden ludź mieszkajacy w apartamencie nei chciałby mieć 90% rzeczy zrobionych ze śmieci.

Sisco Hasupidona - 2014-05-11 20:11:11

Sisco wręcz się rozmarzył. Kiedy tu wchodził był przerażony, teraz zaś szczęśliwy jak mało kto, bo Raksh mu pokazała wszystkie zalety, a recykling przyjął nadzwyczaj chętnie i zaakceptował. 
- Dobra, to chodź pozamiatamy i spadamy.
Tak tez było, choć opuścili nowe mieszkanie dopiero późnym wieczorem, bo ciągle cos się trafiało do zrobienia…

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 11:38:30

Minęło coś koło tygodnia, podczas którego zdążyli wymienić okna, drzwi, zrobić elektronikę, wykuć odpływy i obsadzić porcelanę w kibelku, oraz inne drobne pierdoły do których trzeba było wynająć ekipę. Tak zeby ich w  tym czasie nie było, by ich nie wkurzli. Bo co ujkradną, palety? Nikt nie ukradł palet, ba – chyba ze dwie czy trzy przybyły, jakby sąsiedzi zorientowali się ze to ostatnia chwila na pozbycie się ich i podrzucili.
W innym przypadku Sisco byłby zły,a le teraz już wiedział jak cenne są palety.
Potem przyjechał stateczek z  ich rzeczami. Sisco z domu wszystkiego nie brał, przede wszystkim szyszki. Rzeczy osobiste – jedno pudło. I wszystko co się udało po cichaczu mamie ukraść: kilka ręczników, talerzy, komplet pościeli.
Lodówkę mieli symboliczną kupioną używaną, sale jeszcze trochę chłodziła.
Wszystko zas złozone do kupy sprawiło, ze mogli zacząć mieszkać.
I zaczęli, mieszkali już dwie noce. Stąd chodzili do pracy i cały czas uczyli się nowej sytuacji. To znaczy Raksh przyzwyczajona do zmieniania środowisk i otoczenia, ale Sisco – miał problemy, zwłaszcza ze nie mogł swobodnie wychodzić i wchodzić do domu, był mało ruch tutaj, nie było komu mu pomóc jak Raksh byłą w pracy. Wtedy się kręcił po podwórzu i penetrował kosze na śmieci.
Dziś jednak wieczór i spokojnie oboje siedzieli w swoim magazynie.

Rakshalungri - 2014-05-15 11:44:53

Raksha widziałą ze dla neigo kłopot z wejsciem jest zaczeła nawet myslec i projektowac mechanizm który po nacisnieciu sam by naciskał pryzcisk w windzie. oczywiscie był prosty i drewniany ale minie troche czasu zanim go zamontuje. Kiedy ona wracała wpuszczała Sisco. Zasiadała przy nieobrobionym jeszcze stole by przygotować od rysunków tego co zamierza zrobic po posiłek w końcu o męża przyszłego trzeba dbać.  A dbała o wszystko o cyzm tylko udało jej sie spamiętać. Ogromnym pietyzmem otaczała znalezione i kupione przez Sisco narzędzia. Jej własciwie jedyne prywatne rzeczy poza ubraniami.

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 12:03:01

W domu, to znaczy tutaj czuł się bardzo dobrze, swobodnie, bezpiecznie, ale poza domem dostawał od znajomych po opiniach: co ty wyprawiasz,z  takiego pięknego mieszkania do takiej ruiny, i to z obcą dziewczyną, zobaczysz pewnego dnia sam się obudzisz i nigdy już jej nie zobaczysz.
Na początku naprawdę się bał, brał sobie to do serca. Ale ostatnio zaczęło go wkurzać i nie pozwalał już sobie na takie strofowanie. Co ich obchodzi.
Poza tym nabierał zaufania do Raksh dosłownie z godziny na godzinę. Zwłaszcza jak już razem zamieszkali.
Jej też mamusia Siscowa nie szczędziła w gadce typu zobaczysz co to znaczy prowadzić dom, pracować i jeszcze się opiekować niepełnosprawnym partnerem (w przeszłości mężem). Tylko ze dla niej to nie powinna być taka nowość. Sisco wymagał nie tyle opieki co pomocy. Dużo, właściwie w prawie każdej czynności, ale w porównaniu z organiczną babcią to było nic. W dodatku miał bardzo przystępny charakter, współpracował i był niesamowicie wdzięczny. Tak naprawdę to on dopiero teraz zauważył dobitnie, co to znaczy się nim zajmować, bo wcześniej to przysłowiowo „łeb zdarł i leciał”, na chwile w domu dokował i mamusia go tam wtedy łapała i robiła wszystko.
A tu nie. Na początku mamusia jeszcze smsy pisała przypominając Siscowi by leki wziął. I często słusznie, bo nie był nauczony samodzielności. Ale spisał sobie w systemie i alerty ponastawiał.
Także dla Sisca to ogromna przygoda się zaczynała.
Teraz, po tygodniu kontaktu z tym mieszkaniem i kilku dniach mieszkania – prawie niczego się już nie bał, bo wcześniej to do palet nie podchodził, połamane deski go przerażały, farba otwarta, jakiś gruz – Sisco się tego bał. Coś mu się kojarzyło lub wyobraźnia działała. Tak samo starych garów, worków po cemencie,tubek po sylikonie i samego sylikonu. Choć sam go wcześniej kupił to potem się bał i uciekał. Teraz – już się niczego nie bał.

Rakshalungri - 2014-05-15 12:22:22

Swoją drogą Raksha nei miała ochoty na zadnego partnera. A sisco nie był kims kto naprawde jej ciążył. Lubiła robić koło kogoś to jedno dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa i stałości. Ona patrzy na to inaczej niż Sisco nie boi sie, bo w sumie co moze byc gorszego? Nieco była zaskoczona gadaniną matki Sisco bo dla neij to było dziwne skoro sama miała niepełnosprawnego męża i syna i jakby czuła sie pokrzywdzona przez to. Dla niej to było bardoz dziwne. Według rakshy decydujemy sie na jakiś los i on jest nasz. Z pomocą Przodków czy innej Mocy. Sisco jej nei mówił o swoim strachu ale widziała jak bokiem podchodizł do niektórych rzeczy dziwiło ja to ale była zbyt zajeta pracą w domu. Swoim zachownaiem jednak pokazywała ze nei ma sie czego bać. I w domu nei ma nic co mogloby Sisco krzywde zrobić.
-Jak ci minął dzień?- pyta wchodzac z nim do mieszkania kolejnego dnia.

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 12:30:58

A on miał ogromną potrzebę związku, nie posiadania pielęgniarki, i pchał się do Raksh kiedy się tylko dało, chcąc być dla niej kimś więcej niż tylko obiektem do opieki, dużą lalką, czy namiastką dziecka. Nadal był emocjonalnie bardzo skołowany, ale stabilizował się. Było mu dobrze.
Strach wobec przedmiotów wynikał z braku socjalizacji we właściwym czasie. Bał się wszystkiego co nie znał, co dziwnie wyglądało, ale nie do paniki. Kwestia opatrzenia się i przekonania co to jest.
No ale taki był. Trzeba było się liczyć z tym ze jak się pojawi w ekosystemie coś nowego, to Sisco będzie dziwnie się zachowywał.
- Super – odpowiedział zapytany, akurat tego dnia kiedy został zapytany. Wszedłszy do mieszkania zatrzymał się, czekając aż Raksh zamknie drzwi. Patrzył przed siebie na to co już się zmieniło.
- nie mogłem się doczekać aż tu wrócę, bez kitu. Chce się wracać, bardziej niż na przechodnią, naprawdę. – bo co wracać na przechodnią, do ojca co wiecznie marudzi. Tu miał swój kawałek nory i swoją narzeczoną. Ciągle też coś się działo.

Rakshalungri - 2014-05-15 12:49:42

-Cieszę się.- I Sisco był dla neij czyms wiecej, był przewodnikiem, kims pryz kim zacierała się granica kto sie kim opiekuje. Bo ona czuła sie pod jego skrzydłami. On w tym świecie Imponował jej i z tym też było jej dobrze. -Mi tez sie tu chętnie wraca.- ona miała mieszanie uczucia bo dazyła mamę i tatę Sisco szacunkiem ale obawiała sie ze nei jest członkiem ich społecznosci i przeszkadza. A Sisco? Lubiła sie do niego pryztulać i mruczeć mu w pancerz. I czesto sie po kociemu łasiła.

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 12:59:49

On się cały czas czul w relacji jako ten co daje z siebie mniej, ale ostatnio czuł bardzo wiele i większości nie rozumiał. Muszą się do siebie przyzwyczaić. A raczej nie do siebie a do wspólnego życia bez mamusi. Teraz już tu rodziców Sisca nie było, niezależnie od uczuć jakie między cała czwórką były, to tamci byli tam,a  oni tu.
A odnośnie przytulania to Sisco lepił się do Raksh jak niewyżuta guma, jakby chciał w ten sposób jakoś się odwdzięczyć.
Szczęśliwie był zdrowy, miał dużo ruchu, niespecjalnie marudził na jedzenie (choć obecnie z przyczyn wyższych musiał być na słoiczkach) i było bez dodatkowych komplikacji.
Znowu znaleźli się w mieszkaniu na zasadzie recyklingu, wśród mebli z palet, mieli pomalowane ściany na lawendowo (bo to farba z promocji) i mieli sufit z paneli – nie pomalowany.
Tego sufitu tez się Sisco bał – ze spadnie na niego, ale szybko przeszło.
Szyszki tez były więc przynajmniej pachniało szyszkami,a  zapach pustostanu ustępował.
- A tobie jak minął dzień?- zapytał  po krótkiej chwili zamyślenia.
- Nie jesteś zmęczona za mocno?

Rakshalungri - 2014-05-15 13:31:50

-Nie nie jestem zmeczona. Nie męczą mnieaż tak tam.- Odpowiada Raksha usmeichajac sie do niego pyskiem, samymi końcówkami warg. Jej ich dom sie podoba i kolor scian i wszystko. Nie przeszkadzało sie jej przytulanie Sisco. Ona niewiele czułosci miała w życiu to teraz nadraia radośnie i kozysta. I ani troche nei przeszkadza jej to, ze Sisco zamkniety jest w jakby nei patzrec metalowej puszce. Ona patrzy ponad to.

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 13:42:18

I ta metalowa puszka, proteza ciala, teraz właśnie była obok, blisko, patrzyła przednimi oczkami (jak bokiem patrzył to to tez było warte obserwacji, bo jak Sisco się do kogoś przyzwyczaił to już zapominał by pozory zachowywać i łbem nie odwracał tak bardzo, więc widać było i boczne ruchy).
Nagle drgnął.
- Hurtownia znowu jedzie. – nie usłyszał, usłyszeć szum areocięzarówki mogła Raksh. On zobaczył katem przez okno.
Hurtownia jeździła i woziło mięcho. Teraz była dostawa, więc świeżutkie. Czasem można było zaobserwować jak idą sąsiedzi by kupić kawał stego oderżniętego prosto od świeżej krowy.
Sisco wtedy w wielką konsternacje wpadał. Ale był tez coraz bardziej ciekawy, jak to on.
- też bym coś w sumie zjadł.
Jeśc nie lubił, co już pewnie Raksh zauważyła, ale kto by lubił jakby musiał jesc przeciery dla niemowląt. Ale musiał często żeby zdrowym być.

Rakshalungri - 2014-05-15 13:50:34

Raksha oblizała sie na widok aerociężarówki. Ona doskonale wie o mięsku które wiezie. I cóż dawno nie wgryzała sie w surowiznę. Ale stwierdzenei sisco wyrywa ja z zamyslenia.
-Jasne już ci przygotowuje.- Kiwa głową wie ze Sisco nie przepada za jedzeniem ze słoików nie dziwi mu sie próbowała i wie czemu. Choć oststnio jak wracała do domu na reklamie widziała Sprzęt do gotowania na parze dla niemowląt i rozdrabniania od razu "Babycook". Zastanawia sie czy jakby zaczeła mu gotować to byłoby to dla niego smaczniejsze? Zakłada oczywiście ze to dlategoniechetnei je.
-Jakbym ci gotowa takie coż jak w tych słoiczkach myslisz że byłoby leprze?- zastanawia sie Przygotowujac mu posiłek.

Sisco Hasupidona - 2014-05-15 14:06:40

Tak było, to ze słoików było zupełnie bezsmakowe i wyglądało jak sraczka, nie najlepiej tez pachniało i oczywistym było ze dziecko nie bardzo chce. Nie przepada za jedzeniem, je kiedy musi i minimalne ilości, to się nie dziwić ze ma ciągle ekstremalną niedowagę. Badania wykazały ze ciało jest przystosowane do preparatu biologicznego o wadze ok 12 kilo. A  Sisco ważył 9. to było ponad 35% niedowagi. Bardzo dużo.
Co ciekawe chętnie jadł co niezdrowe i co mogło wywołać u niego alergie – słodycze w różnej postaci i pieczywo – chleb biały wchrzaniał suchy. Nie często, bo mógłby się zapchać, ale tak porównując objętościowo to dwa razy tyle chleba potrafił wtrząchnąć niż tego słoiczka. I pić lubił różne soczki, także świeżo wyciskane, o ile nie wiedział, ze są świeżo wyciskane, tak go Asyr oszukiwał, wlewał wartościowy sok do butelki po tym z  supermarketu.
- Myślę ze na pewno.- przyznał, dość niechętnie patrząc na słoiczek.
- A może zrobisz jajecznice?  -zapytał, za chwile moment konsternacji, i westchnienie bezradności.
- Cholera, nie mamy jajek.

Rakshalungri - 2014-05-16 09:15:49

-Chyba czas by było się wybrać na zakupy.- wzdycha Raksha -Ale może najpierw zjedz?-Ona nie chce  by on chodził głodny. Sama nie cierpiała głodu no moze poza tymi 2 dniami kiedy łaziła po ulicy. Ale było to dla niej wtedy nieprzyjemne więc nie wyobraza sobie jak można tak mało jeść. Zerka na ich prowizoryczną kuchnię i zaciska pięści. Musi coś wymysleć by było tu jeszcze więcej możliwości.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 11:17:03

Sisco to ewenement był. Ale jakby Raksh tak posiedziała dłużnej przy holo i popatrzyła co tam zapodają to by się dowiedziała, ze tu wiele osób się głodzi, najczęściej kobiety, potem wyglądają jak patyki i umierają. Anoreksja nie była wcale taka rzadka. Ale Sisco jej nie miał bo były rzeczy które żarł chętnie.
Teraz tez mruknął, coś w rodzaju „nie kcem ale muszem”
- Sam mam iśc czy razem pójdziemy? – oczywiście ze wolałby razem, nie tylko z przyczyn technicznych, on po prostu lubi razem, ale jak Raksh zechce zostać coś porobić to zaoszczędza czas jeśli Sisco pójdzie sam.
Teraz zas czekał na nakarmienie.

Rakshalungri - 2014-05-16 11:39:08

-Chodźmy razem, bedziemy mieli przy okazji pryzjemny spacer.- Proponuje w koćnu przeciez nei sama pracą człowiek żyje. Raksha podgrzała słoiczek i zaczeła go karmić tak jak zawsze. Mama Sisco uprzedzała o jego wybrednosci i Raksha wie dobrze, ze musi się z nią zmierzyc dla jego dobra. Raksha nie lubiła Holo, dla neij w wiekrzosci była to strata czasu, mimo, ze chętnie słuchała radia.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 12:11:50

Też  trochę inna sprawa ze teraz przy Raksh to się starał grzeczny być w kwestii przyjmowania pokarmów, nawet tych,a  może przede wszystkim tych co nie smakują, by jej nie dobijać jeszcze kolejnym problemem, a wszystkim sceptycznym pokazać, ze „radzimy sobie świetnie”.
- Super – ucieszył się ze idą razem. Lubił zakupy. W szczególności razem

Rakshalungri - 2014-05-16 12:25:42

Raksha też lubiła zakupy choć choć z innej przyczyny. Bardziej niż kupowanie miała okazje podpatrywać ludzi i inne stworzenia, ciekawe towary. Wszystko ja ciekawiło. Ale taką miała naturę ciekawską. Najchętniej wszytsko rozłożyłaby na czynniki pierwsze. Wszytko ją interesowało. Ale to było tylko echo jej rasy. Pragnienie poznawania i nauki.  Wiec Raksha nie namyslajac sie wstaje i rusza by otworzyć drzwi i windę.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 12:41:24

Siscuś tez był ciekawski ale dużo bardziej strachliwy. Tu na Coruscant nie widac aż tak bardzo, ale jesli dane będzie im kiedys odwiedzić jakaś inną planete to się dopiero zacznie.
Póki co poszli na zakupy.

Rakshalungri - 2014-05-16 12:52:33

Raksha lubiła z Sisco spacerowac. Czasem w gestym tłumie łapała go za lufę i dawał amu prowadzic. W sklepei kupili jajka. Raksha nie wytrzymała i dla odmiany wzieła tez kawałek miecha z kością. A także trochę warzyw ma zamiar ugotować zupę. Raksha strachliwa nei była. Mozliwe ze kiedyś jej ciekawość ja zabije jak wepcha nos nei tam gdzie tzreba. Jednak na razie nie poznawała przecierz rzeczy ani niebezpiecznych ani strasznych. fascynuje ją wciąz gotowanie . I mysli o kominku dla Sisco.
-Sisco da sie tu kupić glinę? I siano?- Pyta w trakcie powrotu do domu. On leprzy jest w szukaniu takich rzeczy, i w kupownaiu zdalnym to ja przerasta.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 13:05:25

Lubił ruch, więc spacery tez, ale oczywiście – na wolniejszych, mniej zatłoczonych przestrzeniach, w tłumie to dla nikogo chyba milo nie było. Jesli zaś chodzi o zakupy, to mogli tez kupić ten \zestaw do gotowania – Sisco by się zgodził, chętnie zainwestował. Bo nie mieli, trzeba przyznać.
Potem Sisco został obładowany torbami – to dla niego nie ciężko, nawet tego nie czuł.
Szli teraz już zbliżającą ich do mieszkania uliczką i rozmawiali.
- Glinę można w modelarskim. A siano... hmmm. Sucha trawa? – dla niego siano było czymś nienaturalnym i musiał chwile pomyśleć.
- W sklepie z artykułami dla zwierząt. Po co ci siano? Bo chyba nie do jedzenia? – bardzo go zdziwiło po co siano.

Rakshalungri - 2014-05-16 13:10:55

-Nie nei do jedzenia na razie myślę, ale przecież chciałeś miec kominek prawda?- przypomina mu. -ale w takich sklepach to chyba tylko jakieś mikro ilości sie da to wyjdzie za drogo.- wzdycha w zamysleniu. jakimateriał można bybyło użyć w zastępstwie? Zastanawia sie ta planeta owszem dawała wiele mozliwosci ale tzreba było mocno pokombinować. Ucieszyła sie z zakupu zestawu do gotowania. Choć biedny Sisco nei wie co bedzie go czekało jakie eksperymenty kulinarne Raksha mu zafunduje.
-Mam plany na kominek, wiekrzośc rzeczy mamy juz w domu stare rury i beczka ale inne jak glina tzreba by było poszukac. Co mogłoby zastąpić glinę? - pyta sama siebie własciwie.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 13:16:21

- Ale w kominku pali się peletem, nie sianem – wyedukowany. Nawet nie ze drewnem. Peletem a i to nie zawsze naturalnym – jakimś syntetykiem, który się kupuje, a który się ładnie i szybko jara, bez dymu. Bardzo go to siano zdziwiło. Ale można je sprowadzić z Alderaana przy następnej dostawie szyszek.
– Cement? – Sisco myślał usilnie, ale braki w wiedzy na tematy „praktyczne” dawały się we znaki.
- o glinę można zapytać w budowlanym.
Ano nie miał pojęcia co go czeka, ale może uda się wykorzystać jego naturalna ciekawość do próbowania tych wszystkich wynalazków.

Rakshalungri - 2014-05-16 13:27:42

-Wiesz chodzi o ciepło. Glina łatwo sie nagrzewa a siano urzywa sie jako wypełnienie. Ono w srodku gliny i tak sie spali pozostana puste otwory które beda też trzymały ciepło.- Mówi Raksha bo w końcu na jej planecie tak ogrzewano niektóre domy. Wpuszcza Sisci piwerwszego do mieszkania a potem "rozbiera" go z zakupów. Wyciaga zestaw do gotowania i uważnie czyta instrukcje obsługi. Zanim je umyje i przygotuje reszte składników.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 13:33:45

Sisco aż przystanął i widać było, ze to nie było działanie zaplanowane.
– serio? – wyleciało z niego to słowo nacechowane niedowierzaniem. Pierwszy raz w życiu słyszał rewelacje, ze kominek się napycha sianem/. Dl;a niego kominek to odstawiony na błysk twór z cegły wypolerowanej, taki jakby malutki domek w salonie, na którym stoją jakieś wyrafinowane durnostojki, a we wnętrzu na dwóch polanach na krzyż tli się płomyczek.
Siscowe wyobrażenie znowu fiknęło kozła.
Ruszył się by dogonić Raksh. Był w szoku, owszem, ale już się nauczył ze Raksh wie dużo, wiele więcej niż on, i jeśli ona tak mówi to znaczy ze tak jest. Mógł się dziwić, ale nigdy nie negować. Więc się dziwiło, aż mu tchu zabrakło. I dalej już po chodzie wiedząc było ze angażuje całą moc obliczeniową by to sobie wyobrazić. Potem pewnie doczyta.
Teraz  w mieszkaniu, już „rozebrany” zatrzymał się, ustawił łeb w kierunku gdzie być może kiedyś kominek będzie, i myślał...

Rakshalungri - 2014-05-16 13:43:47

Raksha nawet nie pomyslała, że znów niechcacy zmieniła Sisco światopogląd. Ona tylko powiedziała to co nauczyła sie w swoim krotkim życiu. Oboje wiedzieli duzo tylko nei w tych samych dziedzinach. Uzupełniali się świetnie. Raksha krząta sie po ubogim jeszcze aneksie kuchennym. Będzie kolacja na bogato bo bedzie i danie  prawdopodobnie zupka i jajecznica a i owszem na wypadek jakby zupka nie wyszła albo nie posmakowała Sisco i jej. Myje i kroi warzywka oraz kawałek mięska. Wrzuca z niewielka iloscią wody do wnętrza, iwstawia urządzonko tak jak instrukcja każe. A potem przyrzadza jajecznicę Ona też lubi jajka. I to bardziej w postaci przygotowanej niż surowej.

Sisco Hasupidona - 2014-05-16 13:56:39

Zmieniała, ale – nic mu nie będzie. Na Coruscant i we wszystkich tych administracyjnych niuansach Sisco poruszał się bardzo sprawnie, ale takiej prostej praktycznej wiedzy nie miał żadnej, nie rozumiał, nie miał pojęcia, bo nie miał jak i kiedy poznać, to typowy mieszczuch. Typowy mieszczuch to raz,a  dwa – cyborg. Było jeszcze kilka punktów utrudniających Siscowi kontakt z praktyczną wiedza,a  najważniejszy to oczywiście „nie ma kasy”. Bo gdyby było, to nie ważne jaki ten Sisco by był - by zapłacił i by go po galaktyce wozili i pokazywali.
A tak – tyle wiedział co mu się tak przy okazji dostawało.
Stał jeszcze chwile po czym polazł za Raksh patrzec co robi. I – o dziwop – nawet na mieso nie ofuczał się. Za to patrzył. Skonfrontowanie go z duza iloscią nowości zaowocowało tym, ze nie od razu było „fufufuffufu”, tylko najpierw obserwacja.

Rakshalungri - 2014-05-20 12:16:02

Raksha z kolei bardziej była słuzacą nie widziała świata jako takiego. robutki reczne i usługiwanie to było to co znała ale administracja? W życiu nawet nei myslała, że bedzie jej to do czegoś potrzebne. A teraz gotuje mu i sobie obiad. Czeka aż światełko w maszynce przestanie sie swiecic i w międzyczasie ścina jajka w jajecznicy. Jajka robią sie szybciej siłą rzeczy. Ale w koćńu wykłada obie potrawy na talerze. Oczywiście najpierw miksuje zupę i wychodzi taka zupa krem która potem sama prubuje.
-no nawet nei wyszła zła... musze jeszcze popracować nad doprawianiem. Sprubujesz?- Pyta wyciągajac w jego stronę łyżkę.

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 12:28:11

Nie mieli jeszcze jako takiej kuchni, ale chyba oboje mieli wyobraźnie, a ich w przyszłości kuchnie już teraz oświetlało wielkie okno skupiające energię świetlną wewnątrz, toteż mimo ze średnie poziomy to jasno mieli jakby mieszkali na Górnym Mieście.
Sisco stał za Rakshą i patrzył, to przez jedno ramie, to przez drugie, aż się w  końcu z boku ustawił i zastygł w bezruchu, co było u niego normalne. Kilka minut ta obserwacja trwała Trochę jak oglądanie holowizji. Mamę wprawdzie tez kiedyś tak obserwował. Ale to był zupełnie inny kanał no i gotowanie mamy było prostsze: wyjmujemy mrożonkę, odmrażamy, trochę może modyfikujemy i już.
A tu i zapach inny – tak, Sisco czuł zapachy, słabo ale czuł – i lepsze oświetlenie a on widział dużo więcej kolorów niż ssaki.
Nawet nie zauważył kiedy koniec. Zaspał trochę.
- Co? – chwila milczenia na odtworzenie wypowiedzi z  pamięci w systemie.
- A... jasne! – i „wyciągnął sie”, czyli łeb do przodu a nogi na ziemi w tym samym momencie. Ale – tak jakoś się zachowywał jakby to obwąchać próbował. Ciekawy był

Rakshalungri - 2014-05-20 12:35:38

Owszem nie mieli kuchni, jednak Rakshy w tym głowa by w koćnu ona była. gotownaie ja fascynuje i bardzo tego potzrebuje więc dla niej to wazne by od czegoś zaczynać. powoli. Kuchnia na jej rodzinnej planecie wygladała inaczej. Jedzenei nei było az tak przetwozone. Gotowano proste makarony, albo wodorosty. Ryby i inne zwierzeta wędzono choc równei czesto podawano surowe. To wsyztsko. A tu? Gotowanie. obrubka cieplna najprzerózniejszych składników i przyprawy no po prostu WOW! Raksha czeka spokojnie na werdykt. Jesli nei bedzie chciał zupy sma ją zje a jemu poda jajecznicę.

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 12:44:31

A Coruscant dawało możliwości, w supermarketach były takie bogactwa wyboru produktów, że mózg się wieszał.
Sisco chwile medytował nad łyska zanim zjadł – mając ograniczoną sferę poznawcza, ale za to dobre warunki – wykorzystywał – przyjrzał się, obwąchał, i dopiero zjadł, złapał łyżkę między płytki i za chwile „oddał” pustą. Odchylił łeb i poddał to wszystko analizie. Ale szybko zaczął pomrukiwać więc chyba dobrze.
- Lepsze niż ze słoika!  -zauważył naprawdę radośnie i z autentycznym zaskoczeniem, jakby robił coś naprawdę niezwykłego.

Rakshalungri - 2014-05-20 13:00:42

-Cieszy mnie to. Więc chcesz zjeść zupę czy wolisz jednak jajka?- Pyta usmiechając sie do niego. Cieszy sie, że nmu to posmakowało. Było to dla niej wazne tez bo to była pierwsza kompletnie samodzielnie przyrządzona zupa. Musi po remoncie kuchni kupić jakąś książkę kucharską. Koniecznie.

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 13:15:21

- Ty nawet nie wiesz jak cieszy mnie! – kiedy się codziennie witało poranek z myślą: o nie, znowu trzeba jeść to obrzydliwe śniadanie”, a tu się okazuje ze coś o takiej samej konsystencji jak zazwyczaj smakuje jednak dużo lepiej (choć na pewno sam fakt obserwacji procesu powstawania nadawał temu atrakcyjności), to od razu wstaje słońce nad twoją codziennością.
Az się tulić miał ochotę, ale najpierw trzeba zjeść. Grzecznie. No jak nie Sisco.
- Zupę ładuj. – odparł od razu i wcale nie słychać było w  tym „żeby ci nie było przykro”, tylko szczerze – bo chciał. Dobre to chciał.

Rakshalungri - 2014-05-20 13:25:08

-Dobrze wiec, prosze bardzo.- odpowiada i zaczyna karmić Sisco zupką. Była zadowolona tym bardziej ze udało jej sie przemycic nawet mięso i to jakby nei patzreć za jego aprobata. A jego mama tak bardzo sie starała o to. Duma i samozadowolenie Rakshy bardzo skoczyło. jest zadowolona tymbardziej ze po nakarmieniu go będzie mogła wziaść się do pracy i dalej zabawiać sie palatami, przynajmneij godzinę zanim pujda spać.

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 13:32:58

Musiał chyba się trochę zagapić albo po prostu nie zrozumieć co widzi. Bo mięso to jednak straszne na obrazku (a jeszcze  straszniejsze jak się o nim myśli) a tak na żywo, to on nawet nie miał kontaktu. Ale smakowało a to już mocny argument dla takiego niejadka. A jaka porcja witamin!
Mama by była... zazdrosna. Na pewno. W domu by Sisco pewnie nie jadł tak chętnie bo by się bał mamie przykrość sprawić. A tu oboje byli wolni. Nie musieli się na nikogo oglądać.
Niestety mimo pełnej aprobaty, nie dało się w Sisca wcisnąć dużo naraz bo miał on bardzo mała pojemność. Choć i tak więcej niż zazwyczaj,a  następny posiłek to dopiero jutrzejsze śniadanie.
Kiedy się miejsce skończyło, Sisco pochylił łeb i przytulił się do Raksy dużym obszarem gładkiej siatki sensorycznej, co było jego podziękowaniem.

Rakshalungri - 2014-05-20 13:42:19

-No już już.- Mruczy gładząc łapami jego przytulony pancerz. Teraz lubiła gdy sie tulił. Wczesneij wydawalo jejs ie to dziwne i nieco neinaturalne. w kocńu to maszyna nei zywe ciało ale szybko sie przyzwyczaiła do niego. i przestała zwracac uwagę. Kiedy skońcyzło się tulenie raksha dojadła resztkę zupy i przyrzadzoną jajecznicę by nic sie nei zmarnowało.  A potem posprzątała wszystko i pomyła. Bardzo pilnowała porzadku. Kiedy jzu nic nie zostało do pracy w kuchni zajeła sie robieneim mebelków do kuchni. Oczywiscie duza swoja wiedze opierała na kuchni widzianej u Sisco.

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 13:48:17

Tez się bardzo cieszył ze jego ciało zostało zaakceptowane. Innego nie miał. Więc to naturalne – jesli by nie zaakceptowała, nie mogliby razem mieszkać. Dlatego właśnie okres narzeczeństwa potrzebny jest,  i to jak się samym mieszka, a nie spotyka na dwie godziny dwa razy w tygodniu a po czymś takim wiąże się w związek na całe życie. Bez sensu.
Ale oni podeszli profesjonalnie-j. Bo zaczynając od mieszkania w norze. Ale nie ma kasyyyy...
- a mogę ci jakoś pomóc w tym? – zapytał żywo, kiedy już zauważył ze Raksh zbliża się do palet, które zmieniły status ze śmiecia na najwyższa wartość i... i ubywało ich.

Rakshalungri - 2014-05-20 13:52:44

-Hymm zastanawiam się a moze sprobowałbyś poodzielać deski?- proponuje mu sciagajac jedna paletę. ona wie ze on mzoe poczuć sie bezurzyteczny wiec daje mu palete zeby ją pooddzielał. nawet jesli połamie przecież nic sie nei stanie kawałki też się przydadzą. Dla rakshy to nie było takie straszne. Nie mieć kasy. na pilne potzreby wystarczało a powoli w kocńu mozna odłozyć. Podejrzewała ze palety szybko sie skoncza ale z drugiej strony ile moze kosztować taki śmiec jak paleta?

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 18:59:12

Wyglądał na zadowolonego, a jeszcze bardziej na takiego brzmiał.
- Pewnie! – była to czynność która rzeczywiście mógł robić dobrze – oczywiście trochę błędów i uszkodzeń desek bezie, ale – nauczy się. To wręcz terapeutyczne dla niego, bo odnosi się do miarkowania siły przy „precyzyjnej” pracy. Bardzo chętnie się zaangażował, choć pierwsze 5 minut upłynęło na myśleniu jak w  ogóle się ustawić.

Rakshalungri - 2014-05-20 21:53:49

Raksha mu nei pomaga. Uważa ze to by było dla niego złe i przykro by mu było, wiec daje mu być samodzielnym, sama mierzy deski i przycina je na odpowiednia długosc by zbić je razem i wygładzić. Nie ma pomysłu na blat cyz ma byc drewniany wylewany czy moze zurzyc resztki glazury która nei poszła do łazienki?

Sisco Hasupidona - 2014-05-20 22:26:44

Raczej by to uznał za szkolenie, bo już Raksh funkcjonowała u niego na innych zasadach. Tak czy owak nie było potrzeby mu pomagać – krzywdy se nie zrobi.
Nie odpowiedział odnośnie blatu bo nie został zapytany. Po kilku minutach medytacji znalazł punkt zaczepienia do swojej palety – przydepnął tak ze była oparta o ścianę pod ostrym kontem w stosunku do podłogi, i drugą nogą zaczął kombinować, więc raz po raz rozlegał się jęk wyciąganych gwoździ. Na początku to na chama, ale potem połapał się ze to nic ze jeden gwóźdź, jak są jeszcze cztery, i ze trzeba równomiernie. Schemat rozpracował bardzo szybko, troche gorzej z techniką ale tez rozpaczy nie było.
No i wszystko dość długo trwało. Sisco był załatwiony na dzisiaj i pewnie na jutro tez. Oby tylko tego w nocy nie robił.

Rakshalungri - 2014-05-27 17:00:28

Raksha byla z niego dumna. Z tego ze tak sobie radzi i najwidoczniej sprawia mu to frajdę. Jedynie jęk gwoździ ja denerwował jako posiadaczke leprzego słuchu od Sisco. Aż kładła uszy po sobie chcac ograniczyć dźwięk. Jednak ona pilnowala godzin pracy.
-No dośc na dziś. Czas wykompać sie i położyć spać, jutro kolejny dzień w robocie.- zauwaza odkładajac piłkędo drewna.

www.artcafe.pun.pl www.chorzaots.pun.pl www.darmowekody.pun.pl www.najlepszeseriale.pun.pl www.pixelarts.pun.pl