MOC - 2014-01-28 18:51:14

Wieżowiec Giltenai to jeden z najwyższych i najpiękniejszych obiektów na Coruscant, no i oczywiście jeden z najdroższych. W tym budynku mieści się wiele siedzib znanych firm usługowych jak również tutaj mają swoje prywatne praktyki znani lekarze, prawnicy - ogólnie śmietanka Coruscant. Dlatego też Giltenai stało się celem ataków terrorystycznych ponad półtorej roku temu. Naprawa szkód trwała wiele miesięcy a w tym okresie renoma wieżowca nieco podupadła, jednak gdy został na nowo otwarty to wolne lokale wyprzedały się niemal natychmiast.

Z tej okazji skorzystała też partia Prawdziwa Republika, wynajmując całe piętro, które kiedyś zostało zniszczone w czasie zamachu. Cena nie była aż tak wygórowana (jak na standardy Górnych Poziomów) ze względu na tragiczna przeszłość. Jednakże samym pomieszczeniom niczego nie brakuje i w ogóle nie widać by były w jakikolwiek sposób odnawiane.
Piętro zajmowane przez partię mieście się mniej więcej w połowie budynku - nie są więc to te najbardziej prestiżowe górne piętra, jednak już sam fakt posiadania biura w Giltenai zasługuje na wyróżnienie.

MOC - 2014-01-28 19:00:35

Od rozmowy Rosha z Sisciem upłynęło kilka dni. Nie próżnowano jednak w tym czasie tylko uzgadniano wszystkie warunki kontraktu, począwszy od rodzaju piosenki jaką ma stworzyć Sisco (dano mu swobodę twórczą, jednak kierownictwo partii chciało mieć wgląd w ewentualne koncepcje na utwór by wybrać najlepszą opcję) poprzez na wysokości honorarium za występy sceniczne a skończywszy na tzw "gwiazdorskich zachciankach". Chodziło główne o to, czego dodatkowego Sisco sobie życzy przed daniem koncertu, a więc np. jakieś konkretne zapachy w pokoju, relaksująca muzyka, konkretne drinki - takie ogólne drobnostki.
I gdy już obie strony były zadowolone z przebiegu nudnych negocjacji to sam kandydat na senatora zaprosił Sisca do siedziby jego partii by uroczyście (w małym gronie póki co) podpisać umowę na współpracę. Oczywiście Varenius jako rasowy polityk miał też pewien chytry plan - chciał pokazać Siscowi to i owo, trochę porozmawiać o swojej wizji na Republikę, by go nakłonić do ściślejszej współpracy a może nawet i do członkostwa (pomogłoby mu to zdobyć jakiś tam kolejny procent poparcia, a to już dużo. W wyścigu o taką stawkę liczy się każde wsparcie).
W recepcji wieżowca wiedzieli już o wizycie Sisca, więc skierują go na odpowiednie piętro przy okazji informując biuro partii o jego przybyciu by już mogli sie przygotować.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 19:11:59

Sisco miał obawy przed tym spotkaniu tylko jednej konkretnej natury: kompleksów związanych z własnym wiekiem.
Nie żył od wczoraj, choć jak wiemy – bardzo krótki, to jednak wystarczyło by przyzwyczaić się do reakcji na swój wygląd, przywyknąć do pewnych docinków i pewnych gaf czy tam do tego ze musi liczyć na pomoc. W tym jednak przypadku miał stanąć oko w  oko, po raz pierwszy sam, bez managera (nie chciał wyjść na pionka więc nie brał go) wobec osoby tak prestiżowej i o tak konkretnym pomyśle nie tylko an siebie samego, ale i na Reublikę.
Hasupidona strasznie się bał ze zachowa się jak gówniarz i przez to ośmieszy.
To był jego problem na dziś. Nie to ze musiał zaczepić obcą babę w futrze za które można by wykupić całą firmę Sisca o to, by mu windę obsłużyła. O tym nawet nie myślał.
Odliczał zapalające się cyferki pięter.
Kiedy się winda zatrzymała, otworzyła, to wylazł, od razu nieruchomiejąc o krok od niej. Dziś jego lakier miał codzienny szaroniebieski kolor,z  pociemnieniem na nogach (przy samych stopach”, bez żadnych podkolanówek, jedynie coś w rodzaju łańcuszka na szyję – tylko na dziale. Z wisiorkiem w kształcie najeżonej kulki.

MOC - 2014-01-28 19:29:36

W końcu winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze i Sisco mógł z niej wyjść, przechodząc do niewielkiej ale przytulnie urządzonej salki. Podłoga wyłożona była specjalnymi, wytrzymałymi płytkami z tworzywa sztucznego - były odporne na wszelkie porysowania a przy tym imitowały one w wyglądzie drewniany parkiet. Po środku znajdował się wzorzasty dywan - jednak to też była imitacja, ale z gatunku tych drogich, bo również odporna na wiele niekorzystnych czynników. Pod ścianami stały wygodne sofy a miedzy nimi stoliczki z magazynami o polityce i biznesie. Na ścianach obrazy - tym razem jednak autentyczne, do tego jakieś roślinki. Na przeciwko winda znajdowało się wielkie okno z widokiem na Coruscan i oczywiscie Senat. Nieco z boku stała recepcja, gdzie pracował młody mężczyzna i młoda kobieta, a asystował im droid protokolarny. Oboje byli zajęci i nie zwracali uwagi na windę, jednak u jej wejścia już stała osobista asystentka Korella - była to nieco starsza twi'lekanka ubrana w gustowny kostium (wiadomo, osobista asystentka kandydata na senatora jednak musi wyglądać). Spoglądała ona na Sisca zza drogich okularów holonetowych, które z wyglądu przypominały tradycyjne, używane przed wiekami okulary. Z tą różnicą, że na szkiełkach wyświetlały się różne informacje. Okulary te połączone były bezprzewodowo z cyfronotesem twi'lekanki.
- Witam panie Hasupidona, pan Korell oczekuje pana w swoim gabinecie, proszę pójść za mną
Powitała Sisca aksamitnym głosem i uśmiechnęła się nieznacznie, po czym ruszyła przed siebie pewnym krokiem niczym rasowa modelka.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 19:36:44

Oczywiście wzrok Sisca przyciągnęło okno, bo był lekkim maniakiem okien, ale boczne pary oczu umożliwiły mu tez dostrzeżenie tego wszystkiego naokoło jak i asystentki. Na początku nie wiedział kto to toteż nie specjalnie zwrócił uwagę. Ale widać była tu wysłana.
No to pięknie – pomyślał. Nie traktują mnie jak zwykłego petenta pod tytułem „masz tu godzinę, masz przyjść”.
- Tak... oczywiście... – odpowiedział kobiecie dość cicho, i ruszył, na początku bardzo delikatnie, później już normalniej i aż do celu.

MOC - 2014-01-28 19:56:37

Idąc za asystentką Korella Sisco miał okazję by się porozglądać. Korytarze nie były zbyt ciekawe, jednak poszczególne pomieszczenia już bardziej, zwłaszcza że drzwi były przeszklone i można było zajrzeć do środka. Po prawej stronie znajdowało się pomieszczenie ze specjalnymi boksami otoczonymi barierami dźwiękowymi. Wewnątrz tych barier, przy biurkach pracowali konsultanci, którzy cały czas z kimś rozmawiali poprzez holonet. Bariery zaś pozwalały im się skupić na rozmowie. Za oknem widać było powietrzne szlaki dla aerowozów.
Po lewej stronie znajdowało się spore pomieszczenie, nieco zaciemnione, pełniące rolę "centrum dowodzenia" - ogromne holoodbiorniki wiszące na ścianach wyświetlały różne kanały informacyjne - każde urządzenie inne. W centralnym punkcie znajdował się wieli holoemiter, który wyświetlał aktualne tabele sondażowe oraz szereg pomniejszych informacji. Za biurkami pracowali analitycy i spece od marketingu, ustalający dalszą strategię. W dalszej części korytarza znajdowały się bardziej osobiste gabinety, przeznaczone dla poszczególnych grup zadaniowych. Na końcu zaś znajdowało się biuro Vareniusa Korella - oczywiście było to najlepiej położone pomieszczenie na całym piętrze, z najlepszym widokiem.
I to tam zaprowadziła Sisca twi'lekanka. Zapukała cicho a potem weszła do środka, zachęcając gościa by zrobiłto samo.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 20:05:15

Rozmowa zapewne miała Sisca rozluźnić. Chociaż jak to on – po nim nie widać póki się go nie zna. Idąc tędy zastanawiał się, czy nie dojdzie do tego ze bezie tu bywał bardzo często. I w związku z tym powinien mieć jakieś przemyślenia – czy mu się podoba, czy to jest choć trochę dostosowane do jego potrzeb.
No ale tam gdzie okna tam się Siscowi musi podobać.
Wpuszczony oczywiście wszedł i od razu zaczął szukać wzrokiem pana przewodniczącego, choć łbem w ogóle nie ruszał. Tak sobie chwile niebył, do czasu aż nie zostanie przedstawiony. Czy tam zapowiedziany.

MOC - 2014-01-28 20:21:55

Gabinet Korella utrzymany był w podobnym stylu co reszta piętra, z tym że parkiet był z wykonany z prawdziwego ciemnego drewna, pokrytego jednak specjalnym lakierem ochronnym, wiec Sisco nie musiał się bać, że porysuje. Pomieszczenie to znajdowało się tak na rogu piętra i z technicznego punktu widzenia miało trzy ściany - dwie wewnętrzne działowe i trzecią zewnętrzną, która była pozbawiona ostrego kąta - miała łukowaty kształt, więc traktowano ją jako całość. I oczywiście była przeszklona. I pod tą szklaną ścianą, za wielkim nowoczesnym biurkiem siedział sam Varenius. Spodziewać się można było jakiegoś sędziwego mężczyznę, podobnego nieco do kanclerza Janarusa, z bójną brodą i pasmami siwych włosów.
I tutaj niespodzianka, bowiem kandydat na senatora był stosunkowo młody, pod trzydziestkę, elegancko ubrany, zadbany, na twarzy nie widać było żadnych zmarszczek a włosy pozbawione były wszelkich siwizn. Co tam brak siwizn, wyglądały olśniewająco - zdrowe, zadbane, nienagannie przystrzyżone. Żaden zbuntowany kosmyk nie miał prawa się pojawić.
- Panie Korell, pan Hasupidona do pana
Zapowiedziała gościa twi'lekanka. dopiero wtedy mężczyzna oderwał wzrok od holoekranu swojego komputera i spojrzał na gościa. Uśmiechnął się szeroko na jego widok.
- Witam serdecznie panie Sisco. Proszę wejść i się rozgościć.
Wskazał na przestrzeń przed jego biurkiem. Normalnie stały tam dwa fotele, teraz jednak zrobiono wszędzie miejsce, by Sisco mógł sobie spacerować po gabinecie. Przygotowano się na jego przybycie.
- To wszystko Arleen, niech nikt nam nie przeszkadza.
- Oczywiście

Twi'lekanka lekko się skłoniła a potem wyszła, zostawiając ich samych.
- Piękny widok, prawda?
Zagaił Varenius wskazując nieznacznie na okno za sobą. On sam wstałteż od razu by przywitać osobiście Sisca.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 20:32:27

Sisco był „podkuty” gumą grubości 2cm, więc to ze porysuje coś to raczej nigdzie się nie obawiał. Chodzenie gołym metalem po jakimkolwiek podłożu byłoby uciążliwe. Jeśli się czegoś obawiał to bardziej tego, ze coś strąci/przewróci, ale tylko jeśli ma mało miejsca. Jak ma dużo, i co najmniej metr od każdej przeszkody, to będzie ją dokładnie widział i ominie.
Samo pomieszczenie robiło wrażenie, ale nie takie jak Korell.
Kiedy go Sisco zobaczył, to mało się nie przewrócił. Tzn poczuł się tak jakby miał się przewrócić bo na zewnątrz nie było widać tego.
Nie, żeby nie wiedział z  holo jak on wygląda, ale na holo wyglądał poważniej. A metryki jego to nawet nie szukał, bo co go obchodzi czyjś rok urodzenia?
A tu proszę...
na szczęście udało mu się stłumić arcyinteligentne „eeeeee”. W tej chwili trochę za bardzo przypominał droida przed aktywacja,a le kiedy polityk do niego podszedł i zagadał i temat mu jakże bliski – okna – to zaskoczył wreszcie.
- Tak, piękny widok. Ja to w ogóle jestem urzeczony oknami. – nieznacznie pochylił łeb, co było formą lekkiego powitania, bo tym razem jakoś wyszło na starcie ze się sobie nie kłaniali. Bardziej luźno, co też go zaskoczyło.

MOC - 2014-01-28 21:02:51

Varenius wyszedł zza biurka i podszedł do Sisca, dzięki czemu mógł on lepiej mu się przyjrzeć. Był dosyć wysoki, bo mierzył prawie metr dziewięćdziesiąt, postawny i raczej wysportowany - zdradzał to garnitur skrojony idealnie na miarę. Postawę miał dumną i wyprostowaną, nie garbił się ani też nie poruszał się niepewnie. Każdy jego krok czy gest jasno mówił - mam wizję, wiem czego chcę i będę do tego konsekwentnie dążył. Bo w polityce nie ma miejsca na wahania i niepewność. Nie masz własnego zdania albo nie masz siły by się wybić? Zginiesz pod butami innych. I Varenius dobrze o tym wiedział.
- Nocą widok jest jeszcze piękniejszy. Te wszystkie światła, neony... szkoda tylko, że zasłaniają one widok na gwiazdy.
Podsumował nieco smutniejszym tonem. Sisco jako piosenkarz może zauważyć sposób w jaki mówi Korell. To nie byłą taka naturalna mowa pełna jakichś tam drobnych zniekształceń. Jego głos był czysty, mocny, dźwięczny, ewidentnie wyćwiczony. Po prostu głos profesjonalisty.
- A jak się panu podoba nasza skromna kwatera? Lubię o niej myśleć jak o centrum dowodzenia. W końcu wybory to niemal kampania wojenna

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 21:08:48

Postawa i wygląd Sisca był często opisywany tak jak często wspominano ze cyberciało ukrywało w nim to na co nie ma tu miejsca. Tak było tez teraz wiec nie ma co się powtarzać. Ale gospodarza obserwował, ucząc się na jego gestach jakim może być człowiekiem. Tak naprawdę jakim, a nie tylko na jakiego się kreuje.
- centrum dowodzenia? Fajne skojarzenie. Podoba mi się. Szczerze mówiąc mi się na Coruscant podoba bardzo wiele. I nie tęsknie za widokiem gwiazd. Nigdy nie miałem okazji się do niego przyzwyczaić... Coruscant jest moim domem.
Nie łaził za Vareniusem. Ale poruszał się tak by ten wiedział,ze na niego patrzy.
- A pan skąd pochodzi?

MOC - 2014-01-28 21:31:14

No i tutaj był problem, ponieważ Varenius był politykiem i to tym z górnej półki a to oznacza, że był też dobry w manipulowaniu, kłamaniu i ogólnie był dobrym aktorem. Niewiele było autentycznych osób w polityce - naturalnych i normalnych. Sisco mógł zaś wierzyć w tą postawę lub nie, jednak innej raczej nie zobaczy. Chyba, że by się z nim zaprzyjaźnił, wtedy mógłby dostrzec prawdziwą twarz Vareniusa.
- Moim również, tu się wychowałem ,tutaj studiowałem, tutaj podjąłem pierwszą pracę. I chociaż kocham Coruscant, to jednak nasza galaktyka oraz Republika mają wiele wspaniałych rzeczy do zaoferowania. Galactic City może nam zapewnić wiele, jednak nie wszystko.
Odpowiedział łagodnie a potem spojrzał na widok zza okna. Po chwili podszedł tam, stojąc plecami do Sisca. W pewnym momencie wskazał na mniejszy budynek daleko za Senatem
- O tam się wychowałem, w tamtym kompleksie mieszkaniowym. Z widokiem na Senat. Można powiedzieć, że to tam, w jednym z okien narodziło się moje marzenie o zostaniu Senatorem. ?Jak widać, konsekwentnie do tego dążę. A pan? Ma pan jakieś marzenie? Zwróciłsię do Sisca, odwracajac się w jego stronę

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 21:38:20

- No na pewno nie wszystko – przyznał Sisco. Coruscant było niebywale wystawne ale gospodarczo nieautonomiczne. W sumie to było jak on. Jak mu się nie podsunie jedzenia pod pysk to umrze z głodu.
Kiedy pokazano mu budynek mieszkalny, natychmiast zaczął robić wyostrzenia i zbliżenia. Któreś z tych okiem było jego oknem. Świetna historia dla polityka. Nie bohaterska, ale z ideami.
- Każdy ma marzenia. Ja ze swoimi muszę być ostrożny. Mogę pożyć sobie jeszcze 30 lat... 40... ale i za 5 może już mnie nie być. – to były trudne tematy dla Sisca. Ale poruszanie trudnych tematów w pewnym sensie hartuje.

MOC - 2014-01-28 21:57:05

O Coruscant mówiło się złośliwie "planeta polityków" i było w tym trochę racji, ponieważ niemal wszystko obracało się tutaj wokół wielkiej polityki. Coruscant nie miało żadnych znaczących fabryk jak np. Korelia czy Sullust, nie eksportowała też żadnych znaczących towarów. Zasadniczo Coruscant w ogóle nie było samowystarczalne - utraciło tą zdolność tysiące lat temu. Jednak dzięki politycznemu znaczeniu i strategicznemu położeniu ściągały tutaj wszystkie znaczące firmy i korporacje. Każdy musiał mieć tutaj swoje przedstawicielstwo.
Korell zmarszczył nieco brwi słysząc odpowiedź Sisca.
- Z takim myśleniem nie zajdziesz daleko mój drogi. Każdy z nas może nie dożyć jutra... wystarczy wypadek na trasie powietrznej. Ba, wystarczy że na schodach się potkniemy! Każde życie jest kruche i delikatne, no i wszyscy kiedyś umrzemy.
Vorenius podszedł bliżej Sisca by mówić bardziej bezpośrednio do niego - twarzą w twarz.
- Przychodzi taki moment w życiu, że musimy sobie zadać pytanie - jak wykorzystać czas nam dany? Można małymi kroczkami podążać do celu, ale tak robią zwykli ludzie. Idą całą masą przed siebie... można też zrobić coś innego, wziąć głęboki oddech i raźno wykroczyć przed szereg. Nie oglądać się na to, ile czasu pozostało, ile życia. Trzeba zdecydowanie przeć przed siebie. Bo nie wiem jak ty, ale ja wolę żyć rok jak ogar kath, wolny i nieskrępowany, niż dziesięć lat jak nerf pośród stada tysięcy podobnych do siebie osobników
Vorenius mówił z wyraźną pasją i to już nie była wystudiowana poza a jego autentyczna cecha. Nie fanatyzm a właśnie gorący, żywy entuzjazm, który był jego motorem napędowym.
- Jest też jedna cecha, która odróżnia ludzi wielkich od zwykłych obywateli, wie pan jaka to cecha?

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 22:05:41

Trochę Sisca zbijało z tropu naprzemienne stosowanie formy „ty” i „an” więc póki się nie zorientuje postanowił używać formy maksymalnie bezosobowej. Dziwnie tez się poczuł pouczany w taki sposób. O ile pouczanie od jdi znosił bardzo dobrze,a  nawet chętnie tak teraz poczuł się tak... nie bardzo.
Ale wiele można zwalić na nieznanie się. Może ten gość tak ma po prostu i nie należy się w tym za wiele doszukiwać.
Chociaż brzmiał tak jakoś az nazbyt wylewnie. Jakby dosłownie z księżyca spadł.
- No ja bym powiedział ze odwaga dobre intencje ale na podstawie tego co usłyszałem to będę celował w jakieś, hmm... charyzmatyczne zdolności i umiejętność kreowania...

MOC - 2014-01-28 22:25:07

Korell uśmiechnął się.
- Tak, to są bardzo ważne cechy i bardzo pomocne. Ale moim zdaniem istnieje jedna nadrzędna cecha, która definiuje każdego wielkiego człowieka. Wizjonerstwo. Każdy z nas może być pracowity, utalentowany, solidny... można mieć te wszystkie cechy na raz, ale gdy się nie ma wizji, do realizacji której się dąży, to się wiele nie zmieni.
Vorenius cały czas mówił z zapałem i nie miał w zasadzie na celu moralizowania Sisca. Mówił ogólnie o własnych przemyśleniach, wnioskach które wyciągnął w ciągu tych wielu lat życia. Nie był może stary ale w życiu trochę już widział, podróżował po innych planetach, poznawał inne kultury. nie spędził całego życia na Coruscant, pochłonięty swoimi sprawami. Korell myślał o na prawdę dużych rzeczach.
- I teraz co powiem może zabrzmi jako przejaw megalomanii albo zbyt wybujałego ego, ale muszę panu panu to powiedzieć. Ja nie chcę zmienić kilku drobnych rzeczy w działaniu Republiki. Ja nie mam ambicji by dokonać tylko kilku poprawek w tym, co obecnie działa w Republice. JA chcę ją zmienić, całą. Mam wizję nowej republiki, Prawdziwej Republiki, gdzie obywatele z marzeniami będą mogli bez obaw je realizować. Marzę o Republice, która nagradzałaby pracowitych i wytrwałych, takich jak pan, którzy mimo przeciwności losu dalej prąc do przodu. Nie chcę podtrzymywać systemu, który na siłę wszystkich zrównuje, który hamuje przedsiębiorczych a utrzymuje leniwych. Obecny system nie działa. Dolne poziomy zalane są przez fale emigrantów, którzy nie starają się poprawić swego bytu, tylko czekają aż ktoś za nich to zrobi.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 22:33:44

No z tym wizjonerstwem to dowalił, aż się Sisco zaśmiał w duchu. No naprawdę. Ale świetnie się to oglądało. Nie komentował więc, gdzieżby śmiał.
- No rzeczywiście, brzmi to dość... bajkowo. – przyznał racje, i sam wypowiedział na głos najlżejszą wersje swoich wniosków. No gość był przekuriozalny po prostu!
Sisco wyrósł w atmosferze mieszczuchowej skrytości, choć sam uważał się za otwartego. W konfrontacji z Korellem stwierdził jednak ze daleko mu do tej cechy. Jak ten się uzewnętrzniał, to Siscowi serwomotory drętwiały.
- tak, oczywiście, ja też widzę całe mnóstwo rzeczy do poprawy i całym sercem pragnąłbym pomóc, ale wydaje mi się, ze tak trochę pan... no, przesadza... to nierealnie brzmi. I chyba to jest problem waszej partii. Ludzie nie bardzo panu wierzą...
Delikatnie,z  wieloma pauzami, ale powiedział, choć się bał ze zaraz ten się wkurzy, każe się wynosić a ich kontraktem dupę se podetrzeć.
Ale z drugiej strony co – stać i przytakiwać jak głupi przez co robić z siebie kretyna?

MOC - 2014-01-28 22:59:17

- Owszem, wydaje się to bajką... ale spójrzmy na kilka przykładów. Gdy założyciel Corellian Engineering Corporation przedstawiał swoją wizję firmy zajmującej się budową tanich i niezawodnych frachtowców to został on wyśmiany. Ludzie mieli go za szaleńca, twierdzili z góry, że to niewykonalne i nieopłacalne. A mimo to nie poddał się i obecnie jego firma jest jedną z największych korporacji w Galaktyce. Czy to jeden tylko przykład? Weźmy pod uwagę najstarszy możliwy - założyciele Republiki. Gdyby kierowali się oni w życiu tylko zdrowym rozsądkiem i pragmatyzmem to by nie powołali do życia tego organizmu państwowego, który przetrwał 21 tysięcy lat. Oni mieli wizję, wizję czegoś większego i wspanialszego niż oni sami
Varenius nie przejmował się reakcją Sisca, bo znał to z własnego doświadczenia. Wiele razy spotykał się z podobnym podejściem do jego osoby. Ale dalej konsekwentnie parł do przodu, mimo wielu przeciwności losu. Wierzył w to, że jedna osoba może zmienić galaktykę i na prawdę w historii Republiki bez problemu można znaleźć wybitne osoby, które samym swoim wpływem zmieniały zastaną rzeczywistość. Choćby legendarny Revan, który  zmienił ówczesną galaktykę.
Korell nie zraził się sceptyzmem Sisca. Nie kazał mu się też wynosić w cholerę, bo nie podzielał jego wizji. Zamiast tego po prostu wszedł w dyskusję
- Mówi pan, że to nierealnie brzmi? Ja z kolei mogę się zapytać, dlaczego? Może dlatego, że w moich ustach brzmi to tak, jakbym mógł w jeden dzień wszystko zmienić? Czarodziejem czy potężnym jedi nie jestem, choćbym chciał.  Zdaję sobie sprawę, że takie zmiany wymagają lat, lecz to mnie nie zniechęca do działania. Możliwe, że ja tego nawet nie dożyję, ale czy dlatego mam zrezygnować? Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok, a tego właśnie ludzie się boją. To jest największy problem, ludzie przyzwyczajają się do tego co mają, boją się ryzykowac, boją się zmian. Bo tego się nie da nigdy w 100% przewidzieć.
W swej wizji lepszej Republiki Korell nie był osamotniony, miał wierne grono popleczników zaś partia również go popierała, ze swoich powodów. Varenius zdawał sobie sprawę z tego, że jego poglądy są kontrowersyjne, lecz nie zamierzał ich ugrzeczniać tylko po to by zdobyć fotel senatora.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 23:10:55

Eh, jakby z nim rozmawiać by nie urazić? Może na razie pomilczę – pomyślał. I słuchał. Aż do momentu kiedy znowu padły pytania bezpośrednio do niego.
- Ale ja nie mowie, ze źle, naprawdę podziwiam pański entuzjazm, to jest naprawdę fascynujące co pan mówi i jak to pan pokazuje, to jest coś pięknego. Tylko chodzi o to, ze jak słucha tego ktoś z ulicy, kto nawet jeśli ma podobne poglądy to ma ochotę, no...tak troszeczkę w głowę się puknąć. To mimo wszystko chyba chodzi o marketing. A ja sam się z  panem zgadzam ze można. I naprawdę chciałbym, żeby republika zmieniała się w tym kierunku. Tylko, prośże się nie obrazić, ale gdyby nie fakt ze jestem jeszcze trochę niedojrzały to bym raczej pana wyśmiał... – tu widać było ze i Sisco zaczyna angażować się w rozmowę i mówić co myśli.
- Vanara Kayl  ma gorszy program, ale tak go sprzedaje, ze góruje w sondażach. – im dłużej z nim gadał tym więcej rozumiał. Choć pewnie na co dzien potrafi chłodniej podejść do tej swojej pasji.
- Ale jeśli chodzi o wasz program, to popiera, absolutnie, jakbyście mi w  myślach czytali...

MOC - 2014-01-28 23:27:39

- Widzi pan, pozwoliłem sobie na szczerą rozmowę z panem i przedstawiłem panu swoją wizję, a raczej tylko drobny wycinek tej wizji. Nie jestem też tak naiwny by wierzyć, że ludzie łatwo zarażą się moim entuzjazmem.
Odpowiedział już dużo spokojniej, łagodniej, nieco się cofnął, nabrał dystansu do Sisca. Nie tylko w sensie fizycznym, ale też ogólnego podejścia do jego osoby. Mimo, że pod względem fizycznym praktycznie się on nie zmienił. Przedtem nie skakał wokół Sisca i nie pajacował, tylko mówił z zauważalnym żarem w głosie, z prawdziwą pasją. Teraz tą energię przytłumił i tak modulował głosem by brzmiał spokojnie, dostojnie wręcz. Jak mąż stanu.
- Świetnie znam realia świata polityki. Wizję, trzeba też umieć ubrać w formę.
Odpowiedź spokojna, wyważona. Już się nie dał ponosić emocjom i nie miało to nic wspólnego ze słowami Sisca. Nie czuł się urażony.
- Ah Vanara Kayl... znam ją dobrze, jest świetnym politykiem i bardzo groźnym przeciwnikiem, lecz ona pragnie przede wszystkim odbudowy Republiki, ja pragnę zmian. I tutaj kluczową sprawą jest właśnie to, że ludzie boją się zmian. Dlatego wolą podążać dobrze znanymi ścieżkami.

Sisco Hasupidona - 2014-01-28 23:46:54

Młody nie był przyzwyczajony do takiej formy przekazu, głównie dlatego ze 99% osób z którymi się stykał zaczynało właśnie z dystansem i dość dyplomatycznie. Stąd tez nastąpiło najwyraźniej niezrozumienie. A sam Sisco czuł nad sobą presję. Korell miał się stać ważną osobą w jego historii.
- Bardzo przepraszam. Oczywiście mam marzenia, mniej lub bardziej nierealne i naprawdę zależy mi... by innym też zależało. Na tym mi najbardziej zależy, już powtarzając to słowo z braku innego na poczekaniu... – teraz się on spokojnie odezwał. Od razu dużo lepsza jakość rozmowy.
- Właśnie, oni się boja i dochodzimy do konsensusu. Bo niektóre rzeczy brzmią za bardzo radykalnie. Nie uczulam na to ze należało by to zmienić, nie, nie... tylko może po prostu trochę zmienić ton... Bo pani Kayl ma wyjątkowo smaczną kiełbaskę... Za to my mamy zbudować masarnie, z której ludzie sami będą wyrabiać kiełbaski... i jak się uda im to wytłumaczyć to będzie dobrze...
Ale ja jestem beznadziejnie, bezdennie, żałośnie durny – pomyślał. Gadam takie rzeczy POLITYKOWI, bo on na pewno tego nie wie...
- Zgadzam się z panem – wypalił w końcu, nieco unosząc łeb, by za chwile pochylić do poprzedniej pozycji.
- Ale chyba jestem na to za głupi.

MOC - 2014-01-30 19:30:58

Korell zaś nie był zakurzonym senatorem, statycznym i bardzo opanowanym. Był wciąż stosunkowo młody, więc też ekspresyjny, żywiołowy. Miał wiele pomysłów, marzeń, miał swoją wizję świata. W holonecie musiał pozować na bardziej spokojnego i dostojnego niż w rzeczywistości - takie były reguły tego świata.
Varenius znowu uśmiechnął się do Sisca, gdy ten zaczął mówić o problemach o których od dawna wiedział. Miał sztab pracujący nad jego wizerunkiem i nad jego programem, by tak go ubrać w słowa by nie wydawał się aż tak radykalny, przy zachowaniu ducha oryginału.
- Panie Hasupidona... ja to doskonale wiem. Proszę poczytać mój program wyborczy, dowie się pan tam wszystkiego. Nad każdym zdaniem pracowało szereg specjalistów ustalając co i jak by to się sprzedało. I proszę tutaj się nie dziwić, myśli pan że pani Kayl sama wszystko układała? Nie, nad wszystkim czuwają specjaliści, każde wystąpienie to reżyserowany spektakl nastawiony na przyciągnięcie kolejnych wyborców.
Odparł spokojnie. Był też trochę rozczarowany Sisciem. Przed tą rozmową wyobrażał go sobie jako kogoś z silnym wewnętrznym ogniem, który nie patrzy na to czego nie może zrobić, bo coś. Bo w końcu zaszedł daleko mimo wielu przeszkód. Dlatego Varenius postanowił zaryzykować i zagrać w otwarte karty z Sisciem, chcąc go zapalić do swej wizji. Ale teraz zaczynał podejrzewać, że się omylił w ocenie jego osoby. Bo zamiast pytać "jak to zrobić, jak to zrealizować?" wynajduje wciąż kolejne powody dlaczego nie da się tego zrobić. Rozczarowujące.
- Cieszę się, że pan się zgadza. I mam też nadzieję, że wciąż ma pan zamiar z nami współpracować?

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 19:58:06

- Ja wiem – odparł Sisco znowu pogrążony w  tej okropnej świadomości tego że się zbłaźnił. Wpadł w jakiś kalejdoskop, został skołowany i cała jego pozę trafił szlag. Źle się czuł z tym.
- Po prostu zaskoczył mnie pan za bardzo. Przepraszam. – zdecydowanie bez skruchy, uznał ze należy przeprosić.
Nie miał aż takiego wewnętrznego ognia, możliwe że dlatego iż był gaszony od początku i uczony czegoś innego. A może nigdy by go nie miał.
Sam tez był rozczarowany, ale chyba tym ze jego wyobrażenie rozbiło się o zupełnie w jego oczach nierealne podejście do problemu.
Był przyzwyczajony do barier i przeszkód na każdym kroku.
- tak, nagram wam coś i prześle próbki jeszcze w tym tygodniu. – odparł bez większej energii.

MOC - 2014-01-30 20:21:14

- Cóż, życie co chwilę nas zaskakuje. Trzeba zawsze być gotowym na niespodziewane. Niech pan uważa, bo czasem z zaskoczenia może pojawić się życiowa szansa, szkoda by było jej potem nie wykorzystać. Mnie się to przytrafiło i na szczęście, udało mi się wykorzystać ten moment
Poradził mu w dobrej wierze, bo jak Sisco co chwilę będzie dawał się tak zaskakiwać a potem będzie równie skołowany co teraz to wiele szans przejdzie mu koło nosa. Na Coruscant żyje się bardzo intensywnie i nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro.
- Cieszy mnie to niezmiernie. Powinniśmy zatem przejść do podpisania umowy. W końcu po to tu pan przybył
Korell wycofał się do swojego biurka, ale nie zasiadł za nim, tylko stanął przed nim by móc swobodnie przemieszczać się po pokoju. Nacisnął jakiś przycisk leżący na blacie a potem głośno powiedział.
- Arleen przynieś proszę umowę o ktorej wspomniałem wcześniej
Varenius odwrócił się i spojrzał w kierunku drzwi, które po niecałej minucie się otworzyły. Twi'lekanka musiała być gdzieś blisko. W ręku niosła specjalny cyfronotes zaprojektowany do podpisywania umów. Na papierowych kartkach praktycznie nikt już umów nie spisywał, wszystko zastąpiła komputeryzacja.
Arleen bez słowa postawiła urządzenie na blacie biurka, zaś Korell odprawił ją krótkim "dziękuję to wszystko". Do Sisca odezwał się dopiero gdy wyszła.
- Dobrze, chce pan przeczytać kopię przed podpisem? Zaręczam, że nie wprowadzono żadnych poprawek i tekst odpowiada temu uzgodnionemu z pańskim menadżerem

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 20:27:12

Niestety, doświadczenia życiowego Korella i Sisca nie można było nijak porównywać. Choć ten drugi przeżył w życiu wiele złego, to tak naprawdę wcale nie przeżył, nic się nie nauczył, bo nie pamiętał.
Ale faktem było tez to, ze prezentacja polityka sprawiła, ze potencjalny kandydat o podobnych poglądach znalazł się dwa miejsca za bramką. Z tym też jest coś nie tak.
Teraz go obserwował, choć zdawał się patrzeć przez okno. Nie był zadowolony. Trochę nawet podkurzony był na całą sytuacje.
- Wystarczy ze rzucę okiem. – odparł. Tak tez było – rzuci okiem,a  system sam sprawdzi zgodność, potrwa to dwie, trzy sekundy.
Kiedy to mówił, skierował „twarz” na mężczyznę.

MOC - 2014-01-30 20:39:04

Kandydat na senatora wziął do ręki urządzenie i wprawnie wstukał kilka poleceń i już po chwili Sisco otrzymał elektroniczną kopię umowy którą mieli podpisać. A w niej standardowy zapis, w którym Sisco zobowiązywał się do napisania piosenki wyborczej w określonym terminie a następnie miał obowiązek zagrać kilka koncertów na wiecach wyborczych gdzie miał miedzy innymi zaśpiewać napisany przez siebie utwór. Jednocześnie zabrania mu się współpracy z innymi kandydatami. W przypadku takiej współpracy umowa jest automatycznie zrywana i Sisco zobowiązany jest do zapłacenia kary w wysokości 100 tyś. kredytów. W przypadku działania na szkodę partii i ich kandydata umowa również zostaje zerwana. W przypadku gdyby partia nie wywiązała się ze swojej umowy i nie zapłaciła należności oraz gdyby nie zapewniłaby Siscowi odpowiednich warunków to oni zobowiązani są do wypłacenia tej sumy w ramach odszkodowania. Na końcu oczywiście zamieszczono honorarium i to całkiem satysfakcjonujące.
- Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, proszę.
Podał mu cyfronotes. Wystarczyło tylko złożyć cyfrowy podpis i umowa nabierała mocy prawnej.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 20:48:55

- Tak, wszystko się zgadza jak najbardziej. – odpowiedział, już innym tonem. Wrócił na swoje tory. Jedno mignięcie laserowej lampki umieszczone gdzieś na Siscu w miejscu łatwym by tym manipulować, przeniosło unikalny kod jednostki na dokument. Sisco był już sprytny na tyle ze potrafił się podpisać także manualnie, ale potrzebował dużo miejsca do tego.
- I bardzo proszę mnie umówić z jakimś przedstawicielem partii PR na rozmowę. Najlepiej z takim spokojniejszym. – i wypowiedź zakończył mruknięciem. Czyli nadal chciał się przyłączyć do Prawdziwej Republiki. Ale jednak troszeczkę inaczej to wszystko widział i wizjonerstwa próżno w  nim szukać.
Zauważył bowiem już dawno, ze jakkolwiek by nie robił, to i tak z niego niezadowoleni są ci z którymi wchodził w interakcje. Tym razem więc założył ze jeśli będzie robił z  siebie kretyna skaczącego i podniecającego się zmienianiem świata, to sam daje im do rąk broń silnego rażenia.

MOC - 2014-01-30 21:25:26

Podpis Sisca został zaakceptowany a po chwili Korell również się podpisał. Użył do tego specjalnego laserowego długopisu, które było bardzo eleganckie, jak to u polityka.
- I gotowe, bardzo dziękuję za podpis panie Hasupidona
No i Sisco od tej chwili był już związany z partią Prawdziwa Republika. Co prawda na razie luźno, ale nic nie stało na przeszkodzie do tego, by się do niej zapisał.
- O takich sprawach proszę porozmawiać z moją asystentką
Odpowiedział spokojnie, nie biorąc do siebie tej drobnej gafy Sisca, każdy się może pomylić. Takimi drobiazgami Varenius się nie zajmował, od tego miał swoich ludzi. Między innymi właśnie Arleen.
- Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie się dobrze układać.
Uśmiechnął się a potem znowu wezwał Arleen. Twi'lekanka zjawiła się dosyć szybko. Tak właściwie to miała swoje biurko tuż obok gabinetu Korella, więc mogła szybko się przemieszczać między tymi dwoma pokojami.
- Proszę zabierz to do archiwum i wrzuć do dokumentacji.
- Oczywiście. Dzwonił pan Quaresh, chciał z panem rozmawiać w sprawie jutrzejszego spotkania.
- Dobrze, porozmawiam z nim za chwilę.

Twi'lekanka wyszła i znowu zostali sami w gabinecie.
- Cóż, miło było pana poznać panie Hasupidona. Szkoda tylko, że tak krótko rozmawialiśmy, jednak obowiązki wzywają

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 21:34:12

To nie była gafa, tylko zasugerowanie, ze jednak tak do końca nie dał się tym wizjonerstwem przestraszyć. Umówi się dziś, albo przez holo, kiedy mu tam przy okazji. Ale skoro miał z twilektanką się umawiać, to jak weszła – bliżej się jej przyjął, choć przemierzył u jej boku całą siedzibę partii. Ale wtedy to on lampy oglądał i denerwował się spotkaniem z  przewodniczącym, które go rozwaliło całkiem.
- Też mi było miło poznać – odparł oczywiście grzecznie, lekko pochylając łeb. Doskonale wiedział ze obaj mają dosyć tej rozmowy. Nie żeby jakaś wrogość. Po prostu zupełna dwubiegunowość.
Zanim się cofnął to rzucił okiem na to przejście między gabinetami, bo mu drzwi trzeba otworzyć. Ale już nie czuł zażenowania tym faktem, był przyzwyczajony.

MOC - 2014-01-30 21:46:38

Obaj mieli całkowicie różne osobowości, nie zgrali się po prostu. Korell miał nadzieję, że Sisco okaże się bardziej do niego podobny, jednak niestety okazał się on jego całkowitym przeciwieństwem.
- Arleen pana odprowadzi. Do widzenia
Pożegnał się a potem udał się do swojego biurka zaś Sisciem zajęła się twi'lekanka. Podeszła do drzwi i je otworzyła, czekając aż wielki cyborg wyjdzie, po czym zamknęła drzwi za sobą. Pod ęką trzymała cyfronotes z umową, musiała go oddać do odpowiedniego działu.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 21:56:16

Sisco to był dizel – wolno się rozpędzał, ale jak już się dobrze rozbuja to jedzie całkiem nieźle. Z logicznego ludzkiego punktu widzenia, to dobrze, bo przy takim ciele zbytnia energetyczność może być niebezpieczna.
- Do widzenia. – pożegnał się,a  wypuszczony przez drzwi wyszedł i od razu się zatrzymał. Postanowił ze zagada o to spotkanie właśnie teraz. Może mają wolnego konsultanta, bo jednak przychodzić specjalnie to kłopot, bo musi u siebie się wypisywać z różnych zajęć, tłumaczyć przed tymi wszystkimi z którymi miał się spotkać, a nie, bo trzeba przełożyć, więc jak już jest, to trza to wykorzystać.

MOC - 2014-01-30 22:08:38

Arleen zaś nie była świadoma tego, że Sisco chciał się zapisać do partii, więc podeszła do kolejnych drzwi by wypuścić go na korytarz. No i zatrzymała się, gdy ten nie ruszył się z miejsca. Nieco zdziwiona zapytała grzecznie.
- Mogę panu jeszcze w czymś pomóc?
Za jej plecami zaś - czyli na korytarzu, toczyło się normalne, codzienne życie. Co chwilę ktoś przechodził z pokoju do pokoju, tam ktoś z kubkiem kawy szedł, a to tam szedł sobie droid protokolarny. Nikt na nich nie zwracał większej uwagi - owszem, Sisca zauważono a jakze. I na pewno plotki o nim krążyć będą, ale o tym on nie usłyszy.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 22:15:55

To oczywiste ze będzie się gadać o takim zjawisku, a przy okazji się dowiedzą kto to jest i ze ich partie promuje. Będzie promował jak się piosenka spodoba. Tylko czy Sisco będzie w stanie wymyślić coś tak odjechanego żeby się panu przewodniczącemu spodobało. Chyba będzie musiał zjeść cukierek z alkoholem (w środowisku Sisca krążyła zaś plotka jakoby ów był pijany po spożyciu takiego cukierka.) na lepsze wizje. Chociaż nie, nie, wizje nie, po dzisiejszym przez dłuższy czas będzie unikał wizji. To jednak było trochę za duże.
- W sumie to tak, chciałbym umówić się na rozmowę z jakimś przedstawicielem do spraw średnio rozgarniętego ale z dobrymi intencjami petenta w sprawie wstąpienia do PR... – Zaczął patrząc na okno a skończył kierunkując „twarz” na panią asystentkę przewodniczącego.

MOC - 2014-01-30 22:23:30

Arleen uśmiechnęła się do niego uroczo odsłaniając rząd białych, równych zębów.
- Rejestracji można dokonać poprzez holonet na stronie partii. Mogę panu również wysłać formularz zgłoszeniowy na pańską skrzynkę pocztową. Lecz jeśli pan chce porozmawiać z konsultantem to sprawdzę, czy któryś jest wolny
W dzisiejszych czasach bardzo wiele rzeczy można załatwić przez holonet - nawet zakupy robiło się w ten sposób. Wystarczyło wejść na odpowiednią stronę, wybrać produkty i zapłacić a zakupy dostarczano od razu pod wskazany adres - do godzinki i spokój. Z zgłoszenia do partii nie były szczególnie skomplikowane - wystarczyło podać wszystkie dane osobowe i to w sumie tyle.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 22:30:17

Był tego świadom, holonet to był jego drugi dom,a  może nawet pierwszy, jednak tym razem chciał porozmawia z kimś oko w oko. Nawet chociażby po to by zobaczyć jacy ludzie tu pracują. W wykonaniu pana przewodniczącego wszystko wyglądało łatwo, przyjemnie i zdawało się nie nieść konsekwencji,a le dla Sisca głośne opowiedzenie się po którejś stronie, nie tylko jako gość od śpiewania, to był poważny krok.
- bardzo bym prosił o sprawdzenie – odparł więc i zamruczał łagodnie, „oddając” uśmiech, czego pewnie ona nie zrozumie, ale jeśli Sisco miałby wstąpić do partii – to nie zaszkodzi jak się zacznie przyzwyczajać. Hupidona życzył sobie mruczeć jak najczęściej, bo to przecież oznaka radości.

MOC - 2014-01-30 22:42:45

- W takim razie proszę chwilkę zaczekać
Poprosiła twi'lekanka po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi a Sisco został w takim jej "gabinecie". Pod ścianą biurko i komputer, obok szafka na różne rzeczy a po przeciwnej stronie wygodna kanapa dla oczekujących na rozmowę z Korellem. No i oczywiście na ścianach wisiały obrazy oraz zdjęcia. Okno było jedno, za biurkiem ale nie było tak duże jak w biurze Vareniusa.
Arleen wróciła dopiero po dziesięciu minutach, już bez cyfronotesu.
- Mamy wolnego konsultanta jednak może być drobny problem z drzwiami
Mruknęła zakłopotana kobieta. Sisco był... spory, nie ma co tu ukrywać. Główne korytarze były przestrzenne, biuro Korella zaś miało spore drzwi, jednak pomniejsze pomieszczenia miały już bardziej standardowe drzwi - półtorametrowe.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 22:49:04

No to czekając oczywiście zapatrzył się w okno. Kolejny ewenement Sisca. Jakby miał na co dzień to by może się mu znudziło, ale nie miał. Tzn miał w fundacji, ale nie spędzał tam dużo czasu no i widok też nie taki.
Głos Arleen nie wyrwał go z zamyślenia bo się nie zamyślił, jedynie zapatrzył. A teraz skupił się na niej.
[i]- A nie można ze względu na niecodzienne okoliczności użyć innego pomieszczenia?[i] – już darował sobie że „ten gabinet jest fajny'. Mógłby przejść przez drzwi półtorametrowe, wymagałoby to od niego troche gimnastyki, ale przeszedłby, przechodził przez mniejsze. Jednak z obawy o utratę twarzy wolałby tego nie robić i skorzystać z innego miejsca, chociażby z  tego korytarza, gdzie se przy stoliczku mogą porozmawiać.

MOC - 2014-01-30 23:11:54

Jej lekku zadrgało nieco nerwowo ale jeśli Sisco nie miał specjalnego nakładki przekładającej wszystkie delikatne drgania na zrozumiały język to tego nie zauważy. Naturalnie jedynie nautolanie są w stanie zrozumieć ten specyficzny język.
Arleen nie bardzo spodobała się perspektywa użyczania swojego gabinetu Siscowi. A bo nie może on jak normalny człowiek zarejestrować się przez holonet? Koniecznie musie te kilka minut porozmawiać z konsultantem? Co mu to da...
- Cóż, może pan skorzystać z mojego gabinetu na tą chwilę, zaraz pójdę po naszego konsultanta
Odpowiedziała jak zwykle miłym tonem, jedynie drgania jej lekku zdradzało że jest niezadowolona z tej sytuacji.
Po chwili znowu wyszła ale wróciła po kilku minutach wraz ze starszym zabrakiem ubranym w nieco podobnym stylu co twi'lekanka.
- Witam, nazywam się Arkheen Fry.
Przywitał się grzecznie a potem zasiadł za biurkiem Arleen, zaś twi'lekanka wyszła z gabinetu.

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 23:17:46

Miał dobrych znajomych wśród t'wileków i był świadom tego, ze drgania lekku coś znaczą, ale jak każdy nie-t'wilek – nie zwracał na to specjalnej uwagi.
Ale i dobrze, bo pewnie by się wkurzył. Zapraszają gościa do współpracy a szkoda im na chwile gabinet „pożyczyć” a rozmowa z konsultantem uważana jest za zawracanie głowy?
No cóz, to nie jego fundacja, tu każdy przychodzi, odwala swoje od ósmej do szesnastej i idzie do domu gotować bigos.
- Dzień dobry, Sisco Hasupidona – miał nadzieje ze już konsultanci wiedzą co się dzieje na bieżąco i nie będzie musiał tu teraz streszczać całego życiorysu jak to bywało, jak chociażby brał taksówkę z innej linii.
- ...robię wam tu nieco zamieszania dzisiaj... – skierował łeb na ścianę za którą urzędował pan przewodniczący.

MOC - 2014-01-30 23:28:47

To była główna siedziba, ale nie jedyna. Tutaj nie zajmowano się rekrutacją nowych członków, wszyscy skupieni byli na prowadzeniu kampanii wyborczej, która była bardzo zacięta. I w biurze praktycznie cały czas ktoś pracował. Nie zawracano sobie głowy takimi sprawami jak wypełnienie formularza dla nowego członka bo po prostu to można zrobić poprzez holonet i to w pięć minut. A Sisco swoją prośbą troszkę zaburzył im prace ale nikt mu tego nie powie, wszyscy będą uśmiechnięci i mili, bo na tym profesjonalizm polegał.
- Trudno pana nie zauważyć.
Uśmiechnął się do niego a potem na komputerze odszukał opcję składania formularzy i już skupił się na Siscu.
- A wiec w czym mogę pomóc?

Sisco Hasupidona - 2014-01-30 23:40:25

Formularz nie był żadnym problemem dla Sisca, ale przez holo to się zamawia pizze a nie podejmuje ważne decyzje. To była dla niego ważna decyzja. Wstąpienie do partii, która będzie go – jako osobe publiczną, czasem wypowiadającą się w  mediach – obligowała do trzymania danego stanowiska. To się nie może sprowadzać do: tu wpisz durniu nazwisko swoje, tu kiedy się urodziłeś  a na to konto proszę wpłacić wpisowe.
On potrzebował nadal tego, czego w tamtym gabinecie nie otrzymał. Spokojnie porozmawiać o uczestnictwie w tym wspólnym przedsięwzięciu mającym w swoich celach poprawę losu Republiki.
Ale rozmowa językiem który Sisco ogarnie. Bez wizji, życiowych pragnień i innych patosów.
Znowu się w okno zapatrzył, ale nie przeszkadzało mu to odpowiedzieć na pytanie.
- tak, nie mieszczę się przez wasze drzwi, co za przykrość. Zastanawiam się czy mieszczę się w inne wasze ramy. Od kiedy tu wszedłem czuje się jak w jakiejś ukrytej kamerze. Pan tez tak miał jak tu pierwszy raz przyszedł? – i teraz „spojrzenie” spadło na konsultanta. Też nie był go pewny, czy nagle z czymś nie wyskoczy.

MOC - 2014-01-31 19:12:01

Zabrak spojrzał uważnie na Sisca.
- No niestety projektant najwyraźniej nie przewidział kogoś o pańskiej sylwetce w swoich planach
Uśmiechnął się lekko by mu dodać otuchy. Zastanawiał się jak on sobie radzi w życiu, bo jednak nie wszystkie budynki miały konstrukcję umożliwiającą poruszanie się po nich dla takich wielkich postaci jak Sisco.
- Początkowo miałem drobny problem ze złapaniem odpowiedniego biegu, tutaj wszystko dzieje się bardzo szybko. Ale to główna siedziba partii, w lokalnych placówkach jest dużo spokojniej
Zapewnił Arkheen a potem zerknął na drzwi za Sisciem, bo pojawiłsię tam niski sullustanin z cyfronotesem w ręce.
- Korell w gabinecie?
- Tak, ale Arleen mówiła, że nikt nie może mu przeszkadzać.
- Poodoo... a kiedy będzie wolny?
- Nie mam pojęcia. Pytaj Arleen.
- A gdzie w ogóle ona się szlaja?

Zabrak wzruszył jeszcze ramionami. Niecodzienny gość jeszcze przeklnął pod nosem, popatrzył dziwnie na Sisca i sobie poszedł.
- Przepraszam, jak pan widzi, wciaż coś się dzieje.

Sisco Hasupidona - 2014-01-31 19:27:35

Trochę się wkurzył ze ktoś włazi i jeszcze na niego dziwnie patrzy, generalnie już był w stanie lekkiego zdenerwowania, ale dał rade.
I zaczęła się taka rozmowa jaką miał odbyć z Korell, zamiast tego krótkiego wykładu o pasji w polityce.. Padły podstawowe pytania, też kilka bardziej prywatnych (od Sisca strony), jakaś tam luźna rozmowa, Sisco się oswoił, zrobił się dużo spokojniejszy. A skończyło się tym ze zobowiązał się do wysłania zgłoszenia przez holo. I rzeczywiście, już po jego wyjęcia, tuż przed godziną zamknięcia biura – zgłoszenie wpłynęło.

www.naszaf.pun.pl www.battlecraft.pun.pl www.scaniatransportvs.pun.pl www.cycling-manager.pun.pl www.eve.pun.pl