Sisco Hasupidona - 2013-12-29 10:59:09

Sacrum było specyficznym miejscem, niektórzy nazywali go widmowym hotelem. Znał więcej tajemnic niż najstarsi mistrzowie jedi. Ściany dość wąskich, staroświeckich uliczek pokrywała jeszcze papierowa archaiczna tapeta a mroczne korytarze oświetlały świeczniki ze świecami płonącymi prawdziwym ogniem. Na podłodze lenił się chodnik na skrzypiącej podłodze starego ponad dwustuletniego zabudowania. Sacrum był zabytkiem, mieścił się w jednej ze starszych wieżyczek, postawionej za czasów gdy średnie poziomy były wyższymi. Zapewne następne lata będą dla niego próbą i ostatnim pożegnaniem, póki co jednak był.

I był hotelem widmowym, nie dlatego, ze tu straszyło. Dlatego prędzej, ze tu przybywali ludzie najróżniejsi by zostawiać tajemnice. Tu mordowano, gwałcono, knuto, planowano i dokonywano zamachów. I tu tez nikt nigdy nic nie wykrywał. Ślady urywały się w tym miejscu, śledczy, prokuratorzy i detektywi załamywali ręce, kończąc swoje sprawy jednym słowem: Sacrum.

Jedi zas uważali, ze miejsce to emanuje ciemną stroną. Cos w tym było.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 11:06:23

Środowy wieczór, koło 21, sala koncertowa w hotelu Sacrum.

Kto pierwszy szedł przed siebie?
Kto pierwszy cel wyznaczył ?
Kto pierwszy z nas rozpoznał ?
Kto wrogów ? Kto przyjaciół
Kto pierwszy sławę wszelką i włości swe miał za nic?
A kto nie umiał zasnąć nim nie wymyślił granic ?

Kto pierwszy w noc bezsenną wymyślił wielką armię ?
Kto został bohaterem ? Kto żył i umarł marnie?
Kto pierwszy został panem ? Kto pierwszy został sługą ?
Kto musiał wstawać wcześnie , a kto mógł spać za długo ?

Zapatrzeni w tańcu , zapatrzeni w siebie
Zapatrzeni w słońcu , zapatrzeni w niebie
Wciąż niepewni siebie , siebie niewiadomi
Pytać wciąż będziemy , pytać po kryjomu ..


Muzyka jaka, towarzyszyła charakterystycznemu acz mało znanemu jeszcze wokalowi pochodziła z klasycznych instrumentów ustawionej za śpiewakiem orkiestry. Na wszystko padało ciepłe, rozproszone światło. Przed sceną wolny parkiet a naokoło stoliku osób, którym Hasupidona umilał czas swoim recitalem. Była to już ostatnia, bisowa piosenka którą wykonał tego dnia drugi raz.

Sisco Hasupidona od początku był kontrowersyjny. Raz z powodu wyglądu, był to bowiem cyborg, na bazie maszyny bojowej. Jego historia była niejasna i nieznana, nie pamiętał jej on, a świadków nie było lub nie było jak do nich dotrzeć, by móc na dobre rozwiać wątpliwości: dlaczego zamknięto go akurat w takim nieporęcznym ciele. Ale wszyscy się domyślali, ze to pieniądze, ktoś po prostu miał życzenie na takiego cyborga i padło na Hasupidonę.
Uchodził jednak mimo tego i całej masy innych ułomności za bardzo serdeczną i miłą istotę.
teraz, przy ustawionym na nóżce mikrofonie, wielki, obły, niczym kokpit myśliwca łeb pochylał bojowy droid składający się w zasadzie jedynie z tego łba i nóg. I dział po bokach.
A mimo to nagrał płytę i na kilku planetach zdobył sławę. I wiadomo przynajmniej ze nie na dupie, jak większość celebrytów.

James - 2013-12-29 11:15:12

Na owym dobiegającym już końca recitalu przebywał też James. Nie wszedł tu ani na szate jedi, ani na znajomość z artysta, a po prostu zakupił wejściówkę. Teraz, wybrawszy wcześniej samotny stoliczek, popijał powoli wymyślnego drinka. Pozwolił sobie na tą godzinkę zupełnie odpłynąć, wyciszyć się i oddać w sztuce, co trochę w jego przypadku przypominało płytką medytacje.
Oczywiście był w szacie jedi, przyszedł tu jako jedi, czyli prywatnie,a  prywatnie był jedi. No i uznał, ze to najlepszy strój, pokazujący jego stosunek do tej sprawy.
Trochę powtarza się „jedi” w tym poście.
Zęby Jamesa zaciskały się lekko na słomce. Siedział, i w półmroku patrzył na Sisca na scenie. Był z niego dumny. Młody był niesamowitym, bardzo naocznym dowodem na to, ze hart ducha, praca i odpowiednie wsparcie może zrobić z zera – bohatera.
I wszystko byłoby świetnie tego wieczora gdyby nie mroczna aura tego miejsca. Zupełnie jakby – w nawiazaniu do ostatnich wydarzeń – Moc chciała mu cos powiedzieć.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 11:24:32

Trudno mówić o scenie w tym przypadku, było to jedynie podwyższenie podłogi, schodek około 30cm i dalej to biegło podłogą, nawet tak samo wyłożona. Ale Sisco nawet jakby w dołku stał – był widoczny. Spec od wizerunku kiedyś mu powiedział by unikał dużych podwyższeń przy małej odległości od publiki. A jak się nie da, to by chował się w głąb sceny. A on to rozumiał i stosował.
Widział Jamesa od początku, jednak póki trwał występ nie mógł do niego podejść. Za to bardzo często pomrukiwał do niego cicho, ale bardziej sam dla siebie bo nikt tego nie słyszał.
- Sisco Hasupidona! – Na pożegnanie padło jego nazwisko wypowiedziane przez organizatora. Sisco się ukłonił i wycofał. Organizator zaczął przemowę, na początku podziękował Siscowi. Siscoi tez dostał głos, podziękował za przybycie, powiedział coś od siebie,ze zaszczyt, ze każdy występ go rozwija i ubogaca, ze się bardzo cieszy ze mógł dziś dla owej wspanialej kilkudziesięcioosobowej publiczności wystąpić i na tym koniec.
Zanim jednak dotarł do Jamesa dobre 20 minut minęło, bo kilka osób z sali chciało zamienić z nim parę słów, nie bacząc na to ze organizator dalej coś mówi.
W końcu jednak dotarł. Nadal ślizgały się po nim spojrzenia, ale tu – tylko serdeczne, tu nie przyszli ci co Sisca nie lubią.
Szczerze mówiąc z każdym z nich przynajmniej raz kiedyś gdzieś rozmawiał.
- Dobry wieczór mistrzu, i jak, podobał się mistrzowi występ tego kontrowersyjnego Hasupidony? – zapytał tonem który można było określić jako „półgłsem-półserio” - nowe pojęcie, ale James zrozumie, pochylając wielki łeb tuż obok mistrza. Teraz stal tak ze ciałem odgradzał go od sali.

James - 2013-12-29 11:35:45

James siedział cierpliwie i słuchał wszystkiego z uwagą, nawet jeśli nie było do końca porywające. Dla niego wszystko było informacja o osobach, każde słowo, ruch i gest. Sisco po półtorarocznym „turnee” (jakkolwiek to się pisze) po galaktyce trochę się zmienił, ale niewiele, co mogło oznaczać ze wykształci kiedyś bardzo stabilna osobowość. A to wspaniała wiadomość w dzisiejszej modzie na rozchwianie i „niedostosowanie”.
Kiedy Sisco podszedł, James wstał by go jak trzeba przywitać. Pogłaskał, po łbie, po pysku, uśmiechnął się.
- Dobry wieczór Sisco. Występ mi się podobał, ale mojej ulubionej piosenki nie było...
Utwór ulubiony Jamesa z repertuaru Sisca nosił wdzięczny tytuł „Awantura” i opowiadał … o niczym nie opowiadał, była to po prostu piosenka a i to dziwna i bez sensu jak to się większość krytyków wypowiadała, ale dla Jamesa było to doskonałe oddanie tego co się często dzieje w głowach jego pacjentów (jako psychologa,ale jako jedi czasem też, wystarczy pomnieć T'kula).

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 11:49:27

Mruknął znowu, bo to mu zastępowało mimikę, a ze James wiedział o tym i znał system mruknięć – mrukał bez skrępowania, w bardziej skomplikowany sposób niż zazwyczaj. Różnie bowiem można się uśmiechać.
- Przykro mi. Tematyką się nie wpasowała. – poza tym, Sisco lubił wykonywać ten utwór pod odpowiedni humor, a dziś był tak jak to spotkanie – w tonie poważniejszym. Wybrał sobie odpowiadające piosenki już dużo wcześniej, zostały dobrane tak, by zadowolić szacownych gości i oddać klimat spotkania – trochę refleksyjny.
- Ale możemy wyjść do łazienki i tam zaśpiewam indywidualnie. – wydał z siebie pomruk odpowiadający cichemu zaśmianiu się.

James - 2013-12-29 12:08:46

- W łazience może to wyglądać dwuznacznie, poczekam parę dni i pojawię się na jakimś twoim występie – jeszcze go chwile pogłaskał, pomizał, jakoś mu to przyjemność sprawiało, bo Sisco był niejako substytutem dziecka, na dotykanie go miało tradycyjne, pierwotne przesłanie bez podtekstów pedofilskich.
I w końcu usiadł.
- Zanim przejdę do sedna chciałbym ci powiedzieć cos, o czym w szpitalu zapomniałem. Wiesz, wśród niektórych jedi, jak jeszcze stała świątynia i było nas o wiele więcej, chodziła taka piosenka przekazywana z mistrza na ucznia. Pewnie już sto razy przekręcona, okaleczona melodycznie ale naprawdę piękna. Mój mistrz był wookiem więc jej nie śpiewał, ale jego mistrz tak i doskonale to pamiętam bo czasem pomagał tak w nauce padawanów. Dla mnie to zawsze będzie bliskie i chciałbym, żebyś spróbował coś z tego wykrzesać. Mam nagranie ze swoim wokalem więc przysięgnij na Moc patrząc mi w oczy, ze nikomu tego nie puścisz...

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 12:22:26

Rzecz jasna  bardzo się zainteresował tematem, dżedajską piosenką która żyła własnym życiem w świątyni której już nie ma i pewnie zwiedziła z zakonnikami całą galaktykę.
- Oczywiście, zrobię wszystko co w mojej mocy – zapewnił w ciemno bo jeszcze nie wiedział czy dżedajska przyśpiewka mu się spodoba, ale nikt mu nie każe dodawać tego do repertuaru, może po prostu nagrać i dać Jamesowi.
- Nie naruszam niczyich praw do prywatności, więc przysięgam, spokojnie, ale zapewniam że nie ma się czego wstydzić w mistrza przypadku.
James miał ładny głos i jakieś tam poczucie rytmu na pewno też.

James - 2013-12-29 12:26:58

Napił się swojego drinka po czym wstał bez słowa, podszedł do Sisca, złapał go za łepek i dotknął czołem jego „czoła”. Metalu, siatki, łba, gdziekolwiek. Silny impuls Mocy, telepatycznego daru Tresona objął świadomość Sisca, by po chwili mistrz mógł przekazać mu wszystkie swoje wspomnienia jakie posiadał, a w której gościła rzeczona melodia, śpiewana czy mruczana przez różne osoby w różnych sytuacjach których echo też Sisco dostał, by mógł poczuć.
Trwało to może dwie sekundy, połączenie zostało delikatnie zamknięte, a Jedi odsunął się.
Następnie wyjął z kieszeni nośnik i wpiął go do gniazda gdzieś w okolicy działka Sisca, już autor nie pamiętał gdzie on to wejście ma.
- Zgrywaj szybko bo mi ta karta potrzebna.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 12:36:49

Nie wiedział co się dzieje, ale był tak ufny wobec Jamesa że wcale nie musiał. Nagle jego skromny bagaż wspomnień zrobił się cięższy i Sisco zareagował nagle jakby cała jego uwaga była skupiona w jednym temacie. W praktyce to się nie zdarzało, mógł rozmawiać na holo z 10 osobami naraz, pracować i oglądać film. Jego wspomagany komputerowo mózg bez problemu sobie z tym radził. Na chwile wszystkie te kanały włączyły się do analizy jednego tematu i było to maksiskupienie a jednocześnie bardzo przyjemne uczucie.
- Już zgrałem. – zakomunikował po chwili. Pliczek był malutki, wciągnął go bez problemu, i zaraz odtworzył, kiedy po kilku sekundach jego zdolność poznawcza wróciła do „normy” - znowu mógł zajmować się dziesięcioma rzeczami naraz.
Naturalnie odtwarzanie odbyło się „w Siscu”, na zewnątrz nie było słychać Jamesowego wokalu.
- ładne. Choć z tego co mi mistrz przekazał dowodzi ze nie każdy jedi powinien robić karierę muzyczną... Nie żebym krytykował. Posiedzę nad tym w domu, zrobię robocza wersje i pokaże jutro chłopakom w studiu.
Nie wpadł w ekstazę ani w wielki zachwyt, miał nadzieje ze to Jamesa nie urazi w żaden sposób bo domyślał się ze mistrz traktuje ten śpiewany wierszyk bardzo osobiście.
Ale na przebój to się nie nadawało. Na pewno miało przesłanie i Sisco go odkryje. Ale masowy odbiorca nie, bo to trzeba myśleć,a  ciężko.
- A kto jest autorem? To ważne, jeśli mam coś na tym robić, muszę mieć prawa autorskie.

James - 2013-12-29 12:54:45

Na pewno ekstaza nad tym utworem byłaby dla Jamesa dużym komplementem, bo Sisco jednak osiągnął sukces i w swojej dziedzinie był pewnym autorytetem, a przynajmniej dla zielonego w tym temacie Jamesa (bo przyznajmy się przed światem, Jedi są zazwyczaj ekspertami tylko w swoich dziedzinach, w których byli ekspertami od setek lat, plus jakieś dziedziny jako hobby, a w innych sprawach wiedza tyle ile każdy przeciętny statystyczny republikanin.
Większość jedi nie wie jak pielęgnować kaktusy ani co znaczy poco un poco mosso. I dobrze!
No i warto nadmienić, ze James uważał Sisca nie tylko za autorytet muzyczny ale i poetycki – młody napisał kilka swoich utworów, nieźle funkcjonujących na rynku muzycznym.
No ale – damy mu czas na zakochanie się w tym „wierszu”.
Odpiął kartę i usiadł znowu.
- ta piosenka może mieć z tysiąc lat. Autora nigdy nie znano, możliwe, ze gdyby przekopać wszystkie prywatne holocrony z tamtego okresu to by znalazła się jakaś wzmianka. Jednak jak się domyślasz to niemożliwe z logicznego punktu widzenia. Jak chcesz to uzyskam zgodę Rady. – zaśmiał się.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 13:07:03

- Tysiąc lat? W sumie tak to brzmi, ale skoro tysiąc lat to może mistrz Khar bezie wiedział, a może to on napisał, ale tak całkiem serio teraz. Zgodnie z republikańskim prawem o własności intelektualnej każdy wokalista może sobie adoptować jaki zwyczajowy „tradycyjny” utworek bez praw autorskich czyli niejako prawo jest po mojej stronie, ale: w każdej chwili ktoś ma prawo poczuć się urażony tym że ja, czy ktokolwiek inny to śpiewa. I może mnie jakaś pani X. podać do sądu za zniewagę zakonu i jakieś tam wpasowywanie się czy doklejanie, bo „taki droid to profanacja”. Spójrzmy prawdzie w oczy – jest mi co zarzucić, choćby nawet jeśli idzie o sam wygląd, mówię tu w kategoriach opinii publicznej. Wiec na serio – niech mistrz pogada z rada, bo „jakby co” nie chce wyjść na tego co obraża jedi. Podobnie było z  hymnem mandalorianskim, powiedzieli mi ze mam pasujący głos do tego, wygląd pasuje, by się zrobiło narażacie, by było fajne i kasowe. Ale żeby mi później jaki przysłał za to kwiaty z bombą to ja dziękuje.
Sisco miał w repertuarze jeden utwór anonimowego autora i odezwało się do niego kilka odszczekujących się roszczących sobie prawa również anonimów liczących na łatwy grosz.
- Zrobię wersje robocza i kiedyś przy okazji mistrz im przedstawi.

James - 2013-12-29 13:22:23

James wysłuchał argumentacji swojego „małego” przyjaciela i musiał przyznać mu racje, choć oczywiście wolałby by tak świat nie wyglądał. Ale – prawo republikańskie pozwala każdemu poczuć się urażonym o byle co.
- Dobrze, jakby co to tak zrobimy. Mistrza Khara też zapytam, ale wątpię by wiedział, a już na pewno, choć nie powinienem tak mówić bo w Mocy nie ma rzeczy nie możliwych, jednak – to nie on.
Nawet się nie zaśmiał bo myślał akurat o czymś innym, ale jakby sobie wyobraził Khara piszącego wiersze to by się przynajmniej uśmiechnął sam do siebie.
- Dobra. To teraz przejdziemy do innej sprawy. Nie wiem czy ważniejszej ale o większej wadze. Przysuń no się bliżej bo będę szeptem mówił
Niby mu mówili jak teraz Sisco odbiera rozmowę, dalej mu się jednak wydawało ze on nie słyszy wszystkiego i trzeba go inaczej traktować. Może go krzywdził tym myśleniem, ale nikt nie jest idealny, mimo dobrych chęci.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 13:34:03

Odebrał to bardziej jako nachyl się bo to temat między nami niż nachyl się bo jeszcze nie usłyszysz. No i Sisco swoim cielskiem stanowił niezłą zaporę od świata. Oczywiście nachylił się, bez tłumaczenia ze teraz ma specjalny moduł który mu tłumaczy mowę na tekst, i Sisco bardziej czyta ludzi niż ich słucha. Bardzo szybko się do tego przyzwyczaił i teraz był zadowolony że to ma – o wiele sprawniej funkcjonował.
Nic nie powiedział, stał nachylony i czekał na te tajne wieści.

James - 2013-12-29 13:47:55

Tak też. Chciał by to co powie zostało miedzy nami. Chociaż z Sacrum plotki rzadko wychodzą. Czuł już aurę tego miejsca. Tu kiedyś musiało się coś strasznego wydarzyć...
Teraz dopiero przypomniały mu się zakonne opowieści o rycerzu który badał hotel sacrum. Zginał, podobno został zamordowany. James pewnie doczyta o tej sprawie później.
Sięgnął wyżej by dotknąć Sisca palcami.
- Mamy sitha w enklawie. Żywego. Więźnia.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 13:59:06

- Bez kitu? – zareagował trochę nader energicznie, ale nadal w granicach konspiracyjnego szeptu. Nic jednak dalej nie powiedział, czekał aż James nakreśli sprawę.

James - 2013-12-29 14:03:07

Klepnął go w pysk kiedy tak się zadziwił. Nie żeby mu zabraniał czy nie rozumiał reakcji – raczej nie przerażenia, prędzej ciekawości – to jednak dał mu znać żeby ciszej był. I dyskretniej. Zaraz też podrapał uprzednio „uderzone” miejsce.
- tak, bez kitu. – to bez kitu zawsze go w Sisco bawiło. Znał to powiedzonko jeszcze sprzed jego kariery, kiedy był zwyczajnym nastolatkiem. No, zwyczajny to on nigdy nie był ale wiadomo o co chodzi. Bez kitu to przetrwało.
- no i słuchaj teraz mnie. Obejrzeliśmy jego komunikator a tam był namiar do ciebie. Wiec powiedz mi teraz, czy widziałeś ostatnio bardzo wysokiego T'wileka, około 2 metrów, z tatuażami, w czarnej szacie

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 14:12:16

- chyba tak wygląda każdy sith, prawda? Ma czarną szatę, płaszcz i tatuaże. Tylko nie każdy jest dwumetrowym t'wilekiem. Ale ma mistrz racje, widziałem gościa kilka dni temu na dolnych poziomach jak wracałem z  echosfery, koło 21 to było... chyba. Coś tam majaczył próbował sugerować, ale nigdy bym na serio nie pomyślał, ze to sith1 Bardziej mi wyglądał na jakiegoś metala... – o ile zaczął wypowiedź beztrosko, tak skończył z pewnym napięciem, bo właśnie sobie uświadomił, ze naiwnie dał się sithowi podejść... że byli blisko siebie, mogło się coś stać.
- Dałem mu namiar, bo był sympatyczny i wyglądał na zagubionego.

James - 2013-12-29 14:27:48

- Tak, to on. – przytaknął Siscowi, obserwując go. Miał wrażenie, i chyba słuszne, ze Sisco dopiero teraz zaczął traktować tą osobę poważnie., Kiedy James powiedział kto to jest.
- Opowiedz o tym spotkaniu

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 14:53:30

Podniósł nieco łeb, gdyby miał twarz to można by powiedzieć, ze spoważniał. A on sobie przypominał. Nie rejestrował w  pamięci każdego spotkania z obcymi na ulicy, ale to było niedawno.
- czekałem na taksówkę na dolnym mieście i podszedł do mnie. Zdziwiło mnie, bo zagadnął zupełnie normalnie bez żadnych wycieczek do droidów. Przedstawił się i poprosił by go wprowadzić w klimat Coruscant. Nie miał gdzie się zatrzymać i uskarżał się ze źle go traktują, nie tolerują i patrzą na niego rpzez pryzmat przeszłości. Pogadaliśmy trochę, poleciłem mu miejsce gdzie się prześpi i nikt go nie będzie o nic pytał. Motel pod ciemną gwiazdą, ale raczej nie warto ich tam przesłuchiwać. Facet był szczery, mówił coś o sithach, ze był sithem ale szczerze mówiąc – nie uwierzyłem mu.

James - 2013-12-29 15:04:09

- Powiedz mi jeszcze czy przy rozmowie z nim uczuwałeś jakiś lek, niepokój, miałeś jakieś przeczucia, a jeśli nie to jakie wywarł na tobie subiektywne wrażenie – Sisco był częściowo mocowładny i nieszkolony. Wprawdzie funkcjonował jak niemocowładny i zakon jedi nie interesował się nim (James prywatnie tylko), to nadal pewne procesy zachodziły i choć Sisco nie był ich świadomy, to James mógł wyciągnąć z niego te „zeznania”. Głupie przeczucie w takim wypadku może coś znaczyć. Choć nie musi.
Sisco był w przeszłości skrzywdzony przez sithów, mogło to wywołać swego rodzaju mechanizm obronny w jego aurze. Mogło to ukatywnic się w przypadku kontaktu z sithem, i jeśli nic się nie działo, to znaczy albo ze ten proces nie nastąpił, albo ze Braian rzeczywiście nie jest już sithem bo porzucił ciemną stronę.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 15:17:32

Znowu się chwile zastanowił, ale odpowiedział dość szybko i z przekonaniem.
- Moze przez moment, jak pomyślałem o tych sithach, ale wobec niego jako osoby  - nie. Wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, nawet mi zaproponował coś do picia. Bardzo mi się miło zrobiło. Wyglądał na szczerego, nie na dupoliza. I raczej nie wiedział kim jestem. Nie dawno chyba tu przyleciał... Aha, i chciał się skontaktować z rada jedi. Poradziłem mu by poszedł na policję.

James - 2013-12-29 15:34:45

James skwitował to wszystko skinieniem głowy i poklepał Sisca po miejscu do głaskania, delikatnie, samymi palcami.
- No to przyszedł na policje. Sam się zgłosił. Dziękuję ci za tę relację. – im więcej osób może opowiedzieć o Braianie, tym dokładniejszy rys psychologiczny można sporządzić.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 15:37:12

- Przyszedł? – zdziwił się „mały” - Tego tez się bym nie spodziewał, mimo wszystko, ale widać nie jest to kretyn który kreuje się na ofiarę stulecia. Sam nie wiem, co myśleć, ale nie czuje lęku. Łatwo mi przejść do porządku dziennego, choć – trochę mi go szkoda... – lekko odchylił łeb w  bok, wydając przy tym mrukniecie które oznaczało humanoidalne „hmmm”.
- Mam się z nim nie kontaktować na holo?

James - 2013-12-29 15:47:46

- Nie, nie, Sisco, kontaktuj się. Zachowaj większy krytycyzm wobec niego, ale możesz spokojnie się kontaktować. Oddamy mu komunikator. Będziemy dążyć do tego, by zwrócić go społeczeństwu. Rada zadecyduje o jego losie, ale prawdopodobnie będzie to najpierw postanowienie o resocjalizacji. Musi się nauczyć życia w zupełnie innym świecie
Naprawdę ulżyło mu, ze po spotkaniu z sithem Siscowi nic nie jest, nie przejawia żadnych śladów manipulacji w psychice, żadnych mindtricków na nim nie robiono. Wesoły i nienaruszony.
James uśmiechnął się i znowu pociągnął przez słomkę drinka z którego już wszystkie procenty uciekły.
- No to powiedz mi jeszcze jak się czujesz i co z  ta twoją Kasią.
Kasia nie tylko Sisca ale i Jamesa, bo przecież miał z  nią terapie, długo, ponad rok, i dziewczyna fantastycznie wyszła. A potem przestała przychodzić, ale tak często kończą się terapie. Trochę szkoda, ze tak bez słowa, bo często za wcześnie.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 15:52:18

Teraz już się wyprostował i zaczęli rozmawiać normalnym głosem. Westchnął zupełnie jak człowiek.
- Fizycznie nieźle się czuje, nic mnie nie boli, dieta nie jest uciążliwa bo to tylko słoiczki, nic nie trzeba kombinować, tylko w ogóle smaku nie mają, ale byle więcej takich problemów. Trochę gorzej jak muszę rozmawiać o „Kasi”, więc nie rozmawiajmy. Powiem tylko, ze nie mam z nia kontaktu, nie odpowiada na moje wiadomości, ale co się spodziewać, taka dziewczyna... Pewnie już dawno ma normalnego chłopaka.
Widać było, słychać i czuć ze Sisca bardzo boli ta sprawa. Jego ton od razu stał się twardszy i obcy.Był w Katii dwa lata zakochany i w sumie nadal jest, ale życie go pewnego rodzaju cierpienia nauczyło. Nie użalał się, bo mu gorzej było, miał czym się zająć.
I czekał aż się odkocha...

James - 2013-12-29 15:56:16

Od razu James ów chłód w Siscu wyłapał, ale sam tylko westchnął. Nie miał jednoznacznie dobrej opinii o związkach Sisca, bo tu zachowywał się niedojrzale, media pisały i tych jego związkach, w porządku am nie był. Był młody, nie rozumiał,. Miał prawo do błędów. Ale głaskany po główce nie bezie. Dobrze sobie radził z  silnymi osobistymi emocjami, ale musi jeszcze dojrzeć. James w tej kwestii mu radził nie będzie.
- Pamiętaj tylko ze nie ma ignorancji, jest wiedza.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 15:57:06

- I nie ma emocji, jest spokój? – przekrzywił łeb delikatnie, z  cichym mruknięciem oznaczającym lekki uśmiech.

James - 2013-12-29 16:02:29

- W twoim przypadku emocje są i mają być – zakołysał szklanką i dokończył drinka nieelegancko trochę, ale Sisco go od świata odgradzał, gafy nie będzie.
- Miej emocje, przyglądaj się im, analizuj je, poznawaj, oswajaj, i miej nad nimi kontrole, nie one nad tobą. Emocje dała nam natura, Moc chciała byśmy je mieli, ale dała nam tez rozum, byśmy umieli te popędy i inne tez kontrolować. Miej swój rozum i będzie dobrze. Bo ty mądry chłopak jesteś.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 16:05:57

- Rozumiem. – odrzekł ze spokojem. Nie był butny czy przemądrzały, jak to nastolatki często bywają. Sisco  - w pewnych sytuacjach i przez konkretne osoby oczywiście – lubił być mentorsko pouczany. Lubił słuchać. I przeczytał wszystkie książki Jamesa, wiedział zatem czego się po nim spodziewać. I pokrywało się. Mistrz był konsekwentny w poglądach.
- Zamówić jeszcze jednego drinka mistrzowi?

James - 2013-12-29 16:08:40

- bardzo chętnie, ale innym razem. Musze już uciekać, chce się przygotować do spotkania z Radą, a muszę jeszcze zrobić notatkę z twoich wypowiedzi. – wstał powoli i od razu oparł się przedramieniem o Sisca tak ze go niemal dotknął czołem. Uśmiechnął się do swojego czarnoszarego odbicia w siatce sensorycznej.
- I jeśli będziesz miał wybór to wybieraj inne miejsca na swoje występy bo ten hotel ma złą aurę

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 16:14:34

- To nie ja wybieram sobie miejsca, ale powiem Richardowi. Może i racja, trochę tu dziwnie, ale bardzo mi się podobają te świeczniki z  prawdziwym ogniem. Swoją droga: zastanawiało mistrza kiedyś jakim cudem to się jeszcze nie zjarało? – obecnie statystyczny mieszkaniec galaktyki potrafił sobie zrobić krzywdę kartką papieru, a co dopiero prawdziwym ogniem.
Na pieszczotę Jamesa zareagował Sisco długim, łagodnym cichym pomrukiem.

James - 2013-12-29 16:18:23

Krótko trwałą ta pieszczota, czy bardziej oparcie się mistrza (można to było śmiało interpretować jako zaufanie do młodego). Zaraz się wyprostował i klepnął go jeszcze w „policzek”.
- Nie zastanawiałem się, bo ja to wiem. Ale o tym porozmawiamy kiedy indziej. Niech Moc będzie z tobą i pamiętaj o piosence.
I opuścił mroczny hotelik.

Sisco Hasupidona - 2013-12-29 16:21:43

- I z tobą Mistrzu – pożegnał się. Oczywiście przy następnym spotkaniu doczyta czemu się Sacrum nie spaliło i spróbuje Jamesa zaskoczyć. Teraz zaś poszedł w sale, pogadać z jeszcze paroma osobami.

www.sp.pun.pl www.obozowa38bc.pun.pl www.iskrosno.pun.pl www.prostowserce.pun.pl www.totalconflict.pun.pl