MOC - 2013-12-08 19:40:24

Gdy mistrz James wystąpił z prośbą o dopuszczenie swojego padawana Asyra do Prób Jedi Rada zgodziła się od razu. Jednakże ten przypadek nie był aż taki prosty, bowiem mistrz Treson poprosił o to, by młody bothanin nie wiedział o tym, że przystępuje do prób. I tutaj pojawił się mały problem, bowiem mistrzowie nie bardzo wiedzieli jak podejść do tej nietypowej prośby. W końcu jednak uzgodniono szczegóły i próba się rozpoczęła.

Początek był bardzo typowy. Po porannych medytacjach Asyr otrzymał osobny przydział - miał udać się do ruin Świątyni Jedi by pomóc mistrzowi Kharowi w poszukiwaniach pewnego zaginionego holocronu. Misja nie była dziwna, bowiem wiekowy neti od wielu tygodni poszukiwał zaginionych artefaktów Zakonu.
Asyr został odebrany z oficjalnego lądowiska Senatu przez jeden ze służbowych aerowozów Jedi. Lot do ruin Świątyni trwał kilka minut i bothanin mógł obserwować wielki holograficzny obraz maskujący ponure szczątki tej niegdyś wspaniałej budowli.
Tuż przed tym hologramem aerowóz zaczął nurkować, kierując się do dolnych poziomów Świątyni, gdzie obecnie działała baza niewielkiej grupki archeologów Jedi, którzy odzyskiwali co tylko się dało z ruin. Bazy danych, kryształy, holoksiążki, elementy potrzebne do budowy miecza świetlnego - nierzadko też trafiały się całe rękojeści należące do poległych tutaj Jedi. W końcu Świątynia obecnie była jednym wielkim grobowcem...

W końcu aerowóz wylądował i Asyr znalazł się na niewielkim lądowisku strzeżonym przez kilku znudzonych żołnierzy Armii Republiki. Jednak na widok padawana poderwali się i zasalutowali, przerywając swoje rozmowy o niczym. Lądowisko było niewielkie i zagracone przez oznakowane skrzynie. Wejście do ruin zagradzały całkiem nowe pancerne drzwi, ale asyr miał kod dostępu, mógł wiec spokojnie przez nie przejść.

Asyr - 2013-12-08 19:53:54

Asyr nic nie wiedział i nawet się nie domyślał, rozkazy dostał nagle i choć nie miał w  zwyczaju protestować i wypraszać amnestii, to na samo wspomnienie nazwiska „Khar” (Może i nie podzielili mu dosadnie ze z mistrzem Kharem, ale wiadomo kto tam dowodzi wykopaliskami) – mial ochotę wysłać do mistrza wiadomość: sorry, ale nie.
Na szczęście był o wiele bardziej wyrywny w myślach niż słowach.
   Nie zmieniało to wszystko faktu ze nastawiony był negatywnie. Dostał zadanie dla frajera. Medytowanie za holocronami.
Ale w sumie był frajerem,a  tak przynajmniej myślał o sobie. Czasem.
Oglądał panoramę miasta. Juz mógł. Doczekawszy się swojej kolejki wszczepiono mu jedno cybernetyczne oko działające jak normalne. Wprawdzie jedno oko to jeszcze nie w pełni widzenie – nadal miał problemu z szacowaniem odległości itp., ale zdecydowanie lepsza wersja niż nie mieć oczu w ogóle.
   Znalazł się Asyr na terenie pogorzeliska po opuszczeniu pseudolotniska. Skinął głową archeologom, nawet się uśmiechając. Był około 25cio letnim bothaninem albinosem, choć z racji braku czerwonych oczu (proteza miała szary kolor tęczówki) wyglądał jak po prostu białosierscisty. Ubrany w szatę padawanską, z mieczem u boku. Brak drugiego (lewego) oka ukrywał opaską zrobioną z błękitnej bandany która dostał w paczce od swojego przyjaciela Sisca.
   Od czasu wylotu tegoż z Coruscant Asyr poprawił swoja kondycję, nabrał ciała i sprawności.
- Witajcie. Wiecie gdzie mistrz Khar?  -nie chciał tego, ale musiał się zgredowi zameldować...

MOC - 2013-12-08 20:05:56

Cóż za Kharem mało kto przepadał z racji trudnego charakteru i generalnej szczerości. Nie bał się wygłaszać otwarcie swoich opinii i czasem jeden z drugim mógł usłyszeć, że jest gównianym Jedi nie nadającym się do niczego. A nauki pod jego okiem bywały bardzo frustrujące, bo "stary zgred" miał w zwyczaju irytująco przeszkadzać swoim studentom, testując ich koncentrację. Jednak jego niecodzienny system kształcenia bywał dosyć pouczający. O ile ktoś potrafił odnaleźć sens w jego działaniach.

Na terenie obozu znajdowało się niewielu jedi, bo ledwie dwóch w towarzystwie trzech padawanów-asystentów. Katalogowali oni akurat niedawne znaleziska, więc nie zwracali zbytniej uwagi na Asyra póki się ten nie odezwał. Zdziwieni byli jego obecnością, bo nikt ich nie uprzedził o wizycie, ale zgodnie wskazali kierunek - zawalony dawny hangar, gdzie kiedyś trzymano maszyny na usługach Świątyni. Dotarcie do tego miejsca nie było trudne, bowiem obóz archeologów znajdował się w dawnych pomieszczeniach technicznych. Hangary znajdowały się ledwie jedną kondygnację wyżej. Wystarczyło wejść po zaimprowizowanych schodach do góry. Schody te były dosyć niepewne, bo naprędce sporządzone w różnych resztek. Trzeba było uważać by po prostu się na nich nie wywrócić.
Piętro wyżej znajdował się dawny magazyn z częściami. To miejsce było uprzątnięte i dobrze oświetlone generatorami. Tu i tam stały stoły, w kacie znajdowała się holomapa przedstawiająca zniszczoną Świątynię z zaznaczonymi różnymi obszarami. W pomieszczeniu nikogo nie było.
Do hangaru prowadziły spore wrota, które były zamknięte. I niestety nie miały zasilania by się otworzyć.

Asyr - 2013-12-08 20:15:26

W obecnych czasach kiedy każdy czuł się nieco więcej niż był w stanie kontakt z demotywatorem znanym pod kryptonimem Mistrz Zgred był przynajmniej trudny. I Asyr w tym nie był wyjątkiem. Nie był tez ani trochę wyjątkowy, co by mogło sprawić ze Khar mógłby spojrzeć nań łaskawszym okiem.
Ze wszech miar statystyczny.

Pokierowany odpowiednio Asyr całkiem bezrefleksyjnie zawierzył i ruszył, po drodze się rozglądając. Kiedy ostatnio widział świątynie, była w dobrym stanie. Przed zburzeniem. Teraz nie przypominał sobie niczego, jakby był w  obcym miejscu. Źle się z  tym czuł i nie skłamałby przed sobą móiac, ze napawało go to smutkiem, jednak – z hangarami nie był specjalnie związany emocjonalnie, więc było lżej.
Pokonawszy schody znalazł się w magazynie. Podszedł do mapy, mrużąc jeszcze nieuprawniane anemiczną powiekę. Nie kontrolował jeszcze w pełni mechanicznego oka.
- Mistrzu Khar?  -zawołał i zamilkł, nasłuchując odpowiedzi.

MOC - 2013-12-08 20:20:52

Odpowiedzi nie było, jednak w Mocy można było wyczuć, że znajduje się gdzieś za tą bramą. Trzeba było ją tylko otworzyć... a możliwości było kilka. Najprostsza to poproszenie o pomoc któregoś z archeologów, bo pewnie wiedzą jak je otworzyć. Inna możliwość zakładała podłączenie jednego z nieczynnych generatorów pod drzwi by zasilić mechanizm, ale wymagało to przynajmniej podstawowej biegłości w zakresie elektroniki. Zaś ostatnim rozwiązaniem było użycie siły - wystarczyło Mocą otworzyć przynajmniej jedno skrzydło i przejść.
Nieświadomie Asyr napotkał jedno z pierwszych wyzwań w jego Próbie Jedi. Na razie była to tylko drobna przeszkoda, jednak w samych ruinach już tak łatwo nie będzie, bowiem to miejsce zawsze było silne Mocą. A teraz było "zanieczyszczone" przez śmierć dziesiątek jedi i sithów. Kto wie jakie niebezpieczeństwa czyhały w tych ścianach?

Asyr - 2013-12-08 20:31:21

Póki co Asyr nadal tkwił w  błogiej nieświadomości tego ze ktokolwiek tu wymaga od niego czegokolwiek prócz tego by znalazł Khara, odebrał od niego kazanie za sam fakt istnienia na tym świecie, po czym miał zostać odesłany w konkretne miejsce gdzie siadzie do medytacji i będzie szukał holocornu.
Póki co musiał znaleźć mistrza Khara. Nie spieszył się, w końcu nie było do czego, nie czuł presji i mimo dyskomfortu był spokojny. Podszedłszy do drzwi najpierw próbował po dobroci, ale nie działało, co Asyra nie zdziwiło, przecież świątynia była ruiną. Z zewnątrz teraz wyglądała jak kopuła widokowa, tymczasem to jedno wielkie pogorzelisko. I jeszcze te echa w Mocy.
- Mistrzu Khar, przyszedłem już, proszę mnie wpuuusciiiić!  -załomotał w drzwi pięścią z nadzieją ze stary usłyszy i otworzy. Ale nie. Nie słyszy, medytuje pewnie – pomyślał. Oparł się plecami o drzwi i jeszcze chwile czekał, aż doszedł do wniosku ze jak będzie tak czekał to w końcu mistrz wyjdzie i zmyje mu głowę ze stoi jak gunganin w sklepie z zabawkami i nic nie robi.
Zatem Asyr użył trzeciej opcji – używając mocy by otworzyć drzwi. To w  końcu ruiny,a  nie będzie się grzebał w naprawach instalacji, jeszcze go prąd kopnie,a  archeolodzy się wkurzą jak im będzie przeszkadzał „bo drzwi nie umiem otworzyć”.

MOC - 2013-12-08 20:40:04

Drzwi poddały się bez walki i z głośnym zgrzytem powoli się otwarły. Mechanizm trochę protestował, ale był już w kiepskim stanie, więc nie miał siły by stawiać zacięty opór.
I tak oto Asyr dostał się do zrujnowanego hangaru, gdzie od razu na wstępie natknął się na nielubionego zgreda, czyli mistrza Khara. Wyglądał on z grubsza jak człowiek wyrzeźbiony w drewnie przez bardzo marnego artystę. Ubrany w luźną szatę podpierał się sękatym kijem. Neti górował swoją sylwetką nad młodym bothaninem, bowiem mierzył nieco ponad dwa metry wzrostu. Wyglądał co prawda niezgrabnie i trochę śmiesznie, ale był nad wyraz żwawym "staruszkiem".
- Coś długo zajęło ci otwarcie tych drzwi. Dobrze, że ruszyłeś chociaż trochę tym czymś co masz w głowie... a teraz ruszaj się, robota czeka
Mruknąl zgryźliwie na powitanie, po czym odwrócił się i ruszył przed siebie przez zrujnowany hangar, w którym wciąż znajdowały się wraki niegdyś wspaniałych frachtowców należących do Zakonu. Niektóre były spalone, inne zmiażdżone przez fragmenty ścian i sufitu. Duża część powierzchni była właśnie pokryta gruzem i szczątkami sprzętu. Był to ponury widok, a atmosferę "podgrzewały" lampy ułożone wzdłuż ścieżki prowadzącej do wyjścia. Było to jedyne oświetlenie, rzucające cień na wszystko wokoło.
- Musimy wejść głębiej w Świątynię. Szukam pewnego holocronu i mam pewne podejrzenia co do tego gdzie się znajduje. Pomożesz mi w poszukiwaniach

Asyr - 2013-12-08 20:45:19

Wprawdzie Asyr spodziewał się zobaczyć tu dziadzia sękala, ale jego widok zawsze wywoływał w padawanie to wspaniałe przemożne uczucie chęci kopnięcia go w  tyłek.
- Um... gdyby mnie mistrz wpuścił to by było szybciej... – no nie mógł inaczej, musiał odbić piłeczkę, nie byłby Asyrem. Przecież Khar wiedział ze Asyr ma przylecieć, mógł stołek w te drzwi postawić by się nie zamknęły czy coś. Ale nie – bo by nie było się o co potem czepiać.
- Dobrze mistrzu – odparł bez przekonania, idąc za nim w ciemności.

MOC - 2013-12-08 20:59:56

Khar też nie pozostawał mu dłużny i od razu odbił "piłeczkę"
- Pf... teraz to Zakon zamiast kształcić przyszłych Jedi produkuje bandę leni. To może od razu odwalić za ciebie całą robotę, byś mógł sobie poleżeć z łóżeczku? Może śniadanko też przynieść? Weź się w garść młodzieńcze, bo skończysz w korpusach rolniczych jako ogrodnik
Padła zgryźliwa odpowiedź Khara. I nie była to wcale bezpodstawna złośliwość, bo obecnie ważyły się losy Asyra. Próby Jedi to nie było byle coś. Od tego zależał dalszy los padawana, dlatego dopuszczano do nich tylko tych, którzy rokowali największe nadzieje. Próby często były niebezpieczne, czasem kończyły się oblaniem ich przez kandydata na jedi i wtedy taka osoba była odsyłana do stowarzyszonych z Zakonem organizacji, takich jak m.in. korpus rolniczy. Czasem w trakcie prób ktoś ginął... ale były to sporadyczne przypadki.
Dalszą drogę pokonali w milczeniu. Opuścili oni zrujnowany hangar i weszli w sieć korytarzy. Niegdyś schludnie utrzymane teraz były przerażająco puste i zagracone. Niektóre odnogi były całkowicie zawalone. Na ścianach widać było ślady po blasterach, niektóre kolumny były przecięte przez miecze świetlne. Wszystkie uszkodzenia były dobrze widoczne dzięki przenośnym reflektorom, które łączył ze sobą długi kabel podłączony do generatora.
- Musimy wejść na wyższe poziomy. Turbowindy zostały podłączone do nowych generatorów, powinny działać
Mruknął Khar, prowadząc Asyra do bocznej sieci komunikacyjnej Świątyni. Wkrótce ich oczom ukazały się stacje turbowind. Kiedyś wszystkie działały, tera tylko jedna wyglądała na dobrze zachowaną. Reszta już niekoniecznie, a z jednego szybu wiało przeraźliwie, bo drzwi były wyważone.
Khar podszedł do sprawnej windy i nacisnął przycisk. I nic... Znowu nacisnął i kolejny brak reakcji.
- Dziadowski sprzęt, miało działać. Asyr, rusz tyłek i sprawdź co z generatorem.
Neti wskazał na kabel ciągnący się od otwartego panelu. Przewód ciągnął się gdzieś bocznym korytarzem do jakiegoś innego pomieszczenia.

Asyr - 2013-12-08 21:11:40

Gdyby Asyr wiedział, ze właśnie trwają próby... gdyby wiedział przygotowałby się tak, ze nawet Khar by go nie zagiął. Natomiast teraz – kiedy nie wiedział i nawet się nie domyślał – poburkiwał coś tam, ale udało mu się zwalczyć chęć wdawania się z mistrzem w  pyskówkę. Nie ze miał ambicje go przegadać – wiedział, ze to niemożliwe, ale butny duch w nim wręcz go pchał by jeszcze raz odszczeknąć.
No i oczywiście uważał ze Khar nie ma racji, przecież mistrzowie winni sami dawać dobry przykład. Poza tym równie dobrze mógł zostać skarcony za otwieranie tych drzwi, w zależności od humoru Khara.
   Podczas milczącej wędrówki trochę się wyciszył i znowu wróciły wspomnienia. Bardziej brały się z  wyuczonej pamięci motorycznej, kształtu korytarzy, rozmieszczenia kolumn, niż tego co Asyr widział. Niezależnie jednak od źródła, świadomość ze jest w swoim domu rodzinnym, w świątyni która go wychowała, zaczynał bolec gdzieś bardzo głęboko.
Do tego dochodził zarzut, ze nie było go podczas obrony świątyni.
   Można to odbudować – pomyślał niemal na głos i poczuł nagle zal do władz republiki i jak nigdy bliskość ze światem w  którym żył.
Z rozmyślen wyrwał go jego ukochany głos...
- Dobrze mistrzu – odparł bez przekonania i najpierw podszedł do panelu, obejrzał, wyglądało ze nie tu problem, więc ruszył 'za kablem”. Pewnie wysunął się z wtyczki. Trochę gorzej jesli coś go przegryzło. Szczur czy gizka.

MOC - 2013-12-08 21:25:35

Korytarz bardzo szybko skręcał w bok i tutaj pojawiła się niespodzianka z gatunku tych trochę nieprzyjemnych., Bowiem dalsza część korytarza tonęła w mroku. No i tutaj pojawiał się problem, bo kabel biegł dalej tym korytarzem, a kto wie w jakim on był stanie? Bez światłą ciężko się obejść... chociaż z drugiej strony pozostawała Moc. W końcu Jedi potrafili radzić sobie w takich sytuacjach na różne sposoby. Zdawali się właśnie na Moc, lub używali miecza świetlnego jako latarki.

Asyr - 2013-12-08 21:32:35

Asyr tez użył miecza jako latarki, i to nawet się nie zatrzymywał. Kiedy tylko już jego nowo nabyte oko nie widziało kabla, sięgnął po swoja zielona latarkę, i szedł dalej za kablem, przyświecając mieczem równoległe do biegnącego przewodu, by jak najwięcej widzieć i zauważyć jeśli gdzieś jest uszkodzony. Starał się już nie słuchać świątyni ani nie przypominać sobie tego korytarza z dawnych czasów.

MOC - 2013-12-08 21:43:32

Kabel póki co nigdzie nie był przerwany. Z resztą Asyr nie musiał daleko iść, bo generator ukryto zaraz za następnymi drzwiami. Te na szczęście były uchylone, jednak zaraz po wejściu do środka pojawił się problem. Brakowało części podłogi. I to strasznie sporej części. Kabel smętnie wisiał w tej dziurze a generator znajdował się po przeciwnej stronie. Od niego dzieliła Asyra trzy metrowa dziura, której niestety nie dało się obejść. Pech...
Zaś Świątynia... ona nie była skłonna słuchać Asyra. Jej aura w Mocy była zanieczyszczona przez śmierć i cierpienie. Atmosfera była nieco gęsta i zewsząd napierała na młodego bothanina, podsuwając mu przy okazji wspomnienia sprzed tej katastrofy. Czasem też gdzieś w tle zdawało się słyszeć śmiech jakiegoś padawana pamiętający szczęśliwsze czasy.

Asyr - 2013-12-08 21:48:27

Czuł się tu źle i nie mógł za bardzo zdefiniować co to tak konkretnie oznacza. Źle.
Podniósł miecz by rozeznać sytuacje. Mało światła, mało doświadczenia w patrzeniu i to tylko jednym okiem, więc wysondował w mocy, to co przed nim, starając się nie zwracać uwagi na zanieczyszczenia wspomnieniami niedawnej rzezi.
Po nakreśleniu sobie planu pomieszczenia, spiął się, wymierzył, przywołał Moc i skoczył do generatora. Nie powinno mu to sprawić trudności.

MOC - 2013-12-08 22:05:25

Skok faktycznie nie był trudny, nawet mimo niesprzyjających warunków. Wymagał tylko odrobinę większej koncentracji i ściślejszej ochrony umysłu, bowiem w tych szeptach kryły się subtelne nawoływania Ciemnej strony. Póki co niewyczuwalne, ale gdzieś tam były, w mroku pośród cieni.
Asyr w końcu znalazł się przy generatorze. Było to w zasadzie proste, wojskowe urządzenie. Proste w sensie łatwe do obsługi i wytrzymałe. Takie idioto odporne. Szybkie oględziny ujawnią prosty fakt - wypalił się obwód paliwowy i trzeba go po prostu wymienić. Na szczęście Jedi byli zapobiegawczy i umieścili skrzynki z zapasowymi ogniwami w pobliżu. Wystarczyło tylko wyjąć je, rozpakować i wymienić. Cała filozofia. Po tym krótkim zabiegu trzeba było jeszcze uruchomić generator i gotowe, światło i turbowinda powinny zacząć działać.

Asyr - 2013-12-08 22:10:49

Wylądował od razu wchodząc w półpiruet by ustawić się przodem do generatora i jeszcze w tym ruchu przykucnął, by znaleźć się na wysokości wtyczki. Był skupiony na jak najszybszym wykonaniu tego zadania żeby Khar nie krzyczał. Ciemna strona nigdy specjalnie go nie interesowała – zdarzają się wśród jedi takie przypadki. Może dlatego ze nie miały nigdy z CSM do czynienia.
Wziął rękojeść miecza w usta u zabrał się do pracy.

MOC - 2013-12-08 22:19:14

Cóż, jak było wcześniej wspomniane, sprzęt ten był całkowicie idioto odporny, wiec nawet Asyr nie mógłby tego sknocić. Na generatorze nawet rozrysowano instrukcję jak wymienić ogniwo, cały proces był możliwie jak najprostszy do wykonania. W końcu był to sprzęt wojskowy, kto wie w jakich warunkach żołnierzom przyszłoby wymieniać takie ogniwo? Im prościej tym lepiej.
W końcu generator zabuczał a był to dźwięk bardzo przyjemny dla ucha. I gdy pomieszczenia się rozświetliły to momentalnie wydawało się tutaj nieco przyjemniej. Mrok gdzieś "uciekł". I teraz wystarczyło szybko wrócić do mistrza Khara, który już czekał w windzie na młodego padawana. A gdy ten nadejdzie to bez słowa wciśnie przycisk i sobie ruszą w nieznane.

Asyr - 2013-12-08 22:21:24

Zasłonił przed blaskiem swoje nowe oko, chwile się przyzwyczajał by za chwile już biegiem wrócić do mistrza po uprzednim przeskoczeniu dziury. I pojechali windą.

MOC - 2013-12-08 22:50:53

No i pojechali, w milczeniu bez słowa. Podróż nie trwała też zbyt długo i w końcu winda się zatrzymała i wysiedli. Khar pierwszy a za nim Asyr. I ten korytarz już na pewno przywoływał wspomnienia, bowiem znaleźli się na poziomie komnat mieszkalnych i tędy każdy uczeń, padawan czy jedi przechodził bardzo często. I widok tego miejsca w takim stanie ściskał za serce... rozwalone kolumny, zdewastowane posągi, dziury w posadzce i suficie, wyrwane drzwi i resztki pancerzy sithów oraz sił ochronnych świątyni. Ślady po blasterach, granatach i mieczach świetlnych. A w Mocy bardzo silne echo tych wydarzeń. Przy odrobinie skupienia można było usłyszeć krzyki umierających, wrzaski walczących, szczęk oręża i wystrzały z blasterów. Atmosfera bardzo się zagęściła, zwłaszcza ze tutaj świateł było już zdecydowanie mniej i mrok napierał z każdej strony.
- Pf... przeklęty Senat. Powinni przeznaczyć fundusze przynajmniej na uprzątnięcie Świątyni by zmarli mogli w spokoju zjednoczyć się z Mocą. Ale czego oczekiwać od biurokratów?
Mruknął Khar i ruszył. Tutaj nie było niczego szczególnego, tylko sekcje mieszkalne... prócz ogrodu medytacyjnego, który połączony był osobnym wejściem z tzw. Tunelem Wiedzy. Była to w sumie sieć korytarzy łącząca wszystkie takie komnaty medytacyjne w jedną sieć, prowadzącą bezpośrednio do archiwów. Po medytacjach jedi mogli szybko udać się do biblioteki by czasem poszperać w poszukiwaniu wiedzy. Korytarze prowadziły też do Komnaty Tysiąca Fontann gdzie czasem przechowywano podstawowe holocrony szkoleniowe.

Asyr - 2013-12-09 11:41:31

Nie odbudują świątyni bo to element propagandy, chcą pokazać jak świetnie sobie radzą bez nas. Szkoda tylko, ze zupełnie sobie nie radzą – zacisnął silnie wargi. Republika zaczynała przypominać to, co ich otaczało w tej chwili. Ruiny czegoś co kiedyś było wspaniałe, było domem, i kochało się to.
Ale Khar miał racje. Mogli to chociaż uprzątnąć. Chyba ze się bali. Duchów? Czyjejś zemsty zza grobu. Grobu którego nigdy nie otrzymał.
Asyr postawił kaptur szaty.
- A może ktoś zabronił tego ruszać? Może chcą na nas wywrzeć presję?
Stwierdził szybko, ze jego głos brzmi tu przerażająco i mrocznie.

MOC - 2013-12-09 22:01:50

Khar burknął coś tam pod nosem, maszerując raźno przed siebie a jego kostur uderzał miarowo o zniszczoną marmurową posadzkę.
- By wywrzeć presję na Zakonie musieliby najpierw wywalić wszystkich jedi z najwyższych stanowisk dowódczych. W każdym sztabie jest przynajmniej jeden mistrz. Nie... Senat bał się o swoje tyłki i nic nie odbudowywali bo nastroje społeczne nie sprzyjały temu. Banda tchórzy... grupa natchnionych kretynów pikietowała im pod senatem to zaczęli trząść portkami
Mruknął neti nie kryjąc złośliwości a jego głos odbił się echem po pustym korytarzu
Maszerując tak przed siebie Asyr po raz kolejny doświadczył omamów słuchowych. Słyszał biegających i krzyczących adeptów, bawiących się w jakaś grę oraz ich mistrza, cierpliwie pouczającego ich. Przez chwilę nawet mignęła mu w umyśle ta scena... przez wielkie okna wpadało światło słoneczne, młodziki różnych ras grali ze sobą a nad nimi czuwał starszy już mistrz. W pewnym momencie coś głośno huknęło kilka kondegnacji wyżej. Dezorientacja, krzyki, potem panika nad którą mistrz starał się zapanować.
Wszystko zagłuszyły wrzaski, strzały z blastera i buczenie mieczy świetlnych. Wizja rozwiała się niczym chmura i znowu byli w tych ciemnych, ponurych korytarzach.

Asyr - 2013-12-09 22:07:12

Szedł, szedł, zasłuchany w stukanie kostura kiedy wtem zaczął zwalniać miarowo by przyjrzeć się scenie. Odpłynął na chwilę, patrząc, jakby tam był naprawdę. Uśmiechnął się szeroko. A jednak to był tylko zły sen.
Eksplozja zabrała mu oddech, ale do rzeczywistości przywołał go dopiero ból w  stopie, kiedy się potknął. Podniósł głowę, ujrzał ze Khar się oddala, i truchtem do niego dołączył.
Musze się skupić – pomyślał. Tutaj z powodu tylu nagłych śmierci jedi wszystko to się nie pokończyło. Aż krzyczy do każdego kto tu wejdzie.

MOC - 2013-12-09 22:14:59

Gdy Asyr dołączył do kuśtykającego netiego to ten dał się na chwilę wyprzedzić. Ale tylko po to by grzmotnąć go kosturem w głowę. Nie za mocno oczywiście.
- Skup się! To nie jest Świątynia którą pamiętasz, teraz czai się tutaj Ciemna Strona i będzie tak póki nie zostanie to miejsce oczyszczone. Nie patrz oczami czy sercem, tylko umysłem i Mocą, bo inaczej zabłądzisz i stąd nie wyjdziesz. I nie żartuję! W tych murach coś się czai, dlatego musimy odzyskać ten holocron i stąd znikać. Tak rozkazała Rada...
Ostatnie zdanie bardziej prychnął niż powiedział, co miało raczej znaczyć, że i jemu się to nie podoba.
W końcu dotarli do skrzyżowania korytarzy. Ten w  prawo prowadził do komnaty medytacyjnej, ten w lewo ku sercu Świątyni. A ten na wprost do dalszych sekcji mieszkalnych.
- Rozdzielimy się, ja pójdę w lewo, ty spróbuj dostać się do Komnaty Tysiąca Fontann. Dotarłem do informacji sugerujących, że holocron w chwili ataku mógł tam się znajdować. I uważaj, bo nie mam zamiaru latać po tych ruinach by wyciągać twój biały tyłek z tarapatów, jasne?

Asyr - 2013-12-09 22:23:22

Asyr aż syknął, ale za głowę złapał się dopiero po odwróceniu się bokiem, by nie stracić potencjalnego ataku z nowo nabytego oka. Nie chciał by powtórką dostać po palcach jak się za wcześnie za głowę złapał.
- już się skupiam mistrzu – mruknął, wyciągając z włosów... a konkretniej z sierści na głowie jakieś drewniane elementy kostura typu drzazgi.
- Oj, co tu się może czaić, to górne miasto i tu bez przerwy ktoś jest...  -zabolało, Asyr się rozkojarzył i mu się nawijka uruchomiła.
- Tak, mistrzu, jasne. Postaram się nie utopić – żart nie żart, ale co raz jakiś padawan pływał w fontannie. Asyr zaraz pożałował ze sobie to przypomniał, bo teraz będzie go męczyć.

MOC - 2013-12-09 22:50:52

- Za jakie grzechy...
Mruknął Khar i wzniósł oczu ku sufitowi a potem się oddalił w swoim kierunku, postukując rytmicznie kosturem. Asyr udał się w przeciwną stronę i po kilku minutach odgłosy kroków Khara ucichły, zaś młody bothanin staną na przeciwko zamkniętych drzwi. Grodzie te było zachowane w nadspodziewanie dobrym stanie, można było nawet zobaczyć wygrawerowane w metalu symbole powiązane z historią Zakonu. Niestety zasilanie w tej części Świątyni nie działało a generatorów nie było w pobliżu. Przed drzwiami stał tylko ostatni, samotny reflektor oświetlający właśnie te drzwi.

Asyr - 2013-12-09 22:53:42

Asyr podszedł do drzwi i nie wiedzieć czemu pomyślał ze należało by je zdemontować i wysłać na Tython. Bo były w dobrym stanie. Ładne. Prawie jak za dawnych lat, gdyby tylko nie to słabe anemiczne oświetlenie.
Za drzwiami w komnacie pewnie będzie ciemno, więc przygotował miecz i otworzył drzwi. Jeśli nie tradycyjnie, to za pomocą Mocy.

MOC - 2013-12-09 22:59:13

I tutaj pojawił się problem, bo mechanicznie drzwi były zamknięte a użyciu Mocy po prostu się opierały. Były to jedne z tych drzwi stworzonych do zatrzymywania wrogów Zakonu posługujących się właśnie Mocą, m.in. Sithów. Żeby rozwiązać ten problem trzeba było pogłówkować i sięgnąć pamięcią do lat wcześniejszych, kiedy to na wykładach mówiono o takich właśnie bramach strzegących niektóre miejsca w Świątyni. Na ich powierzchni ukryto wskazówki, które tylko użytkownik jasnej strony Mocy mógł dojrzeć.

Asyr - 2013-12-09 23:05:01

Jak to Asyr – podchodził do wszystkiego bezkrytycznie, także i tu, zakładając ze cała świątynia się popsuła i nic nie działa. Jednak technologia jedi jest trwalsza niż bothanin myślał.
Będąc w całkiem niezłym stanie umysłu i ducha, oparł się plecami o drzwi, położył na nich dłonie, wziął kilka głębszych wdechów, uśmiechnął się lekko i delikatnym ślizgiem zagłębił w medytacje, która miała mu pomóc odnaleźć te wskazówki. Na pewno da to szybsze efekty niż poleganie na niewytrenowanym jeszcze oku któremu przyświeca się mieczem i szuka Moc wie czego.

MOC - 2013-12-09 23:15:48

Wskazówki te były ukryte przed normalnym wzrokiem, więc Asyr mógłby tak sobie na drzwi patrzeć i patrzeć i nic by nie znalazł. Były one odpowiednio ukryte i trzeba było użyć Spojrzenia Mocy, by je dostrzec i odpowiednio jeszcze zinterpretować.
I tak po nieco dłuższej medytacji bothaninowi udało się spojrzeć na świat poprzez Moc. Naturalne barwy się rozmyły, świat stał się mieszaniną szarych kolorów i nieco ciemniejszych konturów. Nie był w tym mistrzem, wiec za wiele dotrzeć też nie mógł, ale to co miał udało mu się zobaczyć. Na drzwiach znajdowały się odpowiednio rozmieszczone symbole różnych technik Mocy, które w dodatku połyskiwały lekko. To był szyfr - ciąg kombinacji poszczególnych mocy, których należało użyć na drzwiach by te się otworzyły. Wskazówki co do właściwego aktywowania znaków znajdowały się na ścianie  otaczającej wejście. Trzeba było odczytać wiadomość w nich zawartą a następnie użyć konkretnej techniki na konkretnym znaku z konkretną siłą. Było to wyzwanie, ale też Asyr miał czas.

Asyr - 2013-12-09 23:20:28

Wszystko zaczęło mu się klarować, musiał więc użyć podwójnego skupienia, by to raz ze widzieć a dwa – pookładać, zapamiętać, zrobić sobie z tego ściągę. Choć prawdopodobnie i tak w połowie będzie musiał znowu użyć spojrzenia Mocy, jak zapomni. Póki co jednak zabrał się do aktywacji po kolei, po wcześniejszych kilku dobrych chwilach biedzenia się z szyfrem. Było to bardziej irytujace niż wymagające, ale działał metodycznie

MOC - 2013-12-11 19:59:21

Otwarcie drzwi było nieco czasochłonnym zajęciem, wymagającym przede wszystkim opanowania i skupienia. Każde rozproszenie uwago sprawiało, że proces się wydłużał i wydłużał. Ale ostatecznie po wielu długich minutach rozległ się głośny szczęk zamka i mechanizm wewnątrz bramy się przesunął. Drzwi otwarły się przed Asyrem.
Pomieszczenie przed którym się znajdował było okrągłe. Na ziemi leżało wiele porozrzucanych w nieładzie mat do medytacji, rośliny w wielkich donicach stały pod ścianą zwiędnięte. Po środku zaś znajdował się niewielki podest, na którym stał kryształ skupiający Moc, który sprzyjał medytacji. Dawniej po wejściu do komnaty medytacyjnej można było poczuć spokój oraz pewną dozę natchnienia... tym razem jednak energia Ciemnej Strony aż odpychała od tego miejsca. Kryształ niegdyś skupiający Jasną stronę teraz został wypaczony.

Asyr - 2013-12-11 20:07:20

Asyr wszedł i od razu się skrzywił. Odczuł to jako wejście do jakiejś zimnej piwnicy, coś nieprzyjemnego co oddziaływuje na wszystkie zmysły. Nie od razu pomyślał o krysztale, dopiero jak koło niego przechodził. Pomyślał, czy by go nie zabrać. Jeśli emanuje ciemną strona, znaczy ze stwarza zagrożenie. Mógłby narobić szkód w nieprzygotowanym umyśle.
Ale nawet jeśli podejmie decyzje by go zabrać -to dopiero wracając. Narazie starał się skopić i nie dopuszczać do siebie tych podszeptów, otaczając się delikatna ochronną barierą.

MOC - 2013-12-11 20:23:07

By przedostać się do Korytarza Wiedzy Asyr musiał po prostu przejść na drugą stronę komnaty i otworzyć drzwi. Nic trudnego czy skomplikowanego. Przynajmniej w teorii, ponieważ po otwarciu drzwi okazało się, że za nimi znajduje się spory kawał uszkodzonego sufitu blokującego dalszą drogę. No i trzeba było ten gruz po prostu cofnąć. Lub szukać innej drogi, co mogło być o wiele bardziej czasochłonne.
Kolejnym utrudnieniem był już całkowity brak światła. KAble z generatoró tutaj nie sięgały, więc Asyr będzie musiał sam sobie znaleźć jakieś źródło światła.

Asyr - 2013-12-11 20:27:05

Następne przeszkody sprawiły, ze opadły mu ramiona. Juz same drzwi wywołały uścisk w gardle, ze być może znowu to samo, ale nie. Tylko ten zawalony sufit. Pomagał sam miecz, którym przyświecił – na początku, później spisał to na straty, przypiął nieaktywny miecz by wysłać w głąb zagruzowanego korytarza impuls Mocy, by go wyganiać. Dalej była ciężka praca na bazie telekinezy – wygarnianie gruzu z korytarza do sali w której był, aby go udrożnić.
A na koniec i tak nie znajdę tego holocornu – myślał sobie.

MOC - 2013-12-11 21:00:41

Na szczęście dla Asyra gruz nie pokrywał całego korytarza tylko początek, więc po kilku-kilkunastu minutach mozolnej pracy udało mu się go w końcu odwalić na bok. Kolejna przeszkoda pokonana... jednak to nie był koniec tego marszu po gruzowisku (dosłownie i w przenośni). Kilka metrów dalej znajdowała się zniszczona turbowinda. Drzwi do szybu były całkiem rozwalone a wagonika nigdzie nie było widać. Z resztą pewnie i tak nie działał. Z kolei schody prowadzące na wyższe kondygnacje były zniszczone. Na szczęście było tutaj światełko w tunelu - w każdym szybie turbowndy znajdowały się drabinki techniczne, dzięki którym można się było przemieszczać to w góę to w dół. I w tym konkretnym szybie taka drabinka ocalała, więc można było się po niej wspiąć. I tutaj była zła wiadomość - w środku panowały kompletne ciemności, na dodatek strasznie wiało skądś. Szyb na wyższych poziomach musiał zostać odkryty i stamtąd po prostu wiał wiatr.

Asyr - 2013-12-11 21:08:38

Dotarł w końcu do turbowindy i otwarł wejście samą siłą mięśni – już nie takich wątłych jak kiedyś, bo jak już odzyskał zdrowie to i zaczął trenować. Moze nie z takim zaangażowaniem jak T'kul, ale do dwóch godzinek dziennie sobie zawsze miał na to zarezerwowane. Uderzenie przeciągu rozwiało biała sierść. Na górze jest otwarte – pomyślał. Ktoś się włamywał. Szabrownicy? Ktoś bardzo zuchwały...
Tak czy siak Asyr raz tylko przyświecił mieczem, by zaraz chwycić drabinek i ruszyć do góry. Do wspinaczki nie było mu potrzebne swiatło, ale kiedy otaczała go ciemność zdał sobie sprawę, jak szybko się odzwyczaił od niej. Teraz głównie polegał na wzroku  -znów. Wiele w tym było cech rasowych, są gatunki które bardziej nzi inne polegają na wzroku, na przykład cwani bothanie. Chociaż Asyr akurat był jak na bothanina nie przejawiał skłonności do szpiegowania, może to przez wychowanie jedi, za to większość tych co go znali zauważali szybko ze Asyr to straszna plotkara.
Tak czy srak wspinał się, odliczając metry w pamięci na mniej więcej, aż dotrze do kolejnego pietra, wtedy otworzy sobie drzwi Mocą

MOC - 2013-12-11 21:31:28

Kolejne piętro znajdowało się aż dziesięć metrów powyżej obecnej pozycji Asyra. Musiał więc się nieco wysilić, uważając przy okazji by nie stanąć na jakimś uszkodzonym elemencie drabinki.
Krok po kroku bothanin zbliżał się do swojego celu. Wiatr wciąż wściekle atakował, ale to były jedyne odgłosy które można było usłyszeć. Wokół nie było żadnej żywej duszy, nie licząc mistrza Khara, który badał inną część budowli.
I wtedy nagle Asyr poczuł impuls Mocy a sekundę później coś zatrzeszczało kilka metrów nad nim i ze świstem przeleciało obok niego. Jeśli nie zareaguje odpowiednio szybko to ta przeszkoda po prostu porwie go ze sobą. Lot w dół zdecydowanie nie należałby do krótkich. Ani przyjemnych.
Z kolei drzwi do których zmierzał bothanin znajdowały się dwa metry powyżej jego pozycji i na szczęście były otwarte. A raczej wyważone przez kogoś.

Asyr - 2013-12-11 21:49:34

Poczuł impuls mocy i odruchowo jak przywra przykleił się do drabinki, zrobił się płaski jak chomik i to cos przeleciało mu dosłownie po grzbiecie, urywając kawałek szaty. Asyrowi serce przyspieszyło.
O mały włos – pomyślał. Musze się w końcu skupić a nie łażę jak po śmietniku.
Wspinał się dalej, aż dotarło do niego, pewnie tez zobaczył zarys mimo ciemności, ze drzwi są wyważone.
Ktoś tu łaził – pomyślą. Mistrz Khar musi oo tym wiedzieć...
Ale teraz wracać do Khara raczej się nie opłaca. Kto tu może łazić – pomyślał. Na pewno nikt gorszy od mistrza...
Kiedy wyczołgał się na piętro, był już zmęczony i odrobinę zły, ale otrzepał się, wstał, aktywował mieczo- latarke i rozejrzał się.

MOC - 2013-12-11 22:03:29

Korytarz w którym znalazł się obecnie Asyr również był podniszczony, jednak śladów odbytych walk było niewiele. Większość zniszczeń powstała w wyniku wybuchów w innych pomieszczeniach oraz z powodu ataków bombowców. Nadal nigdzie nie było widać żywej duszy, ani też śladów po szabrownikach. O ile jacyś odważyli się tutaj zapuścić.
Korytarz którym szedł Asyr wiódł prosto do Komnaty Tysiąca Fontann. Była to olbrzymia sala wypełniona fontannami i sadzawkami, wokół których rosły niezwykłe rośliny z setek przeróżnych światów. Było to do prawdy magiczne miejsce i wielu Jedi odpoczywało tutaj i medytowało, zaś atmosfera spokoju udzielała się wszystkim. Ale tak było przed atakiem na Świątynię. Obecnie komnata tonęła w półmroku a olbrzymie okna, które niegdyś przepuszczały światło słoneczne teraz były częściowo zniszczone i brudne, tak że tylko niewielka część promieni słońca wpadała do środka. Z tego powodu część roślin obumarło a reszta pod wpływem Ciemnej Strony uległa wypaczeniu. To miejsce stało się dzikie i nieprzyjazne, zaś skażenie dało się wyczuć już od samego wejścia... jednak według słów mistrza Khara to prawdopodobnie gdzieś tutaj ukryty był holocron.

Asyr - 2013-12-11 22:11:13

Asyr był coraz bardziej zły, nie spodziewał się czegoś takiego. No i bał się ze w każdej chwili cos mu się posypie na łeb. Znikł za to gdzieś smutek i rozmyślania nad wspomnieniami. Może wróciło na chwile kiedy stanął przed komnatą, ale to dopiero po tym jak spocił się odgruzowując kolejny korytarz. Teraz już robił tylko przejście w sam raz na małego Asyra, a  nie takie szerokie globalne jak wcześniej. I przeciskał się.
Teraz znalazł się do komnacie tysiąca fontann. Nie poznał jej, To co widział to było jak patio jakiegoś opuszczonego domu na dzikiej planecie. Rośliny wyglądały jak mutanty. Miał wrażenie ze zaraz go pożrą.
Jednak dobrze ze jedi tu nie chodzą – pomyślał. Serce by pękło na ten widok...
No ale – nie bezie oglądał widoków bo są zbyt przykre. Znalazł sobie miejsce na medytacje – tak daleko wszelkich obiektów jak to tylko możliwe.
Może kiedyś już medytował w tym miejscu? Nie, zawsze wybierał miejsca blisko czegoś. Teraz inaczej. Daleko. Tu już nie było tej samej harmonii, przez co czuł obawę przed rozpoczęciem medytacji. Jednak – pomyślał – holocron pewnie „chce” być znaleziony to i powinno szybko pójść...

MOC - 2013-12-11 22:17:32

Medytacja w tym miejscu była trudna ze względu na napierającą ze wszystkich stron Ciemną Stronę. Jednakże niektózy Jedi celowo udawali się do takich miejsc, by medytować i ćwiczyć swą wolę, zaś ci najpotężniejsi byli w stanie przegnać ją z danego miejsca, tym samym oczyszczając je. Jednak takiego zadania potrafili się podjąć tylko mistrzowie. Asyr zaś musiał tylko wyszukać odpowiednie prądy Mocy emanujące z ukrytego gdzieś holocronu. Wymagać to będzie sporego skupienia, co będzie dla niego jednym ze swego rodzaju testów...
I właśnie w czasie tej medytacji Asyr mógł wyczuć znajomą emanację w Mocy. Lub też jej wrażenie, w tym miejscu granice między jawą a rzeczywistością zacierały się. Jasność i Mrok były ze sobą wymieszane i nic nie było pewne...

Asyr - 2013-12-11 22:23:34

Asyr nie był najpotężniejszym mistrzem ani nawet nie był ten „niektóry”, był zwykłym szczurkiem dżedajskim, który rzadko kiedy robił coś ponadto co mu kazano. Medytował w normalnych warunkach z sukcesami, ale takie przytrafiły mu się kilka razy w  życiu – i przy mistrzu.
Powiedział sobie cicho, ze to zrobi, nie będzie się spieszył, bardziej się skupi, jak w  szachownicy – na tych jasnych polach, i będzie szukał tego holocornu.
Siedział, medytował, aż poczuł ten znajomy prąd, co ucieszyło go bardzo i zaraz to chwycił, jak sznur. To na pewno holocron – pomyślał.

MOC - 2013-12-11 22:28:18

Nie był to jednak holocron. To coś, ta znajoma obecność zbliżała się, powoli się klarując. W oddali też dało się słyszeć głośne odgłosy kroków. Moc zaś nie podpowiadała, czy to coś złego czy dobrego, ponieważ dezorientująca zasłona Ciemnej strony była bardzo silna. Jednakże jedi powinien starać się ją przebić by móc uzyskać silne połączenie z Mocą.

Asyr - 2013-12-11 22:32:59

Póki co Asyr nie był w stanie nic przebić. Póki była to tylko aura, nie przejmował się za bardzo, choć się tego chwycił iw  to zgłębiał. Ale jak usłyszał kroki to już nie przelewki. Nagle się otrząsnął i rozejrzał.
- Jest tu kto? – zapytał szeptem, jakby się bał ze sala to spotęguje, a wtedy znowu pojawi się dreszcz na plecach.
- Mistrzu Kharze?

Sisco Hasupidona - 2013-12-11 22:37:10

Pierwsze zatoczenie koła wzrokiem nic nie dało, chyba oczko nie wyrabiało, ale mignęło w  świadomości coś czego wcześniej nie było. I po kolejnym spojrzeniu w miejsce gdzie rosła zmutanciała roślina, i z którego to kierunku wcześniej dochodziły kroki, Asyr mógł ujrzeć wyraźnie coś wielkiego. Droid. Czołg. Jedno i drugie, a  nawet coś więcej. Widział go Asyr dosłownie wzrokiem pierwszy raz,wcześniej znały go tylko inne zmysły. Dziesięć metrów dalej.
To był Sisco. Stał w pozycji jaką często uwieczniano na zdjęciach, z jedną noga odstawiona w bok, z „nagolennikami” z jeansu i działami lekko na boki. I tak „patrzył na Asyra.
- A co cię pogrzało?  - odezwał się głosem tak dobrze Asyrowi znanym. Głosem jego przyjaciela. Tonacją jego przyjaciela. Po prostu Sisca.
- czemu siedzisz na ziemi, wilka dostaniesz...

Asyr - 2013-12-11 22:45:16

I złapał wzrokiem tą istotę, od razu rozpoznając w nim Sisca, choć jeszcze nigdy nie widział go żywego. Nie wydał mu się jakoś specjalnie wielki, raczej sympatycznie poręczny, może dlatego, ze w oddaleniu. Uśmiechnął się odruchowo, ale zaraz wrodził na ziemie, bo to co się działo było jakieś dziwne. Natychmiast wstał, celując w niego palcem.
- Sisco! – krzyknął. Radośnie, bo dawno go nie wiedział. Ale też z  pewnym wyrzutem, bo nie tak się powinni spotkać pierwszy raz. Z resztą nie powinno go tu być, to po pierwsze.
- Co ty tu robisz,  jak tu wlazłeś? Nie powinieneś tu w ogóle przychodzić.

Sisco Hasupidona - 2013-12-11 22:53:34

Sisco zas się nie poruszył. Nadal był w tym samym miejscu, i tak samo realistyczny. I mruczał jak zawsze przy Asyrze, w ten niepowtarzalny sposób.
- Oj tam – odpowiedział tez typowo jak on, keidy się droczył, wzmacniając to odpowiednim dźwiękiem pomocniczym.
- ja tu często przychodzę. I nie wiem co za problem tu wejść. Chyba tylko kretyn miałby problem z wejściem tutaj. Albo jakaś ostatnia niedojda. Skoro ja z trzecią grupą inwalidzką tu wchodzę bez problemu to naprawdę. A co?

Asyr - 2013-12-11 23:00:22

Padawan zacisnął szczeki, trochę urażony. Na pewno jest jakieś inne wejście – pomyślał. Tylko czemu Khar mi nie wododział. Skoro Sisco tu wchodzi, to na pewno jest, wielkie jak korytarz na uniwersytecie.
Wredny Khar.
- Gówno droga szło, przestań się zgrywać, ja tu odgruzowałem dwa korytarze i wspinałem się pod rabinie dziesięć pieter. – pewnie mu Khar pokazał wejście – pomyślał.
-  A teraz mam znaleźć holocron, więc przestań mnie wnerwiać, a lepiej mi pomóż!
Sisco tu był. Tak, dziwne, ba – nawet nienormalne, ale jest. A jak jest to niech się przyda jakoś.

Sisco Hasupidona - 2013-12-11 23:09:08

A on wydał z siebie tez znajome Asyrowi prychniecie zastępujące mu przewalenie oczami.
- Wyluzuj. Tu nie ma żadnego holocronu. Bez kitu. Jakby był, to by go ukradli, przecież każdy może tu wejść, nawet największa lama. Nawet T'kul tu chodził jak żył, codziennie. I tu by się holocron uchował. Mistrz Khar go zabrał stąd jak ty jeszcze w łupinie od orzecha po nocniku żeglowałeś.
Postać Sisca cały czas była nieruchoma. Pewnie dlatego, ze Asyr nigdy nie widział go w ruchu i nie współgrało to z jego wyobraźnią. Za to ekspresję głosowa miał ogromną.
- Pewnie teraz ogląda cię przez jakiegoś zdalniaka i ma bekę z ciebie jak ty szukasz holocronów po tym gruzowisku... może jeszcze diamentów poszukaj, na pewno są

Asyr - 2013-12-11 23:21:06

Poczuł się perfidnie oszukany. Czemu miałby nie wierzyć Siscowi, swojemu najlepszemu przyjacielowi, który nigdy go nie oszukał, nawet jak czasem się z niego podśmiewał.
Chociaż teraz było mu przykro kiedy tak mówił. Czuł się ze sugerowano mu że jest frajerem – i to dobitnie. Zacisnął pięści.
Nie ma tu holocronu?
- Co? Jak to T'kul tu przychodził?!  -ale wbrew pozorom to go wkurzyło najbardziej. Gość który sam nie potrafił bez nadzoru przeżyć miesiąca żeby nie osrać się dokoła po same uszy, przychodził do świątyni jedi? No już pal licho ze Sisco, niepełnosprawny cyborg uczulony na wszystko co cywilizacja wymyśliła tu przyszedł – bo to mogło się zdarzyć, Moc jest przewrotna. Ale T'kul?!
Asyr poczuł się nagle zrównany z parterem na dobre.
- ale bez jaj... jak wy wszyscy tu wchodzicie?

Sisco Hasupidona - 2013-12-11 23:32:21

Młody cyborg wydał z siebie dźwięk który u niego oznaczał zaśmianie się i lekko się poruszył, w czym tez ważniejszy był dźwięk, dobrze znany charakterystyczny syk, niż sam ruch.
- Normanie, przecież winda działa. – zapauzował na chwile, jakby się cieszył złością  Asyra.
- Oj, nie wkurzaj się tak. Jesteś po prostu w gorącej wodzie kąpany. Gdybyś chwile poczekał a  nie leciał jak piesek „bo mistrz Khar na mnie nakrzyczy”, to by winda miała szanse przyjechać...

Asyr - 2013-12-12 14:55:28

- Czyli co – kontynuował coraz bardziej wściekły Asyr – To wy tu wszyscy przychodziliście, jeździliście ta winda, tak? I T'kul też?
No już słabo mu się zrobiło.
- Ja wchodziłem drabinką techniczną...

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 15:12:51

- No... T'kul nie, on zapierniczał schodami, bo to kretyn... – odpowiedział Sisco, a  kiedy Asyr wyznał swoje, ten złapał się działkami, jak rękami, za głowę i buchnął dzikim, gwałtownym, typowo ludzkim śmiechem.
- Buahahahaah, jaaaa nie mogę, Asyr, po drabinie... ty jesteś głupszy od T'kula!

Asyr - 2013-12-12 15:23:28

Nooo, zabolało mocno to ostatnie. Być głupszym od T'kula to jakby... być czarniejszym niż czerń, albo bardziej mokrym niż woda. Ale w zupełnie innej kategorii.
W dodatku Sisco go wyśmiewał.
- Jasna cholera, Sisco, jak masz zamiar się ze mnie nabijać to wypad stąd do windy! – i władczym gestem pokazał mu kierunek.

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 15:32:51

Śmiał się nadal, nogi mu się ugięły i nagle łomot – i leży, na „boku, wręcz się tarza, nogi chluszczą powietrze,a  Sisco śmieje się jak głupi.
- O matko... co za... mosiek z ciebie, Asyr... Tak się dać zrobić w jajco... buahahahaah...

Asyr - 2013-12-12 15:48:42

- No tego już za wiele!  -zacisnął pieści, ruszył na niego. Zaraz mu pokaże. Tak się przyjaciel nie zachowuje! Ale będąc już w połowie drogi nagle przystanął. Bo uświadomił sobie coś. Sisco się nie śmiał. Nigdy. Nie ze w ogóle, on się śmiał dość często, ale po swojemu! I Asyr doskonale znał ten dźwięk, wiedział co znaczy. Sisco śmiał się inaczej niż typowe organiki. A już na pewno nie robił takich akcji jak teraz. Asyr pamiętał, cyborg kładł się na ziemi tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ale nigdy nie odchodziły takie dziwy jak tu!
Poczuł się znowu jak kretyn. Podwójnie. Raz ze uwierzył w działająca windę i to ze oni tu wszyscy przychodzili. A zda – ze ten żart jest Sisciem.
Podszedł i kopnął lezącego... pozoranta, czy co to było, w łeb.
- Spadaj, ty nie jesteś Sisco.

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 15:55:16

Postać śmiałą się nadal, zachłystując się nieopanowanym chichotem. A kiedy Asyr ją kopnął – znikła. I nie było Sisca, była tylko podłoga. Nastała cisza, zrobiło się jakby ciemniej... zimniej. Samotnie. Juz nie ma Sisca, był tu, ale znikł, i Asyr jest sam, Juz nikt go nie potrzebuje.
W kark młodego jedi uderzył dobrze znany ciepły, chemiczny pomruk wzmacniany gardłowym, przeciągłym, charchoczącym nienaturalnym warknięciem.
- Nie spodziewałem się tego po tobie...  -odezwał się poważny głos Sisca, w którym zabrzmiał zawód.
- Nigdy bym nie pomyślał, ze stać cię na takie zachowanie. Sprawiłeś mi ból. Nie jestem już twoim przyjacielem

Asyr - 2013-12-12 16:04:13

Co? Nagle dreszcz go przeszedł, bo to co poczuł czasem mu się nocami śniło. Uwielbiał ten oddech na plecach, zawsze czuł się wtedy tak bezpiecznie...
Gdyby miał naturalne oko, pewnie zaszkliło by się łzami.
Sięgnął dłońmi do tyłu, by dotknąć i przekonać się, czy to na pewno on.

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 16:07:12

I ręce natrafiły na bardzo dobrze znaną strukturę, chłodną siateczkę pokrywająca łeb Sisca, którą Asyr poznawał wiele godzin, zawsze dotykając w tych samych miejscach. Bo przecież byli przyjaciółmi.
Wtem Sisco warknął groźnie, i Asyr poczuł ból w  palcu. Kiedy zabierze dłoń, okaże się,z e brakuje mu jednego palca, a z rany leci krew.
- Sprawiłeś mi ból  -odezwał się mocny głos cyborga.
- Ja tez ci go zadam.

Asyr - 2013-12-12 16:17:34

Drgnął jak ukłuty i zabrał rękę. A kiedy ujrzał to, co mu Sisco zrobił... ze odgryzł mu palca... nie wytrzymał, upadł na kolana i zaczął płakać.
Wył prosto z serca, az się dusząc.
- Odgryzłeś mi palca, nie mam palca! – widział jak o podłogę rozbijają się łzy. A myślał, ze to niemożliwe. Łzy i krew z odciętego palca.
- Dlaczego?! Dlaczego odgryzłeś mi palca?!

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 16:29:37

- Bo jesteś głupi – odpowiedział głos zza pleców.
- I nie jesteś już moim przyjacielem. Mam lepszych przyjaciół, którzy nie są takimi głupkami jak ty. Teraz nie wypada mi się pokazywać z takimi frajerami.
Tym razem głos był rzeczowy, a nie drwiący.

Asyr - 2013-12-12 16:31:20

Asyr zacisnął szczeki.
- To nie jesteś ty! – chwycił gwałtownie swój miecz świetlny, podskakując do pionu i w powietrzu, w piruecie ciął na to, cokolwiek było za nim.

Sisco Hasupidona - 2013-12-12 16:33:58

Za nim  był tylko ciemny, wielki kształt który symbolizował Sisca w czasach kiedy Asyr nie mógł go zobaczyć. Duze, ciężkie i przyjazne coś, co dawało się głaskać. Rozpadło się od miecza na dwie połowy, a Asyr poczuł ból w kolanach i kręgosłupie. Okazało się, ze siedzi w pozycji medytacyjnej na środku zrujnowanej komnaty tysiąca fontann, i jest sam, ale normalnie sam. Palec tez był na swoim miejscu. Nigdzie ani śladu łez, krwi ani walki. Nie było Sisca.

Asyr - 2013-12-12 16:39:19

Zachłysnął się i zakaszlał, łapiąc za klatkę piersiową. Zdał sobie sprawę ze obudził się. Po prostu. Palec był na swoim miejscu, miecz też.
[i]- phh... no jasne, Sisco nie odgryzł by mi palca, on jest wegetarianinem.[/i ] -powiedział do siebie na głos i uśmiechnął się. Wielką ulgą było to, ze tamto było nie prawda. Choć T'kul by okrzyknął ze miał wizje i zinterpretował to jako zapowiedź końca cywilizacji.
Asyr po prostu zasnął. Ale wstyd.
Ale nie ma świadków.

MOC - 2013-12-12 17:32:25

Asyr jednak nie zasnął, tylko wszedł w stan głębokiej medytacji, w czasie której wiele rzeczy może się wydarzyć. Nie wybudził się jednak tak jak sądził, nadal medytował w Komnacie Tysiąca Fontann i czekał go ostatni, najtrudniejszy i chyba najgorszy test...
- O tak... wstyd. Zasnąłeś. Nigdy nie byłeś dobry w medytowaniu
Odezwał się głos z ciemności który był łudząco podobny do jego głosu.
- W ogóle w niczym nigdy nie byłeś dobry, tylko przeciętny. Przeciętny jako padawan wybitnego mistrza, przeciętny jako osoba... byłeś, jesteś i zawsze będziesz przeciętny.
Głos drwił sobie z niego, krążąc wokoło, zadając psychiczne ciosy z ciemności.
- Jak myślisz, dlaczego tak długo jesteś padawanem? Każdy inny adept w twoim wieku przechodził już próby a ty? Ty dalej pozostajesz padawanem, stojąc w miejscu. Wszyscy ruszają do przodu, nawet twój przyjaciel Sisco. Mimo ułomności walczy z losem i co? Odnosi sukcesy. Nie to co ty.

Asyr - 2013-12-12 17:38:28

Kiedy na nowo poczuł się bezpiecznie, znowu pojawił się głos, a Asyr zacisnął pieści.
- Sisco! Mam już ciebie dość, wynoś się stąd! – przecież się obudziłem – pomyślał. I za chwile zdał sobie sprawę że tym razem to nie jest głos Sisca.
Znowu wstał i rozejrzał za kolejnym prześladowcą.
- Odwal się, co? Wszyscy się odwalcie, ja tu przyszedłem po holocron!

MOC - 2013-12-12 17:53:01

- Odwalić się?
Zapytał głos a potem zaśmiał się głośno, zupełnie jak Asyr. Ale jakoś tak chłodniej, bez śladu wesołości.
Tajemniczy osobnik udający bothanina nadal krążył wokół niego, dało się nawet wyczuć jego obecność i nie było to przyjemne uczucie. Po chwili Asyr mógł podświadomie rozpoznać tego kogoś, kto czaił się w ciemnościach. Tak na prawdę doskonale znał tego kogoś... a raczej to coś czające się w Ciemności.
- O tak, odwalcie się od biednego Asyrka, zmaltretowanego przez życie, nie potrafiącego postawić na swoim, wiecznie kryjącego się w cieniu innych. I wiesz co? Ja też tego mam dość
Warknął nieznajomy i w końcu wynurzył się z Cienia, prezentując się Asyrowi w pełnej okazałości. Owym nieznajomym okazał się on sam... a raczej jego odbicie. By jednak być kompletnie szczerym należy dodać, że był to Asyr, który nigdy nie uległ wypadkowi. Dobrze zbudowany, w pełni swych sił, ze sprawnym wzrokiem. To był Asyr który był pewny siebie i swych umiejętności. W dodatku przeczucie podpowiadało, że ten bothanin zwyciężał wszędzie tam, gdzie przegrywał on sam. Odnosił sukcesy, stał się godny miana ucznia Jamesa, został awansowany na rycerza jedi a potem ostatecznie wyrwał się ze wszystkich krępujących go okowów. Nie musiał już nikogo słuchać, nie musiał na kimś polegać. Był panem swego losu. Asyr zwycięzca.
- Mam dość ciebie, twoich porażek i twojego niezdecydowania.

Asyr - 2013-12-12 17:57:56

Kręcił się za źródłem głosu, próbując je dojrzeć, a kiedy wreszcie dojrzał, poczuł ze opadają mu ręce.
- Ty... jesteś mną – szepnął. I zdał sobie sprawę ze bardzo marnie wygląda przed sobą samym.
- Ale jak? Co się tu dzieje? Skąd ty się wziąłeś? – wycelował palcem w kolejną zjawę.
- Przyjechałeś tu działającą windą, czy co? Khar cie tu przysłał?

MOC - 2013-12-12 18:06:46

Mroczny Asyr ponownie się zaśmiał, zimno i kpiąco. Ten śmiech wywoływał nieprzyjemny dreszcz na plecach.
- Jakim cudem możesz być tak głupi? Chyba tylko poczucie wstydu powstrzymuje mistrza Jamesa przed odesłaniem cię do korpusów rolniczych. Z takim wolnym pomyślunkiem nie masz szans by zostać jedi.
Lustrzane "lepsze odbicie" spoglądało z pogardą na swego odpowiednika. Nie dostrzegał on niczego wartego szacunku. Ale miał już plan jak to rozwiązać.
- Nie masz już tego dość? Tego spoglądania na ciebie z litością lub wyższością? Nie masz dość bycia popychadłem? Spójrz na siebie! Dostajesz najgorsze przydziały, których nikt inny nie chce wziąć. Nikt nie wysyła cię na misje, bo boją się że zemdlejesz w jej trakcie i znowu spędzisz w śpiączce kilka lat. Rozejrzyj się! Jesteś w Świątyni Jedi. Czujesz to, prawda? Tutaj zostali zabici twoi bracia i twoje siostry. Wszyscy zginęli w walce z Sithami, a ty co? Leżałeś w śpiączce. Słaby, bezbronny... bezużyteczny! Nie wstyd ci tutaj przychodzić?

Asyr - 2013-12-12 18:14:18

Padały kolejne słowa które bolały, celnie skierowane słowa jak ostrza. Asyr zacisnął pieści jeszcze silniej, ale jak mówiło alter ego – był zupełnie bezradny i bezbronny. O ile w teorii pamiętał, lub pamiętałby gdyby się skupił, ze takie rzeczy się zdarzają, to jednak – teraz nie był w stanie sam nic na to poradzić.
- Spadaj! Wynoś się stąd! – machnął ręką jakby odganiał zwierze pochodnią.
- Ty nawet nie istniejesz! I co, chcesz mnie pouczać? Ciebie nie ma! A ja jestem!

MOC - 2013-12-12 18:20:39

- Mnie nie ma?
Zapytał groźnie mroczny Asyr i wyciągnął przed siebie rękę. Pomiędzy jego palcami popłynęły niewielkie wyładowania elektryczne, które po chwili wystrzeliły w kierunku bothanina rażąc go boleśnie. Każda komórka jego ciała zdawała się płonąć, gdy jego mroczne Ja raziło go błyskawicami Mocy.
- Masz rację, nie istnieję "na prawdę" ponieważ taka marna istota jak ty stoi mi na drodze. Ale nie martw się, wiem jak to naprawić
Mruknął pełen samozadowolenia a w jego oczach odbijało się poczucie pełnej władzy i wyższości nad Asyrem. Napawał się on widokiem jego cierpień, bo w końcu po latach uwiezienia w końcu miał szansę wyrwać się na wolność, zapanować nad ciałem. Wystarczyło tylko, że pokona tego gorszego siebie.
Po raz kolejny go poraził, zwiększając intensywność wyładowań.
- Wystarczy że się poddasz a ból zniknie. Znikną wszystkie te upokorzenia i w końcu pokażemy Galaktyce na co nas stać.

Asyr - 2013-12-12 18:26:11

Nie spodziewał się, choć wiedział, ze to nie rzeczywistość. Wcześniej Sisco odgryzł mu palca. Teraz porażony błyskawicami upadł, jednak przeturlawszy się zaraz wstał znowu, co miał wdrukowane na treningach, choć nadal czuł ból. Objął rię sam ramionami, szoruj ac ciało w górę i w dól. To było jak kontakt z wysokim napięciem. Bolało go ciało od wewnątrz.
- Ta marna istota stoi ci na drodze... i się nie przesunie.
Stanął w rozkroku i dobył miecza. Kolejną błyskawicę próbował wziąć na klingę, ale porażenie było silniejsze, na on znów wyładował na podłodze miedzy gruzami.

MOC - 2013-12-12 18:31:02

- Chcesz walczyć? Dobrze... walczmy!
Zawołał mroczny Asyr i dobył broni. W prawej ręce aktywował miecz podobny do tego, który dzierżył jego odpowiednik, tyle że nieco podrasowany. Zaś w drugiej aktywował shoto świetlne, zwane czasem też po prostu krótkim mieczem świetlnym.
Wyszczerzył zęby w parodi uśmiechu a w jego oczach pojawiły się szaleńcze błyski. Po chwili wykonał wspomagany Mocą skok i zaatakował od góry oboma mieczami.

Asyr - 2013-12-12 18:38:37

Pierwszy raz w tej dziwnej sytuacji w której grał poczuł strach. Jeśli uznać ciemną stronę natury Asyra za sitha – to właśnie będzie walczył z sithem.
Nie można umrzeć we własnej świadomości – przypomniał sobie slowa Jamesa. Im silniejszy jest przeciwnik, tym silniejsza jest osoba której jaźń go wykreowała. Dlatego tez teraz wyprostował się i spojrzał na Mrocznego Asyra z podziwem,a  na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Jeśli tak wygląda jego alter ego, to znaczy ze on sam wcale nie jest od niego słabszy.
Wykonał aktywnym mieczem pokazową formę wstępna do shien.
- To będzie dla mnie przyjemność... Asyrze
Kiedy ten zaatakował, Jasny Asyr dał nurka w jego stronę, acz niżej, by ominąć atak i samemu zaatakować na brzuch, w locie.
Poszedł pod nim, na podobnej zasadzie.

MOC - 2013-12-12 18:49:43

Atak Asyra ominął jego mrocznego Ja o milimetry. Drugi bothanin wylądował na ziemi i od razu zrobił przewrót w przód powodowany w dużej mierze siłą pędu. Nie mógł tak łatwo wytracić siły, której użył do tego ataku. Ale zaraz się poderwał na nogi i obrócił twarzą do swego przeciwnika, przyjmując pozycję właściwą dla stylu Niman.
- Dla mnie to również będzie przyjemność. A jeszcze większa wtedy, gdy padniesz martwy u mych stóp a ja zdobędę kontrolę
Warknął i znowu ruszył do ataku, tym razem jednak nieco ostrożniej. Prawą ręką atakował od góry, zaś lewą trzymał w pogotowiu na wypadek kolejnego uniku ze strony Asyra.

Asyr - 2013-12-12 18:54:19

Z drugiej strony jasny Asyr zrobił to samo, jak w lustrze, kończąc w stabilnej pozie gotowości
z  mieczem przed sobą, z  klinga poziomo, równolegle do podłoża.
Teraz nie uniknął, ustawił miecz na ukos by tuż przy rękojeści zatrzymać górny miecz, w tym zatrzymaniu ruchem nadgarstka mógłby parować ewentualny atak mniejszej klingi. A noga wymierzył kopniaka w brzuch przeciwnego, łączonego z odbiciem i piruetem do tylu

MOC - 2013-12-12 19:10:49

Miecze zetknęły się ze sobą z głośnym sykiem, zaś shoto złego Asyra zaatakowało od dołu, tnąc w brzuch. Asyr musiał przekręcić swój miecz, by zablokować drugi atak, tak wiec te trzy klingi zablokowały mu możliwość kopnięcia przeciwnika. Poza tym potrzebował dobrej i stabilnej pozycji bo jego zły odpowiednik napierał z całej siły na niego, by po chwili odskoczyć w tył i ponownie zaatakować, tym razem jednak wiodący atak wyprowadził z lewej ręki, chcąc wejść w bardziej bezpośredni kontakt a następnie tnąc prawą po łuku w nogi.
Asyr co prawda nie mógł umrzeć w tym pojedynku... przynajmniej nie fizycznie. Jego ciało trwało w pozycji medytacyjnej w Komnacie Tysiaca Fontann. To była jednak walka duchowa i porażka ze swoim złym Ja mogła zaowocować poważnym urazem psychicznym lub przejściem na Ciemną Stronę. Bothanin znajdował się w stanie głębokiej medytacji i to co teraz się rozgrywało było pewnym ufizycznieniem walki, którą jedi toczą we własnym wnętrzu, stawiając opór własnym mrocznym pragnieniom.
W tym starciu siłą fizyczna nie miała żadnego znaczenia. Oboje dzielili to samo ciało. To był pojedynek duchowy i Asyr mógł go wygrać tylko wtedy gdy osiągnie stan właściwy jedi - a więc wyzbędzie się strachu, wątpliwości, nienawiści i gniewu. Tylko łącząc się z Mocą  będzie mógł wyjść z tego starcia zwycięsko.

Asyr - 2013-12-12 19:19:43

Wynik walki miał zależeć od głównej jaźni, od samego Asyra. To dawało mu wystarczające poczucie bezpieczeństwa. Mu tutaj obrazowanemu jako „Jasny Asyr. Mniejszy, drobniejszy, ten zawsze średni.
Strachu już nie czuł, strach był zanim wykonał ten pierwszy ruch, kiedy został zaatakowany, kiedy miał świadomość, ze dzieje się coś złego. Teraz zaczynał zdawać sobie sprawę i powoli przypominać nauki Jamesa. Sporo czasu spędził w podświadomości. Dzięki umiejętnościom mistrza  – czasem nawet w czyjejś.
Na atak shoto  odpowiedział ripostą miecza na krzyż,a  w nadgarstek przeciwnika trzymający normalny miecz wymierzył celnie i pewnie kopniaka, bez udziału myślenia, a prowadzony instynktem, lub jak w tym niematerialnym przypadku – przeczuciem ze to właśnie zadziała.

MOC - 2013-12-12 19:26:09

Kopniak "Jasnego Asyra" celnie trafił tego "Mrocznego w nadgarstek, powstrzymując jego atak, co wywołało u niego pomruk wściekłości. Po raz kolejny odskoczył do tyłu, by złapać chwilę wytchnienia. Wyłapał ten wzrost pewności siebie u swego przeciwnika, co oczywiście mu się nie spodobało. Po raz kolejny warknął gniewnie i zaczął kręcić młynki mieczami a obie klingi stały się tylko rozmazanymi smugami. A potem znowu zaatakował.

Asyr - 2013-12-12 19:31:17

Na kolejny atak Jasny wyskoczył w górę w skoku wspomaganym mocą, by wylądować kilka metrów za plecami przeciwnika i pchnąć go za pomocą mocy silnie do przodu. Zaczynał tez czuć, ze rozumie o co chodzi a ta całą harmonią. Wszystko razem współgrało, wchodziło i wychodziło w równym tempie,a  sam Asyr czuł się naprawdę świetnie. Wcale nie potrzebował odnosi ć się do jakichś słownych gierek które miały by go podbudować. Pomyślał tez ze ogólnie rzecz ujmując: nie jest źle. Nic nie jest źle.
I był pewien,z e wygra to starcie. On. Jasna strona.

MOC - 2013-12-12 19:44:27

Pchnięcie zadziałało i Mroczny poleciał do przodu, ale zamortyzował upadek odbijając się od ziemi rękoma. Zrobił ładny przewrót i wylądował twardo na swoich stopach, odwracając się szybko do przeciwnika.
Uosobienie wewnętrznego mroku Asyra tylko gniewnie prychło i ponownie natarło, nadając sobie prędkości przy użyciu Mocy a jego miecze zaczęły zasypywać przeciwnika kolejnymi atakami. Lewa ręka, prawa, lewa, prawa, lewa... atak od góry, od dołu, z boku, prosty, prowadzony po łuku, jednoczesny atak dwoma mieczami. Zasypywał Jasnego Asyra lawiną ciosów.

Asyr - 2013-12-12 19:48:34

Tym razem nie odskoczył, widząc gniewna szarże znowu wyciągnął przed siebie rękę z mieczem, i ku uczczenia preferencji swojego mistrza przeszedł do soresu, by spokojnie i bez użycia nadzwyczajnej siły parować ciosy. Szybko, ale zupełnie spokojnie. Poddawał się do tyły tylko tyle, ile to było konieczne i przewidziane w walce w tym stylu. W pewnym dopiero momencie wybranym przez siebie nadal trwając w parowaniu ciosów zatrzymał się, starając się teraz kierować niejako kierunkiem ataków, spychając Mrocznego do ruchu naokoło jego (jasnego Asyra) osi.

MOC - 2013-12-12 19:58:47

Soresu było świetną techniką defensywną, która pozwalała powstrzymać tą lawinę ciosów. Jednakże największa zaleta tego stylu była też zarazem jego największą wadą. Mistrza soresu może i nie można było pokonać, jednak on sam też nie bardzo mógł wygrać i powstawała wtedy patowa sytuacja. Taka jak teraz. Mroczny Asyr napierał, Jasny się bronił. Ani jeden ani drugi nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, a jako że to był pojedynek duchowy to zmęczenie fizyczne tutaj nie oddziaływało. Jedynie utrata koncentracji mogła sprawić, że któryś z nich przegra. Lub też zmiana taktyki.
Mroczny Asyr jednakże zaczął powoli krążyć wokół tego Jasnego, tak jak on tego chciał.

Asyr - 2013-12-12 20:04:02

Asyr raz już zmienił taktykę, właśnie teraz, na soresu. Innym stylem mógłby sobie nie poradzić z odczekał aż przeciwnik zacznie robić to, czego oczekiwał. Widział to, co za nim. A za nim wznosiła się rzeźna z której kiedyś leciała woda. Miała ona kilka wystających elementów. I w najbardziej niespodziewanym momencie Asyr użył mocy by pchnąć Mrocznego silnie mocą, prosto na ten wystający element żeźby.

MOC - 2013-12-12 20:15:56

Ten podstęp się udał i Mroczny Asyr pchnięty Mocą poleciał na posąg i nabił się na niego. Wydał z siebie okrzyk bólu a jego miecze świetlne wypadły mu z dłoni. Resztkami sił podniósł głowę i uśmiechnął się krzywo.
- Tym razem... wygrałeś... ale... to nie jest... koniec...
I po tych słowach rozpłynął się w powietrzu, zaś za plecami Asyra coś zabulgotało w jednej z sadzawek. Po kilku sekundach z mętnej wody wysunął się kamienny podest, pokryty symbolami bardzo podobnymi do tych z drzwi przed komnatą medytacyjną. Symbole te po chwili zaczęły po kolei się aktywować w odpowiedniej sekwencji, a gdy aktywował się ostatni symbol to z podestu wysunęła się skrytka, a w niej holocron...
No i wtedy ostatecznie Asyr wybudził się z medytacji, zaś sadzawka którą ujrzał w wizji znajdowała się kilkanaście kroków od jego obecnej pozycji. Podestu oczywiście nie było, wciąż był ukryty.

Asyr - 2013-12-12 20:28:24

Dezaktywował miecz i jeszcze chwile patrzył w oczy ciemnej stronie swojej duszy.
Wcale nie była taka zachęcająca – pomyślał. Wystarczy trochę nad sobą popracować i będzie mógł być naprawdę podobny – w tych dobrych rzeczach.
Mógłby zniwelować niektóre efekty śpiączki. poprawić kondycję.
- moja przeszłość jest czymś czego nie zmienię. Ale mogę zmienić moją przyszłość. Do zobaczenia kiedyś, mój Mroczny Towarzyszu
Wstał powoli i uśmiechnął się do miejsca w którym wcześniej widział Sisca.
- idę po holocron – oznajmił, jakby był pewny,ze on gdzieś tam go usłyszy. I poszedł. Podszedł do sadzawki z wizji i usiadł na brzegu. Spojrzał w głąb. Woda jeszcze była. Taka brudna, zmętniona. Ciemnostronna. Skażona jak tu wszystko.
Westchnął przez nos i usiadł znów na ziemi, trzymając ręce na murku.
I znów zaczął medytować.

MOC - 2013-12-12 20:39:11

Medytacja Asyra przyniosła oczekiwany rezultat. Dzięki wizji dokładnie wiedział co ma zrobić by wysunąć podest z wody, mimo że był on praktycznie nie wyczuwalny dla osoby wrażliwej na Moc. Późniejsze odtworzenie sekwencji również nie było trudne - Asyr działał niejako pod natchnieniem i bardzo szybko rozwiązał tą zagadkę. I po chwili jego oczom ukazał się cel jego wyprawy - holocron. Emanował on Jasną Stroną a wiec nie był skażony.
I wtedy rozległy się ciche oklaski i spomiędzy roślin wyłonił się mistrz Khar. To on klaskał.
- Barwo! Odnalazłeś holocron, nie uległeś Ciemnej Stronie... brawo. A teraz rusz tyłek, muszę z kimś porozmawiać.
Stary neti powrócił do swojego zrzędliwego tonu i odwrócił się plecami do Asyra, następnie bardzo szybko ruszył w kierunku uchylonych drzwi, z których wypadało jasne światło. W miedzyczasie coś tam wstukał na swoim komunikatorze

Asyr - 2013-12-12 20:44:56

Asyr nie do końca zachował profesjonalizm, bo gdy tylko ujrzał holocron, dosłownie rzucił się na niego, złapał w ręce i ucałował jak długo oczekiwanego gościa.
- ha, mam cię! – pewnie by i podskakiwać zaczął, gdyby nie publiczność która zjawiła się w sama porę. Zdumiony odwrócił się, jeszcze będąc na kolanach i ujrzał ku własnemu zdziwieniu – mistrza Khara.
- eeeeeee?  -widać nic mu nie jest. Przetrwał dwie próby a może i trzy, ale to nadal ten sam Asyr.
Teraz (ile to już razy?) znowu podniósł się na nogi i zaraz uszczypnął boleśnie pod pachą, by sprawdzić czy za boli, i czy Klhar jest prawdziwy czy znowu jakaś podróbka wykreowana przez jego jaźń.
Ale ja mam zryty beret – myślał, idąc za mistrzem. Wymyślam takie rzeczy...
- Mistrzu... a... winda działa?

MOC - 2013-12-12 21:03:39

- Co? Nie... kto ci niby mówił, że działa? Rozejrzyj się, jak ma działać?
Mruknął zgryźliwie Khar pod nosem, maszerując dziarsko w stronę drzwi. Wpadający do Komnaty snop światłą nieco oślepiał, ale gdy już wzrok się do tego przyzwyczaił to można było rozejrzeć się po następnym pomieszczeniu. Jednakze chyba wbrew jakimś oczekiwaniom ta sala również była zdewastowana... w kacie stał generator, pod na ścianie wisiały lampy a po środku stał przenośny zestaw holonetowy, który aktywował się gdy tylko Khar wszedł do sali.
- Przyprowadziłem go
Mruknął do urządzenia ,które jeszcze w pełni "nie zaskoczyło". Ale gdy to zrobiło to wyświetliło sylwetki wszystkich członków Najwyższej Rady Jedi, z Wielką Mistrzynią na czele.
- Witaj padawanie Asyrze. Mistrz Khar doniósł nam, że pomyślnie przeszedłeś wszystkie Próby Jedi
Powiedziała Satele z uśmiechem a pozostali mruknęli cicho z aprobatą.

Asyr - 2013-12-12 21:14:24

Z jaką ulgą westchnął jak się dowiedział, ze winda nie działa. Od razu wymach ramion większy w marszu, i aż oko przymknął z rozkoszy. Tak jakby swoje własne miał. Sierść mu się od potu lepiła, ale co tam.
Winda nie działa, Asyra wygrana, przegrana Asyra głowy.
Kiedy wchodzili do komnaty, zasłonił się przedramieniem, choć nowe oko miało wbudowany system antyrefleksu, to jednak – dużo za jasno.
Kiedy urządzenie się nagrzewało, Asyr jeszcze mrugał, a kiedy podniósł wzrok okazało się, ze jakaś projekcja. Nawet członków rady nie rozpoznał, bo jak – jak ich nigdy nie widział, a przynajmniej większości. Dla niego to byli jacyś jedi, dopóki się nie odezwali. Rozpoznał głos wielkiej mistrzyni, a zaraz potem twarz Jamesa na projekcji – uśmiechająca się delikatnie, i Asyr rozpoznał ten dobrze znany usmiech. Cieszył się i był dumny. Z niego?! Ze swojego najbardziej niewydarzonego ucznia!
- Eeee... dzień dobry... ja... holocron znalazłem... – i spojrzał na Khara. Jego twarz pytała „ale co jest grane”? Jakie próby?
Próby jedi?

MOC - 2013-12-12 21:41:01

Khar omal nie szturchnął Asyra kijem w zad gdy usłyszał te niezręczne "eeee... dzień dobry" ale Rada pominęła to milczeniem, więc sam też się powstrzymał. Ale już stwierdzenie "holocron znalazłem" przepełniło czarę i mruknął.
- Normalnie mistrz elokwencji i dyplomacji...
Ale chyba nikt z Rady go nie usłyszał bo nikt nie skomentował. Za to mistrz Syo Bakarn uśmiechnął się wyrozumiale do zdezorientowanego tą cała sytuacją Asyra.
- Misja z którą zostałeś wysłany do Świątyni była tak na prawdę twoją Próbą Jedi. Twój mistrz poprosił o nią z zastrzeżeniem, byś nic o tym nie wiedział...
Mistrz Syo spojrzał wymownie na Jamesa. Nie do końca pochwalał taki pomysł - w końcu do Prób inni padawani podchodzili po przygotowaniach - nie z marszu i zaskoczenia, jednak sama wiara Jamesa w swego ucznia była wystarczająco budująca.
Mistrz Jaric zaś dodał.
- Mistrz Khar poinformował nas, że pomyślnie przeszedłeś wszystkie próby i wypełniłeś swą misję. Zasługujesz na tytuł Rycerza Jedi.
Stwierdził z nieukrywaną dumą w głosie, bo każdy kolejna Próba zakończona sukcesem tylko wzmacniała Zakon.
- Oficjalna ceremonia odbędzie się w Świątyni na Tythonie za tydzień. Możesz już jednak o sobie myśleć jak o rycerzu. Gratuluję
Dodała mistrzyni Shan z uśmiechem.

Asyr - 2013-12-12 21:51:09

Jako że pierwszymi reakcjami na to wszystko był zbiór przedłużanych samogłosek, autor pozwoli sobie na opuszczenie tego opisu i przejście dalej.
Później już milczał tylko, patrząc na Jamesa, któremu mógł mieć trochę za złe, ze akurat go tak potraktowali z zaskoczenia, ale – przecież dał!
Ha – pomyślał – widzisz mroczny Asyrze, widzisz?
Kto podchodzi do prób z zaskoczenia i zdaje? Kto jest średni?
Nie poczuł się nad wyraz zadufany, poczuł, ze wygrał z samym sobą. Nagle uśmiechnął się tak jakby miał stać się gwiazdą nowego układu słonecznego.
- ja... ja... dziękuje. Dziękuje Wysoka Rado! -  i zaraz ukłonił się po dżedajsku, wygładził szatę, cały czas nieniuchnięty. Jakiś on był teraz szczęśliwy!
- jak do tej pory chce być dobrym jedi i jeszcze lepszym i służyć republice   -wyrzucił z siebie na jednym wydechu.
I znalazłem holocron – pomyślał. Znalazłem holocron!
Wsadził rękę do kieszeni, wyjął go i mocno ścisnął.
Nie dałem się ciemnej stronie zrobić w jajo!

MOC - 2013-12-12 22:05:20

- Zdajać próby udowodniłeś, że jesteś godzien miana Rycerza Jedi. Noś je z dumą. Niech Moc będzie z Tobą
Pożegnała się mistrzyni Shan a potem wraz z pozostałymi mistrzami po prostu się rozłączyła, jednak James mógł jeszcze pozostać by porozmawiać ze swoim uczniem a Khar będzie na tyle uprzejmy by wyjść i zostawić ich samych.
A gdy już skończą to stary neti odbierze holocron a następnie odprowadzi Asyra do wyjścia. Nieco okrężną drogą, ale za to bez przeciskania się przez windy i odgruzowania korytarzy,. I tym sposobem Asyr w końcu zasłużył na swój tytuł Rycerza Jedi

www.emocje-uczucia.pun.pl www.bb-zip.pun.pl www.pokemon-arena.pun.pl www.funtab.pun.pl www.percepcja.pun.pl